-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Cytaty z tagiem "hermiona granger" [6]
[ + Dodaj cytat]
Poprowadził ich drugim korytarzem i zatrzymał się przed drzwiami pokoju nauczycielskiego.
- Proszę do środka - powiedział, otwierając drzwi i cofając się, aby ich przepuścić.
W długim, wyłożonym boazerią pokoju, pełnym najrozmaitrzych starych siedzisk, był tyko jeden nauczyciel, profesor Snape, który siedział w niskim fotelu. Na widok wysypujących się do środka uczniów oczy mu rozbłysły, a na ustach pojawili się drwiacy uśmiech. Kiedy na końcu wszedł profesor Lupin i chwycił za klamkę, aby zamknąć za sobą drzwi, Snape powiedział:
- Proszę nie zamykać, Lupin. Nie mam ochoty tego oglądać.
Powstał i szybkim krokiem opuścił pokój, a jego szata powiewała za nim jak skrzydła czarnego żuka. W drzwiach odwrócił się na pięcie i dodał:
-Obawiam się, że nikt pana nie ostrzegł, Lupin, ale w tej klasie jest niejaki Neville Longbottom. Radziłbym nie powierzać mu żadnego trudniejszego zadania. Chyba że panna Granger będzie na tyle blisko, żeby szeptać mu do ucha instrukcje.
Neville oblał się szkarłatnym rumieńcem. Harry obrzucił Snape'a oburzonym spojrzeniem: nie dość, że wciąż poniżał Neville'a przed całą klasa, to teraz zrobił to samo przed innym nauczycielem.
Profesor Lupin uniósł brwi.
- Miałem nadzieję, że Neville będzie mi pomagał w pierwszej fazie ćwiczenia - powiedział - i jestem nadal pewny, że wywiąże się z tego znakomicie.
Wasza trójka wręcz promieniała. Lubiliście się, dobrze się bawiliście. Tego właśnie zazdrościłem ci najbardziej.
RON: Zrobiłaś coś z włosami?
HERMIONA: Chyba tylko uczesałam.
RON: No tak. Do twarzy ci w uczesanych.
Prawda jest taka, że cię kocham, Hermiono Granger, i nieważne, co się działo w tamtych światach, i tak chciałbym powiedzieć to w obecności wielu innych osób. Znowu.
[...] Neville miał poważne kłopoty. Nigdy nie dawał sobie rady na lekcjach eliksirów; nie znosił tego przedmiotu, a lęk przed profesorem Snape'em czynił z tych lekcji prawdziwą katorgę. Wywar, który powinien uzyskać jasną, jadowitą barwę, w jego kościółku stał się...
- Pomarańczowy, Longbottom - powiedział Snape nabierając chochlą nieco płynu i wylewają go spowrotem do kociołka z dużej wysokości, tak żeby wszyscy zobaczyli.
- Pomarańczowy. Powiedz mi, chłopcze, czy przez twój gruby czerep nic nie dociera do mózgu? Nie słyszałeś, jak mówiłem, i to bardzo wyraźnie, że trzeba dodać tylko jedną śledzionę jaszczura? Czy nie powiedziałem, że wystarczy tylko odrobina soku z pijawek? Co mam zrobić, żebyś zrozumiał, co się do ciebie mówi, Longbottom?
Neville zaczerwienił się i cały dygotał. Wyglądał, jakby miał się za chwilę rozpłakać.
- Panie profesorze - odezwała się Hermiona - może bym pomogła Neville'owi zrobić to jak należy...
- Granger, czy ja cię prosiłem, żebyś się popisywała przed wszystkimi? - zapytał chłodno Snape, a Hermiona zarumieniła się jak Neville. - Longbottom, pod koniec lekcji zaaplikujemy kilka kropel tego eliksiru twojej ropusze i zobaczymy, co się stanie. Może to zachęci cię do słuchania, co się do ciebie mówi.
[...] Zbliżał się koniec lekcji. Snape podszedł do Neville'a, który skulił się za swoim kociołkiem.
- Niech wszyscy tu podejdą - polecił Snape, a jego czarne oczy połyskiwały złowrogo - i zobaczą, co się stanie z ropuchą Longbottoma. Jeśli sporządził eliksir jak należy, ropucha zamieni się w kijankę. Ale jeśli zrobił coś nie tak, w co nie wątpię, najprawdopodobniej otruje swoją ropuchę.
Gryfoni patrzyli z niepokojem. Ślizgoni byli wyraźnie podnieceni. Snape chwycił ukochaną ropuchę Neville'a, zaczerpnął z jego kociołka nieco eliksiru, który teraz miał zieloną barwę, po czym wlał jej kilka kropel do pyszczka.
Zapadła głucha cisza. Słychać było, jak ropucha głośno przełknęła napój. Po chwili rozległo się ciche pyknięcie i oto na dłoni Snape'a wiła się maleńka kijanka.
Gryfoni zaczęli gromko klaskać. Snape zrobił kwaśną minę, wyjął z kieszeni mały flakonik, wylał z niego kilka kropel na kijankę, a ta natychmiast zmieniła się z powrotem w dorosłą ropuchę.
- Gryffindor traci pięć punktów - oznajmił Snape, a Gryfonom uśmiechy spełzły z twarzy. - Panno Granger, mówiłem, żeby mu nie pomagać. Koniec lekcji. Rozejść się.