Yans: Wydanie zbiorcze. Tom 1

Rysunki oceniam bardzo dobrze.

Fabułę uważam za średnią.

Widać, że komiks był pisany/rysowany z przerwami a autor dialogów brał pomysły zewsząd ale w średnim wykonaniu.

Rysunki oceniam bardzo dobrze.

Fabułę uważam za średnią.

Widać, że komiks był pisany/rysowany z przerwami a autor dialogów brał pomysły zewsząd ale w średnim wykonaniu.

Niestety, czas zrobił swoje i sentyment musi ratować sprawę. Widać budowanie fabuły od wydarzenia do wydarzenia, sztampowych bohaterów wedle zasady "dobry/zły" i chyba tylko świetne rysunki ratują sprawę. Thorgal jednak lepiej zniósł próbę czasu.

Niestety, czas zrobił swoje i sentyment musi ratować sprawę. Widać budowanie fabuły od wydarzenia do wydarzenia, sztampowych bohaterów wedle zasady "dobry/zły" i chyba tylko świetne rysunki ratują sprawę. Thorgal jednak lepiej zniósł próbę czasu.

Jak dla mnie komiks mocno się zestarzał. Po ponad 20 latach odkąd czytałem zeszytówki sięgnąłem po wydanie zbiorcze i... Mocno musiałem zaprzec się w sobie, żeby dotrwać do końca. Raczej tylko dla fanów tych klimatów i kreski Rosińskiego.

Jak dla mnie komiks mocno się zestarzał. Po ponad 20 latach odkąd czytałem zeszytówki sięgnąłem po wydanie zbiorcze i... Mocno musiałem zaprzec się w sobie, żeby dotrwać do końca. Raczej tylko dla fanów tych klimatów i kreski Rosińskiego.

Dobrze, że to nie książka, tylko komiks. Dobrze, że z biblioteki, a nie kupiony. I tak nie wiem czy warto było poświęcać swój czas.

Dobrze, że to nie książka, tylko komiks. Dobrze, że z biblioteki, a nie kupiony. I tak nie wiem czy warto było poświęcać swój czas.

Od czasu do czasu lubię poczytać komiksy, ale Yans jakoś nie zrobił na mnie wrażenia. Dialogi są bardzo proste, fabuła też - ciągle miłostki i tarapaty. Po kolejne tomy sięgnę tylko dlatego, że udało mi się je wypożyczyć z biblioteki.

Od czasu do czasu lubię poczytać komiksy, ale Yans jakoś nie zrobił na mnie wrażenia. Dialogi są bardzo proste, fabuła też - ciągle miłostki i tarapaty. Po kolejne tomy sięgnę tylko dlatego, że udało mi się je wypożyczyć z biblioteki.

Kupiłem z nadzieją na fajną cyber akcję, niestety fabuła jest banalna a stereotyp superbohatera i wzdychającej laski przez każdą stronę razi i mierzi. Już Thorgal - mimo wielkiego sentymentu - ma tych achów i ochów panienek sporo, to akcja tam idzie jako tako, ale Yans to telenowela przy tym. Szkoda bo potencjał był. Także pewnie sprzedam bo niestety brazylijski serial.

Kupiłem z nadzieją na fajną cyber akcję, niestety fabuła jest banalna a stereotyp superbohatera i wzdychającej laski przez każdą stronę razi i mierzi. Już Thorgal - mimo wielkiego sentymentu - ma tych achów i ochów panienek sporo, to akcja tam idzie jako tako, ale Yans to telenowela przy tym. Szkoda bo potencjał był. Także pewnie sprzedam bo niestety brazylijski serial.

Przyznam, że specjalnym fanem kreski Rosinskiego nigdy nie byłem.
Najciekawsze z tomu zbiorczego były wspomnienia na początku, które dały możliwość zajrzenia za kulisy tworzenia cyklu i posmakowania świata lat 70tych.

A sam Yans? Poprawny. Ot, historyjka s-f jakich wiele, mocno naiwna, czasem zagmatwana, niespecjalnie odkrywcza. Nie zamierzam kontynuować - jednak zbyt to leciwe - książki s-f z tamtego okresu były dużo bardziej nowatorskie.
Ale wstępy do kolejnych wydań bym poczytał :)

Przyznam, że specjalnym fanem kreski Rosinskiego nigdy nie byłem.
Najciekawsze z tomu zbiorczego były wspomnienia na początku, które dały możliwość zajrzenia za kulisy tworzenia cyklu i posmakowania świata lat 70tych.

A sam Yans? Poprawny. Ot, historyjka s-f jakich wiele, mocno naiwna, czasem zagmatwana, niespecjalnie odkrywcza. Nie zamierzam kontynuować - jednak zbyt to...

O ile w młodości miałem styczność z Thorgalem, o tyle nigdy nie miałem okazji czytać Yansa. Nowe wydanie zbiorcze Egmontu w powiększonym wydaniu było ku temu dobrą okazją.
Niestety było to kolejne, dość gorzkie zetknięcie się z klasyką polskiego komiksu. Yans to kosmiczny agent, który nie godzi się na życie w opresyjnym systemie państwa-miasta.
Wszystko co ono reprezentuje jest złe, zepsute, rozpustne. Yans jest natomiast prawym rycerzem na białym koniu. Z grubsza fabułą opiera się o to, że Yans poznaje swoją ukochaną, ale ze względu na jej pochodzenie muszą oni wciąż uciekać przed systemem. Masa to wszelakich fabularnych głupotek, dialogi nie stoją na wysokim poziomie. Yans ciągle bierze na siebie jakieś
nielogiczne misje, oddaje się wrogom, wpada w pułapki. Przeciwnicy są głupkowaci i naiwni, co wszystko czyni fabułę momentami wręcz komiczną.
Ilustracje Grzegorza Rosińskiego stoją tu na dobrym poziomie, może trochę gorzej jest w ostatnim tomie, gdzie kiepsko wypadły sceny batalistyczne.

O ile w młodości miałem styczność z Thorgalem, o tyle nigdy nie miałem okazji czytać Yansa. Nowe wydanie zbiorcze Egmontu w powiększonym wydaniu było ku temu dobrą okazją.
Niestety było to kolejne, dość gorzkie zetknięcie się z klasyką polskiego komiksu. Yans to kosmiczny agent, który nie godzi się na życie w opresyjnym systemie państwa-miasta.
Wszystko co ono reprezentuje...

Bez zbędnego powielania treści - moja recenzja (dotycząca całej serii przygód Yansa) znajduje się tutaj:
.
https://abaren.pl/art/yans-wydanie-zbiorcze.php
.
.

Bez zbędnego powielania treści - moja recenzja (dotycząca całej serii przygód Yansa) znajduje się tutaj:
.
https://abaren.pl/art/yans-wydanie-zbiorcze.php
.
.

Poruszający (zwłaszcza "Mutanci z Xanai" ale nie tylko) komiks o... niewolnictwie, które jest ponadczasowe, zmieniają się tylko okowy.

Poruszający (zwłaszcza "Mutanci z Xanai" ale nie tylko) komiks o... niewolnictwie, które jest ponadczasowe, zmieniają się tylko okowy.