-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Cytaty z tagiem "bacowka" [7]
[ + Dodaj cytat]Gdybym mieszkała tu zupełnie sama, pewnie poczucie osamotnienia byłoby momentami nie do zniesienia. Najtrudniejsze chwile wypełnia mi Aniela – zwierzam się Szymkowi. – Świadomość, że nie jest zmyślona, że towarzyszy mi we wszystkich czynnościach i podsłuchuje myśli, jest jak cuma, która daje poczucie bezpieczeństwa. Nie odpływam na wzburzone wody szaleństwa, bo ona utrzymuje mnie w stanie uspokojenia. Z Anielą jest ciepło i zawsze pozytywnie, dlatego jeśli czegoś mi brak, to fizycznego wymiaru. Brakowało mi najbardziej, żeby mnie ktoś przytulił i pogłaskał.
– Jeszcze Miłość – dodaje Paulina. – Bez niej żaden rytuał nie ma mocy. Musisz ją poczuć w sercu, niech cię przeniknie. Wzbudź wdzięczność za to, co możesz czuć. A teraz sięgnij poza ciało, przestrzeń serca otacza cię dookoła, bądź w niej.
Nie trwa to długo, a już łzy ciurkiem spływają mi po twarzy. Ale to łzy głębokiej Miłości, wzruszenie ogromem tego, co nas wypełnia, wibruje we mnie i dookoła mnie. Aniela głaska moje plecy, Paulina ściska ręce. Otwieram oczy. Niebo wiruje nade mną, a wielki Księżyc w pełni świeci tak jasno, jakby ktoś go dodatkowo podświetlił.
Nie pada, ale z minuty na minutę zasłona chmur zaciemnia niebo i powoduje, że w bacówce staje się mroczno. Zapalam więc lampę naftową i świeczki. Ciemność niesie ze sobą lęki przed światem niedostępnym oczom, daje wyobraźni zbyt duże pole do popisu i gdy raz zabrnę w czarny zaułek, trudno jest mi się z niego wyrwać.
W dolinach lęk przed nocą zagłusza się głosami innych. Złudzenie, że radio lub telewizor to dom pełen ludzi, uspokaja i zajmuje myśli. Bez znaczenia jest wówczas, jakiego gatunku papka zapewnia nas o tym, że nie jesteśmy sami. Tu, w dziczy, bez możliwości zaproszenia do domu ludzi pozorujących pełną chatę, z lękami trzeba mierzyć się podwójnie.
Wyobraźnia podpowiada wizje wyjęte z horrorów, a zmysły wyostrzają się niczym wilkołakowi. Nagle bezpieczny, ciepły dom staje się zawieszoną w próżni pułapką, do której w każdej chwili mogą wtargnąć z zewnątrz niezbadane siły. Boję się tych sił, jak większość ludzi, najbardziej nocą. Rośnie obawa, że coś, czego istnienie zaszczepiono mi do głowy wbrew mojej woli, ukaże się zmysłom i będzie mi chciało zrobić krzywdę, tę najdotkliwszą – psychiczną. Krzywdę znęcania się nad nieodpornym umysłem. Pozostaje wtedy zapalanie dużo świateł i śpiewanie – o, jak ja głośno potrafię śpiewać.
Nic nie trzymało Mani w miejscu, które nazywała swoim.Wykluta na granicy przedwiośnia myśl zakiełkowała na tyle mocno, że doczekała się szczegółowego planu, który przednówkiem, dzięki pomocy wtajemniczonych, Mania zrealizowała. Słowo „jakoś” postanowiła zamienić na „jakość” i paradoksalnie potrzebne było do tego ograniczenie i rezygnowanie.
Jako pustelnica będę mogła układać życie w dawno zapomnianym przez ludzi stylu. Postanowiłam mieszkać w chacie przypominającej pasterski szałas i wcale nie czuję się dziwadłem. Może jestem z tych, którzy uciekają na pustynię, żeby mocniej poczuć życie.
Siedzę zamknięta w drewnianej skrzynce. Nie zginęły lęki, które przyniosłam, ale mówię sobie, że tu będę bezpieczna. Bacówka jest jak ręcznie rzeźbiona szkatułka z drewna, a ja, mała laleczka, niespiesznie się w niej przemieszczam. Jestem mocna, wyposażona we wszystko, co teraz potrzebne, by być po prostu szczęśliwą.
Siadam na schodach. Zaglądając na poszczególne kartki, jedynie utwierdzam się w swoim przeczuciu. To brakująca w zielarskim elementarzu część. Część o drzewach. Zachłannie kartkuję jej wnętrze i przypominam sobie, co mówiła mi o drzewach babcia, moja jasnowidzka.