Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci Anna Golus 7,0
ocenił(a) na 735 tyg. temu "Historia dzieciństwa jest koszmarem, z którego jako ludzkość dopiero zaczynamy się budzić"
(Lloyd deMause)
- dobre, dobre...
Natrafiłem na ta książkę pewnie podczas czytania innej i mnie zainteresowała. Ale ja się spodziewałem, że będzie konkretnie o biciu dzieci za karę, może za bardzo skupiłem się na tytule ignorując podtytuł - moja wina ;) Ale szkoda, bo jedno zagadnienie można lepiej opracować niż wiele, miałem chyba nadzieję na coś głębszego... Ogólnie jednak książka i tak jest dość ciekawa, ale też mam wrażenie, że nierówna. Są ciekawe rozdziały i nudniejsze, oraz są takie jakby wciśnięte na siłę - np. ten rozdział o torturach, o których z resztą każdy już pewnie z pięć razy zdążył przeczytać w internecie... ;) zupełnie jakby ktoś pisał wypracowanie w szkole i wcisnął na siłę coś, co tylko bardzo luźno można powiązać ale za to treści jest więcej! :D
Ale są też ciekawe smaczki, głównie z prac deMause'a, warto by było chyba się z nimi zapoznać (dwa pliki są do znalezienia w internecie).
Teraz dwa cytaty, bardziej może dla mnie na potrzeby jakichś ewentualnych dyskusji chcę sobie zanotować:
"Pozytywnych skutków stosowania klapsów i innych kar cielesnych nie ma. Jeśli karane fizycznie dziecko wyrośnie na „porządnego człowieka”, to nie dlatego, że było bite, lecz pomimo tego."
"Bardzo istotną sprawą, o której rzadko się wspomina i o której najwyraźniej zapominają dorośli bagatelizujący klapsy, jest fakt, że pośladki to miejsce intymne. Rodzice uczą dzieci, czym są takie miejsca, i mówią, że nikt nie ma prawa ich dotykać. Nikt nie może dotknąć pośladków dziecka, ale rodzic daje sobie prawo — oczywiście nie w ramach przemocy czy tym bardziej wykorzystywania seksualnego, a jedynie w ramach karcenia czy dyscyplinowania — je uderzyć. Powszechnie potępia się pedofilów przypatrujących się rozebranym dzieciom na plaży (nawet jeśli nic więcej nie robią, a jedynym ich „przewinieniem” jest źle ukierunkowany popęd),ale wciąż istnieje wielkie, zbyt wielkie społeczne przyzwolenie na fizyczne karcenie dzieci, na sprawianie im lania i dawanie klapsów.
A jaki komunikat otrzymuje dziecko? Wie, czym jest „zły dotyk”, wie, że nie powinno obnażać się przy obcych i że nikt nie ma prawa dotykać jego miejsc intymnych, czyli właśnie narządów płciowych i… pupy! Pomijając ból i upokorzenie (które mają służyć oczywiście tylko dobru dziecka i wychowywaniu go na porządnego, nieagresywnego człowieka),co może czuć dziecko, którego miejsca intymne są nie tyle „dotykane”, ile mniej lub bardziej brutalnie bite? I to bite przez własnych rodziców, dla jego dobra? Chyba w żadnej innej dziedzinie dziecko nie otrzymuje bardziej sprzecznych komunikatów. Uczy się, że dotykanie pewnych miejsc jest złe i niedozwolone, a bicie ich — dobre i dozwolone."
- jak się nad tym zastanowić, to mózg wysiada. Przynajmniej mnie ;)
(czytana/słuchana: 19-20.09.2023)
4-/5 [7/10]