Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maria Hawranek
Źródło: https://czarne.com.pl/katalog/autorzy/maria-hawranek
4
7,7/10
Urodzona: 1987 (data przybliżona)
Niezależna reporterka, przez część roku pisze z Polski, przez część – z Ameryki Łacińskiej. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Publikuje na łamach m.in. „Wysokich Obcasów”, „Dużego Formatu”, „National Geographic”. Finalistka Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego Fundacji Herodot (2018). Wspólnie z Szymonem Opryszkiem wydała książkę Tańczymy już tylko w Zaduszki (2016). Razem byli też nominowani do stypendium dziennikarskiego przyznawanego przez jury Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej (2015).
7,7/10średnia ocena książek autora
1 075 przeczytało książki autora
1 283 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Śledztwo Pisma. Sezon 4
Szymon Opryszek, Maria Hawranek
Cykl: Śledztwo Pisma (tom 4)
8,5 z 2 ocen
4 czytelników 0 opinii
2023
Szkoły, do których chce się chodzić (są bliżej, niż myślisz)
Maria Hawranek
8,2 z 40 ocen
124 czytelników 16 opinii
2021
Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju
Szymon Opryszek, Maria Hawranek
7,2 z 567 ocen
1560 czytelników 67 opinii
2018
Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej
Szymon Opryszek, Maria Hawranek
7,1 z 274 ocen
719 czytelników 69 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju Szymon Opryszek
7,2
Reportaże dwójki młodych ludzi z kraju, który budzi znacznie mniejsze zainteresowania ogółu niż znacznie więksi i medialni sąsiedzi – Argentyna i Brazylia. Potwierdzają stara prawdę, że każdy w odwiedzanym miejscu widzi to, co chce zobaczyć. Oboje autorzy napisali wprost, że pojechali do kraju pierwszych piłkarskich mistrzostw świata zapalić dżointa.
I w gruncie rzeczy książka powinna mieć podtytuł „Urugwaj znad oparów trawki”. Konstrukcja reportaży jest klasyczna. Najpierw przedstawienie bohaterów, potem opis ich drogi, zawierający informacje historyczne, ogólnie możliwe do uzyskania przez żądnych wiedzy. Trochę razi cukierkowaty happy end większości z nich – można to zapewne usprawiedliwić wpływem dżointów ;-) oraz ogólny zachwyt krajem biedniejszym od Polski, z bez porównania większą ilością odpowiedników faweli.
Dlatego książka jest nierówna. Najciekawsze są historie tupamaros, z których jeden – Jose Mujica – został na starość prezydentem kraju i mentorem dla całej południowoamerykańskiej lewicy. Z tym, że – co zauważyła nawet dwójka naszych reporterów – lepszy z niego myśliciel, niż polityk. Więcej dla kraju zrobił jego lewicowy poprzednik i następca – doktor Tabare Vazquez. Duży plus dla autorów za opis arbitrażu z Philipem Morrisem. Niestety brakuje informacji o tym, dlaczego jest to kraj relatywnie bogatszy i bardziej egalitarny od sąsiadów. Zaburzyłyby bowiem sielankowy opis kraju nad ujściem La Platy. Otóż Urugwaj to „szwajcarski” czyli utajniony bankier dla obu części kontynentu amerykańskiego. I to nie tylko dla szlachetnych organizacji i prawych przedsiębiorców. To także pralnia brudnych pieniędzy. Brak też historii o futbolu, w kraju, który kilkakrotnie pokonał swoich większych sąsiadów, a w ostatnich dekadach dał miłośnikom piłki takie gwiazdy jak Suarez, Cavani czy nieco wcześniej Forlan.
Za to nadmiernie rozbudowane są rozdziały o marihuanie oraz LGBT, co zapewne wynika z poglądów i wyborów autorów. Z tym, że ich zachwyt w wielu przypadkach nie znajdzie zrozumienia. Opis trans-kobiety z męskimi genitaliami, silikonowymi pośladkami i piersiami oraz … włosami na nich na pewno nie spowoduje u większości czytelników zazdrości, że nie mogą sami tego zobaczyć w pobliżu.
Jednym słowem pozycja ciekawa, ale dość jednostronna w zakresie zainteresowań autorów i ich wizji społeczeństwa. Na razie – niestety – chyba jedyna o Urugwaju na naszym rynku.
Szkoły, do których chce się chodzić (są bliżej, niż myślisz) Maria Hawranek
8,2
144/180/2022
Wyzwanie LC wrzesień 2022 – Szkoła / Nauczyciel / Uczeń
Ależ mnie ta książka umęczyła! Stalową siłą woli doczytałam do końca. No i wyzwanie LC też było motywacją…
Ale po kolei. Pani ma małe dziecko, które wkracza w wiek edukacji zorganizowanej (czyli pójdzie niebawem do przedszkola, a po kilku latach do szkoły). Więc pani postanawia rozeznać się w edukacjach alternatywnych, bo tradycyjny model pruski, powszechny w Polsce, jej nie odpowiada. Do tego momentu rozumiem. Ale po co od razu z tego produkować książkę? Wystarczyłoby odchudzić o połowę i zamieścić w Internecie. Tyle o genezie.
Dalej: tytuł. Szkoły, do których chce się chodzić są bliżej, niż myślisz! Serio? Jak mieszkasz w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu albo akurat w jednej z nielicznych małych miejscowości wymienionych w książce. Sorry, dla zdecydowanej większości żadne z tych miejsc nie jest blisko. Blisko to macie, ludzie, do edukacji domowej.
I uwaga, największy hit: jest to książka o szkołach, do której materiały pani zbierała w pandemii!!! Czyli że opiera się na założeniach teoretycznych, danych ze stron internetowych, opowieściach założycieli i dyrektorów szkół… Rodzice też się wypowiadają, ale często to oni są tymi założycielami. Uczniowie też się wypowiadają, tyle że rzadko. Jak faktycznie lekcje wyglądają? Nie dowiemy się, bo pandemia. A ja wiem na przykład, że w jednej z poznańskich szkół nie jest całkiem tak, jak się w tej książce wypisuje. Ale wiem to od koleżanki, która ma w tej szkole dzieci, a nie od dyrektorki tej placówki. Oczywiście, nie mówię, że szkoła jest zła, koleżanka jest zadowolona, ale rozjazd miedzy teorią a praktyką jest.
Edukacja jest jednym z moich nielicznych zainteresowań, więc tym bardziej dziwne, że książka mi się nie spodobała…
Inna rzecz jest taka, że bardzo jestem przeciwna szkołom dla wybranych (ze względu na finanse, miejsce zamieszkania, podejście rodziców itp.),bardzo jestem przeciwna segregacji dzieci od małego. I tak się posegregują, jak jeden pójdzie do liceum i na studia, a drugi do branżówki i zaraz po niej do pracy. Więc może by jednak w tych podstawówkach mieli szansę razem piłkę pokopać? Tworzenie placówek alternatywnych to nie jest rozwiązanie. Rozwiązaniem jest głęboka reforma szkół, zaczynająca się od znacznego odchudzenia treści w podręcznikach i znacznego pogrubienia portfeli nauczycielskich. I jeszcze żeby rodzice się uruchomili i zaczęli się domagać dobrych szkół, nie tylko w dużych miastach, ale też tam, skąd codziennie dojeżdżają do pracy w mieście, dowożąc przy okazji dzieci do miejskich szkół…
Wszyscy się tak zachwycają edukacją fińską, a tam każde dziecko chodzi do szkoły koło domu (rejonowej, obwodowej, czy jak je tam zwać),a szkoły prywatne są zakazane. A u nas? Kto może, ten zwiewa do niepublicznej placówki. I książka nas utwierdza w tym podejściu. I szkodzi. Do kosza.