cytaty z książek autora "Jean Dutourd"
- Czy do mnie to pani mówi?
- Mówię do tego, kto chce słuchać.
- No, no - mówi Julia - przecież tu sami Francuzi!
- Sami Francuzi? - wykrzykuje Pani Lecuyer.- No, wolę to słyszeć, niż być głuchą, ale jeżeli ten agent piątej kolumny jest Francuzem, to ja jestem Chinką!
- Jestem lepszym Francuzem od pani!
-Wiesz, co ta laska jest dziewięćset czterdziesta trzecia w tym roku. Laska zawsze robi przyjemność. Jestem człowiekiem, który ma najwięcej lasek w całej Francji!
-Bo pan nie może sobie wyobrazić, panie Marszałku - ciągnął dalej Benjamin głosem wibrującym - tego poruszenia miłości, którym drży Francja, Francja z ludźmi, ziemią i zwierzętami, tego poruszenia miłości, w którym drży przed panem, panie Marszałku. Oto ten kraj oddaje się pragnie, chce byś go posiadł!
Mleczarz mówi:
- To kury je zniosły, zwykłe nasze kury, panie Marszałku. Ale wiedziały, że to pan będzie je spożywał! Powiedzieliśmy im! I dlatego są takie wielkie.
Te jajka to akt wiary kur Francji!
- No, więc - powiedział Marszałek - do widzenia, moi drodzy! Będę maczał bułeczkę w tych jajkach myśląc o was i o dzielnych kurkach, co je zniosły. To piękny zawód być mleczarzem. Piękny stary zawód naszego kraju. Do widzenia, niech żyje Francja!
- Benjamin - mówił - to żydowskie nazwisko. Marszałek wcale nie jest dumny, kiedy trzyma Żyda koło siebie. On jest taki postępowy. A widzisz, ja zawsze mówiłem, że Żydzi to też ludzie takie same jak inne. No, ale zobaczyć Żyda koło Marszałka, to nie byle co!
Kraj dusił się pod pokrywą, nie dochodziły tu odgłosy świata. Zastępowała je wyobraźnia; nie kontrolowana, tworzyła szalone obrazy, tajemnicze powiązania, wprowadzała magię, moralność, cel ostateczny, syciła, jak umiała, głód nowości, który opanował umysły.
- Przez czterdzieści lat byłem rojalistą - mówi - ale dziś uważam, że Francja nie jest godna króla. To kraj skończony. Przestałem wierzyć we Francję!
- Nie, panie Marszałku - powiedział - to były takie kury jak wszystkie, ale się im powiedziało, że mają znosić dla Marszałka, no to ma się rozumieć postarały się! Stworzonka sobie powiedziały -bo niech się pan tylko postawi na ich miejscu! - chcemy, żeby Marszałek był z nas dumny!
- Dzielne francuskie kurki! - zamruczał Marszałek.
[...]
- Wolę niemieckie dywizje pancerne od kawalerii świętego Jerzego. To bardziej szczere!
[...]
-Kawaleria świętego Jerzego - oznajmiła - mówi ci: gówno, parszywy kolaboracjonisto!
- Niech nikt nie myśli, że jak jesteśmy mleczarze, to sobie lepiej dajemy radę. Całkiem na odwrót. U nas w domu każdy ma wydzielone. Ja to nawet ważę masło dla córki i dla małego. A mąż nie dostaje ani grama więcej jak ma prawo. To mówię tylko na przykład.
- Marszałek to jest taki inteligentny. I tak samo ma inteligentnych koło siebie.
- I bardzo jest postępowy - dorzucił mleczarz. - Najlepszy dowód, że ma Żyda przy sobie.
- Żyda?! - wykrzyknął pan Lebugle zdumiony.
- A tak - odpowiedział mleczarz. - Widziałem go na własne oczy.
- Żyda! - powtórzył pan Lebugle. - Niesłychane! Więc im przebaczył? To święty!
To szczęście dla Francji, że znalazła Petaina i Lavala. Bez tych dwóch ludzi, a jeszcze przy tych głupstwach, jakie się u nas robi, Hitler by się w końcu przestał nami interesować. Nie wiem, jakbyśmy wtedy wyglądali.
- Republika to hołota u władzy. Bo spójrzmy na ciało ludzkie, proszę pani. Głowa!... Czyż nogi rozkazują głowie? Oczywiście nie. To byłby absurd. W polityce jest tak samo. Głowa rozkazuje, nogi słuchają.
- Czas uporządkować nasz dom. Ja, proszę pani, popieram dyktaturę. Uważam, że Hitler jest zapoznaną wielkością. My mamy oczywiście Petaina. Ale, do licha, niechże nam pozwolą zrobić doświadczenie z Petainem! Dopiero się przecież zaczęło!
- Niech żyje Francja, proszę pana - szepnął Lemercier spuszczając oczy.
Pięćdziesięcioletni jegomość westchnął:
- Przebudzenie było bolesne. ale uzdrawiające. Przynajmniej widzimy teraz, do czego to nas doprowadziło. Mnie na przykład nie można zarzucić, żebym lubił Niemców, ale trzeba być sprawiedliwym: pierwszy muszę przyznać, że nas uratowali.
[...]
- Czyż można nie być za Marszałkiem?
- Są tacy, proszę pana, są. Więcej ich, niż pan myśli.
- Oczywiście coś słyszałem o jakimś generale de la Gaule czy de Gaulle, co jakoby przeszedł na stronę Londynu...
- To nieprzyjaciel Francji, proszę pana! Karierowicz.
Z dwojga: Niemcy czy Anglia, wybieramy Francję!
- No, a cóż z Niemcami, proszę pana?
- Oni są przyjaciółmi Francji.
[...]
- No, a Hitler? Sądzi pan, że to wielki przyjaciel Francji?
- Jestem przekonany, że tak, proszę pana.
Dawniej nieuczciwy kupiec bankrutował, dziś uczciwy kupiec byłby zrujnowany.
Uczciwość handlowa nie jest kodeksem moralnych przepisów, jest to zbiór recept potrzebnych do zdobycia powodzenia.
- No i co my z nim poczniem? - zakłopotał się Karol. - Przecież nie zrobiem z niego konserw. Wyobrażasz sobie, żeby tak znaleźli szkopa u nas?
- Ach, panie Marszałku! - wykrzyknął. - Nawet Ludwik XIV nie mógł powiedzieć, że kury się wysilały, kiedy znosiły jaja dla niego. Zwierzęta, panie Marszałku, zwierzęta oddają panu hołd!
- W każdym bądź razie - mawiała mleczarka - Leonia to już za dużo sobie pozwala! Jakby nie wiedziała, że byliśmy przyjęci przez Marszałka. Nie jesteśmy przecież pierwsi lepsi!
Słabi ludzie wyciągają smętne zadowolenie z porównywania obecnej swej niedoli z minionym szczęściem, usiłując w ten sposób dowieść sobie, że jednak życie ich nie było całkowicie przegrane.
Marszałek z prawdziwą antyczną prostotą żąda, by mu zrobić dwa jajka na miękko. Będzie je jadł z myślą o wiernym mleczarzu. A także o kurach, o dzielnych kurkach, co wiedziały, dla kogo pracują, i jak wielu innych - dały z siebie, co mogły.
To oni! - pomyślał. - Na pewno oni. I to mleczarze! To korona wszystkiego! Cóż za czasy! Mleczarz jest królem. Przyjmowany przez głowę państwa i gloryfikowany przez oficjalnych pisarzy.
- Próba przekupstwa funkcjonariusza i pogróżki, pod adresem przedstawiciela władzy to poważna sprawa. Poza sankcjami, jakie może ściągnąć oszustwo. Do miłego widzenia się z państwem.
[...]
- A pana paczuszka, panie kontrolerze! Zapomniał pan paczuszki...
Simonin spojrzał na niego lodowato i powiedział:
- A teraz na dodatek recydywa!
Gdy nas Niemcy nauczą, jak się rządzić, kiedy zrobią z nas naród pełnoletni i poważny, wrócą najspokojniej do Niemiec. Może stracimy Alzację i Lotaryngię, ale lekcja warta sera, być może. I niechże mi Pan powie całkiem szczerze, czy nie jest dziś lepiej niż przedtem? Nie mamy strajków, agitacji, skandali politycznych, sprzedajnych posłów, partyj. No, oddycha się wreszcie.
Anglikom też by się bardzo przydała okupacja. Będą ją jeszcze mieli, niech pan będzie spokojny. Pan Churchill, jegomość z cygarem, będzie dyndał. Według rachunku Trzecia Rzesza powinna zwyciężyć, i to jest słuszne.