Dziewczyny wojenne Łukasz Modelski 7,7
ocenił(a) na 83 lata temu “Dziewczyny wojenne” to kolejna książka z serii “Prawdziwe historie”. Autorem jest Łukasz Modelski i muszę przyznać, że czuć różnicę w porównaniu do książek Anny Herbich, której historie czytało się z wypiekami na twarzy.
Ta część również bardzo ciekawa i przybliża rzeczywistość wielu polskich kobiet w wojennych czasach. Części, które napisała Anna Herbich, wydają mi się bardziej emocjonalne, wzruszające, choć niepozbawione faktów. Tutaj Łukasz Modelski skupia się raczej na faktach- kto się z kim znał, gdzie przebywał, jaki miał stopień, gdzie przynależał. Sam autor przyznaje, że selekcja materiału była szalenie trudna, bo wszystkie historie są ważne, każda osoba była świadkiem innych rzeczy i inaczej je zapamiętała. Niewątpliwie wszystkie opisywane kobiety łączy jedno- wojna zastała je u progu młodości, były dziećmi, nastolatkami lub młodymi kobietami, które powinny mieć przed sobą całe życie. Tymczasem one, najpiękniejsze lata swojego życia spędzają ukrywając się, walcząc, uciekając, w lasach, więzieniach, na zsyłce.
Dla mnie niezwykle cenne w tych opisach jest, że obserwujemy wybuch wojny z różnych perspektyw: miasto i wieś, okupacja niemiecka i sowiecka, rodzina biedna i uprzywilejowana. Jedne bohaterki opisują, że 1 września od razu słychać było strzały i zaczęła się wojna, inne, że oprócz większego zapotrzebowania na żywność nie działo się nic. Jedne kobiety walczyły w partyzantce, ukrywały się w lasach, inne były tajnymi agentkami. Ich losy są tak różne, barwne i niewiarygodne, że czasami naprawdę trudno w to wszystko uwierzyć.
Najbardziej poruszyły mnie losy Ali Wnorowskiej, która pracowała w wywiadzie. Podczas odsiadywania wyroku rodzi synka i podobno tylko dzięki niemu nie została skazana na śmierć. Dziecko mieszka z nią w celi przez kilka miesięcy, później, na skraju życia, udaje jej się oddać dziecko rodzinie. Gdy wraca, 9- letni syn rozpoznaje ją, jednak nazywa i traktuje jak ciotkę.
Dzięki takim książkom losy kobiet na zawsze zostają upamiętnione w naszych sercach i pamięci. Podczas pisania książki, niestety, niektórzy świadkowie zmarli, niektórym zdrowie nie pozwalało na dokończenie swoich historii. Po raz kolejny powtórzę to, co pisałam przy “Dziewczynach ocalałych”- piękne jest to, że są osoby, które upamiętniają świadków tamtych czasów i ich historie.