-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać42
Cytaty z tagiem "mordimer madderdin" [6]
[ + Dodaj cytat]
- Kupiłem talizman – pochwalił się jadący tuż obok Andrzej
i pokazał mi wyciągnięte spod płaszcza, zawieszone na łańcuszku metalowe koło wielkości dłoni, z wygrawerowanymi
na nim dziwnymi napisami i symbolami.
- Przed czym ma chronić?
- Kiedy zejdę z drogi na trzęsawisko, to znaki na nim wyryte
rozjarzą się.
- Och, to bardzo przydatna zdolność - stwierdziłem. – A ja,
widzicie, mam magiczne buty, działające w bardzo podobny
sposób...
- Jak to?!
- Ano tak to. Kiedy stąpnę w bagno, zapadają się po cholewki.
Zmrużył oczy, potem zrozumiał kpinę i pokręcił głową.
- Nic w was nie ma wiary.
- Mam mnóstwo wiary dla kupieckiej pomysłowości -
odparłem. - I w związku z tym opowiem wam historię.
Wyobraźcie sobie, że kiedyś pewien kupiec proponował, że sprzeda mi amulet chroniący przed pociskami.
- Coś takiego! I co?
- Kazałem mu go założyć i strzeliłem do niego z samopału.
- I co?!
- A jak sądzicie?
- Nie ochronił go – zaryzykował po namyśle. - Zabiliście go?
- No, nie przesadzajmy – powiedziałem. - Trzeba potem pisać
raporty, tłumaczyć się przed przełożonymi, wyjaśniać... Na co to
komu? Postrzeliłem go tylko w dłoń, zresztą nieszkodliwie, bo
zaledwie urwało mu mały palec.
- Zaledwie – mruknął z przekąsem mój towarzysz.
- Sprzedawał potem magiczne obrączki chroniące przed
ugryzieniem zwierząt, a brak małego palca był dowodem na ich
skuteczność.
Andrzej znowu zmarszczył brwi.
- A w jakiż niby sposób?
- Bo mówił, że akurat na ten palec zapomniał założyć obrączki.
Ale że wszystkie pozostałe palce miał w całości, to ludziska mu
tym bardziej uwierzyli, że magia działa, i chętnie kupowali te
jego pierścionki.
W końcu właśnie w tym celu dobry Bóg stworzył dzieweczki, młódki, kobietki, a nawet matrony - by uprzyjemniały nam twarde męskie życie. Kiedy trzeba, uprzyjemniały swą obecnością, natomiast kiedy trzeba: nieobecnością.
- Miałem kiedyś sługę, daleko stąd, w Brytanii, którego nazywali Morti. Będę więc na ciebie wołał jak i na niego - zdecydował.
Zauważył, że chłopak się nieco skrzywił.
- To od Mortimera - wyjaśnił mu. - Dobre walijskie imię.
- Mordimer? - niepoprawnie powtórzył czarnowłosy. - Nawet mi się podoba, panie. Niech więc będzie Mordimer, skoro każecie.
- Mordimer. - Inkwizytor skinął głową. - Też pięknie.
Katarzyna nie znosiła trupiego, słodko-zgniłego smrodu, który otaczał wiedźmę niczym całun, nie znosiła robactwa kłębiącego się pod nigdy niepranymi kocami, nie znosiła okopconych, pozbawionych okien ścian i zgniłego klepiska. Nie znosiła odoru bijącego od wydrążonej w ziemi dziury, gdzie starucha załatwiała swoje potrzeby.
Jedna księga, pomyślał Lowefell. Czy naprawdę może tak wiele znaczyć? Tak wiele, by walczyli o nią zarówno chrześcijanie, jak i poganie? By zajmowała myśli inkwizytorów z Wewnętrznego Kręgu? By perska wiedźma poświęciła dla niej zdrowie, urodę, a w końcu życie? Co takiego zawiera Szachor Sefer? Jakież to zaklęcia lub objawione prawdy wypełniają ten złowrogi tom? A może to mit legenda lub celowo podsycana plotka spotęgowały jej znaczenie? Może walczono o nią nie dlatego, iż zawierała w sobie moc, lecz dlatego, że uważano, iż zawiera moc?
A mnie już tylko to łoże pod trawą pozostało
gdzie zimnego trupa
kret nosem trąca.