cytaty z książki "Harry Potter i Książę Półkrwi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wielkość wzbudza zawiść, zawiść rodzi złość, złość sprzyja kłamstwom.
Każdy z nas wierzy, że to co ma do powiedzenia, jest o wiele ważniejsze od tego, co mógłby powiedzieć drugi.
-Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?
-Tak.
-Tak, proszę pana.
-Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze.
Kto ci podbił oko Granger? Chcę mu posłać kwiaty.
- Jak nie otworzysz, to wywalimy drzwi! - krzyknął Harry. (...)
- Jestem nauczycielem, Potter! Jak śmiesz grozić, że wywalisz mi drzwi!
- Przepraszam, panie profesorze. - powiedział Harry, wymawiając z naciskiem dwa ostatnie słowa. (...)
Hagrid wytrzeszczył oczy.
- Od kiedy to mówisz do mnie "panie profesorze"?
- A od kiedy mówisz do mnie "Potter"?
- Och, bardzo sprytne. (...). Bardzo zabawne. Przechytrzyłeś mnie, no nie?
(...)ludzie o wiele łatwiej wybaczają innym omyłki niż to, że mieli rację.
Ale w końcu zrozumiał co Dumbledore próbuje mu powiedzieć. Chodziło o różnicę między daniem się zaciągnąć na arenę, by stoczyć na niej śmiertelny bój, a wkroczeniem na arenę z podniesioną głową. Niektórzy być może powiedzieliby, że to niezbyt wielka różnica, ale Dumbledore wiedział, a teraz wiem i ja – pomyślał Harry z nagłym poczuciem dumy – i wiedzieli to moi rodzice, że to największa różnica pod słońcem.
..., ale w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i stanął w nich Snape.
Ściskając w ręku różdżkę, omiótł scenę swoimi czarnymi oczami, od Dumbledore'a słaniającego się pod murem, po czterech śmierciożerców, w tym roźwścieczonego wilkołaka, i Malfoya.
- Mamy problem, Snape - powiedział Amycus, który już celował różdżką w Dumbledore'a.
- Ten chłopak chyba nie jest w stanie...
Ale to ktoś inny wypowiedział cicho imię Snape'a.
- Severusie...
Ten głos przeraził Harry'ego bardziej niż wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Po raz pierwszy usłyszał Dumbledore'a błagającego.
Snape nic nie powiedział, tylko podszedł do niego, odtrącając po drodze Malfoya. Śmierciożercy cofnęli się bez słowa. Nawet wilkołak wyglądał na przestraszonego.
Snape popatrzył na Dumbledore'a, a na jego podłużnej twarzy odmalowała się odraza i nienawiść.
- Severusie... błagam...
Snape uniósł różdżkę i wycelował nią w Dumbledore'a.
- Avada kedavra!
Z końca jego różdżki wystrzelił strumień zielonego światła i ugodził Dumbledore'a prosto w pierś. Krzyk przerażenia nie wydarł się z gardła Harry'ego. Niemy i nieruchomy musiał patrzeć, jak moc zaklęcia wyrzuciła Dumbledore'a w powietrze, gdzie przez ułamek sekundy zawisł pod jaśniejącą czaszką, a potem powoli, jak wielka szmaciana lalka, opadł, przewalił się przez blankę i zniknął mu z oczu.
Romilda Vane zapytała mnie tylko, czy to prawda, że masz na piersiach wytatuowanego hipogryfa.
Ron i Hermiona ryknęli śmiechem. Harry ich zlekceważył.
- Co jej powiedziałaś?
- Że nie hipogryfa tylko rogogona węgierskiego. To o wiele bardziej pasuje do macho.
- Dzięki. A co jej powiedziałaś o Ronie?
-Że ma pufka pigmejskiego, ale nie powiedziałam gdzie.
A teraz, Harry, wkroczmy w noc i dajmy się ponieść tej płochej pokusie, przygodzie.
Po raz kolejny okazujesz delikatność tępego topora.
- Na tym stanowisku ciąży jakaś klątwa. Nikomu nie udało się wytrzymać na nim więcej niż rok... Quirrell nawet postradał życie. Jeśli o mnie chodzi, to będę trzymał kciuki by doszło do jeszcze jednej śmierci.
Odwrócony plecami do drzwi stał tam Draco Malfoy, zaciskając dłonie na umywalce i pochylając nad nią nisko głowę. -Przestań - jęknęła Jęcząca Marta z jednej z kabin. -Przestań... powiedz mi, co cię dręczy... mogę ci pomóc... -Nikt nie może mi pomóc - odrzekł Malfoy, dygocząc na całym ciele. -Nie mogę tego zrobić... nie mogę... to nie działa... a jeśli szybko tego nie zrobię... on powiedział, że mnie zabije... I Harry zdał sobie sprawę - a wstrząsnęło to nim tak, że osłupiał - że Malfoy płacze, naprawdę płacze, łzy spływały po jego bladej twarzy i skapywały do brudnej umywalki.
- Więc dlaczego na wewnętrznej stronie okładki jest nazwisko "Roonil Wazlib"?
W Harrym zamarło serce.
- To moja ksywka.
- Twoja ksywka - powtórzył Snape.
- No tak... tak mnie nazywają moi przyjaciele.
- Wiem, co to jest ksywka - wycedził Snape.
To bardzo ważne, mówił mu wtedy Dumbledore, by walczyć, by ciągle walczyć, by nie ustawać w walce, bo tylko wtedy zło można powstrzymać, choć nigdy nie da się go całkowicie wyplenić...
Harry pogrążył się w rozmyślaniu o tym, jak nisko mogą upaść dziewczyny, które chcą się zemścić.
I pomijasz największą słabość Dumbledore'a: on zawsze ufa ludziom, zawsze dostrzega tylko ich dobre strony.
Wielkość wzbudza zawiść, zawiść rodzi złość, złość sprzyja kłamstwom.
...ale niestety, przypadkowe nieuprzejmości zdarzają się zaskakująco często.
Gdzieś w ciemności rozległ się przedziwny śpiew feniksa - lament pełen bólu i jakiegoś tragicznego piękna. A Harry poczuł tak jak kiedyś, że ten śpiew jest w nim, nie gdzieś na zewnątrz: to jego własny żal, przemieniony magią w pieśń, rozbrzmiewał po błoniach i wpadał przez okna do zamku. (...)
I kiedy tak leżał, uświadomił sobie nagle, że na błoniach jest cicho. Fawkes przestał śpiewać. I pojął, nie wiedząc jak i dlaczego, że feniks odleciał, opuścił Hogwart na zawsze, tak jak Dumbledore opuścił swoją szkołę, opuścił ten świat... opuścił jego.
- Nie twój interes! - odpowiedziała Marta, utkwiwszy swoje małe oczka w Ronie, który teraz już rechotał na całego. - Obiecałam, że nikomu nie powiem i zabiorę jego sekret do...
- ...chyba nie do grobu? - przerwał jej Ron, parskając śmiechem. - Może do zlewu...
[...] ludzie o wiele łatwiej wybaczają innym omyłki niż to, że mieli rację.
-Po co ją przedrzeźniałeś?
-Naśmiewała się z moich wąsów!
-Ja też, czegoś tak głupiego jeszcze nie widziałem.
Znał się z Ginny od lat... to naturalne, że czuje się za nią odpowiedzialny... że chce się nią opiekować... że chciałby rozerwać Deana na strzępy za to, że ją całuje... Nie... trzeba zapanować nad tym szczególnie braterskim uczuciem...
Oczywiście amortencja nie wzbudza prawdziwej miłości. Miłości nie można sztucznie wzbudzić lub udać.
Zmierzę się ze śmiercią w nadziei, że trafisz na godnego siebie przeciwnika i będziesz znów śmiertelny.
To bardzo ważne,mówił mu wtedy Dumbledore,by walczyć,by ciągle walczyć,by nie ustawać w walce,bo tylko wtedy zło można powstrzymać,choć nigdy nie da się go całkowicie wyplenić...
Jak gdzieś jest raban, to o każdej porze
Wezwij Irytka, będzie jeszcze gorzej!
To płynne szczęście[...] jak zażywa się go za często, uderza do głowy, powodując groźną lekkomyślność i przesadne zaufanie do samego siebie. No wiecie, za dużo dobrego... Tak, w zbyt dużych dawkach działa jak silna trucizna.
-Jak się pisze "przerażający"?-zapytał Ron, potrząsając mocno piórem i gapiąc się na pergamin.
-Bo chyba nie "P-S-Z-E..."
-Nie-powiedziała Hermiona, przysuwając sobie wypracowanie przyjaciela.-I "zapowiadać" nie pisze się przez "Z-A-B-O-". Czym ty piszesz?
-Jednym z piór Sprawdzających Pisownię Freda i Georg'a, ale zaklęcie przestaje już chyba działać.
-Najwyraźniej,-powiedziała Hermiona, wskazując na tytuł wypracowania-bo mieliśmy napisać na temat obchodzenia się z dementorami,a nie "demimozami". Nie pamiętam też, żebyś zmieniał imię na Roonil Wazlib.