rozwiń zwiń

OPINIE UŻYTKOWNIKÓW

Dodaliście już:
3
7
9
3
3
9
6
opinii o książkach

Najnowsze opinie

Video-opinia Dream again Mona Kasten
4,0 / 10
26.04.2024
Opinia Pierwsza hrabina Wessex Thomas Hardy
7,0 / 10
27.04.2024

Dwa klasyczne, bardzo dobre opowiadania. Ponieważ o tytułowym utworze napisano poniżej już całkiem sporo, to pozwolę sobie skomentować ten mniej znany: „W pewnym miasteczku”. Pozornie historia ta udaje mozolny romans, trójkąt z personami różnych stanów, i kieruje nas w ograne interpretacje, ale pod skórą buzuje świeża krew – podtytuł his...

Czytaj więcej
Filtry

Opinie i Video-opinie [3 793 396]

Sortuj:

Na półkach: , , , ,

Dwa klasyczne, bardzo dobre opowiadania. Ponieważ o tytułowym utworze napisano poniżej już całkiem sporo, to pozwolę sobie skomentować ten mniej znany: „W pewnym miasteczku”. Pozornie historia ta udaje mozolny romans, trójkąt z personami różnych stanów, i kieruje nas w ograne interpretacje, ale pod skórą buzuje świeża krew – podtytuł historii mógłby brzmieć „cena angielskiego dżentelmeństwa”. Główny bohater, Barnet, swoje wulkaniczne emocje betonuje introwertyczną pozą dżentelmena i chociaż miota się w nim również dusza romantyka – takiego Kmicicowego, który koniecznie musi rączki całować – to finał tego dramatu wewnętrznego może być tylko jeden. Dżentelmen w Barnecie wygrywa, przegrywają za to obopólnie główne postacie skazane na samotne żywoty eremitów. Opowiadanie pokazuje, jak kultura sabotuje relacje międzyludzkie; jak wyrachowana powściągliwość pozwala z jednej strony wychodzić z twarzą z każdej opresji, a z drugiej ogranicza „zdrowy” kontakt między płciami. Można też w duchu bardziej humanistycznym powiedzieć, że miłosne porażki nakładają na nas zbroję obojętności, a tę uprzejmą rezerwę uczymy się traktować jak tarczę, co tylko pogłębia problem relacji.

„W pewnym miasteczku” napisane jest przy tym prostą frazą, ma jeden naprawdę ciekawy plot twist, który burzy ład na szachownicy, a kończy się w sposób zaskakująco smutny, z wielokropkiem. Jest to też kilkadziesiąt stron niezwykle treściwych, a przeskok czasowy w narracji pozwala na sprawdzenie konsekwencji decyzji bohaterów, które nakierowały ich żywoty na pewien, nieodwracalny już, wektor.

Zdecydowanie polecam. (Oba opowiadania).

Dwa klasyczne, bardzo dobre opowiadania. Ponieważ o tytułowym utworze napisano poniżej już całkiem sporo, to pozwolę sobie skomentować ten mniej znany: „W pewnym miasteczku”. Pozornie historia ta udaje mozolny romans, trójkąt z personami różnych stanów, i kieruje nas w ograne interpretacje, ale pod skórą buzuje świeża krew – podtytuł historii mógłby brzmieć „cena...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna książka o tym, że dwoje ludzi zaczęło do siebie pisać, zakochali się w sobie i postanowili się spotykać.

I kupili kozę 🐐

Delia dostaje sms z nieznanego numeru. Myśli, że to jej brat, który ciągle gubi telefon, i odpisuje. Szybko okazuje się, że to Zach, który próbował umówić się z nowym klientem.

Mimo wyjaśnienia pomyłki piszą dalej ze sobą. Szybko przechodzą do flirtu.

Książka jest miła, dla niektórych może nawet nudna. Bez zwrotów akcji, czarnych charakterów, nawet edukacyjna. Aż do nieszczęsnego #thirdactbreakup. Rooozumiem, musiała być jakaś drama na końcu, ale fakt, że Delia tak chętnie obdarza zaufaniem obcych facetów z sieci, ale już nie własnego chłopaka, nie rokuje dobrze dla związku.

Na szczęście przeprasza potem Zacha.

Mnie to pozostawiło z niesmakiem. Urządziła chłopakowi dramę, chociaż od początku mogła sprawę wyjaśnić. Mogło być setek powodów, dlaczego tak się stało włącznie ze shakowaniem czy wykradzeniem danych. Po co od razu kręcić dramę i niedomówienia? W związku ważne jest zaufanie i szczera komunikacja, a nie to, żeby w razie kłótni wasi przyjaciele pomagali wam się ogarnąć. Taka relacja długo nie pociągnie.

To mnie generalnie irytuje w motywie rozstania w trzecim akcie.

I jeszcze jedna rzecz: autorka pisze o nerdach, ale chyba sama nerdem nie jest🧐. Napisała, że Rollercoaster Tycoon był grą arkadową. Nie wiem, może to błąd tłumacza albo ja czegoś nie wiem o tej kultowej pozycji. Może się czepiam, ale byłam uzależniona od Rollercoastera ;P.

Przyjemna książka o tym, że dwoje ludzi zaczęło do siebie pisać, zakochali się w sobie i postanowili się spotykać.

I kupili kozę 🐐

Delia dostaje sms z nieznanego numeru. Myśli, że to jej brat, który ciągle gubi telefon, i odpisuje. Szybko okazuje się, że to Zach, który próbował umówić się z nowym klientem.

Mimo wyjaśnienia pomyłki piszą dalej ze sobą. Szybko przechodzą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rodzice uzdolnionych dzieci zrobią wszystko by ich chronić przed złem. Dzieci to nasze skarby, każdy chce je trzymać z daleka od złego.
Zbliża się wojna i trzeba coś zrobić by od niej uchronić siebie i swoich najbliższych. O tym właśnie jest ta książka, o determinacji.
Bardzo byłam ciekawa tej pozycji. To jakie dzieci mają zdolności, co zrobią by uniknąć wojny i dlaczego one są takie wyjątkowe. Niestety trochę się zawiodłam. Denerwowało mnie, że na każdym kroku było powtarzane każdemu, jakie zdolności mają dzieci, w czyn są dobre. Było to przypominane cały czas. Przez to już znałam to na pamięć. Kolejna rzecz to powtarzanie, że ludzie nie mają pracy, że akurat takich specjalistów szukają. Bardzo czekałam na finał, czy im się uda zrealizować projekt Sonii. Te zabiegi okoliczności np. wszyscy potrafią mówić po angielsku. To też trochę naciągane, że w takim dużym skupisku ludzi, którzy ze sobą żyją, mieszkają nie ma kłótni, każdy jest dla siebie miłym. Wiem, że to książka, świat nierealistyczny, ale troszkę takie realistyczne rzeczy powinny być moim zdaniem. Książkę czytało się szybko więc to plus. Choć nie ukrywam, że ciekawa jestem jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów.

Rodzice uzdolnionych dzieci zrobią wszystko by ich chronić przed złem. Dzieci to nasze skarby, każdy chce je trzymać z daleka od złego.
Zbliża się wojna i trzeba coś zrobić by od niej uchronić siebie i swoich najbliższych. O tym właśnie jest ta książka, o determinacji.
Bardzo byłam ciekawa tej pozycji. To jakie dzieci mają zdolności, co zrobią by uniknąć wojny i dlaczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Biedny Nietzsche! Nieczytany za życia, wygłaszający swoje tezy przed audytorium bez publiczności i tak bardzo wplątujący się w sprzeczności gordyjskiej zawiłości, że ich rozplątanie wymagałoby nie tyle miecza, ile porządnej siekiery i siły do rąbania. A jednak, pomimo licznych pomyłek, często też miał rację, nawet gdy miał ją wbrew sobie. Proroczo przemawia do naszych czasów z przeszłości; przemawia do bagna ludzkiego obłąkania, w którym tonie współczesny świat. Porusza kwestię fałszywego moralizmu stada, złudzeń samozwańczego postępu, który nieustannie gratuluje sobie dopełnienia historii. Najsłynniejsza książka filozofa, "Tako rzecze Zaratustra", stawia starożytnego proroka Persów i Medów w roli rzecznika autora, który przyjmuje urząd natchnionego proroka. Paul Kriwaczek pisze, że program Nietzschego miał na celu naprawienie szkód wyrządzonych ludzkości przez oryginalne nauki Zaratustry, które uczynił wynajdując moralność. Dlatego też wg Nietzschego to do samego Zaratustry należało naprawienie tego błędu.

Dwie pierwsze księgi czyta się znacznie lepiej niż dwie pozostałe, które wkrótce stają się dość uciążliwe. Sekcja Księgi I, zatytułowana "O nowym bożku", jest przykładem twórczości Nietzschego w jego najbardziej trafnym wydaniu. Odnosi się on tu do konkretnego idola, tego ziarna ideologii - państwa. Przedstawia państwo jako zrównującego Molocha demokracji w najbardziej pejoratywnym sensie. Zaratustra zwraca się do motłochu: "Państwem zwie się najzimniejszy ze wszystkich zimnych potworów". Jego chłód oznacza martwotę, jego demoniczny, przeciwny życiu charakter. Państwo jest puste, wszystkie jego proklamacje brzmią pusto; to kłamstwa. "Ten ci znak daję ja wam" - powiada Zaratustra - "każdy naród mówi swoim językiem dobra i zła: nie rozumie sąsiad mowy tej." Mentalność etatystyczna pojmuje siebie, w metaforze Nietzschego, jako "palec Boga rządzący". Prawdziwe aspiracje człowieka zaczynają się dopiero na granicy państwa. Aby móc oddychać czystym powietrzem musi uchodzić "od oparu tych ofiar ludzkich". Ta holokaustyczna aluzja nawiązuje do wspomnianego Molocha, fałszywego bóstwa, którego wyznawcy niszczyli życie w hołdzie swemu idolowi.

Co mnie trochę zaskoczyło podczas tej lektury to podobieństwa Nietzschego do sabaudzkiego konserwatysty Josepha de Maistre, który przecież miał przeciwne niemieckiemu myślicielowi przekonania religijne. De Maistre, podobnie jak Nietzsche, traktował nowoczesność ze skrajnym sceptycyzmem i niemałą pogardą; i on także w słowie "demokracja" dostrzegał fantazyjną nazwę rządów tłumu i gilotyny. Rozważmy fragment II księgi Zaratustry zatytułowany "O tarantulach". Owłosiony, jadowity pająk służy Nietzschemu za figurę złośliwej zawiści, tego krwiobiegu demokracji. "Zemsta tkwi w twojej duszy" - oznajmia jednemu z pająków - "jadem twoim o kołowaciznę zemsty przyprawiasz ty duszę". Ta kołowacizna odnosi się do mimetycznej ponęty motywu zemsty jak i do żądzy krwi motłochu. Zaratustra utożsamia tarantule z "kaznodziejami równości", którzy swą mściwość nazywają sprawiedliwością. Pokłada wielką nadzieję, że człowiek zostanie uwolniony z więzów zemsty. Choć posiadaczy tego poglądu jest niewielu, to przecież egalitaryści nie mogą pozwolić na żadną odmienną mniejszość, bez względu na to, jak małą. "Darzmy zemstą i spotwarzaniem tych wszystkich, którzy nie są nam równi". Trudno nie pomyśleć o współczesnej "cancel culture". "W każdej ich skardze brzmi zemsta, w każdej pochwale dokuczliwość; a być sędzią zda im się snadnie najwyższą błogością". Tako rzecze Zaratustra.

Biedny Nietzsche! Nieczytany za życia, wygłaszający swoje tezy przed audytorium bez publiczności i tak bardzo wplątujący się w sprzeczności gordyjskiej zawiłości, że ich rozplątanie wymagałoby nie tyle miecza, ile porządnej siekiery i siły do rąbania. A jednak, pomimo licznych pomyłek, często też miał rację, nawet gdy miał ją wbrew sobie. Proroczo przemawia do naszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajnie napisana.
Mnóstwo epitetów,określeń.
Pożyczyłam ją, a ktoś wcześniej czytał ją 24 lata temu.
Tyle czekała na mniena półce.
Polecam.

Bardzo fajnie napisana.
Mnóstwo epitetów,określeń.
Pożyczyłam ją, a ktoś wcześniej czytał ją 24 lata temu.
Tyle czekała na mniena półce.
Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Urzekł mnie mroczny klimat książki.
Bardzo dobry audiobook.

Urzekł mnie mroczny klimat książki.
Bardzo dobry audiobook.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowiadania Pana Sapkowskiego są wciągające. Czytam je za jednym podejściem, więc dla mnie jest to odpowiedni wyznacznik.
Pan Andrzej Sapkowski w ciekawy sposób opisuje dylematy moralne. Zło zostało przedstawione w przeróżny sposób, od podejścia zero-jedynkowego poprzez poziomowanie, ale też postrzegane w zależności od wiedzy każdego bohatera o przeszłości pozostałych.

Polecam.

Opowiadania Pana Sapkowskiego są wciągające. Czytam je za jednym podejściem, więc dla mnie jest to odpowiedni wyznacznik.
Pan Andrzej Sapkowski w ciekawy sposób opisuje dylematy moralne. Zło zostało przedstawione w przeróżny sposób, od podejścia zero-jedynkowego poprzez poziomowanie, ale też postrzegane w zależności od wiedzy każdego bohatera o przeszłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie do końca mam zdanie o tej pozycji. Nie jest to typowy horror, choć w tej kategorii figuruje. Na pewno ma bardzo fajnie zbudowane postaci. Zakończenie... Powiedzmy, że było nieco zaskakujące, choć brakło mi tutaj większego zagłębienia się w mitologię. Spoko do posłuchania, ale nie ma wow.

Nie do końca mam zdanie o tej pozycji. Nie jest to typowy horror, choć w tej kategorii figuruje. Na pewno ma bardzo fajnie zbudowane postaci. Zakończenie... Powiedzmy, że było nieco zaskakujące, choć brakło mi tutaj większego zagłębienia się w mitologię. Spoko do posłuchania, ale nie ma wow.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dlaczego 5.?? Uzasadnił to najlepiej Bartlox dająć 4 .Ja tylko potwierdzę. Trochę nie mój klimat🫤😕☹️

Dlaczego 5.?? Uzasadnił to najlepiej Bartlox dająć 4 .Ja tylko potwierdzę. Trochę nie mój klimat🫤😕☹️

Pokaż mimo to


Na półkach:

“Spotkasz mnie nad jeziorem”

“Wspaniałą rzeczą w spotkaniu z kimś, kogo prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczysz, jest to, że możesz powiedzieć mu o sobie wszystko, bez żadnych konsekwencji.”

Czyżby?

Jeden dzień,
jedna obietnica,
jedno spóźnienie.

“Każde kolejne lato” bardzo mi się podobało, ale tutaj? Przy “Spotkasz mnie nad jeziorem”? Nie ma miłości. Wręcz mam wrażenie, że jest rozczarowanie.

Historia zapowiadała się naprawdę obiecująco. Początek bardzo mi się podobał, natomiast im dalej zagłębiałam się w historię, to miałam wrażenie, że pode mnie zaczynają się rozpadać schody…

Fern, to postać opłakująca stratę najbliższej jej osoby. Miała nie najlepsze młodzieńcze lata. Brakowało mi jej głębszej osobowości. I tej motywacji do dążenia i spełnienia własnych marzeń.

Will… wydaje mi się, że jego postać została nieco lepiej przedstawiona. Z własną historią, jednak chwilami odniosłam wrażenie, jakby brakowało mu dojrzałości. Jego pragnienie mnie frustrowało. A artystyczna dusza z biegiem lat została ukryta.

Miłość Willa i Fern była dla mnie dziwna, bo o ile jest w stanie uwierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia, tak tutaj nie rozumiałam tego uczucia. Nie zrozumcie mnie źle… historia jest podzielona na trzy czasy. Teraźniejszość, ten jeden dzień, w którym się spotkali i w zasadzie nie robili nic takiego oraz dzień, w którym mieli się spotkać po latach. I zastanawiałam się jak? Jak po tylu latach i spędzonym razem jednym dniu stworzyła się taka miłość. Rozumiem, że uczucia nie wygasły, ale halo… ona miała wtedy chłopaka, którego kochała. Natomiast tutaj widać, że te “uczucia”, które wytworzyły się tyle lat temu, nie zniknęły.

AKCJA… niestety się zawiodłam, pomijając to, że historia bardzo mnie nużyła, to brakowało mi tutaj czegoś dynamicznego, jakiegoś punktu zwrotnego, który mógłby, chociaż na chwilę odwrócić bieg wydarzeń i wywołać emocje.

Kolejna sprawa, to akurat wyczytałam na końcu książki od autorki to przedstawione stany lękowe, których nie zauważyłam w historii. Jeśli chodzi o ten jeden moment, w którym główny bohater szybko się ewakuował, to przykro mi, ale mnie to nie kupuje. Uważam, że zostało to w bardzo słaby sposób przedstawione.
*
A już ostatnia sprawa, to “popadający w ruinę pensjonat”, który miał problemy i miałam wrażenie, że jego temat został zapomniany. Brakowało mi rozwoju tego miejsca, poznania jego głębszych problemów, a tutaj? Pod koniec było już wszystko dobrze…
*
Wiele elementów tej historii nie zostało rozwiniętych, nawet odniosłam wrażenie, że albo nie kleiły się ze sobą, albo zostały zapomniane w trakcie przemijającej historii.
*
Na duży plus zasługuje na pewno to, że książka jest łatwa do zrozumienia, nawet przy retrospekcjach, które zastosowała autorka. Opisy też zostały dobrze przedstawione i z łatwością można było wyobrazić sobie dane miejsca.
*
Jedyne, co mi się podobało w tej historii, to dzienniki mamy głównej bohaterki i jej relacja z Peterem, która wywołała we mnie chociaż namiastkę pozytywnych emocji, a ich miłość i jej prawdziwość została pokazana w zaledwie kilku wpisach. I tak, jest to niewiele na tle całej historii, a jednak ich prawdziwość była lepiej przedstawiona niż relacja Fern i Willa.
*
Można pomyśleć, że typ historii jest bardzo podobny do “Każde kolejne lato”, jednak ta książka miała w sobie więcej elementów, które mi się nie podobały, niż takie, które faktycznie mogłyby mnie do siebie przekonać.
*
Niestety ta książka nie spełniła moich oczekiwań. Myślałam, że otrzymam powieść na tym samym poziomie co KKL i niestety. Czuję się nieco zawiedziona i rozczarowana.
*
Do następnego,
Ania

“Spotkasz mnie nad jeziorem”

“Wspaniałą rzeczą w spotkaniu z kimś, kogo prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczysz, jest to, że możesz powiedzieć mu o sobie wszystko, bez żadnych konsekwencji.”

Czyżby?

Jeden dzień,
jedna obietnica,
jedno spóźnienie.

“Każde kolejne lato” bardzo mi się podobało, ale tutaj? Przy “Spotkasz mnie nad jeziorem”? Nie ma miłości. Wręcz mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Trzymaj się z dala, kochanie" to zbiór reportaży, które zabierają czytelnika w podróż po Afryce Wschodniej. Autor przedstawia historie miłosne rozgrywające się w różnych zakątkach tego kontynentu. W tętniących życiem czy spokojnych zaułkach Erytrei, Etiopii, Kenii, Ugandy czy Tanzanii opowiada o różnorodnych, zabawnych, lekkich, ale i poruszających, głębokich zdarzeniach, relacjach.

Piskała umiejętnie uchwycił złożoność ludzkich relacji, eksplorując tematy takie jak miłość, zdrada, tęsknota i nadzieja. Jednym z najbardziej ujmujących aspektów książki jest jej autentyczność. Autor spędził wiele lat w Afryce Wschodniej i jego opowieści przesiąknięte są głębokim zrozumieniem kultury i ludzi tego regionu. Czytelnik ma poczucie prawdziwości przedstawionych zdarzeń. Prostota i bezpośredniość stylu trafia do czytelnika, jednak pod tą pozornie nieskomplikowaną powierzchnią kryje się złożoność i głębia, skłaniająca do refleksji na długo po przeczytaniu ostatniej strony.

Autentyczne i wnikliwe historie oferują wgląd w bogactwo i złożoność życia w Afryce Wschodniej, dają czytelnikowi nową perspektywę, prowokują do refleksji i poszerzają rozumienie ludzkiej kondycji. Lektura obowiązkowa dla każdego, kogo interesuje Afryka, kto chce poznać realia życia we wschodniej części tego kontynentu.

"Trzymaj się z dala, kochanie" to zbiór reportaży, które zabierają czytelnika w podróż po Afryce Wschodniej. Autor przedstawia historie miłosne rozgrywające się w różnych zakątkach tego kontynentu. W tętniących życiem czy spokojnych zaułkach Erytrei, Etiopii, Kenii, Ugandy czy Tanzanii opowiada o różnorodnych, zabawnych, lekkich, ale i poruszających, głębokich zdarzeniach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł nie do końca zgodny z treścią. Elementy pracy agenturalnej są opisane dość dobrze, ale zamieszczono wiele niepotrzebnych dygresji np. szczegółowy opis struktury ugrupowań Armii Czerwonej. Miłym akcentem są zamieszczone fotografie. Niestety większość (o ile nie wszystkie) anegdot można było już przeczytać w poprzednich książkach autora.

Tytuł nie do końca zgodny z treścią. Elementy pracy agenturalnej są opisane dość dobrze, ale zamieszczono wiele niepotrzebnych dygresji np. szczegółowy opis struktury ugrupowań Armii Czerwonej. Miłym akcentem są zamieszczone fotografie. Niestety większość (o ile nie wszystkie) anegdot można było już przeczytać w poprzednich książkach autora.

Pokaż mimo to


Na półkach:

“Każdym skrawkiem duszy”

[współpraca reklamowa z @mustread.wydawnictwo]

Jej dzień urodzin i

trzy uderzenia zmieniające wszystko…

“Zabierzesz mnie ze sobą? Nie chcę tu być. Tu jest smutno.”

“Każdym skrawkiem duszy” to debiutancka książka autorki i pomimo pewnych wad i niedoskonałości może idealnie sprawdzić się na wieczór.

I wiecie co? Cieszę się, że przeczytałam ten debiut, bo widzę, jaki ogromny progres zrobiła autorka i jak bardzo poprawiła się jej umiejętności przedstawienia problematyki w historii, kreacja głównych bohaterów, a przede wszystkim wywoływania uczuć i pewnych emocji.

Ember, to jest bohaterka, z którą nie polubiłam się od razu. Irytowała mnie swoim zachowaniem, jednak! Należy jej oddać to, że w chwilach, gdy załamał się jej i jej rodziny świat, to stała się jej głową. Pomagała wtedy, kiedy jej mama nie potrafiła normalnie funkcjonować.

“- Gdzie masz swoje wady, Josh?
- Trzymam je w garderobie.”

Josh, to chłopak na medal. Zauważa ją, uspokaja, staje się jej oparciem, w chwilach, kiedy najbardziej tego potrzebuje. Delikatny i cierpliwy o wielkim sercu. Dodatkowo ma sekret, którego skrupulatnie strzeże. Jednak, co się stanie, gdy wyjdzie na jaw?

Ich relacja została dość dobrze przedstawiona. Było nieco frustracji i walki, ale sposób, w jaki Josh walczył i nie naciskał był piękny. Trochę niepokoju w ich relacji także się znalazło, ale też otwartość, która była naprawdę ważna.

Fabuła skupia się na radzeniu sobie ze stratą i przywróceniu rodziny do życia, a także miłości, do której najpierw trzeba było siebie zrozumieć, a później otworzyć na głębsze uczucia.

Jak wspomniałam powyżej książka ma wady, które niestety raziły mnie po oczach. Mianowicie… historia jest zdecydowanie za szybka, a ja nie odczułam minionych miesięcy w tej książce, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, jak zobaczyłam, że minął miesiąc lub ileś tam tygodni.

Druga wada, która chyba najbardziej mnie uwierała, to przedstawienie traumy (żałoby) u głównej bohaterki. Nie zrozumcie mnie źle (Ci, którzy czytali), rozumiem, że główna bohaterka musiała być nagle głową rodziny, ale samo mówienie jak ona jest zdruzgotana spowodowało, że nie byłam w stanie poczuć jej emocji. Bardziej główna bohaterka rozpaczała nad tym, jak poznała sekret Josha niż na rodzinnej tragedii…

A trzecia? To nagłe buzujące pożądanie, które pojawiło się u bohaterki po zerwaniu z przeszłością. Zastanawiałam się, jak i dlaczego do tego doszło, że zostało to w taki sposób przedstawione…

Tak czy inaczej…

“Każdym skrawkiem duszy” to podnosząca historia na duchu pokazująca gorzkie i słodkie momenty życia, a także pokazuje jak radzić sobie ze stratą i jak skupiać się w życiu na tym, co ważne i odpowiednie dla nas samych.

Historia, w której najgłębsze rany potrzebują czasu i miłości, żeby zasklepić ból.

Do następnego,
Ania

“Każdym skrawkiem duszy”

[współpraca reklamowa z @mustread.wydawnictwo]

Jej dzień urodzin i

trzy uderzenia zmieniające wszystko…

“Zabierzesz mnie ze sobą? Nie chcę tu być. Tu jest smutno.”

“Każdym skrawkiem duszy” to debiutancka książka autorki i pomimo pewnych wad i niedoskonałości może idealnie sprawdzić się na wieczór.

I wiecie co? Cieszę się, że przeczytałam ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

#współpracareklamowa

„Lucy i morze” to czwarta powieść Elizabeth Strout, w której pojawia się pisarka Lucy Barton. Od razu się przyznaję, że poprzednich nie czytałam. Ba, jest to moje pierwsze spotkanie z prozą autorki. Akcja książki zaczyna się w marcu 2020 roku, tuż przed wybuchem pandemii COVID w USA. Bohaterka za namową byłego męża, wyjeżdża z nim do Maine, gdzie wynajął dom nad oceanem.
Przyznam, że obawiałam się nieco jak autorka poradzi sobie z tym trudnym, bo wciąż jeszcze świeżym tematem. Elizabeth Strout wychodzi jednak z tego obronną ręką kreśląc niezwykle subtelny obraz zachodzących zmian społeczno - politycznych, a przede wszystkim oddając poczucie niepewności, strachu i wyizolowania, które towarzyszyły wielu ludziom w czasie lockdownu. Jednak „Lucy i morze” to nie tylko swoista kronika tamtego okresu, ale również uniwersalna opowieść o relacjach międzyludzkich, o przyjaźni i miłości, stracie, poszukiwaniu sensu i potrzebie bycia ważnym. Autorka pisze niezwykle prostym językiem wysuwając w ten sposób na pierwszy plan wydarzenia, a przede wszystkim refleksje im towarzyszące. Choć momentami bohaterka bywa irytująca (te niekończące się „och, William” i podsumowywanie wszystkiego słowami „naprawdę rozumiałam”) to jednak szczerze polubiłam ją za jej wrażliwość.
Dodam jeszcze tylko, że okładka polskiego wydania mnie zachwyciła- po prostu idealnie pasuje do tej powieści!

#współpracareklamowa

„Lucy i morze” to czwarta powieść Elizabeth Strout, w której pojawia się pisarka Lucy Barton. Od razu się przyznaję, że poprzednich nie czytałam. Ba, jest to moje pierwsze spotkanie z prozą autorki. Akcja książki zaczyna się w marcu 2020 roku, tuż przed wybuchem pandemii COVID w USA. Bohaterka za namową byłego męża, wyjeżdża z nim do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Recenzja
Współpraca reklamowa z @proszynski_wydawnictwo

"Łatwopalna" - Ludka Skrzydlewska
9/10

Jeśli chodzi o mixy gatunkowe, to Ludka Skrzydlewska jest dla mnie pewniakiem i wiem, że biorąc do ręki jej książki będą odczuwać satysfakcje.
I tym razem nie jest inaczej.

"Łatwopalna" to kolejny mix gatunków autorki. Mamy tu połączenie romansu z wątkiem paranormalnym i kryminalnym, w którym umiejętnie budowane jest napięcie.
Bohaterami są Delaney Fox, która od 20 lat żyje z poczuciem winy, że przez nią, a raczej przez to, że nie umiała zapanować nad ogniem zginął jej brat bliźniak, oraz Daxa, strażaka, który szturmem wkracza w życie Delaney.

Jest gorąco, w końcu płomienie grają tu kluczową rolę, jest nieprzewidywalne, tajemniczo, zaskakująco. Totalnie nietuzinkowa , nieszablonowa historia.
Czytając miałam wrażenie jakbym balansowała na krawędzi. Raz wydawało mi się, że coś wiem, tylko po to aby moje przypuszczenia rozwijały się w mig.

Cała historia jest tak skonstruowana, że czyta się jeden rozdział za drugim, bez chwili na oddech. Ja gdy zaczęłam ją czytać, nie potrafiłam jej odłożyć, mimo że obowiązki wyzywały, a to chyba najlepszy dowód na to jak bardzo wciągająca jest "Łatwopalna".

Fabuła nie leci na łeb na szyję, ale nie jest też spowolniona do minimum.
Wszystko zostało tak skonstruowane, aby czytelnik wgryzł się w nią, aby poczuł cały ten dreszczyk emocji związany z tajemniczym podpalaczem czy z niezwykłymi umiejętnościami Delaney, i aby jak puzzle odkrywał ją kawałek po kawałku.
W doskonały sposób został tu połączony wątek romantyczny, paranormalny i kryminalny. Wszystko jest wyważone w odpowiedni sposób, nie jest tak, że jeden wątek dominuje drugi, czy któryś został przyćmiony.

Jedynie czego mi brakowało, jak to w książkach Ludki, to chociaż kilku rozdziałów oczami męskiego bohatera. Myślę, że Dax miałby wiele do powiedzenia 😃
Z pewnością mega ogromnym plusem byłyby też wstawki z perspektywy podpalacza, tego co myślał w danej chwili, gdy wodził Delaney za noc, albo w momencie gdy wzniecał pożary. Jestem przekonana, że cała historia zyskała by tym zabiegiem jeszcze więcej dobrego.
Jednak to takie moje drobne uwagi, bo jak wiecie lubię męską perspektywe, ale nie mają one wpływu na ogólny odbiór przeze mnie tej historii.

Czy udało mi się odgadnąć tożsamość naszego złoczyńcy? Otóż nie, nie obstawiałam tej osoby, a to dowodzi, że do samego końca byłam trzymana w napięciu i niepewności.

Podsumowując, jestem pod wrażeniem tej książki, tego jak bardzo mnie ona zaskoczyła, jak bardzo wciągnęła.
Więc kochani, jeśli lubicie nietuzinkowe powieści, to "Łatwopalna" jest dla Was.
Grarantuje kawał dobrej lektury przy której z całą pewnością spędzicie miło czas.

Polecam 🔥


Ps. Tak jeszcze na marginesie napisze.
Dawno temu, gdy czytałam inną książkę Ludki (mowa o "Przeczuciu") pisałam wtedy, że to dobry materiał na scenariusz filmu.
O "Łatwopalnej" sądzę to samo!

Recenzja
Współpraca reklamowa z @proszynski_wydawnictwo

"Łatwopalna" - Ludka Skrzydlewska
9/10

Jeśli chodzi o mixy gatunkowe, to Ludka Skrzydlewska jest dla mnie pewniakiem i wiem, że biorąc do ręki jej książki będą odczuwać satysfakcje.
I tym razem nie jest inaczej.

"Łatwopalna" to kolejny mix gatunków autorki. Mamy tu połączenie romansu z wątkiem paranormalnym i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozliczenie z czasami dzieciństwa w przypadającego w okresie wojny. Gdzieś w tle zarówno straszne jak i zabawne watki autobiograficzne, opisane z dużym dystansem i humorem. Polecam!

Rozliczenie z czasami dzieciństwa w przypadającego w okresie wojny. Gdzieś w tle zarówno straszne jak i zabawne watki autobiograficzne, opisane z dużym dystansem i humorem. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest to dla mnie najlepsza część z tej serii. Myślę, ze to wynika z tego, że czytałam po długiej przerwie i nie mogłam powiazać bohaterów i wątków, a przyznam , że sporo jest odniesień do poprzednich tomów. Jak dla mnie chronologia obowiazkowa, bo tylko wtedy to ma sens. Punkt dla autora dla utrzymanie zagadki do samego końca i przyznam wzruszenie, którego się nie spodziewałam na ostatnich kartach. Na pewno sięgnę po kolejne części, które już czekają.

Nie jest to dla mnie najlepsza część z tej serii. Myślę, ze to wynika z tego, że czytałam po długiej przerwie i nie mogłam powiazać bohaterów i wątków, a przyznam , że sporo jest odniesień do poprzednich tomów. Jak dla mnie chronologia obowiazkowa, bo tylko wtedy to ma sens. Punkt dla autora dla utrzymanie zagadki do samego końca i przyznam wzruszenie, którego się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura "Warcholstwa" dostarcza kolejnych dowodów na fałszywość ukształtowanej w naszej świadomości historii Rzeczypospolitej. Wyłączenie 90% społeczeństwa z jakiegokolwiek wpływu na losy kraju w którym przyszło im żyć i ukazywanie historii rozpasania i nieograniczonego warcholstwa pozostałych 10% jakoś zawsze umykało uwadze autorów naszych podręczników historii. Kontestujący taką ocenę piszą oczywiście o podobnym podejściu do chłopów w innych rejonach świata, nie chcąc dostrzec, że na przykład Izaak Newton był synem chłopa, której to kariery żaden chłopski syn w Rzeczypospolitej szlacheckiej dzięki szlachcie był pozbawiony. Z perspektywy czasu zatrważające jest to, że nic i nikt nie był w stanie powstrzymać tego procesu niszczenia państwa aż do całkowitego jego upadku. Również późniejsze zrywy skazane są z góry na niepowodzenie bo dążą do odtworzenia upadłej z własnej woli państwowości. To już historia, ale okazuje się, że dla dużej części naszego społeczeństwa gloryfikujący przejaw dawnego warcholstwa przekłada się na współczesne niszczenie funkcji i instytucji państwa. Bo czymże innym są uściski i prezentowanie kryształowo czystych i bohaterskich przestępców przez głowę państwa?

Lektura "Warcholstwa" dostarcza kolejnych dowodów na fałszywość ukształtowanej w naszej świadomości historii Rzeczypospolitej. Wyłączenie 90% społeczeństwa z jakiegokolwiek wpływu na losy kraju w którym przyszło im żyć i ukazywanie historii rozpasania i nieograniczonego warcholstwa pozostałych 10% jakoś zawsze umykało uwadze autorów naszych podręczników historii....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Wojna to taka złośliwa suka. Zabrała wszystko co kochaliśmy i w zamian za to oddała złożoną flagę, mówiąc nam że honor poświęcenia był sprawiedliwą i równoprawną zapłatą. Ale nie był.”

Życie, ta niezwykła podróż pełna niespodzianek i wyzwań, często okazuje się być jak nieokiełznany ocean, gdzie spokój może nagle zamienić się w sztorm, a bezkresna przestrzeń skrywa w sobie niezliczone pułapki i niebezpieczeństwa. W tej krainie, gdzie czasem sprawiedliwość wydaje się być tylko mrzonką, ból staje się naszym nieodłącznym towarzyszem.

Ta historia to kwintesencja doświadczeń życiowych trudności i radości, które przeplatają się w harmonii i kontraście. To opowieść o życiu, która pozwala nam doświadczyć zarówno wzlotów, jak i upadków, momentów śmiechu i łez, po to, byśmy mogli lepiej zrozumieć piękno i złożoność ludzkiego losu.

Emocjonalne przeżycia bohaterów sprawiają, że czytelnik jest wciągnięty w wir ich uczuć, doświadczając wraz z nimi zarówno radości, jak i bólu. Jest to opowieść, która nie boi się ukazać prawdziwych emocji, bez obaw o przyjemność czy nieprzyjemność ich doświadczania. Śmiech miesza się z łzami, tworząc niepowtarzalną atmosferę pełną intensywności i autentyczności.

Jednakże, mimo tego smutku i bólu, który towarzyszy śmierci, opowieść ta przypomina nam, że w najciemniejszych chwilach można odnaleźć iskierkę nadziei. To w tych trudnych momentach, kiedy ludzie otwierają się na miłość, wsparcie i wspólne przezwyciężanie przeszkód, że prawdziwa siła człowieka się objawia.

Wartość tej historii tkwi nie tylko w jej zdolności do wywołania emocji, ale także w jej zdolności do inspirowania do refleksji i samorefleksji. Pozwala czytelnikowi zastanowić się nad własnymi relacjami i sposobami radzenia sobie z trudnościami życiowymi, a także docenić piękno i wartość każdego momentu, który spędzamy ze sobą.

„Wojna to taka złośliwa suka. Zabrała wszystko co kochaliśmy i w zamian za to oddała złożoną flagę, mówiąc nam że honor poświęcenia był sprawiedliwą i równoprawną zapłatą. Ale nie był.”

Życie, ta niezwykła podróż pełna niespodzianek i wyzwań, często okazuje się być jak nieokiełznany ocean, gdzie spokój może nagle zamienić się w sztorm, a bezkresna przestrzeń skrywa w sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część cyklu Gorset i Szpada o przygodach hrabianki Julii Zasławskiej et consortes w Warszawie. Poszukiwania zgubionego majątku trwają (akcja zawiązana w pierwszym tomie), a tu dochodzi intryga turecko-austriacko-francusko-watykańska z aktywnym udziałem królowej Marysieńki i jej dzieci, co daje przyczynek do kilku poszukiwań/pościgów/bijatyk/zagadek. Czyta się toto szybko, postacie są odpowiednio zróżnicowane i każda ma swoje motywacje, niemniej jednak mam wrażenie, że to nie powinna być osobna część, a kilka rozdziałów większej całości. Właściwie wszystkie wątki są niedokończone (włącznie z głównym, który w sumie przez całą książkę posuwa się może o jeden krok), intrygi polityczne nierozstrzygnięte, czarne charaktery nieukarane. Mamy też na końcu zapowiedź "czy hrabiance uda się ... - o tym już w kolejnym tomie" - tak się nie robi Panie autorze...

Druga część cyklu Gorset i Szpada o przygodach hrabianki Julii Zasławskiej et consortes w Warszawie. Poszukiwania zgubionego majątku trwają (akcja zawiązana w pierwszym tomie), a tu dochodzi intryga turecko-austriacko-francusko-watykańska z aktywnym udziałem królowej Marysieńki i jej dzieci, co daje przyczynek do kilku poszukiwań/pościgów/bijatyk/zagadek. Czyta się toto...

więcej Pokaż mimo to