Las tres España del 36

Okładka książki Las tres España del 36 Paul Preston
Okładka książki Las tres España del 36
Paul Preston Wydawnictwo: Random House Books historia
512 str. 8 godz. 32 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Random House Books
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wydania:
2010-01-01
Liczba stron:
512
Czas czytania
8 godz. 32 min.
Język:
hiszpański
ISBN:
9788497930611
Średnia ocen

4,0 4,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
210
210

Na półkach:

Preston nie doczekał się dotąd polskiego tłumaczenia, niemniej czytałem kilka – chyba najważniejszych – jego książek, a mianowicie biografię Franco (1993),The Spanish Holocaust (2012) i The Last Days of the Republic (2016),a we fragmentach też The Spanish Civil War (2006) i We Saw Spain Die (2009). Na tej podstawie mam o nim jak najgorsze zdanie. Obsesjonat, który za cel swojego życia uznał pośmiertne pokonanie swojego ukochanego upiora, czyli ducha Francisco Franco. Stąd biorąc tą książkę do ręki (metafora, wisi za darmo w pdf w internecie) spodziewałem się z grubsza tego samego. I byłem dość przyjemnie zaskoczony.

W dziewięciu esejach biograficznych (bo trudno to nazwać biografiami, wszystkie koncentrują się na latach wojny domowej) tylko w jednym – tym poświęconym Azanii – mamy zwykłe u Prestona stężenie bezczelności, arogancji, przekłamań, przemilczeń i wykręcania kota ogonem. W pozostałych zachowuje jeszcze jaką taką przyzwoitość, nawet kiedy pisze o Franco, Millanie Astray czy rodzeństwie Primo de Rivera. Do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać, czy to nie są jakieś juwenilia Prestona, które popełnił zbierając materiały do biografii Franco i które odłożył na potem, żeby po wyszlifowaniu wydać. Bo w jego przypadku poziom arogancji, rozzuchwalenia i tupeciarstwa rósł w miarę upływu lat. Jeszcze biografia Franco, choć skrajnie wroga i nawet nie udająca jakiejś bezstronności, była jakoś strawna. Ale w miarę jak jego kolejne książki przyjmowane były z nieustającym zachwytem upewnił się, że nic mu nie grozi, i poszedł na rympał. Stąd ta książka wygląda mi na pisaną jeszcze w początkach jego kariery.

Żebym nie był gosłowny. W rozdziale o Azanii mamy już typowe dla Prestona bezczelne krętactwa. Na przykład ukrywanie antykatolickiej obsesji Azanii. Azaña był typowym dziewiętnastowiecznym południowoeuropejskim liberałem (był taki typ, włoski, hiszpański, portugalski),zapatrzonym we Francję, a Kościół uważał za wroga większego jeszcze niż monarchia i armia. Stąd po ogłoszeniu republiki robił wszystko, żeby wypchnąć Kościół z przestrzeni publicznej, do kruchty. Preston przedstawia to jako normalne kroki, które byłyby podjęte w każdym cywilizowanym kraju: obcięcie dotacji dla Kościoła, koniec z przywilejami fiskalnymi, obecnością hierarchów na każdej uroczystości państwowej, koniec z przykrajaniem edukacji (także uniwersyteckiej) pod doktrynę rzymskokatolicką itede itepe. Ale ani słowa o tym, że antykatolicka obsesja Azanii stała w sprzeczności z jego własnym liberalizmem. Zakaz prowadzenia szkół przez instytucje religijne czy zakaz dla obecności symboli religijnych w miejscach publicznych to ekstrawagancje, które nie przyszły nikomu do głowy od czasu jakobinów (no, za wyjątkiem ojczyzny proletariatu, oczywiście),ale historyk Preston o nich się nie zająknął, bo skalałoby to obraz świętego Don Manuela, patrona niepokalanej Republiki.

Kolejny przykład. Po przegranych przez lewicę wyborach z 1933 Azaña poszedł do prezydenta i ni mniej ni więcej tylko zaproponował mu, żeby ten nie zwoływał nowych Kortezów i rządził dekretami, a jak prawica zacznie wierzgać, żeby zrobił nowe wybory. Jednym słowem, ubrany w falandyzowane prawo zamach stanu. Czy przeczytamy o tym u Prestona? A skądże znowu, mamy natomiast brednie o próbie zamachu stanu Franco po wyborach z lutego 1936, przy czym ten zamach polegał na tym, że w momencie gdy we wszystkich miastach trwały ataki rewolucyjnego tłumu na ratusze, więzienia i siedziby prawicowych partii politycznych, Franco jako szef sztabu zaproponował premierowi wprowadzenie stanu wyjątkowego.

Kolejny przykład. Zaczął się zamach stanu, powstało Maroko, bunt w Sewilli i garnizonach południowych. I Preston twierdzi, że Azaña powołał na premiera Martineza Barrio po to, żeby ten dogadał się z buntownikami, żeby szukał kompromisu. Tymczasem nie ma na to żadnych dowodów. Maura się nie zgodził, Sanchez Roman też nie, godziny mijały, Barrio był pod ręką, owszem, miał wizerunek człowieka dość rozsądnego, ale prawdopodobnie chodziło raczej o to, żeby reprezentował umiarkowanie, co w konsekwencji miało powstrzymać ewentalnych dalszych kandydatów do buntu. Telefon do Moli był inicjatywą samego Barrio, który poza tym prawdopodobnie – bo sprawa jest bardzo niejasna – nie orientował się, że Mola też przystąpił do buntu, po prostu obdzwaniał generałów w ważniejszych garnizonach żeby zorientować się co i jak oraz oznajmić, że teraz to już koniec z lewactwem i będzier rozsądnie, no i w końcu trafił na Molę.

Kolejny przykład. Barrio upadł, Azaña szuka kolejnych kandydatów na premiera, no i jest Giral. W wersji Prestona wygląda to tak, że Giral objął urząd, po czym zorientował się, że bez wydania broni milicjom robotnicznym nie da rady powstrzymać rebelii. Tymczasem to bzdura. Barrio upadł, bo zawetował go Largo Caballero. A zawetował, bo Barrio nie chciał „uzbroić ludu”. Largo postawił warunek: PSOE poprze kandydata na premiera tylko, jeśli ten wcześniej zgodzi się wydać broń. I pod takim warunkiem Giral objał fotel. Znaczy, Azaña od początku wiedział, co jest grane, i mianował Girala nie tylko wiedząc, że ten wyda broń milicjom, ale wręcz wiedząc, że wydanie broni milicjom jest warunkiem do tego, by Giral objął urząd. Znaczy nie żaden gołąbek pokoju, co to drży na myśl o rozlewie krwi i którego Giral zrobił w druta, ale gościu który świadomie uczestniczy w manewrze politycznym, którego częścią jest uzbrojenie milicji, z wszystkimi tego późniejszymi tragicznymi konsekwencjami.

Dalej, że niby Azaña nie miał ambicji politycznych. A skąd Preston to wie? Z jego pamiętników! Bo Azaña sam tak o sobie pisał, jaki to on jest intelektualista, jak to on kocha książki, że do polityki poszedł z musu, jakie to było z jego strony poświęcenie, i tak dalej. I Preston powtarza te kokieteryjne fantazje bez najmniejszego krytycyzmu. A w praktyce? Oto na przykład kwestia złożenia z prezydentury Alcali-Zamory, do czego Azaña znacznie się przyłożył. I oto, jak już pan historyk wyłożył wszystkie powody, dla których trzeba było Alcalę uwalić, pisze: „i oto w tej sytuacji, przy wakacie na urzędzie, Azaña zrozumiał, że jest jedynym rozsądnym kandydatem na to stanowisko” (tłumaczenie moje). Znaczy, jak go uwalał, to nie myślał, co będzie dalej? Kto będzie kolejnym prezydentem? I nie przyszło mu na myśl, że może być on? No, jeśli wierzyć w tą wersję to może i bez ambicji, ale kompletny idiota, który nie zastanawia się nad konsekwencjami własnych ruchów politycznych.

Dalej, słynna „organiczna” metafora Azanii, dotycząca sojuszu republikańsko-socjalistycznego, a zdradzająca jego całkowitą niekompetencję, zakorzenienie w dziewiętnastowiecznych schematach i brak zrozumienia zasad polityki XX wieku. Że niby republikanie to jest mózg (do myślenia),a partie lewicy robotniczej to są te mocarne ręce (do roboty). Ta metafora zdradza mechanizm jego politycznej klęski, polegającej na tym, że to raczej mocarne ręce wzięły mózg w kleszcze. Zamiast Wielkim Kierownikiem, który z wyżyn swojego niezmierzonego intelektu steruje różnymi socjalrepublikanami, socjalistami, socjaldemokratami, komunistami, stał się ich zakładnikiem. W czasie gdy wyrzynano się nawzajem został sprowadzony do roli ustrojowego decorum i który zresztą koncentrował się głównie na urządzaniu swoich kolejnych pałaców (to chyba schemat w przypadku upadających władców; Hitler gdy Ruscy szturmowali Wisłę a Amerykanie Ren spędzał sporo czasu nad makietami Linzu i Wiednia, doskonaląc proporcje miejskich placów; normalny eskapistyczny mechanizm psychologiczny).

U Prestona nie ma pół zdania o dziwacznym i zdecydowanie antypatycznym charakterze Azanii, przepełnionym bezinteresowną złośliwością, brakiem empatii, lubowaniem się w szyderstwach, no i skrajnie pyszałkowatym. Co wynikało, moim skromnym zdaniem, z wczesnego osierocenia. Od średniego dzieciństwa wyrastał sam, w atmosferze chłodu emocjonalnego w domu ciotki, w otoczeniu książek i bez rówieśników; podstawowe emocje, jak współczucie, przyjaźń, uczynność – u niego rozwinęły się w formie szczątkowej. Stąd posiadł wyjątkowy talent do zrażania wobec siebie ludzi. Co oczywiście utrudniało mu działalność polityczną; on wbrew swoim oczywistym interesom zrażał ludzi, których nie musiał zrażać, ale którzy mogli mu zaszkodzić. Najlepszy przykład: reforma wojskowa. Potrzebna, rozsądna, wszechstronna, której był autorem. Ponieważ uderzała w kastę oficerską, trzeba było przeprowadzić ją z wyczuciem. Ale Azaña nie byłby sobą, gdyby nie szydził z generałów (to jak ten skorpion z anegdoty, który ukąsił żółwia, na którym płynał, i z którym teraz utonął; sorry, nic nie poradzę drogi żółwiu, w końcu jestem skorpionem). Słusznie uważał ich za w większości niekompetentnych i tępych, ze skłonnościami reakcyjnymi i antydemokratycznymi. Ale zamiast zachować to dla siebie, triumfalnie obnosił się ze swoją reformą jako nauczką, którą on, wielki premier, dał wojsku. Piszą o tym wszyscy, Santos Julia, Payne, Casanova, nawet Viñas i Reig Tapia, może za wyjątkiem Tusella, który wydał pamiętniki Azanii i stąd miał skrzywioną perspektywę.

No i ta perspektywa właśnie. Azanii zarzucano, że uważał Drugą Republikę za własność lewicy. Preston patrzy dokładnie tak samo, kiedy pisze, że Azaña musiał walczyć o „recuperación” (niestety nie wiem, jakiego słowa Preston użył w oryginale) Republiki po dwu latach rządów prawicy. Znaczy, jak rządziła prawica w latach 1933-1935, to nie było że legalna parta wygrała wybory i objęła rząd, tylko że to było wykrzywienie ideału Republiki, którą teraz trzeba było odzyskać. Tak pan Preston rozumie demokrację parlamentarną: jak wygrywamy my to jest legalne, jak wygrywają oni to jest degeneracja państwa. Jak to dobrze, że on jest tylko gryzipiórkiem, a nie ma prawdziwej władzy.

W tej sytuacji permanentne stygmatyzowanie CEDA terminem „partia autorytarna” to już mały pikuś. Dlaczego była autorytarna? No, tego pan historyk Preston nie wyjaśnia w tej książce, ale zrobił to w wielu innych. Bo JAP, młodzieżówka CEDA, krzyczała na wiecech „jefé, jefé”. Bo ta młodzieżówka miała mundury. Bo Gil-Robles ogłosił, że nie podoba mu się konstytucja republikańska i że będzie dążył do jej zmiany. Bo Gil-Robles uważał, że należy wzmocnić egzekutywę kosztem legislatywy. Bo Gil-Robles po zamachu poparł rebeliantów. Bo jego ojciec był Integrystą. Bo w czasie kampanii wyborczej wynajął samolot. No, co by tu jeszcze… aha, no bo wielu młodych JAP-owców wstąpiło po lipcu 1936 do Falangi, to chyba wystarczy, co nie? Tak, takim umysłom jak Paul Preston to całkowicie wystarczy.

Dla porządku: bohaterami są pozostałych esejów są Franco, Millan Astray, José Antonio Primo de Rivera, Pilar Primo de Rivera, Madariaga, Besteiro, Prieto i Ibárruri. W tych esejach też widać, że rzecz była pisana w początkach kariety Prestona. Taki Besteiro opisany jest w dość sympatycznych kategoriach, owszem, nieco naiwny, oderwany od rzeczywistości, ale szlachetny, uczciwy, skromny itede. A w takiej The Last Days of the Republic, wydanej 20 lat później (a napisanej, jak mi się zdaje, 25 lat później),Besteiro jest już niesionym własną arogancją i poczuciem wyższości starcem, zżeranym przez osobiste awersje personalne niekompetentnym głupcem, który sprzymierzając się z Casado wywrócił do góry nogami szlachetny plan ewakuacji, który miał jakoby w zanadrzu Negrin.

Jeśli Państwo czujecie intelektualne powinowacto w Prestonem, polecam. Nie ma nic lepszego na umocnienie się w przekonaniu, że racja jest po naszej stronie. Jeśli nie wiecie Państwo o tamtych sprawach wiele, ale chcecie się dowiedzieć, to serdecznie odradzam. Jeśli natomiast śledzicie Państwo zakręty wielonarodowej dyskusji historiograficznej o tych sprawach, to może być przydatna lektura.

Aha, i żeby nie było, że tylko się znęcam. I owszem, z książki dowiedziałem się kilku rzeczy, o których przedtem nie wiedziałem. Na przykład, że Madariaga był zwolennikiem tzw. demokracji organicznej i nie miał w wysokim poważaniu wyborów powszechnych, które uważał ze „triumf statystyki”. Albo że Besteiro był przeciwnikiem działań rewolucyjnych (o czym wiedziałem, oczywiście) bo jako ortodoksyjny marksista (o czym też wiedziałem) uważał, że najpierw musi następić rewolucja burżuazyjna (której jakoby jeszcze w Hiszpanii nie było),i że dopiero potem można zorganizować rewolucję proletariacką.

Preston nie doczekał się dotąd polskiego tłumaczenia, niemniej czytałem kilka – chyba najważniejszych – jego książek, a mianowicie biografię Franco (1993),The Spanish Holocaust (2012) i The Last Days of the Republic (2016),a we fragmentach też The Spanish Civil War (2006) i We Saw Spain Die (2009). Na tej podstawie mam o nim jak najgorsze zdanie. Obsesjonat, który za cel...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Historia
    1
  • Chcę przeczytać
    1
  • Espanhol
    1
  • Hiszpania
    1
  • 0. Lo tengo
    1
  • España NF
    1
  • Przeczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Las tres España del 36


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne