Testując Apokalipsę

Okładka książki Testując Apokalipsę Tom Kaczynski
Okładka książki Testując Apokalipsę
Tom Kaczynski Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe komiksy
136 str. 2 godz. 16 min.
Kategoria:
komiksy
Tytuł oryginału:
Beta Testing the Apocalypse
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Komiksowe
Data wydania:
2016-07-21
Data 1. wyd. pol.:
2016-07-21
Liczba stron:
136
Czas czytania
2 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380691353
Tłumacz:
Grzegorz Ciecieląg
Tagi:
science fiction fantastyka demonologia okultyzm demony zoombie
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
340
180

Na półkach:

Sięgnąłem po to głównie przez charakterystyczną kreskę i kolorystykę ale chyba niewiele poza tym zapamiętam z tych historii. Quite good, nothing more.

Sięgnąłem po to głównie przez charakterystyczną kreskę i kolorystykę ale chyba niewiele poza tym zapamiętam z tych historii. Quite good, nothing more.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
871
332

Na półkach: ,

Jako całość bardzo spójne, choć nie jest to bardzo pasjonująca lektura, zdarza się, że diagnozy autora uderzają też swoją oczywistością. Na pewno jednak to ciekawa i udana próba testowania komiksowego medium jako nośnika tematyki mniej dla niego oczywistej, takiej jak antropologia, socjologia czy ekonomia.

Jako całość bardzo spójne, choć nie jest to bardzo pasjonująca lektura, zdarza się, że diagnozy autora uderzają też swoją oczywistością. Na pewno jednak to ciekawa i udana próba testowania komiksowego medium jako nośnika tematyki mniej dla niego oczywistej, takiej jak antropologia, socjologia czy ekonomia.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2103
567

Na półkach: , ,

Bardzo się zmęczyłam. Paranoiczna narracja, częściowo wzbogacana o dziwne filozoficzne wstawki, kompletnie do siebie niepasujące. Historie się toczą - nie mają logiki, nie mają przekazu i nie mam po nich żadnych rozważań. Rysunki brzydkie jak noc. Plus za historię 'Błoga Apokalipsa', bo jako jedyna miała sens.

Bardzo się zmęczyłam. Paranoiczna narracja, częściowo wzbogacana o dziwne filozoficzne wstawki, kompletnie do siebie niepasujące. Historie się toczą - nie mają logiki, nie mają przekazu i nie mam po nich żadnych rozważań. Rysunki brzydkie jak noc. Plus za historię 'Błoga Apokalipsa', bo jako jedyna miała sens.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1194
1161

Na półkach:

Czy zastanawialiście się kiedyś jak bardzo jesteście uzależnieni? Nie od papierosów, wódki czy seksu, ale innych, bardziej niewinnie wyglądających używek jak samochód, praca, pogoń za modą czy chęć wpasowania się w "jedyną słuszną wizję świata". Testując Apokalipsę to komiks trudny, głównie z powodu abstrakcyjnego przedstawienia naszych codziennych, wielkomiejskich słabości oraz nałogów. Jednocześnie jest na tyle ważny, że każdy, szczególnie zaś "Pan/Pani z Wielkiego Miasta", powinien go przeczytać. Dotyka on bowiem spraw, uchodzących w pewien sposób za tabu. No bo przecież ja mogę to rzucić w każdej chwili, mogę się bez tego obejść. Ile razy sobie powtarzamy to kłamstwo, wrzucając je potem do szuflady z gigantycznym napisem "Nie otwierać". Właśnie na tym polega nasze codzienne tabu, ludzi z Wielkiego Miasta, światowych i wykształconych. Sami tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy tylko szczurami laboratoryjnymi umieszczonymi w wielkim, betonowo-szklanym labiryncie nad którym unosi się jaskrawy neon krzyczący "Apokalipsa". To tabu łamie w swej pracy Tom Kaczynski, w ciekawy i bardzo dosadny sposób obrazując nasze codzienne nałogi.

Na komiks składa się kilkanaście opowieści, jednak nie będę tutaj omawiał każdej z osobna gdyż nie ma to najmniejszego sensu. Część z nich jest krótka i zajmuje zaledwie jedną stronę inne po kilka lub kilkanaście kartek. W części z nich poruszana jest ta sama przywara lub ich zbiór, jednak koncentrując się na innym źródle, z którego się wywodzą. Autor postarał się aby czytelnik mógł swobodnie odróżnić od siebie poszczególne opowieści. Każdej poświęcił odpowiednio dużo miejsca na tytuł, często zajmujący dwie strony co też jest celowym zabiegiem, oraz dał inny kolor dominujący. w jednej jest to czerwony, w innej pomarańczowy a w jeszcze innej fioletowy czy zielony. Reszta zaś jest czarno-biała, co świetnie kontrastuje z wepchniętym, jakby nieco na siłę kolorem, stanowiącym coś w rodzaju symbolu danego nałogu. Przynajmniej tak to można interpretować, gdyż Kaczynski na tym polu pozostawił czytelnikom naprawdę ogromną swobodę w działaniu.

Jedną z najczęściej przewijających się chorób, jest utrata samodzielności. Chodzi tutaj głównie o samodzielne i w pełni świadome podejmowanie decyzji, ważnych dla naszego codziennego życia. Autor pokazuje jak człowiek żyjący w wielkim mieście staje się błyskawicznie podrzędną mrówką, swoistą robotnicą, która ślepo wykonuje rozkazy dla dobra koloni. Nie umie i nawet nie chce, sprzeciwić się temu procederowi, bo przecież tak musi być. To jest naturalne oraz logiczne. W ten sposób zatraca swoją świadomość, swą unikalność i podąża za tłumem robiąc to co on i dając sobą manewrować w myśl woli "Królowej". Wszak tak powinno być, bo przecież z każdej strony jesteśmy bombardowani pochwałami nad właśnie tą formą postawy. Samodzielność jest zła bo wyłamujemy się z ogółu wielkomiejskiego społeczeństwa.

Z tego wypływa kolejny nasz nałóg - pogoń za poparciem społecznym. Stereotypy nie biorą się znikąd, a milion much nie może się mylić. Cały ten sztuczny twór sprawia, że czujemy się jak przybysz z innej planety, na przykład Marsa. Jesteśmy obcy w miejscu, które powinniśmy uznawać za dom i wszystko wskazuje na to że zwyczajnie przespaliśmy swoje życie. Gdy zaś się budzimy nie rozumiemy za bardzo co się wokół nas dzieje, więc idziemy za tym co modne i robimy to co inni. Zaczynamy nabywać, nabywać i nabywać, a Wielkie Miasto tylko na to czeka. Na swoich konsumentów, którzy bez opamiętania będą wydawać ciężko zarobione pieniądze aby mieć to co inni. Bo tak trzeba. Bo tego wymaga duch nowej, wspaniałej epoki technologii cyfrowej.


Ten element również nie pozostał pominięty przez autora co pokazuje dobitnie w pierwszej historii, zatytułowanej 100.000 mil. Obnaża on trzy największe używki człowieka "sukcesu". Pracę, w której występujemy w roli robota, pogoń za iluzją oraz nasze wręcz chore uzależnienie od motoryzacji. Pokazuje też cały proces prowadzący do tego, że te nałogi zostają zaszczepione u nas już od lat dziecięcych. Sprawna machina miejska, której arterie wypełniają pojazdy pełne ludzi jadących do pracy w wielkich korporacjach, nie mogłaby funkcjonować bez swej propagandy zwanej reklamą. To właśnie ta siła sprawia, że w końcu przestajemy myśleć samodzielnie i stajemy się pacynką na sznurkach, która szuka bezpieczeństwa w iluzji na przedmieściach lub w małym pojeździe. Choć i ten może nas w końcu zwieść.

To tylko kilka z przymiotów człowieka z Wielkiego Miasta jakie opisuje komiks. Jest tego znacznie więcej, a dzieło Toma Kaczynskiego niesie nie tylko naukę, ale także nadzieję. Nadzieję na to że w końcu wybudzimy się z tego snu, przejrzymy na oczy i zaczniemy oddychać pełną piersią. Nie zrezygnujemy z pracy w korporacji, ale jednocześnie nie zabijemy swych marzeń. Nadal będziemy jeździć samochodem, jednak przestaniemy go traktować jak azyl i nieraz przesiądziemy się do komunikacji miejskiej. A co najważniejsze daje nadzieję, ze w końcu zaczniemy podejmować świadome decyzje z pełną wiedzą o ich konsekwencjach. Bo tego współczesnemu, cywilizowanemu człowiekowi z Wielkiego Miasta najbardziej brakuje.

Czy zastanawialiście się kiedyś jak bardzo jesteście uzależnieni? Nie od papierosów, wódki czy seksu, ale innych, bardziej niewinnie wyglądających używek jak samochód, praca, pogoń za modą czy chęć wpasowania się w "jedyną słuszną wizję świata". Testując Apokalipsę to komiks trudny, głównie z powodu abstrakcyjnego przedstawienia naszych codziennych, wielkomiejskich słabości...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1607
485

Na półkach: , , ,

Tom Kaczynski w swoim autorskim komiksie wychodzi z założenia, że apokalipsa nie tyle się nieuchronnie przybliża („…bo chwila jest bliska”, aby zacytować fragment Biblijnej księgi Objawienia),co jest już faktem. Według autora żyjemy w czasach galopującej hekatomby, a tytułowe „testowanie” polega na tym, że na co dzień musimy się z nią mierzyć, w niej żyć i jakoś – lepiej lub gorzej – sobie radzić. Apokalipsa, o której się opowiada, przebiegła znacznie spokojniej, nie było żadnych znaków, nie przybyli jeźdźcy, a kataklizmy miały zasięg lokalny. Wielki Babilon wcale nie upadł, a miasta pogan nie runęły. A wręcz przeciwnie: „z partyzanta” zostaliśmy wchłonięci przez ciało Wielkiej Nierządnicy, staliśmy się nic nie znaczącym elementem składowym, niczym ziarenko piasku na pustyni.

Tematem przewodnim właściwie wszystkich opowieści pomieszczonych w zbiorze, łącznie dziesięciu, jest żywa tkanka Miasta-Molocha, który jest symbolem kapitulacji człowieka na rzecz urbanistycznego ładu i porządku. Doprecyzujmy od razu: ma on charakter pozorny. Architektoniczna struktura megalopolis rozwija się świadomie i samodzielnie, bez podmiotowego udziału człowieka. O czym świadczy choćby sytuacja przedstawiona w rozdziale 90 m², w którym luksusowy wieżowiec zdaje się „rosnąć” samoistnie – nie widzimy na budowie żadnych robotników. Zresztą temu zagadnieniu w całości poświęcona jest finałowa historia.

(...) Oczywiście w komiksie podnoszone są i inne ważkie kwestie, takie jak: niezależność i wolność człowieka, apatia i alienacja jednostek, która przekłada się na homogenizację społeczeństwa, zanik centrum, bezwolne podporządkowanie się pracowników absurdalnym pomysłom korporacji, nadmierny i niekontrolowany konsumpcjonizm. Nabywanie jest dla występujących postaci synonimem aktywności. Homo sapiens, według Kaczynskiego, całkowicie stracił swoją podmiotowość, właściwie sam z niej zrezygnował.

W albumie nie uświadczymy pogłębionych psychologicznie postaci. Wszystkie występujące osoby są do siebie bardzo podobne: przygnębione, pasywne i milczące. Nikt się nie śmieje, nikt się nie cieszy. Człowiek jest wyrobnikiem na usługach Miasta-Molocha, wątpliwej jakości ozdobnikiem, dodatkiem do architektonicznych kompozycji. Wydawać by się mogło, że czytelnik będzie współczuł panu Cayce, Lilli czy Adamowi Maxwellowi, ale tak nie jest. Z każdą kolejną przeczytaną historią czułem narastające przerażenie, wynikające pewnie z tego, że przedstawiona rzeczywistość tak niewiele różni się od tej, w której żyjmy....

- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2016/09/30/testujac-apokalipse/

Tom Kaczynski w swoim autorskim komiksie wychodzi z założenia, że apokalipsa nie tyle się nieuchronnie przybliża („…bo chwila jest bliska”, aby zacytować fragment Biblijnej księgi Objawienia),co jest już faktem. Według autora żyjemy w czasach galopującej hekatomby, a tytułowe „testowanie” polega na tym, że na co dzień musimy się z nią mierzyć, w niej żyć i jakoś – lepiej...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
303
208

Na półkach:

Paranoiczna narracja autora z Polski z momentami pełnymi błysku, nieoczekiwanych intelektualnych zderzeń rozmywa się niestety w dość nieogarnialnej, zapewne z braku pomysłu i konsekwencji, brei. Kosmos przenika koszenie trawy, galaktyczne łączą się w dziwnie organiczny sposób z korkiem, w którym się stoi do pracy. Schizofrenia architekta - świetny pomysł, ale nie pociągnięty, nie wykorzystany, niepełny.

Paranoiczna narracja autora z Polski z momentami pełnymi błysku, nieoczekiwanych intelektualnych zderzeń rozmywa się niestety w dość nieogarnialnej, zapewne z braku pomysłu i konsekwencji, brei. Kosmos przenika koszenie trawy, galaktyczne łączą się w dziwnie organiczny sposób z korkiem, w którym się stoi do pracy. Schizofrenia architekta - świetny pomysł, ale nie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
170
156

Na półkach:

Kaczynski

Znamienny tytuł. Na szczęście bez podtekstów politycznych, których to staramy się unikać na Szortalu. To nazwisko autora, którego komiks mam zamiar Wam właśnie omówić. Komiks jest krótki, liczy zaledwie 136 stron. A wiecie, że ja do krótkich komiksów zazwyczaj nie siadam. Jeśli chodzi o prozę lubię krótkie opowieści, jednak w komiksie preferuję te dłuższe, albo wydania zbiorcze. Tutaj jest inaczej, bo w tym wypadku więcej i tak nie mogło być. Jest bardzo dobrze wyważony. Bo to nie jest komiks typu: zabili go i uciekł, ale to prawdziwa powieść graficzna, a właściwie powinienem napisać moralitet graficzny.

Tom Kaczynski (w nocie copyrightowej mamy Tomasz, ale dalej już tylko Tom) napisał scenariusz i jest autorem rysunków. Znaczy się omnibus taki nam się objawił. Właściwie wszystko zrobił sam (no, komiks został przetłumaczony na język polski przez Grzegorza Ciecieląga, ale to wyjątek). Jak sobie przypomnę tę całą ekipę, którą musiałem wypisywać przy omówieniu Śmierci Gaimana, to widać dużą różnicę pomiędzy mocno promowanymi popem (no, nie oszukujmy się, Gaiman jest świetny, ale nawet ja - człowiek zaślepiony na jego punkcie, widzę, że to ogólnie maszynka do zarabiania pieniędzy),a komiksem awangardowym, niszowym. Tutaj twórca prawie wszystko robi sam i chyba dobrze, bo wie, co robi i za co odpowiada.

Testując apokalipsę to właściwie zaprzeczenie komiksów, które zwykle czytuję. Chociaż nie czytuję o tych z bielizną na wierzchu, jeszcze nie, ani tych o bohaterach w maskach i z dużą siłą też jeszcze nie. Testując apokalipsę to krótki komiks o następującej szacie graficznej - miękka okładka, zwykły papier, karty klejone, kolory takie, jakby kot napłakał (nie wiem, ile kot płacze, nigdy nie miałem kota, dobrze wiecie, że psy są o wiele mądrzejsze, ale myślę, że pewnie mało albo wcale, skoro tak się mówi),normalnie zaprzeczenie Sandmana. Ale to jest bardzo dobry komiks, po prostu.

Zestaw dziesięciu komiksów, niektóre krótkie, bardzo krótkie, niektóre dłuższe, niektóre bardzo długie (jak na ilość stron, zaznaczam delikatnie). Są to opowieści miejskie, ale nie jest to urban fantasy, to nie ten gatunek. Komiksy te są miejskie w formie. To znaczy są to opowieści o mieście, o miastach, oraz o ludziach mieszkających, albo pracujących w tych miastach. To opowieści o współczesnym mieście, które zjada samo siebie wraz z żyjącymi, albo wegetującymi w nim ludźmi.

Komiksy były pierwotnie drukowane w prasie od 2006 roku.

Warstwa graficzna to dziwny punkt, powiedziałbym, że bardziej słaby, niż dobry. Widać, że grafika jest potrzebna tylko do oddania myśli, przemyśleń, a nie po to, żeby wzbudzić w nas euforię graficzną. Ale to w ogóle nie przeszkadza, a wręcz jest świetnie dobrane do całości, bo poprzez tak minimalistyczne kreski, mocno kreślone i jednorodne kolory Kaczynski uzyskuje efekty odosobnienia, braku spójności, pewnego odrealnienia. Autor wymyślił sobie, że każda część będzie rysowana innym kolorem i mocno się tego trzyma. Więc na przykład w pierwszym mazia sobie całość zielonym kolorem, jak leci. W drugim natomiast upodobał sobie czerwony, itd., do samego końca, czyli do dziesiątego komiksu. Oczywiście mamy jeszcze kilka odcieni szarości. Ale nie wyobrażam sobie, że ten zbiór można było inaczej pokolorować, tutaj to pasuje, oddaje stylistykę zbioru, pomysł główny autora. Oddaje pewien nastrój, który bardzo dobrze osiąga.

Nie będę Wam opisywał treści poszczególnych komiksów, bo nie ma to żadnego sensu. Tutaj treść jest podporządkowana idei, pomysłowi, tutaj właściwie nie ma akcji, z jaką spotykamy się gdzie indziej. To miejscami przypowieść, moralitet, jak wcześniej napisałem, a nie czysta opowieść.

Warstwa tekstowa sprawia wrażenie bardzo naukowej. Autor często pisze tak, jakby przygotowywał wykład akademicki. Nie trzeba nam nic tłumaczyć, przecież jesteśmy ambitnymi studentami, mamy sobie to sami znaleźć. Ale nie wyobrażam sobie, że mógłby to zrobić inaczej. Bo tak to świetnie pasuje do całości. Po prostu. Oddaje zimno tej opowieści, odczłowieczenie, zarówno opowieści, jak i miasta, o którym jest dana historia.

W materiałach prasowych znalazłem zdanie, że Kaczynski to Ballard komiksu. Pewnie nawet gdybym tego nie przeczytał, to i tak po przeczytaniu (tutaj to słowo bardzo pasuje, przeczytania, a nie pooglądania) tego komiksu miałbym skojarzenia z wczesnym Ballardem. Bo to trzeba zaznaczyć, że największe skojarzenia miałem z wczesnymi opowiadaniami Ballarda oraz krótkimi powieściami, zwłaszcza Wyspą. Nawiasem mówiąc, świetna powieść, bardzo polecam!

Testując apokalipsę to zestaw opowieści na różnym poziomie. Niektóre są dobre, inne świetne, pozostałe tylko poprawne. Jednak całość otrzymuje ode mnie wysoką ocenę. Są to opowieści o tym, że człowiek jest tylko trybikiem w maszynie, że miasto, jako organizm, nie będzie się nim przejmować, że wszystkie zamieszkujące je jednostki są tylko po to, żeby dobrze coś wykonać w wyznaczonym czasie. Miasto nie przejmuje się tym, czy mamy czas, ochotę czy umiejętności. To wszystko nieważne, jesteśmy ludzkimi robotami, które mają znać swoje miejsce i czas. A potem, po wykonaniu przeznaczonego nam celu, zostajemy wyrzuceni na śmietnik historii, w tworzeniu której właściwie w ogóle nie braliśmy udziału. Ludzie opisani w komiksie to jednostki nieprzystosowane, nie umiejące sobie radzić w życiu. To introwertycy, którzy błądzą na skraju miasta, na skraju społeczeństwa. Brzmi to trochę trywialnie, ale jak już pisałem, jest to podane w bardzo dobrej formie, zarówno graficznie, jak i tekstowo (oczywiście w formie pasującej do tego, co autor chciał nam przekazać).

To nie jest komiks do szybkiego przełknięcia, do szybkiego przeczytania. Trzeba go sobie dozować, bo nadmiar szkodzi. Za to dawkowanie w sam raz jest idealne.

To nie jest także komiks dla wszystkich, bo specyficzna forma tekstowo graficzna może odrzucać. Za to, jeżeli spodoba Wam się ta forma, to niektórymi komiksami będziecie oczarowani, tak jak ja.

Całość na stronie:
http://szortal.com/node/10488

Kaczynski

Znamienny tytuł. Na szczęście bez podtekstów politycznych, których to staramy się unikać na Szortalu. To nazwisko autora, którego komiks mam zamiar Wam właśnie omówić. Komiks jest krótki, liczy zaledwie 136 stron. A wiecie, że ja do krótkich komiksów zazwyczaj nie siadam. Jeśli chodzi o prozę lubię krótkie opowieści, jednak w komiksie preferuję te dłuższe, albo...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
213
137

Na półkach: ,

Zbiór krótkich opowieści, które przypominają studia kulturoznawcze, a zwłaszcza badania na temat miast. Jeśli kogoś nie zraża naukowy (humanistyczny) żargon, albo wręcz gustuje w takowym, to z pewnością pozycja godna polecenia. Ciekawe zabiegi w warstwie graficznej, która często jest bardzo prosta, niekiedy monochromatyczna, a mimo tego bardzo czytelna i korespondująca z treścią. Fabuły to opowieści o kryzysach życia ludzkiego jakich wiele, ale przez swoją formę mają nową świeżość. Z pewnością lektura na więcej niż jeden raz.

Zbiór krótkich opowieści, które przypominają studia kulturoznawcze, a zwłaszcza badania na temat miast. Jeśli kogoś nie zraża naukowy (humanistyczny) żargon, albo wręcz gustuje w takowym, to z pewnością pozycja godna polecenia. Ciekawe zabiegi w warstwie graficznej, która często jest bardzo prosta, niekiedy monochromatyczna, a mimo tego bardzo czytelna i korespondująca z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
7965
6823

Na półkach: ,

NASZA MAŁA APOKALIPSA

Na przełomie lat 1978-1995 amerykański terrorysta Ted Kaczynski, znany także jako unabomber, dopuścił się szesnastu zamachów bombowych. Chociaż bilans jego działalności to „tylko” trzy ofiary śmiertelne, dla każdego poszkodowanego – i jego bliskich także – była to swoista apokalipsa. Teraz inny Kaczynski, Tom, oferuje nam swoje małe komiksowe apokalipsy, które często są jak ten ładunek wybuchowy podłożony pod nasz konsumpcyjno-rozwojowy umysł.

Nawet w najbardziej uporządkowanym życiu każdego z nas zdarzyć się może katastrofa. Prawdziwa apokalipsa, przed którą nie ma pewnego ratunku. Czy jesteś mieszkańcem wielkiego miasta, czy neandertalczykiem towarzyszy ci trauma cywilizacji. Nie trzeba wiele, by zmieniło się wszystko. Prawdziwy koniec świata także zaczyna się małymi krokami. Medialne informacja o nowych dowodach potwierdzających istnienie życia na Marsie, budowa nowego wieżowca w okolicy, pomysł otwarcia hotelu, przeprowadzka… Zaczyna się od iskry. Potem w ogniu stanąć może cały świat – ten mały, prywatny, jak i ten, który otacza nas wszystkich…

Ten zbiór dziesięciu krótkich komiksów Toma Kaczynskiego to dzieło dziwne. Komiksowa narracja staje się tu jedynie ramą dla swoistego traktatu o naturze ludzkiej i lękach dopadających nas wszystkich. Bohaterowie nie są do końca normalnymi jednostkami, światy stworzone przez Kaczynskiego zaludniają neurotycy i introwertycy, jednostki niedostosowane, które dostosować się nie chcą. Czasem im się to udaje, czasem nie, czasem walczą, czasem się poddają, innym znów razem znajdują jeszcze odmienne wyjście. Ich koszmar zaczyna się niewinnie, konsekwencje zaś bywają apokaliptyczne, chociaż najczęściej jest to bardzo cicha apokalipsa.

Graficznie album prezentuje poziom typowy dla niszowej, dalekiej od głównego nurtu opowieści komiksowej. Przypomina pod tym względem dokonania Daniela Clowesa – podobna prostota w ujęciu tematu i scenerii miejskiej, podobne zastosowanie cieniowania, rastrów i sporadycznego koloru. Ale nie jest to kreska Clowesa, Kaczynski ma swój styl, którego rozwój śledzimy przez kolejne opowieści rysowane na przestrzeni lat.

Nie jest to może komiks dla wszystkich, ale każdy kto chciałby przeczytać wymagającą, dającą do myślenia i daleką od uogólnień opowieść (a raczej serię przypowieści, bo im najbliższe są poszczególne historie),doceni „Testując apokalipsę”. Tom, podobnie jak dzielący z nim nazwisko Ted, także ma swój manifest, może mniej radykalny, może nie tak głośny, ale czasem to, co ciche wybrzmiewa najmocniej, a tak właśnie jest w tym przypadku.

Polecam.

Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/07/22/testujac-apokalipse-tom-kaczynski/

NASZA MAŁA APOKALIPSA

Na przełomie lat 1978-1995 amerykański terrorysta Ted Kaczynski, znany także jako unabomber, dopuścił się szesnastu zamachów bombowych. Chociaż bilans jego działalności to „tylko” trzy ofiary śmiertelne, dla każdego poszkodowanego – i jego bliskich także – była to swoista apokalipsa. Teraz inny Kaczynski, Tom, oferuje nam swoje małe komiksowe...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    37
  • Chcę przeczytać
    19
  • Posiadam
    11
  • Komiksy
    8
  • Komiks
    5
  • Komiks
    2
  • 2018
    2
  • 2022
    2
  • Komiksy posiadam
    1
  • Wokół Azji Południowo-Zachodniej (Bliskiego Wschodu)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Testując Apokalipsę


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Świat Akwilonu: Elfy: Oblężenie Cadanli. Tom 09 Éric Corbeyran, Gwendal Lemercier
Ocena 6,0
Świat Akwilonu... Éric Corbeyran, Gwe...
Okładka książki Superman. Odrodzenie. Próby Supersynów. Patrick Gleason, Jorge Jimenez, Doug Mahnke, Peter J. Tomasi
Ocena 7,0
Superman. Odro... Patrick Gleason, Jo...
Okładka książki Zapiski Zielarki #11 Natsu Hyuuga, Ikki Nanao
Ocena 8,1
Zapiski Zielar... Natsu Hyuuga, Ikki ...

Przeczytaj także