-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Żółta kartka dla pana Piekary. Po świetnej serii dziejącej się na Rusi, autor - w jakimś chyba diabelskim natchnieniu - spróbował "rozjechać" ogromną ilość ludzi, w tym wielkie grono swoich czytelników, przedstawiając ich jako antynaukowych kretynów (też jestem w gronie wskazanych palcem). Obecnie nawet mnie to nie denerwuje a wzbudza uśmieszek politowania. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, iż dzięki mej "głupocie" nie znalazłem się w szacownym gronie tych, którzy z powodu zakrzepicy wiedzą już co jest po drugiej stronie. A nie wszyscy z mojego otoczenia mogą to o sobie powiedzieć.
Sama treść książki stanowi jedynie bazę dla przedstawienia przez autora swego zdania w w/w kwestii. I jest nieciekawa. Nie wnosi niczego, ot, taka poboczna historyjka którą można odhaczyć a można pominąć. Do tego stopnia nijaka że czytając ją pod koniec zeszłego roku obecnie nic z niej nie pamiętam oprócz agresywnej wymowy książki, skierowanej przeciw tym co myślą inaczej niż autor. I znów w tej kwestii: cóż, prawda zawsze w końcu wychodzi na jaw. Czasem po dziesiątkach lat, ale w tym przypadku szybciej gdyż kto był w rzeczonej sprawie durniem, w świetle ostatnich wydarzeń w UE czy USA wychodzi już na jaw, grono tych którzy się z foliarzy w tej sprawie śmieje, lawinowo topnieje. Daję dwie gwiazdki a nie jedną bo pomimo histerycznego, propagandowego krzyku autora (może ma za złe innym, że hulajnoga ich nie skusiła i nie dali się nabrać a on uwierzył na słowo?), lubię tę serię. I mam nadzieję że p. Piekara w dalszej swej twórczości będzie bardziej rozważny w ocenie innych a do przymiotów własnych nabierze więcej dystansu.
Żółta kartka dla pana Piekary. Po świetnej serii dziejącej się na Rusi, autor - w jakimś chyba diabelskim natchnieniu - spróbował "rozjechać" ogromną ilość ludzi, w tym wielkie grono swoich czytelników, przedstawiając ich jako antynaukowych kretynów (też jestem w gronie wskazanych palcem). Obecnie nawet mnie to nie denerwuje a wzbudza uśmieszek politowania. Coraz bardziej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jest to opowiastka pełna znanych większości ludzi historyjek, anegdot związanych ze sławnymi ludźmi, plotek, oraz fantazji i dywagacji autora (jak te z początku, o przyczynach I wojny światowej) a wszystko to dla zachowania spójności poprowadzone przypuszczeniem, jakoby wszystkich ludzi łaczyła jakaś niewidzialna więź z którą łączymy się telepatycznie i która niczym zbiorowa świadomość, wpływa na nasze zachowania. Jak widać myśl przewodnia też nie jest niczym nowym. Książka więc jest wtórna, takie pozycje, jako młody jeszcze człowiek, czytywałem bezkrytycznie do początku lat .90. Wówczas lubiłem wszystko co opisywało rzeczy dziwne i ciekawe. Obecnie jednak, jako dziaders, stałem się nieco bardziej wymagający. Lubię na przykład, kiedy książka, powołując się na jakieś doświadczenie, pisze dokładnie kto/gdzie/kiedy a i fajnie jak daje do tego jakiś przypis/odnośnik. Ta książka zawiera przypisów/odnośników okrągłe 0. A i informacje umożliwiające identyfikację danego doświadczenia celem znalezienia o nim dalszych informacji, są szczątkowe.
Piszę "nie zauważyłem" a nie "nie ma", bo chcąc być rzetelny w swej ocenie muszę przyznać, że po przeczytaniu kilku pierwszych stron uznałem że dalsza lektura tego rozdziału to strata czasu i przekartkowałem tę książkę w poszukiwaniu czegoś innego co mnie zainteresuje czy zaskoczy. Początkowo nie znalazłem, książka uparcie trzymała swój marny poziom. Dopiero na koniec natrafiłem na perełkę. Z treści tejże - perełki - wynika, że autor jest zwolennikiem dawno skompromitowanego twierdzenia jakoby ludności na ziemi było za dużo. I tu się dopiero rozpiszę!
Terenów jak każdy widzi kto wyściubi nos poza tereny mocno zurbanizowane masową zabudową, jest mnóstwo. Miasta można poszerzać w zasadzie dowolnie, ziemi uprawnej nie potrzeba aż tyle skoro płaci się rolnikom aby nie produkowali i tak nadmiar żywności trzeba utylizować. Przy tym mówimy o zaludnieniu globu a nie Europy. A jak sobie zobaczymy ile wolnych terenów jest w Afryce czy Azji to aż dziw że ktoś jeszcze ten pogląd promuje. "Ale ludzi jest za dużo"... Tak, straszyli nas "dziurą ozonową", "globalnym ociepleniem", "ciałami na ulicach" (bo przecież pandemia okrutna).... Ludzi jest za dużo, mówi p. Buttlar. A o dziurze ozonowej, dwutlenku węgla, klęskach głodu też pisze - strona 189. No ja nie mogę! "klęski głodu" jak żywność jest niszczona a rodacy autora wymyślili płacenie za nieobsiewanie. Czy naprawdę przypuszczacie Państwo że ktoś piszący takie bzdury, dostarczy Wam dobrej lektury? Jeśli tak uważacie, książka "NIEWIDZIALNE SIŁY" jest dla Was.
I na koniec taka refleksja - ciekawe, że żaden z głosicieli teorii o nadmiarowości ludzkości, nie zacznie od siebie i nie strzeli sobie w łeb, żeby być w zgodzie ze swymi poglądami. Zamiast tego wskazują innych. I niemal zawsze na czele głosicieli stoją Niemcy - mają to w genach czy co? Kiedyś malarz Adolf, teraz nażarci pod korek spekulanci stojący za Klausem Schwabem, którzy chcą zafundować nam wspaniały, nowy świat, gdzie człowiek będzie wart tyle, ile sobie wypedałuje prądu na rowerku, jadąc zimą do pracy. Na szczęście pedałować będzie w granicach piętnastominutowego miasta, nie zdąży zamarznąć i nawdycha się świeżego powietrza (co za bonus!), z rzadka zmąconego spalinami z Ferrari, gdyż drogich aut niemiecka UE nie zakazała, bo czemu to niby ich faszystowska wierchuszka miałaby jeździć rowerami razem z podludźmi?
Książce powinienem dać ocenę 1, ale daję jej 2. W końcu posłużyła jako przykład (chyba nawet nieuświadomionej) niemieckiej arogancji oraz nigdy nie wygasłej manii wielkości. Ale też za to, że potrzebuję zachować jeszcze niższy poziom skali w zanadrzu. Dla takich fantastyk, jak choćby książki p. Bieszka o Wielkiej Lechii.
Jest to opowiastka pełna znanych większości ludzi historyjek, anegdot związanych ze sławnymi ludźmi, plotek, oraz fantazji i dywagacji autora (jak te z początku, o przyczynach I wojny światowej) a wszystko to dla zachowania spójności poprowadzone przypuszczeniem, jakoby wszystkich ludzi łaczyła jakaś niewidzialna więź z którą łączymy się telepatycznie i która niczym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka dobra, choć podwyższyłem ocenę o jeden (książka niby na 6, dałem 7). Podwyższyłem za odwagę autora, objawiającą się tym, że nie brnął w odcinanie kuponów z poprzedniej części serii (pomijam tu DZIENNIK CZASU ZARAZY jako totalny kiks) i napisał książkę - łącznik, w której nie ma specjalnych fajerwerków ale która przygotowuje nas informacyjnie do totalnego odświeżenia serii jakie ma nastąpić w przyszłych tomach i udowadnia że Cykl Inkwizytorski nie tylko się nie kończy ale wręcz na nowo zaczyna. Autor poszerzył rolę postaciom dotąd drugo- i trzecioplanowym, dzięki czemu Mordimer zyska lepsze tło w książkach serii 'JA, INKWIZYTOR' a i zapewne częściej dostaniemy książki z serii 'ŚWIAT INKWIZYTORÓW'. Niektórym może się to nie podobać, mnie się podoba, dzięki temu nieco od Mordimera odsapniemy a potem tym chętniej do niego wrócimy. Wszak małym dzieciom tudzież zwierzętom domowym wymienia się co jakiś czas zabawki żeby z czasem powrócić do poprzednich, podobnie jak to robią z postaciami scenarzyści w serialach. Podoba mi się też sugestia pociągnięcia dalej wątków ruskich. Fajne jest też to, że w książce autor podważa pewnik, iż śmierć jest ostateczna. Oczywiście tylko w jego historiach, ale daje to nadzieję na powrót... Ech, bez spojlerów. Nie podoba mi się za to jedna rzecz - analogie do czasów współczesnych. Naprawdę trzeba było? Przy takim potencjale jaki ma p. Piekara? A może powinno mi się to podobać? Tutaj akurat sam nie wiem.
Książka dobra, choć podwyższyłem ocenę o jeden (książka niby na 6, dałem 7). Podwyższyłem za odwagę autora, objawiającą się tym, że nie brnął w odcinanie kuponów z poprzedniej części serii (pomijam tu DZIENNIK CZASU ZARAZY jako totalny kiks) i napisał książkę - łącznik, w której nie ma specjalnych fajerwerków ale która przygotowuje nas informacyjnie do totalnego odświeżenia...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to