Urbex History. Fukushima. Wchodzimy do skażonej strefy Jakub Stankowski 7,6
ocenił(a) na 32 tyg. temu Kurde, jakoś nie podpasował mi humor autorów, ani ich narracja. Wymęczony tekst daleki jest od ideału, a styl jak dla mnie pozostaje zbyt chaotyczny, chropowaty, zbyt kanciasty, bezbarwny i nijaki taki. Po prostu wieje nudą i brakiem głębi w tych wynurzeniach, opowieściach, tj. nawijce bez trajektorii i zamysłu; bez poetyki. Z początku myślałem nawet, że jest to jakiś kolejny mało udany produkt selfpublishingu. A jednak nie… Książka była w normalnym obrocie i została wydana przez spore wydawnictwo. Tymczasem, już na samym początku, znajdujemy wpadkę korektora – cytuję: „Wszyscy o czymś marzymy. Nasze marzenia sią mniejsze i większe”. No cóż… sią! Ale nie czepiajmy się…
Forma FUKUSHIMY, choć z licznymi wadami, ma kilka zalet – m.in. są to kody QR powiązane z materiałem filmowym na YB. Relacje te nie są najgorsze i w sumie lepiej obejrzeć materiał o Japonii z kanału URBEX HISTORY niż czytać książkę. W tekście bowiem brakuje uporządkowania i jakiejś logiki. Ma się wrażenie, że Panowie włóczą się byle gdzie... a ich obserwacje często są na poziomie postrzegania nastolatków. Na zasadzie: …ale fajnie, że tak fajnie!!! Mamy tu też kilka dobrych zdjęć np. ze strony 251 – super kolaż (podobnie jak kolaż ze strony 102) oraz choćby foty ze strony 259, 229, 116-117 i 24-25 oraz okładka. Niestety wiele innych fotografii, to mimo wszystko zwyczajne pstryki. A mogło być bardziej artystycznie :)
Liczyłem też na odrobinę więcej wywiadów z ekspertami i mieszkańcami oraz całej gamy informacji np. dotyczących przygotowania się do wyprawy, np. co do sprzętu i ubrania. Niestety sedno z książki można zmieścić na ~30 stronach. To już lepiej było wydać pełnokrwisty album foto z krótkimi opisami i kodami QR do YB. Zabrakło mi też garści informacji o tłumaczu i może wywiadu z nim. W końcu bez niego wyprawa byłaby bezowocna i jeszcze bardziej byle jaka. Ta rozmowa by uzupełniało sprawę i poszerzała sprawozdanie.
W treści drażnią niewybredne żarty i żarciki. Niby śmieszne, ale… relacja zamiast clou ukazuje bardzo zadziorną i szorstką przyjaźń między Panami Autorami. Wciąż sobie dogryzają, szturchają się i na siebie pokrzykują. Może to norma w świecie urbexu? Może to pompowanie treści i sytuacje z przymrużeniem oka, ale ostatecznie nie tak powinna wyglądać zgrana grupa eksploratorów. Osobiście, nie jestem pewien, czy wybrałbym się z nimi gdziekolwiek. Obiekty takie, bywało, że penetrowałem, ale bez zadęcia, a raczej przy okazji. Dziś nie dałbym już raczej rady – problemy ze stawami… Niemniej odwiedziłem przez szereg lat m.in. bunkry pod Warszawą i pod Gołdapią …wiele lat temu m.in. podziemia Królikarni na Mokotowie i niedokończony budynek przy ZOO obok Mostu Gdańskiego, pozostałości pałacyku w Kopicach, czy kompleksu Organizacji Todta w Jedlinie Zdroju, liczne ruiny po PGR-ach (w tym niekiedy zabudowania dworskie),zarośnięte zamki Jury Krakowsko-Częstochowskiej (także Zamek w Bobolicach, Mirowie itp.),Fort VII –Cybulice jak również elementy t.z.w. Linii Mołotowa (np. okolice Łomży, Krągłego Goraja, Lubyczy Królewskiej itp.),także Zamek Gryf, Grodno, Krzyżtopór, Ogrodzieniec, czy też ruiny w Łapalicach, rudery na Sao Miguel i w Lagos (np. porzucony hotel przy Alameda Dr. Armando Soares Ribeiro) czy pustostany i rudery w Koszycach, Budapeszcie, Salonikach, Toruniu, Bydgoszczy i Lublinie (także opuszczone kamienice na starówce) oraz rozmaite struktury na Majorce i na Maderze (w tym porzucone oraz czynne lewady i tunele),także szlak – oczywiście przed remontem – Caminito del Rey ...oraz np. w latach 90-tych zaraz po opuszczeniu bazy i miasta przez wojsko rosyjskie tajemnicze Borne Sulinowo, czy także w podobnym czasie miasto duchów Kayakoy (Turcja). Przy okazji wypraw górskich natykałem się nie mniej często na ślady po potyczkach oraz po wioskach choćby w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, czy na rozmaite konstrukcje podziemne i naziemne w Górach Sowich… itp. Daje się przy tej okazji zrobić niezwykłe zdjęcia. A opisać to można fascynująco i z wyczuciem, choćby skupiając się na kolorach, zapachach, dźwiękach, teksturze…. na emocjach towarzyszących eksploracji, na strachu, obawach, wysiłku lub koncentrując się na elementach walających się w ruderowniach i zakamarkach.
Książka jest raczej dla autorów (i może ścisłego ich otoczenia). Jest swego rodzaju pamiętnikiem lub materiałem wspomnieniowym oraz reklamującym kanał. To raczej dla mnie tekst roboczy, a nie docelowa książka dla czytelników. Można sięgnąć, ale po co? Lepiej obejrzeć całość jak ktoś chce korzystając z linku:
https://www.youtube.com/watch?v=_3Md0Ar3LZs&list=PLJebipdqZXA3KrJPyVT0cjNr-5hDN9GG4
Ja książkę dostałem, przeczytałem i oceniłem. Nie porwała… A Autorzy wydali niedawno kolejne trzy tomowe dziełko:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5114777/urbex-book---podstawowy-elementarz-urbexu
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5114775/urbex-book---poradnik-zaawansowanego-eksploratora
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5114774/urbex-book---strach-ma-wielkie-oczy
...może będzie lepsze :)
>>>W sprawach penetracji ruderowni polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=b63XyM4We-Y