Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Nuria Selva Fernandez
Źródło: zdjęcie autorskie (geokuba)
1
7,6/10
Pisze książki: flora i fauna, czasopisma
Z pochodzenia jest Andaluzyjką a z wykształcenia biolożką, od kilkunastu lat prowadziła badania na terenie Puszczy Białowieskiej, doktorat uzyskała na Uniwersytecie w Sewilli.
Tematem jej pracy naukowej była "Rola padliny dla społeczności drapieżników w Puszczy Białowieskiej". Wraz z przyrodnikiem oraz dziennikarzem Adamem Wajrakiem angażuje się w wiele działań na rzecz ochrony dzikiej przyrody.
Jest adiunktką w Instytucie Ochrony Przyrody PAN w Krakowie oraz współautorką książek "Zwierzaki Wajraka", "Kuna za Kaloryferem". Jedna z lip białowieskich nosi jej imię.http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2301,article,5274
Tematem jej pracy naukowej była "Rola padliny dla społeczności drapieżników w Puszczy Białowieskiej". Wraz z przyrodnikiem oraz dziennikarzem Adamem Wajrakiem angażuje się w wiele działań na rzecz ochrony dzikiej przyrody.
Jest adiunktką w Instytucie Ochrony Przyrody PAN w Krakowie oraz współautorką książek "Zwierzaki Wajraka", "Kuna za Kaloryferem". Jedna z lip białowieskich nosi jej imię.http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2301,article,5274
7,6/10średnia ocena książek autora
708 przeczytało książki autora
475 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kuna za kaloryferem Adam Wajrak
7,6
Urocza, wspaniała książka o "zezwierzęceniu" pewnego domu w Teremiskach... I przed Teremiskami. Jak zwierzęta weszły na głowę... dosłownie i w przenośni. Jak pogodzić pracę zawodową, życie prywatne i duszę prozwierzęcą?
Książka podwójnego autorstwa - podoba mi się to docenienie pracy pani Nurii, która opiekowała się całą zwierzęcą czeredą, a przecież zoo-dom w Teremiskach nie było pracą zawodową żadnego z autorów. Zaczęło się od potrzeby serca.
Świat dzieli się ponoć na tych, którzy Wajraka kochają i tych, co go nie lubią. Ja należę do tych, którzy uwielbiają. Zdecydowanie i szaleńczo. Od akcji z Rospudą, kiedy nie przypinał się wraz z innymi eko... do drzew, tylko usiłował znaleźć rozwiązanie "pomiędzy" - żeby dzikie zwierzęta i ludzie mogli koegzystować jak najmniejszym kosztem (nie tylko finansowym). Wtedy buchnęła moje nieokiełznane uwielbienie dla "człowieka puszczy". Potem zobaczyłam film, na którym Wajrak obserwuje truchło jelenia, podglądając jak mieszkańcy lasu wykorzystują niemal wszystko. Podejście pana Wajraka do tematu po prostu mnie urzekło. Takie normalne, bez zadęcia, niepotrzebnej filozofii.
Jednak są też tacy, którzy, delikatnie rzecz ujmując, go nie lubią.
Wypominają mu brak specjalistycznej wiedzy, zoo-celebryctwo i pisanie do GW. Rozumiem, jeżeli komuś nie podoba się pisarstwo pana Adama Wajraka, ale zarzucanie mu niekompetencji i celebryctwa to po prostu przejaw chorej zazdrości. A nawet zawiści. Żaden zoolog nie jest w stanie być specjalistą zarówno w temacie wilczym, jak i mysim oraz bocianim. Cały profesjonalizm polega na tym, żeby wiedzieć, że się czegoś nie wie i umieć znaleźć specjalistę od danej rzeczy (bo to nie tylko o przyrodę chodzi) i przyznać się do braku wiedzy. To jest sztuka ogromna.
W książce "Kuna za kaloryferem" właśnie ta sztuka jest pokazana dobitnie. Poczynając od bocianów, kruków, psów i wydry (zakochałam się w Julku!) a skończywszy na sowie i kunach.
Już po pierwszej lekturze autorstwa pana Wajraka (były to Wilki...) przeczuwałam, że jest on tym dla przyrody czym Decathlon dla turystyki. Decathlon oraz inne firmy produkujące "modną odzież turystyczną" dla mas wprowadziły trend, który "szybkim kopem" zmienił podejście do ubrań w górach. OK - dalej wybranie się na zimowe wyjście w Kaukaz, czy na Mont Blanc ze sprzętem z "sieciówek" to niecałkiem mądre posunięcie, ale już pójście w dolinki tatrzańskie czy w niewysokie Beskidy - może być nawet rozsądne. A na pewno rozsadniejsze niż pójście w klapkach czy szpilkach... Wspomniane sieciówki dla mas dość ładnie i mocno ograniczyły ilość obcasów na granitowych skałach. Spowodowały też zmiany w świadomości 'turystów", może i na bazie "mody", a nie potrzeby, ale jednak coraz mniej widać na szlakach (choć wyeliminować się nie da) osoby ubrane jak na dyskotekę.
I tak jak wspomniane sklepy zmieniły (i zmieniają) świadomość turystów, tak pan Wajrak zmienia świadomość ludzi mających jakikolwiek kontakt z przyrodą. Jasnym jest, że żaden "bocianolog" nie dowie się niczego o bocianach z książki pana Wajraka. Ale o wydrze już tak :) A nawet jeśli nie... to wciąż jest tp przemiłe opowiadanie o zezwierzęconym domu i próbach nauczenia dzikich zwierząt, jak być właśnie dzikimi zwierzętami. I próbach nauczenia ludzi jak żyć z dzikimi zwierzętami.
PS. Tej książki się nie czyta. Ją się po prostu "łyka".
Kuna za kaloryferem Adam Wajrak
7,6
Zbiór ciekawych opowiadań i spora garść wiedzy o dzikich zwierzętach. Wajrak umie opowiadać i robi to ciekawie i mądrze. Swoimi opowieściami o własnych przygodach i pomaganiu dzikim zwierzętom daje nam czytelnikom lekcję co możemy a czego nie powinniśmy robić spotykając na swoje drodze dzikie małe dziecko, czy to ptaka, czy gryzonia. Pan Wajrak w Teremiskach na pewno się nie nudzi i dobrze że podzielił się tymi historiami z szerszą grupą czytelników. Książka okraszona ciekawymi zdjęciami, więc jest to ciekawa pozycja do wszystkich zwierzolubów, małych i dużych.