"?"

Okładka książki "?" Mateusz Szulczewski
Okładka książki "?"
Mateusz Szulczewski Wydawnictwo: Novae Res kryminał, sensacja, thriller
196 str. 3 godz. 16 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2021-11-19
Data 1. wyd. pol.:
2021-11-19
Liczba stron:
196
Czas czytania
3 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382195705
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
38 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
883
880

Na półkach: ,

Tytuł – intrygujący. Siejący niepokój i dający wiele do myślenia. Już na początku kłębią się myśli, jaki autor miał zamysł tak tytułując powieść. Ale zagadka została rozwiązana …
Maurycy, ceniony detektyw, staje się zakładnikiem seryjnego mordercy, który gra mu na nosie. Sprawca przy zwłokach i w miejscach zbrodni zostawia zagadki, które mają naprowadzić detektywa na jego trop. Taka matematyczno - logiczna zabawa, niezbyt wymagająca i trudna. Psychopata ma przewagę nad detektywem, uwięził jego kobietę. Kto wyjdzie zwycięsko z tej bitwy. Zwycięzca może być tylko jeden …
Przyznam, że ta powieść niezbyt mnie wciągnęła. Wątek w miarę ciekawy, ale raziło mnie zbyt szybkie rozwiązywanie zagadek przez Maurycego. Zabrakło emocji, niepokoju i strachu. Wszystko odbywało się zbyt płynnie. Autor trochę spłycił stronę psychologiczno-emocjonalną, odnosiłam wrażenie, że chciał wszystko szybko przewinąć jak w kalejdoskopie. Raziły mnie wulgaryzmy, które w tej powieści nie pasowały, w żaden sposób nie wzmacniały przekazu. Muszę przyznać, że żaden z bohaterów nie zwrócił mojej uwagi, żaden nie wzbudził pozytywnych odczuć. Jednym słowem, zmęczyłam się przy tej lekturze.
Uważam, że autor jeszcze trochę musi popracować nad warsztatem, nad emocjami i klimatem powieści. To była lektura, która nie zapadła mi w pamięci, mimo że dopiero wczoraj się z nią rozstałam.
Nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Może warto samemu się przekonać, jakie wrażenia powieść zasieje w waszych sercach …

Tytuł – intrygujący. Siejący niepokój i dający wiele do myślenia. Już na początku kłębią się myśli, jaki autor miał zamysł tak tytułując powieść. Ale zagadka została rozwiązana …
Maurycy, ceniony detektyw, staje się zakładnikiem seryjnego mordercy, który gra mu na nosie. Sprawca przy zwłokach i w miejscach zbrodni zostawia zagadki, które mają naprowadzić detektywa na jego...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
262
262

Na półkach:

Ta książka ma nie tylko dość nietypowy tytuł – cała forma książki jest bardzo specyficzna, sposób jej napisania i język. Nie do końca mi to odpowiadało, chyba głównie ze względu na liczne wulgaryzmy i niecenzuralne słowa, ale z drugiej strony ta osobliwość sposobu napisania sprawiła, że byłam bardzo zaintrygowana i zaciekawiona, więc ogólne wrażenie powinno wyjść na plus. I tak w zasadzie wyszło. Fabuła jest naprawdę ciekawa, profil seryjnego mordercy i jego historia bardzo oryginalna, a także sposób prowadzenia śledztwa i wszystkie zagadki są nieszablonowe. Książka choć jest krótka to bardzo szybko wciąga czytelnika i nie da się odczuć niedosytu – wątki są rozwinięte, ciągle coś się dzieje. To bardzo ciekawa pozycja, na którą na pewno warto zwrócić uwagę, ponieważ wprowadza trochę inności do świata czytelniczego. A zakończenie jest naprawdę zaskakujące.
Czy detektyw Maurycy sprosta zadaniu rozwiązania zagadki?

Ta książka ma nie tylko dość nietypowy tytuł – cała forma książki jest bardzo specyficzna, sposób jej napisania i język. Nie do końca mi to odpowiadało, chyba głównie ze względu na liczne wulgaryzmy i niecenzuralne słowa, ale z drugiej strony ta osobliwość sposobu napisania sprawiła, że byłam bardzo zaintrygowana i zaciekawiona, więc ogólne wrażenie powinno wyjść na plus. I...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
214
209

Na półkach: ,

Ta powieść (intrygujący tytuł) została napisana przede wszystkim po to, by ją przeczytać, momentami się jej treścią zachwycić, w innym miejscu posarkać na infantylizm, a ostatecznie stwierdzić, że jednak za mało, za krótko. Pod uwagę poddaje specyficzny - autorski - styl autora, wartką akcję, no i wiarę, że następnym razem będzie więcej (stron) i lepiej. Mimo uwag wcześniejszych narzekaczy, mnie akurat dobrze się "?" czytało. Polecam.

Ta powieść (intrygujący tytuł) została napisana przede wszystkim po to, by ją przeczytać, momentami się jej treścią zachwycić, w innym miejscu posarkać na infantylizm, a ostatecznie stwierdzić, że jednak za mało, za krótko. Pod uwagę poddaje specyficzny - autorski - styl autora, wartką akcję, no i wiarę, że następnym razem będzie więcej (stron) i lepiej. Mimo uwag...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
4
1

Na półkach:

Ta wypowiedz jest recenzją zarówno mojej książki, jak i innej recenzji. ;)

GARŚĆ ŹLE ZMIKSOWANYCH ZE SOBĄ INSPIRACJI

To czysto subiektywny osąd, w którym nie ma co polemizować, nie podobała się książka, po prostu. Na tym ta recenzja powinna była się zakończyć. Byłoby świetnie, ale tak brzmi wstęp do najbardziej emocjonalnie nacechowanej recenzji, w której autor znajduje dwie kropki, ignoruje jedną i dorabia trzy. W dodatku, nie przedstawia żadnych argumentów. Bardziej pasowałaby tutaj nazwa „Garść źle zmiksowanych ze sobą interpretacji”.
Recenzja jest tak obrzydliwa, że jako człowiek nietrawiący śledzi nie potrafiłem przejść obok niej bez odruchu wymiotnego… Jej autor, może nie jest tak zadufany w sobie i przekonany o swoim geniuszu jak Ja, ale zdaje się posiadać inny problem. Mianowicie, zdaje się być nadludzko przekonany o tym, że jego poglądy i wartości moralne są jedynymi słusznymi na tym bOŻYM świecie. Zapytacie, „Na jakiej podstawie tak uważasz?”. Bardzo dobrze zrobicie, nawet bez tego zaopatrzyłbym was w szereg logicznych argumentów, ponieważ nie posiadam tak chorego, dominującego Fi (Introverted Feeling (Fi) is a function that deals with the person's own individual feelings and beliefs) jak zdaje się posiadać Pan recenzent. Zapnijcie pasy i przygotujcie się na liryczne polskie tango, które zaraz zaleje wasze spragnione zwierzęcej agresji mózgi. Rozsiądźcie się wygodnie i wyobraźcie sobie, że jesteście jak obywatel rzymski zasiadający na trybunie Koloseum, oglądający… A nie, zapomnijcie o tym, wcale tak nie było, że kiedyś ludzkość na każdym kroku udowadniała swoją „zwierzęcą stronę”, ale do tego dojdziemy, powolutku i zgodnie z planem… Bawcie się dobrze.

„TAK SE SIEDZIAŁEM I WYMYŚLIŁEM – AKURAT NIE MIAŁEM CO ROBIĆ”

Jeżeli ktokolwiek jest w stanie stwierdzić, że w „jego odczuciu” opis na mojej książce rozmija się z fabułą, jest jak barber... chwyta się brzytwy. Pierwsza „grubsza” opinia naszego czepialskiego recenzenta i już zdaje się pokazywać, że jego odczucia lecą sobie z nim w tzw. „ch*ja”. Teraz, jak mądry człowiek, przytoczę każde pierd*lone zdanie opisu znajdującego się na tyle książki i podeprę przykładami w fabule. Będą spoilery:
„Seryjny morderca zostawia w miejscach zbrodni zagadki, które może rozwiązać tylko jedna osoba – wybitny detektyw Maurycy” – Cała książka się na tym opiera, a późniejsze oskarżenie Maurycego o nie bycie wybitnym będę miał jeszcze przyjemność rozszarpać w swojej wypowiedzi. Jako, że opinia, którą właśnie miażdżę sugeruje mi, iż mam przyjemność z kimś, do kogo powinienem zwracać się jak do dziecka, to podam przykład, gdzie w książeczce znajdują się zagadki, a dokładnie w rozdziałach: 1, 2, 3, 4, 5, 6 oraz 7, ponieważ cała ta książka jest zagadką.

„Dziwna i niebezpieczna gra, jaką prowadzi z nim psychopata wciąga go coraz bardziej.” – Myślę, że trzeba być ignorantem, żeby podważać tą część, jeżeli w książce możemy przeczytać: „Z jednej strony nienawidziłem tego gościa, ale z drugiej intrygowała mnie jego gra. Teraz z perspektywy czasu jestem w stanie to przed sobą przyznać,"

„Przerażenie zaczyna ustępować miejsca fascynacji, a w głowie skołowanego mężczyzny pojawiają się kolejne niepokojące teorie.” – Fragment opisujący przerażenie Maurycego? Proszę bardzo: „Ale wtedy? Oj, wtedy nie było takiej możliwości, czułem wściekłość i chciałem się tylko dowiedzieć, czy wszystko z nią w porządku. Chciałem też usiąść i płakać.” Biorąc pod uwagę zdolności Marka zaznaczam, że płacz często pojawia się w obecności przerażenia.

„Gdy w intrygę zostaje wmieszana ukochana Maurycego, ten postanawia zrobić wszystko by ją ocalić.” – Żeby naświetlić recenzentowi fakt, iż nie chodzi o dosłowne mieszanie ukochanej w garnku czy coś podobnego, przytoczę fragment, w którym zostaje porwana: „– A po drugie? – zapytałem zniecierpliwiony.
– A po drugie, kochanie, mam kogoś, kogo, że tak powiem, wydaje ci się, że darzysz uczuciem… Pomyślałem, że taka osoba jak ty, kierująca się w życiu logiką, ale też dość sentymentalna, może to uznać za dostateczną zachętę do tańca.” Natomiast tu Maurycy postanawia ją uratować: „Nie miałem wyboru: jeżeli chciałem, żeby ona przeżyła, musiałem rozwiązać zagadkę. Z trudem opanowałem napad paniki. Wiedziałem, że emocje mi nie pomogą.”

„Ale może się okazać, że role w tym scenariuszu nie są przydzielone raz na zawsze… Co się wydarzy, gdy wyjdzie na jaw, że morderca wie o detektywie więcej niż on sam? I Kto tu tak naprawdę jest oprawcą a kto ofiarą?” – Nie chcę zdradzać fabuły, więc podam przykłady dokładnych stron w książce, do których to się odnosi: rozdział 6, strona 168 oraz rozdział 7, strona 191.

Moc argumentu pokazuje, że coś może nie grać z odczuciami. Na szczycie logiki, choć mały to totem. Do reszty tego akapitu nie mam zastrzeżeń, należycie Pan recenzent drży przed moją potęgą, która nadchodzi.

„AKAPIT2”

Autor w tej części swojego żartu of a recenzja podejmuje żałosne i naprawdę nieudolne ataki na moją nieskromną i dumną osobę. Najpierw twierdzi, że nie posiadam umiejętności, aby stworzyć uniwersum za argument podając „Trudności z sensownym wykreowaniem choćby jednej postaci.” Nie wiem, jaka jest jego definicja „sensowności”, ale definicja słowa „sens” mówi, że to wieloznaczny termin rożnie interpretowany… Większość definicji słowa „sens” tłumaczy je jako „cel” lub „głębsze znaczenie” i Ja właśnie tak zinterpretuje „sens” w wypowiedzi recenzenta.
Sens Maurycego: to postać wysoce introspekcyjna i samoświadoma, która posiada bardzo wyraziste opinie i teorie nt. świata. Sam fakt, że książka opowiada historie dosłownie z „głowy Maurycego” wskazuje na bardzo wysoką introspekcje. Co do celu Maurycego to rzeczywiście, na początku go nie posiada, jak sam to określał był nihilistą, jednak NA TYM POLEGA ROZWÓJ POSTACI, że w pewnym momencie zaczął łapać vibe z sensem swojego życia i szukając go ostatecznie go odnalazł.
Sens Mordercy: nie chce mi się opisywać rzeczy tak oczywistych, że nawet 18-letni Sam by to zrozumiał, ale trochę to zrobię. Otóż sens w mordercy jest bardzo głęboki i złożony. Chodzi mu głównie o zabawę z umysłem drugiej osoby i sprawdzenie kilku teorii, ale też o wiele, wiele więcej, czego Pan recenzent po prostu zdaje się nie rozumieć albo nie chcieć zrozumieć, bo jego wewnętrzny system wartości mu nie pozwala, ale o tym później, bo teraz najlepsze… Mam jeszcze tyle punktów do wypunktowania, że nie chce mi się nad tym ten. DALEJ!
ATAK PERSONALNY MA MIEJSCE, ZŁAPCIE SIĘ CZEGOŚ! Atypowy spuścił bardzo typową rzecz prosto w majtki. Otóż, pofatygował się obejrzeć wywiad ze mną. Pomijam fakt, że był to mój pierwszy wywiad i musiałem opanować emocje. Do tego, nie miałem doświadczenia ani materiałów, które mógłbym przeanalizować, aby następnym razem zrobić lepszy wywiad, ale! Pominę to ze względu na to, że nie chcę być taką emocjonalną pi*dą (po części nie pominąłem tego, jawna manipulacja). Najważniejsze w tym, co napisał pan typowy jest fakt, iż jest to jawna manipulacja i wyciąganie wypowiedzi z kontekstu. Zupełnie jakby widział tylko to, co chce zobaczyć i słyszał tylko to, co chce usłyszeć. Przykład? Proszę…
„W sieci można odnaleźć rozmowę, którą przeprowadził z nim lokalny portal internetowy z Wieruszowa (tugazeta.pl). Na pytanie: „Czy Ty wcześniej coś pisałeś?” odpowiada z rozbrajającą szczerością: „A nie, broń Boże!”. Sposób w jaki się wypowiada, sugeruje również to, że w ogóle niewiele czytał i niekoniecznie rozumie na czym polega „tworzenie uniwersum”.
Szanowny Panie wykształcony recenzencie, jeżeli oglądałby Pan wywiad dokładnie, dowiedziałby się Pan, że przeczytałem dość sporo książek z zakresu psychologii i rynków finansowych, bo są to rzeczy, które mnie interesują. Nie rozumiem w czym tkwi problem z moją odpowiedzią na pytanie czy coś pisałem? Mam 23 lata, co miałem napisać? Pana Tadeusza? Pisałem wypracowania w szkole jeszcze kilka dni temu… Myślę także, że jeśli posiadam podstawowe zdolności motoryczne, to potrafię też sobie wyobrazić na czym polega stworzenie uniwersum. Kolejny bezsensowny, wyssany z palca argument z Pana strony.
„We wspomnianej rozmowie informuje nas – czytelników – o swoim podejściu do procesu twórczego: „Tak sobie zacząłem rozpisywać tą fabułę, co by mogło być, co by było fajne, co by się fajnie kleiło, jakiś rozwój postaci se wymyśliłem. No i ile mi to zajęło? Ze 4 godziny, może 5. Tak se siedziałem, akurat nie miałem co robić.” – Tutaj bardzo zabawne jest to, że nie wspomniałeś już o dalszej części wypowiedzi, w której mówię o tym, że poddałem te 4-5 godzin pracy solidnej weryfikacji, a następnie doszlifowywałem przez następne tygodnie. To, że robię coś szybko, nie znaczy, że źle… Tak się składa, że wiem na pewno, iż posiadam dość duży współczynnik inteligencji, co jest zapewne powodem, dlaczego wymyśliłem coś szybko. Nie jest to tylko ignorancja, jak to w bardzo żałosny sposób próbujesz pokazać, Franek. Zabawne też jest, jak na siłę próbujesz zrobić ze mnie debila, bo staram się zebrać myśli. Boże, jak to jest głupie. Oj Franek, Franek… Lecimy dalej, bo wieczór „Młody”. 😉
„Oczywiście możecie mieć inne zdanie na ten temat. Wszakże w Internecie znaleźć można podejrzanie wysokie oceny „?”, co może wskazywać na to, że przyjaciele autora czego innego oczekują od dobrego thrillera niż ja.” – Jesteś dosłownie bezczelny… Obrażasz takie recenzentki jak Pani Anna Wilhelmi czy Pani Anna Joanna Brzezińska, które przychylnie wypowiedziały się o mojej książce tylko dlatego, że tobie się nie podobała, a ty jesteś jedynym wyznacznikiem tego, co dobre? Co do znajomych, mają prawo do recenzowania mojej książki, ba, ja mam do tego prawo, a to, czy ocena jest zawyżona przez ich subiektywne odczucia względem mojej osoby nie powinno być w twoim interesie Marek, bo twoja recenzja jest przesiąknięta personalnymi atakami na moją osobę, więc robisz z siebie hipokrytę bOŻEGO.
„WYBITNY DETEKTYW MAURYCY”
Tutaj to się popisałeś… Od czego by tu zacząć? A, wiem. Dlaczego Maurycy nie jest niespójny i dlaczego zdajesz się być ignorantem? Już tłumaczę…
Cechy, które wskazują, dlaczego Maurycy jest wybitny:
• Wysoka introspekcja - objawiająca się poprzez przemyślenia nt. swoich zachowań, definicji moralności czy filozofii
• Wysoka inteligencja – objawiająca się poprzez szybkie myślenie i łączenie ze sobą kropek na miejscach zbrodni
• Wysoka świadomość emocjonalna – objawiająca się zrozumieniem lub próbą zrozumienia własnych emocji w rożnych sytuacjach. Przytoczę tutaj moją ulubioną: „Kiedy moja podświadomość dostarcza mi wiadomość o zagrożeniu klaunem, jestem w kropce, nie mam pojęcia, jak sobie z tym radzić. Całe moje ciało trzęsło się tak, jak gdybym stał nagi w środku gułagu na Syberii. Mrok za jedynym oknem, wychodzącym na zegar, zaglądał mi głęboko w oczy i delektował się moim strachem. Nadchodziły demony najciemniejszych zakamarków mojego umysłu. Koniecznością było zmarnowanie kilku minut na uspokojenie emocji upośledzających moje racjonalne myślenie. Opanowałem się tylko przez to, co przeżyłem w Nowym Jorku. To wydarzenie, jak każde inne ciężkie doświadczenie życiowe, pomogło mi w zrozumieniu odrobinę lepiej moich emocji…Koszmary nadciągały, a czas nieubłaganie upłynniał się w moich dłoniach, przeciekając przez nieszczelne palce. Wiedziałem, że żeby pokonać strach, trzeba zacząć działać pomimo strachu… Zacząłem badać miejsce zbrodni. Oczywiście szkicując wszystko jak zwykle – poprawiało to znacznie moją zdolność do koncentrowania się na szczegółach oraz opanowywania nerwów. Pomimo że traciłem przez to czas, paradoksalnie czułem, jakbym miał go więcej” – Tak zachowuje się w sytuacjach stresowych ktoś naprawdę wybitny i chciałbym zobaczyć jak z tym polemizujesz.

Teraz złapcie się czegoś, bo to ZDAJE SIĘ być objaw najczystszej płytkości: „To raczej zakompleksiony buc, który, jeśli nie rozwiązuje zagadki morderstwa, to pije alkohol albo gra na komputerze” – Za problemem alkoholowym i kompleksami może stać mnóstwo czynników psychologicznych. Mówisz, że Maurycy to postać bez głębi, a nawet nie starasz się go zrozumieć. Zapewne dlatego, że nie odpowiada ci jego kodeks moralny, ale tego się tylko domyślam. Co do grania na komputerze jako aktywności to odpowiem cytatem, który mówi sam za siebie: „Postanowiłem zagrać w jakąś grę. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio miałem na to czas, ale to było mi potrzebne.”
To cytat z twojej strony internetowej a niżej, zagadka, co zrobiłeś? „Wieczorami lubię odpalić PlayStation i wcielić się w jakiegoś Wiedźmina czy innego Asasyna.” – Tutaj link całości streszczenia twojej recenzji w 9 minut i 23 sekundy: https://www.youtube.com/watch?v=jW49_KNabRw

Nie będę się odnosił do tego, co mówisz o Maurycym, że zależy mu na dobrym wizerunku albo o jego pociągu do tego, by wsiąść do auta i jechać przed siebie, bo to są jakieś bardzo dziwne przykłady, których nie rozumiem… Nie rozumiem, czemu tego użyłeś w recenzji.

Tu zarzucasz mi: „Do tego dziurawa fabuła i zagadki, które mają niewiele wspólnego z zasadami logiki.” – A może podasz jakieś przesłanki i na ich podstawie wysnuty wniosek? Co do dziurawej fabuły i tego, że „Dość szybko zorientowałem się, że autor nie wpadł na pomysł, by prowadzić grę z czytelnikiem, zostawiając mu wskazówki do zrozumienia całej intrygi.” – Tak w ogóle, w tym zdaniu występuje błąd logiczny, ponieważ szybko się zorientowałeś, z czego wynika, że już w trakcie czytania, a nie znałeś całości intrygi przed ukończeniem książki. Zdanie powinno brzmieć „Po przeczytaniu książki, dość szybko zorientowałem się, że autor nie wpadł na pomysł, by prowadzić grę z czytelnikiem, zostawiając mu wskazówki do zrozumienia całej intrygi.” Także gratuluję, że bezpodstawnie oskarżasz mnie o brak logiki, a samemu zdanie później popełniasz błąd logiczny. Nad zagadkami siedziałem bardzo długo i bardzo długo analizowałem, czy są spójne… To, że ich kontekst jest abstrakcyjny nie znaczy, że zagadki są nielogiczne. :)
Nie zdajesz się brać pod uwagę tego, że jednak mogłem wpaść na taki pomysł, tylko po prostu tego nie wyłapałeś. I to ja jestem przekonany i swoim geniuszu, right? Otwórz oczy kiedy Maurycy je zamyka to dostrzeżesz wskazówki... ;)))

Ostatnią rzeczą, do której się odniosę jest twój postulat o tym, że poglądy Maurycego są KONIECZNIE moimi, co jest zupełną bzdurą. To tak jakbyś powiedział, że człowiek, który pisał postać Freddiego Thorne jest KONIECZNIE komunistą. Zdajesz się nie rozróżniać postaci od autora. To są jego poglądy, często też moje, ale nie zawsze. Poza tym to jest nieistotne, dosłownie jak piszesz w recenzji z pełną pewnością, że przemycam swoje poglądy, to ZDAJESZ SIĘ BYĆ nieprofesjonalny. Oceniasz książkę, a nie moje osobiste poglądy. Plus to, że pogląd jest niezgodny z twoim nie oznacza, że jest płytki. Moja ocena mojej książki to 10/10. Tylko po to, żeby ci pokazać, że mam do tego prawo… Tak się pisze recenzję, jeżeli się nie chce przedstawiać argumentacji swoich domysłów: „Książka mi się podobała, super. Subiektywna ocena 10/10” – i to jest właśnie subiektywna opinia mojej książki. Jeżeli zaczynasz pisać takie obszerne teksty, zadbaj o to, żeby literki składały się w zdania, a nie zlewały w jakieś błoto: "Masz czerwoną kartę, więc nie szarżuj byku A jak nie masz nic do powiedzenia to nie marnuj beatu". Próbowałem też znaleźć jakiś wywiad z tobą w Internecie, ale niestety się na taki nie natknąłem... „Ja… Tygrys… Ty żółw” 😉
Daję tej recenzji 2 skunksy na 10 tylko dlatego, że czytałem gorsze. A nie, w sumie to nie. 1 skunks na 10.

Ta wypowiedz jest recenzją zarówno mojej książki, jak i innej recenzji. ;)

GARŚĆ ŹLE ZMIKSOWANYCH ZE SOBĄ INSPIRACJI

To czysto subiektywny osąd, w którym nie ma co polemizować, nie podobała się książka, po prostu. Na tym ta recenzja powinna była się zakończyć. Byłoby świetnie, ale tak brzmi wstęp do najbardziej emocjonalnie nacechowanej recenzji, w której autor znajduje...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
210
204

Na półkach:

GARŚĆ ŹLE ZMIKSOWANYCH ZE SOBĄ INSPIRACJI

Tyle razy słyszałem, żeby „nie oceniać książki po okładce”. Ja jednak, uparty jak osioł, wciąż od czasu do czasu wybieram kolejną lekturę na tej podstawie. Chcę wierzyć, że dobre okładki skrywają dobrze napisane historie. O naiwności ludzka! Jednak warto czasem posłuchać mądrości przekazywanej od pokoleń wśród czytelniczej braci. Niestety wszystko co dobre w thrillerze Mateusza Szulczewskiego zaczyna się i zarazem kończy na okładce.

„TAK SE SIEDZIAŁEM I WYMYŚLIŁEM – AKURAT NIE MIAŁEM CO ROBIĆ”

Wydawca zadbał o intrygujący opis fabuły, który jednak – w moim odczuciu – rozmija się z samą treścią książki. Sama okładka przyciąga oko i zachęca do lektury. Jednocześnie wprowadza jednak niemałe zamieszanie, ponieważ w większości internetowych księgarni debiut Mateusza Szulczewskiego znajdziemy jako „Kto umrze, ten umrze”, mimo, że tytuł książki to po prostu „?”. O samym autorze niewiele jesteśmy w stanie się dowiedzieć. Wydawnictwo przedstawia go jako fana psychologii i rynków finansowych, który postanowił napisać serię książek o inteligentnych socjopatach. Dodatkowo informują nas, że od „?” rozpoczął „budowanie swojego uniwersum”, co osobiście odbieram bardziej jako groźbę lub ostrzeżenie, niż zachętę do śledzenia nowości wydawniczych.

Rzecz w tym, że ten pochodzący z Kłoniczek koło Lututowa, debiutujący pisarz, nie posiada umiejętności aby to zrobić. Porwał się z motyką na słońce. Nie widzę możliwości by zbudował jakiekolwiek uniwersum, gdyż ma trudności z sensownym wykreowaniem choćby jednej postaci. Oczywiście możecie mieć inne zdanie na ten temat. Wszakże w Internecie znaleźć można podejrzanie wysokie oceny „?”, co może wskazywać na to, że przyjaciele autora czego innego oczekują od dobrego thrillera niż ja. Choć nie mam w zwyczaju zawieszać debiutom poprzeczki zbyt wysoko, nie wydaje mi się by Mateusz Szulczewski w ogóle próbował oddać skok, aby sprostać jakimkolwiek oczekiwaniom. Stwarza wrażenie wyjątkowo zadowolonego z siebie, bo oto napisał książkę – wykreował świat! W sieci można odnaleźć rozmowę, którą przeprowadził z nim lokalny portal internetowy z Wieruszowa (tugazeta.pl). Na pytanie: „Czy Ty wcześniej coś pisałeś?” odpowiada z rozbrajającą szczerością: „A nie, broń Boże!”. Sposób w jaki się wypowiada, sugeruje również to, że w ogóle niewiele czytał i niekoniecznie rozumie na czym polega „tworzenie uniwersum”. We wspomnianej rozmowie informuje nas – czytelników – o swoim podejściu do procesu twórczego: „Tak sobie zacząłem rozpisywać tą fabułę, co by mogło być, co by było fajne, co by się fajnie kleiło, jakiś rozwój postaci se wymyśliłem. No i ile mi to zajęło? Ze 4 godziny, może 5. Tak se siedziałem, akurat nie miałem co robić”. Całość rozmowy możecie obejrzeć tutaj:
https://youtu.be/fy9LIWuL9nw

„WYBITNY DETEKTYW MAURYCY”

Gdybym zapoznał się z tą rozmową wcześniej, nie marnowałbym czasu na czytanie „?”. Autor stwarza wrażenie zadufanego w sobie, przekonanego o swoim geniuszu (co wyraża się nawet w tym, że umieścił swoje zdjęcie na okładce). Gorzej, że nie potrafi tego udowodnić swoją prozą. Główny bohater – „wybitny detektyw Maurycy”, „jedyna osoba, która może rozwiązać zagadki seryjnego mordercy” – jest postacią zupełnie płaską i niespójną. To, że o innych postaciach niewiele wiemy, można jakoś przeboleć, ale jeśli autor planuje tworzyć całe uniwersum, to musi umieć wykreować silną i spójną postać pierwszoplanową. Co by nie mówić, strzępy wiedzy na temat Maurycego, które rozrzucone są na przestrzeni całej powieści, na pewno spójne nie są. Dowiadujemy się, że jest wybitny, choć nic na to nie wskazuje. To raczej zakompleksiony buc, który jeśli nie rozwiązuje zagadki morderstwa, to pije alkohol albo gra na komputerze:

„Moje mieszkanie było wspaniałe i bardzo komfortowe. Dookoła walały się butelki po wódce, whisky piłem tylko na początku codziennej przygody z alkoholem, bo zawsze wyobrażałem sobie siebie jako bohatera jakiejś mrocznej powieści noir. Wydawało mi się, że wyglądam zajebiście, pijąc whisky, kiedy patrzyłem na siebie oczyma wyobraźni z perspektywy osoby trzeciej”.

Podczas oględzin miejsca zbrodni, rozwiązując kolejną zagadkę, „genialnemu Maurycemu” również zależy na odpowiednim wizerunku:

„Na blacie w kuchni stałą whisky. Pomyślałem, że denatowi już się nie przyda, więc wyciągnąłem szklankę i nalałem sobie odrobinę. Trochę pomogło zabić woń, poza tym wyglądałem totalnie zajebiście, nalewając sobie tę szklankę na miejscu zbrodni, tuż obok trupa”.

Możliwe, że czasy się zmieniają. Rozumiem, że detektywi coraz mniej przypominają Sherlocka Holmesa lub Herkulesa Poirota, jednak jeśli ma to zmierzać w tym kierunku, to chyba zrezygnuję z kryminałów:

„To było wspaniałe uczucie usiąść w luksusowym aucie, mieć do niego kluczyki i pełen zbiornik paliwa. Ze względu na to, że miałem jeszcze jakieś dwie godziny do zmarnowania, czekając na psychiatrę, od którego dzieliło mnie około dwudziestu, no tym autem w środku nocy to może nawet dziesięciu minut drogi, postanowiłem powozić się odrobinkę nową furką po mieście, wzmocnić uczucie bogactwa i prestiży w moim głodnym go umyśle”.

Do tego dziurawa fabuła i zagadki, które mają niewiele wspólnego z zasadami logiki. Dość szybko zorientowałem się, że autor nie wpadł na pomysł, by prowadzić grę z czytelnikiem, zostawiając mu wskazówki do zrozumienia całej intrygi.

Nie jest tak, że nie potrafię cieszyć się książką, w której widzę niedociągnięcia na poziomie kreowania historii. Niedawno pisałem o „Skórze” Liama Browna, gdzie gotów byłem przymknąć oko na kilka niespójnych szczegółów. Gdy sięgam po kryminał czy thriller, oczekuję, że autor mnie zaintryguje i zaprosi do wspólnego odkrywania zaskakującego finału historii. Niestety podczas lektury „?” największym zaskoczeniem było dla mnie to, jak bardzo potrafi mnie zażenować tak niedługa książka. Odnoszę wrażenie, że Mateusz Szulczewski naoglądał się „Sherlocka”, „Peaky Blinders” i ewentualnie kilku części „Piły”, a następnie wpadł na pomysł, że zostanie pisarzem. Dodał do tego kilka cytatów z Nietzschego (co wydaje się gwarantować sukces, gdy piszemy o socjopatach) i swoich (niestety płytkich) sądów na temat aktualnej sytuacji politycznej w naszym kraju. Gdy okazało się, że to jeszcze za mało na książkę, zawsze można włożyć w usta głównego bohatera jakiś swój manifest. Najbardziej rozbawił mnie przemycony pogląd autora na temat gier komputerowych i – jak się okazuje – zarazem wojen:

potrzebne. Nieprawdopodobnie mnie bawi, kiedy niektórzy „eksperci”, ci naprawdę najgłupsi, twierdzą, że gry komputerowe wzbudzają w ludziach nienawiść. Przecież to gówno prawda, one ją, k****, redukują. Wielu ludzi, idąc na jedną z wojen początku dwudziestego wieku, szło na nią z uśmiechem na ustach, bo miało w sobie pokłady zwierzęcej agresji, nudziło im się już uprawianie pola i czekanie na zbiory. W końcu jesteśmy zwierzętami… A jaki był sposób, żeby przerwać pasmo nudy? Wojenka. Ludzie ci szli na wojnę się n********** w celu wyładowania swoich naturalnych tłumionych emocji. Teraz żyjemy w świecie wysokich standardów moralnych. I nie mówią, że to źle… wręcz przeciwnie. Ale potrzebujemy czegoś, na czym możemy tę zwierzęcą agresję wyładować, bo to, że jesteśmy coraz bardziej „cywilizowani”, nie oznacza, że agresja drzemiące w nas od początku gatunku ludzkiego magicznie wyparowała razem z nadejściem feminizmu. Ludzie mówią, że przez gry chce się zabijać innych. Prawda jest taka, że dzięki grom nie chce się tego robić aż tak bardzo. Jak ktoś ma zabijać ludzi, to będzie to robił, z grami czy bez. Więc żeby nie być gołosłownym, odpaliłem sobie jedną brutalną grę i zacząłem bezmyślnie n********** do każdego zlepka kodu, który był ubrany w teksturę człowieka i napatoczył mi się na środek ekranu. Poczułem się jak miasto o wczorajszej zimnej nocy, na chwilę zapomniałem o tym, jaki jestem wk*******.”

Mateusz Szulczewski wziął garść inspiracji, dorzucił do tego kilka swoich „złotych” myśli, a następnie z marnym skutkiem to wszystko zmiksował i wysmażył książkę, która nie tylko nie ma walorów rozrywkowych, ale po prostu żenuje. Jeśli „genialny detektyw Maurycy” uważa, że wielu ludzi szło na wojnę z uśmiechem, bo nudziło im się czekanie na zbiory, to ja dziękuję za taki geniusz.

OD POCZĄTKU DO KOŃCA W OKOLICACH DNA

A to wszystko okraszone bardzo kiepskim stylem, bardzo specyficznymi metaforami i niskich lotów wulgarnością, która mocno mi przeszkadzała w odbiorze treści. Nie oznacza to, że przestaję czytać książkę, gdy pojawi się w niej niecenzuralne słowo – czasem podkreśla ono np. silne emocje jakiejś postaci. Nie lubię jednak gdy ktoś przeklina w mojej obecności, a w „?” wszechobecne przekleństwa nic nie wnoszą. Autor nie dbając o czystość używanego języka, daje nam pośrednio do zrozumienia, że nie dba również o swoich czytelników.

Już pierwsze zdanie, pierwszego rozdziału było dla mnie ostrzeżeniem, że ta książka nie będzie dobra: „Trwała zimna jesień, na dworze lało, jakby wszystkie anioły nieba zsikały się ze śmiechu, obserwując żałosne życie smutnego detektywa”. Motyw sikania zdaje się być zresztą bardzo bliski autorowi, bo regularnie powraca: „Po drodze do zamkniętych drzwi zahaczyłem o łazienkę w celu natychmiastowego strzału z ogóra. Kiedy sikałem, zobaczyłem, że z kosza na pranie wystaje rękaw”. W tym momencie byłem już naprawdę bliski poddania się i rzucenia książki w kąt pokoju. Łudziłem się jednak, że może na sam koniec wszystko ułoży się w jakąś sensowną całość i oto nie będę żałował czasu zmarnowanego na lekturę tej książki. Niestety – mały spoiler – nic takiego się nie dzieje.

Debiut Mateusza Szulczewskiego jest nieudany. Nie wiem czy pojawiające się w Internecie wysokie oceny są efektem akcji marketingowej, czy może to ja otrzymałem do recenzji wyjątkowy, inny egzemplarz? Książka „?” jest po prostu źle napisana. Czasem wyjątkowy pomysł na fabułę może przykryć braki warsztatowe, jednak to nie ten przypadek. Nie daję najniższej możliwej oceny, tylko dlatego, że niedawno zdarzyło mi się czytać jeszcze gorszy debiut („Diagnoza zła”). Nie czekam na kolejne thrillery spod ręki tego autora, ponieważ nie wierzę, że z tej mąki może powstać jakikolwiek jadalny chleb. Robię się też coraz bardziej ostrożny względem nowości wydawanych przez Novae Res.

GARŚĆ ŹLE ZMIKSOWANYCH ZE SOBĄ INSPIRACJI

Tyle razy słyszałem, żeby „nie oceniać książki po okładce”. Ja jednak, uparty jak osioł, wciąż od czasu do czasu wybieram kolejną lekturę na tej podstawie. Chcę wierzyć, że dobre okładki skrywają dobrze napisane historie. O naiwności ludzka! Jednak warto czasem posłuchać mądrości przekazywanej od pokoleń wśród czytelniczej braci....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
9
1

Na półkach:

Zabierając się do czytania książki podeszłam do niej z otwartą głową, bez uprzedzeń czy swoich wyimaginowanych oczekiwań. Opis dobrze nakreśla akcję, zgadza się, że jest to thriller, ale nie należy zapominać np. o tym jednym, krótkim wersie z tyłu "prawdziwy morderca mieszka w twojej głowie", którego umieszczenie i stojącą za nim sugestię uważam za ważne i znamienne dla zrozumienia tej lektury. Zdaje się, że nie dostrzegając psychologiczno-filozoficznego wydźwięku książki czytelnik traci całą jej esencję. Myślę, że warto wyjść poza jakiś tam typowy schemat, opisy otoczenia, a zamiast tego skupić się nieco bardziej na tej głębszej warstwie, na którą składają się główne postacie i ich zachowania, dobór słów czy nawet sny. Jednakże, jeśli mam powiedzieć coś o strukturze to uważam, że i tak jest zachowana - akcja jest dynamiczna, mroczny klimat jest nabudowywany a przez wykorzystanie narracji pierwszoosobowej staje się jeszcze bardziej osobliwy. Ponadto, myślę, że autor decydując się na przedstawienie nam historii z perspektywy głównego bohatera wiedział co robi - dostajemy 100%ego Maurycego, bez filtra, który już na początku sam przedstawia się jako cynika, zna swoje przywary i nawet nie próbuje przed nami udawać, że kierują nim jakieś wyższe cele czy ideały. Przecież tacy ludzie też istnieją. Nierzadko się przed nami odsłania dzieląc się swoimi refleksjami i emocjami, które sam próbuje rozpracować podczas rozwijania "znajomości" z mordercą i w trakcie zachodzącej w nim przemiany.
Książkę przeczytałam bardzo szybko, ciekawość i chęć poznania głębiej zakamarków psychiki bohaterów wygrywała każdego wieczoru. Cała pozycja wydaje się być wyważona, przemyślana i zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.

Zabierając się do czytania książki podeszłam do niej z otwartą głową, bez uprzedzeń czy swoich wyimaginowanych oczekiwań. Opis dobrze nakreśla akcję, zgadza się, że jest to thriller, ale nie należy zapominać np. o tym jednym, krótkim wersie z tyłu "prawdziwy morderca mieszka w twojej głowie", którego umieszczenie i stojącą za nim sugestię uważam za ważne i znamienne dla...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
248
247

Na półkach:

Kto umrze, ten umrze... krótka książka, którą można przeczytać w kilka godzin. Mi zajęła, aż kilka dni. Nie porwała mnie, dość długo ją męczyłam i po opisie liczyłam na dużo więcej. Dużo czytam, więc mam już spore wymagania do książek, ale tu było czuć, że jest to zdecydowany debiut.

IG: Czytomanka

👉Detektyw Maurycy podejmuje dziwną grę z psychopatą i seryjnym mordercą. Każde miejsce zbrodni zawiera dziwną łamigłówkę, którą próbuje rozwikłać, a z czasem gra nabiera coraz bardziej prywatnych, dziwnych i trudnych zagadek. Morderca wie więcej o detektywie, niż on myśli...

👉Akcja dzieje się szybko, autor nie bawi się słowami, nie wprowadza w klimat, oszczędza na słowach przez co ciężko było utożsamić mi się z jakimkolwiek bohaterem. Myślałam, że będzie dużo lepsza, a zabrakło tutaj czegoś.

❗Ocena: 3,5/10

Kto umrze, ten umrze... krótka książka, którą można przeczytać w kilka godzin. Mi zajęła, aż kilka dni. Nie porwała mnie, dość długo ją męczyłam i po opisie liczyłam na dużo więcej. Dużo czytam, więc mam już spore wymagania do książek, ale tu było czuć, że jest to zdecydowany debiut.

IG: Czytomanka

👉Detektyw Maurycy podejmuje dziwną grę z psychopatą i seryjnym mordercą....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1540
440

Na półkach: , ,

Zacznę od tego, że czytając opis książki czułam w tej historii potencjał. Liczyłam na intrygujący kryminał z zagadkowymi morderstwami i satysfakcjonującym zakończeniem. Niestety się zawiodłam i dużo rzeczy mi zabrakło.

Książka nie musi być długa, by mi się spodobać. Z resztą tylko w tym roku poznałam z cztery świetne historie do 200 stron. Tutaj zabrakło mi spokojnie z połowę książki. Myślę też, że kryminał jest na tyle wymagającym gatunkiem, by wciągnąć czytelnika, że do stworzenia klimatu potrzebuje więcej treści. W „?” jesteśmy wrzuceni od razu w sam środek akcji i czułam się tak jakbym czytała drugi tom serii, a jest to debiut autora. Zawsze raczej czytelnicy narzekają na długie opisy, a mi właśnie tu ich brakowało.

Nie jest tak, że książka obfituje w dialogi, bo raczej siedzimy w głowie głównego bohatera, ale zabrakło mi opisów tego co się dzieje dookoła, nabudowania klimatu otaczającym światem, pochodzenia postaci, historii skąd bohaterowie znaleźli się w tym miejscu. Przenosząc się w trakcie akapitu w zupełnie inne miejsce na globie brakło mi tej podróży pomiędzy.

Ciężko mi tak do końca ocenić same zagadki towarzyszące morderstwom, bo ja to raczej jestem wielbicielką opisowych zagwozdek niż matematyczno-logicznych. Liczyłam, że może zakończenie trochę podniesie moja ocenę, ale niestety jak samo rozwiązanie w jakiś sposób ciekawe, tak brak napięcia i szybkość w rozegraniu zakończenia odebrało mi dobre wrażenie.

Zacznę od tego, że czytając opis książki czułam w tej historii potencjał. Liczyłam na intrygujący kryminał z zagadkowymi morderstwami i satysfakcjonującym zakończeniem. Niestety się zawiodłam i dużo rzeczy mi zabrakło.

Książka nie musi być długa, by mi się spodobać. Z resztą tylko w tym roku poznałam z cztery świetne historie do 200 stron. Tutaj zabrakło mi spokojnie z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
3
1

Na półkach:

Zanim zabrałam się za czytanie przyznaję, że zajrzałam tu poczytać recenzje. Liczne pozytywy mnie zachęciły, ale miałam obawy ze względu na nieprzychylne komentarze dotyczące np. warsztatu pisarskiego. Ku mojemu zaskoczeniu, nie było wcale źle! Nie będę skupiać się na kwestiach gramatycznych, ponieważ nie uważam, bym miała na ten temat wystarczającą wiedzę. Nie chcę też szukać błędów językowych, bo w czytaniu historii nie to jest dla mnie ważne. Chyba, że występowałyby tu naprawdę rażące gafy, ale takich tu nie ma. Jest to specyficzny styl pisania, nie można temu zaprzeczyć, ale im dalej w las, tym bardziej się do niego przyzwyczajałam. Przeplatanie głębokich myśli głównego bohatera z często dość infantylnymi komentarzami czy żartami rozładowywały napięcie. Ciekawy zabieg. Pokazuje, że w zależności od okoliczności i towarzystwa wyrażamy się w zupełnie inny, często skrajnie różny sposób. Samo życie. Poza tym, fabuła wciągająca i dynamiczna. Super jak na pierwszą książkę. Polecam!

Zanim zabrałam się za czytanie przyznaję, że zajrzałam tu poczytać recenzje. Liczne pozytywy mnie zachęciły, ale miałam obawy ze względu na nieprzychylne komentarze dotyczące np. warsztatu pisarskiego. Ku mojemu zaskoczeniu, nie było wcale źle! Nie będę skupiać się na kwestiach gramatycznych, ponieważ nie uważam, bym miała na ten temat wystarczającą wiedzę. Nie chcę też...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Książka jest krótka, akcja dzieje się szybko i autor oszczędza nam zbędnych opisów przyrody. Postacie porozumiewają się ciekawym, potocznym językiem, który brzmi wiarygodnie i zabawnie. Pisarz posiada niestandardowy styl pisania, który na początku wydaje się dziwny, lecz w trakcie czytania przyzwyczaiłem się i polubiłem specyficzne wypowiedzi bohaterów. Postacie główne są interesujące, ale cierpią na tym postacie poboczne. Książka ma wysoką ocenę nie dlatego, że jest wybitnym dziełem, ale dlatego, że ciężko mi się o coś przyczepić. Niemal do wszystkiego można znaleźć trafne uzasadnienie, a z tego co miałem okazję usłyszeć w wywiadzie, to książka ma charakter niemal eksperymentalny. Ze słów autora rozumiem, że miał zamiar napisać coś nieszablonowego co uważam, że mu bardzo dobrze wyszło. BDJQP (Jeśli nie zachichotałeś to jest spora szansa, że nie zrozumiesz humoru tej książki, ani intencji pewnego przystojnego wampira z roku 2009 ;p )

Książka jest krótka, akcja dzieje się szybko i autor oszczędza nam zbędnych opisów przyrody. Postacie porozumiewają się ciekawym, potocznym językiem, który brzmi wiarygodnie i zabawnie. Pisarz posiada niestandardowy styl pisania, który na początku wydaje się dziwny, lecz w trakcie czytania przyzwyczaiłem się i polubiłem specyficzne wypowiedzi bohaterów. Postacie główne są...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    43
  • Chcę przeczytać
    19
  • Posiadam
    5
  • 2021
    3
  • Ulubione
    2
  • Kryminał, sensacja, thriller
    1
  • 2022
    1
  • 0-200
    1
  • Kryminał sensacja thriller
    1
  • Chyba ulubione?
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki "?"


Podobne książki

Przeczytaj także