cytaty z książki "Język angielski a polityka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Język polityki - a to z pewnymi zastrzeżeniami odnosi się do wszystkich partii politycznych, od konserwatystów po anarchistów - jest obmyślony w taki sposób, aby kłamstwa jawiły się jako prawda, morderstwo jako czyn zasługujący na szacunek, a wiatr zyskał pozór stabilności.
Wyłącznym celem zastosowania metafory jest wywołanie obrazu mentalnego. Gdy te metafory się kłócą - jak we frazach "faszystowska ośmiornica wydała swój łabędzi śpiew" czy "jarzmo ucisku zostało wrzucone do tygla przemian" - można uznać za pewnik, że autor nie widzi w umyśle obrazów, które przywołuje; innymi słowy, nie myśli.
Słowo "faszyzm" nie wyraża obecnie żadnego sensu poza tym, że jest to "coś niepożądanego".
W przypadku słowa takiego jak "demokracja" nie tylko nie istnieje jego uzgodniona definicja, ale każda próba jej opracowania napotyka opór ze wszystkich stron. Jeśli nazywamy jakiś kraj demokratycznym, niemal powszechnie odczuwa się, że wypowiadamy pochwałę. W efekcie obrońcy wszelkich reżimów twierdzą, że to także demokracje (...).
Socjalizm, a nawet kapitalizm, chociaż dość niechętnie, głoszą obywatelom: "Proponujemy wam dobre życie", Hitler natomiast powiedział swoim "Proponuję wam walkę, niebezpieczeństwo i śmierć" i w rezultacie cały naród padł mu do kolan. Być może później ludzie będą mieli tego dosyć i zmienią zdanie, podobnie jak pod koniec ostatniej wojny. Po kilku latach rzezi i głodu hasło: "Największe szczęście dla jak największej liczby ludzi" okazuje się całkiem dobre, lecz w tej chwili wygrywa "Lepszy straszny koniec niż strach bez końca". Teraz, gdy walczymy z człowiekiem, który je reprezentuje, nie wolno nam nie dostrzegać jego emocjonalnej atrakcyjności.
Gdy patrzymy na jakiegoś zmęczonego wyrobnika, który na podium machinalnie powtarza oklepane sformułowania - "bestialskie okrucieństwo", "jarzmo ucisku", krwawa tyrania", "wolne narody świata", "stać ramię w ramię" - często mamy osobliwe wrażenie, że nie widzimy żywego człowieka, lecz manekin. Odczucie to dodatkowo się potęguje w chwili, gdy światło odbija się w okularach mówcy, zmieniając je w niewidome krążki, jakby z animi nie było oczu. I wcale nie jest to wyłącznie wytwór wyobraźni. Mówca, który używa takiej frazeologii, zmierza szybkim krokiem do stania się automatem. Z jego gardła wydobywają się dźwięki, lecz umysł pozostaje wyłączony, a przecież byłoby inaczej, gdyby sam dobierał słowa.
Nade wszystko trzeba zadbać o to, aby to sens dobierał odpowiednie słowa, a nie na odwrót. W dziedzinie prozy najgorsze, co można zrobić, to skapitulować przed słowami. Kiedy myślimy o konkretnym przedmiocie, myślimy bez słów, potem, jeśli chcemy opisać rzecz, którą wizualizowaliśmy, najprawdopodobniej poszukujemy tak długo, aż znajdziemy najodpowiedniejsze określenie. Gdy zaś myślimy o czymś abstrakcyjnym, jesteśmy bardziej skłonni do posłużenia się słowami od samego początku, a jeśli nie podejmiemy świadomego wysiłku, aby temu zapobiec, narzuci się nam obowiązujący żargon i nas wyręczy, lecz ceną będzie zaciemnienie lub nawet zniekształcenie przekazu. Wtedy lepiej jest jak najdłużej powstrzymać się od słów i jak najlepiej objaśnić sens za pomocą obrazów lub doznań.