Cytaty
– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.
Nie miałem pojęcia, jak rozstrzygnąć dylemat, przed którym postawiła mnie żona, ale coś mi mówiło, że jeśli uszanuję jej obawy, nasza drużyna posypie się jak postanowienia natury moralnej na progu burdelu.
Biuściasta matrona z koszykiem, z którego wystawały pory, natka pietruszki i główka sałaty, wyłoniła się ze sklepu z przejętą miną. Nigdy, przenigdy nie lekceważcie tłustych bab z koszykami.
- Posłuchaj no mnie, Głuszec - powiedziałem powoli. - Teolog ze mnie żaden, ale filozof już niezgorszy, bo długie godziny nad garami sprzyjają rozmyślaniom.
Coś mi mówiło, że wszystko, co usłyszę, jeszcze bardziej skomplikuje moje postrzeganie świata, a w głębi serca pragnąłem, by pozostał prostym. Takim, w którym kopyta stukają o ziemię, woźnice drą mordy, a ptaki śpiewają w koronach drzew.
- Każdego z nich... - zaczął chrapliwie rycerz, ale nie pozwoliłem mu dokończyć. - ...rozszarpałbyś na kawałki. - wszedłem mu w słowo. - Och, niewątpliwie. Rzecz w tym, że zanim dobiegłbyś do drzwi gospody - tu otaksowałem pokaźny brzuch rycerza - tamci zdążyliby już księżniczkę zerżnąć, a potem zarżnąć. Nie koniecznie w tej kolejności .
- Nie czterech, ale pięciu. Pewni siebie. Dwóch śpi. Jeden gotuje. Kusze. Skórzane pancerze. Topory. - wysyczał w typowy dla siebie lakoniczny sposób. - Gadali o czymś? - spytałem, marszcząc brwi. - Nie. Są... - Goblin ze świstem wciągnął powietrze przez nos, jakby próbował sobie przypomnieć zapach porywaczy. - Są spokojni. Opanowani. - Cholera jasna. Profesjonaliści. - Pokr...
Rozwiń