Joanna Kłos ukończyła grafikę na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, dyplom obroniła w Pracowni Projektowania Plakatu. Przez kilkanaście lat pracowała jako graficzka, by wreszcie zostawić "pracę na etacie" i zająć się ilustracją. Wspólnie z siostrą prowadzi pracownię lalek Kalikayo. Uwielbia czekoladę z pomarańczą i piesze wyprawy ze swoimi psami.
Styczniowe Wyzwanie LC - historia dziejąca się zimą.
Na kolanach dwuletnia Emma, w rączce trzyma lalkę Pucia, w drugiej lalkę Misię i tak sobie w czwórkę czytamy. O zimie, pobycie w górach, o śniegu, bałwanie, sankach i nartach oraz o tacie, który złamał nogę, bo nie słuchał mamy i jechał za szybko. I o staniu w korku. Oglądamy piękne obrazki, stonowane kolorystycznie, z mnóstwem szczegółów, o których można rozmawiać. Emma odpowiada na pytania, które na każdej stronie zadaje autorka. Dziewczynka przy okazji poznaje i ćwiczy używanie nowych słów, a nawet prostych zdań.
Czuje się, że książeczkę napisali specjaliści, którzy znają się na dwulatkowym mówieniu. Nie analizuję tego, bo nie potrafię, ale czuję to przez skórę.
Wolałabym tylko, żeby tytuł książeczki był bardziej dziecięcy, aby te wszystkie mądrości adresowane do rodziców znalazły się gdzieś tam z boczku małym druczkiem. Żeby zamiast „Pucio i ćwiczenia z mówienia, czyli nowe słowa i zdania" nazywała się jakoś zimowo, zrozumiale dla dwulatka.
Troszkę się poczepiałam, a przecież to mądra i piękna książeczka. Chociaż prawdę mówiąc dla mnie robi się nudna, czytamy ją po raz 235! Małej Czytelniczce się jednak nie nudzi, chce jeszcze i jeszcze, słucha, ogląda, dopowiada, właściwie to zna ją na pamięć. I co? I nico! Czytamy kolejny raz.
Trzeba przyznać, że Kasdepke zna się na swoim fachu. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki bawi się narracją, wprowadza do opowiadań nieco realizmu magicznego czy swoich własnych przeżyć. Niektóre zdania to takie artystyczne perełki, które błyszczą w jego książce.
Poza tym chciałbym napisać, że podział na pory roku i opowiedzenie o trzech rodzinach z perspektywy jednego kota jest świetny, ale... ale czegoś zabrakło. W książce o kocie jest trochę za mało kota, a trochę za dużo cameo pisarza w jego własnym dziele (bo też Kasdepke występuje tu jako jeden z bohaterów).
Niemniej tematyka tych historyjek jest jeszcze do przełknięcia. Gorzej z wykonaniem, bo o ile sporo z tych historii jest naprawdę dobrych i zabawnych, o tyle znajdzie się równie dużo takich, które... kompletnie nie mają puenty, elementu humorystycznego czy jakiegoś rozwiązania, domknięcia. Całość wydaje się przez to niedopracowana. Niektóre elementy (takie jak zmiany pór roku) nie wybrzmiały prawidłowo.