Wyznania otrzeźwiałego ekologa
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Tytuł oryginału:
- Confessions of a Recovering Environmentalist
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Ha!art
- Data wydania:
- 2024-02-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2024-02-05
- Liczba stron:
- 282
- Czas czytania
- 4 godz. 42 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367713276
- Tłumacz:
- Tomasz Sikora
- Tagi:
- Esej ekologia natura
Autor był niegdyś żarliwym ekologiem. Tymczasem teraz, jak twierdzi, ekologów można spotkać na konferencjach i rautach organizowanych przez wielkie korporacje, piejących hymny ku czci „zrównoważonego rozwoju” i „etycznej konsumpcji”. „Kapitalizm wchłonął Zielonych tak samo jak czyni to z wieloma innymi, które kwestionują jego dominację: radykalne wyzwanie dla machiny ludzkiej przekształciło się w kolejną okazję do zrobienia zakupów”.
Kingsnorth przekonuje, że świat jaki znamy zmierza ku końcowi, podczas gdy my chcemy żyć tak jak do tej pory, łudząc się, że wystarczy jedynie odejść od paliw kopalnych czy wspierać „ekorozwój”. Część z nas wybiera drogę zaprzeczania i woli udawać, że tak naprawdę nic się nie dzieje. Zamiast wiary w zbawczą moc technologii, która miałaby nas uchronić od katastrofy otrzymujemy „mroczną ekologię”, a także wezwanie do zrewidowania naszych poglądów na temat równowagi pomiędzy tym, co ludzkie i pozaludzkie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 65
- 8
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Tytuł książki średnio intrygujący, bo kto dzisiaj nie używa sobie na ekologii, ale jej treść ( na którą składają się autonomiczne eseje pisane na przestrzeni kilku lat i publikowane w różnych miejscach) momentami robi naprawdę spore wrażenie. Szczególnie kiedy czytający wie, że jej autor określał siebie wierzącym praktykującym... ekologiem. Ale niestety: żarło, żarło i zdechło, czyli młodzieńczy bezkrytyczny entuzjazm pod naporem faktów i odrobiny autorskiej refleksji spowodował, że Kingsnorth zaczął rzygać w pewnym momencie wszechobecną popekologiczną narracją. Tak mu się owa dolegliwość udzieliła, że nawet zdemontował nowiuteńki sedes i zamontował w łazience przenośny (raz na dwa tygodnie opróżniany)kompostownik, zaczął pisać papierowe listy i kupił sobie kosę do koszenia trawy chociaż pod angielskie Racławice się nie wybierał.
Ale nie jest to książka aż tak luzacko traktująca problem. Są owszem tego typu klimaty, ale są w niej strony (podparte znakomitymi cytatami) które przypominają bardzo poważne filozoficzne moralitety. Niestety, tonacja całej książki optymizmem nie porazi czytającego.
Przewodnia teza autora jest w zasadzie mało skomplikowana: współczesna narracja ekologiczna to już nie jakaś opowieść pisana ręką wrażliwego poety, ale jakiś arkusz kalkulacyjny zapełniony setkami "perfekcyjnie" wykonanych naukowych badań opisujących zgubne następstwa emisji Co2 i który to arkusz musi się obowiązkowo zbilansować...i dać dobrze przy okazji zarobić.
Niby posiadam intuicję (popartą raczej rzetelną wiedzą) czym jest dzisiejsza ekologia, a bardziej przemysł ekologiczny, ale w książce zebrane i sensownie podane, a ponadto zawierają kilka dosyć ciekawych, i chyba bardzo smutnych spostrzeżeń.
Na przykład teza, że wszystkie te pseudoekologiczne modyfikacje tak naprawdę przynoszą wiele więcej szkody niż stary kopcący przemysł i kiedy widać, że w zasadzie sprawa jest już przegrana to lepiej przegrać z godnością niż niszczyć świat i oszpecać go coraz bardziej nowymi, rzekomo cudownymi i skutecznymi plastikowymi pomysłami.
Symbolem chyba dzisiejszych czasów jest sytuacja, kiedy zanikająca populacja słonia afrykańskiego nie robi na nikim wrażenia, a wszyscy kibicują naukowcom którzy pracują nad odtworzeniem gatunku mamuta. To będzie sukces na miarę epoki.
Niby książka to zbiór tekstów pisanych z różnych okazji, ale jedna chyba myśl jest dla nich wspólna: człowiek, szczególnie mieszkaniec świata zachodniego zupełnie zatracił instynkt samozachowawczy. Człowiek jest tylko człowiekiem, a uzurpuje sobie w swoim działaniu - od jakiegoś czasu - prawo do "kolportowania" reguł równych boskim. I nie pisze może tego autor wprost, nie używa w zasadzie (w momencie pisania czuł pewne powinowactwo z buddyzmem)pojęcia Bóg, chociaż momentami przywoływane skojarzenia i symbolika uzasadniałyby takie użycie, to czytający ma poczucie, że autor powie, że nihilizm świata zachodu jest sprawcą tego wszystkiego zła i jedynie jakaś wiara w boski absolut dałaby szanse...
I a propos tej mojej intuicji.
Książka była pisana około 10 lat temu. Autor był osobą niewierzącą, a przynajmniej obojętną wobec spraw religii, Boga i trochę z ciekawości zajrzałem aby przeczytać coś o nim i wyczytałem w anglojęzycznej Wikipedii na temat autora taki fragment:
"W styczniu 2021 roku został ochrzczony w Rumuńskim Kościele Prawosławnym w rumuńskim klasztorze w Shannonbridge w Irlandii. [8] O swojej duchowej podróży i nawróceniu na chrześcijaństwo napisał w eseju z czerwca 2021 r."
Tytuł książki średnio intrygujący, bo kto dzisiaj nie używa sobie na ekologii, ale jej treść ( na którą składają się autonomiczne eseje pisane na przestrzeni kilku lat i publikowane w różnych miejscach) momentami robi naprawdę spore wrażenie. Szczególnie kiedy czytający wie, że jej autor określał siebie wierzącym praktykującym... ekologiem. Ale niestety: żarło, żarło i...
więcej Pokaż mimo totytuł może być dla niektórych mylący ponieważ nie jest to krytyka ekologizmu z pozycji nazwijmy to prawicowych (jak to sie u nas dzieje).
jest to krytyka ekologizmu jako nurtu który mówi o "potrzebie ratowania planety, kiedy tak naprawdę chce ocalić samego siebie przed tym, co nas czeka”. To myślę najciekawszą część tej książki.
Są tam też eseje na tematy bardziej ogólne (dotyczące natury społeczeństwa czy postępu) ale IMHO jest to małowartościowa, wtórna nuda przez którą przebrnąłem dużym wysiłkiem woli. Dodatkowo autorowi tutaj brakuje głębi spojrzenia i zadowala się jałową rolą Kasandry.
tytuł może być dla niektórych mylący ponieważ nie jest to krytyka ekologizmu z pozycji nazwijmy to prawicowych (jak to sie u nas dzieje).
więcej Pokaż mimo tojest to krytyka ekologizmu jako nurtu który mówi o "potrzebie ratowania planety, kiedy tak naprawdę chce ocalić samego siebie przed tym, co nas czeka”. To myślę najciekawszą część tej książki.
Są tam też eseje na tematy bardziej ogólne...
Kocham przebywać na dzikich plażach nad Atlantykiem. Chodzić boso po kamienistym wybrzeżu, czując jak każdy nerw mojego ciała się uspokaja. Uwielbiam obserwować gwiazdy, słuchać huku fal, cykad i słowików. Miasto mnie męczy i wysysa ze mnie życiowe soki. Co z tego, że obok domu mam las, jak słychać w nim szum drogi i latające ciągle małe samolociki. Tęsknię za całkowitą ciszą, w której słychać tylko szum wiatru i huk oceanu.
To jest książka dla mnie i mój zachwyt nią niewątpliwie wynika z moich osobistych relacji z dziką przyrodą. Podziwiam świat, ale nie ten betonowy. Nie ma dla mnie nic piękniejszego od dzikiej przyrody i kontaktu z nią.
Te eseje są znakomite. Napisane świetnym, wciągającym językiem. Skłaniają do refleksji, autor nie narzuca swojego zdania a snuje rozważania na temat naszej planety i tego, co z nią zrobiliśmy. Analizuje, podważa, rozmyśla.
Momentami jest to bardzo niekomfortowa lektura, ale zapewniam Was, że warto.
Kocham przebywać na dzikich plażach nad Atlantykiem. Chodzić boso po kamienistym wybrzeżu, czując jak każdy nerw mojego ciała się uspokaja. Uwielbiam obserwować gwiazdy, słuchać huku fal, cykad i słowików. Miasto mnie męczy i wysysa ze mnie życiowe soki. Co z tego, że obok domu mam las, jak słychać w nim szum drogi i latające ciągle małe samolociki. Tęsknię za całkowitą...
więcej Pokaż mimo to