cytaty z książek autora "Tomasz P. Terlikowski"
Człowiek musi przeżyć wstrząs, żeby zmienić swoje życie. Ale tu nie chodzi o jakieś emocjonalne przeżycie, bo nie brakuje ludzi, którzy jeżdżą od jednych rekolekcji do drugich, od jednego charyzmatyka do drugiego, coś przeżywają, ale nic się nie zmienia, a im nie chodzi o zmianę, ale o jakiś cud lub podładowanie akumulatorów.
Wiele z tych uzdrowień jest na bardzo płytkim poziomie, bo żeby przyszło pełne, prawdziwe uzdrowienie, to musi dokonać się oczyszczenie, trzeba przygotować teren. Jeżeli w człowieku jest życiowy bałagan, jeżeli jest w nim ciemność, to nawet jeśli uzdrowienie przyjdzie, to będzie ono chwilowe, a potem wszystko wróci, i to w o wiele gorszej formie. Jeśli nie wchodzi się głębiej, to wszystko to nie ma znaczenia albo jest ono bardzo małe. Ale gdy się wychodzi na głębię, to wszystko się zmienia.
Samotny wilk wiary ma świadomość, że ostatecznie nie ma znaczenia, co o nim myślą ludzie, co myśli biskup czy przełożony zakonny. Najważniejsze jest, co myśli o nim Bóg.
katolicyzm wiąże się z głęboką nielojalnością wobec liberalnego państwa.
(...)czyniąc dobro przemocą, czyni się zwykłe zło.
Łatwiej jest powiedzieć, że diabeł nie istnieje, albo że jest, ale niegroźny, niż zmienić swoje życie, stanąć w prawdzie i zerwać z grzechem.
Jeszcze groźniejsze są te wszystkie gadki o pustym piekle, rekolekcjach w piekle, zbawieniu szatana,szansie dla wszystkich. To chyba mówią ludzie, którzy nigdy nie stanęli oko w oko z osobowym szatanem, jego straszliwą nienawiścią do Boga i nas, wierzących.
Świat coraz bardziej przypomina luksusowy obóz koncentracyjny, w którym elita zarządza świadomością i dobrami materialnymi uwięzionych.
Ja nie jestem już w stanie czytać tych wywodów mędrków, którzy przekonują, że opętania niemal się nie zdarzają albo zdarzają się bardzo sporadycznie, a piekło będzie prawie na pewno puste lub - w najgorszym wypadku - niemal puste. Bóg jest tak miłosierny, że nie pozwoli nikomu doświadczyć tej rzeczywistości. Ja po prostu doświadczyłem, że tak nie jest, że wybór jest nasz, nie Boga, że świat walki duchowej jest bardzo realny, jest częścią naszej rzeczywistości, w której żyjemy.
Kiedyś diabeł istniał dla mnie też tylko służbowo, ale nie miało to żadnego znaczenia dla mojego życia. Teraz dla odmiany często jestem oskarżany o to, że widzę go wszędzie, ale to nie jest prawda. Ani go wszędzie nie widzę, ani nie mam ochoty szczególnie go szukać, ale wiem, że działa, a jako że o tym mówię, to zaczyna to irytowac ludzi, którzy chcieliby o nim zapomnieć.
Kiedyś dostałem książkę św. Jana Marii Vianneya, przeczytałem kilka kazań, i uświadomiłem sobie, że gdybym chciał go zacytować, to by mnie z parafii wyrzucili, zabrali mi misję kanoniczną. A przecież on mówił tylko rzeczy oczywiste jeszcze dwieście lat temu, mówił o tym, że jest Pan Bóg i diabeł, że jest błogosławieństwo, ale i przekleństwo, że można nawet rzucać uroki, ale że jest to zło. To była wówczas część życia, nikt się temu nie dziwił. Kaznodzieje o tym otwarcie mówili, Kościół nauczał. Dzisiaj to wszystko się rozmyło.
Najgorsze jest, kiedy zobojetniejemy na grzech przeciw czystości i w brudzie idziemy do ołtarza. Czystość serca i osobista moralność są zawsze walką, ale nie możemy grzechu usprawiedliwiać. Niestety wielu odeszło oraz wielu żyje w stanie śmierci duchowej.
Uciekamy w przekonanie, że nałożenie rąk, święcenia, piękne szaty będą nas chronić zarówno w tym życiu, jak i po drugiej stronie. Tyle że to nieprawda. Kapłaństwo będzie mnie raczej oskarżać na Sądzie Ostatecznym, Bóg będzie na mnie patrzył surowiej, bo więcej mi dał. To, że ktoś nosi mitrę czy pierścień na ręku, wcale go nie usprawiedliwia, on nie ma taryfy ulgowej. To, że ktoś jest kapłanem, nie sprawia, że jest święty lub bezkarny. Jeśli ktoś jest łajdakiem duchowym, to żadne święcenia tego nie zmienią. Do tego dochodzi jeszcze ogromny zakres odpowiedzialności.
Na Zachodzie spowiedź już prawie zlikwidowano albo nic nie wspomina się o sprawach seksualnych, a przecież św. Hiacynta z Fatimy powiedziała, że najwięcej dusz idzie do piekła z powodu grzechów nieczystości.To jest porażające. Ludziom też się często wydaje, że mogą okłamać Pana Boga, tak opisać grzech, żebym ani ja, ani Jezus się nie zorientował, o co chodzi...
Takie spowiedzi są często swietokradcze, a człowiek nawet tego nie wie, i dopiero jak się nawróci, zaczyna szukać spowiedzi z całego życia, oczyszczenia.
Trzeba będzie, jestem tego coraz bardziej pewny, wybierać w sumieniu: wierność Bogu czy wierność instytucjom.
Oni nie wierzą w piekło albo uważają, że Bóg im wszystko - bez skruchy i zerwania z grzechem - wybaczy. To już jest diaboliczne zaślepienie.
Człowiek, który współpracuje z szatanem, idzie z nim na układy lub zawiera pakt albo prosi o pomoc, liczy pewnie, że będzie gdzieś na wyższej pozycji w piekle, ale diabeł tylko nim gardzi, i to o wiele bardziej niż innymi.
To jest przesłanie Szarbela: on nam nieustannie przypomina, że nie jesteśmy na tym świecie po to, żeby sobie pożyć, ale żeby wybrać, w którym świecie chcemy funkcjonować w przyszłości. Wolność otrzymaliśmy nie po to, aby sobie pożyć, ale żeby dokonać ostatecznego wyboru.
Człowiek musi mieć świadomość, że tylko relacja z Bogiem jest naprawdę ważna.
Ale prawdziwa modlitwa ma wypływać z serca, ma być mówieniem Maryi, że Ją kocham, opowiadaniem Jej o swoim życiu, ma byc świadomością, że ona mnie słucha.
Katolik, niezależnie od tego, jak bardzo byłby tradycyjny, przekonany o własnym zakorzenieniu w przeszłości (nawet tej najpiękniejszej), jest i pozostanie dzieckiem postnowoczesności (...). Jeśli mamy przezwyciężyć proces sekularyzacji, także wewnątrz rodziny, to jedyną drogą jest przyjęcie do świadomości naszej własnej społecznej tożsamości.
Wielu obserwatorów jest przekonanych i daje temu wyraz, że to, co dzieje się obecnie w Kościele, jest jednym z najpoważniejszych kryzysów w jego nowożytnej i postnowożytnej historii. Skąd taka ocena? Tak się składa, że kryzys ten dotyczy kwestii absolutnie kluczowych: kapłaństwa i jego rozumienia, instytucji Kościoła, klerykalizmu, relacji świeckich z duchownymi, władzy w Kościele i poza nim, ale także rozumienia homoseksualizmu czy wreszcie zaufania do bosko-ludzkiej instytucji, jaką jest Kościół.
Pismo Święte nie jest martwą literą, ale w każdym pokoleniu może i powinno być czytane na nowo.
Nawet on mógłby uzyskać przebaczenie, gdyby nie pospieszył na szubienicę, ponieważ Pan umarł za wszystkich grzeszników.
Dramat Judasza jest więc ostatecznie związany z jego absolutną samotnością, z błędnym rozeznawaniem tego, kim jest on sam i kim jest Bóg.
Biedny Judasz... nie wiem, co się wydarzyło w jego duszy. Jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci w Męce Pańskiej.
Wtedy do mnie dotarło, że jest 21 maja,rocznica uzdrowienia. Ja nawet nie wiedziałem, o czym jest Ewangelia. Nic. Szedłem do ołtarza z biegu. Tysiące ludzi, pełno księży, ja odprawiam Mszę, a w Ewangelii jest napisane: 'Jeśli wierzysz, dla Boga nie ma nic niemożliwego." Tak mnie to wtedy uderzyło, po prostu nie mogłem mówić, zacząłem płakać przy ambonie. Powiedziałem wówczas świadectwo, co się stało, dlaczego tu jestem i jaka jest dzisiaj rocznica. Ludzie płakali. To było niezwykłe przeżycie. Na koniec świadectwa ten chłopiec podszedł do mnie i przy tej ambonie mnie uścisnął.
Wciąż jednak przypominam sobie takie powiedzenie, że to prawdziwy dar, żeby skończyć uczelnie katolicką i zachować wiarę w Boga.