cytaty z książki "I ja ciebie też!"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wiktoria, upozowana na Bridget Jones w najbardziej dołującym momencie filmu, siedziała w skotłowanej pościeli i jadła lody prosto z kubełka. Wpatrzona w ekran, gdzie bliźniacza Bridget robiła dokładnie to samo. Różnica była tylko taka, że Wiktoria nie zdążyła jeszcze przytyć, bo to był dopiero trzeci dzień jej rozpaczy.
Kiedy miała już dość wszystkiego, zamykała się w samochodzie i jeździła po okolicy (kiedy była trzeźwa) lub po prostu w nim siedziała (kiedy wkurw dopadł ją już po kilku kieliszkach wina).
Laura z trudem znalazła miejsce na parkingu przy Ikei. Jezu! Czy ci wszyscy ludzie zjedli przez święta swoje meble? A może tak długo leżeli na kanapach, że te się zapadły, i teraz muszą kupić nowe? Skąd ten tłum, do cholery?!
- Ciociuuuuuu!!!!! Kiedy przyjdzie Mikołaj? - zapytał po raz dziesiąty najstarszy i najodważniejszy bratanek, skośnooki Jarogniew, lat pięć.
Sześć par dziecięcych oczu utkwiło w Laurze pytające spojrzenia
- U Hani i Piotrka już był - stwierdziła znacząco Kalina i wypluła kurczaka do serwetki.
Córki Laury mimo wieku cały czas utrzymywały, że Mikołaj istnieje, żeby - jak podejrzewała - wymigać się od przygotowywania prezentów dla rodziców.
- W telewizji mówili, że miał wypadek - mruknęła Laura pod nosem.
Natychmiast poczuła na sobie karcący wzrok - tym razem czworga dorosłych.
- Aaaaaaaaa!!!!!!! - rozryczały się trzy Andrzejątka, a rodzice i babcia natychmiast rzucili się je uspokajać.
- Przestańcie mi ustawiać życie! Żadna z was nie jest moją matką! – wrzasnęła Laura na cały lokal, aż inni goście się obejrzeli.
- Przepraszamy państwa, koleżanka właśnie wyszła od psychiatry! – ogłosiła wszem i wobec Wiktoria i z wdziękiem upiła łyk zielonej herbaty.
Goście pokiwali ze zrozumieniem głowami, bo to była właśnie taka knajpa...
Wiktorię obudził świąteczny kosmiczny ból głowy, w Wikipedii opisany jako kac, czyli zatrucie alkoholowe, plus nikotyna. Obok smacznie chrapała Laura. Wiktoria wstała po cichu i na paluszkach poszła oglądać straty. W salonie zastała krajobraz jak po bitwie! Na szklanym dizajnerskim stoliku stały puste butelki po winie, resztki jedzenia i - o zgrozo! - pełne popielniczki petów! Musiało być naprawdę ostro, jeśli zgodziła się na palenie w domu. Zaczęła kompulsywnie sprzątać, czyli zacierać ślady radości i zwierzeń poprzedniej nocy.
- A ty, ciociu, co dostałaś od Mikołaja? - Trzyletnia bratanica Dąbrówka dziobnęła ją w bok małym paluszkiem. (...)
Przed Laurą leżała jedynie paczuszka świeczek zapachowych - ani chybi prezent od Andrzejostwa. Załapała pytający wzrok męża.
- Ej, nic sobie nie kupiłaś? - zapytał głupio.