Szept wody

Okładka książki Szept wody Jacek Łopuszyński
Okładka książki Szept wody
Jacek Łopuszyński Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380830677
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
251
162

Na półkach: ,

Szept wody to dobry debiut Jacka Łopuszyńskiego,mimo mocno niedopracowanego początku.
W tej książce jest wszystko, tzn.: piękni i młodzi bohaterowie mocno "poturbowani" przez życie; miłość od pierwszego wejrzenia; niedopowiedzenia; choroba oraz czarne charaktery na drugim planie.
Tak więc to takie miłe czytadło, które za długo nie zostanie w pamięci

Szept wody to dobry debiut Jacka Łopuszyńskiego,mimo mocno niedopracowanego początku.
W tej książce jest wszystko, tzn.: piękni i młodzi bohaterowie mocno "poturbowani" przez życie; miłość od pierwszego wejrzenia; niedopowiedzenia; choroba oraz czarne charaktery na drugim planie.
Tak więc to takie miłe czytadło, które za długo nie zostanie w pamięci

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
804
685

Na półkach: , ,

Weronika jest młodą, samotną matką. Ma uroczą i stęsknioną towarzystwa czteroletnią córeczkę. Jest jej oczkiem w głowie. Zresztą uwielbia jej ciepłe spojrzenie, tę tryskającą z niej radość oraz chęć wszystkiego doświadczenia. Można by powiedzieć, że obie panie prowadzą sielankowe, spokojne życie. W końcu mają gdzie mieszkać, Weronika otrzymała posadę w hotelu na czas wakacji, mają też, z czego utrzymać się. Jednak nikt nie wie, z wyjątkiem najbliższych przyjaciół, (która to też Niki nie ma zbyt wielu, wręcz na palcach można policzyć) o tajemnicy, która zmienia całe dotychczasowe życie, jego organizację obu dziewczyn. Niki z tego powodu jest niezwykle ostrożna, stoi na baczności, będąc w każdej chwili gotową na pewną wiadomość.

Michael pochodzi z Niemiec, ale po traumatycznych i ciężkich przeżyciach, jakich doświadczył ostatnimi czasy, postanawia wyjechać z miasta rodzinnego. Tam miały miejsce wszystkie złe wydarzenia, które spadły na niego jak grom z nieba. Wystarczyło jedno nieporozumienie, niepotrzebna kłótnia, aby cały jego świat zmienił się o 360 stopni. Wyjeżdża, nie widząc najmniejszego sensu, aby pozostać i dołować się. Może przyjazd do Polski okaże się dobrym pomysłem? Akuratnie zatrzymuje się w tym samym hotelu, w której przyszło pracować Weronice na czas wakacji. Kobieta dawno nie obcowała z mężczyznami, traktowała ich wyłącznie, jako klientów, ale na widok Michaela straciła języka w gębie.

Początkowo Niki nic nie robi sobie z obecności przystojnego i ułożonego mężczyzny, pewnie wielu takich chodzi po świecie. Dopiero niebezpieczne wydarzenie w pobliskim parku, w którym uczestniczyła jej córeczka sprawia, że oboje się do siebie zbliżają. Michael bierze udział w akcji ratunkowej dzieci, które ugrzęzły na karuzeli. Na nieszczęście i na niej znajdowała się mała Karolinka, zdezorientowana, niewiedząca, jak się zachować. Nika instynktownie nie patrząc na niebezpieczeństwo i bariery architektoniczne wyrusza w pościg. W tym momencie Nika poznaje prawdziwe oblicza Micheala. Jest zdumiona jego postawą..

Tak, więc miewają się początki zranionego i pogrążonego w żałobie mężczyzny oraz kobiety z bagażem doświadczeń dźwigającej trudy codzienności. Klasyka powieści. Oboje zranieni, przeciążeni przeszłością szukają ukojenia w codzienności, zatracając się w niej, codziennych obowiązkach, zupełnie zapominając, że mimo skrzywdzenia i trudów nie stoi nic na przeszkodzie, aby raz jeszcze zakochać się i obdarzyć drugą osobą uczuciem. Michael i Niki skrywają wiele tajemnic, na pewno wiele wątków nie podejmują w rozmowach, przez co dochodzi do pewnych błahych, śmiesznych sytuacji, którzy oni zbyt poważnie odbierają.

Podstawą związku jest zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, szczerość w każdym aspekcie. Może bohaterowie tej historii nie mieli tyle czasu, choć powątpiewam w to. Postanowili spróbować być ze sobą, ułożyć razem życie. Cała trójka ze sobą dość szybko ze sobą zżyła się, nie wyobrażając sobie rozłąki. A jednak. Niedopowiedzenia, niepotrzebne oskarżenia, fochy, nieścisłości sprawiły, że raz jeszcze się dość mocno zranili.

Dwoje ludzi. Samotni, z bagażem traumatycznych doświadczeń. Niki koncentruje się na wychowaniu córeczki, on zaś drepta po stopach swojego pupila. Żadne z nich nie planuje poważnych zobowiązań, ale jak to w przewrotnym życiu bywa, los skieruje ich na wspólną ścieżkę. W ich rękach pozostaje to, co postanowią zrobić, a łączy ich już całkiem sporo, przyjaźń, kochanie?
Historia, która może spotkać każdego z nas, jest ich miliony, ludzi, którzy w swoim zagubieniu nie potrafią raz jeszcze unieść głowy wysoko i sprostać rzeczywistości. Wmawiają sobie, że nie zasługują na szczęście, zainteresowanie, a nawet miłość. To nie jest prawda. Sztuką jest złapać oddech, oddalić przeszłość za siebie i wykonać dwa kroki do przodu. To jest dopiero wyzwanie, ale trzeba też dać coś od siebie, powziąć konkretne działanie, bo na samym rozmyślaniu niewiele osiągniemy. Powiem tylko tyle, nasi bohaterowi sięgnęli po rozum do głowy, bowiem serce swoją rację miało i we właściwą stronę ich pokierowało.

Recenzja dla Sztukater.pl (nick: agraaafka)

Weronika jest młodą, samotną matką. Ma uroczą i stęsknioną towarzystwa czteroletnią córeczkę. Jest jej oczkiem w głowie. Zresztą uwielbia jej ciepłe spojrzenie, tę tryskającą z niej radość oraz chęć wszystkiego doświadczenia. Można by powiedzieć, że obie panie prowadzą sielankowe, spokojne życie. W końcu mają gdzie mieszkać, Weronika otrzymała posadę w hotelu na czas...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1589
1575

Na półkach: ,

„Co jest bardziej zaskakującego od losu? – zamyśliła się. – I szklaków czasu, które on przędzie? Każdy z nich tworzy nową rzeczywistość, plecie nowe ścieżki, a one kolejne i kolejne. Wiodą nas w nieskończoność albo w studnię bez dna. Otwierają oczy i lgniemy do światła albo oślepiają i brniemy po omacku. Na przekór wszystkim.”

Ostatnimi czasy miałam okazję sięgać po liczne historie miłosne. Co więcej, pochłonęłam już w swoim życiu niejeden mniej, czy też i bardziej udany literacki debiut. Zaczęła więc u mnie wzrastać ochota na odrobinę odmienności. Cóż więc magicznego przyciągnęło mnie do książki „Szept wody”, która mało tego, że opowiada o uczuciu, to jeszcze jest pierwszą powieścią Jacka Łopuszyńskiego? No właśnie... Czy Wy to widzicie? W progi romantycznej historii wprowadza nas mężczyzna i właśnie to zaintrygowało mnie najbardziej. Czy odnalazłam tutaj tę dozę wyjątkowości, której się spodziewałam? Zapraszam do zapoznania się z recenzją tej książki.

Zraniona przez życie Weronika samotnie wychowuje czteroletnią córkę. Tracąc zaufanie do mężczyzn całkiem dobrze radzi sobie sama, a los na pewno nie zamierza jej oszczędzać. Za namową przyjaciółki, w letnie wakacje udaje się nad morze by podjąć dorywczą pracę w hotelowej recepcji. A ten wyjazd wnosi w jej codzienność o wiele więcej, aniżeli mogła się spodziewać.

Powracający do Polski Michael, marząc o zapomnieniu trudnej przeszłości, zatrzymuje się w hotelu w Ustce. Przekraczając jego progi, u boku niezawodnego przyjaciela - psa Rolfa, zostaje obsłużony przez recepcjonistkę, obok której nie potrafi przejść obojętnie. Krótka, uprzejma rozmowa, z czasem prowadzi do czegoś więcej. Bo strzała Amora często trafia niespodziewanie i chociaż wielu próbuje się przed nią uchronić, nie zawsze jest to możliwe.

Ona – zaangażowana w swoją pracę, życzliwa nauczycielka, nie ma zamiaru kolejny raz zaufać mężczyźnie. Jeden już ją zostawił i to w takim momencie, kiedy najbardziej go potrzebowała. Osamotniona zmaga się nie tylko z finansami, ale także z wychowaniem czteroletniej Karolinki, a dla swojego dziecka jest w stanie zrobić wszystko.

On – trudniący się w rodzinnej firmie architekt, opuszcza Niemcy i wraca do Polski, by poskładać własne życie na nowo. W walce z demonami minionych czasów pomaga mu pies, który jest dla niego nie tylko zwierzakiem, ale prawdziwym przyjacielem. Pomocny, życzliwy, taktowny, z poczuciem humoru, a jednak skrywa pewne tajemnice, których niewyraźny cień ciągle za sobą ciągnie. Co wydarzyło się w jego życiu i czy Weronika kiedyś to odkryje?

Przypadek, a jednak nie tylko zwykły fart sprawia, że Weronika i Michael stają na jednej drodze. Wydaje się bowiem, że ich spotkanie było zapisane w gwiazdach, by w końcu oboje, niosąc bagaż trudnych wspomnień, mogli zacząć normalnie żyć. Jacek Łopuszyński stawia na stawia na miłość romantyczną, jednak dotyczącą ludzi, którzy z pewnych względów boją się postawić krok w przód. Bo chociaż przez moment może wydawać się, że ich historia biegnie oklepanym torem i rozgrywana jest zbyt szybko, będą musieli pokonać wiele przeszkód, które zaskoczą, przepełnią bólem, podarują nadzieję i udowodnią, że człowiek musi być przygotowany na wszystko, bo nigdy nie wiadomo, cóż takiego go spotka.

Oprócz miłości, Weroniki i Michaela, powieść posiada także spore zaplecze drugoplanowych bohaterów. Jest mała Karolinka, żywiołowa i potrafiąca zjednać sobie każdego, jest przyjaciółka głównej bohaterki – Ewelina, dzięki której zyskała ona pracę w Ustce. Ogromny niesmak, do czasu, wzbudza Paul, brata Michaela, którego na wstępie ma się ochotę zasztyletować. Pojawia się też sympatyczny pies obrazujący to, jak wiele pozytywnych wrażeń może wnieść w życie opiekuna ukochany pupil. Niestety jedną z istotniejszych ról odgrywa tutaj białaczka szpikowa, która w całą treść wnosi nutę poczucia niesprawiedliwości i smutku. No cóż… Widać, że autor zadbał o rozbudowaną akcję i o grę na emocjach czytelnika, a towarzystwa takowych naprawdę nie brakuje.

„Szept wody” to książka o nadziei i miłości, na którą zasługuje każdy. O ryzykownym opuszczaniu bezpiecznej skorupy i podjętym ryzyku, które może się opłacić. To historia walki - o szczęście i lepszą przyszłość, czyli o coś, do czego pragnie dążyć każdy z nas. W końcu to powieść o życiu, o jego radośniejszych i gorszych odsłonach, bo przecież tak naprawdę nic nie jest wyłącznie czarne bądź wyłącznie białe. Każdy z nas tkwi pośród szarości, ale od nas zależy, jaki będzie jej odcień.

Jacek Łopuszyński wzrusza, ale też potrafi wywołać na twarzy czytelnika uśmiech. Posługuje się kwiecistym lecz zrozumiałym i przystępnym językiem, a jego styl niejednokrotnie przypomina poezję (nie tylko w przenośni). Wykreowaną historią potrafi pociągnąć za sobą, jednak nie obyło się bez kilku drobnych wad, o których chciałabym wspomnieć. Mam drobne zastrzeżenia co do bardzo rozbudowanych wątków pobocznych, które czasami zbyt mocno stawiały w cieniu główny temat. Uczepię się także postaci Weroniki, której wypowiedzi wydawały mi się momentami nieco przerysowane i odrobinę sztuczne. Niemniej jednak całą jej kreację oceniam pozytywnie, a już na pewno przekonał mnie tajemniczy Michael, w którego przeszłość chciałam zagłębić się już od samego początku.

Czy doświadczając bólu i znając smak jednej z najbardziej gorzkich przypraw życia, człowiek do końca musi być skazany na przegraną? Jeżeli chcecie przeczytać o trudnej wspinaczce wzwyż, której uczestnicy niosący ciężki bagaż wspomnień, z niepewnością wykonują każdy kolejny krok, sięgnijcie po debiut „Szept wody”. Dowiecie się jak potoczyły się losy Weroniki i Michaela i przekonacie się o tym, jak o miłości pisze mężczyzna.

http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/

„Co jest bardziej zaskakującego od losu? – zamyśliła się. – I szklaków czasu, które on przędzie? Każdy z nich tworzy nową rzeczywistość, plecie nowe ścieżki, a one kolejne i kolejne. Wiodą nas w nieskończoność albo w studnię bez dna. Otwierają oczy i lgniemy do światła albo oślepiają i brniemy po omacku. Na przekór wszystkim.”

Ostatnimi czasy miałam okazję sięgać po liczne...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
915
640

Na półkach: , , ,

Jak dobrze wiecie, ostatnio prawie non stop połykam wyłącznie obyczajówki i historie miłosne (z małymi przerywnikami oczywiście). Większość z nich to głównie polskie debiuty, którym przydałoby się czasami pewne okiełznanie. Niektóre są bardziej, a inne mniej udane, jedne mają niewykorzystany potencjał, a drugie są zbyt „rozgadane”. Jaki jest zatem Szept wody Jacka Łopuszyńskiego?

Z okładki książki dowiadujemy się, że ma to być po prostu klimatyczna historia miłosna, gdzie dwie zranione przez życie dusze mają w końcu szansę być szczęśliwe. Chyba nie będzie to zbrodnia jak napiszę, że Szept wody taki jest (bo w sumie większość czytelniczek, i czytelników, sięgając po tego typu książkę jest na to nastawione): opowieścią o rodzącej się między dwojgiem ludzi uczuciem, o którym marzy większość kobiet, i mężczyzn na ziemi. Jednak oprócz tego autor postanowił urozmaicić ją kilkoma wątkami (niby pobocznymi),które w moim mniemaniu przyćmiły ten najważniejszy. Oczywiście prowadzą one do głównego – miłosnego (tworzą jego część) – ale pan Jacek za bardzo je rozbudował.

Zabierając się za lekturę Szeptu… miałam pewne obawy, oczywiście największe odnośnie stylu autora. Po ostatniej „stylowej” przygodzie, którą zaserwowała mi książka pani Renaty Markowskiej, mam po prostu uraz. Ale gdy zaczęłam czytać Szept… to po prostu odpłynęłam. To był dosłownie miód na moje rany. Mimo, że kreacja bohaterów nie była idealna, to opisy i dialogi były samą przyjemnością. W opisach przeszkadzała mi jednak duża szczegółowość (bardzo często zachodziłam w głowę, po co autor podawał te informacje, skoro niczego nie wnosiły do fabuły),ale dialogi i komentarze (o których piszę poniżej) były przemyślane, zabawne, takie „z życia wzięte”. Nie tylko czytało się je z przyjemnością, ale i przeżywało. Odnośnie tych nieszczęśliwie długich i szczegółowych opisów (zazwyczaj nie mam nic do opisów, lubię je, ale muszą być jakoś „ogarnięte”): czasami były one niepotrzebne, ale zdarzały się fragmenty, gdzie ich nie było, a powinny się pojawić (by np. wyjaśnić zaistniałą sytuację). Jednak nadmiar ich sprawił, że w połowie lektura Szeptu… zaczęła mnie męczyć. Po prostu poczułam się przytłoczona nadmiarem informacji i cała radość z czytania powoli się ulatniała. Tak nie powinno być… Poza tym, zamiast przykładać dużą uwagę do rozmieszczenia przedmiotów w pokoju hotelowym autor mógł np. opisać jesień, którą w przeciwieństwie do pozostałych pór roku, jak dla mnie, potraktował trochę po macoszemu. Za to szalenie (oprócz dialogów) podobały mi się komentarze, które urozmaicały lekturę. Niektóre z nich bezczelnie będę wykorzystywać na co dzień, bo szkoda, by zostały zapomniane i przyprószone kurzem:

Wirtuoz pilota od telewizora [niestety nie zapisałam sobie strony, musicie mi to wybaczyć ;)]

Magister ironii po uniwersytecie [1]

Instrukcję, skierowaną do geniuszy wyobraźni o ilorazie inteligencji tostera, wyrzucił, nie czytając do kosza. [2]

Podobał mi się również pomysł z psem, który okazał się ciepłym i przyjemnym akcentem historii. Zresztą dobrze opisane zwierzaki zawsze służą opisywanej fabule – urozmaicają ją i wywołują na ustach uśmiech. Szczególnie, gdy sami jesteśmy właścicielami czworonożnych (i nie tylko) przyjaciół i zachowanie zwierzaka przytoczone przez autora nie jest dla nas niczym nowym. Historie, w których bohaterami są czworonogi są jakby bardziej „swojskie”, cieplejsze. Natomiast w moim przypadku wywołały miłe wspomnienia.

Pies słysząc swoje imię, zastrzygł jednym uchem, podniósł głowę i niepewny intencji przyjrzał im się badawczo. Dla pewności dwa razy machnął ogonem. Widząc jednak, że nic z tego nie wynika, wrócił do kontemplacji lodówki. [3]

Jak wspomniałam wcześniej, bohaterowie mogli by być bardziej dopracowani. Mam tu na myśli głównie Paula – brata głównego bohatera. Autor od początku kreował go na zimnego, bezwzględnego drania bez serca, a pod koniec zrobił z niego ofiarę losu. Coś mi w tym zgrzyta i nie pasuje. Mam wrażenie, jakby pan Jacek w połowie, nagle dostał olśnienia i zmienił cel umieszczenia Paula w historii. Jak dla mnie postać jego jest niewiarygodna oraz niedopracowana. Z kolei Weronika (główna bohaterka) momentami zachowywała się sztucznie i absurdalnie, za to przekomarzanie się jej i Michaela (głównego bohatera) było rewelacyjne, nie raz szczerze się z tego śmiałam. Jeśli chodzi o pozostałe postacie to nie mam jakiś większych zastrzeżeń. Autor mógłby tylko bardziej podkreślić hierarchię ważności bohaterów, bo ¾ wydaje się być głównymi, a z opisu wynika, że to Weronika i Michael (ewentualnie Karolinka) powinni grać role pierwszoplanowe. A tak to zostali oni przytłumieni przez inne postacie.

Z pewnością nie mogę odmówić autorowi pomysłowości. Historia jest przemyślana i dopracowana (niekiedy aż za bardzo). Książka okazała się miłym, acz trochę męczącym, zaskoczeniem, którą na pewno będę mile wspominać. Autor zadbał o to, by lektura nie nudziła czytelnika. Niestety rozbudowane wątki poboczne sprawiły, że ten główny cel trochę przyblakł. No i ten styl – miodzio.

~*~


- Jest jak Gaudi. – powiedział kiedyś jego ojciec. – Żyje we własnym świecie, którego fragmenty tylko czasem pozwala nam oglądać. Zupełnie tak, jakby napędzała go jakaś unikalna muzyka, którą wyłącznie on słyszy. [4]

- Opiekunem? – spojrzała pytająco. – Myślałam, że to pański pies…
- Mój. Ale to istota myśląca, czująca i wrażliwa. – powiedział. – Nie jest przecież rzeczą, którą można traktować na równi z kawałkiem drewna. Dlatego nazywam siebie opiekunem tej zegarowej bomby, tego psa-demolki. [5]

W pewnym stanie uczuć nawet stanowcza kobieta staje się w rękach ukochanego miękka jak plastelina. [6]

Czasem koniec rzeczywiście jest początkiem. [7]

Dziecko w ogóle nie respektuje żadnych granic. Dopiero dorastając, stajemy się niewolnikami własnych uprzedzeń i ograniczeń. Stawiamy mury nie do przejścia i zamki nie do zdobycia. [8]

Chcesz dać ludziom to, co w tobie najcenniejsze? Wstań z fotela i poświęć im swój czas. [9]

[…] czasem najtrudniej jest pozwolić odejść. [10]

___
[1] Jacek Łopuszyński, Szept wody, Gdynia 2016, s. 64.
[2] Tamże, s. 108.
[3] Tamże, s. 55.
[4] Tamże, s. 38.
[5] Tamże, s. 41.
[6] Tamże, s. 92.
[7] Tamże, s. 102.
[8] Tamże, s. 111.
[9] Tamże, s. 140.
[10] Tamże, s. 369.

[http://dzosefinn.blogspot.com/2016/01/opuszynski-jacek-szept-wody.html]

Jak dobrze wiecie, ostatnio prawie non stop połykam wyłącznie obyczajówki i historie miłosne (z małymi przerywnikami oczywiście). Większość z nich to głównie polskie debiuty, którym przydałoby się czasami pewne okiełznanie. Niektóre są bardziej, a inne mniej udane, jedne mają niewykorzystany potencjał, a drugie są zbyt „rozgadane”. Jaki jest zatem Szept wody Jacka...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1985
1463

Na półkach:

Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że raczej omijam romanse. Od czasu do czasu sięgam jednak po takie książki. Nie samym kryminałem człowiek w końcu żyje. O czym jest Szept wody Jacka Łopuszyńskiego?

Dwoje ludzi po przejściach. Michael, właściciel niesfornego czworonoga, architekt. Weronika, nauczycielka języka niemieckiego, matka wychowująca samotnie czteroletnią córkę. Oboje skrywają mroczną przeszłość. Niespodziewanie dochodzi między nimi do spotkania, które na zawsze zmieni ich życie.

Tak w skrócie mogę opisać to, co się stało. Nic więcej nie powiem, żeby nie zdradzić zbyt dużo. Podeszłam do tej książki z dość dużą dozą niepewności. Kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Jakie są moje wrażenia po lekturze? Całkiem niezłe. Nie myślałam, że mężczyzna będzie w stanie tak poetycko pisać o miłości. Wiele czytelniczek pewnie to oczaruje.

Nie mogę nic zarzucić temu, w jaki sposób autor opisał bohaterów. Polubiłam Weronikę, choć nie do końca rozumiałam momentami jej zachowanie. Michael... Tajemniczy mężczyzna. Byłam bardzo ciekawa tego, jak wyglądała jego przeszłość. Nie był może jakoś specjalnie przystojny, ale miał w sobie coś, co sprawiało, że gdy pojawiał się na kartach powieści, na mojej twarzy gościł uśmiech.

Miałam jednak wrażenie, że pewne sprawy potoczyły się nieco za szybko. Autorowi nie udało się uciec od schematów. To nieco mnie rozczarowało. Mniej więcej w połowie książki byłam w stanie dokładnie przewidzieć, co się stanie. Nie lubię czegoś takiego. Na szczęście Jacek Łopuszyński zrobił coś, co sprawiło, że zupełnie inaczej spojrzałam na tę opowieść.

Autor opowiedział o ludziach chorujących na białaczkę. Wielu pacjentów oddziałów onkologicznych umiera, gdyż nie jest w stanie dożyć przeszczepu. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że wciąż niewiele mówi się o tym, jak wygląda oddanie szpiku kostnego. Znam kilka osób, które w ten sposób uratowały innym ludziom życie. Cieszę się, że Jacek Łopuszyński zwrócił na ten problem uwagę.

Myślę, że wiele kobiet będzie zachwyconych tą lekturą. To nie jest zwykły romans. To coś więcej. Warto pochylić się nad książką, która już niedługo będzie dostępna na polskim rynku wydawniczym, by dowiedzieć się, o czym szepcze woda.

www.czytelnia-mola-ksiazkowego.blogspot.com

Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że raczej omijam romanse. Od czasu do czasu sięgam jednak po takie książki. Nie samym kryminałem człowiek w końcu żyje. O czym jest Szept wody Jacka Łopuszyńskiego?

Dwoje ludzi po przejściach. Michael, właściciel niesfornego czworonoga, architekt. Weronika, nauczycielka języka niemieckiego, matka wychowująca samotnie czteroletnią córkę....

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
285
126

Na półkach:

Gdy czyta się książkę, która czeka na swoją oficjalną premierę da się odczuć taki lekki dreszczyk emocji. Ja osobiście tak mam. Zastanawiam się przez chwilkę, czy lektura przypadnie mi do gustu. Tak było również w przypadku książki "Szept wody". Piękna okładka, intrygujący tytuł. Autorem jest mężczyzna, i w tym momencie warto zaznaczyć, jak wskazuje blurb, że jest to romantyczna historia. Dowodzi to temu, że Panowie nie boją się pisać tego typu powieści, po które w dużej mierze sięgają kobiety.

No i teraz mam mały problem. Nie wiem jaką formę powinien mieć skrót fabuły. Chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby tylko jedno zdanie. Dłuższa forma, może zawierać w sobie zbyt dużą ilość przypadkowych spojlerów.
On z zawodu architekt i właściciel czworonoga, ona jest nauczycielką niemieckiego, pracuje również w fundacji. Samotnie wychowuje czteroletnią córeczkę. Oboje zmagają się z trudną przeszłością i oboje mają bardzo tajemniczą osobowość. Niespodziewanie dochodzi między nimi do spotkania, które ciągnie za sobą lawinę zdarzeń...

Mam nadzieję, że zostaliście zaciekawieni tym krótkim streszczeniem. Bo mnie książka wręcz zafascynowała, i to bardzo. Już po przeczytaniu kilku stron, wiedziałam że był to dobry wybór. Nie wiem jak u Was, ale u mnie wygląda to tak: gdy początek książki mnie wciągnie, mogę być pewna, że czas poświęcony na lekturę nie będzie czasem zmarnowanym. Zostałam absolutnie urzeczona historią, którą zaserwował nam, czytelnikom, a raczej czytelniczkom Jacek Łopuszyński. Sposób w jaki została napisana książka zasługuje na same pochwały. Czytanie "Szeptu wody" było dla mnie czymś wyjątkowym. Pochłaniałam każde słowo, każde zdanie. Cudowne opisy, a szczególnie ich romantyczny wręcz przekaz. Dla mnie była to proza z elementami czystej poezji. I nie mam tutaj na myśli tylko wierszy, które zostały wplecione w główną treść.

Powieść ma swój specyficzny urok, zawiera w sobie sporą dawkę tajemniczości. W dużej mierze przyczyniła się do tego dwójka książkowych bohaterów. Michael i Weronika. Skąd to zagraniczne imię? Już wyjaśniam. Otóż mężczyzna z pochodzenia jest Niemcem. Przybył do Polski, aby zacząć wszystko od nowa i zapomnieć o dramatycznych wydarzeniach, które miały miejsce w jego życiu. Jednocześnie pracuje w rodzinnej firmie, która ma swoją filię właśnie w Polsce. Natomiast Weronika zmaga się z nieszczęśliwą miłością i porzuceniem przez ukochanego. Na szczęście nie jest do końca sama, ma cudowną córeczkę i grono wiernych przyjaciółek. Jedną z nich jest Ewelina. To właśnie jej zawdzięcza tymczasową pracę w jednym z hoteli w Ustce. Zwykły zbieg okoliczności sprawił, że w tym samym hotelu zatrzymał się Michael. A może to było przeznaczenie...Ups, bo jeszcze nieopatrznie coś zdradzę...
Na pierwszy rzut oka nowo poznany mężczyzna wydał się Weronice bardzo sympatyczny. Trzeba przyznać, że urodą również nie grzeszył. Z czasem okazało się, że jego kolejną zaletą jest poczucie humoru. Do tego dochodzi jeszcze bardzo dobry kontakt z córeczką kobiety. Czy ten Michael ma jakieś wady? Spędzali we troje bardzo miło czas. Chociaż tak naprawdę bardzo mało o sobie wiedzieli. I właśnie te tajemnice wprowadziły sporo niepotrzebnych komplikacji i zawirowań...

Autor poruszył w książce bardzo ważny temat, a mianowicie problem, z którymi zmagają się chorzy na białaczkę. W Polsce liczba chorych jest znacznie większa, niż osób zdrowych, które zdecydowały się na podarowanie szpiku kostnego, który może uratować komuś życie. W dużej mierze spowodowane jest to złym doinformowaniem. Jak się okazuje jest to bardzo prosty zabieg polegający na przetoczeniu wcześniej przygotowanego preparatu. Statystycznie 25-30% pacjentów ma dawców rodzinnych ( rodzeństwo ). Niestety dla pozostałej grupy szuka się dawców w rejestrach dawców niespokrewnionych oraz rejestrach krwi pępowinowej. Zdarzają się i takie przypadki, gdy dawcami mogą być rodzice. Zgodność grup krwi sprawia, że zabieg przeszczepienia staje się znacznie łatwiejszy. Natomiast niezgodność skutkuje jego niewykonalnością.

Gdy dostałam wiadomość z wydawnictwa z listą proponowanych książek do recenzji, przyznam się, że zastanawiałam się krótką chwilę nad wyborem. Tak naprawdę był to strzał. Teraz, gdy jestem już po lekturze mogę powiedzieć jedno, był to strzał w dziesiątkę.

Gdy czyta się książkę, która czeka na swoją oficjalną premierę da się odczuć taki lekki dreszczyk emocji. Ja osobiście tak mam. Zastanawiam się przez chwilkę, czy lektura przypadnie mi do gustu. Tak było również w przypadku książki "Szept wody". Piękna okładka, intrygujący tytuł. Autorem jest mężczyzna, i w tym momencie warto zaznaczyć, jak wskazuje blurb, że jest to...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    49
  • Przeczytane
    26
  • Posiadam
    9
  • Polscy autorzy
    2
  • 52 książki (2016)
    1
  • Znaleźć
    1
  • Przeczytane/2023
    1
  • Recenzenckie ;)
    1
  • Ebook
    1
  • Audioteka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szept wody


Podobne książki

Przeczytaj także