Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Everett True
2
7,2/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, muzyka
Urodzony: 08.07.1961
Dziennikarz muzyczny, fan oraz przyjaciel Kurta Cobaina.
7,2/10średnia ocena książek autora
231 przeczytało książki autora
323 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nirvana. Prawdziwa historia Everett True
7,2
Książka, od której trudno jest się oderwać! Nic dziwnego, w końcu to historia legendarnej Nirvany spisana przez angielskiego dziennikarza muzycznego, który często towarzyszył zespołowi m.in. podczas tras koncertowych. True ładnie przedstawił początki zespołu: nieskażone sławą, nałogami, za to bogate w miłość do muzyki i koncertowania. Przytoczone są liczne wypowiedzi i fragmenty wywiadów osób blisko współpracujących z Nirvaną. Mimo, że książka jest poświęcona zespołowi to głównym bohaterem jest Cobain: jego muzyka, pragnienia, problemy, osobowość. Sam autor dyscyplinuje się przed czytelnikiem, ponieważ nie chce pisać o demonach Cobaina, tylko o Nirvanie. Zabrakło mi więcej opowieści o Channingu (perkusiście z czasów pierwszej płyty "Bleach"),Novoselicu i Grohlu (choć o nim możemy poczytać w publikacjach poświęconym Foo Fighters). Mimo wszystko, historia spisana przez True w moim odczuciu jest rzetelna i uczciwa. Przede mną lektura o Nirvanie pióra Michaela Azerrada.
Hey Ho Let’s Go: Historia zespołu Ramones Everett True
7,3
oto Nowy Jork
potrafi być paskudny
czarna skóra i dziurawe dżinsy
nie bawimy się
na potańcówkach
są dziwni ,posłuchaj w radiu
Są inni
wepchnięci do strefy mroku
RAMONES
Ramones Motorhead
obrazoburcze , heretyckie pytanie...kto był większy ramonsi czy bitelsi?...ale jakby pomyśleć?..Ramonsi to zacier , bitelsi czysty bimber..
Jedna z najbardziej odjechanych kapel w historii...kamyczek milowy...kurcze , mam sentyment oj , mam ...Blitzkrieg Bop...mam takie postanowienie , jeśli kiedyś znowu będę miał naście lat , też będę słuchał Ramones... lubię autentyczność...