rozwińzwiń

Beksa

Okładka książki Beksa Marcin Grzelak
Okładka książki Beksa
Marcin Grzelak Wydawnictwo: Wydawnictwo POZA literatura piękna
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo POZA
Data wydania:
2024-04-17
Data 1. wyd. pol.:
2024-04-17
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788397037212
Tagi:
Marcin Grzelak Beksa Wydawnictwo Poza
Średnia ocen

9,2 9,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,2 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
43
43

Na półkach:

Człowiek może się zepsuć. Wypadnie jakiś trybik, maszyna zaklekocze i padnie, poluzują się śruby. Gorzej, że czasem człowiek popsuje się przez kogoś. Bo ilość dłoni, które ugniatają ciało naszej świadomości, jak glinę, bywa nie do policzenia. Czasem je dostrzegamy, ba! Sami zaprosiliśmy je do swojego życia. Niekiedy jednak tymi dłońmi bywa przeszłość, dziedziczenie traum czy tkwiącą w nas, jak gnijąca rana, tajemnica.

A potem człowiek swój wewnętrzny kształt ukrywa.
Bo ktoś mu wmówił, że tak ma być.

„Beksa” Marcina Grzelaka
Książka, która zmieniła moją literacką wrażliwość.

Poznajcie Buliego i Irka.
Dwóch mężczyzn, kryminalna przeszłość, choroba psychiczna, strach, ratunek, ucieczka. I one. Kobiety.
Najbardziej skomplikowany i najpiękniejszy labirynt ludzkiej duszy, przeniesiony na mężczyzn, którzy się popsuli. Ta książka jest silnym głosem na tak wielu płaszczyznach, odbiciem problemów prozy życia, a każdy jej etap smakuje wykwintnie. Tu się drąży, poszukuje, dochodząc do nierzadko bolesnych wniosków, widząc chociażby, że szczęście nie jest nam dane tylko z tego tytułu, że się urodziliśmy. Pędzenie przez akcje byłoby wręcz grzechem. Przez całą powieść zastanawiałam się, ile człowiek jest w stanie unieść. Kiedy pęka? Kiedy wspomniany wcześniej trybik wypadnie i wszystko rozsypie się w drobny pył?

„Beksa” owszem, jest książką o mężczyznach, ale to też traktat o wzajemnym wpływie płci, o ich dialogu lub ich braku. A także to odważne pytanie o istotę męskości, stąd też powtarzane często przy tym tytule: „dlaczego mężczyźni płaczą w ukryciu”. Patriarchat zrobił krzywdę nie tylko kobietom. Stworzył fałszywy wizerunek mężczyzny ze stali, z całym inwentarzem: „musi, powinien, wypada, nie wypada”. Wplatając w ten jakże istotny punkt wątek terapii, wszystkich oporów Irka przed skorzystaniem pomocy, czy - co wybrzmiało dobitnie - nacisku na szybkie wyleczenie go, pokazało, w jak ciemnym lesie jesteśmy, jeśli chodzi o zrozumienie tematu problemów psychicznych. I jak beznadziejna bywa nasza empatia. Ale ocenianie innych? Nie, w tym to już jesteśmy najlepsi.

Marcin Grzelak połączył tym razem intrygę kryminalną, wątek mafijny, obyczajowe, rodzinne losy i wszystko to, co najlepsze w literaturze pięknej. Usiadł i posklejał kwieciste metafory, ale one są raczej z tych, co uderzają, kiedy rozłożysz je na kawałki. I wybitnie wykorzystał możliwości językowe, podał je z pełną czystością, przejrzystością i dobitnością, szczęśliwie, że bez słownych cudaków. Dało mi to powieść, która będzie nie tylko ponadczasowa, ale też pokaże, jak nasz język jest piękny i na jakie meandry potrafi wysłać. Chciałabym żeby to było coś więcej niż zabawa konwencją. Niech to będzie nowy nurt w literaturze.
„Beksa” otworzyła w mojej głowie drzwiczki, o których istnienia nie miałam pojęcia. Dała mi bardzo długą rozmowę z własnym mężem, po której równie długo milczeliśmy. Zmusiła do zastanowienia się nad przyszłością mojego syna. Oczywiście, banalnie wręcz, płakałam kiedy trzeba, wściekłam się kiedy trzeba, ale najczęściej po prostu kiwałam z uznaniem głową. Bo musicie wiedzieć, że dla mnie ta książka jest wytrawną przygodą literacką. Prywatnie nazwana arcydziełem. Przez jej odwagę w drążeniu tematu, głębię i dopieszczenie tekstu. Przy okazji już wiecie, kto jest moim ulubionym, polskim autorem.
Czapki z głów Autorze Grzelak!

Człowiek może się zepsuć. Wypadnie jakiś trybik, maszyna zaklekocze i padnie, poluzują się śruby. Gorzej, że czasem człowiek popsuje się przez kogoś. Bo ilość dłoni, które ugniatają ciało naszej świadomości, jak glinę, bywa nie do policzenia. Czasem je dostrzegamy, ba! Sami zaprosiliśmy je do swojego życia. Niekiedy jednak tymi dłońmi bywa przeszłość, dziedziczenie traum...

więcej Pokaż mimo to

avatar
21
21

Na półkach:

Marcin Grzelak w swojej najnowszej powieści "Beksa" serwuje czytelnikom niebanalną mieszankę emocji, zbrodni i psychologicznej głębi. Książka, choć osadzona w ramach kryminału, szybko ujawnia swoje głębsze warstwy, analizując skomplikowane życie swoich bohaterów. Główni bohaterowie, Adam i Irek, choć różnią się od siebie, mają wspólną cechę – przestępczą przeszłość, która nieustannie śledzi ich kroki. Adam, tajemniczy mężczyzna uciekający przed swoim życiem w kryminalnym światku, znajduje schronienie w Bieszczadach. Z kolei Irek, młody gangster ze Szczecina, zmaga się z zaburzeniami lękowymi, co dodaje książce warstwy psychologicznej rzadko spotykanej w typowych kryminałach. Autor z dużą wrażliwością przedstawia procesy psychiczne bohaterów, wplatając w tło narracji realia terapii i wewnętrznej walki z własnymi demonami. Przez to "Beksa" staje się czymś więcej niż tylko opowieścią o zbrodni – to głęboki eksploracyjny zapis ludzkich emocji i traum. Co istotne, autor nie pozostawia kobiet w cieniu swoich męskich bohaterów. To one, często w tle, decydują o wielu zwrotach akcji, mając kluczowy wpływ na rozwój wydarzeń i zakończenie, które, jak zapowiada autor, zmusza czytelnika do refleksji nad wieloma niewygodnymi pytaniami dotyczącymi moralności, wyboru i konsekwencji. Jako autor ze Szczecina, Grzelak doskonale odwzorowuje lokalny klimat, co dodaje autentyzmu opisywanym scenom. Jego zdolność do kreowania napięcia i budowania głębokich, wielowymiarowych postaci sprawia, że "Beksa" to lektura obowiązkowa dla miłośników kryminałów, które pragną więcej niż tylko rozwiązania zagadki. To zaproszenie do zanurzenia się w złożoność ludzkiej psychiki, przeplatanej z mrocznymi tajemnicami, które kształtują naszą rzeczywistość.

Marcin Grzelak w swojej najnowszej powieści "Beksa" serwuje czytelnikom niebanalną mieszankę emocji, zbrodni i psychologicznej głębi. Książka, choć osadzona w ramach kryminału, szybko ujawnia swoje głębsze warstwy, analizując skomplikowane życie swoich bohaterów. Główni bohaterowie, Adam i Irek, choć różnią się od siebie, mają wspólną cechę – przestępczą przeszłość, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
865
705

Na półkach: , ,

Po ciepłych dniach, jakie zafundował nam początek maja, zrobiło się chłodno, na tyle, że piec u mnie ruszył. Siedzę w bluzie i skarpetach, i już tęsknię za słonkiem i wygrzewaniem się w jego promieniach. Miałam jednak szczęście i dokończyłam wczoraj na ogrodzie czytać #beksa najnowszą powieść autorstwa @marcingrzelak
Miałam problem, nie wiedziałam, czy skupić się na plastycznych, poetyckich opisach, czy na fabule. Nie płakałam, jednak ociekałam smutkiem jak łzami, czułam mrowienie skóry od przeciążenia złych emocji, braku chęci na poprawienie perspektyw i opuszczeniu dusznej przestrzeni upadku. Złamała mnie bezduszność otoczenia, toksyczna matka z urojeniami, koledzy z przypadku, zaściankowość środowiska. Miałam ochotę krzyknąć ocknijcie się, jednak wiem, że mój głos zostałby zignorowany, ponieważ każdy z nas jest kowalem własnego losu. Przynajmniej chcemy w to wierzyć.
Autor posługuje się dosadnym językiem oraz slangiem, który sprawił, że dialogi brzmią realistycznie, a wydarzenia toczą się dynamicznie, co pozwala czytelnikowi poczuć atmosferę sytuacji. Tempo nie pozwala się nudzić, ponieważ cały czas oczekujemy na zmiany, zawirowania, nieoczekiwane zwroty.
Obserwujemy ewolucję bohaterów, zastanawiając nad ich wyborami oraz konsekwencjami działań, których nie do końca są świadomi lub nie chcą być, a życie traktują jak przerywnik do czegoś innego, czekają na zmiany, ale bez ich udziału w poprawianiu czegokolwiek. Płyną z nurtem codzienności, godząc się na wszelkie ruchy otoczenia.
Pisarz znakomicie oddaje realia współczesnej młodzieży, zastawiając je ze starszym pokoleniem, porównując zachowania i drogi życiowe. Porusza ważne tematy: przyjaźń, miłość, zaufanie. Nie bawi się w moralne gierki, wytyczając dobro i zło, opisuje świat widziany oczyma ludzi, których codzienność bywa zagmatwana, brudna po przeżytych wpadkach, poskładana tylko umownie, na słowo. Bez przyszłości i ze zrujnowaną przeszłością.

Po ciepłych dniach, jakie zafundował nam początek maja, zrobiło się chłodno, na tyle, że piec u mnie ruszył. Siedzę w bluzie i skarpetach, i już tęsknię za słonkiem i wygrzewaniem się w jego promieniach. Miałam jednak szczęście i dokończyłam wczoraj na ogrodzie czytać #beksa najnowszą powieść autorstwa @marcingrzelak
Miałam problem, nie wiedziałam, czy skupić się na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
278
270

Na półkach: ,

No dobra Marcinie, autorze. Opowiedzmy sobie życie...

Zapuściłem korzenie mojego nieistnienia w tym literackim świecie Adama i Irka. Nie umiałem pojąć tego co się ze mną działo. Więc to zostawiłem...

Czytałem i błądziłem w meandrach męskich umysłów. Ugrzązłem w błocie lęków i ... płakałem.

Tak, uroniłem łzę i to nie jedną podczas lektury tej książki. Musiałem przerywać czytanie, gdyż łzy wypływające z mojego wnętrza oplatały moje oczy i ograniczały widzenie.

Ta historia smakowała kurzem. Pyłkiem, który wiele lat osiadał na sercach bohaterów. Bez zaproszenia wprosił się do ich umysłów, rozgościł się i pozostał. Czytając tę książkę zakopywałem myśli w tym kurzu. Grzebałem w pyle pełnym emocji.

Przyciągałem czytanie. Smakowałem słowa. Rozbijałem je na drobne kawałki. I grałem... grałem z Adamem i Irkiem w teatrze trzech aktorów.

Nawet nie wiem kiedy uświadomiłem sobie, że to czytanie książki to jest moja ucieczka przed samym sobą. Że zgubiłem siebie w sobie i sam już nie wiem, gdzie jestem. "Nie masz silniejszego przeciwnika dla siebie niż ty sam. Nieprzyjacielem swoim jesteś".

Błądziłem. Turlałem się wolno przez życie krętymi ścieżkami codzienności. Życie schowałem w książkach i... samotności.
Po lekturze pozostałem sam zapatrzony gdzieś w przeszłość, "w ciszy, która opadła z sufitu na podłogę". Pomyślałem, podumałem i...

... jutro wracam do rzeczywistości i od nowa zaczynam codzienne przedstawienie.

Okładka: Jacx Staniszewski
Redakcja: Anna Rozenberg
Korekta: Żaneta Juszkiewicz
Skład i łamanie: rarakupl
Wydawca: Wydawnictwo Poza

No dobra Marcinie, autorze. Opowiedzmy sobie życie...

Zapuściłem korzenie mojego nieistnienia w tym literackim świecie Adama i Irka. Nie umiałem pojąć tego co się ze mną działo. Więc to zostawiłem...

Czytałem i błądziłem w meandrach męskich umysłów. Ugrzązłem w błocie lęków i ... płakałem.

Tak, uroniłem łzę i to nie jedną podczas lektury tej książki. Musiałem przerywać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
725
623

Na półkach:

Czyżby płakać trzeba było tylko "do środka, do siebie"? Bo "na zewnątrz płacze tylko beksa" przecież?
.
Jakże chciałoby się mieć zawsze to złudzenie, przekonanie- że można wszystko dźwignąć, "naprostować życie", z nadzieją spojrzeć w przyszłość, nieśmiałym oczekiwaniem, że samotność to nie stan wieczny, a tylko "ręczny hamulec życia". Jakże chciałoby się wierzyć w to, że marzenia się spełniają wtedy, kiedy nie "zgniły jeszcze od leżenia". Ale "Beksa" po części rozprawia się z tym, serwując kilka nocnych godzin "myślenia o życiu" i poznawania prawd o świecie.
.
Buli i Irek- dwaj główni bohaterowie tej powieści. Łatwo ich zdiagnozować, trudniej zaproponować metody naprawcze. Jak bowiem uwolnić się od tego, co od lat "rzucane bezwładnie na podłogę" i "spychane codziennie pod dywan". Nieważne gdzie- czy to odludne Bieszczady, czy znajome zakątki Szczecina- trzeba być wprawnym "linoskoczkiem", żeby utrzymać się na tej linie zwanej życiem...
.
Ale raz obok, a raz w tle- kilka innych postaci - życiowych kalek- "samotnych, pustych i z zachwaszczonym wnętrzem". Sporo ich łączy, w tym przeszłość, której kolejne karty konsekwentnie są tutaj przed nami odkrywane. I w sumie wszystko to zmierza do tej "ostatniej szansy" dla wszystkich... Ale jak będzie naprawdę? Czy to będzie rodzaj otrzeźwienia dla tych, co w marazmie, a zmiana dla tych, którzy na zmianę zasługują i już zbyt długo na nią czekają? I gdzie tutaj przestrzeń na sumienie?
.
Kolejny raz M. Grzelak zagrał mi na emocjach. Wykadrował obraz, wyostrzył, ale przepuścił jednocześnie przez filtr deformujący- nieumiejętność przeżywania życia przez bohaterów. Całość doprawił poczuciem rozczarowania światem- ubierając to w trafne metafory. Klimatu dodały odniesienia do aktualnych fabule rzeczywistych wydarzeń (kwiecień 2010 r.),odniesienia do muzyki G. Turnau oraz refleksja- że łatwo być jak ten Ikar- dostać nagle skrzydeł, ale także zbyt blisko zbliżyć się do słońca i tym boleśniej grzmotnąć potem o ziemię. Napięcia dodaje wątek światka przestępczego. Sznytu- narracja z perspektywy różnych bohaterów. Tworzy to rodzaj puzzli, które często musimy samodzielnie ułożyć, a spoiwem jest to, co między wierszami. Polecam.

Czyżby płakać trzeba było tylko "do środka, do siebie"? Bo "na zewnątrz płacze tylko beksa" przecież?
.
Jakże chciałoby się mieć zawsze to złudzenie, przekonanie- że można wszystko dźwignąć, "naprostować życie", z nadzieją spojrzeć w przyszłość, nieśmiałym oczekiwaniem, że samotność to nie stan wieczny, a tylko "ręczny hamulec życia". Jakże chciałoby się wierzyć w to, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
141

Na półkach:

Dwóch mężczyzn, których życie nie rozpieszczało. Dwóch mężczyzn, którzy dźwigają na plecach ciężki bagaż swoich doświadczeń. Nauczeni tego, że faceci nie mogą okazywać słabości i płakać. Że nie mogą w pełni przeżywać swoich emocji, bo płacze tylko beksa, a samcom alfa przecież nie wypada…

Obaj uciekają przed swoją kryminalną przeszłością. Buli chce się zaszyć głęboko w Bieszczadach i uciec od dotychczasowego życia, a Irek walczy ze swoimi zaburzeniami lękowymi i stara się je wyleczyć poprzez terapię. Splot wydarzeń sprawia, że ich drogi życiowe łączą się…

Ta powieść to czyste emocje, które wywołały u mnie łzy i głęboko dotknęły zakamarków mojej duszy. Pięknie napisana i pełna głębokich metafor. Styl pisania autora przypomina mi nieco prozę Jakuba Małeckiego.Żałuję, że dopiero teraz poznałam twórczość Marcina Grzelaka, ale na pewno nadrobię zaległości, bo już wiem, że warto. Polecam Wam zatopienie się w tej lekturze. To prawdziwa czytelnicza uczta.

Dwóch mężczyzn, których życie nie rozpieszczało. Dwóch mężczyzn, którzy dźwigają na plecach ciężki bagaż swoich doświadczeń. Nauczeni tego, że faceci nie mogą okazywać słabości i płakać. Że nie mogą w pełni przeżywać swoich emocji, bo płacze tylko beksa, a samcom alfa przecież nie wypada…

Obaj uciekają przed swoją kryminalną przeszłością. Buli chce się zaszyć głęboko w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
878
864

Na półkach: ,

Frunęłam. Z góry ich widziałam. Jego, kiedy kolejny raz wyruszył w podroż skuterem objuczonym niczym muł pociągowy, uciekając od życia. Ją też widziałam… Wciśniętą w fotel pod swoim kraciastym kocem, jak ściskała w ręku ramkę ze zdjęciem, rozpamiętując to, co minęło… I młodego też, gdy znów próbował zaczerpnąć powietrza, kiedy dusił go niewidzialny kamień, ciążący mu na klatce piersiowej. I Grażynę widziałam i „Turnaua”, gdy uśmiechał się szyderczo, niczym król życia. Byli tam. Każdy z nich miał coś na sumieniu. Coś, co uwierało, albo dodawało siły, by przetrwać kolejny, cholerny dzień…
Sięgając po nową powieść Marcina Grzelaka, wiedziałam, że będzie to historia niesztampowa. Opowieść, która wyryje w mojej pamięci i sercu trwały ślad, która będzie niczym tatuaż. Wiedziałam i… nie myliłam się, bowiem już po pierwszych kilku stronach ponownie mogłam zakosztować kunsztu pisarskiego, który cechuje tego autora.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tytuł książki, w mojej głowie zaczęła odtwarzać się kaseta magnetofonowa i słowa starej piosenki popłynęły mimowolnie:
„Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze
Prawdziwy mężczyzna nie wie co łzy
Prawdziwy mężczyzna nie zna rozpaczy
Mężczyzna i łzy to śmieszne to wstyd”.
W książce Grzelaka poznajemy dwóch mężczyzn. Buli i Irek, Irek i Buli. Dwóch facetów, których pozornie nic nie łączy, a jednak my śledzimy z zapartym tchem ich historie, które wybrzmiewają naprzemiennie i prowadzą nas do momentu, kiedy zostaną połączone. Autor snuje swą opowieść o smutnym wydźwięku. Otula nas budowany przez niego klimat niepokoju, społecznego odrzucenia, osamotnienia… To bezkompromisowa historia, która uderza w nas z całą mocą. Momentami niezrozumiała, przytłaczająca, porażająca świadomością, że los potrafi być bezlitosny dla każdego. Że jesteśmy czasem bezwolnymi marionetkami w jego rękach, kiedy kolejny raz rzuca nas życiu na pożarcie. Myślimy, że w końcu obraliśmy właściwy kierunek, szukamy swojej drogi, ale także siebie w tym brutalnym świecie. Upadamy, podnosimy się z kolan… Jedni walczą do końca, inni zaś popadają w odmęty niezrozumienia, które skutecznie odcina od rzeczywistości. Tak łatwo jest bowiem odpłynąć z dala od trosk – myślimy. Jesteśmy przekonani, że tak się da, że jeśli już raz oberwaliśmy, to zostawi nas w spokoju. Ale los śmieje się do rozpuku z nas – naiwnych marzycieli, szykując kolejny precyzyjnie wymierzony cios…
Nowa powieść Marcina Grzelaka to opowieść o relacjach, które nie zawsze są oczywiste, łatwe, akceptowalne... Czasem porzucone niczym bezpański pies, innym zaś razem, wypełniające nas toksycznymi emocjami, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Łatane, klejone, wskrzeszane bezustannie, nawet koloryzowane — niektóre można uratować, wybaczyć, wyjaśnić, zapomnieć to, co złe. Są jednak też takie, które lepiej odciąć niczym destrukcyjną pępowinę, by móc w końcu oddychać pełną piersią. Pytanie, czy zawsze się da...?

Podsumowując:

Łzy niosą oczyszczenie, a mimo to mężczyźni płaczą w ukryciu. Jaki jest ich motyw? Boją się ośmieszenia, obnażenia słabości, wyśmiania, a może płakać tak jawnie… nie wypada? Marcin Grzelak niczym wirtuoz kreśli opowieść, która jest wyjątkowa. Utkana z trudnych wspomnień, bólu niezabliźnionych ran, deficytu tak potrzebnych w życiu każdego z nas wzorców, wzajemnych pretensji, nieukojonego żalu i strachu. To literacka podróż w głąb siebie, skłaniająca do refleksji historia tych, których los nie oszczędzał. Raczył kolejnymi razami, by zobaczyć, czy będą w stanie podnieść się z kolan. Kolejny raz… To jednocześnie opowieść o ucieczce od tego, z czym trudno nam się pogodzić, zrozumieć, porzucić, kiedy uwiera nas niczym kamień w bucie, gdy próbujemy podążać własną ścieżką. To „coś” jest niczym cień, który kładzie się na naszej codzienności i nie pozwala wyplenić ze wspomnień tych, które wolelibyśmy zamieść pod dywan zapomnienia. „Beksa” to również powieść, która was zaskoczy mrocznym wątkiem, który został wpleciony niby mimochodem, gdzieś między perlistym śmiechem bawiących się gości a dźwiękiem szkła, które są niczym akompaniament pozornego szczęścia, jakie wybrzmiewa z murów lokalu Floryda. Pod woalką metafor autor skrywa głębię, która trafi do tych, którzy noszą w sobie wrażliwość i się jej nie wstydzą. Niesztampowa, przejmująca, oryginalna, ważna – kolejny dowód na to, że Marcin Grzelak jest jednym z najciekawszych męskich piór polskiej literatury.

Frunęłam. Z góry ich widziałam. Jego, kiedy kolejny raz wyruszył w podroż skuterem objuczonym niczym muł pociągowy, uciekając od życia. Ją też widziałam… Wciśniętą w fotel pod swoim kraciastym kocem, jak ściskała w ręku ramkę ze zdjęciem, rozpamiętując to, co minęło… I młodego też, gdy znów próbował zaczerpnąć powietrza, kiedy dusił go niewidzialny kamień, ciążący mu na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
219
214

Na półkach:

W kwietniu minęło 12 lat…
Od kiedy wstałem i wyjechałem z domu…
Bez słowa…
Zabrałem kilka niezbędnych ubrań…
Kopertę z gotówką za ostatnią robotę…
W domu nie było żony…
Był tylko pies…
I jego było mi najbardziej szkoda…
Traktowałem go jak dziecko…
On jeden był mój naprawdę…
Do tej pory żałuję, że go nie zabrałem…
Skuter czekał na mnie w garażu…
Kiedy załadowałem wszystko…
Na chwilę zwątpiłem…
Bo przeczył prawom fizyki…
Ruszył bez najmniejszego problemu…
A ja wyruszyłem w podróż…
Nie myślałem dokąd zmierzam…
Trafiłem tam nad jezioro…
Do lasu…
Gdzie po 12 latach…
Znowu…
Kobieta…
Znowu to samo…
Ale to pozwoliło mi podjąć decyzję…
To już czas…
.
Absolutnie zachwycająca! Absolutnie wyjątkowa! Inna! Wymykająca się wszystkim schematom! Styl autora taki prosty, brudny, a wypełniony po brzegi emocjami… ale takimi emocjami, które przygniatają od samego początku… ja już pierwszy rozdział czytałam ze ściśniętym gardłem…
.
Przy takich książkach jak ta chciałabym tak dużo o niej opowiedzieć, ale co próbuję od dwóch dni to każde moje słowo jest takie nijakie, miałkie, puste… Po takich książkach jak ta mam wrażenie, że ciężko będzie ją przebić jakąś kolejną… chociaż autor to robi już po raz trzeci i kolejny raz ścina mnie z nóg, obdziera z myśli, które kłębią się głęboko w człowieku… miesza w głowie, miażdży serce, zostawia z takim niszczącym poczuciem pustki… bo to już koniec i nigdy nie przeczytam już tej historii pierwszy raz, nie przeżyję tych samych emocji… JEDNAK WY MOŻECIE TO ZROBIĆ! I zróbcie to! Czytajcie „Beksę”!
.
Historia, której nie można zaszufladkować… Inna, wyjątkowa! Historia o dwóch mężczyznach, ale też o kobietach… o zemście, o chorobach psychicznych, o lęku tak wielkim, że odbiera dech, o terapii, która nigdy nie jest łatwa, ale też o miłości i wszystkich jej odcieniach… a wszystko to napisane tak, że wchodzisz z buta w tę historię i nie chcesz wychodzić!
I nie wiem czy to ja skończyłam czytać „Beksę” czy „Beksa” skończyła mnie!

W kwietniu minęło 12 lat…
Od kiedy wstałem i wyjechałem z domu…
Bez słowa…
Zabrałem kilka niezbędnych ubrań…
Kopertę z gotówką za ostatnią robotę…
W domu nie było żony…
Był tylko pies…
I jego było mi najbardziej szkoda…
Traktowałem go jak dziecko…
On jeden był mój naprawdę…
Do tej pory żałuję, że go nie zabrałem…
Skuter czekał na mnie w garażu…
Kiedy załadowałem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Uwielbiam tę ironie, ten stan który zostaje po przeczytaniu. Piękna, skłaniająca do refleksji, z resztą jak wszystkie dotychczasowe pozycje. Osobiście bardzo polecam! Jeśli ktoś jest fanem Jakuba Małeckiego, to na pewno Marcin Grzelak przypadnie do gustu.

Uwielbiam tę ironie, ten stan który zostaje po przeczytaniu. Piękna, skłaniająca do refleksji, z resztą jak wszystkie dotychczasowe pozycje. Osobiście bardzo polecam! Jeśli ktoś jest fanem Jakuba Małeckiego, to na pewno Marcin Grzelak przypadnie do gustu.

Pokaż mimo to

avatar
581
581

Na półkach:

Życie to nieustanne poszukiwanie i odkrywanie. Potykamy się o rozczarowania, błądzimy w labiryncie złudzeń. Stajemy czasem nad przepaścią, gdzie upadamy i tracimy bezpowrotnie szansę na szczęście. Wszystko mija jak sen. Jesteśmy tylko ulotnymi pasażerami przemijającego czasu. Niekiedy trudno odnaleźć swoją drogę w życiowym gąszczu trudnych spraw.

Losy dwóch z pozoru obcych sobie mężczyzn okupione bagażem bolesnych doświadczeń. Zagubieni w życiowej wędrówce. Zaburzone, toksyczne relacje, trudy dzieciństwa, ale gdzieś tli się iskra nadziei na nowe. Wyzwolenie i oczyszczenie. Ból samotności doskwiera i głęboko drąży w duszy. Otulają się pustką, bo wokół niej czują się najlepiej, skrywając łzy.

Kolejna powieść Marcina Grzelaka i po raz kolejny jestem urzeczona wyjątkową prozą, pełną metafor. Można się zatracić w słowach. Uderzają subtelnością pomimo goryczy i smutku wypełniającego powieść. Podróż w granicach wspomnień zatartych pomiędzy teraźniejszością a przeszłością do zakamarków ludzkich pragnień.

Poznajcie historię piękną, być może znajdziecie odpowiedź na pytanie: dlaczego mężczyźni płaczą w ukryciu?

"Odpowiedź rodzi pytanie, pytanie jest dzieckiem odpowiedzi. Pytania bez odpowiedzi, to sieroty".

Polecam bardzo!

Życie to nieustanne poszukiwanie i odkrywanie. Potykamy się o rozczarowania, błądzimy w labiryncie złudzeń. Stajemy czasem nad przepaścią, gdzie upadamy i tracimy bezpowrotnie szansę na szczęście. Wszystko mija jak sen. Jesteśmy tylko ulotnymi pasażerami przemijającego czasu. Niekiedy trudno odnaleźć swoją drogę w życiowym gąszczu trudnych spraw.

Losy dwóch z pozoru...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    68
  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    4
  • Must Have
    1
  • Egzemplarz recenzencki
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Nowości obowiązkowe
    1
  • PRZECZYTANE 2024
    1
  • DO MARCA 2024
    1
  • 2024 przeczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Beksa


Podobne książki

Przeczytaj także