cytaty z książki "Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kiedy ludzie przemawiają z pasją, ich głos nabiera melodii" - mówił Eno w wywiadzie dla 'East Village Eye'. Obaj muzycy zastanawiali się c z e m u głosy fundamentalistów brzmią lepiej, niż świeckich prezenterów. Doszli do wniosku, że chodzi o "energię i zaangażowanie w to czy inne przekonanie" - czyli o żarliwość, która na tle bladej anomii i dryfu carterowskiej Ameryki wypadała dziwnie pociągająco. W końcu projekt Byrne'a i Eno skrystalizował się wokół kontrastu między duchową pustką świeckiego liberalizmu i wrogich (choć dziwnie podobnych) fundamentalizmów Wschodu i Zachodu. W planach było skomponowanie rytualnej muzyki dla postmodernistycznego Zachodu (...). Gdy Byrne badał muzykę Afryki, z zaskoczeniem i zachwytem stwierdził, że dla plemion różnica między muzyką taneczną a religijną nie istnieje. Taniec b y ł wyznaniem wiary.
s.224.
(...) biologiczną funkcją muzyki jest wywoływanie u słuchacza dezorientacji. "Sztuka to nieustanne ćwiczenie z niepewności." [Brian Eno]
s.233.
Do każdej z toreb wsadziliśmy po kawałku skórki pomarańczowej, w ten sposób gwarantowaliśmy wyjątkowość produktu, Każdy kawałek skórki pleśniał inaczej.
[o FAST3: "The Quality of Life" - produkcie wytwórni Fast Product]
s.53.
Rock to jedyna muzyka, która może być l e p s z a, gdy jej twórcy nie potrafią grać na instrumentach [Mary Harron z "Melody Maker"]
s.88.
Muzyk to najniższa forma życia.
[Mark E. Smith z The Fall]
s.167.
Curtis, tak jak zawsze chciał, dołączył do panteonu żyjących zbyt intensywnie i czujących zbyt głęboko, by przeżyć w świecie półśrodków i ograniczeń.
[o liderze Joy Division]
s.163.
Punki nie wyciągnęły żadnych wniosków z porażki hippisów. Bunt zawsze zostaje zasymilowany jako kolejne narzędzie marketingowe. [Mothersbaugh z Devo]
s.114.
Paranoja to bardzo zdrowy stan psychiczny" - twierdził Mallinder. "Dzięki niej ciągle stawia się pytania i dąży do kwestionowania istniejącego stanu rzeczy".
s.143.
Według Ballarda „zamieszkiwana przez nas kraina komunikacji” to kolektywna podświadomość, z której wyłaniają się „mity niedalekiej przyszłości”.
s.143.
Album, wydany w czerwcu 1979 roku, przykuwał i ucho, i oko. Okładka, zaprojektowana przez dyrektora artystycznego Factory, Petera Saville’a, była matowoczarna, z wyjątkiem małego naukowego wykresu falujących linii, które kojarzyły się z zarysem górskiego pasma o zmarszczonych grzbietach i ostrych zboczach. Bernard Summer znalazł ten wykres w "The Cambridge Encyclopedia of Science". To ilustracja transformaty Fouriera, stu kolejnych uderzeń pulsara CP 1919. Pulsary, które powstają, gdy olbrzymia gwiazda wyczerpie swoje paliwo i zapadnie się do środka pod wpływem własnej masy, regularnie emitują silne impulsy promieniowania elektromagnetycznego, zupełnie jak kosmiczne latarnie morskie. Czy w ten sposób postrzegał sam siebie Ian Curtis - jako gwiazdę wysyłającą sygnał, latarnię rozświetlającą mrok? Czy mógł wiedzieć, że pulsary należą do kategorii s a m o t n y c h gwiazd neutronowych?
Tym w ł a ś n i e powinien być teatr: dionizyjską orgią świateł, muzyki, chaosu i Erosa. [Steve Brown z Tuxedomoon]
s.271.
Tak jak ich postpunkowi rówieśnicy, This Heat chcieli uczulić słuchaczy, rozbudzić w nich niepokojącą świadomość całego zła tego świata. Sama muzyka, poprzez pęknięcia i dysonanse, wymusza stan bolesnej czujności. "To dlatego nasza muzyka nie była psychodeliczna i płynna, tylko ostra i rwana. Nie chcieliśmy o d u r z a ć ludzi swoim brzmieniem" - mówi Hayward.
s.255.
Podświadomie wytwórnie szukają zespołów podobnych do tych, które im zapewniły największy sukces.
s.165.
Istnieje pewna równia pochyła, po której anarchizm (a przynajmniej jego libertariańskie i libertyńskie skrzydło, któremu nie chodzi o rady robotnicze, tylko o niemal solipsystyczny indywidualizm i bezprawny, niczym nieograniczony hedonizm) ześlizguje się w życzliwy, pełen zainteresowania szacunek dla pewnych aspektów nazizmu. Punktem zbornym jest cała gnostycka strona tej ideologii, zajmująca się pogaństwem i pierwotnością.
s.183.
The Residents chcieli drążyć psychodelię głębiej. Brak wykształcenia muzycznego, czym sami się szczycili, uważali za jedyną gwarancję prawdziwie swobodnej kreatywności. "Zanim stworzyli The Residents, nigdy nie grali"(...). The Residents m i e l i muzyczne autorytety, tyle że nie dawało się rozpoznać ich wpływu, bo, jak zauważył Flynn [z The Cryptic Corporation], zespół nie był z d o l n y do zbyt wiernego oddania stylu".
s.268.
Duże dawki speedu wywołują „efekt eureki”. Ma się wrażenie obcowania z prawdą niedostępną dla innych, dostrzega się różne okultystyczne powiązania.
s.153.
(...) "punk okrzepł we purytański dogmat, który dopuszczał wyłącznie gitarę, bas, bębny i wrzeszczącego wokalistę. Gdy zaczynaliśmy występować - ze skrzypcami, saksofonem, syntezatorem i magnetofonem - widzowie rzucali w nas butelkami i darli się: "A gdzie perkusista?". [Steve Brown z Tuxedomoon]
s.272.
Myślę, że byliśmy pierwszym zespołem, w którym kobieta była r z e m i e ś l n i c z k ą, nie wokalistką czy symbolem seksu, ale zwyczajnym muzykiem. (Jerry Harrison z Talking Heads) s.218.
Bill Ward z Black Sabbath stwierdził kiedyś, że "większość ludzi ma permanentnego doła, tyle że o tym nie wie. My staramy się im to uświadomić".
s.153.
Ludzie myślą, że muzyka jest tylko dla uszu i zapominają, że działa na całe ciało – wszystkie jego pory, komórki i naczynia krwionośne.
[P-Orridge z Throbbing Gristle].
Dla białych Brytyjczyków duchowość rastafarian była jednak problematyczna.Częściowo z powodu jej antyliberalnych cech, na przykład brzydkiego upodobania do antyfeminizmu, przede wszystkim jednak dlatego, że, że absolutystyczne rastafariańskie wizje krwi i ognia były obce świeckiej brytyjskiej młodzieży. Jej religijność wywodziła się bowiem z anglikanizmu, który jest niewymagający i rozcieńczony, w sumie tak bliski agnostycyzmu, na ile się da bez wkurzania Boga.
Jak to często bywa z kapelami nastawionymi na progres, najtrudniejszy utwór na danym albumie jest zapowiedzią kolejnej płyty. [o PiL]
s.45.
Im więcej zna się technologii, tym bardziej prymitywnym można być
[Mothersbaugh z Devo]
s.112.
Tak samo jak w innych brytyjskich miastach [w Manchesterze] miejscy planiści burzyli wiktoriańskie domy szeregowe (Manchester). Rozbito lokalne społeczności robotnicze a mieszkańców "slumsów" siłą przesiedlono do wieżowców i na osiedla bloków, które, jak się wkrótce okazało, były niezamierzonymi laboratoriami społecznej atomizacji. (...) "Nie było niczego" – mówi Boon. Przemysł się zwijał, ciuchy i fryzury były okropne”. Znudzeni mieszkańcy sięgali po każde źródło stymulacji i rozrywki: modę, książki, ezoteryczną muzykę czy narkotyki.
s.147.
Punk był muzyką dla nastolatków z radiami tranzystorowymi i tanimi adapterami, nie dla dorosłych z porządnymi systemami audio.
s.157.
Jest coś niezwykłego w miastach, które lata świetności mają już za sobą. Pozostałości przepychu i dumy użyźniają glebę, na której wyrasta bohema. Do materialnych śladów bogactwa zaliczają się zasobne uniwersytety, uczelnie artystyczne, muzea i galerie. Artyści i niebieskie ptaki żyją tam w zaniedbanych, choć niegdyś pięknych domach, wynajmowanych za bezcen. Opuszczone magazyny i fabryki stają się salami prób i miejscami dla wykonawców.
s 104.
W Wielkiej Brytanii i reszcie Europy na prezenterów wybiera się osoby spokojne i racjonalne - opowiadał 'Guardianowi'. "W Stanach falami radiowymi rządzą wariaci". [Brian Eno, 1979]
s.224.
(...) Moxham wspomina, że chciał, by ich brzmienie przypominało "źle nastawione radio słuchane pod kołdrą o czwartej nad ranem [...], te fantastyczne dźwięki fal krótkich i ich modulowane urywki". [Young Marble Giants]
s.260.
O postpunku sądzi się, że miał raczej ponurą, kwaśną minę,(...) Ale często był też k o m i c z n y. Chodziliśmy na koncerty, podczas których śmialiśmy się do rozpuku." [John Peel]
s.263.
Grupy, które uważały, że winyl jest zbyt drogi lub karierowiczowski, wydawały swoją muzykę na kasetach. Czasami sprzedawały ją za symboliczną cenę albo rozdawały za darmo pod warunkiem, że przysłano im czystą taśmę. W Wielkiej Brytanii istniały setki takich kasetowych zespołów, z reguły o absurdalnych lub infantylnych nazwach w rodzaju God and The Turds, The Night The Goldfish Died, Anthrax for the People albo The Scrotum Poles. Istniała też garstka wyłącznie kasetowych wytwórni, takich jak Smellytapes czy Delated Records. Absolutną władczynią tej sceny, jej Rough Trade, była jednak Fuck Off Records.
s.263.