W rytmie uczuć Oliwia Panek 5,9
ocenił(a) na 37 tyg. temu Od czego mam zacząć... Może od tego, że ta książka była urocza i zabawna, gdyby bohaterowie mieli po dwanaście lat, bo na tyle wskazuje ich zachowanie i poziom żartów ("żarty" tutaj to materiał na osobną historię...). Nie rozumiem kompletnie wysypu wysokich ocen, bo tu brakuje wszystkiego - nie ma absolutnie żadnego tła dla tego historii, nie poznajemy przeszłości bohaterów, nie wiemy skąd się wzięły ich zachowanie, nie ma też wyjaśnienia najważniejszej kwestii - wielokrotnie jest wspomniane, że Aubrey jest sławna, ale CO ona takiego robiła? Czemu wciąż jest tak mega popularna, że każdy koniecznie chce zrobić jej zdjęcie? Bo została opisana conajmniej jak gwiazda muzyki pop, ale w ogóle nie wiemy, skąd to się wzięło.
Szef bohaterki. Pan "nic mnie to nie obchodzi" to chyba najgorzej skonstruowana postać, z jaką miałam do czynienia. Skoro absolutnie nic go nie obchodzi, to jakim cudem jeszcze szefuje? Najwyraźniej nie obchodzi go również to, że pracownicy nez żadnego powodu nie stawiają się do pracy i od tak nie ma ich tydzień - WTF?! Jego "związek" z Aubrey? CZERWONE FLAGI SYPIĄ SIĘ JAK CONFETTII, poza tym to jest molestowanie, moja droga i to było okropne.
Para głównych bohaterów. Jezus maria, jak ja wywracałam oczami. Niby dorośli ludzie, zarabiają na swoje utrzymanie (jedna ma nawet dziecko :O),a zachowują się jak dzieci. Między nimi w ogóle nie ma rozmowy, zwłaszcza Aubrey, która strzela fochy na lewo i prawo i parokrotnie miałam ochotę jej po prostu walnąć, kazać się ogarnąć i POROZMAWIAĆ, skoro jest taka wspaniała. Reg trochę mniej mnie wkurzał, ale również zabrakło rozmowy, a jego EX?! Chryste, nawiedzona piętnastolatka, lunatyczka, która powinna dostać zakaz zbliżania się i bilet w jedną stronę na sesję psychiatryczną.
Wisienką na torcie była nazwanie cycków Kevin i Bob.