Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie spodziewałam się po książce rozdawanej za darmo i opisującej objawienia świętej, że będzie tak dobra. Trudno mnie wzruszyć, jednak relacja z ukrzyżowania ścisnęła mi gardło.

Nie spodziewałam się po książce rozdawanej za darmo i opisującej objawienia świętej, że będzie tak dobra. Trudno mnie wzruszyć, jednak relacja z ukrzyżowania ścisnęła mi gardło.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wątek miłości między dziewczynami nie jest niczym nowym w literaturze young adult, nawet na polskim rynku wydawniczym. Kiedyś w ten temat nieśmiało i okrągłymi słowami uderzała Zofia Chądzyńska, dziś już nie trzeba się kryć za metaforami zwłaszcza, gdy książka ma premierę w czerwcu - miesiącu dumy.

Saoirse (Sirsza) świetnie sobie radzi jak na nastolatkę, która doświadczyła tylu traumatycznych zdarzeń. Musi się pogodzić z rozpadem wieloletniego związku, który miał być na zawsze, chorobą, która dopadła jej mamę, a którą prawdopodobnie odziedziczy, nową miłością taty i oczekiwaniami, jakie bliscy żywią co do jej przyszłości. Oskarża wszystkich wokół o brak empatii, nie dostrzegając drugiego dna i nie wierzy, że ma przed sobą przyszłość. Wtedy na horyzoncie pojawia się piękna Ruby, która najwyraźniej jest nią zainteresowana. I z wzajemnością.

Wakacyjna gra dziewczyn, oparta na historiach wyjętych z komedii romantycznych, zbliża je do siebie, co poniekąd przeraża Saoirse - broni się przed budowaniem stałego związku ze względu na obciążenie genetyczne i związane z tym konsekwencje. Kolejne wydarzenia, których jest świadkiem tego lata, pozwalają jej inaczej spojrzeć na decyzje ojca, zaakceptować jego nową wybrankę i odnowić przyjaźnie, które świadomie od siebie odsunęła. Wybacza innym, ale czy tak naprawdę nie jest to wybaczenie przede wszystkim sobie?

Książka jest napisana lekkim i współczesnym językiem, ale jednocześnie wymaga od czytelnika skupienia, uważnego śledzenia wątków i drogi głównej bohaterki. Historia daje nadzieję i niesie ze sobą zachętę do akceptacji innych. Nie oszukujmy się - powieści Chądzyńskiej czy Boglar dawno trącą myszką, za to "Eksperyment..." niesie ze sobą powiew nowości i współczesności.

Wątek miłości między dziewczynami nie jest niczym nowym w literaturze young adult, nawet na polskim rynku wydawniczym. Kiedyś w ten temat nieśmiało i okrągłymi słowami uderzała Zofia Chądzyńska, dziś już nie trzeba się kryć za metaforami zwłaszcza, gdy książka ma premierę w czerwcu - miesiącu dumy.

Saoirse (Sirsza) świetnie sobie radzi jak na nastolatkę, która...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po tę książeczkę pamiętaj, że to pozycja dla kobiet, które szukają sposobów na stosowanie PRu w swojej małej firmie. Wiele praktycznych porad, szkoda jednak, że momentami pojawia się tyle dowodów anegdotycznych i lania wody, zamiast suchych, pozbawionych tej wody faktów, choć jest to na pewno zabieg, który niejednej przedsiębiorczyni pozwoli lepiej skupić się na przesłaniu z lektury.

Sięgając po tę książeczkę pamiętaj, że to pozycja dla kobiet, które szukają sposobów na stosowanie PRu w swojej małej firmie. Wiele praktycznych porad, szkoda jednak, że momentami pojawia się tyle dowodów anegdotycznych i lania wody, zamiast suchych, pozbawionych tej wody faktów, choć jest to na pewno zabieg, który niejednej przedsiębiorczyni pozwoli lepiej skupić się na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo prywatny, nostalgiczny komiks, spójny pod względem treści, ale przeskoki pomiędzy postaciami są mocno chaotyczne.

Bardzo prywatny, nostalgiczny komiks, spójny pod względem treści, ale przeskoki pomiędzy postaciami są mocno chaotyczne.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć urodziłam się w pierwszej połowie lat '90, jako to wstrętne pokolenie X, ta dzisiejsza-już-nie-młodzież... choć nie pamiętam komuny i kolejek do sklepu, ale nie jestem też pokoleniem Internetu, a jedyną namiastkę ograniczenia wolności dała mi pandemiczna kwarantanna, to gdzieś wewnątrz tęsknię do lat opisanych w książce - tej beztroski przy jednoczesnym braku możliwości, "wszystkowiedzenia" przy cenzurze i braku informacji... Czyż ludzie nie byli wtedy szczęśliwsi? I właśnie w takich okolicznościach przyrody Polo i Stachu postanawiają wyruszyć w podróż życia i stopem pokonać całą Europę, żeby w Hiszpanii zobaczyć goryla-albinosa. Ich męcząca podróż przebiega w największym, wakacyjnym upale, a jakby tego było mało doskwierają ogromne plecaki-słonie zawierający cały dobytek, kupiony jeszcze na początku podróży. Nie przeszkadza za to bariera językowa, bo ambitni studenci za wszelką cenę przedstawiają swój kraj i miasto w najlepszym świetle - ogromna Stocznia Gdańska, słynny Lech Wałęsa, odważna Solidarność i najpiękniejsza kobieta na świecie, studentka Kręglicka to nasze dumy narodowe, o których słuchają kolejni dobroduszni kierowcy. Liberalne kontrole na granicach nie utrudniają podróży chłopaków, ale któż wytrzymał by tyle trudów stopowania co oni, przecież nie seniorzy lub dziewczęta? I tu życie ich zaskoczy... Książka przeniosła mnie w klimat tamtych czasów, zanurzyłam się w nim żałując, że dzisiejszy świat tak bardzo gna do przodu... Teraz przekazuję lekturę rodzicom i teściom, bo wiem, że ten klimat sprzed ponad 30-stu lat pochłonie ich jeszcze bardziej...

Choć urodziłam się w pierwszej połowie lat '90, jako to wstrętne pokolenie X, ta dzisiejsza-już-nie-młodzież... choć nie pamiętam komuny i kolejek do sklepu, ale nie jestem też pokoleniem Internetu, a jedyną namiastkę ograniczenia wolności dała mi pandemiczna kwarantanna, to gdzieś wewnątrz tęsknię do lat opisanych w książce - tej beztroski przy jednoczesnym braku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak ona to robi! Po raz kolejny autorka zabrała mnie w sportowa podróż. Mnie, Typową Żonę, która nie lubi za bardzo piłki nożnej, bo często przegrywa z nią walkę o uwagę Męża! I to jaką podróż... Bezboleśnie przebrnęłam przez historię reprezentacji Holandii, dowiedziałam się jak powołano rozgrywki Ligi Narodów w sezonie 2018/2019, poznałam, czym jest wysoki pressing, a także pułapka ofsajdowa, która nie pozwala przeciwnikom podać piłki bez zaliczenia spalonego. Tak pisać i przekazywać wiedzę może tylko osoba z pasją. Polecam - kupcie dzieciom, podsuńcie Żonom!

Jak ona to robi! Po raz kolejny autorka zabrała mnie w sportowa podróż. Mnie, Typową Żonę, która nie lubi za bardzo piłki nożnej, bo często przegrywa z nią walkę o uwagę Męża! I to jaką podróż... Bezboleśnie przebrnęłam przez historię reprezentacji Holandii, dowiedziałam się jak powołano rozgrywki Ligi Narodów w sezonie 2018/2019, poznałam, czym jest wysoki pressing, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozornie to mała książeczka dla dzieci, w praktyce - pozwala zostać Dobrą Żoną! Dzięki tak przystępnym opisom nie tylko życiorysu samego Kyliana Mbappe, ale też nawiązaniom do historii, innych sportowców i wyjaśnieniu wielu sportowych kwestii, mogę teraz brylować w towarzystwie. Mój Mąż był zaskoczony, kiedy z zainteresowaniem opowiadałam mu o rekordzie Usaina Bolta czy karierze Bartosza Kapustki! A sam śmiał się wcześniej z dużych liter i małej objętości książki...
Mówię Wam - to jest rewelacyjna pozycja, której wbrew pozorom wcale nie da się połknąć na raz. Warto zaproponować ją dzieciom jako historię ambitnego chłopaka, który dzięki pokorze nie zachłysnął się sławą i pieniędzmi i choć ciężką pracą pnie się coraz wyżej, to zawsze pamięta o najbliższych. Coś pięknego, jestem zachwycona!

Pozornie to mała książeczka dla dzieci, w praktyce - pozwala zostać Dobrą Żoną! Dzięki tak przystępnym opisom nie tylko życiorysu samego Kyliana Mbappe, ale też nawiązaniom do historii, innych sportowców i wyjaśnieniu wielu sportowych kwestii, mogę teraz brylować w towarzystwie. Mój Mąż był zaskoczony, kiedy z zainteresowaniem opowiadałam mu o rekordzie Usaina Bolta czy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tylko dobre rzeczy mogą się wydarzyć w cieniu starych, dobrych drzew... Więc nawet, jeśli życie ciężko nas doświadcza warto wierzyć, że jeszcze wszystko będzie dobrze.
Potrzebowałam odpoczynku i relaksu, więc po usłyszeniu dobrych opinii sięgnęłam po nową książkę Ewy Pruchnik. Ta polska autorka zdecydowała się na napisanie swojej kolejnej już książki po angielsku, co mam nadzieję ułatwi jej wejście na zagraniczne rynki wydawnicze. Liczę na to, ponieważ fabuła nawiązuje do burzliwej, polskiej historii, którą warto się dzielić.
W pierwszej części książki poznajemy Joannę, młodą kobietę żyjącą w małej wsi wraz z ojcem i babcią. Joanna jest bardzo miłą i utalentowaną osobą, dobrą córką i sąsiadką. Jej piękne, beztroskie dni upływają na opiekowaniu się ukochanym kotem, Sphinksem oraz graniu na fortepianie. Jedna tajemnicza rzecz czyni ją „inną” – Joanna jest niewidoma, odkąd zmarła jej matka. Ta niepełnosprawność nie pzeszkadza dziewczynie w prowadzeniu normalnego życia, ale jest powodem dla którego jej opiekunowie trzymają ją pod kloszem. To dlatego najlepszym powiernikiem odrzuconej dziewczyny jest jej zmarła matka, a ulubionym miejscem – lokalny cmentarz.
Ojciec Joanny, Zygmunt obwinia się o niepełnosprawność córki. Zawsze chce dla niej najlepiej, dlatego zgadza się na jej małżeństwo z nieuprzejmym, młodym sąsiadem w zamian za pomoc w sprowadzeniu do Polski wybitnego chirurga, który ma uratować wzrok Joanny. Ale pomimo swojej zależności od innych, młoda kobieta nie chce poświęcać swojego życia za możliwość widzenia. Pewnego wieczoru, kiedy Joanna jak zwykle gra na fortepianie przed pójściem spać, tajemniczy mężczyzna wchodzi przez okno do jej pokoju. Dziewczyna nie może go zobaczyć, ale czuje jego obecność. Mężczyzna nie wypowiada ani słowa, ale to nie przeraża dziewczyny – wizyta jest początkiem jej zainteresowania nieznajomym. Zainteresowania, które zmieni jej życie... Czy zasłuży na miłość i normalne życie? Czytając życzyłam jej tego, bo Joanna jest silną osobą, z którą miałabym ochotę się zaprzyjaźnić.
Druga część książki opowiada o Heraklesie, nieziemsko przystojnym mlodym Greku. Jego życie zaczęło się w niezwykły sposób – matka urodziła go na pokładzie samolotu, podczas podróży z Nowego Jorku do Grecji. To wydarzenie i podwójne obywatelstwo dało mu szansę, by w młodym wieku odmienić swoją przyszłość, dlatego Herakles wybrał studia w Stanach Zjednoczonych. Jest niewinnym, miłym chłopakiem, raczej myślicielem niż mówcą, więc po kilku podjętych próbach odnajduje się na studiach filozoficznych. Na uniwersytecie poznaje swojego najlepszego przyjaciela, Vlada – sympatycznego, ale bardziej rozrywkowego chłopaka z Polski. Zaproszenie do polskiej rodziny kolegi zmieni życie Heraklesa.
Co połączy te dwie historie i dwa różne życiorysy? Czy Joanna i Herakles odnajdą swoje szczęście? Szczerze polecam książkę, warto przeczytać nie tylko dla wspaniałej historii, ale dla poznania tych wspaniałych ludzi, którzy szukają szczęścia w cieniu dobrych drzew...

Tylko dobre rzeczy mogą się wydarzyć w cieniu starych, dobrych drzew... Więc nawet, jeśli życie ciężko nas doświadcza warto wierzyć, że jeszcze wszystko będzie dobrze.
Potrzebowałam odpoczynku i relaksu, więc po usłyszeniu dobrych opinii sięgnęłam po nową książkę Ewy Pruchnik. Ta polska autorka zdecydowała się na napisanie swojej kolejnej już książki po angielsku, co mam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Na bagnie, po którym mieszkańcy przemieszczają się na płozach z desek, pod gruszą, która rodziła smaczne owoce, zanim pojawili się tam pierwsi ludzie, jest zabita dechami wieś, gdzie historia wciąż zatacza koło, a wszystko jest takie pomiędzy... Każdy bohater jest pomiędzy statystą a główną postacią, oczy są pomiędzy wodą i ogniem, człowiek pomiędzy gadzią a Cyganem i ta chata na kamieniach pomiędzy górą a wodą. A to wszystko opisane niechronologicznie, by zawrzeć to, co było pomiędzy, poetycko, ale trochę prozą, żartobliwie, ale czasem jednak smutno. Efekt motyla pomiędzy Marią, która nie chciała tłustego hrabi a Cygańską Madonną, która dokonywała cudów w życiu pielgrzymów bawi i przeraża jednocześnie, jeśli kojarzymy z życia takie modlitwy przed figurą z diabłem za skórą.
Od paru tygodni czekałam na tę książkę, a później zaczęły się pojawiać zachwyty nad nią, dlatego tylko nie zniechęciłam się na pozór poetyckim językiem. Świetny debiut, przewrotny i jajem, jestem teraz pomiędzy radością, że skończyłam czytać, a smutkiem, że więcej nie ma.

Na bagnie, po którym mieszkańcy przemieszczają się na płozach z desek, pod gruszą, która rodziła smaczne owoce, zanim pojawili się tam pierwsi ludzie, jest zabita dechami wieś, gdzie historia wciąż zatacza koło, a wszystko jest takie pomiędzy... Każdy bohater jest pomiędzy statystą a główną postacią, oczy są pomiędzy wodą i ogniem, człowiek pomiędzy gadzią a Cyganem i ta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Złożona i pokręcona historia współczesnych młodych karierowiczów, która zagląda w zakamarki ich myśli, o których pewnie sami nie mieli pojęcia...
Jest w tej książce coś takiego, że z jednej strony była nijaka, jałowa, bohaterowie mimo wszystko płascy, z drugiej jednak czytałam ją z wypiekami i nie mogłam się oderwać. Styl i historia przypominali mi bardzo "Normalnych ludzi" Sally Rooney. Główna bohaterka, Ava przyjechała do pracy do Hongkongu, gdzie odkrywa siebie i wdaje się w dwa romanse, pozornie pozbawione uczuć. Żyje jak utrzymanka, powoli walczy ze strachem przed działaniem i odkrywa siebie. Wątki homoseksualnego związku są opisane subtelnie, ukazują niepewność bohaterki, strach przed reakcjami otoczenia, a jednocześnie namiętność i ciekawość nowych doznań. Z drugiej strony cały czas kusi stabilność i dobrobyt. Prawda nie wywołuje przesadzonych reakcji jak w tego typu książkach i filmach, co sprawia, że wczułam się w bohaterów i ich rozterki, jakby byli moimi dobrymi znajomymi.

Złożona i pokręcona historia współczesnych młodych karierowiczów, która zagląda w zakamarki ich myśli, o których pewnie sami nie mieli pojęcia...
Jest w tej książce coś takiego, że z jednej strony była nijaka, jałowa, bohaterowie mimo wszystko płascy, z drugiej jednak czytałam ją z wypiekami i nie mogłam się oderwać. Styl i historia przypominali mi bardzo "Normalnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Heather Morris to autorka kontrowersyjna niczym Blanka Lipińska - jej książki "Tatuażysta z Auschwitz" i "Podróż Cilki" uznane zostaly za szkodliwe i napisane dla zysku. Jak jest naprawdę? O tym ta niemłoda już kobieta opowiada w swojej najnowszej książce.

Książka ma charakter biograficzny, a pod płaszczykiem tematu przewodniego, czyli "jak słuchać (starszych, dzieci, siebie...)" autorka opowiada o powstawaniu dwóch swoich wcześniejszych książek i kolejnej, która jest w trakcie pisania, a opowiadać ma o losach kolejnych więźniarek obozu koncentracyjnego. Temat trudny, ale niezwykle ważny, Morris od lat ubiera w kwietny język i prowadzi fabułę tak, że czytelnik bezboleśnie odbywa tę podróż z bohaterami. Niektorym brakuje jednak w jej książkach właśnie tego bólu i oskarżają ją o spłycenie przeżyć bohaterów do bajki, która dobrze się kończy.

W trakcie czytania o przyjaźni autorki z Lale Sokołowem myślałam o historii tatuażysty, którą czytałam. Widziałam oczami wyobraźni tego starszego człowieka, który po śmierci żony desperacko pragnął wyrzucić z siebie okrutne przeżycia sprzed lat, by zapobiec podobnym wydarzeniom i przestrzec świat. Morris spełniła to życzenie, jak obiecała - opowiedziała też historię dzielnej Cilki, która to opowieść stała się kością niezgody. Zastanawiało mnie: dlaczego autorka uległa? Historię Lalego mogła potwierdzić w wielu źródłach, jednak prześladowanie i zesłanie Cilki pełne są dziś niedopowiedzeń. Po co więc było podejmować sie tego zadania? Po co ryzykować pisanie kłamstw? Na reflekcję jest jednak za późno, bo obie książki sprzedały się w setkach tysięcy egzemplarzy i zyskały rzesze wiernych fanów i wrogów.

Heather Morris to autorka kontrowersyjna niczym Blanka Lipińska - jej książki "Tatuażysta z Auschwitz" i "Podróż Cilki" uznane zostaly za szkodliwe i napisane dla zysku. Jak jest naprawdę? O tym ta niemłoda już kobieta opowiada w swojej najnowszej książce.

Książka ma charakter biograficzny, a pod płaszczykiem tematu przewodniego, czyli "jak słuchać (starszych, dzieci,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Milena to żona nieziemsko przystojnego pana doktora, do którego wzdychają wszystkie pacjentki, niezależnie od wieku. Niestety, w dbałości o małżeństwo i energicznych pasierbów zatraciła swoje potrzeby. Podejrzenia męża o zdradę pchają ją w ramiona przystojnego i tajemniczego Gabriela. Ta znajomość i seksualna fascynacja to tylko początek wielkiego buntu zahukanej kury domowej...

Erotyki lepszego i gorszego sortu święcą właśnie swoje triumfy. Im więcej plastycznych, ostrych opisów - tym lepiej dla nienasyconego czytelnika. Niestety, taki czytelnik jest też często mało wymagający, więc większość pozycji (sic!) to zwyczajne grafomaństwo. Tu mamy współczesny erotyk w najlepszej postaci - dobrze napisany, wciągający nie tylko opisami, ale także fabułą. Podobało mi się!

Milena to żona nieziemsko przystojnego pana doktora, do którego wzdychają wszystkie pacjentki, niezależnie od wieku. Niestety, w dbałości o małżeństwo i energicznych pasierbów zatraciła swoje potrzeby. Podejrzenia męża o zdradę pchają ją w ramiona przystojnego i tajemniczego Gabriela. Ta znajomość i seksualna fascynacja to tylko początek wielkiego buntu zahukanej kury...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami po przeczytaniu opisu na okładce nie potrzebujemy już czytać książki. Po "Lilię" sięgałam w przeświadczeniu, że będzie to lekka historia wojennego romansu. Nie spodziewałam się, że ta niepozorna cegiełka nie pozwoli się odłożyć na zbyt długo, wyciśnie ze mnie tyle łez i zostawi z bezkresną nadzieją i miłością do świata i ludzi...

Nie zrażajcie się po spokojnym, sielankowym początku - wtedy prawie ją odłożylam, bo zdawało mi się, że to historia nie dla mnie, jakas taka ckliwa i naiwna. tymczasem to historia dla każdego...
Dla młodych, którzy boją się czerpać z życia garściami...
Dla starych, którzy roztrząsają, czy wiele rzeczy mogliby zrobić inaczej...
Dla tych, którzy utracili przyjaźń czy milość, tę najsilniejszą...
Dla tych, którzy boją się śmierci, swojej lub najbliższych...
Dla tych, którzy nie radzą sobie z samotnością...
Dla rodziców utraconego dziecka....
Dla dzieci opłakujących rodziców....
Dla rozerwanych pomiędzy miłością a zauroczeniem...
Dla poszukujących spokoju w codziennym zabieganiu...
Dla zaczynających wspólną drogę przez życie...
Dla tych przeżywających kryzys...

Cieszę się bardzo, że ta historia trafiła w moje ręce, bo pozostawiła mnie odmienioną i szczerze szczęśliwą, nauczyła wdzięczności i radości z chwili.

Czasami po przeczytaniu opisu na okładce nie potrzebujemy już czytać książki. Po "Lilię" sięgałam w przeświadczeniu, że będzie to lekka historia wojennego romansu. Nie spodziewałam się, że ta niepozorna cegiełka nie pozwoli się odłożyć na zbyt długo, wyciśnie ze mnie tyle łez i zostawi z bezkresną nadzieją i miłością do świata i ludzi...

Nie zrażajcie się po spokojnym,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jestem jedną z milionów polskich specjalistów od himalaizmu. Interesuje mnie on na tyle, na ile razem jako naród przeżywamy wielkie sukcesy lub ogromne tragedie. Nie u miem wyobrazić sobie zmęczenia, zimna i trudu, na jaki decydują się...wspinacze? Himalaiści? Umiem jednak docenić dobre pisarskie pióro.

Autorka reportażu po wielu perypetiach trafiła do Nepalu, do bazy pod Everestem. Uciekła w gory i zimową fotografią zostawiając w Polsce problemy psychiczne i doychczasowe niepowiedzenia na wielu polach. Dobrze opisuje nam tą terapię, przygody, poznanych ludzi i podziw dla nich, aż naprawdę ciężko odłożyć lekturę. Całość jest okraszona pięknymi zdjęciami wykonanymi oczywiście przez samą autorkę. Dla mnie osobiście nowością była praca Szerpów, tych niezłomnych ludzi, którzy raz po raz zdobywają najwyższe góry nie dla sławy, ale żeby przeżyć i związać koniec z końcem. Sława spada na tych, których Szerpowie asekurują na szczyt i bezpiecznie z niego sprowadzają.

Piękna okładka, lekkie pióro i pobudzające wyobraźnię zdjęcia naprawdę zachęcają do sięgnięcia po książkę - niezależnie, czy jesteście zainteresowani niebezpieczną wspinaczką, możecie z tym reportażem spędzić naprawdę miłe chwile

Nie jestem jedną z milionów polskich specjalistów od himalaizmu. Interesuje mnie on na tyle, na ile razem jako naród przeżywamy wielkie sukcesy lub ogromne tragedie. Nie u miem wyobrazić sobie zmęczenia, zimna i trudu, na jaki decydują się...wspinacze? Himalaiści? Umiem jednak docenić dobre pisarskie pióro.

Autorka reportażu po wielu perypetiach trafiła do Nepalu, do bazy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę nie chciałam obsmarowywać tej książki... Muszę, bo się uduszę. To dowód, że pisać każdy może, a w tych czasach więcej osób pisze ksi,ążki niż je czyta...

Narratorem "powieści" czy tej objętościowo bardziej opowiadania jest Dariusz, jeden z dwudziestoletnich braci bliźniaków. Bracia odziedziczyli właśnie posiadłość po zmarłym wuju Emilianie, bracie matki, którego w ogóle nie widywali. Mogło być całkiem ciekawie, bo autorka miała naprawdę świetne pomysły na pociągnięcie fabuły. A dlaczego coś, a właściwie wszystko się nie udało?

Po pierwsze - objętość. Książka ma 155 stron przy małym formacie i dużej interlinii, a mogłaby mieć spokojnie więcej, gdyby pomiędzy konkretami, krótkimi dialogami i szybkimi opisami sytuacji znalazło się miejsce na opis przyrody, emocji i jakiekolwiek zbudowanie napięcia. Zamiast tego bez gry wstępnej dostajemy raz po raz suchą zagadkę i suche rozwiązanie, na które od razu można było wpaść.

Po drugie - jeśli historia jest osadzona w innym czasie, to pisząc warto byłoby się trochę skupić i od czasu do czasu poprzeć nawet tak wartościowym źródłem wiedzy, jak Wikipedia. Najpierw roześmiałam się w głos, kiedy tuż po pogrzebie dziewczyna zagadała "kiedy (...) zaprosisz mnie do gospody na tańce", bo historia brzmiała mi bardzo współcześnie. Tylko w jednym miejscu mamy wzmiankę, że rzecz dzieje się w 1888 roku. Skoro tak, to samo użycie imienia Dariusz, które w Polsce było w tamtym czasie bardzo rzadkie, oraz jego zdrobnienia "Darek" było ryzykowne. Mniej jednak, niż wplecenie w dialog, że bohater czuje się jak aktor w marnym filmie, bo jak łatwo można sprawdzić, pierwsze próby filmowania było podejmowane w 1887-8, jednak pierwszy "film", trwający 50 sekund powstał w 1896 roku i przedstawiał wjazd lokomotywy na stację...

No dobrze, ale po co w ogóle tylu bohaterów, skoro właściwie nic nie wnoszą do fabuły? Kim jest tajemnicza babcia, która mdleje po każdym zdaniu Czesława? Jak mogła zaadoptować błąkającego się za dziecka wuja Emiliana, skoro był on calkiem dobrze znanym bratem zmarłej matki chłopaków? Kim do cholery była tajemnicza Alicja? Fakt, że w ostatnim akapicie (SPOILER ALERT) siedzi na huśtawce przed domem w żaden sposób nie rozwiązuje tej na siłę stworzonej skomplikowanej zagadki.

Bardzo szkoda, że historia była tak poprowadzona, bo autorka całkiem ładnie tworzy zdania, a pomysł na fabułę zapowiadał się nieźle. Jest jednak jedna jedyna rzecz, która mi się podobała - piękna grafika na okładce.

Naprawdę nie chciałam obsmarowywać tej książki... Muszę, bo się uduszę. To dowód, że pisać każdy może, a w tych czasach więcej osób pisze ksi,ążki niż je czyta...

Narratorem "powieści" czy tej objętościowo bardziej opowiadania jest Dariusz, jeden z dwudziestoletnich braci bliźniaków. Bracia odziedziczyli właśnie posiadłość po zmarłym wuju Emilianie, bracie matki, którego w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jadowska zdobyła mnie już wcześniej swoją heksalogią o Dorze Wilk, teraz jednak po raz kolejny udowodniła mi, że historie o wiedźmach nie są przeznaczone tylko dla dzieci. Ba! Jej wiedźmy zdecydowanie nie powinny opowiadać swoich przygód dzieciom!

Malina Koźlak to trochę niewydarzona wiedźma z matriarchalnego rodu Koźlaczek i to własnie ona jest narratorką większości opowiadań w zbiorze. Oczywiście oprócz tych sprzed jej narodzin! A jest o czym opowiadać - zwariowane kuzynki, ciotki i babki co rusz ładują się w kłopoty z udziałem magii i próbują się z nich wyplątać z gracją...czasami jest to gracja słonia w skladzie porcelany.

Nie spodziewałam się, że zbiór opowiadań może aż tak mnie wciągnąć, ale naprawdę nie mogłam sie oderwać! Przygody Koźlaczek są świetnym lekiem na mokry śnieg za oknem, a nawet na Blue Monday, a humor Jadowskiej, dla niektórych nużący i infantylny idealnie trafia w moje oczekiwania, kiedy chcę odpocząć przy czytaniu. Mało mi, proszę o więcej, bo jeszcze nie poznałam mrocznej historii Delfiny! A starość chciałabym spędzić odważnie łapiąc przgody jak nestorka rodu Narcyza Koźlak...

Jadowska zdobyła mnie już wcześniej swoją heksalogią o Dorze Wilk, teraz jednak po raz kolejny udowodniła mi, że historie o wiedźmach nie są przeznaczone tylko dla dzieci. Ba! Jej wiedźmy zdecydowanie nie powinny opowiadać swoich przygód dzieciom!

Malina Koźlak to trochę niewydarzona wiedźma z matriarchalnego rodu Koźlaczek i to własnie ona jest narratorką większości...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałam, że to romansidło jakich wiele, lekka opowieść z nurtu young adult o nastolatkach, którzy przeżywają swoje małe nieszczęścia... Jak bardzo nie doceniłam tej książki, wiem teraz!

Nina, Kacper i Magda zmagają się z różnymi problemami... Najbardziej wziętym na tapetę jest prześladowanie przez szkolnych rówieśników, które wymyka się spod kontroli. To nie wszystko - mamy tu śmierć rodzica, kompleksy dotyczące własnego ciała, pierwsze zakochanie, kt,óre pojawia się znikąd, wierną przyjaźń, utratę marzeń, brak czasu na pasję, konflikt z rodzicami... Brzmi jak przepis na totalną katastrofę i misz-masz, tymczasem Martyna Senator tak zgrabnie spletła wątki i przeprowadziła nas przez każdy z nich, że czytamy wciągającą, spójną jedność! Sama myślami przeniosłam się 10 lat wstecz do szkoły i nie do ońca akceptujących mnie rówieśników. Nawet po takim czasie książka miała działanie terapeutyczne, pozwoliła mi poczuć się tamta nastolatką i zrozumieć, że zachowanie wrogich mi osób nie było moją winą.

Piękna, terapeutyczna i wciągająca podróż do własnej psychiki. Podrzućcie ją pedagogom szkolnym - nie wątpię, że stanie się częścią ich pracy!

Myślałam, że to romansidło jakich wiele, lekka opowieść z nurtu young adult o nastolatkach, którzy przeżywają swoje małe nieszczęścia... Jak bardzo nie doceniłam tej książki, wiem teraz!

Nina, Kacper i Magda zmagają się z różnymi problemami... Najbardziej wziętym na tapetę jest prześladowanie przez szkolnych rówieśników, które wymyka się spod kontroli. To nie wszystko -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Król Tygrysów jest nagi. Trzy lata w egzotycznym królestwie Joe Exotica Bartosz Czartoryski, Mateusz Gugałka
Ocena 6,0
Król Tygrysów ... Bartosz Czartoryski...

Na półkach:

Joe Exotic to zwykły szaraczek rządny sławy, który do tej sławy dążył przez większość swojego życia. Jego historia została nagłośniona dopiero przez dokument Netflixa, niestety nie jest mu dane cieszyć się długo oczekiwana popularnością, bo odsiaduje właśnie wyrok za swoje przekręty. Mateusz Gugalka, wieloletni pracownik parku dzikich zwierząt i autor części zdjęć, które zostały wykorzystane w dokumencie, przybliża nam historię Joego, samolubnie opowiadając też o swoim pobycie w Ameryce. Mnie to ciekawi - nigdy nie śniłam American Dream, ale ciekawa jestem innych kultur i stylów życia.

Zanim sięgniecie po książke musicie wiedzieć, ze cięzko będzie ją odłożyć! Zabawne anegdotki o Joe i jego pokręconych pracownikach naprawdę wciągają! Świetnym uzupełnieniem książki są piękne zdjęcia autora, np. te przedstawiające krzyżówki dzikich zwierząt - legrysy są przeurocze, choć potrafią być niebezpieczne, nawet nieświadomie.

Joe był beznadziejnym pracodawcą, ale świetnym trenerem zwierząt. Wmieszał się w politykę, żeby mieć głos, startowal nawet na Prezydenta USA! Jednak to jego odwieczna wojna z Carole Baskin wpędziła go za kraty. Przeczytajcie o tym sami, bo warto!

Joe Exotic to zwykły szaraczek rządny sławy, który do tej sławy dążył przez większość swojego życia. Jego historia została nagłośniona dopiero przez dokument Netflixa, niestety nie jest mu dane cieszyć się długo oczekiwana popularnością, bo odsiaduje właśnie wyrok za swoje przekręty. Mateusz Gugalka, wieloletni pracownik parku dzikich zwierząt i autor części zdjęć, które...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko i nic. Za dużo i nieprzemyślanie. I na tym mogłabym zakończyć recenzję "Chłopca...", bo i niewiele więcej wyciągnęłam z kart książki.

Autor przeniósł nas w przyszłość, do zrujnowanej Warszawy w rok 2068, ale tylko na papierze. Czy nie żyjemy w czasach, gdzie nauka i technologia rozpędziły się jak nigdy dotąd, a to, co dziś jest nowinką, za pół roku zostanie wyparte przez nowsze? Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby za 48 lat słuchawka używana powszechnie w call center czy tablet z translatorem robiły takie wrażenie. A jednak, autor widocznie zaczął powieść 20 lat temu i od tego czasu tworzył ją piórem w zeszycie... No i niczego odkrywczego nie stworzył. Chwilami zaczyna bawić się w Lema i niby przewidywać technologie przyszłości, jednak nie dokłada nic nowego to tego, co już dziś znamy. Próbuje naśladować Żulczyka, wstawiając to tu, to tam ostre przekleństwa, które pasują jak pięść do oka - oj, przeklinać na kartach książki trzeba potrafić, by czytelnik przyjął to bez zażenowania. Najbardziej drażniła mnie jednak próba przeniesienia do powieści historii z filmu "Karate Kid". Panie Karolu, to już ktoś kiedyś wymyślił!

Te próby naśladowania prawdziwych mistrzów mogłyby jeszcze ujść na sucho, gdyby książka była poprawnie napisana, ale błędy składniowe i korekta zrobiona po łebkach aż bolą. Znam wielu Ukraińców, którzy przyjeżdżając do Polski po dwóch miesiącach mają mniejszy problem z odmianą końcówek. Może jakiś powrót do szkoły? Tekst zdecydowanie brzmiał jak wypracowanie napisane przez ucznia podstawówki. I jak nie współczuć nauczycielom?

Najwięcej strachu, bólu i przerażenia podczas lektury wywołały u mnie napisane na końcu słowa "Koniec tomu pierwszego". OK, coś się tam działo, bardzo nierówno, bo raz opowieść o niczym ciągnęła się przez dziesiątki stron, a raz historia gnała na łeb na szyję - mamy koncert, próbę gwałtu, samoobronę, morderstwo, stronę dalej już rozprawę i uniewinnienie...i to już? Teraz koniec książki? Powstanie jeszcze co najmniej jedna taka droga krzyżowa? Ja już jej nie przejdę, podziękuję...

Wszystko i nic. Za dużo i nieprzemyślanie. I na tym mogłabym zakończyć recenzję "Chłopca...", bo i niewiele więcej wyciągnęłam z kart książki.

Autor przeniósł nas w przyszłość, do zrujnowanej Warszawy w rok 2068, ale tylko na papierze. Czy nie żyjemy w czasach, gdzie nauka i technologia rozpędziły się jak nigdy dotąd, a to, co dziś jest nowinką, za pół roku zostanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając najnowszą powieść Jacka Komudy przeniesiemy się do jednych z "polskich Termopil" tj. bunkrów Wizny w 1939 roku. Od tych prawdziwych różnią się tym, że Leonidas prowadził w ostatni bój dobrze przygotowanych i wiedzących na co się piszą wojowników.
Kapitan Raginis, dostał rozkaz obrony niedokończonych umocnień, na przeciwko których stanął czterdziestotysięczny niemiecki korpus pancerny samego Guderiana. Raginis mógł im przeciwstawić niespełna siedemset żołnierzy, sześć dział i dwanaście (sic!) nabojów do przeciwpancernego ura.
Czytając "Wiznę" poczujemy emocje tego beznadziejnego starcia. Poznamy także żołnieży którzy honor cenili wyżej niż własne życie. Nie są to jednak postacie z granitu, a jedynie zwykli ludzie, którzy w pewnym czasie podjęli pewną decyzję, i człowiek który gdy przysiągł, nie mógł inaczej.
Ta książka to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla pasjonatów historii i twórczości Jacka Komudy.

Czytając najnowszą powieść Jacka Komudy przeniesiemy się do jednych z "polskich Termopil" tj. bunkrów Wizny w 1939 roku. Od tych prawdziwych różnią się tym, że Leonidas prowadził w ostatni bój dobrze przygotowanych i wiedzących na co się piszą wojowników.
Kapitan Raginis, dostał rozkaz obrony niedokończonych umocnień, na przeciwko których stanął czterdziestotysięczny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to