Stephane Breitweiser owszem i to nie jedną rzecz, ale całe mnóstwo. Ten francuski złodziej sztuki w swoim małym mieszkanku zgromadził kolekcję wartą miliardy. Niepozorny chłopak, był jednym z najbardziej zuchwalych złodziei a jego zbiory obejmowały prawie 300 rzeczy. Oszukał ochronę w 172 muzeach, wyrzucał eksponaty przez okna, wynosił rzeźby pod płaszczem, nie było na niego mocnych. Ciekawe? Owszem!
W książce Michaela Finkela poznajemy postać "Złodzieja sztuki" od podszewki. Poświęca dużo uwagi stronie psychologicznej Stephana, powoli I systematycznie wciagajac czytelnika w jego świat.
Ta książka to dramat i kryminał w jednym. Budzi emocje, momentami skrajne. Ja jednocześnie trzymałam za złodziejaszka kciuki i chciałam żeby go złapali. To dokument, który pokazuje jak pasja może wpływać na nasze działania oraz jak te, mogą wpływać na otoczenie.
Na pewno nie jest to książka wyłącznie dla wielbicieli sztuki. Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie, to pozycja dla tych, którzy lubią wiedzieć i lubią poznawać. Autor zmusza czytelnika do myślenia a ja to bardzo lubię, ale mimo tych wszystkich niezaprzeczalnych zalet tej lektury, ja miałam z nią lekki problem. Liczyłam na wciągnięcie bez reszty i zgubienie kapci a dostałam po prostu bardzo udany reportaż, jednak buty zostały na swoim miejscu.
Początek jest jak w dobrze zaczynającym się kryminale: tajemnica, dzieje się coś nietypowego, może groźnego, jeden z bohaterów jest na ostatniej prostej do schwytania przestępcy.
Potem robi się z tego reportaż opisujący głównego bohatera i wydarzenia, a następnie przechodzi w drobiazgową analizę pojęcia "samotności".
Ale samotności nie narzuconej przez życie ale wybranej i wykreowanej samodzielnie i z akceptacją wszystkich korzyści i wyrzeczeń.
Są i wzmianki historyczne o pustelnikach, geny i psychologia, o chorobach wywołanych przez samotność jak i skłaniających do samotności.
Po tych wszystkich mądrych próbach zrozumienia tego fenomenu w ostatnim rozdziale czytelnik i tak ma wrażenie, że nie da się do końca zrozumieć pustelnika do którego przykłada się wzornik ocen społeczeństwa. Kogoś kto po prostu, ot tak sobie nie chce mieć z tym społeczeństwem żadnych kontaktów, nie da się ująć w jego ramy.