Masters of Death
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- Masters of Death
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2024-05-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2024-05-15
- Data 1. wydania:
- 2023-08-08
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324089598
- Tłumacz:
- Agnieszka Myśliwy
Viola Marek jest prawie zwyczajną agentką nieruchomości. Prawie – bo gdyby zwyczajna agentka odkryła, że musi sprzedać nawiedzoną willę, uciekłaby gdzie pieprz rośnie. Tylko że Violi to nie dziwi. Ostatecznie sama jest wampirzycą.
Dom musi jednak sprzedać, a widmo zabitego panicza raczej jej tego zadania nie ułatwi. Viola postanawia poprosić o pomoc Foxa D’Morę. Fox to co prawda zwykły oszust, który jedynie podaje się za medium, ale ma jedną niewątpliwą zaletę: jest synem chrzestnym Śmierci.
Gdy do nawiedzonego domu wchodzą demoniczna trenerka personalna, zakochany żniwiarz i pyskata anielica, Viola ma wrażenie, że trafiła w sam środek słabego dowcipu. Szybko okazuje się, że nawiedzenie to dopiero początek jej problemów. A wszystko dlatego, że nieśmiertelni…
Nieśmiertelni mają swoją grę.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 349
- 43
- 39
- 14
- 11
- 8
- 5
- 5
- 3
- 2
Cytaty
- A nie może być teraz? - Nie może być teraz - odparła Viola z pozorną obojętnością - bo jeśli zaraz nie wsiądę do metra, zamienię się w pr...
Rozwiń...ale już teraz ludzie więk szość swojego czasu na ziemi poświęcają na próby unikania mnie, aby ostatecznie jednak za mną gonić.
OPINIE i DYSKUSJE
Każda z postaci jest starannie wykreowana, co sprawia, że ich losy są równie interesujące, jak same wydarzenia. Jednym z mocnych punktów powieści jest umiejętność autorki do tworzenia nastrojowych i pełnych napięcia scen. Jej styl pisania jest pełen obrazowych opisów, które wciągnęły mnie w nadprzyrodzony świat. Jednocześnie nie unika humoru, co sprawia, że niektóre momenty są lżejsze i dodają równowagi do bardziej mrocznych fragmentów książki. Fabuła z niespodziankami trzymała mnie w napięciu do samego końca. Pomimo że niektóre wątki mogą wydawać się skomplikowane, autorka umiejętnie splata je w spójną całość, dzięki czemu historia nie traci tempa i pozostaje klarowna. Jednym z głównych tematów powieści jest życie i śmierć, a także to, co znajduje się pomiędzy nimi. Najlepsze i typowe dla autorki to refleksje nad życiem, co sprawia, że czytam jej książki w ciemno. Niesamowite jak relacje bohaterów z każdą stroną się zmieniały i przybliżali się do siebie. Najbardziej mnie urzekli Fox i Brandt.
Każda z postaci jest starannie wykreowana, co sprawia, że ich losy są równie interesujące, jak same wydarzenia. Jednym z mocnych punktów powieści jest umiejętność autorki do tworzenia nastrojowych i pełnych napięcia scen. Jej styl pisania jest pełen obrazowych opisów, które wciągnęły mnie w nadprzyrodzony świat. Jednocześnie nie unika humoru, co sprawia, że niektóre momenty...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHumorystyczna i zaskakująca. Połączenie intrygi i przygody. Magiczna a jednak taka rzeczywista. Ciekawe połączenie, zawsze coś się dzieje. Choć książka przedstawia długą historię w rzeczywistości może rozgrywać się w ciągu kilku dni.
Humorystyczna i zaskakująca. Połączenie intrygi i przygody. Magiczna a jednak taka rzeczywista. Ciekawe połączenie, zawsze coś się dzieje. Choć książka przedstawia długą historię w rzeczywistości może rozgrywać się w ciągu kilku dni.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Nie oceniaj książki po okładce" w tym przypadku sprawdziło się w 100% wydana ślicznie środek dramat móĵ syn pisze lepsze wypracowania...
"Nie oceniaj książki po okładce" w tym przypadku sprawdziło się w 100% wydana ślicznie środek dramat móĵ syn pisze lepsze wypracowania...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale muszę przyznać, że jest to najlepiej napisana książka przez Olivie Blake. Wcześniejsze jej powieści nie zawsze przypadały mi do gustu. Aż do momentu, kiedy sięgnęłam po ,,Masters of Death’’. Muszę wspomnieć jeszcze o barwionych brzegach, które niesamowicie wyglądają i świetnie pasują do treści.
Już dawno nie czułam takiego napięcia, w tracie czytania. Ciężko było się domyślić, w jakim kierunku podąża fabuła. Autorka nie od razu odkrywa wszystkie karty, tylko rozdział po rozdziale otrzymujemy kolejne informacje, które początkowo wydają się nie mieć sensu, ale na końcu wszystko łączy się w całość. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że to będzie tak dobre. Jakbym miała jednym słowem opisać tę pozycję, to byłaby to nieprzewidywalność.
Urzekły mnie zabawne dialogi, przez które często wybuchałam śmiechem. Polubiłam wszystkich bohaterów. Każdy był wyjątkowy na swój sposób i jakiś, a nie tylko robił za bezbarwne tło. Olivie Blake w bardzo fajny sposób przedstawiła relacje nie tylko miłosne, ale również przyjacielskie.
Nie potrafiłam oderwać się od tej historii. Byłam ciekawa, jak to wszystko się potoczy i co jeszcze zaplanowała autorka.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale muszę przyznać, że jest to najlepiej napisana książka przez Olivie Blake. Wcześniejsze jej powieści nie zawsze przypadały mi do gustu. Aż do momentu, kiedy sięgnęłam po ,,Masters of Death’’. Muszę wspomnieć jeszcze o barwionych brzegach, które niesamowicie wyglądają i świetnie pasują do treści.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJuż dawno nie...
Znacie zasadę „mniej znaczy więcej” ?
Pochodzi ze starożytnej Grecji, chociaż zwykło się te słowa przypisywać niemieckiemu architektowi Miesowi van der Rohe. W dużym uogólnieniu zasada ta skłania ku minimalizmowi, prostocie i skupieniu się na rzeczach ważnych. Uważam, że korzystne dla Master of Death byłoby jej zaimplementowanie.
Opis Master of Death jest naprawdę intrygujący, tak inny od The Atlas Six. Wampirza agenta nieruchomości i chrześniak samego Śmierci zostają uwikłani w tajemniczą grę nieśmiertelnych. Brzmi dobrze, prawda? Niestety okazało się, że to kolejny niewprawny dyskurs o niczym autorki, która po prostu za bardzo się stara.
Co mogę powiedzieć o samej fabule? Dzieje się niewiele, nieliczne wydarzenia upakowano w 2-3 dni. Wystarczyłoby 30% tej książki na ich opisanie, reszta to retrospekcje i stylizowane przerywniki, których jedynym zadaniem jest konfundowanie czytelnika. Większość książki to jedna, długa, wymęczona dyskusja w starym domu, zamieszkiwanym przez ducha. Plan wydarzeń liczy całe trzy punkty i oprócz tego co napisano na odwrocie nie wydarzyło się nic więcej. Sama końcówka i gra próbują ratować sytuację, ale w tej historii jest po prostu za dużo dziur logicznych łatanych filozoficznymi rozważaniami.
W MoD znowu występuje ten sam problem, który miałam z The Atlas Six. Zostajemy zarzuceni gromadą postaci, z których każda prześciguje się swoją trywialną wyjątkowością, ale absolutnie nic nie wnosi do fabuły. To jest następna książka z półki „no plot, just vibes”. Pofragmentowana, posklejana, jak obrazek z niepasujących do siebie puzzli, niepotrzebnie rozwleczona szopka bożonarodzeniowa w eklektycznym wydaniu.
Ostatecznie wyszła z tego słabej jakości podróbka Gaimana i Pratchetta. Jak ktoś lubi styl w jakim prowadzona jest narracja, to zachęcam do sięgnięcia po pozycje mistrzów. Czekam na moment, aż autorka zaszczyci nas książką, która jest w jej stylu, a nie jest tylko usilnie „na coś” stylizowana. Gdyby poświęcono więcej uwagi opowiadanej historii, a nie sposobowi jej opowiadania, dostalibyśmy całkiem zgrabną fabułę. A tak, gdy odejmiemy wszystkie nic nie wnoszące, mało inteligentne, niezrozumiałe dialogi stylizowane na „oh jakże tajemnicza rozmowa, przy przygaszonym świetle, która uchyla tylko rąbka tajemnicy”, to nagle okaże się, że ta książka jest o niczym.
Znów styl jest przesadzony, zbyt wydumany, na siłę humorystyczny, przez to absolutnie niezabawny. Brakuję lekkości i naturalności. Są oczywiście autorzy, którzy kwitną wśród skomplikowanych struktur zdań, natomiast tutaj znów odczuwam tylko sztuczność i porwanie się na zbyt wiele. O ile jeszcze opisy są znośne i można na nie przymknąć oko, o tyle dialogi… Ten bełkot trzeba przeczytać, tego się nie da opisać.
Są książki ze skomplikowaną fabułą, podczas których czytelnik jest przez 99% czasu skonfundowany i łączy kropki dopiero na końcu. I są książki takie jak ta, które mają fabułę prostą, żeby nie powiedzieć prostacką, a autorka na siłę próbuję je skomplikować tanimi zabiegami stylistycznymi. Wyobraźcie sobie, że idziecie do restauracji z (zaszalejmy!) dwoma gwiazdkami Michelin i zamiast wykwintnego dania kuchni fusion, dostajecie fantazyjnie przybrane i rozmieszczone na talerzu parówki z ketchupem. Nie wiadomo jak się macie zachować, może to tak ma być, może czegoś nie zrozumieliście. A może ktoś właśnie liczy na to, że nie spostrzeżecie kiepskiej jakości ukrytej pod pretensjonalnym podaniem.
To moje ostatnie spotkanie z autorką, generalnie preferuję twórczość osób, które oprócz tego „jak” piszą, piszą też o czymś.
Znacie zasadę „mniej znaczy więcej” ?
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPochodzi ze starożytnej Grecji, chociaż zwykło się te słowa przypisywać niemieckiemu architektowi Miesowi van der Rohe. W dużym uogólnieniu zasada ta skłania ku minimalizmowi, prostocie i skupieniu się na rzeczach ważnych. Uważam, że korzystne dla Master of Death byłoby jej zaimplementowanie.
Opis Master of Death jest naprawdę...
Jak miałam jakieś 10 lat, zaczęłam pisać opowieść. Miałam ambicje zostać pisarką. Poziom pisarstwa autorki jest właśnie na takim poziomie. Naiwny styl pisania wskazywał, że chwyciłam książkę przeznaczoną dla młodszych odbiorców. Natomiast sporadyczne sceny seksualne sugerowały coś odmiennego. Pierwsze 100 stron było ciężkich do przebrnięcia. Druga połowa książki była lepsza: wątki niemające sensu zaczęły układać się w całość i było mniej protekcjonalnego tonu (albo się do niego przyzwyczaiłam). Nie lubię nie kończyć raz rozpoczętych książek, ale to jedna z tych pozycji, które powinnam rzucić w kąt zanim dotarłam do pierwszych 100 stron. Zrobiłabym sobie tym przysługę oszczędzając czas. Podsumowując: fajny pomysł, złe wykonanie.
Jak miałam jakieś 10 lat, zaczęłam pisać opowieść. Miałam ambicje zostać pisarką. Poziom pisarstwa autorki jest właśnie na takim poziomie. Naiwny styl pisania wskazywał, że chwyciłam książkę przeznaczoną dla młodszych odbiorców. Natomiast sporadyczne sceny seksualne sugerowały coś odmiennego. Pierwsze 100 stron było ciężkich do przebrnięcia. Druga połowa książki była...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to503 strony w jeden dzień - to już powinno mówić samo przez siebie.
Kolejny raz musiałam pokazać Wam filmik, bo to wydanie jest tak obłędnie piękne, że aż mam chęć je ciągle przeglądać od nowa i od nowa.
Olivie Blake fanom mrocznych tytułów nie trzeba przedstawiać.
Tym razem wróciła w swojej szczytowej formie!
Masters of death to kapitalna aczkolwiek nietypowa historia o smier*ci, jego chrześniaku i innych nadnaturalnych stworzeniach.
Jednakże ta historia niesie za sobą potężne przesłanie, bardzo życiowe i można wyciągnąć z niej wiele wniosków i lekcji.
Czymże jest wieczność jeśli spędzimy ją samotnie?
Świetnie mi się ją czytało, z wielkim zainteresowaniem i nieustającą ciekawością dotyczącą biegu wydarzeń.
Mimo, że jest także wątek romantyczny to stanowi tylko dodatek, delikatne tło niczym nie zakrywające tego, co autorka chciała pokazać.
Książka łączy ze sobą elementy różnych wierzeń, fantastykę i psychologię a to wszystko jest doskonale ze sobą splecione niczym nitki tej samej tkaniny.
Bohaterowie są tak różnorodni a jednocześnie skomplikowani, że stanowią dla nas interesującą zagadkę przy czym na pewno nie możemy narzekać na nudę czy znużenie.
Oś czasowa? A co to takiego? Tutaj skaczemy po niej niczym na trampolinie jednocześnie z niej nie spadając i trzymając jednakowy rytm.
Barwne postacie jak Śmierć strzelająca sobie z recepturki w nadgarstek, duch narzekający na swe lokum czy wampirzyca zamieniająca się nocą w... kota to tylko mały przedsmak tej mieszanki wybuchowej.
W historii znajdziemy dużo emocji, potężną dawkę dobrego humoru, mocny przekaz oraz przygodę.
Możemy polubić bohaterów, utożsamić się z niektórymi a nawet momentami lekko wzruszyć (aczkolwiek łzy pozostały na swym miejscu).
Ta książka jest wielobarwna, wielowątkowa a jednocześnie spójna i z pewnością do zapamiętania na dłużej!
Koniecznie ją poznajcie, nawet jeśli myślicie, że to nie dla Was to powiem Wam, że jesteście w błędzie!
503 strony w jeden dzień - to już powinno mówić samo przez siebie.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKolejny raz musiałam pokazać Wam filmik, bo to wydanie jest tak obłędnie piękne, że aż mam chęć je ciągle przeglądać od nowa i od nowa.
Olivie Blake fanom mrocznych tytułów nie trzeba przedstawiać.
Tym razem wróciła w swojej szczytowej formie!
Masters of death to kapitalna aczkolwiek nietypowa historia o...
Dawno nie czytałam tak złożonej i wielowymiarowej powieści! I to zawiłej na takim poziomie, że po lekturze człowiek nie umie stwierdzić, czy mu się podobało, czy wręcz przeciwnie :)))
W Masters of Death nie mamy liniowej chronologii wydarzeń, a skaczemy po osi czasu jak szaleni. W Masters of Death nie mamy szybkiej akcji przepełnionej pościgami, a skomplikowane relacje między wielowarstwowymi postaciami. W Masters of Death nie mamy prostej fabuły, a bohaterów-kłamców i oszustów, którzy zwodzą zarówno siebie wzajemnie, jak i czytelnika.
Tu wampir zmieniający się w kota, tu poltergeist jęczydupa i kiedy myślimy, że po Śmierci strzelającej sobie w nadgarstek z gumki recepturki za karę za przekleństwa nic nas już nie zdziwi, zjawia się jeszcze księgowa Boga. Czy komuś przyszłoby do głowy połączyć taką zgraję w jednej historii?!
Jednocześnie nie da się prosto określić, czym ta historia jest. Z jednej strony to opowieść o agentce nieruchomości, która musi dowiedzieć się, co trzyma na ziemi ducha nawiedzającego jeden z domów, który usiłuje sprzedać. Z drugiej strony to opowieść o medium i jego ojcu chrzestnym, czyli Śmierci i ich silnej relacji. To także romans męsko-męski, chociaż z toksycznym zabarwieniem chęci posiadania tego drugiego. Ale to także walka z demonicznymi siłami i rozgrywka w tajemniczą grę, w której jedni chcą wygrać, a inni przegrać. Wątków jest na tyle dużo, że lektura wymaga ciągłego skupienia, szczególnie, że co kilka akapitów będziemy wybijani z jednego tematu, by przenieść się do drugiego.
Olivie Blake udowodniła już, chociażby w The Atlas Six, w czym czuje się najlepiej – w z pozoru powolnej fabule, w której stawia na skomplikowanych bohaterów, którym nie możemy w pełni ufać, gdzie najbardziej zaskoczy nas nie akcja, a relacje między postaciami. W Masters of Death nie opuszcza swojego podwórka, chociaż dodaje do niego całą chmarę magicznych istot i tak wiele humoru i nietypowej narracji, że postawiłabym ten tytuł gdzieś obok Good Omens. Zaskoczyło mnie, jak skaczemy między bohaterami i czasami, jak wiele rzeczy zostaje niedopowiedzianych, nieoczywistych i już nasza w tym głowa, by odpowiednio połączyć rozsypane puzzle – a do tego narracja, chociaż trzecioosobowa, przepełniona jest humorem, wtrętami i anegdotami. Jestem jednak świadoma, że to, co jedni uznają za oryginalność i inteligencję autorki, inni odbiorą jako zbytni chaos.
Styl Olivie Blake po prostu trzeba lubić. To nie są historie, które wchodzą jak nóż w masełko, ale warto poświęcić trochę więcej czasu, by przebić się przez tę przymrożoną kostkę tłuszczu.
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak Horyzont.
Dawno nie czytałam tak złożonej i wielowymiarowej powieści! I to zawiłej na takim poziomie, że po lekturze człowiek nie umie stwierdzić, czy mu się podobało, czy wręcz przeciwnie :)))
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW Masters of Death nie mamy liniowej chronologii wydarzeń, a skaczemy po osi czasu jak szaleni. W Masters of Death nie mamy szybkiej akcji przepełnionej pościgami, a skomplikowane relacje...
Absolutnie piękne wydanie absurdalnej próby przerostu formy nad treścią. Historia, którą można przedstawić na kilku stronach, rozwleczona w niekończących się chaotycznych dialogach, niewiele wnoszących do treści. Najczęściej ma się wrażenie, że trafiło się w środek rozmowy obcych ludzi, brak kontekstu, brak sensu. I to niestety nie jest wina tłumaczenia.
Absolutnie piękne wydanie absurdalnej próby przerostu formy nad treścią. Historia, którą można przedstawić na kilku stronach, rozwleczona w niekończących się chaotycznych dialogach, niewiele wnoszących do treści. Najczęściej ma się wrażenie, że trafiło się w środek rozmowy obcych ludzi, brak kontekstu, brak sensu. I to niestety nie jest wina tłumaczenia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŻycie to wzloty i upadki, a na końcu przychodzi… śmierć. Zależnie od wiary i prywatnych przekonań to, co dzieje się później ma wiele wersji. Ale czy każdy ma możliwość tak od razu przejść na drugą stronę? Zanurzając się w świat fantastyki pewnym jest, że odpowiedź na to pytanie brzmi 'nie', a liczba stworzeń, które poznamy może okazać się całkiem spora.
Viola, wampirzyca można by powiedzieć z przypadku – to od niej wszystko się zaczyna. Jako agentka nieruchomości nie obawia się wyzwań, a obecnie stoi przed problemem pozbycia się nieproszonego lokatora z posiadłości do sprzedania. Ów lokator, Tom, jest bowiem niezbyt przyjaznym duchem, nie może wyjść poza teren domu i skutecznie odstrasza potencjalnych nabywców. I tak, wraz z pomocą Isis – demonicy z charakterem, trafia do Foxa i łączy ich historie. Fox, jako chrześniak śmierci, wydaje się być wyjątkowy, lecz w praktyce jest zwyczajnym śmiertelnikiem. Ma za to ciekawych przyjaciół i przychylność papcia, co pozwala mu wieść ciekawe życie – obecnie w Chicago. Podaje się za medium i w ten sposób splata swój los z Violą i jej znajomymi. Lecz ta niecodzienna znajomość zaskoczy jeszcze wielu.
„Masters of Death” to książka, która przyciągnęła mnie wydaniem. Złocona, twarda oprawa, piękne, barwione brzegi, do tego niezwykle starannie wydana zawartość i ilustracje – nie trzeba chyba przekonywać miłośników edycji specjalnych, by ta pozycja znalazła się w ich zbiorze. Tematyka książki na równi mnie intrygowała, jak i przerażała, bowiem fantastyka nie jest zwyczajowym gatunkiem, po który sięgam. Jednak gdy tylko zasiadłam do czytania… przepadłam! Sposób narracji Blake jest niesamowity, niezwykle realnie i naturalnie oddaje wszelkie dialogi, wplata mnóstwo humoru, tworzy intrygujące postaci i kreuje fabułę, która nie tylko wciąga, ale i jest niepowtarzalna. Nieśmiertelni, żyjący od wieków bohaterowie, mają swoje do przekazania czytelnikowi, a ich niecodzienna gra, którą toczą udowadnia, że nawet oni mają swoje słabości i nie są w stanie wyzbyć się wszelkich ludzkich odczuć, jak mogłoby się im zdawać. Nie zabraknie tu miłosnych rozterek, tajemnic, układów, niespełnionych nadziei i błędnie obranych ścieżek, które choć w pozaziemskiej odsłonie, przemawiają do czytelnika i skłaniają do refleksji. To nie jest zwyczajna książka przenosząca nas w inny, fantastyczny świat, pełen demonów, wampirów, elfów, ghuli i innych, to coś o wiele więcej. I choć kompletnie się tego nie spodziewałam to zakochałam się w przekazie tej powieści, w jej kreacji i podróży, w jaką mnie zabrała. Bo okładka to tylko piękna wisienka na torcie nieziemskiej przygody!
Życie to wzloty i upadki, a na końcu przychodzi… śmierć. Zależnie od wiary i prywatnych przekonań to, co dzieje się później ma wiele wersji. Ale czy każdy ma możliwość tak od razu przejść na drugą stronę? Zanurzając się w świat fantastyki pewnym jest, że odpowiedź na to pytanie brzmi 'nie', a liczba stworzeń, które poznamy może okazać się całkiem spora.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toViola, wampirzyca...