cytaty z książki "Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z medycyny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jeśli czytacie te słowa i jesteście w takiej samej sytuacji co ja kiedyś, jeśli podążacie ścieżką wyznaczoną dla was przez innych, jeśli wiedziecie życie, o którym w głębi serca wiecie, że tak naprawdę nie jest waszym życiem, to wolno wam wcisnąć przycisk reset.
Każdy lekarz ma jakieś dziwactwa. Niszowe zainteresowania, takie jak modelarstwo kolejowe, scrapbooking albo wypychanie martwych zwierząt znalezionych na jezdni. Praca stawia lekarzom tak wielkie wymagania, że wielu z nich potrzebuje jakiejś formy ucieczki, możliwości zatracenia się w
czymś, co nie byłoby medycyną.
Czasami największa pochwała kryje się w słowach niewypowiedzianych.
Lekarze muszą nabrać odporności psychicznej, żeby radzić sobie z piekłem pracy w zawodzie, a uczelnia medyczna niestety robi wszystko, żeby im to zapewnić.
Rzecz w tym, że postępowanie postrzegane przez jednego jako zło konieczne inny, przyjaźniejszy człowiek widzi jako zło kompletnie niepotrzebne.
Niestety, jak wielu lekarzy, zdecydowanie lepiej radził sobie z pomaganiem innym niż sobie. [...] Najważniejsze, co można osiągnąć w życiu, to w jakiś sposób sprawić, że świat stanie się lepszym miejscem, choćby dla jednej osoby.
Czasami tym, co wywołuje poczucie największej samotności, nie jest całkowita izolacja, tylko przebywanie na krawędzi tłumu i przyglądanie się, jak reszta świata prowadzi normalne życie [...].
Przypuszczam, że cios młotkiem w rzepkę na koniec pierwszego roku, a potem tydzień bycia ignorowanym na
oddziale pozwoliłyby młodym medykom lepiej wczuć się w dolę pacjenta niż zajęcia z komunikacji medycznej, na
których uczymy się mówić „Rozumiem, że jest to dla pana bardzo trudna sytuacja".
Zrezygnować z medycyny było trudniej niż z tlenu albo abonamentu na siłowni.
Posiadanie własnego miejsca na ziemi, mimo że wymaga uwiązania się na trzydzieści lat kredytem hipotecznym, daje wrażenie wolności.
W pewnym sensie dziadek i tak już nie żył. Zapewniam, że zanim opuścił ten padół, zdążyłem opłakać mężczyznę, którego znałem - tego, który całował mnie w czubek głowy i krytykował każde moje ubranie, przypominając, że jako emerytowany krawiec ,,mógłby uszyć lepsze".