Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

„Cieniobójcy” to książka, która mnie zaintrygowała już samym tytułem. To debiut autora Mateusza Żuchowskiego, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Długo siedziałam i zastanawiałam się, jak zebrać myśli i przekazać wszystkie odczuwane przeze mnie emocje. Ciemność zawsze była największym zagrożeniem dla ludzkości, tym razem wydaje się być nieprzenikniona. Mrok wydaje się być wprost namacalny, z każdym przeczytanym słowem zapadałam się bardziej i mocniej, nie chcąc opuścić tego magicznego świata. Mateusz Żuchowski włożył sporo pracy w fabułę, widać, że jest dopracowana i nie jedno może czytelnika tutaj zaskoczyć. Bardzo lubię fantastykę z chęcią przenoszę się w inne miejsca i kibicuję bohaterom, chwytam miecz i walczę o lepszy los. Wy też tak macie?
Głównym bohaterem książki autorstwa Mateusza Żuchowskiego pod tytułem „Cieniobójcy” jest Rhyan, to młody i bardzi arogancki Cieniobójca, który jak sama nazwa wskazuje walczy z Cieniami. Świat przykryła Wszechnoc, dzięki kamieniom, które przesiąknięte są mocą ludzkość przetrwała. To właśnie Cieniobójcy czuwają nad ich bezpieczeństwem, patrolują teren, niszczą wszelkie zagrożenie. Rhyan został dowódcą oddziału, czasy stają się coraz bardziej niestabilne. Ren odnajduje w sobie niezwykle potężny dar, dziewczyna zostaje zmuszona do opuszczenia miasta, w które było dla niej domem. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, moc kamieni słabnie, ich ilość gwałtownie się kurczy. Król stara się ochronić swój lód przed katastrofą, ale czy mu się to powiedzie? Nowe zagrożenie zbliża się coraz bardziej, czy Rhyan i Ren sobie poradzą?
„Cieniobójcy” to książka, która bardzo pozytywnie potrafi zaskoczyć czytelnika. Książkę czyta się z dużym zainteresowaniem, autor potrafi komplikować fabułę, wprowadzać nowe wątki i bohaterów z niezwykłą łatwością. Walka o władzę, zagrożony pokój, polityka, problemy z mocą kamieni, jedynym zabezpieczeniem przed mrokiem. Relacje między nacjami nie należą do łatwych, wydarzenia jedynie podsycają nieufność. Mateusz Żuchowski ma bardzo dobry styl, porywa czytelnika niemalże od pierwszego zdania. Otwarł sobie furtkę na kolejne tomy, wiem, że kiedy raz wejdzie się do świata Cieniobójców, nie będzie się chciało go opuścić. „Cieniobójcy” pozostawili mnie z ogromnym niedosytem, wieloma emocjami i palącą potrzebą sięgnięcia po kolejne tomy. To niezwykle interesujący świat, który porwał mnie i wcielił w jeden z oddziałów Cieniobójców, byłam gotowa do walki, do rozpalenia kamieni mocą, do walki o lepsze jutro.

„Cieniobójcy” to książka, która mnie zaintrygowała już samym tytułem. To debiut autora Mateusza Żuchowskiego, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Długo siedziałam i zastanawiałam się, jak zebrać myśli i przekazać wszystkie odczuwane przeze mnie emocje. Ciemność zawsze była największym zagrożeniem dla ludzkości, tym razem wydaje się być nieprzenikniona. Mrok wydaje się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Złowieszczy dar” to historia o tym, jak zwodniczy potrafi być los, a otrzymany dar przez bogów potrafi być przekleństwem, od, którego nie ma ratunku. Zwłaszcza, że jest jedynym sposobem na ocalenie wysypy Sanverio i zamieszkujących ją ludzi. Wszystko ma jednak swoją cenę, czy może być ona zbyt wysoka, aby ją zaakceptować? Czy jedynym ratunkiem przed tym jest wyzbycie się emocji i stawienie czoła temu, co nieuniknione? Śmierć potrafi być darem, jednak nie każdy jest na to gotowym. Zawsze jest jakiś haczyk, samemu człowiek nie jest w stanie za wiele zrobić, jednak wspólnie wszystko jest możliwe. Kto poniesie tego konsekwencje?
Główną bohaterką książki autorstwa Emily Thiede pod tytułem „Złowieszczy dar” jest Alessa, została ona wybrana przez bogów i obdarzona śmiercionośną mocą. Nie mogła jednak z niej korzystać zupełnie sama, potrzebowała kogoś, kto będzie w stanie oddać jej moc. Potrzebowała partnera, który należał do fontes, czyli ludzi posiadających magiczne zdolności. Dzieląc się mocą i wzmacniając dar innej osoby ma szansę na to, aby uratować swój naród. Sama jest bardzo niebezpieczna dla otoczenia, a także dla swoich partnerów, uśmierciła ich już trzech. Czas się kończy, a inwazja zdaje się być coraz bliżej. Taka kolej rzeczy sprawia, że jej lud zaczyna odczuwać niepokój, a ona sama presję. Czy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo? Zdesperowana Alessa namawia niechętnego ulicznego bojownika, by został jej ochroniarzem, Dante ma własne niebezpieczne sekrety. Może być jedyną osobą, która pomoże jej opanować swój dar lub kimś kto ją zabije. Czy dziewczynie uda się wszystkich ocalić?
„Złowieszczy dar” to debiut Emily Thiede, a zarazem ciekawa książka, która pochłonęła mnie do ostatniej kropki. Od samego początku całkowicie zanurzyłam się w fascynujący świat, którego nie chciałam opuścić przed dowiedzeniem się, jak potoczą się losy bohaterów. Fabuła była bardzo interesująca, a tempo było idealne, rozbudzało moją ciekawość. Alessa to zdeterminowana, twarda bohaterka, która chce zabezpieczyć swój dom przed zniszczeniem, szukając idealnego partnera. Po kilku próbach i kandydatach, których skazała dotykiem na śmierć, łączy siły z Dantem, wojownikiem z mroczną i tajemniczą przeszłością, który zostaje zatrudniony, jako jej ochroniarz. Alessie kończy się czas, chce zrobić wszystko, aby chronić wyspę przed powrotem hord demonów wysłanych przez boga, aby oczyścić ją z wszelkiego życia. Czy jej się to powiedzie? „Złowieszczy dar” to zaskakujący debiut, który jest niezwykłym połączeniem fantasy, świata inspirowanego Włochami, mitologii i powolnego romansu. Pomiędzy historią wysp, a nadchodzącym złem nie można nie wpaść w niewolę tej ksiażki. To sensacyjna powieść fantasy, snująca narrację o izolacji, utrzymujących się wątpliwościach i sile w wypełnianiu roli nie do porzucenia.

„Złowieszczy dar” to historia o tym, jak zwodniczy potrafi być los, a otrzymany dar przez bogów potrafi być przekleństwem, od, którego nie ma ratunku. Zwłaszcza, że jest jedynym sposobem na ocalenie wysypy Sanverio i zamieszkujących ją ludzi. Wszystko ma jednak swoją cenę, czy może być ona zbyt wysoka, aby ją zaakceptować? Czy jedynym ratunkiem przed tym jest wyzbycie się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Los pokonanych” to pierwszy tom nowego cyklu autorstwa Kel Kade, który bardzo mnie intrygował. Jak zareagowałby świat, gdyby zwycięstwo sił zła było nieuniknione? Autorka postanowiła zgłębić ten temat w niezwykle zabawnej książce, na którą czekałam z utęsknieniem. Istnieje proroctwo mówiące, że narodził się wybraniec, który będzie jedyną istotą mogącą ocalić świat przed całkowitą zagładą. Nie jest to jednak proste, tym bardziej, że istnieje tak wiele wątków, które mogą zmylić. Tylko jeden konkretny poprowadzi wybrańca we właściwą stronę, a wraz z tym ludzkość zostanie ocalona, jeśli zawiedzie świat upadnie. Co jeśli wybraniec nie ma ochoty na tak trudną misję i woli się wycofać lub co gorsza, straci życie nim wszystko na dobrą sprawę się rozpocznie? Jak to jest z tym przeznaczeniem?
Głównym bohaterem książki autorstwa Kel Kade pod tytułem „Los pokonanych” jest Asslo, chłopak, który jest leśnikiem, uwielbia naturę, las, spokój, który się z nią wiąże. Jest samotnikiem, obecność ludzi go irytuje poza jednym, jego najlepszym przyjacielem Mathiasem. Czasami nie ma się wyboru i los komplikuje nam kolejne kroki. Według proroctwa to właśnie Mathias jest wybrańcem, który ma ocalić świat przed nadchodzącym złem. Tylko, co będzie, kiedy niemalże na samym początku tej drogi zginie? Asslo próbuje wypełnić przepowiednię, pomimo tego, że proroctwo mówi jasno, że jest skazany na porażkę. Nie powstrzymuje to jednak go od odjęcia ryzyka, od podróżowania po całym kontynencie w poszukiwaniu każdego, kto może mu pomóc w tym najbardziej niemożliwym przedsięwzięciu. Po drodze spotyka kilku krnąbrnych złodziei, którym ratuje życie. Nie wszystkim jednak warto ufać, czy uda mu się zebrać odpowiednią ilość sojuszników? Czy jego wyprawa ma znaczenie?
„Los pokonanych” to najnowsza książka autorki znanej z Kronik Mroku, które bardzo mi się spodobały. Tym razem mamy nieco inną historię z bardzo ciekawymi postaciami. Aaslo nigdy nie chciał być bohaterem, ale wygląda na to, że właśnie do takiej roli został zmuszony. Zamiast zaakceptować fakt, że życie, jakie zna, może wkrótce się zakończyć, postanawia mimo wszystko spróbować wypełnić przepowiednię lub umrzeć próbując. Bardzo podobało mi się, że autorka zrobiła coś zupełnie innego, wykreowała bohatera, który zaczyna rozumieć zadanie, które powierzono jego najlepszemu przyjacielowi. Kel Kade posiada umiejętność uchwycenia klasycznej fantasy, koncentrując się jednocześnie nad kreacją mocnych bohaterów. Czytelnik jest niczym odkrywca, wędruje, aby odkryć świat pełen magii, potworów, wielu duchowych płaszczyzn egzystencji i kapryśnej natury bogów. Balansuje na cienkiej granicy pomiędzy tym, co znane, poczuciem komfortu komfortu, a emocjami związanymi z odkrywaniem tego, co nieznane. „Los pokonanych” to nowy cykl, który z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Czary odgrywają w tej książce ogromną rolę, co zawsze mi się podoba, wiecie, jak lubię magię w powieściach. Spotykamy się tutaj z dobrymi, jak i złymi czarownikami czarowników, mają własne motywacje w odniesieniu do samej przepowiedni. Tym, co jeszcze bardziej komplikuje pracę Aaslo, jest fakt, że musi on także stawić czoła bandzie aroganckich bogów, którzy próbują się nawzajem sabotować, a robiąc to, bezpośrednio wpływają na to, co ostatecznie się wydarzy.

„Los pokonanych” to pierwszy tom nowego cyklu autorstwa Kel Kade, który bardzo mnie intrygował. Jak zareagowałby świat, gdyby zwycięstwo sił zła było nieuniknione? Autorka postanowiła zgłębić ten temat w niezwykle zabawnej książce, na którą czekałam z utęsknieniem. Istnieje proroctwo mówiące, że narodził się wybraniec, który będzie jedyną istotą mogącą ocalić świat przed...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki W tych szacownych murach Kelly Andrew, David Bell, Olivie Blake, Tori Bovalino, J.T. Ellison, Layne Fargo, Helen Grant, James Tate Hill, Paul Kane, Marie O'Regan, M. L. Rio, Kate Weinberg, Phoebe Wynne, Susie Yang
Ocena 7,2
W tych szacown... Kelly Andrew, David...

Na półkach: ,

„W tych szacownych murach” to antologia, której motywem przewodnim jest dark akademia, mam wrażenie, że ostatnio często się z nim spotykam i nie mam nic przeciwko temu. Lubię sięgać po antologie, spotkać się z wieloma bohaterami i twórcami tych tekstów. Staram się nie mieć zbyt wielu oczekiwań do książek, wolę się zaskoczyć w pozytywny sposób niż marudzić pod nosem, że coś mi nie pasowało. Musze wspomnieć o niezwykłej oprawie graficznej tej książki, pięknie złocone napisy, twarda oprawa, przyciąga wzrok i aż prosi się do tego, aby po nią sięgnąć i ją przeczytać.
„W tych szacownych murach” to dla mnie możliwość poznania nowych autorów, ponieważ z listy, którą udało mi się poznać kojarzyłam Olivię Blake, nie mogłam się doczekać, aby poznać historię, którą dla nas wykreowała. Były takie teksty, które podobały mi się bardziej, inne mniej, myślę, że każdy ma tutaj swój gust i wie, co sprawi mu największą przyjemność. „Pytia” autorstwa Olivii Blake, to opowieść, która bada etyczne implikacje technologii, co to znaczy być człowiekiem i tęsknotę za prawdziwymi więziami emocjonalnymi. Jest to unikalny format obejmujący sesję pytań i odpowiedzi oraz tradycyjną narrację. „Pies i królik” autorstwa Kelly Andrew to przerażająca folklorystyczna, kapryśna i przepełniona realizmem magicznym opowieść grozy, która wciągnęła mnie od początku do końca. Opowiada o chłopcu dręczonym przez wewnętrzne demony i przepowiedni, którą otrzymał od jasnowidza na jarmarku, dotyczącej białego królika.
„W tych szacownych murach” to dwanaście mrocznych opowiadań, przesiąkniętym akademickim klimatem, który bardzo mi się podobał. Antologia zwróciła moją uwagę na wielu nieznanych mi autorów i było tu kilku zdecydowanych faworytów, którzy nadal pozostają w mojej pamięci. Mroczna antologia łącząca wiele gatunków w jedną, szybką i satysfakcjonującą lekturę. Znajdziecie tutaj kilka mocnych historii, a także takie, które nie udźwigną swojej wagi. Biorąc pod uwagę bardzo różne style narracji, każdy fan tego gatunku znajdzie tu coś dla siebie.

„W tych szacownych murach” to antologia, której motywem przewodnim jest dark akademia, mam wrażenie, że ostatnio często się z nim spotykam i nie mam nic przeciwko temu. Lubię sięgać po antologie, spotkać się z wieloma bohaterami i twórcami tych tekstów. Staram się nie mieć zbyt wielu oczekiwań do książek, wolę się zaskoczyć w pozytywny sposób niż marudzić pod nosem, że coś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Przemiana” jest drugim tomem cyklu o niezwykłej dziewczynie w odnowionym wydaniu. Po lekturze długo nie mogłam dojść do siebie. Myślę, że książka jest w tedy dobra, kiedy czujesz, że całkowicie namiesza ci w głowie. Do tej pory moje tętno nie wróciło do normy. Życie czasami potrafi sporo namieszać, a główna bohaterka poczuła to wszystko na własnej skórze. Jest niezwykle ciekawą bohaterką, przed którą naprawdę wiele wyzwań. Tajemnice potrafią sporo namieszać w życiu każdego człowieka, co jeśli stają się one bardzo niebezpieczne? Nie można wyrzec się własnej przeszłości, ani od niej uciec, a co jeśli przyszłość pisze się w ciemnych barwach?
Główną bohaterką książki autorstwa Michelle Hodkin pod tytułem „Przemiana” jest Mara Dyer, dziewczyna, która przeżyła wiele trudnych rzeczy. Obwinia się za śmierć swoich najlepszych przyjaciół. Zaczyna widzieć, słyszeć i czuć dziwne rzeczy, które jej rodzina i lekarze kwalifikują, jako zwykłe objawy zespołu stresu pourazowego. Wyjazd do zupełnie innego miasta, zmiana szkoły i poznanie nowych znajomych nie pomaga jej stanąć na nogach. Te objawy wydają się nasilać i wymagają skrajnej interwencji psychologiczno-medycznej. Sama sobie nie potrafi ufać, czy terapia jest dla niej jedynym rozwiązaniem? Wie, że nie oszalała, że potrafi krzywdzić tak samo, jak Noah potrafi leczyć. Jude nie jest jedynie wytworem jej wyobraźni, czy też halucynacji, niestety jej rodzice jej nie uwierzyli. Mara musi nauczyć się kontroli nad tym, co wydaje się niepojęte, nad własną dziwną mocą nim będzie na to za późno, czy jej się to powiedzie?
„Przemiana” to historia opowiedziana w niezwykły sposób, rzuciła mnie na skraj emocjonalnej burzy. Jest równie wciągająca, jak „Tajemnica” przepełniona humorem, sarkazmem, romansem, a przede wszystkim wywołująca przerażenie. Jestem mile zaskoczona, szczerze mówiąc, miałam wątpliwości, czy kontynuacja może przebić wrażenie, jakie wywarła na mnie „Tajemnica” i naprawdę zrobiła to wyróżniająco. Bardzo obrazowo zostało ukazane, jak zdrowie psychiczne Mary jest kwestionowane, że dziewczyna nie wie nawet, czy doświadcza rzeczywistości, czy złudzeń. Czytanie tej historii przypominało grę umysłową, próbowałam dowiedzieć się, komu wierzyć i jaka jest prawda. „Przemiana” podobała mi się bardziej niż pierwszy tom i cieszyłam się, że mogłam ponownie spotkać się z bohaterami. Tempo akcji było świetnie dopasowane, z idealną ilością mrożących krew w żyłach wydarzeń, które trzymały mnie przyklejoną do książki. Powieść wywołała we mnie wiele emocji, czułam bezradność, rozpacz, złość, frustrację, to wszystko mocno mnie trzymało. Zupełnie jakbym była uwięziona w wirze emocji, które sprawiły, że chciałam złapać oddech obawiając się, że nie będzie mi to dane. To było przerażające, że niektórzy czytelnicy nie będą mogli spać bez włączonego światła, ponieważ koncepcja potworów czających się w ciemności wydaje się realna. Michelle Hodkin znalazła drogę do mojego mózgu i serca, a zakończenie doprowadziło mnie na skraj histerii.

„Przemiana” jest drugim tomem cyklu o niezwykłej dziewczynie w odnowionym wydaniu. Po lekturze długo nie mogłam dojść do siebie. Myślę, że książka jest w tedy dobra, kiedy czujesz, że całkowicie namiesza ci w głowie. Do tej pory moje tętno nie wróciło do normy. Życie czasami potrafi sporo namieszać, a główna bohaterka poczuła to wszystko na własnej skórze. Jest niezwykle...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Tajemnica” zaintrygowała mnie nie tylko opisem wydawcy, ale także przepiękną szatą graficzną. Wznowienie, jakiego podjęło się Wydawnictwo Storylight wpadło w moje dłonie, dzięki temu mogłam poznać intrygującą historię. Klimat tej powieści jest zupełnie inny niż większości książek dla młodzieży, jest bardzo mroczny, o czym można się przekonać już na samym początku lektury. Czasem aż ciarki przeszły mi po plecach, nie martwcie się to także fantastycznie wykreowana historia miłosna, która mnie zachwyciła. Wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z książką Michelle Hodkin, dlatego też zastanawiałam się, czy jej styl przypadnie mi do gustu.
Główną bohaterką książki autorstwa Michelle Hodkin pod tytułem „Tajemnica” jest Mara Dyer przeżyła straszny wypadek, jednak jej przyjaciele nie mieli tyle szczęścia. Po tych wydarzeniach musi poradzić sobie ze stresem pourazowym, dlatego jej rodzice chcą ofiarować im nowy początek. Podjęli decyzję o przeprowadzce na Florydę, gdzie Mara będzie pobierać naukę w prywatnej szkole, może przestanie mieć halucynacje, czy też ataki paniki. Powinna odżyć, nie żyć ciągle śmiercią jej najlepszych przyjaciół. Powinno, ale czy tak będzie? Nauka w Croyden sprawia, że jej uwagę na siebie zwraca tajemniczy chłopak. Noah Shaw sprawia wrażenie człowieka oderwanego od rzeczywistości, nie pasującym do otoczenia. Czy dziewczynie uda się otrząsnąć z tych wydarzeń? Czy Noah faktycznie jest niebezpieczny? Co przyniesie im przyszłość?
„Tajemnica” to ciekawa książka, która potrafiła zrobić mi papkę z mózgu, bowiem często zastanawiałam się, co tam się właściwie dzieje. To było niesamowite. Mara miała zespół stresu pourazowego po wypadku, w którym uczestniczyła wraz z przyjaciółmi. Budzi się w szpitalu nic nie pamięta, jest zdezorientowana, cierpi na halucynacje, słyszy głosy, ma koszmary, tylko czy to nie są wspomnienia? To bardzo ambitne ze strony autorki, że nie tylko naznaczyła bohaterkę przykrymi doświadczeniami, ale także nie zamiotła tego pod dywan. Jest na wskroś romantyczna i intrygująca, zdecydowanie wciągnęłam się od początku do końca i nie spodziewałam się, że ta książka tak mi się spodoba. Autorka sprawiła, że przez cały czas byłam tak zaintrygowana tą historią, że nie mogłam się doczekać, aż skończę i otrzymam odpowiedzi. „Tajemnica” jest oparta na grozie, niedopowiedzeniach, wydarzenia zdają się być osnute zagadką, a przy tym wszystkim można znaleźć tutaj sporo dobrego humoru. Przeszłość podąża za bohaterką, gdziekolwiek się uda. Mara zdaje sobie z tego sprawę, gdy jej rzeczywistość zaczęła się łamać, a ona powątpiewać w zdrowy rozsądek. Granice między rzeczywistością, a fantazją zaczynają się zacierać.

„Tajemnica” zaintrygowała mnie nie tylko opisem wydawcy, ale także przepiękną szatą graficzną. Wznowienie, jakiego podjęło się Wydawnictwo Storylight wpadło w moje dłonie, dzięki temu mogłam poznać intrygującą historię. Klimat tej powieści jest zupełnie inny niż większości książek dla młodzieży, jest bardzo mroczny, o czym można się przekonać już na samym początku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Cyjan” to drugi tom cyklu autorstwa Jarosława Dobrowolskiego, który nie skąpi czytelnikom wrażeń. Zabrał nas w świat urban fantasy, gdzie można spotkać wiele różnych istot zamieszkujące słowiańskie wierzenia, brzmi interesująco? Pamiętam, kiedy sięgnęłam po pierwszy tom cyklu Krwiopijca pod tytułem „Delirium”, bawiłam się podczas lektury bardzo dobrze i cieszyłam na możliwość kontynuacji przygody z Konradem Harkovem. Zastanawiałam się, czy „Cyjan” także sprawi, że nie będę chciała opuścić tego świata. Nabrałam krwistego apetytu na akcję i wywijanie bronią dzierżoną przez głównego bohatera, czy Jarosław Dobrowolski mi to ofiarował? Jestem przekonana, że ta książka dla Was także okazuje się daniem, bez którego nie sposób będzie nasycić ten głód czytelniczy.
Głównym bohaterem książki autorstwa Jarosława Dobrowolskiego pod tytułem „Cyjan” jest Konrad Harkov, to wampir albinos, który postanowił przejść na „wegetarianizmu”. Wampir postanowił skupić się na rozwianiu wątpliwości dotyczących jego istnienia. Zamierza powrócić do miejsca, w którym wszystko się dla niego zaczęło, jednak nie wiedział, jakie emocje wywoła jego pojawienie się. Lublin wydaje się miejscem, w którym nadprzyrodzone wydarzenia i istoty lubią przesiadywać. Nocą można spotkać nie tylko wampiry, potrafią jednak wtopić się w tło, a kiedy jest taka potrzeba zaatakować i wbić kły w niczemu nieświadomą ofiarę. W końcu ludzie są niżej w drabinie hierarchii, są jedynie apetycznym kąskiem, który można szybko osuszyć z życiodajnej posoki. Czy Harkov odnajdzie upragnione odpowiedzi i spokój? W Bieszczadach ma swój azyl, czy jednak jest tam tak bezpiecznie, jak przypuszczał? Czy jego dawno wrogowie upomną się o niego? Czasami przeszłość powinna znajdować się właśnie tam, nie warto jej odkurzać i wyciągać na wierzch, bowiem nie zawsze jest się gotowym naprawdę. Czy Konrad odszuka to, czego pragnie?
„Cyjan” to niesamowite spotkanie z Konradem Harkovem, wampirem, który jest niezwykle intrygującą postacią. Za nic na świecie nie mogłabym odpuścić przeczytania książki, w której się pojawia. Cóż, mrocznie i krwiście na rodzimym podwórku to właśnie okazało się być tym, czego mi brakowało. Jeśli obawialiście się, że Jarosław Dobrowolski osiadł na laurach i nie miał więcej nic interesującego do przekazania to jesteście w błędzie. Z radością zacierałam dłonie, kiedy mogłam oddać się lekturze, co nie oznaczało, że miałam chęci stać się przekąską jednej z istot nocy, które bywały przerażające. Akcja drugiego tomu jest bardzo dynamiczna, nic nie zostało pozostawione swojemu biegowi, Dobrowolski nie pominął żadnego z bohaterów, zadbał o to, aby nie byli bezbarwnym tłem. Każdy z nich miał swoje własne problemy, historię, zalety i wady. „Cyjan” ukazuje inne oblicze Harkova, a wszystko za sprawą drobnej zmiany w diecie. Muszę przyznać, że był to intrygujący zabieg, chciałam zobaczyć go w czasach świetności i okazało się, że autor spełnił to moje niewypowiedziane marzenie. Przyjemnie było poznać inną scenerię niż tą, którą zauroczyliśmy się w „Delirium”. Chciałabym przeczytać kontynuację krwistych przygód Harkova i ma nadzieję, że nie będę musiał na to zbyt długo czekać.

„Cyjan” to drugi tom cyklu autorstwa Jarosława Dobrowolskiego, który nie skąpi czytelnikom wrażeń. Zabrał nas w świat urban fantasy, gdzie można spotkać wiele różnych istot zamieszkujące słowiańskie wierzenia, brzmi interesująco? Pamiętam, kiedy sięgnęłam po pierwszy tom cyklu Krwiopijca pod tytułem „Delirium”, bawiłam się podczas lektury bardzo dobrze i cieszyłam na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Silos” wprowadza nas do postapokaliptycznego świata, w którym ocaleni z katastrofy, która sprawiła, że ziemia i atmosfera nie nadawała się do zamieszkania, gromadzą się pod ziemią w gigantycznym silosie. Pisanie takiej tematyki to powolne narastanie ciepła, palące, gdy nagle staje się płomieniem. Świat, który sprawia wrażenie solidnego, ciężkiego, o twardych krawędziach, zespolony z bohaterami. Jest to historia ludzkości walczącej o przetrwanie, znajdującej się na krawędzi. Świat zewnętrzny stał się nieprzystosowany, widok na niego jest ograniczony, mówienie o nim jest zabronione. Zawsze znajdą są tacy, którzy mają nadzieję i marzą. To niebezpieczni ludzie, mieszkańcy, którzy swoim optymizmem zarażają innych, ich kara jest prosta. Otrzymują dokładnie to, czego pragną: mogą wyjść na zewnątrz. Jaki będzie rezultat takich działań?
Główną bohaterką książki autorstwa Hugh Howleya pod tytułem „Silos” jest Juliette, dziewczyna pełni rolę mechanika na niskich pokładach, jednak z niewytłumaczalnych przyczyn zostaje awansowana. Poprzedni szeryf opuścił silos, a jego miejsce zastąpiła właśnie ona. Czy poradzi sobie, jako szef organów ścigania? Czy uda jej się odkryć, co się dzieje w silosie? Co jeśli okaże się, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda? Silos to hierarchia, w której ważni i wpływowi ludzie mieszkają na górze, a pracownicy, na przykład mechanicy – na dole. Utrzymanie porządku jest sprawą najwyższej wagi, co ma sens, biorąc pod uwagę, że tysiące ludzi żyje w ciasnych warunkach i przy ograniczonych zasobach.
„Silos” opowiada historię z ograniczonego punktu widzenia. Na początku poznajemy tylko kilka postaci,później autor poszerza tę liczbę, ukazując różne osobowości i perspektywy. Howey wykorzystuje dobrze znany bunt, zła w rządzie w nowym otoczeniu, aby stworzyć żywą, twardą perspektywę na przyszłość. Przez długi czas ten system funkcjonował jak dobrze naoliwiona maszyna, aż do momentu, w którym doszło do konfrontacji młodej kobiety o silnej woli, która nie boi się zgłębiać tajemnic tego schronu, który w pewnym stopniu może być więzieniem, z równie upartym urzędnikiem. Co jest lepsze bezpieczeństwo i ochrona, czy prawda i potencjalna dewastacja? Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Howey ma dar do powściągliwej prozy, jasnym, prostym językiem oddaje subtelność emocji i akcji. Każda decyzja służy przetrwaniu, dla ludzi świat zewnętrzny stał się trujący, patrzenie na niego jest nieistotne, a mówienie o nim jest zabronione. „Silos” to dobra powieść dystopijna, taka, która sprawia, że myślisz o niej przez wiele dni, wkrada się do twojej głowy. Ma dość oryginalną koncepcję, która daje do myślenia. Bardzo mi się podobała i polecam ją wszystkim miłośnikom dystopii.

„Silos” wprowadza nas do postapokaliptycznego świata, w którym ocaleni z katastrofy, która sprawiła, że ziemia i atmosfera nie nadawała się do zamieszkania, gromadzą się pod ziemią w gigantycznym silosie. Pisanie takiej tematyki to powolne narastanie ciepła, palące, gdy nagle staje się płomieniem. Świat, który sprawia wrażenie solidnego, ciężkiego, o twardych krawędziach,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Burza” to pełna akcji uczta dla zmysłów z bogato utkanym światem pełnym magicznych klątw, intryg politycznych i moralnie szarych postaci, które wydały mi się dość ujmujące. Akcja rozgrywa się w niezwykle klimatycznym świecie, w którym jedyną nadzieją przeklętego, nękanego burzami miasta jest córka rewolucjonistów i książę, który boi się tronu, który odziedziczy. Jesteście zainteresowani? Nie mogłam się doczekać, kiedy książka Sunyi Mary trafi w moje dłonie, ten świat, burza i rewolucja, która ma o wiele szersze podłoże niżby można było się spodziewać. Kiedy żyje się w świecie, którym rządzą niebezpieczni ludzie walka staje się codziennością. Ta książka jest pełna pięknych opisów i nie mogłam się od niej oderwać. Wciągający, pełen emocji tekst jest prawdziwą zaletą tej powieści.
Główną bohaterką książki autorstwa Sunyi Mary pod tytułem „Burza” jest Vesper Vale jest córką rewolucjonistów, kiedy żołnierze królowej schwytali jej matkę, dali jej wybór. Tak naprawdę to był Aden wybór, śmierć od topora kata lub śmierć przez burzę, która otacza miasto i przeklina każdego, kogo dotknie. Wybrała Burzę. Mija sporo czasu, ojciec to jedyne, co pozostało Vesper. Kiedy jednak zostaje uprowadzony i przetrzymywany, dziewczyna chce zrobić wszystko, aby go uratować. Zrobi wszystko, co w jej mocy, aby chronić ojca przed podzieleniem losu jej matki. Nawet, jeśli oznacza to uzbrojenie się w księgę magii eksperymentalnej jej ojca, przeniknięcie do elitarnego oddziału żołnierzy księcia lub oszukanie jego zimnego serca. Postanawia udawać uczennicę trzeciego roku, próbując zbliżyć się do, księcia Dalca, i dowiedzieć się, gdzie przetrzymują jej ojca. Czy uda jej się to zrobić? Czy sama będzie musiała wybrać Burzę?
„Burza” to historia połączona intrygami politycznymi, magią i romansem. System wiedzy i magii w powieści jest skomplikowany. Świat, struktura miasta o siedmiu pierścieniach i szalejąca wokół niego burza, system magii oparty na ikonomancji. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, imponowała mi. Vesper jest córką dwójki rewolucjonistów, dlatego też zmuszona była uciekać, było to następstwem i konsekwencją nieudanego spisku. Całe życie Vesper jest kształtowane przez działania jej rodziców, ciekawie jest zobaczyć, jak bycie córką poszukiwanego mężczyzny wpłynęło na nią i ją ukształtowało. Zdecydowanie powiedziałbym, że większość bohaterów jest szara pod względem moralnym, co osobiście lubię najbardziej. Dobro i zło mieszają się ze sobą i były chwile, kiedy nie byłam pewna, po której stronie stanąć. Pozostali bohaterowie są dobrze wykreowani, każdy z nich ma ukrytą głębię i złożoność. Ma skomplikowane relacje z innymi, swoje wady. Cechy te dały im głębsze poczucie realności, w ramach ich złożoności Sunyi Marr stworzyła coś prawdziwego. Wszyscy są ludźmi, mają nadzieje, lęki i marzenia. „Burza” to także dobre wykorzystanie motywu ciemności i jej przeciwieństwa światła, zalewały wybory bohaterów i stały się naczyniami ich tęsknot i bólu. Głębokość, która nadeszła wraz z burzą, była niesamowita, nie tylko reprezentowała gniew, ale gdy spojrzałam na nią dociekliwiej, można było odszukać w niej także żal. To naprawdę była niesamowita lektura.

„Burza” to pełna akcji uczta dla zmysłów z bogato utkanym światem pełnym magicznych klątw, intryg politycznych i moralnie szarych postaci, które wydały mi się dość ujmujące. Akcja rozgrywa się w niezwykle klimatycznym świecie, w którym jedyną nadzieją przeklętego, nękanego burzami miasta jest córka rewolucjonistów i książę, który boi się tronu, który odziedziczy. Jesteście...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Rekruterka” to najnowsza powieść autorstwa Marty Zbirowskiej, musicie przyznać, że zapowiada się intrygująco. Życie potrafi bardzo dotkliwie doświadczyć, czasami zbyt mocno jedno osobę, jakby była w stanie znieść ogromny ciężar na swych barkach. Właśnie to spotkało główną bohaterkę i byłam ciekawa, skąd będzie czerpała siłę, aby żyć dalej? Lubię pióro autorki i mam nadzieję, że i w tej historii znajdę coś dla siebie. Lubię silne bohaterki, a coś mi mówiło, że Sky właśnie taka będzie. Czasami i najbliżsi okazują się przyczyną największych problemów, czy w tym przypadku będzie inaczej?
Główną bohaterką książki autorstwa Marty Zbirowskiej pod tytułem „Rekruterka” jest Skayler Jenkins to kobieta, której życie legło w gruzach nagle i niedane jej się było w spokoju tego otrząsnąć. Jej mąż, Thomas okazał się najgorszym człowiekiem, jakiego mogła spotkać na swojej drodze, nie tylko jest tchórzem, ale także kłamcą. Ogromny stres i matactwa doprowadziły do jej poronienia, jakby ucieczka męża z podkulonym ogonem i kłopoty z nią związane to było zbyt mało. Thomas miał dług u Hazel Williams, a skoro zniknął jego małżonka musi wziąć odpowiedzialność i zacząć go spłacać. Sky zaczęła pracę w klubie Goldstar na stanowisku rekruterki, tylko tyle miała oprócz bólu w środku, który tłamsiła. Jej zadaniem było szukanie dziewczyn, które mogłyby pracować w klubie. Spotkanie z tajemniczym Madsem Harrisonem sprawi, że jej i tak niezbyt udane życie zadrży w posadach. Interesy z tym człowiekiem kończyły się świętowaniem z zamówionymi dziewczynami, tym razem składa zamówienie w klubie, w którym pracuje Sky, czy tajemnice tego mężczyzny zniszczą, coś, co mogłoby się zacząć? Zarówno on, jak i ona mają za sobą trudne doświadczenia, czy będą w stanie je pokonać?
„Rekruterka” to książka Marty Zbirowskiej, która potrafi wywrzeć na czytelniku wrażenie. Było mi żal głównej bohaterki, utrata dziecka, wyczekiwanego, chcianego, kochanego jest czymś traumatycznym dla każdej kobiety. Podziwiam autorkę za to, że rozwinęła ten temat i nie zamiotła go pod dywan, ukazała cierpienie Skayler, ta strata była w niej mocno zakorzeniona. Książkę przeczytałam dość szybko, nie miałam z nią problemów, styl autorski po prostu się pochłania. Oprócz relacji głównych bohaterów intrygowała mnie postać Hazel, która dała pracę Sky, ten świat przedstawiony przez autorkę bardzo mi się spodobał. „Rekruterka” potrafi czarować czytelnika, porwać go w swoje stronnice i nie wypuścić niemalże do samego końca. Znajdziecie tutaj ciekawych bohaterów, których historia przykuje was do fotela na kilka godzin. Marta Zbirowska oczarowała mnie po raz kolejnym, potrafiła zaskoczyć mnie fabułą przelewając we mnie wiele emocji.

„Rekruterka” to najnowsza powieść autorstwa Marty Zbirowskiej, musicie przyznać, że zapowiada się intrygująco. Życie potrafi bardzo dotkliwie doświadczyć, czasami zbyt mocno jedno osobę, jakby była w stanie znieść ogromny ciężar na swych barkach. Właśnie to spotkało główną bohaterkę i byłam ciekawa, skąd będzie czerpała siłę, aby żyć dalej? Lubię pióro autorki i mam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Tron królowej słońca” to początek niesamowitej serii romantasy, po którą chciałam sięgnąć. Uwagę przykuwa przepięknie wykonana okładka, która wydaje się wołać do czytelnika, aby pochwycił ją w swoje dłonie i cieszył się intrygującą lekturą. Trafiłam na nieokrzesaną, waleczną i wygadaną główną bohaterkę, która walczyła o to by zmienić swój los, dokonać zemsty, którą poprzysięgła, kiedy była w niewoli. Czy uda jej się zrealizować swoje plany? Wcześniej nie znałam pióra Nishy J. Tuli, dlatego też chętnie sięgnęłam po powieść mając nadzieję na to, że zapewni mi wiele pozytywnych wrażeń. Dwanaście lat więzienia może zmienić w potwora, aby przetrwać, trzeba toczyć zaciekłą walkę niemalże o wszystko. Agresja strażników to raj, w przeciwieństwie do trzech dni spędzonych bez jedzenia, wody, pozbawionych możliwości ochrony przed zimnem i deszczem. Bycie zdanym na łaskę czających się stworzeń. Śmierć za ufortyfikowanymi murami więzienia jest prosta, niemożliwe wydaje się opuszczenie tego miejsca, a co jeśli istnieje sposób? Czy więźniarka może stać się królową?
Główną bohaterką książki autorstwa Nishy J. Tuli pod tytułem „Tron królowej słońca” jest Lor, jest młodą kobietą, która przez większość swojego życia żyła w mrocznych głębinach okrytego złą sławą więzienia Nostraza, gdzie każdy dzień to walka o przetrwanie. Kiedy po raz kolejny zostaje wysłana, aby odbyć karę, dzieje się coś nieoczekiwanego. Zostaje porwana i przewieziona do sąsiedniego królestwa, gdzie jest zmuszona wziąć udział w zawodach o tytuł Królowej Słońca. Lor musi konkurować z dziewięcioma innymi kobietami, a nagrodą jest serce Króla Słońca, czekają ją bardzo niebezpieczne próby, czy będzie w stanie im podołać? Widzi tutaj szansę na poprawę swojego i jej rodzeństwa losu, a także możliwość zemsty na królu, który sprawił, że jej dzieciństwo wyglądało w taki, a nie w inny sposób. Musi jedynie przejść próby, nie dać się stłamsić rywalkom i nie poddawać, brzmi łatwiej niż wygląda. Jak wiele uda jej się osiągnąć? Czy gdzieś w tym wszystkim jest jakiś haczyk?
„Tron królowej słońca” to pierwszy tom cyklu Artefakty Uranosa i mam nadzieję, że na dalszą część nie przyjdzie nam zbyt długo czekać. Książka zakończyła się w taki sposób, że czułam chęć sięgnięcia po jej kontynuację. Bardzo polubiłam Lor, jest silną kobietą, która przetrwała bardzo wiele w swoim niezbyt długim życiu. Inne kandydatki były do tego turnieju przygotowywane od dawna i mają magiczną przewagę, natomiast Lor ledwo rozumie, co się dzieje. Braki doświadczenia nadrabia jednak determinacją i godnym pozazdroszczenia duchem walki. Podczas lektury zastanawiałam się, dlaczego ona tam jest? Dlaczego została wybrana? Jak mogłaby przetrwać w starciu z dziewięcioma kobietami, które przez większość życia przygotowywały się do tego wydarzenia? Nisha J. Tuli otwiera drzwi do urzekającego, potwornego świata, zbudowanego na antytezie dobra i zła. „Tron królowej słońca” to książka, która zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne tomy, czuję, że to dopiero początek i wiele przed nami. Budowa świata była intrygująca, opisy otoczenia i profile postaci były niesamowite. Tekst naprawdę przykuwa uwagę i wciąga w tą intrygującą opowieść, a ja chcę więcej.

„Tron królowej słońca” to początek niesamowitej serii romantasy, po którą chciałam sięgnąć. Uwagę przykuwa przepięknie wykonana okładka, która wydaje się wołać do czytelnika, aby pochwycił ją w swoje dłonie i cieszył się intrygującą lekturą. Trafiłam na nieokrzesaną, waleczną i wygadaną główną bohaterkę, która walczyła o to by zmienić swój los, dokonać zemsty, którą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Distraction” to nowa powieść autorstwa Kingi Litkowiec, jej tematyka dotyka klubów motocyklowych, które bardzo lubię. Byłam ciekawa, jak wyglądają realia w Black Moon MC, z jakimi bohaterami przyjdzie mi się spotkać. Już sama okładka do mnie przemówiła, wiedziałam, że chciałabym ją mieć w mojej kolekcji książek, tym bardziej, że właśnie ta historia przedstawiała zbiór pomysłów czytelników. Ciekawy pomysł, którego podjęła się autorka, musicie przyznać, że to nowatorskie podejście, tym bardziej czułam się zaintrygowana całokształtem powieści. Jestem przekonana, że Kinga Litkowiec zaskoczy mnie swoją kreatywnością.
Główną bohaterką książki autorstwa Kingi Litkowiec pod tytułem „Distraction” jest Caroline Forest, młoda kobieta, która nie obawiała się marzyć i realizować swoich pragnień. Pojechała do słonecznego Miami mając nadzieję na to, że zrobi karierę i usamodzielni się od swoich rodziców. Pochodzi z małego miasteczka LaBelle, zajmuje się fotografią, jest bardzo zdolna, czy uda jej się zdobyć uznanie i renomę? Miami znacznie różni się od jej domu, życie w nim jest szybkie, hałaśliwe, trudno jej się było do tego przyzwyczaić. Powoli wszystko zaczęło się układać, ale to musiało się zmienić. Pewnego wieczoru kobieta stała się świadkiem morderstwa, w jej życiu zagościł strach. Nie wiedziała, że zabójca należy do Black Moon, a wojna między dwoma klubami wisi w powietrzu. Dominic Mawell nie boi się ubrudzić sobie rąk, zwłaszcza, kiedy chodzi o jego młodszego brata i klub, któremu przewodzi. W trakcie imprezy odbywającej się po wyścigach zauważa piękną Caroline, która mu się przygląda, całe szczęście, że mężczyzna nie znał powodu tego zainteresowania, bo Forest byłaby w niebezpieczeństwie. Czy prawda wyjdzie na jaw? Czy Dominic odczyta z jej twarzy prawdziwe emocje?
„Distraction” to niezwykle wciągająca historia, która rozpostarła się nutą niepewności, emocjami i ciekawą, nietuzinkową fabułą. Kinga Litkowiec malując słowami sprawiała, że coraz mocnej angażowałam się w wydarzenia towarzyszącej głównej bohaterce, którą polubiłam. Dziewczyna znalazła się w sytuacji, która nie była godna pozazdroszczenia, widziała coś, czego nie powinna, los jej nie oszczędza. Przeznaczenie sprowadza ją wprost na człowieka, który był mordercą, niestety on zwraca na nią swoją uwagę, do czego to doprowadzi? Kinga Litkowiec dobrała bohaterów trochę na zasadzie kontrastu, tajemniczy mężczyzna zły chłopiec, niezwykle charyzmatyczny i ostrożna Caroline, która wie, co to strach. „Distraction” to książka, którą czyta się z przyjemnością, czuje się niebezpieczeństwo, emocje i tą adrenalinę, która towarzyszy bohaterom. W powieści akcja jest dynamiczna, nie znajdziecie tutaj niepotrzebnych wydarzeń, czy naciąganych sytuacji. Cudownie było poczuć klimat klubu motocyklowego, mam nadzieję, że powstaną kolejne książki o bohaterach Black Moon.

„Distraction” to nowa powieść autorstwa Kingi Litkowiec, jej tematyka dotyka klubów motocyklowych, które bardzo lubię. Byłam ciekawa, jak wyglądają realia w Black Moon MC, z jakimi bohaterami przyjdzie mi się spotkać. Już sama okładka do mnie przemówiła, wiedziałam, że chciałabym ją mieć w mojej kolekcji książek, tym bardziej, że właśnie ta historia przedstawiała zbiór...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Elryk z Melniboné ” to książka, która zaciekawiła mnie głównie z powodu intrygującego głównego bohatera, wcześniej nie miałam styczności z twórczością Michaela Moorocka, dlatego uznałam, że jest to dobry powód, aby to zmienić. Autor przenosi nas do dekadenckiej i pełnej przemocą krainy Melniboné, gdzie czarownicy żyją ramię w ramię ze smokami i demonami. Bardzo lubię taką mieszankę, miałam nadzieję, że ta historia mi się spodoba. W tej książce jest motyw zemsty, magii, złych bogów, różne płaszczyzny rzeczywistości, wybór między przeznaczeniem i wolną wolą. To historia człowieka pchniętego do władzy, której tak naprawdę nie chce, ale jest zdeterminowany, by ją utrzymać.
Głównym bohaterem książki autorstwa Michaela Moorocka pod tytułęm „Elryk z Melniboné ” jest Elryk, który objął tron po śmierci ojca, próbuje wprowadzić reformy w swoim społeczeństwie, wywołuje tym wściekłość wśród „starej gwardii”, która postrzega go jako słabego nowicjusza i wichrzyciela. Elryk jest cynicznym i melancholijnym królem, urodzony, jako okaleczony albinos utrzymuje się przy życiu jedynie dzięki potężnym lekarstwom i miksturom. Zdaje sobie sprawę, że nie ma innego godnego następcy i od niego samego zależy przetrwanie jego niegdyś potężnego narodu. Kuzyn Elryka, Yyrkoon, nie ma cierpliwości do swojego fizycznie słabego krewnego i nieustannie knuje, by przejąć tron. Wielu poddanych wolałoby, aby tron Melniboné zajmował charyzmatyczny Yyrkoon, który wygląda i zachowuje się tak, jak przystało na przywódcę. Jest silny, zwinny i nacjonalistyczny i chce przywrócić Melniboné do dawnej świetności. Czy Elryk straci władzę? Czy Elryk powinien poświęcić swoje osobiste ideały, aby być przywódcą, którego żąda jego lud?
„Elryk z Melniboné ” to dzieło dające do myślenia, atrakcyjne dla tych, którzy chcą po prostu przeczytać dobrą historię o mieczu,i magii, walkach z demonami w podziemiach. Jednym z podstawowych wątków książki jest to, że Elryk zmaga się ze swoją tożsamością i miejscem w społeczeństwie, w którym nie czuje się do końca jak w domu, tak jak powinien. Styl Moorcocka jest bujny i liryczny, ale nie jest rozwlekły. Proza jest nasycona nutą melodramatu, bardzo dobrze sprawdza się w tego rodzaju opowieściach. Budowa świata jest wypełniona ciekawymi koncepcjami, które dodają narracji smaku. Postacie są jednowymiarowe, ponieważ są ustawionymi elementami dla sił wyższych igrających z ludzkim życiem. W wielkim planie wszechświata są to zasadniczo delikatne marionetki, z którymi bogowie mogą robić, co im się podoba, niezależnie od ilości śmierci i cierpienia, jakie to powoduje. „Elryk z Melniboné ” jest przepełniony efektownymi scenami akcji, sprawiają, że trudno się oderwać od lektury.

„Elryk z Melniboné ” to książka, która zaciekawiła mnie głównie z powodu intrygującego głównego bohatera, wcześniej nie miałam styczności z twórczością Michaela Moorocka, dlatego uznałam, że jest to dobry powód, aby to zmienić. Autor przenosi nas do dekadenckiej i pełnej przemocą krainy Melniboné, gdzie czarownicy żyją ramię w ramię ze smokami i demonami. Bardzo lubię taką...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Przybądź wraz z północą” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Rachel Griffin, miałam wobec historii duże oczekiwania. Lubię sięgać po książki autorów, których nie miałam okazji wcześniej poznać, zwłaszcza, jeśli fabuła powieści jest intrygująca. Tym razem udało mi się przeczytać piękną historię o rodzinnych i społecznych obowiązkach, a wyborem osobistego szczęścia, kwestionowaniu długo utrzymywanych przekonań oraz zakazanej miłości i magii. W tej książce bohaterka zmaga się z własnymi obowiązkami wobec sabatu, a wolnością, której w tajemnicy pragnie i za którą tęskni. Niezależnie od wyboru, jakiego dokona, jego ciężar zawsze będzie duży. Co w tym przypadku okaże się ważniejsze, własne szczęście czy lepszy los dla ogółu?
Główną bohaterką książki autorstwa Rachel Griffin pod tytułem „Przybądź wraz z północą” jest młodziutka Tana Fairchild, jej życie było zaplanowane od urodzenia. Ma poślubić syna gubernatora, aby umocnić kruche przymierze między mieszkańcami wyspy, posiadającymi magiczne zdolności, a tymi ze stałego lądu. Mieszkańcy kontynentu zawsze bali się magii, a Czarownice żyły w obawie o własne bezpieczeństwo, dlatego te zaręczyny i sojusz mają oznaczać dla wszystkich nowy początek. Strach jest ogromny, a magia zdawała się przerażać ludzi, dlatego też zaprzestano praktyk czarnej magii. Nadmiar mocy został oddawany oceanowi, tylko, że przez przypadek Tana nie mogła tego zrobi, co teraz się z nią stanie? Dziewczynie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, czy znajdzie kogoś, kto jej pomoże? Wolfe jest czarodziejem spoza zgromadzenia, władającym czarną magią. Czy jest człowiekiem, któremu można zaufać? Czy cały światopogląd, który jej wpajano był kłamstwem? Co wybierze Tana, miłość czy zgromadzenie?
„Przybądź wraz z północą” to niezwykle emocjonalny romans, opowiadający o rodzinie, lojalności, odwadze robienia tego, co cię uszczęśliwia. Klimatyczna sceneria, bogaty rozwój postaci i znakomity styl pisania czynią tę książkę jedną z tych, których nie da się tak po prostu odłożyć na półkę. Już od pierwszej strony całkowicie zanurzyłam się w tym niesamowitym świecie wykreowanym przez autorkę. Fabuła była bardzo wciągająca, podobała mi się atmosfera zawarta w powieści, było tutaj wszystko, co kocham w romantycznej fantasy, zakazana miłość, powolny romans, silna chemia między głównymi bohaterami i oczywiście magia. Tana, uświadamia sobie swoją waleczność i możliwości, jako wiedźmy poprzez tajemnice, które powoli dostrzega wokół siebie. Troszczy się o swoją rodzinę i swój sabat, stara się podejmować decyzje, które przyniosą korzyści jej społeczności i zapewnią dobrobyt wyspie, która przez tak długi czas była odcięta od lądu. „Przybądź wraz z północą” jest wypełniona niepokojem, pasją, tajemnicami i magią. Znajdziecie tutaj wiele zwrotów akcji. Historia zahipnotyzowała mnie od pierwszej strony magiczną atmosferą, fantastycznym systemem magii oraz zakazanym romansem pomiędzy zaręczoną wiedźmą, a tajemniczym młodym mężczyzną skrywającym własne mroczne sekrety.

„Przybądź wraz z północą” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Rachel Griffin, miałam wobec historii duże oczekiwania. Lubię sięgać po książki autorów, których nie miałam okazji wcześniej poznać, zwłaszcza, jeśli fabuła powieści jest intrygująca. Tym razem udało mi się przeczytać piękną historię o rodzinnych i społecznych obowiązkach, a wyborem osobistego szczęścia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Delirium” autorstwa Jarosława Dobrowolskiego to książka, którą bardzo chciałam przeczytać, od jakiegoś czasu obserwowałam ją na mediach społecznościowych, czytałam zachwyty, więc nie możecie mi się dziwić, że zdecydowałam się sięgnąć po tą powieść. To pierwszy tom przygód pewnego krwiopijcy, którego chciałam poznać, dlatego zacierałam ręce, aby tylko dostać z nim tą chwilę sam na sam. Niby wampiry to nic nowego, nowatorskiego w książkach, czy filmach, jednak wystarczy sposób przedstawienia, nadanie mu specyficznych cech, rob się wtedy znacznie ciekawiej i coraz bardziej intrygująco. Udało mi się poznać pióro autora i wiem, że byłam zadowolona z lektury. Czytaliście już jakąś powieść Dobrowolskiego?
Głównym bohaterem książki autorstwa Jarosława Dobrowolskiego pod tytułem „Delirium” jest Konrad Harkov, to ciekawy osobnik wampirzego rodu, który postanowił przejść na ich odmianę „wegetarianizmu”. Zaczęłam go rozumieć, gdyż niejednokrotnie miałam ochotę na porzucenie wszystkiego i zwyczajnie wybranie się gdzieś w dalekie strony, w przypadku wampira były to Bieszczady. Konrad ma swoje własne problemy, zmaga się ze skostnieniem i starością, jest także albinosem. To nie wszystko, targają nim wyrzuty sumienia, dlatego chciał mieć spokój od wszelkich irytujących istot. Wszystko się zmienia, kiedy do jego dziury zabitej dechami zawitał barman, który informuje go o wypadku i prosi o pomoc. Czasami mały bodziec wystarczy, aby wszystko się skomplikowało, czy Konrad wytrwa w swoim postanowieniu i wegetarianizmowi?
„Delirium” to niezwykła książka, która sprawiła, ze przeniosłam się w nasze rodzime Bieszczady, jednak nie byłam sama. Towarzyszył mi intrygujący wampir, który nieco zmienił dietę, czy jednak przysłuży się to jemu zdrowiu? Z ogromną przyjemnością oddałam się lekturze uśmiechając z poczynań nie tylko Konrada, ale i jego przyjaciół, którzy stworzyli różnorodną mieszaninę. Słowiańskie demony? Są! Czy autor mógłby nas jeszcze bardziej zaskoczyć? Z całą pewnością! Jarosław Dobrowolski ma niesamowitą wyobraźnię, potrafi stworzyć akcję i podsycać ją, nim dojdzie do jej kulminacji. Harkov pozostał długo w mej pamięci, szczerze cieszyłam się, że pod ręką miałam drugi tom jego przygód, bo mogłam od razu na niego zapolować i wgryźć się z rozkoszą w jego stronnice. „Delirium” autorstwa Jarosława Dobrowolskiego to wspaniała książka, w której znajdziecie kilka gatunków literackich, co z pewnością zaostrzy wasz apetyt, a nie osinowe kołki. Oprócz fantastyki mamy tutaj kryminał i sensację, albinosa wampirzego walczącego kataną, który oczaruje Was całokształtem.

„Delirium” autorstwa Jarosława Dobrowolskiego to książka, którą bardzo chciałam przeczytać, od jakiegoś czasu obserwowałam ją na mediach społecznościowych, czytałam zachwyty, więc nie możecie mi się dziwić, że zdecydowałam się sięgnąć po tą powieść. To pierwszy tom przygód pewnego krwiopijcy, którego chciałam poznać, dlatego zacierałam ręce, aby tylko dostać z nim tą chwilę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„W imię Boga” to książka, która od jakiegoś czasu chodziła za mną. Zastanawiałam się, czy taka tematyka mogłaby mi się spodobać, dlatego też, kiedy nadarzyła się okazja postanowiłam skoczyć na głęboką wodę i zapoznać się z piórem Dominiki Skoczeń. Świat potrafi być zaskakujący, żyjąc w bezpiecznej strefie, mając wszystko, czego się potrzebuje, a nawet więcej, nie zwraca się uwagi na tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Zestawienie klasowości społeczeństwa, ukazywanie jego podziału na zasadzie kontrastu, akcent na każdą różnicę, potrafi sprawić, że czytelnik zaczyna zastanawiać się nad własną sytuacją i swoim bezpieczeństwem. Lubię takie historie, które pozostawią we mnie coś więcej niż jedynie satysfakcję czytelniczą. Wykorzystanie wiary i jej zbyt wielkiego wpływu na ciężkie realia sprawia, że z większą uwagą przykuwałam uwagę na wszystko, co dotykało głównej bohaterki. Wbrew pozorom kreacja świata przedstawionego przez autorkę nie odbiega tak znacznie od tego, co nam towarzyszy, na co dzień.
Główną bohaterką książki autorstwa Dominiki Skoczeń pod tytułem „W imię Boga” jest Laila Hercelrinki jest bardzo zamożną kobietą, ma wysoki status społeczny. Żyje luksusowo, nie musi się o nic martwić, ma co jeść, jest bezpieczna i szanowana. Ma też ukochanego, z którym założy rodzinę, taki był plan, jednak wiadomo, że kiedy człowiek planuje bóg potrafi wszystko pokrzyżować. Mężczyzna zachorował na bożą gorączkę i umiera zostawiając Lailę zupełnie samą, załamaną. Termoniał nie jest już taki sam, kiedy jego nie ma. Kobieta wychodzi z domu na spacer i zaginęła. Trafiła do Rioko, do miejsca, które zdaje się być opuszczone przez boga. To slumsy, które wbrew pozorom nie znajdują się tak daleko od jej domu. Mieszkańcy są niegodni, aby mieszkać w Termoniale, to wyjątkowo parszywe miejsce, gdzie strach się poruszać. Pomimo tego, Laila znajduje tutaj dobrego człowieka, Tanurila. Czy uda jej się powrócić do domu? Ktoś podąża jej śladem i z pewnością nie ma przyjaznych zamiarów. Czy Laili uda się przetrwać w takim miejscu?
„W imię Boga” to historia, która mi się spodobała, zabiera czytelnika do świata zbliżonego do naszego, gdzie można trafić na dobrych ludzi, a także tych, którzy robią złe rzeczy, aby przetrwać. To powieść fantastyczna autorstwa Dominiki Skoczeń, byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że jest to debiut. W książce oprócz polityki na środowisko ma duży wpływ władza kościelna, podziały społeczne są mocno zarysowane. Autorka włożyła tutaj sporo pracy, miała twarde fundamenty, które sprawiały, że nie chciałam zbyt szybko odłożyć książki na półkę. Polubiłam główną bohaterkę i nie chciałam, aby przydarzyło jej się coś złego, miałam szczerą nadzieję, że uda jej się bezpiecznie powrócić do domu. Pieniądze, status, a nawet nazwisko nie potrafią zagwarantować człowiekowi szczęścia, ani bezpieczeństwa. Laila przeszła długą drogę, która uczyniła z niej silniejszą, bardziej zdeterminowaną i waleczną kobietę. Tanuril to mężczyzna, który potrafi ująć za serce, jest dobrym człowiekiem, na którym można polegać. „W imię Boga” to zdecydowanie nietypowa, zaskakująca i świeża historia, o kobiecie, która sprawi, że inni zadrżą. Styl autorki jest przyjemny, potrafiący wzbudzić w czytelniku wiele emocji, nie mogę się doczekać, kiedy będziemy mogli ponownie oddać się lekturze i nowym przygodom bohaterki.

„W imię Boga” to książka, która od jakiegoś czasu chodziła za mną. Zastanawiałam się, czy taka tematyka mogłaby mi się spodobać, dlatego też, kiedy nadarzyła się okazja postanowiłam skoczyć na głęboką wodę i zapoznać się z piórem Dominiki Skoczeń. Świat potrafi być zaskakujący, żyjąc w bezpiecznej strefie, mając wszystko, czego się potrzebuje, a nawet więcej, nie zwraca się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Gorath. Krawędź otchłani” to drugi tom przygód półorka, który z niebywała precyzją wpakowuje się w kłopoty. Janusz Stankiewicz nie próżnuje, widać, że rozpościera skrzydła zapraszając czytelników do wykreowanego przez siebie świata. Miałam nadzieję na to, że uda nam się poznać więcej szczegółów dotyczących świata, w którym przyszło żyć bohaterom. Napisać książkę nie jest łatwo, zwłaszcza, jeśli autor dotyka takiego gatunku, jak fantastyka. Czy można szybko i bezboleśnie napisać drugi tom, który będzie jeszcze lepszy od poprzedniego? Myślę, że Januszowi Stankiewiczowi się to udało, a ja dzięki temu spędziłam miło czas oddając się lekturze. Co tym razem spotka Goratha?
Głównym bohaterem książki autorstwa Janusza Stankiewicza pod tytułem „Gorath. Krawędź otchłani” jest Gorath, staje się wolny, jednak nie jest do końca tak, jak tego oczekiwał. Trzeba w końcu z czegoś żyć, dlatego też przybywa na wyspę Tamaherę. Niestety i tutaj wojna z ostatnimi królestwami leśnych elfów odcisnęła piętno, okoliczne gangi nie mają nad wyspiarzami litości. Życie w takim miejscu nie będzie łatwe, zwłaszcza, jeśli ktoś ma taką naturę awanturniczą, jak Gorath. Lider Nocnych Cieni zapadł się pod ziemię, tymczasem Gorath przyjmuje zlecenie od pewnej klientki. Tym razem trafia na morze i okręt piracki należący do Czarnego Żniwiarza. Gorath nie jest świadom zakulisowych działań i misji, jaką ma do spełnienia. Cz tym razem uda mu się przetrwać?
„Gorath. Krawędź otchłani” to książka, po którą sięgnęłam z ogromną przyjemnością. Fabuła ukazuje dynamiczne zmagania bohaterów w walce o przetrwanie i wolność. Autor wnikliwie analizuje postacie pod względem psychologicznym, ukazując ich wewnętrzne konflikty i ewolucję pod wpływem otaczającego świata. Przenikliwa analiza relacji dowodzi mistrzostwa autora w kreowaniu psychologicznych zwrotów akcji. Dialogi pełne napięcia odsłaniają głęboko skrywane motywacje, prowadząc czytelnika przez labirynt ludzkich emocji. Akcja rozgrywająca się na tle brutalnej wojny i politycznych intryg doskonale oddaje realizm świata fantasy. Opis bitew nadaje powieści dynamizmu, wzbogacając narrację o elementy strategicznych decyzji i tajemniczych spisków. Narracja pozwala czytelnikowi na autentyczne wczucie się w dusze bohaterów, uczestnicząc w ich emocjonalnej podroży ku triumfowi lub klęsce. Mistrzowskie zakorzenienie fabuły w psychologii postaci zapewnia czytelny i porywający przekaz. „Gorath. Krawędź otchłani” to ciekawa powieść, która uwodzi niebanalną fabułą oraz głębszym przekazem o walce wewnętrznej jak i zewnętrznej. Mroczny, ale fascynujący świat stworzony przez autora z pewnością porwie czytelnika w emocjonującą podróż.

„Gorath. Krawędź otchłani” to drugi tom przygód półorka, który z niebywała precyzją wpakowuje się w kłopoty. Janusz Stankiewicz nie próżnuje, widać, że rozpościera skrzydła zapraszając czytelników do wykreowanego przez siebie świata. Miałam nadzieję na to, że uda nam się poznać więcej szczegółów dotyczących świata, w którym przyszło żyć bohaterom. Napisać książkę nie jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy zdarzyło się Wam przez przypadek trafić na książkę, która wzbudziła w was zainteresowanie? Miałam tak z książką autorstwa Janusza Stankiewicza pod tytułem „Gorath. Uderz pierwszy”. Przypadkiem trafiliśmy na siebie z autorem i postanowiliśmy nawiązać współpracę, bardzo lubię książki nieoczywiste, fantastyczne, w których coś uda mi się polubić Zaciekawiła mnie ta krwista obietnica w opisie, co mogło oznaczać sporo akcji. Zazwyczaj nie nastawiam się w żadną stronę, jeśli chodzi o podejście do nowej książki, jednak coś czułam, że ta będzie dynamiczna i ciekawa. Chciałam za wszelką cenę poznać Goratha, sprawdzić niemalże na własnej skórze, czy jest takim awanturnikiem, który wpłata się w problemy. Znacie twórczość autora?
Głównym bohaterem książki autorstwa Janusza Stankiewicza pod tytułem „Gorath. Uderz pierwszy” jest Gorath, to w połowie ork, który ma problemy z prawem. Trudno się dziwić, skoro jest typem awanturnika i zabijaki. Niestety prędzej, czy później ktoś taki wpada w problemy, z których się nie wywinie. Władza przedstawia mu propozycję, której nie może odrzucić. Jego winy zostaną odpuszczone w zamian za nie tak drobną przysługę. Gorath będzie musiał przeniknąć i zinflirtować organizację Nocnych Cieni, płatnych zabójców i w odpowiednim momencie zorganizować obławę dla siepaczy Władzy. Nic jednak nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Czy ta misja będzie łatwa? Nocne Cienie mają swoje własne metody ku temu, aby być pewnym lojalności swoich członków, czy Gorathowi uda się to obejść? Czy członkowie gildii będą budzić w nim jedynie odrazę? Jak się potoczą losy tego orka?
„Gorath. Uderz pierwszy” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, przedstawia on historie bohatera, który ma swoje zasady. Nie jest istotą, która podniesie rękę bądź miecz na kogoś bezbronnego, czy niewinnego, a jednak przemoc nie stanowi dla niego problemu. Ba, nawet bardzo często z niej korzysta, nie jest typem, który bez wahania rzuci się na pomoc uciśnionym. Autor zadbał o to, by historia była dynamiczna, ciekawa, wypełniona walką, intrygą. „Gorath. Uderz pierwszy” jest to debiut, który ma swoje zalety, jak i wady, czasami miałam wrażenie, że otrzymuję zbyt wiele informacji na raz. Nazewnictwo w książkach bywa rożne, czasem bardzo skomplikowane, w przypadku tej publikacji było go sporo, od miejsc po imiona postaci, których było sporo, do tego dochodziły wydarzenia historyczne. Bez dwóch zdań Janusz Stankiewicz ma niesamowitą wyobraźnię, a ja chciałabym zgłębić pewne rzeczy nieco bardziej. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie będę miała taką możliwość. W książce autor ukazał rządy Imperium, niejednoznacznie moralnych bohaterów, wiele ras zamieszkuje te ziemie. Stankiewicz przedstawił opowieść w sposób bogaty, jego język jest prosty, a jednocześnie dosadnie potrafiący przekazać rozgrywającą się scenę.

Czy zdarzyło się Wam przez przypadek trafić na książkę, która wzbudziła w was zainteresowanie? Miałam tak z książką autorstwa Janusza Stankiewicza pod tytułem „Gorath. Uderz pierwszy”. Przypadkiem trafiliśmy na siebie z autorem i postanowiliśmy nawiązać współpracę, bardzo lubię książki nieoczywiste, fantastyczne, w których coś uda mi się polubić Zaciekawiła mnie ta krwista...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po skończeniu „How does it feel?” autorstwa Jeneane O’Riley po prostu leżałam w łóżku i wpatrywałam się w sufit, próbując przepracować wszystkie myśli i emocje, jakie towarzyszyły mi w związku z tą książką. Trzymała mnie w napięciu rzez długi czas, a pomyślmy, że zwróciłam na nią uwagę z powodu okładki, która swoją prostotą przyciągnęła mnie do siebie. Czy czytaliście książki, w których były elfy czy też wróżki? Często te istoty są ukazane w dobrym, jasnym, oddanym naturze wcieleniu, czy tak będzie i w tym przypadku? A co jeśli przyjdzie nam się zmierzyć z wyjątkowo mroczną istotą? Czy elfy mogą być złe, brutalne i zabójcze?
Główną bohaterką książki autorstwa Jeneane O’Riley pod tytułem „How does it feel?” jest Callie, dziewczyna jest naukowcem, całe swoje życie poświęciła karierze ratowania świata poprzez ochronę dzikiej przyrody i zapobieganie wyginięciu różnych gatunków ciem i motyli. Przedsięwzięcie to polega na próbie znalezienia określonego rodzaju grzyba zwanego Aniołem Śmierci, z którego będzie mogła wydobyć potrzebną toksynę i wprowadzić ją do źródła wody. Zaskoczeniem był fakt, że podczas prób znalezienia tego grzyba znajduje portal, który zabiera ją do zupełnie innego świata. Wpada wprost na przyszłego władcę Mrocznego Dworu, Mendaxa. Władca Mrocznych Elfów wierzy, że jest zabójczynią wysłaną przez ludzi, aby go zabić, więc zamyka ją w swoich lochach, aby torturować i ostatecznie zabić. Czy mu się to powiedzie? Czy Callie znajdzie sposób, aby wpłynąć na Mendaxa?
„How does it feel?” to książka przedstawiający bardzo mroczny elficki świat, który zdaje się pochłaniać każdą, nawet najmniejszą komórkę. Złowroga atmosfera unosi się, zwłaszcza, kiedy spotykamy władcę Mrocznych Elfów. Główna bohaterka będzie miała poro kłopotów, Mendex jej nemezis, porywaczem i oprawcą, ale jest także mężczyzną, który wbrew sobie chroni ją przed niebezpieczeństwem. Nie obchodzi go nic na świecie poza nią i zniszczy wszystkich, ich rodziny i wszystko, co jest im drogie, aby ją odnaleźć, jeśli go opuści. Czy przestanie tak bardzo nienawidzić ludzi? To istota mroczna, zepsuta, którą cieszy zadawanie bólu, jednak nie może ukryć tego, że Callie go intryguje. „How does it feel?” to książka, która ma wielu zwolenników, jak i przeciwników, jeśli o mnie chodzi, to chętnie przeczytam kontynuację tej historii. Na początku nie mogłam wgryźć się w tą opowieść jednak im dalej, tym więcej chciałam wiedzieć. Callie musiała przejść próby niezwykle niebezpieczne, aby wrócić do domu, tylko czy jej się to powiedzie? Książka potrafi wywołać w czytelniku wiele emocji, polubiłam bohaterów, więc czego chcieć więcej?

Po skończeniu „How does it feel?” autorstwa Jeneane O’Riley po prostu leżałam w łóżku i wpatrywałam się w sufit, próbując przepracować wszystkie myśli i emocje, jakie towarzyszyły mi w związku z tą książką. Trzymała mnie w napięciu rzez długi czas, a pomyślmy, że zwróciłam na nią uwagę z powodu okładki, która swoją prostotą przyciągnęła mnie do siebie. Czy czytaliście...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Sabat” to pierwszy tom cyklu Sabat kości autorstwa Harper L. Woods, a zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Uwielbiam magię, fantastykę i motywy uniwersytetu czy też akademii, dlatego też, kiedy dostrzegłam tą książkę, bardzo chciałam ją poznać. Pochłonęłam historię potężnej młodej wiedźmy próbującej postępować właściwie, nawet, kiedy jej rodzina, przyjaciele zmuszają ją do obrania innego kierunku. Czy ukrywanie tego, co się potrafi na dłuższą metę jest właściwe? Czy zemsta może być wszystkim, czego się pragnie?
Główną bohaterką książki autorstwa Harper L. Woods pod tytułem „Sabat” jest Willow Madizza to ostatnia wiedźma ze swojego rodu, która całe życie ukrywała się przed Zgromadzeniem. Została wychowana przez ojca, który chciał, aby pomściła śmierć siostry. Za nic na świecie nie chciałaby, aby taki sam os spotkał jej młodszego brata. Pomimo wysiłków, by pozostać w ukryciu została zmuszona do udania się do Uniwersytetu Hollow’s Grove. To właśnie w tym miejscu najzdolniejsi mogą praktykować magię i pobierać jej nauki. W tym roku wybrano trzynaście osób, które mogły uczyć się tam magii. O dziwo pomimo tajemnic, krwawej przeszłości uniwersytetu, Willow czuje się w nim naprawdę dobrze. Nikt jej nie dokucza, zaczęła się tam czuć wolna, nie musi ukrywać, kim naprawdę jest oraz jakie ma zdolności. Jedynym problemem, z który musi się mierzyć to
irytujący dyrektor, Alaric Grayson Thorne, mężczyzna gardził tym wszystkim, co reprezentowała sobą Will.
Czy dziewczyna będzie bezpieczna w Hollow’s Grove?
„Sabat” to niesamowita historia przepełniona tajemnicą i akcją, która utrzyma czytelnika w napięciu, wpost desperacko pragnęłam dowiedzieć się, co się wydarzy dalej, pomimo zmęczenia czy braku czasu. Tempo jest idealne, a fabuła nigdy się nie przeciąga i nie jest nużąca. Książka jest pełna nieprzewidywalnych zwrotów akcji, które wywołały u mnie dreszcze. Czasami miałam wrażenie, że jeśli przestanę czytać, stracę coś ważnego, coś mi umknie. Szybko chciałam powrócić do świata Willow. Oprócz niebezpiecznej misji Willow, książka zagłębia się także w złożone relacje między głównymi bohaterami, oferując fascynujący element emocjonalny i tak już wciągającej fabuły. Dyrektor uniwersytetu Alaric Greyson Thorne to złożona postać spowita ciemnością i tajemnicą, której zaborczość i skłonności do manipulacji bywają zwodnicze. Pomimo swojej nikczemnej natury, są chwile, kiedy Gray okazuje czułość Willow i bardzo się nią opiekuje. Jej determinacja w podążaniu za swoim przeznaczeniem i szukaniu zemsty czynią ją naprawdę silną kobietą, a jej niezachwiana miłość do brata jest godna podziwu. Willow jest tak dobrą osobą, że nie zasługiwała na wszystkie trudności, jakie spotkały. Harper L. Woods stworzyła złożony i intrygujący świat, którego tajemnice kryją się za każdym zakrętem. Od czarownic kontrolujących żywioły po demony przejmujące ludzkie ciała, ta opowieść jest pełna całkiem interesujących stworzeń. Przedstawienie Uniwersytetu Hollow's Grove było naprawdę dobrze zrobione, tworząc upiorną i gotycką atmosferę, która idealnie pasowała do historii. System magii jest skomplikowany i wciągający, dlatego uwielbiałam czytać o wydarzeniach historycznych, które doprowadziły do tego, co dzieje się obecnie. „Sabat” to ekscytująca powieść, która zachwyci każdego czytelnika pragnącego akcji, tajemnicy i romansu, kiedy zaczęłam czytać, nie potrafiłam jej odłożyć, dopóki nie pochłonęłam ostatniej strony.

„Sabat” to pierwszy tom cyklu Sabat kości autorstwa Harper L. Woods, a zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Uwielbiam magię, fantastykę i motywy uniwersytetu czy też akademii, dlatego też, kiedy dostrzegłam tą książkę, bardzo chciałam ją poznać. Pochłonęłam historię potężnej młodej wiedźmy próbującej postępować właściwie, nawet, kiedy jej rodzina,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to