Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Reanimacja” to książka odważna, pokusiłabym się o stwierdzenie, że ważna społecznie, bo pozwala postawienie się „po drugiej stronie”. Autor nie boi się tematów, które wciąż są dla wielu tematem tabu. Głównymi bohaterami są Mariusz i Artur, którzy po wielu latach ponownie są ze sobą i tworzą szczęśliwy związek. Jednak przeszłość i ich zawiłe losy dopadają partnerów i zmuszają do rozpoczęcia prywatnego, często niebezpiecznego śledztwa.

Mariusz i Artur są lekarzami, a więc możecie spodziewać się tu wielu medycznych wątków. Uspokajam, sceny szpitalne nie przytłaczają akcji, są bardzo wiarygodnie i rzetelnie oddane (trudno się dziwić skoro sam Autor jest lekarzem) a dostarczają wielu ciekawych informacji.

O ile pierwsza część serii „Narkoza” gatunkowo bardziej zbliżona była do kryminału, tak w „Reanimacji” mamy totalny misz masz gatunkowy, a może bardziej pasuje tu stwierdzenie, że to nowy poziom gatunkowy, który zrodził się w głowie Autora? ☺️ Jedno jest pewne, akcja „Reanimacji” nie pozwala się nudzić. Jest szybkie tempo, jest napięcie związane ze śledztwem, są ciekawe wątki obyczajowe, jest tez i pikantnie (momentami nawet bardzo). Jednak na pierwszym planie są emocje - miłość, przyjaźń, zdrada, zemsta. Prawdziwy kalejdoskop uczuć.

Bez zbędnego lukru, emocjonalnie i rzetelnie - taki jest główny przekaz tej książki. Myślę, że wielu z Was znajdzie w tej wielowątkowej historii cis dla siebie

„Reanimacja” to książka odważna, pokusiłabym się o stwierdzenie, że ważna społecznie, bo pozwala postawienie się „po drugiej stronie”. Autor nie boi się tematów, które wciąż są dla wielu tematem tabu. Głównymi bohaterami są Mariusz i Artur, którzy po wielu latach ponownie są ze sobą i tworzą szczęśliwy związek. Jednak przeszłość i ich zawiłe losy dopadają partnerów i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Książka o górach Patricija Bliuj-Stodulska, Robb Maciąg
Ocena 9,2
Książka o górach Patricija Bliuj-Sto...

Na półkach:

Książka o górach” to kompendium wiedzy dla małych i dużych. Dla miłośników gór będzie fajnym podsumowaniem tego, co już wiedzą, dla amatorów będzie zbiorem cennych informacji.

Co znajdziecie w tej książce? Dowiecie się jak przygotować się do wyprawy, jak zadbać o zdrowie w górach, co to jest Korona Ziemi lub co to jest szpej. Ale ta książka to nie tylko bogata wiedza, ale tez mnóstwo ciekawostek, a jak wiemy to one zapadają w pamięć najbardziej. Wiedzieliście, że pod Lubelszczyzną miliony lat temu istniały góry tak wielkie jak Himalaje? Tak, u nas w Polsce! Ja nie miałam o tym pojęcia.

Autor to zapalony podróżnik, który z pasją opowiada o swojej miłości do gór. Duży nacisk kładzie na bezpieczeństwo i życzliwość wobec ludzi gór. Książka jest przystępnie napisana, dzieci nie będą miały problemu w odbiorze, a jestem przekonana, że niejedno z nich zapragnie od razu ruszyć w góry.

„Książka o górach” to świetna pozycja dla małych i dużych, dla tych którzy regularnie wędrują i dla tych, którzy dopiero zaczynają. Dodatkowo zachwycają cudowne grafiki. Polecam ogromnie.

Książka o górach” to kompendium wiedzy dla małych i dużych. Dla miłośników gór będzie fajnym podsumowaniem tego, co już wiedzą, dla amatorów będzie zbiorem cennych informacji.

Co znajdziecie w tej książce? Dowiecie się jak przygotować się do wyprawy, jak zadbać o zdrowie w górach, co to jest Korona Ziemi lub co to jest szpej. Ale ta książka to nie tylko bogata wiedza, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Największe sekrety i rywalizacja zwykle dotyczy rodziny. Nie inaczej jest w książce „Jej wszystkie życia”, w której akcja toczy się wokół dwóch sióstr. Jedna z nich zaginęła, druga nie może się z tym pogodzić i rozpoczyna swoje śledztwo. Tylko czy na pewno siostry są ze sobą tak zżyte i szczere jak się początkowo wydawało?

Thriller „Jej wszystkie życia” nie zaangażował mnie emocjonalnie, historia sióstr Deven i Kennedy jest niestety od początku dość przewidywalna. Uparcie krążyła mi po głowie myśl, że gdzieś już czytałam coś takiego. Sama fabuła wydaje się dość zawiła, pojawia się sporo wątków, które finalnie prowadzą czytelnika do ślepego zaułka.

Nie przypadł mi do gustu styl pisania Autorki, wiele sformułowań brzmiało dziwnie i nie sądzę, że jest to wina tłumaczenia, ponieważ taki klimat wybrzmiewa w całej książce. Główna bohaterka, Deven jest z jędrnej strony egoistyczna, z drugiej strony rzuca wszystko by szukać siostry. Zabrakło mi jakiejś konsekwencji w kreowaniu tej postaci, bo efekt końcowy jest raczej dość nijaki.

W książce panuje klimat tajemnicy i sekretu. Dobrym pomysłem było przeplatanie fabuły fragmentami pamiętnika małej Kennedy, co wprowadza interesujący motyw. Jednak zastosowanie utartych schematów spowodowało, że zakończenie nie było żadnym zaskoczeniem. Ja się w tej historii nie odnalazłam, ale może Wam się spodoba.

Największe sekrety i rywalizacja zwykle dotyczy rodziny. Nie inaczej jest w książce „Jej wszystkie życia”, w której akcja toczy się wokół dwóch sióstr. Jedna z nich zaginęła, druga nie może się z tym pogodzić i rozpoczyna swoje śledztwo. Tylko czy na pewno siostry są ze sobą tak zżyte i szczere jak się początkowo wydawało?

Thriller „Jej wszystkie życia” nie zaangażował...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Któż nie chciałby mieć swojego Anioła Stróża? Takiego anioła, który będzie strzegł od złego, poda pomocną dłoń, usunie przeszkody. A może więcej, zabije tych, którzy przeszkadzają, byś mógł spokojnie pracować? Anioły tez mają swoje mroczne tajemnice.

Mieczysław Gorzka po raz kolejny sprawił, że zwątpiłam w człowieczeństwo. Traumy jakich nabawiamy się w dzieciństwie, horror jaki wtedy zgotowali nam ludzie (często Ci najbliżsi), budzi w nas demona. Autor powołał do życia bohatera, który by przetrwać musi wykreować kilka osobowości. Choć od początku wiedziałam (lub podejrzewałam), że to on jest czarną postacią, to z zapartym tchem śledziłam rozwój akcji. Stopniowe odkrywanie mroków przeszłości, powolne, ale systematyczne odkrywanie kolejnych tropów, zwroty akcji…

Komisarz Zakrzewski jest legendą, ma swoje metody pracy, młodzi policjanci chcą go naśladować. Jednak bardzo często dopada go przeszłość, co może być trochę rozpraszające dla osób, które nie znają poprzednich tomów. Charyzma tego bohatera jednak przyciąga jak magnes, jest niejednoznaczny i nadal ma w sobie tę nutkę tajemnicy.

Główny wątek jest intrygujący, brutalny i bolesny w sensie psychicznym. Ciekawe są wątki poboczne, które urozmaicają, ale nie odciągają uwagi. Nazwisko Autora jest marką samą w sobie i zawsze gwarantuje emocje. W „Nie aniele” jest ich mnóstwo, dlatego czytajcie

Któż nie chciałby mieć swojego Anioła Stróża? Takiego anioła, który będzie strzegł od złego, poda pomocną dłoń, usunie przeszkody. A może więcej, zabije tych, którzy przeszkadzają, byś mógł spokojnie pracować? Anioły tez mają swoje mroczne tajemnice.

Mieczysław Gorzka po raz kolejny sprawił, że zwątpiłam w człowieczeństwo. Traumy jakich nabawiamy się w dzieciństwie, horror...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dom i szkoła to powinny być bezpieczne przystanie. Ale gdy młody człowiek czuje się wyobcowany i nierozumiany, to zło może go dopaść wszędzie.

„Szept” to historia przepełniona emocjami, głównie tymi o negatywnych wibracjach. Strach, osamotnienie, zemsta, żałoba, tęsknota…. Weronika Mathia napisała wciągający thriller, który przepełniony jest smutkiem, bo praktycznie każdy bohater „Szeptu” jest postacią tragiczną. Próżno tu szukać pozytywnych emocji, ciężka aura spowija szczelnie od pierwszych stron a bohaterowie „ożywają” z każdym kolejnym rozdziałem.

Kto tu jest ofiarą, a kto sprawcą? Co wydarzyło się na wyspie w 1973 roku, a jaki los spotkał nastolatkę nad brzegiem jeziora? Łącznikiem jest wyspa Wielka Żuława, ale bohaterowie głęboko skrywają swoje sekrety. Coś co na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, a czasem banalne, po chwili okazuje się zwrotem akcji, który całkowicie zmienia postrzeganie tej historii.

Ogromny plus za wątek sów, które nie zostały potraktowane wg schematu, czyli jako symbolika. Nie, choć sowy są tu tylko cichym tłem wydarzeń, to przemycają dawkę wiedzy a jednocześnie mają pewien metafizyczny wymiar.

Tempo jest niespieszne, Autorka przeskakuje między przeszłością a teraźniejszością, między wyspą a miastem, a to może wprowadzać drobny chaos. Jednak te wszystkie meandry prowadzą do zaskakujące finału, który jest idealnym podsumowaniem. Bardzo polecam

Dom i szkoła to powinny być bezpieczne przystanie. Ale gdy młody człowiek czuje się wyobcowany i nierozumiany, to zło może go dopaść wszędzie.

„Szept” to historia przepełniona emocjami, głównie tymi o negatywnych wibracjach. Strach, osamotnienie, zemsta, żałoba, tęsknota…. Weronika Mathia napisała wciągający thriller, który przepełniony jest smutkiem, bo praktycznie każdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Małomiasteczkowy klimat, lata 90-te i zbuntowana policjantka, sama przeciwko całemu światu. So tego dodajmy jeszcze mistrzowską intrygę, brutalne i pomysłowe zbrodnie i otrzymamy kryminał, który mocno złapie za gardło!

Niewątpliwie największym atutem „Złej krwi” jest klimat małego miasteczka, gdzie upadający zakład chemiczny, produkujący szare mydło, utrzymuje połowę mieszkańców. Widmo bezrobocia, brak dalszych perspektyw, wszechobecna korupcja i właściciel, który z racji tego, że ma kasę, zachowuje się jak pan i władca. Autor doskonale oddał język i problemy tamtych lat, przenosząc nas na kartach powieści do lat 90-tych.

„Zła krew” pozwala zagłębić się w realia pracy policji, widać tu doskonale przygotowanie Autora. Tempo jest dynamiczne, dzięki czemu i śledczy i czytelnicy na nudę nie mogą narzekać. Gdzieś pomiędzy jednym a drugim tropem pojawiła mi się myśl, że to może ta a nie inna osoba stoi za tymi brutalnymi morderstwami i choć okazało się, że trafnie ją wytypowałem, to napięcie związane ze śledztwem udało się utrzymać do samego końca!

Główna bohaterka, Ada Heldisz to mocna postać, która na pewno zapada w pamięć. Może budzić kontrowersje, jej zachowanie może szokować, ale czy nie o to chodzi w powieściach kryminalnych?

Na koniec dodam, że „Zła krew” to debiut i to bardzo dobry debiut! Gratuluje Autorowi i czekam na kolejną książkę.

Małomiasteczkowy klimat, lata 90-te i zbuntowana policjantka, sama przeciwko całemu światu. So tego dodajmy jeszcze mistrzowską intrygę, brutalne i pomysłowe zbrodnie i otrzymamy kryminał, który mocno złapie za gardło!

Niewątpliwie największym atutem „Złej krwi” jest klimat małego miasteczka, gdzie upadający zakład chemiczny, produkujący szare mydło, utrzymuje połowę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Furia” to historia w 5 aktach.
5 aktów, w których poznajemy grupę ludzi skoncentrowanych wokół Lany, gwiazdy filmowej. 5 aktów, w ciągu których na naszych oczach dojdzie do morderstwa, a każda z 7 osób uwięzionych na pięknej greckiej wyspie, ma dobry motyw i słabe alibi. 5 aktów, w których nie zabraknie zwrotów akcji, wrzących emocji ale i wystawienie mojej cierpliwości na nie lada próbę.

Narrator tej opowieści, Eliot zwraca się bezpośrednio do Czytelnika. Siada z nim przy barze, polewa drinki i snuje swoją opowieść. Lawiruje, pomija pewne fragmenty historii, inne dodaje od siebie by zaraz przyznać, że to zmyślił. Ta narracja jest świeżym powiewem, który albo pokochacie albo znienawidzicie. Mnie bardzo podobało się to puszcza je oczka do czytelnika i wchodzenie z nim w interakcje., ale jednocześnie irytowało przeciąganie i celowe odbiega je od tematu. Jedno jest pewne, od początku wiadomo, że nie można Elliotowi ufać (i że czasem przynudza). Podejrzewam, że był to celowy zabieg Autora, wykreowanie takiego irytującego narratora, dzięki któremu ta powieść się wyróżnia i na pewno zostanie mi w głowie.

Czy jest to opowieść o miłości? Częściowo tak, zdecydowanie. Ale nie ma tu nic, co można znaleźć w romansie. Jest gorzko, wybuchowo i jak to w życiu, nic się nie układa tak jak powinno. Zwrotów akcji jest dużo, choć jeden, ten najbardziej kluczowy, wywołał we mnie lekko drwiący uśmiech.

Furia ma w sobie coś ze sztuki teatralnej, antycznego dramatu i mitologii, dzięki przywoływaniu greckich bóstw. Bez dwóch zdań jest powieścią oryginalną, wciągającą i błyskotliwą, choć nie perfekcyjną. Czytajcie, bo warto.

„Furia” to historia w 5 aktach.
5 aktów, w których poznajemy grupę ludzi skoncentrowanych wokół Lany, gwiazdy filmowej. 5 aktów, w ciągu których na naszych oczach dojdzie do morderstwa, a każda z 7 osób uwięzionych na pięknej greckiej wyspie, ma dobry motyw i słabe alibi. 5 aktów, w których nie zabraknie zwrotów akcji, wrzących emocji ale i wystawienie mojej cierpliwości na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy kryminał może być brutalny, ale jednocześnie napisany z humorem? Czy może poruszać ciężkie, mroczne tematy, ale jednocześnie być sentymentalny? Michal Sykora udowadnia, że może.

Scena otwierające „Pięć martwych psów” jest, co tu dużo mówić, odpychająca i przerażająca. Walka psów, w których jedno ginie, drugie trzeba zszywać ku uciesze widzów, w założeniu ich „właścicieli”. To niejedyne bezsens cierpiące zwierzęta w tej historii. Są też niedźwiedzie, a ich wątek jest równie przerażający.

Akcja toczy się dwutorowo, choć w pewnym momencie się zazębia, co jest bardzo fajnym zabiegiem. Jak te dwa wyżej wymienione wątki łączą się ze sobą? Pozornie banalne powody, przypadki, małomiasteczkowi oligarchowie i układy, układziki - to wszystko zaprowadzi do zaskakujące finału.

Samo śledztwo (a właściwie dwa śledztwa) jest prowadzone dość chaotycznie, brak konkretnych tropów sprawia, że detektywi krążą w kółko, co trochę odciągało moją uwagę od lektury. Jednocześnie dodało całej historii realizmu, bo czyż nie tak wygląda to naprawdę? Śledczy popełniają błędy, miotają się.

Bohaterowie, choć barwni i zapadający w pamięć, to czasem irytujący w swoich zrachowaniach. Zwłaszcza Krystyna ze swoim zacięciem, który w końcu doprowadzi do….zaskakującego plot twistu! W książce nie brakuje akcji, napięcia, alkoholu i przemocy. Nie zabraknie też jednak refleksji nad losem zwierząt, bezmyślnością człowieka i kruchością życia.

To trzeci tom serii, ale wydaje mi się, że bez problemu możecie czytać je osobno.

Czy kryminał może być brutalny, ale jednocześnie napisany z humorem? Czy może poruszać ciężkie, mroczne tematy, ale jednocześnie być sentymentalny? Michal Sykora udowadnia, że może.

Scena otwierające „Pięć martwych psów” jest, co tu dużo mówić, odpychająca i przerażająca. Walka psów, w których jedno ginie, drugie trzeba zszywać ku uciesze widzów, w założeniu ich...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Postęp naukowy, nowinki z dziedziny chemii i medycyny sądowej, polityczne intrygi, piekielnie zdolny młody inspektor, paryski blichtr i nędzne piwnice pełne zła i przemocy. Dodajcie do tego jeszcze XIX-wieczny Paryż i historyczne tło rewolucji lipcowej, a dostaniecie rewelacyjny kryminał, który pochłonie Was bez reszty!

Najbardziej w książce „Biuro do spraw tajemnych” urzekł mnie język Autora. Jego styl jest urzekający, inteligentny i niesamowicie oddaje klimat retro (i tu ogromne ukłony w stronę tłumacza książki). Ta książka zabiera nas w podróż w czasie, do Paryża roku 1830, a dzięki obrazowym opisom możemy poczuć się jak na paryskiej ulicy, przejechać konną dorożką, poczuć smród zatęchłej piwnicy czy zachwycić się blichtrem salonów wyżej klasy. To jak Autor bawi się słowem zasługuje na najwyższe uznanie.

Główny bohater Valentin Verne to tajemniczy, inteligentny i zdolny do przemocy inspektor. Istna mieszanka wybuchowa, która skrywa też pewne pokłady łagodności i całe mnóstwo bolesnych przeżyć z przeszłości. Powoli, w nieśpiesznym tempie odkrywamy kolejne warstwy tej złożonej osobowości. Uwaga na plot twist, który niezłe namiesza.

Cała historia jest opowiedziana raczej spokojnym tempem, choć znajdą się tu też sceny akcji. Jednak to ten mrok i brutalność, która osacza od pierwszych stron, sprawia, że od lektury ciężko się oderwać. Ta historia jest bogata w szczegóły, ale nie przytłacza. Jest inteligentna, mocno naukowa a jednocześnie bardzo emocjonalna - balans jest genialnie zachowany.

Połączenie książki historycznej z brutalnym kryminałem i thrillerem psychologicznym. Świetny retro klimat i charakterystyczni bohaterowie - dla mnie ta książka ma wszystko. Na pewno będzie o niej głośno. Czytajcie koniecznie! Polecam jak nie wiem co

Postęp naukowy, nowinki z dziedziny chemii i medycyny sądowej, polityczne intrygi, piekielnie zdolny młody inspektor, paryski blichtr i nędzne piwnice pełne zła i przemocy. Dodajcie do tego jeszcze XIX-wieczny Paryż i historyczne tło rewolucji lipcowej, a dostaniecie rewelacyjny kryminał, który pochłonie Was bez reszty!

Najbardziej w książce „Biuro do spraw tajemnych”...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Młoda, atrakcyjna dwudziestodwuletnia Rebecca Myers, zaraz po studiach rozpoczyna pracę jako psycholog w jednym z najcięższych więzień w Wielkiej Brytanii. Sam na sam w malutkiej celi z groźnymi przestępcami, bez kajdanek, bez strażnika. Za to z przerażeniem, które ściska gardło, a którego pod żadnym pozorem nie może okazać.

Dr Myers w „Więziennej terapeutce” powraca do czasów, gdy rozpoczynała swą karierę psychologa sądowego. Szczegółowo opisuje program leczenia przestępców seksualnych (w skrócie SOTP), czyli terapie, którą wdrożono w brytyjskich więzieniach w celu rozwinięcia u przestępców seksualnych umiejętności rozpoznania szkodliwych schematów myślenia i zachowania oraz radzenia sobie z nimi. Zgodnie z założeniem SOTP przestępców seksualnych nie można wyleczyć, ale można nauczyć ich panowania nad swoim zachowaniem.

Ta książka to powrót do czasu gdy młoda, niedoświadczona psycholog dostaje swoją pierwszą grupę złożoną z 6 mężczyzn skazanych za przestępstwo na tle seksualnym. Rebecca pokazuje schemat działania takiej terapii, odkrywa przed czytelnikami mroczną przeszłość swoich podopiecznych (ale bez zbędnego epatowania brutalnością jakiej się dopuścili). Pokazuje jak zmienił się schemat myślowy mężczyzn, jaką drogę przeszli w trakcie terapii. Prześwietla ich bardzo dokładnie, szczegółowo analizuje ich dzieciństwo, relacje i schematy zachowań. To również zapis przemiany samej psycholog, jej ewolucja jako specjalisty. Niezwykle ciekawe są jej przemyślenia po każdym spotkaniu z więźniami, gdzie sama poddaje się analizie. Na minus jednak muszę odnotować zbyt częste aluzje do swojego życia prywatnego,, momentami może aż za bardzo szczegółowe.

Książka jest bardzo niepokojąca, od początku czuć klaustrofobiczny klimat ciasnej celi, wypełnionej męskimi ciałami o charakterystycznym więziennym zapachu. Przerażające szczegóły zbrodni, których dopuścili się członkowie tej terapii bardzo niepokoją, ale jeszcze więcej obaw budzi ich przeszłość. Trudna lektura, wywołująca gorzką refleksje.

Młoda, atrakcyjna dwudziestodwuletnia Rebecca Myers, zaraz po studiach rozpoczyna pracę jako psycholog w jednym z najcięższych więzień w Wielkiej Brytanii. Sam na sam w malutkiej celi z groźnymi przestępcami, bez kajdanek, bez strażnika. Za to z przerażeniem, które ściska gardło, a którego pod żadnym pozorem nie może okazać.

Dr Myers w „Więziennej terapeutce” powraca do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Takie debiuty chcę czytać, takie historie chcę przeżywać!
Książka napisana jest z punktu widzenia pani prokurator, samotnie wychowującej chore dziecko. Co więcej Autorka również jest z zawodu prokuratorem i ma chore dziecko, dlatego trochę obawiałam się, że fabuła będzie mocno skoncentrowana wokół pracy prokuratury. Na szczęście Autorka zachowała świetny balans między zawiłościami tego zawodu, a wątkiem tajemniczego zgonu małego chłopca.

Fabuła nie należy do tych lekkich i przyjemnych. Wręcz przeciwnie, prokurator musi zmierzyć się (po raz pierwszy w swojej karierze) z morderstwem dziecka. W dodatku dziecka z niepełnosprawnością. Dodatkowym utrudnieniem jest jej własne doświadczenie życiowe, tak bardzo podobne do matki zamordowanego chłopca. To jak Autorka zagrała na naszych emocjach jest godne podziwu. Prawdziwe, głębokie, bez fałszywej ckliwości czy gloryfikacji - prosto miedzy oczy o trudach samotnego macierzyństwa. Jak wiele wyrzeczeń i codziennych wyborów stoi przed rodzicami chorych dzieci? Ciężko to pojąć komuś, kto tego nie przeżył.

Ta historia wzbudziła we mnie mnóstwo pytań, wiele przemyśleń. Zwłaszcza rozwiązanie sprawy morderstwa, które rozstało mnie wewnętrznie, bo chcę ale jednocześnie nie mogę go zaakceptować. Autorka umiejętnie odciągały naszą uwagę od głównego podejrzanego (choć mi od początku wydawał się oczywisty), podrzuca kolejne tropy i świadków i robi to bardzo naturalnie, bez zbędnego przerysowania. Jedyny minus jaki tu widzę to liczne błędy i literówki, które niestety rzucały się w oczy.

Obok „Confessio” trudno przejść obojętnie. Ta historia zostaje w głowie, mnie skłoniła do długiej dyskusji i postawienia się w sytuacji bohaterów. Ta historia zagra Wam na emocjach, a może pozwoli spojrzeć na rodziców chorych dzieci inaczej, łagodniej? Świetny, bardzo wciągający debiut. Polecam bardzo!

Takie debiuty chcę czytać, takie historie chcę przeżywać!
Książka napisana jest z punktu widzenia pani prokurator, samotnie wychowującej chore dziecko. Co więcej Autorka również jest z zawodu prokuratorem i ma chore dziecko, dlatego trochę obawiałam się, że fabuła będzie mocno skoncentrowana wokół pracy prokuratury. Na szczęście Autorka zachowała świetny balans między...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam szwedzkie kryminały i uwielbiam motyw polityczny w książkach, dlatego bez wahania wzięłam do ręki książkę „Porachunki” Iwony Kienzler, autorki, która kilka lat spędziła na Gotlandii. Liczyłam na to, że poczuję ten charakterystyczny skandynawski klimat i dreszcz niepokoju, jednak nie do końca to otrzymałam.

Akcja dzieje się w większości na Gotlandii, znanej jako wyspa milionerów. Początkowo fabuła rozwija się jednak w Turcji, klimacie totalnie innym niż chłodna Szwecja. I właśnie taka jest ta książka, skrajnie rożna. Są dobre momenty, wciągające wątki i ciekawe zwroty akcji. Jednak Niestety jest też dużo „lania wody”, czyli opisów niewiele wnoszących do fabuły. Zdecydowanie zabrakło mi tu samego kryminału i emocji jakie niesie ze sobą ten gatunek. Jeśli miałabym określić tę książkę, to powiedziałabym, że to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Jest morderstwo (i to podwójne), jest śledztwo, ale wszystkie jest za mało.

Żałuje, ale ja nie poczułam klimatu Gotlandii, a główna bohaterka często mnie irytowała. Fabuła i szczegółowe opisy, które wykreowała Autorka nie wciągnęły mnie w ten świat porachunków. I niestety, ale za największy minus uważam wyjaśnienie głównego wątku. Nie kupuje tego zakończenia, jak dla mnie jednocześnie zbyt banalne i zbyt przekombinowane.

Uwielbiam szwedzkie kryminały i uwielbiam motyw polityczny w książkach, dlatego bez wahania wzięłam do ręki książkę „Porachunki” Iwony Kienzler, autorki, która kilka lat spędziła na Gotlandii. Liczyłam na to, że poczuję ten charakterystyczny skandynawski klimat i dreszcz niepokoju, jednak nie do końca to otrzymałam.

Akcja dzieje się w większości na Gotlandii, znanej jako...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ten reportaż postawił mnie w sytuacji, w której musiałam zrewidować swoje przekonania. Na codzień jestem twardo stąpającą osobą, nie wierzę w przepowiednie i przeczucia. Wierzę w zdrowy rozsądek. W „Biurze przeczuć” psychologia zderza się z snami i wizjami. Nauka kontra przeczucia, praca w szpitalu kontra prowadzenie dziennika przeczuć.

Psycholog John Barker, przy udziale dziennikarza Petera Fairleya przeprowadza nietypowe badanie: chce udowodnić, że niektórzy ludzie potrafią przewidzieć tragedie, zanim ta się wydarzy. Tak powstaje Biuro Przeczuć, które kataloguje i zbiera informacje od wielu osób i przekształca je w bazę danych opartą na wizjach, snach, wszelkiego rodzaju przeczuciach. Wszystko to rzetelnie dokumentuje w swoim reportażu Sam Knight. Autor łączy w jedną całość wiele historii, choć może się to wydawać nieco chaotyczne, to doskonale obrazuje działalność Barkera.

Sama idea istnienia Biura Przeczuć wydaje się absurdalna i nielogiczna, jednak ciężko jest podważyć dane, do których dotarł Knight. Konfrontuje doświadczenia osób, które doznały jakiegoś przeczucia z dokonaniami psychiatrii i psychologii. Starannie opisuje zakres badań Barkera jako pracownika szpitala i jego osobiste zaangażowanie w projekt. Nie ocenia, nie narzuca czytelnikom zdania, ale na pewno zasiewa ziarno wątpliwości w umysłach takich jak mój.

Temat na pierwszy rzut oka lekko niepoważny, przedstawiony w bardzo poważny sposób. Być może wielu z nas doświadczyło jakiego większego lub mniejszego przeczucia, mrowienia pod skórą zwiastującego jakieś wydarzenie. Jednak przeczucia dotyczące poważnych tragedii i wydarzeń na dużą skalę są częstsze niż może się wydawać. A może jednak nie? Polecam lekturę, bo to naprawdę fascynujący temat.

Ten reportaż postawił mnie w sytuacji, w której musiałam zrewidować swoje przekonania. Na codzień jestem twardo stąpającą osobą, nie wierzę w przepowiednie i przeczucia. Wierzę w zdrowy rozsądek. W „Biurze przeczuć” psychologia zderza się z snami i wizjami. Nauka kontra przeczucia, praca w szpitalu kontra prowadzenie dziennika przeczuć.

Psycholog John Barker, przy udziale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Seryjni mordercy. Moje dwadzieścia lat pracy w FBI Robert K. Ressler, Tom Shachtman
Ocena 7,5
Seryjni morder... Robert K. Ressler, ...

Na półkach:

Zrozumieć mordercę, czy to jest możliwe? Czy da się odkryć tożsamość bezwzględnych przestępców na podstawie dowodów znalezionych na miejscu przestępstwa? Robert K. Ressler udowodnił, że tak i został pionierem w opracowywaniu profilu psychologicznych morderców. Stawał twarzą w twarz z mordercami, przeprowadzał z nimi długie rozmowy, analizował ich dorastanie, relacje rodzinne i na tej podstawie opracowywał portrety,.

„Seryjni mordercy” to tak naprawdę fascynujący opis długoletniego procesu badawczego, którego podjął się Autor, by jak najlepiej opracować metodę profilowania. Na konkretnych przykładach szczegółowo opisywał, jakiej analizie poddał dowody, jakie wyciągał znicz wnioski i jak przekładał je na konkretne cechy przestępcy. Fascynujące, jak z szczątkowych informacji można wysunąć trafne założenia, które po nitce do kłębka prowadzą do złapania wielokrotnego mordercy.

Autor nie oszczędza szczegółów. Opis morderstw jest dokładny, pełen nawet tych najbardziej brutalnych informacji. Opisy pełne krwi, przemocy i sadyzmu pozwalają poczuć namiastkę tego, co czuł Ressler opracowując portret. Podziwiam spokój jakim emanował podczas rozmów z najgorszymi mordercami, z jaką pozorna łatwością docierał do ich umysłów i skłaniał do opowieści. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo odbiło się na jego zdrowiu psychicznym.

„Seryjni mordercy” to fascynująca lektura. Czytając czułam się jak na sali wykładowej słynnego profesora, który z pasją opowiada o swoim życiowym przedsięwzięciu. Bardzo polecam, szczególnie fanom kryminałów, ale nie tylko.

Zrozumieć mordercę, czy to jest możliwe? Czy da się odkryć tożsamość bezwzględnych przestępców na podstawie dowodów znalezionych na miejscu przestępstwa? Robert K. Ressler udowodnił, że tak i został pionierem w opracowywaniu profilu psychologicznych morderców. Stawał twarzą w twarz z mordercami, przeprowadzał z nimi długie rozmowy, analizował ich dorastanie, relacje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Scjentologia oficjalnie jest Kościołem, ale jej działaniom zdecydowanie bliżej do mafii. Ich hasłem jest walka o uratowanie świata, ale pod płaszczykiem szczytnego celu kryje się manipulacja ludźmi w celu gromadzenia majątku. Korupcja i zastraszanie jest na porządku dziennym. Scjentologia niszczy relacje rodzinne, całkowicie podporządkowuje sobie swoich wyznawców, upadła ich i upokarza.

„Spowiedź scjentologa” to wstrząsająca historia Mike’a Rindera, człowieka, który w hierarchii sekty zaszedł naprawdę wysoko. To że był jednym z przywódców, osobą odpowiedzialną za wiele spraw, nie uchroniło go od upodleń, nękania i niewolniczej pracy. W książce opisuje drogę jaką przeszedł, wszelkie nadużycia przywódców, rozlicza samego siebie, a przede wszystkim podejmuje próbę odzyskania rodziny.

Książki jakie czytałam o sektach były pisane z punktu widzenia osoby, która już jako dorosły został zmanipulowany i wciągnięty do sekty. Tu jest inaczej, ponieważ Mike wychowywał się w kulcie scjentologi od dziecka. Jego rodzice, gorliwi wyzwany, przesądzili o jego losie. Pod jeszcze większym wpływem scjentologi były dzieci Mike’a, które wychowały w samym centrum organizacji (Sea Org).

Do tej pory scjentologia kojarzyła mi przede wszystkim z Tomem Cruisem i Johnem Travoltą. Teraz kojarzy mi się głównie z nadużyciami, kłamstwami i tym co działo się w „dziurze”. Książka jest bardzo szczegółowa, dużo tu dat, nazwisk i skrótów stosowanych przez scjentologię. Z puntu widzenia reportażu to dobrze świadczy o jego rzetelności, ale przyznaje, że łatwo się w tym wszystkim pogubić.

Przecierałem oczy ze zdumienia czytając o prawdach, które powtarzają scjentolodzy. Jak bardzo trzeba być emocjonalnie uzależnionym, żeby wierzyć w takie rzeczy? Żeby zgadzać się na takie traktowanie? Przerażająca lektura, bardzo szczera i na swój sposób fascynująca. Polecam!

Scjentologia oficjalnie jest Kościołem, ale jej działaniom zdecydowanie bliżej do mafii. Ich hasłem jest walka o uratowanie świata, ale pod płaszczykiem szczytnego celu kryje się manipulacja ludźmi w celu gromadzenia majątku. Korupcja i zastraszanie jest na porządku dziennym. Scjentologia niszczy relacje rodzinne, całkowicie podporządkowuje sobie swoich wyznawców, upadła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzydziestolatkowie, którzy pragną stać się pełnoprawnymi dorosłymi. Z pracą na etacie, a nie na stażu. Z bliską osobą, nie samotnie. Wyróżnić się w tłumie, a nie zlać z otoczeniem. Z optymizmem patrzeć w przyszłość, a nie drżeć o wysokość wypłaty. Brzmi znajomo?

Do książki „Kontratak” podeszłam z dużym dystansem i bez żadnych oczekiwań, ponieważ bardzo rzadko czytam literaturę piękną, zwłaszcza autorów koreańskich. Niestety nie zachwyciła mnie ta książka, problemy głównej bohaterki mnie nie poruszyły, a całość wydaje mi się nieco mdłe. Podążałam śladem Ji-hye, śledziłam jej problemy zawodowe i osobiste i nie czułam żadnych emocji. Do pewnego przełomu dochodzi, gdy grupa trzydziestolatków nawiązują działalność konspiracyjna, jako przejaw buntu przeciwko wyskoki i instytucjonalnej władzy, ale to wciąż za mało, żeby ta historia mnie porwała.

Oczywiście wiem, że literatura koreańska jest pisana w prosty sposób, skupia się na opowiadanej historii, a nie na wartkiej akcji, ma nakłonić do przemyśleń i zwróci uwagę na istotny problem. W przypadku „Kontrataku” tak właśnie jest, bo to opowieść o próbie odnalezienie się w społeczeństwie, o samotności w tłumie ludzi. Głowni bohaterowie zwracają uwagę na to, że czasem nie potrzeba wielkich czynów, by wyrazić swój bunt i manifest. Ta książka na pewno znajdzie swoich wielbicieli, bo ta subtelna proza skłania do refleksji. Jednak mnie nie zainteresowała na tyle, bym się nią zachwyciła. Dla mnie była za spokojna i monotonna.

Trzydziestolatkowie, którzy pragną stać się pełnoprawnymi dorosłymi. Z pracą na etacie, a nie na stażu. Z bliską osobą, nie samotnie. Wyróżnić się w tłumie, a nie zlać z otoczeniem. Z optymizmem patrzeć w przyszłość, a nie drżeć o wysokość wypłaty. Brzmi znajomo?

Do książki „Kontratak” podeszłam z dużym dystansem i bez żadnych oczekiwań, ponieważ bardzo rzadko czytam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziecko wyrwane z bezpiecznego środowiska, porwane w drodze do domu, zmanipulowane obietnicą spotkania z rodzicami, wywiezione i przetrzymywane przez kilka lat w górach. Ile zła musiała wycierpieć Marta, zanim została porzucona jak „zepsuta zabawka”? Jak bardzo 8 lat niewoli wpłynęło na całe jej życie?

„Czarcie lustro” to jedna z tych historii, przy których od samego początku wstrzymałam oddech i co chwilę musiałam sobie przypominać, że to tylko fikcja. Martę poznajemy w momencie, gdy teoretycznie to co najgorsze już za nią, ale dzięki licznym retrospekcjom ze szczegółami, często bardzo brutalnymi i bolesnymi, poznajemy jej historię niewoli.

Z drugiej strony poznajemy też relację Elwiry, młodej nauczycielki, uwikłanej w romans z dyrektorem szkoły. I właśnie do wątku tej bohaterki mam jedyne zastrzeżenia, ponieważ jej zachowanie często wydawało mi się bardzo naiwne, dopóki nie dotarłam do końca i poznałam wyjaśnienie intrygi. Wtedy zachowanie Elwiry stało się jasne, ale ja poczułam się jakby oszukana przez Autorkę i nadal nie wiem czy to „oszukanie” bardziej mi się podoba czy nie.

Pomimo tego, że w moim odczuciu książka ma kilka niedociągnięć, to fabuła wciągnęła mnie praktycznie od początku. Jest ciekawie skonstruowana a rozdziały pisane z perspektywy uwięzionego dziecka ściskają za gardło. Świetnie został oddany mroczny klimat stan takiej niepewności i chaosu, w którym poruszają się bohaterki tej powieści.

Może zabrakło mi trochę psychologii postaci porywacza i jego perspektywy, na pewno dopełniło y to całości obrazu, ale i tak dałam się wciągnąć w tę sieć intrygi. Mroczna, pełna emocji i dramatu wykorzystanego dziecka.

Dziecko wyrwane z bezpiecznego środowiska, porwane w drodze do domu, zmanipulowane obietnicą spotkania z rodzicami, wywiezione i przetrzymywane przez kilka lat w górach. Ile zła musiała wycierpieć Marta, zanim została porzucona jak „zepsuta zabawka”? Jak bardzo 8 lat niewoli wpłynęło na całe jej życie?

„Czarcie lustro” to jedna z tych historii, przy których od samego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Szukacie kryminału w klasycznym stylu z nutą subtelnego humoru? Mam coś dla Was! „Frania Tańska i tajemnica zaginionego obrazu” to kryminał, którego akcja osadzona jest w Warszawie w 1924 roku. Główną osią wydarzeń jest kradzież cennego obrazu z Muzeum Narodowego, ale tak naprawdę ta zagadka kryminalna pozostaje nieco w tle w stosunku do wydarzeń związanych z postacią głównej bohaterki, Frani Tańskiej. Jest to niezwykle barwna, oryginalna i odważna jak na tamte czasy postać, która zdobywa sympatię czytelnika od samego początku. Jest bardzo autentyczna, buzuje w niej mnóstwo emocji, jest jednocześnie silna i pozytywna, ale jednocześnie pełna smutku i cierpienia. Na szczególną uwagę zasługuje też Sandor, węgierski handlarz winem, miłośnik kobiet i dobrej zabawy oraz służąca z jej humorystycznym powiedzeniem „No i hej”, które kończy każdą dyskusje 🤭

Ten kryminał w stylu retro okraszony jest dużą dawką humoru. Łatwo przy tego typu powieściach o przesadę, o przekroczenie tej cienkiej granicy, gdy humor staje się groteską. @maja_van_straaten uniknęła tego błędu, jej powieść zawiera subtelny humor sytuacyjny, wynikający ze splotu wydarzeń, nie jest nachalny, nie jest męczący. Sama historia jest nieco szalona a bohaterowie bardzo barwni, ale razem tworzy to ciekawą kompozycję, którą czyta się z przyjemnością.

Autorka ma lekkie pióro, z dużą swobodą opisuje lata dwudzieste, zwyczaje tamtejszych elit, podrzuca ciekawostki tej epoki. Świetnie odmalowała tło społeczne artystów oraz biedniejszych mieszkańców stolicy, a dzięki stylizowanymi językowi przeniosła nas do tamtych czasów.

Jest to lekki kryminał z inteligentnym poczuciem humoru. Może momentami jak dla mnie nawet zbyt lekki i spokojny. Jednak ten debiut zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę. Intryga, choć z przewidywalnym zakończeniem, jest dopracowana i spójna. A wiec jeśli szukacie czegoś lekkiego i świeżego, co pozwoli Wam się uśmiechnąć podczas lektury, ale i uruchomić szare komórki, to zdecydowanie polecam Franię.

Szukacie kryminału w klasycznym stylu z nutą subtelnego humoru? Mam coś dla Was! „Frania Tańska i tajemnica zaginionego obrazu” to kryminał, którego akcja osadzona jest w Warszawie w 1924 roku. Główną osią wydarzeń jest kradzież cennego obrazu z Muzeum Narodowego, ale tak naprawdę ta zagadka kryminalna pozostaje nieco w tle w stosunku do wydarzeń związanych z postacią...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rok 1978, zima stulecia i mała osada położona u stóp Karkonoszy odcięta całkowicie od świata przez obfite opady śniegu. W samym środku walki z żywiołem, mieszkańcy wsi odnajdują zwłoki młodej dziewczyny. W obliczu tej zbrodni budzą się stare demony, lęki i głęboko skrywane tajemnice.

Tytułowa osada to miejsce zdawałoby się na końcu świata, zapomniane i pozostawione samemu sobie. Osadę zamieszkują przesiedleńcy z kresów, którzy nadal wierzą w opowieści o demonach i przekazują je sobie z pokolenia na pokolenie. W takiej trochę mistycznej, trochę demonicznej atmosferze Michał Śmielak osadził tę historię. Lokalne legendy, wiara w Marę, demona który poluje na ludzi, przenikający do szpiku kości mróz - to buduje niesamowity klimat, bardzo mroczny, tajemniczy i wielowarstwowy.

Akcja toczy się dwutorowo, w przeszłości podczas zimy stulecia, gdy dochodzi do tajemniczych zbrodni i współcześnie, gdy policjanci z archiwum X próbują rozwikłać zagadkę sprzed lat. Oba wątki łączy postać podporucznika Jana Rysia, który był naocznym świadkiem tych wydarzeń. Autor lawiruje między dwoma przestrzeniami czasowymi, po kawałku odkrywa przed nami kolejne detale, a z każdym zdaniem zagęszcza atmosferę coraz bardziej. Doskonale ukazuje również skomplikowane relacje międzyludzkie, eksponuje lęki i wzajemne zawiści. „Osada” w bardzo dobitny sposób ukazuje, jak niewiele trzeba by rozpalić iskrę zemsty, jak niewiele trzeba by jedno zło pociągnęło za sobą lawinę kolejnych krzywd.

„Osada” oscyluje na granicy kryminału, thrillera i horroru. Wciąga w swoje mroźne szpony od samego początku, zaskakuje zakończeniem tak, że brak tchu. Mimo że zagadka kryminalna jest intrygująca, to ludzkie emocje są ty na pierwszym planie. I to emocje w szerokim spektrum, od tych najmroczniejszych po te najbardziej pożądane, młodzieńcze. Ogromnie polecam Wam odwiedzić „osadę” i przeżyć to na własnej skórze.

Rok 1978, zima stulecia i mała osada położona u stóp Karkonoszy odcięta całkowicie od świata przez obfite opady śniegu. W samym środku walki z żywiołem, mieszkańcy wsi odnajdują zwłoki młodej dziewczyny. W obliczu tej zbrodni budzą się stare demony, lęki i głęboko skrywane tajemnice.

Tytułowa osada to miejsce zdawałoby się na końcu świata, zapomniane i pozostawione samemu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Seria z papugą, której główną bohaterką jest pyskata mecenas Zuzanna Lewandowska to od dawna moje quilty pleasure. Serię odkryłam dawno temu i z marszu pokochałam Zuzę, babę z jajami, która stawia czoła komunizmowi, za nic ma konwenanse, ma cięty język i jest właścicielką gadatliwej papugi.

Muszę być jednak uczciwa wobec siebie i wobec Was, dlatego z żalem przyznaję, że „Kuba” to najsłabsza część tej serii. Być może formuła się już wyczerpała (w końcu to już 10 tom!), być może Zuza poza granicami Płocka, nie jest już tą samą Zuzą. Autor wysłał swoją bohaterkę na Kubę i zadbał o to, by się tam nie nudziła. Niestety, w przeciwieństwie do mnie. Im dalej, tym fabuła stawała się coraz bardziej odrealniona i po prostu dziwna. Sceny z pożarciem przez krokodyla ocierają się absurd, gorący romans pani mecenas budził moje zażenowanie, jedynie kontrrewolucja papugi Zgagi wywołała mój uśmiech.

Książka, jak wszystkie poprzednie, jest napisana lekko, stylistycznie jest poprawna. Nie brakuje tu czarnego humoru i sarkazmu, za który tak polubiłam tę serie. Nie zabrakło też licznych odniesień do współczesnych wydarzeń ze świata polityki i za to duży plus, ale to nie wystarczyło, by uznać tę cześć za dobrą. Mimo całej mojej sympatii do Autora, to uważam że mocno tu popłynął z fabułą, a absurd goni absurd i ciężko się to czytało.

Pozostaje mi tylko liczyć na to, że jak Zuzanna wróci do Polski, to wróci też ten poziom, który wcześniej mnie zachwycił.

Seria z papugą, której główną bohaterką jest pyskata mecenas Zuzanna Lewandowska to od dawna moje quilty pleasure. Serię odkryłam dawno temu i z marszu pokochałam Zuzę, babę z jajami, która stawia czoła komunizmowi, za nic ma konwenanse, ma cięty język i jest właścicielką gadatliwej papugi.

Muszę być jednak uczciwa wobec siebie i wobec Was, dlatego z żalem przyznaję, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to