Proroctwo oriona na rok 2012

Okładka książki Proroctwo oriona na rok 2012 Patrick Geryl, Gino Ratinckx
Okładka książki Proroctwo oriona na rok 2012
Patrick GerylGino Ratinckx Wydawnictwo: Amber popularnonaukowa
206 str. 3 godz. 26 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Orion prophecy
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
206
Czas czytania
3 godz. 26 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-241-3507-3
Tłumacz:
Ewa Morycińska-Dzius
Tagi:
tajemnice ludzkości przepowiednie
Średnia ocen

4,2 4,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,2 / 10
36 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
613
570

Na półkach:

Mnóstwo słów, zero treści.
„Według autorów książki "When the Sky Fell" (Kiedy niebo spadło na ziemię) Atlantyda dryfowała z powodu ogromnego przesunięcia skorupy ziemskiej, aż dotarła w okolice bieguna południowego jakieś 12 000 lat temu.”
„Niemal wszyscy znają legendę o Atlantydzie, kontynencie, który zniknął z powierzchni ziemi podczas strasznych wstrząsów sejsmicznych o nieznanej dotychczas sile. Wspomina o niej grecki filozof Platon.”
Aha, a gdzie tam mowa o „dryfowaniu” ?
I czemu u Platona Atlantyda z a t o n ę ł a?
„Pozycje Oriona i Aldebarana są dokładnie takie same w obu wypadkach. Obliczyłem to ręcznie i okazuje się, że taka sytuacja zdarzyła się trzy razy w ciągu 12 000 lat! Ten trzeci raz – to rok 3114 p.n.e. To może być prawdą, bo niektóre ludy, na przykład Majowie, obliczają swoją epokę od tego momentu. To było to! Czułem się, jakby mnie kto na sto koni wsadził! Ten dowód bezdyskusyjnie potwierdzał, że data zniszczenia świata w roku 2012 pochodzi od Atlantydów! Ponadto Egipcjanie również musieli ją znać.”
Rok 3114 powtórzony jeszcze trzykrotnie w podobnych zdaniach, bez odrobiny wyjaśnienia, że możliwe są tez inne początki, co więcej, wymieniony rok jest z pewnością błędny.
Vide „Kalendarz Majów” Gutberleta z mym komentarzem.

„W dniu, w którym Atlantyda zatonęła – 27 lipca 9792 roku p.n.e. – Orion, Wenus i kilka innych gwiazd ustawionych było w pewnej pozycji kluczowej.” To zatonęła czy dryfowała ?

„Pełen cykl precesyjny, trwający 25 920 lat, nie istnieje. Zostaje nagle przerwany. W 25 776 roku cyklu precesja zmieni kierunek. Wschód stanie się zachodem i odwrotnie. Ten mechanizm wyjaśnia przesunięcie biegunów i zniszczenie Atlantydy. Nas spotka to samo. (…) To niezwykłe i niewiarygodne, że zarówno Egipcjanie, jak i Atlantydzi znali liczbę 25 776.” Skąd wiadomo ?
Obie wymienione liczby wyglądają dowolnie, gdyż okres precesji znany jest tylko w przybliżeniu.

„Obecnie oblicza się, że każda z er panowania poszczególnych gwiazdozbiorów zodiaku trwa 2148 lat. Atlantydzi obliczali to inaczej. Wiedzieli, że konstelacje gwiezdne są różnej wielkości i dlatego ich okres jest różny. Za pomocą książki "Le Grand Catadysme" byłem w stanie odnaleźć okresy trwania ośmiu er:
Lew 2592
Panna 2592
Baran 2304
Byk 2304
Ryby 2016
Bliźnięta 1872
Rak 1872”

Pomijając to, iż nie raczy wyjaśnić, skąd wie, jak obliczali to Atlantydzi, widać, że nie rozumie o co chodzi z precesją.

„Ery” nie dotyczą gwiazdozbiorów, tylko odcinków ekliptyki po 30 stopni, mających te same nazwy: Baran, Byk, Bliźnięta ...

„Potwierdzają to starożytne pisma, mówiące że:
1. Atlantydzi byli w stanie ustalić dokładny dzień zniszczenia świata, opierając się na "Niebiańskich układach matematycznych".
2. Te "Układy" wiązały się z przechodzeniem przez kolejne ery różnych znaków zodiaku.
3. Planety mają duże znaczenie dla "końcowej daty" każdej ery. Planeta Wenus była szczególnie ważna dla Majów.”
Jakie „starożytne pisma” ?
Z tej beblaniny tylko ostatnie zdanie odpowiada prawdzie.

„Jak Atlantydzi mogli przewidzieć zniszczenie swojego kraju? Wspominali kilkakrotnie o "Niebiańskich układach matematycznych", na których oparte było proroctwo.”
Gdzie wspominali ?

„Pamiętam, że czytałem coś o tym w poprzedniej książce Slosmana. Przejrzałem ją i w końcu znalazłem. Zgodnie z kronikami ci, którzy przeżyli, natychmiast po dotarciu do Egiptu zaczęli budować świątynię ku czci Stwórcy, by wyrazić swoją wdzięczność za znalezienie nowej ojczyzny. Następnie wznieśli obserwatorium, w którym mogli studiować "Niebiańskie układy matematyczne".”
Trzeba było trochę poszukać. Chodzi o twórczość jakiegoś Alberta Slosmana (1925 – 1981) który, jak twierdził,„prawidłowo odczytał hieroglify”, dotąd podobno odczytywane błędnie.

Wiedza Geryla o kalendarzu egipskim wygląda jeszcze zabawniej niż w „Pomyłce Darwina” Zillmera.
„Niektóre badania podają, że pierwszym dniem Thot był 19 lipca 4243 roku p.n.e. Zaczęła się wtedy era Sothis (Syriusza),a wraz z nią klasyczny kalendarz egipski. Niewątpliwie było w tym wszystkim głębsze znaczenie. Nie były to jedynie obchody zjednoczenia państwa, ale też święto pewnego cyklu słonecznego, księżycowego i gwiezdnego. Rolnicy egipscy potrzebowali specjalnego kalendarza, by móc dokładniej przewidywać coroczne wylewy Nilu. W kalendarzu egipskim rok miał 365 dni. Były one podzielone na 12 miesięcy po 30 dni i dodatkowe pięć "boskich" dni. Po 4 latach ten kalendarz nie odpowiadał już prawdzie, dodawano więc do roku 1 dzień, by go zsynchronizować.” (Some research tells us that the first day of Thot was 19 July 4243 BC. From then on, the Sothic era began, in addition to the classical Egyptian calendar. Undoubtedly there was a deeper significance in all this. This was not only the celebration of the unification, but also of certain cycles of sun, moon and stars. The Egyptian agriculture needed a special calendar to make their predictions of the annual flooding of the Nile more accurately. For the Sothic Calendar the Egyptians used a calendar based on 365 days. It was divided in twelve months of thirty days, and an additional five divine days. After four years this calendar is not correct anymore and one whole day is added to one year to synchronize it.)
Kiedy dodawano 1 dzień co 4 lata ?
Na taki pomysł wpadł dopiero Ptolemeusz III w 238 p.n.e. o czym świadczy napis wyryty na kamieniu z Kanopos, odnalezionym w 1866. Zarządzenie to zresztą i tak na kamieniu pozostało. Dopiero Juliusz Cezar je spożytkował, ale to już inna historia.

A skoro było to 12 miesięcy po 30 dni, to o jakim cyklu „księżycowym” fantazjuje ? Miesiąc księżycowy jest krótszy od 30 dni, o czym niżej.

Geryl następnie sam sobie przeczy.

„Egipcjanie wiedzieli oczywiście, że rok trwa 365,25 dnia, ale nie chcieli tak go obliczać, bo ich święty kalendarz zawierał liczby, na których oparty był przewidywany koniec świata” (Of course the Egyptians knew a year existed of 365.25 days, but they refused to count this way because their holy calendar contained the numbers on which the predicted end of the world was based)
Skoro nie chcieli obliczać, to jak mieli równocześnie dodatkowy dzień dodawać ?

„Przy użyciu nowego kalendarza rolnicy lepiej rozumieli cykliczne wylewy Nilu i nie musieli już czekać na porady najwyższych kapłanów” (With the use of the new calendar the farmers gained more insight in the cyclic flooding of the Nile, and didn't always have to get the advise of the high priests)
Jeszcze większy bełkot.
Skoro nie było lat przestępnych, to wylew Nilu musiał się cofać, a to wymagało interwencji kapłanów. „Aby uzgodnić daty wylewów Nilu z kalendarzem, należało albo co 4 lata w końcu roku dodać 1 dzień, albo przy zachowaniu 365-dniowego roku stale przesuwać datę święta Nilu i niektórych innych świąt. Kapłani woleli to drugie rozwiązanie, przez co wprawdzie bardziej skomplikowali kalendarz, ale za to podnieśli swoją wagę w państwie” (Ludwik Zajdler „Dzieje zegara” rozdział 1 „Ziemska rachuba czasu”)

„Dodatkowo używano jeszcze kalendarza księżycowego, liczącego na przemian 29 i 30 dni w miesiącu i pasującego do cyklu 25 lat po 365 dni.”
Miesiące egipskie liczyły równo po 30 dni i nie były związane z fazami Księżyca. Być może tak wyglądały wcześniej, przed rokiem 4243.
Należałoby też wyjaśnić, skąd ów rok.
„Powszechnie przecież wiadomo, że prawdziwy rok słoneczny liczy 365 dni i 6 godzin” w przybliżeniu, rok gwiezdny jest ok. 9 minut dłuższy od tych 6 godzin, zwrotnikowy odpowiednio krótszy od nich, różnica daje rok po upływie ok. 26 tysięcy lat zwanych Rokiem Platońskim „co roku powstaje więc różnica wynosząca jedną czwartą dnia, która stopniowo rozdziela datę obu zjawisk. Ponowna ich zgodność zachodzi, kiedy ów odstęp zatoczy, można powiedzieć, pełne koło, a więc co 1460 łat. Nazywamy to "okresem sotisowym". Zjawisko pokrywania się początku roku ze wschodem Syriusza można dokładnie datować przynajmniej raz w ciągu dziejów Egiptu: w 139 roku n.e. Potrafimy zatem, dzięki kilku punktom odniesienia opartym na obserwacjach poczynionych przez samych Egipcjan, ustalić dokładne daty w obrębie tych okresów, które przypadałyby na lata 1317, 2773 i 4323 p.n.e.” (Nicolas Grimal „Dzieje Starożytnego Egiptu” 2006 s. 60n, tłum. Adam Łukaszewicz; w dalszym ciągu Grimal uznaje 4323 rok za zbyt wczesny).

Zdania klecone przez Geryla przypominają twórczość Gavina Menziesa: „Herodot widział część tego gmachu i opisał go w swoim dziele. Aby dowiedzieć się czegoś więcej, musiałem sięgnąć do opisu Herodota. Przeszukałem wiele bibliotek, ale na próżno. Znalazłem kilka odnośników, ale żadnych wskazówek. Zdecydowałem odłożyć poszukiwania na jakiś czas.”
Zupełnie jakby „Dzieje” Herodota były czymś nowym a nieznanym, niedostępnym i w ogóle. Menzies w podobnych słowach „odkrywał” Platona.
„Wtedy dostałem pocztą katalog holenderskiego klubu książki. Jak zwykle z ciekawością przejrzałem go, i oto, co znalazłem! Tytuł akurat dla mnie: "Herodot: Sprawozdanie z moich poszukiwań". Było to chyba jedyne holenderskie tłumaczenie tego dzieła. Kilka dni później kupiłem tę książkę; miała ponad 700 stron. Zaraz po powrocie do domu zabrałem się do czytania. Zaczynała się następująco: "Imię moje jest Herodot, pochodzę z Halikarnasu i opowiadam światu o poszukiwaniach, jakie prowadziłem, by przechować żywą pamięć przeszłości i unieśmiertelnić wielką, budzącą podziw pracę Greków i innych narodów".” Jak poprzednio.

Chodzi o „Są w nim dwojakie komnaty, jedne podziemne, drugie nad tymi w górze, w liczbie trzech tysięcy, po tysiąc pięćset z każdego rodzaju. Otóż nadziemne komnaty sam widziałem i przeszedłem, mówię też o tym z własnej obserwacji, natomiast o podziemnych dowiedziałem się tylko z opowiadania. Przełożeni bowiem nad nimi Egipcjanie w żaden sposób nie chcieli ich pokazać, oświadczając, że są tam groby królów, którzy pierwotnie ten labirynt wybudowali, oraz świętych krokodyli. Tak więc o podziemnych komnatach mówimy tylko to, cośmy usłyszeli, a górne, większe od dzieł ludzkich, widzieliśmy sami. Bo najrozmaitsze wyjścia przez sale i zakręty poprzez podwórce wzbudzały w nas tysiączny podziw, gdyśmy z jednego podwórca przechodzili do komnat, a z komnat do korytarzy, a z korytarzy do innych sal i znowu do innych podwórców z komnat. Dach tego wszystkiego jest z kamienia, podobnie jak ściany, ściany zaś pełne są wyrytych figur. Każdy podwórzec jest dokoła otoczony kolumnami z białego i jak najściślej spojonego z sobą kamienia. A do tego naroża, w miejscu gdzie kończy się labirynt, przylega piramida czterdziestosążniowa, na której wyryte są wielkie figury.” (II, 148 tłum. Seweryn Hammer)

Herodot zatem zwiedził tylko część labiryntu i tylko mniej więcej można na tym opisie polegać.

Obok miało być Jezioro Morrisa „mniej więcej w środku jeziora stoją dwie piramidy, każda wystająca z wody na 50 sążni, a pod wodą jest równie głęboka ich podbudowa. Na każdej znajduje się kamienny kolos, siedzący na tronie.”

Geryl snuje rozważania „Te kamienne posągi ludzi na tronie – tak, coś w tym musi być. Jeśli po prawdopodobnym wyschnięciu jeziora nie przesunęły się one zbyt daleko, może nas to do czegoś doprowadzi.”
Jezioro to istnieje do dziś, a po piramidach ani śladu.

„Następnej soboty Gino przyniósł mi nie tylko kopię opisu Labiryntu, ale także starego manuskryptu egipskiego, o którym wspomina książka o piramidach. Powiedział mi, że to coś zupełnie specjalnego. Ale to na później, bo przede wszystkim przyglądaliśmy się ruchom Zodiaku nad piramidami. Tej nocy nie wykryliśmy niczego nowego, a następnego dnia czytałem tekst o labiryncie. Był to częściowo opis Herodota, ale wspomniano też, co o tym pisał Strabon.”
Znów odkrycie, łał, pisał o tym Strabon …

Gdyby przynajmniej przejrzał „Księgę Labiryntu” Paolo Santarcangeli (rozdział str. 82 – 84 polskiego wydania z 1982, polecam) wiedziałby, że byli i inni, co pisali …

Tu cytaty w przekładzie angielskim
http://www.casa.ucl.ac.uk/digital_egypt/hawara/bibliography_old.html
tu po polsku
https://artelis.pl/artykuly/73837/egipski-labirynt-nadal-jest-zaginiony
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=888&pid=36848

Po czym wzięte z powietrza:
„Zestawienie faktów dotyczących Labiryntu:
Jest to największa budowla, skonstruowana kiedykolwiek przez człowieka.
Budowa trwała 365 lat (od 4608 do 4243 roku p.n.e.).
Średnica ze wschodu na zachód: 48 000 łokci egipskich (jeden łokieć egipski = 0,524 metra).
48 000 x 0,524 = 25,152 kilometra!
Zawiera Złoty Krąg – legendarną komnatę, do której nawiązuje Księga Umarłych. Jest zbudowana z granitu i pokryta złotem techniką przekazaną przez zaginioną cywilizację, dużo starszą niż egipska. Na ścianach wypisana jest wiedza astronomiczna Egipcjan. Z hieroglifów można wyczytać ich wszystkie odkrycia astronomiczne. Na gigantycznym zodiaku umieszczone są gwiazdozbiory. Wiele ścian jest ruchomych. To czyni z gmachu prawdziwy labirynt! Teksty starożytne mówią o ludziach, którzy zmarli, zgubiwszy się tam. Mówią też o tajnych komnatach we wnętrzu labiryntu, wypełnionych dziełami sztuki i dokumentami cywilizacji, która kwitła na ziemi tysiące lat temu. Są tam komnaty z dokumentami o historii Egiptu i o wiedzy astronomicznej w tamtych czasach. Na 36 ogromnych tablicach hieroglifami podany jest sposób obliczenia ostatniego odwrócenia się biegunów Ziemi. To właśnie wiedza, którą powinniśmy posiąść jak najprędzej! Z pewnością znajdą się tam także obliczenia, dotyczące roku 2012.”
I dalsze „wnioski”:
„"zamroź" Ziemię w pozycji, w jakiej znajdowała się w pewnym momencie – w dniu 27 lipca 9792 roku p.n.e., dniu poprzedniej katastrofy. Oblicz odległości pomiędzy gwiazdami i zapisz je, używając określonych miar (np. łokieć królewski itd.). Znajdź środek Ziemi i poprowadź linię od niego do gwiazdy. Weź pod uwagę określoną skalę, robiąc rzutowanie, tak by wszystkie pomiary były wyrażone w tych samych jednostkach. Rzutowanie jest trójwymiarowe, co poważnie komplikuje pracę. W dodatku musisz uwzględnić kąt pomiędzy gwiazdami. Aby to zrobić, musisz znać geometrię przestrzenną i mieć wiedzę konieczną do wyznaczenia punktu w trójwymiarowej przestrzeni. Dzisiaj tylko najlepsi astronomowie i matematycy są w stanie tego dokonać. Świątynię ulokuj na przecięciu tej linii z powierzchnią Ziemią.” I temuż podobnież.

„Mój błąd pomógł mi jednak zbliżyć się do rozwiązania zagadki. Przede wszystkim, po prostu dodałem liczby lat od poprzedniej katastrofy do następnej. Po kataklizmie pozostało jeszcze pięć miesięcy roku 9792 p.n.e., musiałem więc liczyć od roku następnego: 9791 p.n.e.: 9791 + 2012 + 5 miesięcy + 11 miesięcy (katastrofa ma się wydarzyć w grudniu 2012 roku n.e.) = 11 804 lata. Mając tę liczbę, rozpocząłem dalsze obliczenia i uzyskałem kilka szeregów liczb. Trzy dni później zorientowałem się, że zrobiłem błąd. Liczyłem o jeden rok za dużo. Rok zerowy nie istnieje! Pierwsze stulecie zaczęło się w roku 1 i zakończyło z końcem roku 100. Nasz kalendarz przeskoczył z lat p.n.e. na lata n.e. Nikt nie mógł liczyć roku zerowego, bo nie da się go liczyć. Musi więc upłynąć 11 803 lata pomiędzy poprzednią a następną przewidywaną katastrofą. Ale w gruncie rzeczy to nie czyni różnicy. Zarówno Majowie, jak i Egipcjanie operowali "świętymi" liczbami, które dawały rezultat końcowy zbyt wysoki – i następnie odejmowali od tego pewną wartość, otrzymując w rezultacie wynik prawidłowy. Tutaj zaszło coś podobnego. Przypadkiem miałem do czynienia z liczbą, która była zbyt wielka i dzięki temu zbliżyłem się do rozwiązania zagadki. Na początku podzieliłem liczbę 11 804 przez 117, bo ta liczba jest znana jako stosowana przez Majów do uzyskiwania wysokich liczb (patrz "Prorocza wiedza Majów"). 11 804 :117 = 100,8888888888. Podobał mi się ten szereg cyfr, bo wydawał się pasować do sposobu myślenia Atlantydów.”
Zna sposób myślenia Atlantydów…

„21 lutego 21 312 roku p.n.e. część Atlantydy zniknęła pod tym, co wówczas było biegunem północnym (obecnie biegun południowy). Towarzyszyła temu olbrzymia fala. Poza tym opisane jest w annałach, że 8496 lat przed tą katastrofą była jeszcze inna. Musiała się zatem wydarzyć w roku 29 808 p.n.e. Z pomocą "Niebiańskich układów matematycznych" przewidzieli prawidłowo dzień zagłady Atlantydy.”
Znów, w jakich „annałach” ?
„W roku 29 808 p.n.e. nastąpiło odwrócenie biegunów, a w roku 21 312 p.n.e. bardzo szybki zwrot w zodiaku. To musi także być prawdą, bo Albert Slosman tłumaczył to w ten sam sposób, jak przetłumaczył datę 9792 roku p.n.e.”
Argumentum niepodważalne.
„Data 27 lipca 9792 roku p.n.e. została odczytana przez Alberta Slosmana z hieroglifów. Koniec świata zgodnie z przepowiedniami Majów ma nastąpić 21 – 22 grudnia 2012 roku n.e.”
Jakimi „przepowiedniami Majów” ?

I tak w kółko.

„Katastrofa” polegać ma na „odwróceniu pola magnetycznego Ziemi”, przez co ma nastąpić „odwrócenie się biegunów. Ziemia zaczyna obracać się w przeciwnym kierunku niż dotychczas !”

Non sequitur.

Plącze przy tym przesunięcie bieguna (do jakiego mogłoby dojść w wyniku zderzenia z meteorem lub kometą) z „odwróceniem biegunów”.

Ze strony http://jml.nieznanyswiat.pl/nieznany-świat/artykuły/814-apokalipsa-według-patricka-geryla?start=4 „Trudno – bardzo trudno – oprzeć się wrażeniu, że budując swoją wiarygodność jako badacza oraz autorską popularność w taki sposób, jak opisano to w publikacji, Patrick Geryl na własne życzenie popełnia osobiste harakiri. I tylko szkoda, że tak wielu tego nie zauważa.”

Oprócz tego swoisty sposób podawania ogólnie dostępnych źródeł.
Dialog Platona (kapłan rzekł „zawsze jesteście dziećmi” i „nie macie w nich żadnego dawnego mniemania, opartego na starych podaniach, ani żadnej wiedzy okrytej siwizną wieków. A przyczyna tego taka. Wiele razy i w różnym sposobie przychodziła zguba rodzaju ludzkiego i będzie przychodziła nieraz” tłum. Władysław Witwicki) cytowany z książki Charlesa Berlitza „Atlantis” (1984),jakby zbyt wielkim wysiłkiem było zajrzenie do któregoś ich wydania, a tekst oryginalny i przekłady na różne języki dostępne są też online. Otóż chodzi o „Timajosa” 23B.

Przy opisach zapowiedzianej „katastrofy” cytat z Hansa Bellamy’ego też zdołał wplątać, nieuczciwie, gdyż przemilczając „teorię zlodowacenia powszechnego”, z którą mniemanego „proroctwa Oriona” nijak nie można pogodzić. Sam cytat o „wypiętrzeniu” („Przy poprzednim przesunięciu biegunów z głębin morskich wyłoniła się znaczna część Peru. Bellamy uważał, że w geologicznie współczesnych czasach w ten sposób powstały Kordyliery, gwałtownie wypiętrzone w górę”) też nic do „proroctwa” nie wnosi (skoro nastąpiło „dryfowanie” i „zamrożenie” zamiast zatonięcia). Zacytowane z „The Path of the Pole” Chrlesa Hapgooda (tytuł podany, autor przemilczany !) :
„Na podstawie dowodów paleontologicznych i hydrologicznych stwierdzam, że nastąpiło tu wypiętrzenie. Znaczące potwierdzenie ogromu tego wypiętrzenia znaleźć można na starych kamiennych tarasach rolniczych, otaczających jezioro Titicaca. Te budowle, należące do jakiejś przeszłej cywilizacji, znajdują się na takiej wysokości, gdzie żadne plony nie mogłyby się udać – a przecież po to te urządzenia zbudowano. Niektóre z nich wznoszą się na wysokości 4500 metrów nad poziomem morza albo 750 metrów ponad poziomem ruin Tihuanaco, a na górze Illimani są one na wysokości ponad 5500 metrów nad poziomem morza, czyli powyżej granicy wiecznych śniegów.”

Zamiast „Kordylierów” powinny być „Andy”.

Wypiętrzenie tego jeziora mogło nastąpić wskutek zapadnięcia Atlantydy (o ile istniała),jak pisze Mikołaj Żyrow w Dodatku do „Tajemnic trzech oceanów” Aleksandra Kondratowa (1971, polskie wydanie z 1976),co dziwne Bellamy zatopienie sprowadzał do zalania wodą powstałą ze „spadku lodu z Księżyca” ...

Mnóstwo słów, zero treści.
„Według autorów książki "When the Sky Fell" (Kiedy niebo spadło na ziemię) Atlantyda dryfowała z powodu ogromnego przesunięcia skorupy ziemskiej, aż dotarła w okolice bieguna południowego jakieś 12 000 lat temu.”
„Niemal wszyscy znają legendę o Atlantydzie, kontynencie, który zniknął z powierzchni ziemi podczas strasznych wstrząsów sejsmicznych o...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1297
131

Na półkach: , , ,

Ogromnie było mi wstyd kupować taką książkę ale po prostu nie mogłam się oprzeć. Wietrzyłam bowiem niezłą zabawę i przeczucie mnie nie zawiodło. Bez względu na to czy autorzy sami wierzyli w androny, które pletli czy też cynicznie wykorzystywali niewiedzę amatorów ich dzikich spekulacji, efekt nagromadzenia podobnych bzdur okazał się nieodparcie komiczny. Świetne wydawnictwo jeśli człowiek ma ochotę poczuć się mądry i wyrafinowany nawet jeśli na fizyce nigdy nie mógł sobie poradzić z zadaniami typu jak szybko należny kręcić wiadrem, żeby się woda nie wylała.

Ogromnie było mi wstyd kupować taką książkę ale po prostu nie mogłam się oprzeć. Wietrzyłam bowiem niezłą zabawę i przeczucie mnie nie zawiodło. Bez względu na to czy autorzy sami wierzyli w androny, które pletli czy też cynicznie wykorzystywali niewiedzę amatorów ich dzikich spekulacji, efekt nagromadzenia podobnych bzdur okazał się nieodparcie komiczny. Świetne...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
122
58

Na półkach: ,

Dziwaczne obliczenia, dziesiątki "dowodów" - efekt - nietrafne proroctwo. Nie polecam, strata czasu.

Dziwaczne obliczenia, dziesiątki "dowodów" - efekt - nietrafne proroctwo. Nie polecam, strata czasu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
49
19

Na półkach: ,

Parę lat temu jak czytałem książkę, wierzyłem w te bzdury o 2012 roku. Potem zobaczyłem w kinie film "2012" i lekki uśmieszek się na twarzy pojawił ;). Wydaje mi się, że to wszystko to jedna wielka propaganda New Age / New World Order. Ktoś chce nas nastraszyć i tyle. Odszczekam te słowa jak rzeczywiście 21 grudnia 2012 w coś w nas (w Ziemię) uderzy (asteroida),albo zaleje fala gigant.

Parę lat temu jak czytałem książkę, wierzyłem w te bzdury o 2012 roku. Potem zobaczyłem w kinie film "2012" i lekki uśmieszek się na twarzy pojawił ;). Wydaje mi się, że to wszystko to jedna wielka propaganda New Age / New World Order. Ktoś chce nas nastraszyć i tyle. Odszczekam te słowa jak rzeczywiście 21 grudnia 2012 w coś w nas (w Ziemię) uderzy (asteroida),albo zaleje...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
97
81

Na półkach:

Autor przez pół książki snuje swoje fantazyjne wizje, co będzie, kiedy będzie. Wciska tym samym ludziom wręcz marketingowo opisane bajki. Zamiast emanować dobrą energią i pozytywnym myśleniem, wręcz zachęca do odczuwania strachu i przez to niskich wibracji, co z kolei jedynie może nas przybliżać do sytuacji, którą opisuje.

Dużo chaotycznych dla mnie obliczeń, przeskakiwanie przez nierówne liczby. Sam opowiada, że chodzi o prostotę, a później zatacza jakieś niebotyczne kręgi obliczeniowe.

Poza tym, co on mógł wiedzieć, jak wyglądały losy Antlantydów - normalnie jakbym czytał zręcznie naładowaną obrazami bajkę.

Jeśli ma rację to trudno, lecz niestety podał ją w taki sposób, że mnie zdecydowanie zniechęcił do wiary w nią.

Autor przez pół książki snuje swoje fantazyjne wizje, co będzie, kiedy będzie. Wciska tym samym ludziom wręcz marketingowo opisane bajki. Zamiast emanować dobrą energią i pozytywnym myśleniem, wręcz zachęca do odczuwania strachu i przez to niskich wibracji, co z kolei jedynie może nas przybliżać do sytuacji, którą opisuje.

Dużo chaotycznych dla mnie obliczeń,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
23
1

Na półkach:

Dobre

Dobre

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
119
91

Na półkach:

Warto zapoznać się z punktem widzenia naukowca, który bada sprawy " Kosmosu" z naukowego punktu widzenia wraz z genialnym matematykiem, również naukowcem, do mnie naukowe autorytety przemawiają, więc uważam, że książka warta była przeczytania.

Warto zapoznać się z punktem widzenia naukowca, który bada sprawy " Kosmosu" z naukowego punktu widzenia wraz z genialnym matematykiem, również naukowcem, do mnie naukowe autorytety przemawiają, więc uważam, że książka warta była przeczytania.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    40
  • Posiadam
    18
  • Chcę przeczytać
    11
  • 2012
    1
  • 2 Posiadam
    1
  • P Paranormalne
    1
  • Pseudonauka
    1
  • Reportaż, Literatura Faktu
    1
  • Literatura faktu
    1
  • Tak złe że aż dobre
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Proroctwo oriona na rok 2012


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne