Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Lektura noweli Caitlin R. Kiernan dała mi to dokładnie to, czego od niej oczekiwałem - dobrą rozrywkę zakrapianą uczuciem niepokoju właściwym dla gatunku weird fiction. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby odcinek "Z Archiwum X" osadzony w świecie H.P. Lovecrafta, "Agents of Dreamland" to chyba najlepsza możliwa odpowiedź. Gorąco polecam.

Lektura noweli Caitlin R. Kiernan dała mi to dokładnie to, czego od niej oczekiwałem - dobrą rozrywkę zakrapianą uczuciem niepokoju właściwym dla gatunku weird fiction. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby odcinek "Z Archiwum X" osadzony w świecie H.P. Lovecrafta, "Agents of Dreamland" to chyba najlepsza możliwa odpowiedź. Gorąco polecam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"The Secret of Ventriloquism" to prawdziwa perełka weird fiction oraz szeroko pojętej literatury grozy. Opowiadania Jona Padgetta, między innymi dzięki bardzo oryginalnemu potraktowaniu tematu brzuchomówstwa, utrzymują czytelnika w ciągłym uczuciu niepokoju i zostają w pamięci na długo po zakończeniu lektury. Muszę przyznać, że jestem zachwycony twórczością tego autora i nie mogę doczekać się kolejnych jego książek. Polecam.

Zapraszam też do lektury dłuższej recenzji zbioru - https://fantasmarium.com/2019/09/27/the-secret-of-ventriloquism-jon-padgett-weird-fiction/

"The Secret of Ventriloquism" to prawdziwa perełka weird fiction oraz szeroko pojętej literatury grozy. Opowiadania Jona Padgetta, między innymi dzięki bardzo oryginalnemu potraktowaniu tematu brzuchomówstwa, utrzymują czytelnika w ciągłym uczuciu niepokoju i zostają w pamięci na długo po zakończeniu lektury. Muszę przyznać, że jestem zachwycony twórczością tego autora i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to myślę, że książka aż prosiła się o ilustracje (opisy Camorry robią ogromne wrażenie) i jedna mapka na samym końcu pozostawiła u mnie niedosyt. Myślę też, iż w następnym wydaniu warto byłoby pomyśleć o nieco większej interlinii – powieść czytało mi się po prostu niewygodnie oraz twardej okładce. Jest, nad czym pracować. Dość już jednak technikaliów – co z treścią książki?

Akcja powieści ma miejsce w Camorrze, mieście inspirowanym średniowieczną Wenecją, podzielonym przez kanały na wiele małych wysepek/dzielnic, z których każda jest naprawdę oryginalna – ma swoją historię, charakter, przyzwyczajenia etc. Nie można też zapomnieć o szklanych wieżach, pozostawionych przez Eldrenów, tajemniczą, niepokojącą cywilizację.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/07/01/klamstwa-lockea-lamory-scott-lynch-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to myślę, że książka aż prosiła się o ilustracje (opisy Camorry robią ogromne wrażenie) i jedna mapka na samym końcu pozostawiła u mnie niedosyt. Myślę też, iż w następnym wydaniu warto byłoby pomyśleć o nieco większej interlinii – powieść czytało mi się po prostu niewygodnie oraz twardej okładce. Jest, nad czym pracować. Dość już jednak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to sporym rozczarowaniem była dla mnie duża liczba literówek i innego typu błędów czysto edytorskich – tym bardziej, że Wydawnictwu Mag takie wpadki zdarzają się naprawdę rzadko. Poza tym, trudno się do czegokolwiek przyczepić – twardą, ładnie zaprojektowaną okładkę i wygodną przy czytaniu czcionkę z pewnością należy zaliczyć Przebudzeniu Lewiatana (pierwszy tom serii The Expanse) na plus. Co natomiast jeśli chodzi o treść powieści?

W świecie opisywanym przez Coreya człowiekowi udało się już do pewnego stopnia skolonizować nasz Układ Słoneczny – oprócz Ziemi, ludzie zamieszkują też m.in. Marsa i Pas (asteroidy znajdujące się pomiędzy Marsem a Jowiszem). Jak łatwo się domyślić, pomimo wzajemnej zależności (każda ze stron dysponuje surowcami i technologią, które mogłyby się przydać pozostałym) i wszelkich korzyści, jakie mogłyby wyniknąć ze współpracy, wojna wydaje się być tylko kwestią czasu.
Zapraszam również do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/07/05/przebudzenie-lewiatana-james-s-a-corey-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to sporym rozczarowaniem była dla mnie duża liczba literówek i innego typu błędów czysto edytorskich – tym bardziej, że Wydawnictwu Mag takie wpadki zdarzają się naprawdę rzadko. Poza tym, trudno się do czegokolwiek przyczepić – twardą, ładnie zaprojektowaną okładkę i wygodną przy czytaniu czcionkę z pewnością należy zaliczyć Przebudzeniu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to Muzeum dusz czyśćcowych to prawdziwy majstersztyk. Piękne, mroczne ilustracje Macieja Kamudy idealnie wpisują się w klimat opowiadań Grabińskiego, a obszerne posłowie Macieja Płazy Grabiński: mechanik zaświata pozwala, między innymi, lepiej zrozumieć twórczość polskiej legendy grozy. Sama książka zawiera trzydzieści trzy utwory, pogrupowane w tomach (tak, jak zostały wydane w rzeczywistości). Skoro nie ma na co narzekać, a wręcz przeciwnie, Muzeum dusz czyśćcowych spokojnie mogłoby służyć za wzór na to “jak wydawać książki”, zanim przejdziemy do treści opowiadań, poświęćmy chwilę ich autorowi.

Grabiński urodził się w 1887 roku w Kamionce Strumiłowej nad Bugiem, jednakże po śmierci ojca musiał zamienić malutkie miasteczko, na gwarny Lwów. Skutki tej nagłej zmiany, zainteresowanie młodego Stefana koleją oraz związaną z nią podróżną gorączką i odtrącenia przez rówieśników (między innymi za bycie praktykującym katolikiem), wyraźnie widać w jego twórczości. Jak pisze Maciej Płaza w swoim posłowiu: proza Grabińskiego ma wyczuwalną zaściankową aurę. Niewiele jego nowel rozgrywa się w mieście… bohaterowie jego opowiadań chadzają do teatrów, kawiarni i spelunek, czy na wykłady uniwersyteckie, ale ich niesamowite przygody rozgrywają się na uboczu, w wąskich uliczkach… atmosfera wielkomiejska jest zaś u Grabińskiego zwykle nieprzyjemna i opresyjna. Nawet obco brzmiące nazwy miejsc czy postaci zazwyczaj wróżą coś złego.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/07/11/muzeum-dusz-czysccowych-stefan-grabinski-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to Muzeum dusz czyśćcowych to prawdziwy majstersztyk. Piękne, mroczne ilustracje Macieja Kamudy idealnie wpisują się w klimat opowiadań Grabińskiego, a obszerne posłowie Macieja Płazy Grabiński: mechanik zaświata pozwala, między innymi, lepiej zrozumieć twórczość polskiej legendy grozy. Sama książka zawiera trzydzieści trzy utwory,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to podobnie jak w przypadku pozostałych rebisowych wydań Dicka, nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Piękne ilustracje Wojciecha Siudmaka, wyczerpujący wstęp Tima Powersa czy nawet wygodna do czytania czcionka sprawiają, że Płyńcie łzy moje, rzekł policjant czyta się po prostu przyjemnie. Co jednak z treścią książki?

Głównym bohaterem powieści Dicka jest celebryta, gospodarz programu telewizyjnego oglądanego regularnie przez trzydzieści milionów ludzi, Jason Taverner. Gdyby tego było mało, mężczyzna jest szóstakiem, zmodyfikowanym genetycznie człowiekiem – bardziej przystojnym, charyzmatycznym i bystrym niż reszta populacji. Już tutaj pojawia się jeden z ważniejszych motywów Płyńcie łzy moje, rzekł policjant, a mianowicie sława. Jason nie bierze pod uwagę możliwości, że jego lata świetności mogą kiedyś dobiec końca, uważa, że już zawsze będzie gwiazdą uwielbianą przez miliony. Wszystko zmienia się jednak, kiedy rozgoryczona kochanka postanawia zemścić się na mężczyźnie i rzuca na niego niezidentyfikowane, dziwne stworzenie.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/06/12/plyncie-lzy-moje-rzekl-policjant-philip-k-dick-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to podobnie jak w przypadku pozostałych rebisowych wydań Dicka, nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Piękne ilustracje Wojciecha Siudmaka, wyczerpujący wstęp Tima Powersa czy nawet wygodna do czytania czcionka sprawiają, że Płyńcie łzy moje, rzekł policjant czyta się po prostu przyjemnie. Co jednak z treścią książki?

Głównym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak zwykle zacznijmy od kwestii technicznych. Okładka prezentuje się naprawdę ładnie, chociaż niestety „para tańcząca w oknie”, według mnie, kiepsko komponuje się z resztą ilustracji. Na plus należy też na pewno zaliczyć dużą, wygodną do czytania czcionkę oraz wysokiej jakości papier. Nic tylko zacząć czytać.

W trakcie lektury Tańca marionetek poznajemy losy Siódmego Regimentu, grupy żołnierzy stacjonującej w okupowanym od wielu lat Dhuirceath – stolicy regionu Caellarh, granicznej prowincji królestwa Erei. Sytuacja w mieście jest napięta, mieszkańcy coraz częściej i coraz bardziej otwarcie przebąkują o rebelii, a do tego niemalże cały czas panuje naprawdę paskudna pogoda. W tym właśnie świecie przyjdzie nam poznać pochodzącego z Drugiego Brzegu Isevdrira Norgaarda (w skrócie Isa), pełniącego funkcję porucznika Siódmego Regimentu i narratora powieści. Czy żołnierzom uda się zachować chwiejną równowagę Dhuirceath? Jaką rolę w tym wszystkich odegra tajemniczy Krąg? Odpowiedzi, między innymi na te pytania, znajdziecie w książce.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/06/05/taniec-marionetek-tomasz-nizinski-recenzja/

Jak zwykle zacznijmy od kwestii technicznych. Okładka prezentuje się naprawdę ładnie, chociaż niestety „para tańcząca w oknie”, według mnie, kiepsko komponuje się z resztą ilustracji. Na plus należy też na pewno zaliczyć dużą, wygodną do czytania czcionkę oraz wysokiej jakości papier. Nic tylko zacząć czytać.

W trakcie lektury Tańca marionetek poznajemy losy Siódmego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Księga Mieczy Daniel Abraham, Elizabeth Bear, C.J. Cherryh, Kate Elliott, Robin Hobb, Cecelia Holland, Matthew Hughes, Ellen Kushner, Rich Larson, Ken Liu, Scott Lynch, George R.R. Martin, Garth Nix, K.J. Parker, Lavie Tidhar, Walter Jon Williams
Ocena 6,6
Księga Mieczy Daniel Abraham, Eli...

Na półkach:

Tradycyjnie zacznijmy od kwestii technicznych. Od tej strony trudno coś zarzucić Księdze mieczy – w ręce dostajemy bardzo ładne (ilustracja Katarzyny Bech jest po prostu piękna), twardookładkowe wydanie, a obszerny wstęp Gardnera Dozoisa skupiający się na fantasy magii i miecza oraz historii tego gatunku, świetnie wprowadza czytelnika do tego, co ma za chwilę nastąpić. Dobrym posunięciem było też umieszczenie przed każdym z opowiadań krótkiej notki dotyczącej poszczególnych autorów. Co jednak z samą treścią książki?

W trakcie rozmowy o mieczach i ich roli w świecie fantastyki (a jest to, według mnie, szalenie ciekawy temat), trudno nie wspomnieć o Andurilu, Dragnipurze, Zwiastunie Burzy i wielu innych legendarnych ostrzach. Każde z nich w taki czy inny sposób zmieniło losy wielu istnień, a czasem nawet całych uniwersów. Utwory zebrane przez Gardnera Dozoisa skupiają się właśnie na mieczach i ich znaczeniu. Nie zawsze mamy tutaj jednak do czynienia po prostu z potężną bronią – niektórzy z autorów potraktowali temat bardzo symbolicznie i ledwie napomknęli o jakimś ostrzu, inni z kolei postawili po prostu na znaczenie, jakie może ono mieć w życiu człowieka.

Opowiadaniem otwierającym zbiór jest Najlepszy wygrywa K.J. Parker i sądzę, że był to dobry wybór ze strony redaktora. W swoim utworze autor opowiada nam historię zemsty, w której główną rolę odegrają kowal, jego uczeń oraz najwspanialszy miecz, jaki wykonano. Pomimo iż samo zakończenie jest nieco przewidywalne, to klimat tekstu oraz fakt, że w trakcie lektury kilkukrotnie miałem skojarzenia z Inigo Montoyą (jeśli nie macie jeszcze w zakładkach tej legendarnej sceny, służę pomocą), sprawiają, że całość czyta się naprawdę przyjemnie.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/05/20/ksiega-mieczy-gardner-dozois-recenzja/

Tradycyjnie zacznijmy od kwestii technicznych. Od tej strony trudno coś zarzucić Księdze mieczy – w ręce dostajemy bardzo ładne (ilustracja Katarzyny Bech jest po prostu piękna), twardookładkowe wydanie, a obszerny wstęp Gardnera Dozoisa skupiający się na fantasy magii i miecza oraz historii tego gatunku, świetnie wprowadza czytelnika do tego, co ma za chwilę nastąpić....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to podobnie jak w większości pozycji z Uczty wyobraźni, ta książka również została wydana po prostu ładnie i dobrze prezentuje się z resztą kolekcji. W trakcie lektury wielokrotnie miałem jednak wrażenie, że Czerwony śnieg aż prosi się o jakieś ilustracje, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Przejdźmy zatem do fabuły powieści.

Głównym bohaterem książki MacLeoda jest Karl Haupmann, lekarz walczący w Wojnie Secesyjnej. Po jednej z bitew mężczyzna spotyka na pobojowisku straszną istotę, pożywiającą się trupami żołnierzy. Jak nietrudno się domyślić wydarzenie to zmienia na zawsze życie Karla – zostaje on przemieniony w wampira. Bez obaw jednak, autor powieści podszedł do tematu dosyć tradycyjnie – nie natrafimy tutaj na świecących nastolatków, czy kiepsko napisane wątki romantyczne. Zamiast tego, MacLeod (ilekroć czytam to nazwisko, przypomina mi się Highlander z Christopherem Lambertem :)) serwuje nam historię bardziej w klimacie Vampire The Masquerade: Redemption (jeśli nie graliście, gorąco polecam – fabuła jest po prostu doskonała). Jest mrocznie, melancholijnie, a momentami nawet onirycznie. Główny bohater nieustannie stara się walczyć ze swoją nową, potworną naturą, a także łączącą się z nią samotnością – jego zmagania są jednym z rdzeni powieści i przy tym jednym z jej najmocniejszych punktów.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/05/06/czerwony-snieg-ian-macleod-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to podobnie jak w większości pozycji z Uczty wyobraźni, ta książka również została wydana po prostu ładnie i dobrze prezentuje się z resztą kolekcji. W trakcie lektury wielokrotnie miałem jednak wrażenie, że Czerwony śnieg aż prosi się o jakieś ilustracje, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Przejdźmy zatem do fabuły...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to trafiłem na bardzo ładny egzemplarz Wydawnictwa Runa. O ile sama książka pięknie prezentuje się w biblioteczce z chociażby podobnie wydanymi Wichrami Smoczogór Wita Szostaka, o tyle ilustracje w niej zawarte, według mnie, nie pasowały do treści lektury i jej klimatu. Teraz przejdźmy do treści Wód głębokich jak niebo.

Książka Anny Brzezińskiej to w rzeczywistości zbiór mniej lub bardziej powiązanych ze sobą opowiadań (szkoda, że brak takiej informacji na okładce książki), których akcja ma miejsce w fantastycznej krainie zwanej Półwyspem. Łatwo zauważyć, że pisarka tworząc to uniwersum, inspirowała się Włochami – tak jeśli chodzi o budowę świata, jak i nazewnictwo poszczególnych miejsc, czy bohaterów. Sądzę, że koniec końców zabieg ten wyszedł książce na dobre i wpasował się w klimat utworów, chociaż momentami natłok obco brzmiących przydomków i lokalizacji (które bardzo często okazują się znaczące tylko dla tego konkretnego opowiadania) może być kłopotliwy dla czytelnika.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/04/22/wody-glebokie-jak-niebo-anna-brzezinska-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to trafiłem na bardzo ładny egzemplarz Wydawnictwa Runa. O ile sama książka pięknie prezentuje się w biblioteczce z chociażby podobnie wydanymi Wichrami Smoczogór Wita Szostaka, o tyle ilustracje w niej zawarte, według mnie, nie pasowały do treści lektury i jej klimatu. Teraz przejdźmy do treści Wód głębokich jak niebo.

Książka Anny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tradycyjnie zacznijmy od krótkiego wstępu dotyczącego kwestii technicznych. Książka wydana jest bardzo ładnie – klimatyczna okładka oraz ilustracje M.S. Corleya świetnie komponują się z treścią LORE, a zawarta na końcu bibliografia może okazać się użyteczna, gdybyście chcieli przyjrzeć się bliżej źródłom, z których Mahnke czerpał informacje o poszczególnych zjawiskach i wydarzeniach. Lektura składa się z pięciu rozdziałów (odnoszących się do różnych rodzajów istot paranormalnych), które zostały z kolei podzielone na podrozdziały skupiające się na konkretnych historiach. Na plus LORE należy zaliczyć też zastosowanie wygodnego w czytaniu, niemęczącego oczu fontu. Innymi słowy – od strony technicznej jest bardzo dobrze i nie ma się do czego przyczepić.

Historia podcastu LORE zaczyna się w 2015 roku, gdy Aaron Mahnke postanowił stworzyć serię nagrań poświęconych mniej lub bardziej strasznym zdarzeniom, zwracając przy tym szczególną uwagę na to, jaką rolę odegrał w nich człowiek. Celem autora było dostarczenie odbiorcom doświadczenia przypominającego słuchanie wywołujących gęsią skórkę historii przy wieczornym ognisku. W 2017 roku na platformie Amazon Video pojawił się też serial bazujący na odcinkach podcastu, jednakże, według mnie, nie udało mu się uchwycić magii słuchowiska Mahnkego. Co natomiast z książką?
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/04/15/lore-potworne-istoty-aaron-mahnke-recenzja/

Tradycyjnie zacznijmy od krótkiego wstępu dotyczącego kwestii technicznych. Książka wydana jest bardzo ładnie – klimatyczna okładka oraz ilustracje M.S. Corleya świetnie komponują się z treścią LORE, a zawarta na końcu bibliografia może okazać się użyteczna, gdybyście chcieli przyjrzeć się bliżej źródłom, z których Mahnke czerpał informacje o poszczególnych zjawiskach i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Fantazmaty 1 Piotr Borlik, Kamila Dankowska, Piotr Gruchalski, Wojciech Gunia, Agnieszka Hałas, Alicja Janusz, Dawid Kain, Magdalena Kucenty, Kazimierz Kyrcz jr, Jacek Łukawski, Paweł Majka, Tomasz Przyłucki, Krzysztof Rewiuk, Ahsan Ridha Hassan, Marcin Rusnak, Andrzej W. Sawicki, Agnieszka Sudomir, Anna Szumacher, Alicja Tempłowicz, Istvan Vizvary, Michał J. Walczak, Dawid Wiktorski
Ocena 6,8
Fantazmaty 1 Piotr Borlik, Kamil...

Na półkach:

Antologia zawiera dwadzieścia opowiadań polskich autorów, wśród których znajdziemy, między innymi, nazwiska znane polskim czytelnikom fantastyki takie jak: Majka, Hałas, czy Łukawski oraz pisarzy dopiero rozpoczynających swoją literacką przygodę. Przyjrzymy się zatem poszczególnym tekstom.

Antologię otwiera opowiadanie sci-fi Trupy Pawła Majki – według mnie jeden z najciekawszych tekstów całym zbiorze. Akcja utworu rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy możliwe są już podróże w czasie. Jak nietrudno się domyślić, ktoś szybko wpadł na pomysł połączenia tej technologii z seksem i przemocą, co oprócz upadku moralności i szybkiego pogrążenia się zamożnej części ludzkości w dekadencji, doprowadziło też do powstania wielu prężnie działających firm, oferujących niepowtarzalne przeżycia. Pomijając kwestię podróży w czasie, tekst Pawła Majki wielokrotnie przywodził mi na myśl serial Westworld oraz kilka odcinków Czarnego lustra. Pomimo, w mojej opinii, nieco nienaturalnych dialogów, opowiadanie czyta się naprawdę dobrze i jego lektura sprawiła mi dużo frajdy.
Zapraszam również do lektury pełnej recenzji:
https://fantasmarium.com/2018/04/16/fantazmaty-recenzja/

Antologia zawiera dwadzieścia opowiadań polskich autorów, wśród których znajdziemy, między innymi, nazwiska znane polskim czytelnikom fantastyki takie jak: Majka, Hałas, czy Łukawski oraz pisarzy dopiero rozpoczynających swoją literacką przygodę. Przyjrzymy się zatem poszczególnym tekstom.

Antologię otwiera opowiadanie sci-fi Trupy Pawła Majki – według mnie jeden z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to nie ma co narzekać – oprócz treści książki, czytelnik ma również szansę przyjrzeć się ładnie zaprojektowanej mapie Imperium Meekhańskiego, na którego terenie rozgrywać będzie się akcja powieści. Pewne zastrzeżenia mam tylko, jeśli chodzi o okładkę – ilustracja jasno przywodzi na myśl skojarzenie ze “stockowymi” broniami albo z wiekowymi grami RPG, koniec końców jest to jednakże mało znaczący detal i całość pięknie prezentuje się w biblioteczce.

Książka Wegnera to w rzeczywistości dwa zbiory opowiadań dotyczących tytułowych Północy (Topór i skała) i Południa (Miecz i żar) Imperium Meekhańskiego. Na początek przyjrzymy się pierwszemu z nich.

Północ

W opowiadaniach poświęconych północnemu pograniczu Meekhanu będziemy śledzić losy Szóstego Pułku Górskiej Straży – jednostki tyleż elitarnej, co niesubordynowanej oraz jej dowódcy Kennetha-lyw-Darawyta. Utwory z Topora i skały śmiało zaklasyfikować można jako fantasy militarne – autor przywiązuje dużą wagę do szczegółów takich jak formacje wojskowe, taktyki przez nie wykorzystywane etc. Warto jednakże zaznaczyć, że szczegółów technicznych jest dokładnie tyle, ile trzeba, aby nie zabrać lekturze płynności.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/04/08/opowiesci-z-meekhanskiego-pogranicza-polnoc-poludnie-robert-m-wegner-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to nie ma co narzekać – oprócz treści książki, czytelnik ma również szansę przyjrzeć się ładnie zaprojektowanej mapie Imperium Meekhańskiego, na którego terenie rozgrywać będzie się akcja powieści. Pewne zastrzeżenia mam tylko, jeśli chodzi o okładkę – ilustracja jasno przywodzi na myśl skojarzenie ze “stockowymi” broniami albo z wiekowymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne to, podobnie jak w przypadku tomu pierwszego, Conan i skrwawiona korona robi naprawdę dobre wrażenie. Przedmowa i piękne ilustracje Garry’ego Gianniego, interesujące wprowadzenie do świata Hyborii napisane przez Rusty’ego Burke’a, a do tego sporo materiałów dodatkowych, takich jak szkice, czy notatki Roberta E. Howarda – innymi słowy wszystko, co potrzebne do prawdziwego zagłębienia się w świat słynnego barbarzyńcy. Conan i skrwawiona korona zawiera trzy opowiadania, a mianowicie – Ludzie czarnego kręgu, Godzina smoka (najdłuższy utwór o Cymeryjczyku, napisany przez REH’a) oraz Wiedźma się narodzi. Marzyłoby mi się jeszcze wydanie całości w twardej okładce, no ale trudno.

Świat Conana
Opowiadania Roberta E. Howarda o Conanie to absolutna klasyka zaniedbywanego, według mnie, od dosyć dawna fantasy magii i miecza. Nieustraszony, żyjący według własnego kodeksu moralnego barbarzyńca w świecie pełnym potężnych czarnoksiężników i przerażających potworów? Wzniosłe, dynamiczne, aż kipiące energią utwory REH’a sprawiają, że czytelnik może poczuć się, jakby faktycznie wyruszył na przygodę do bezlitosnego świata Hyborii (dla jeszcze lepszego efektu, w czasie czytania polecam Wam włączyć ścieżkę dźwiękową z filmowego Conana, po prostu poezja).

Warto jednakże pamiętać, że utwory Howarda to coś więcej, niż tylko efektowne walki z potężnymi przeciwnikami.

Nie ma dla mnie innego literackiego rzemiosła, dającego mi nawet w połowie taką radość, jak pisanie o historii pod płaszczykiem beletrystyki. (Robert E. Howard).
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/03/19/conan-i-skrwawiona-korona-robert-e-howard-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne to, podobnie jak w przypadku tomu pierwszego, Conan i skrwawiona korona robi naprawdę dobre wrażenie. Przedmowa i piękne ilustracje Garry’ego Gianniego, interesujące wprowadzenie do świata Hyborii napisane przez Rusty’ego Burke’a, a do tego sporo materiałów dodatkowych, takich jak szkice, czy notatki Roberta E. Howarda – innymi słowy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tradycyjnie zacznijmy od strony technicznej. Atlas Tolkienowski Davida Daya zrobił na mnie duże wrażenie – ogromna ilość pięknych ilustracji korespondujących z opisywanymi terminami i naprawdę dopracowana oprawa graficzna dosłownie każdej z 264 stron sprawiają, że całość czyta się po prostu przyjemnie. Wspaniały dodatek do biblioteczki każdego miłośnika fantastyki.

Co natomiast z zawartością Atlasu? Podzielony jest on na sześć rozdziałów, dotyczących najważniejszych wydarzeń z uniwersum wykreowanego przez Profesora, takich jak chociażby stworzenie Ardy, dzieje Valarów, upadek Morgotha, zniszczenie Numenoru, czy sama Wojna o Pierścień. Każde z przedstawionych w książce zagadnień opatrzone jest krótkim opisem oraz odpowiadającą mu ilustracją. Ponadto w Atlasie znajdziemy mapy regionów (w zależności od ery) oraz tablice genealogiczne poszczególnych ras.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/03/04/atlas-tolkienowski-david-day-recenzja/

Tradycyjnie zacznijmy od strony technicznej. Atlas Tolkienowski Davida Daya zrobił na mnie duże wrażenie – ogromna ilość pięknych ilustracji korespondujących z opisywanymi terminami i naprawdę dopracowana oprawa graficzna dosłownie każdej z 264 stron sprawiają, że całość czyta się po prostu przyjemnie. Wspaniały dodatek do biblioteczki każdego miłośnika fantastyki.

Co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mamy rok 2075 – pod koniec XIX wieku rządy przeludnionej i dręczonej głodem Ziemi postanawiają wysyłać swoich skazańców do kolonii karnej na Księżycu (miejscowi używają określenia Luna), zarządzanej przez tak zwanego Gubernatora. Więzienie jest otwarte – nie ma tutaj żadnych krat, czy nadmiaru strażników – osadzeni mogą narzekać na swoją sytuację, ale co tak naprawdę mogliby zrobić? Powrót na Ziemię jest niemożliwy – jak się okazało dłuższe przebywanie na Lunie prowadzi do nieodwracalnych zmian w organizmie. Bunt też wydaje się być z góry skazany na porażkę – do stłumienia rewolty wystarczyłoby ledwie kilka statków kosmicznych Terry. Pomimo tego atmosfera panująca w kolonii jasno wskazuje, że obecny układ będzie musiał się niebawem zmienić.

Głównym bohaterem i przy tym narratorem powieści jest Mannie (Manuel), technik komputerowy. Pewnego dnia odkrywa on, że komputer odpowiedzialny za funkcjonowanie niemalże całej kolonii ożył – uświadomił sobie swoje istnienie. Człowiek i Mike (bo takie imię przyjmuje maszyna) szybko zaprzyjaźniają się, co stanowi jeden z punktów centralnych całej powieści. W tym momencie wydawało mi się, że Heinlein poprowadzi fabułę w kierunku zagrożeń związanych z rozwojem sztucznej inteligencji albo wskaże, żę komputer, nie może tak naprawdę być człowiekiem – nic z tych rzeczy.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/02/26/luna-to-surowa-pani-robert-a-heinlein-recenzja/

Mamy rok 2075 – pod koniec XIX wieku rządy przeludnionej i dręczonej głodem Ziemi postanawiają wysyłać swoich skazańców do kolonii karnej na Księżycu (miejscowi używają określenia Luna), zarządzanej przez tak zwanego Gubernatora. Więzienie jest otwarte – nie ma tutaj żadnych krat, czy nadmiaru strażników – osadzeni mogą narzekać na swoją sytuację, ale co tak naprawdę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Strażnicy Dave Gibbons, Alan Moore
Ocena 8,9
Strażnicy Dave Gibbons, Alan ...

Na półkach:

O czym są wydani w 1986 "Watchmeni"? Zanim postaram się odpowiedzieć na to pytanie bardziej szczegółowo, słów kilka o samym uniwersum stworzonym przez Alana Moore’a. Akcja powieści dzieje się w roku 1985 – trwa zimna wojna, ludzie żyją w nieustannym lęku przed zagładą nuklearną. Wciąż słyszalne są echa przeszłości, kiedy to w latach czterdziestych ludzi przed bandytami broniła grupa samozwańczych herosów – Gwardzistów (nie posiadali oni żadnych super mocy). Z czasem, kiedy przestępcy postanawiają zmienić branżę i z ulic przenieść się do biur i sal konferencyjnych, zamaskowani mściciele idą w odstawkę – niektórzy zaczynają pracować dla rządu, inni próbują prowadzić normalne życie, a jeszcze inni albo giną, albo popadają w obłęd.

O dziwo, w latach siedemdziesiątych, grupa śmiałków postanawia wznowić działalność Gwardzistów, nazywając się Strażnikami. Nie jest to jednakże Liga sprawiedliwości z krystalicznie czystym Supermenem i wiecznie czujnym Batmanem na czele. Strażnicy to grupa zwykłych śmiertelników (pomijając posiadającego niemalże boskie moce Doktora Manhattana), którzy postanowili, z takich czy innych powodów przywdziać kostiumy i zacząć walczyć z przestępczością. Tutaj właśnie pojawia się pierwszy element, który czyni "Watchmenów" arcydziełem – genialnie wykreowani bohaterowie. Żaden ze Strażników nie jest idealny, każdy niejednokrotnie przekracza granicę, za którą istnieją już tylko mniej lub bardziej ciemne odcienie szarości.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/02/15/komiksy-ktore-warto-przeczytac-watchmen/

O czym są wydani w 1986 "Watchmeni"? Zanim postaram się odpowiedzieć na to pytanie bardziej szczegółowo, słów kilka o samym uniwersum stworzonym przez Alana Moore’a. Akcja powieści dzieje się w roku 1985 – trwa zimna wojna, ludzie żyją w nieustannym lęku przed zagładą nuklearną. Wciąż słyszalne są echa przeszłości, kiedy to w latach czterdziestych ludzi przed bandytami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, Ostatnie dni Nowego Paryża prezentują się dobrze – ładne ilustracje, wygodna do czytania czcionka, obszerne posłowie autora oraz ponad dwadzieścia stron komentarzy (na końcu książki), dotyczących głównie dzieł sztuki, które zainspirowały poszczególne pomysły Mieville’a. Brzmi świetnie? Zgadza się, ale uważam, że odnośniki do informacji dodatkowych powinny zostać zamieszczone w tekście w postaci przypisów – ich lektura zdecydowanie wzbogaca doświadczenie czytelnicze w przypadku Ostatnich dni Nowego Paryża. Dlatego też zalecam przeczytanie Komentarzy przed przejściem do właściwej treści powieści.

Jest rok 1950, trwa niemieckie oblężenie Paryża. Oprócz nazistów i pozostałych jeszcze przy życiu rebeliantów, miasto zamieszkane jest przez ożywione w wyniku wybuchu zwanego S-plozją dzieła sztuki surrealistycznej (manify) i demony. Tak, zdesperowani Niemcy postanowili zwrócić się o pomoc do samego Piekła. Co ciekawe, o ile w powieści demony wspominane są naprawdę często, to rzadko kiedy mamy możliwość oglądać przedstawiciela tej rasy. Być może autor chciał zwrócić uwagę na fakt, że w owych czasach, kiedy ludzie zaczęli kwestionować istnienie czegoś takiego jak życie po śmierci i istnienie Piekła, Niemcy postanowili sprowadzić je do naszego świata.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/02/01/ostatnie-dni-nowego-paryza-china-mieville-recenzja/

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, Ostatnie dni Nowego Paryża prezentują się dobrze – ładne ilustracje, wygodna do czytania czcionka, obszerne posłowie autora oraz ponad dwadzieścia stron komentarzy (na końcu książki), dotyczących głównie dzieł sztuki, które zainspirowały poszczególne pomysły Mieville’a. Brzmi świetnie? Zgadza się, ale uważam, że odnośniki do informacji...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótko o kwestiach technicznych – zbiór zawiera czternaście utworów, wśród których znajdziemy dwanaście opowiadań, komiks i minipowieść. Jeśli chodzi o samo wydanie, to jest ono po prostu poprawne – nie znajdziemy tutaj żadnych materiałów dodatkowych (jak na przykład w najnowszej książce Mieville’a wydanej przez Zysk – Ostatnie dni Nowego Paryża), czy ilustracji, ale trudno też do czegoś się tak naprawdę przyczepić. Przejdźmy jednak do najważniejszego – treści utworów.

Zanim przyjrzymy się konkretnym opowiadaniom, warto słów kilka powiedzieć o samej twórczości Mieville’a – uhonorowanego między innymi trzema nagrodami Arthura C. Clarke’a. Dla autora zwykle kojarzonego z monumentalnymi, ponad 500-stronicowymi powieściami (jak chociażby Dworzec Perdido), W poszukiwaniu Jake’a do pierwsza podróż do krainy opowiadań i pomimo pewnych wad to, według mnie, podróż udana. Mieville, jak zwykle, postarał się o to, żeby do swoich surrealistycznych, mrocznych światów od czasu do czasu wpleść elementy satyry politycznej – muszę jednak przyznać, że bardziej podobają mi się jego “fantastyczne” utwory. Żeby nie przedłużać, przyjrzymy się samym opowiadaniom.

Zbiór otwiera tytułowe W poszukiwaniu Jake’a – według mnie jeden z najlepszych tekstów w książce. Mieville opisuje tutaj Londyn niepokojący, surrealistyczny; Londyn po jakimś trudnym do zidentyfikowania kataklizmie – większość ludzi zaginęła albo uciekła, reszta natomiast nie może czuć się bezpiecznie.

Czasem jednak taki człowiek wpadnie w szczelinę w chodniku i zniknie z rozpaczliwym krzykiem, a ulica znowu opustoszeje. Zdarza się również, że poczuwszy kuszący zapach dobiegający z niewinnie wyglądającego domu, wchodzą ochoczo przez szeroko otwarte drzwi frontowe do środka i znikają. Albo przejdą pod błyszczącymi włóknami zwisającymi z brudnych drzew i zostaną wciągnięci na górę.

W powietrzu unoszą się niewidzialne potwory, całe miasto wydaje się ulegać entropii, a w samym centrum tego wszystkiego znajduje się Gaumont State – upadła katedra zbudowana na podobieństwo Empire State Building. Autor, w swoim stylu, nie wyjaśnia co doprowadziło do katastrofy – pokazuje tylko jej skutki i pozwala czytelnikowi snuć domysły na temat tego, co tak naprawdę się wydarzyło.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji - https://fantasmarium.com/2018/01/28/w-poszukiwaniu-jakea-china-mieville-recenzja/

Krótko o kwestiach technicznych – zbiór zawiera czternaście utworów, wśród których znajdziemy dwanaście opowiadań, komiks i minipowieść. Jeśli chodzi o samo wydanie, to jest ono po prostu poprawne – nie znajdziemy tutaj żadnych materiałów dodatkowych (jak na przykład w najnowszej książce Mieville’a wydanej przez Zysk – Ostatnie dni Nowego Paryża), czy ilustracji, ale trudno...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanim przejdziemy do treści książki, warto napisać kilka słów o samym Dicku i jego twórczości. Myślę, że idealnym podsumowaniem są tutaj dwa dręczące autora pytania, które wymienił w trakcie jednego ze swoich przemówień – Jak zbudować Wszechświat, który nie rozpadnie się po dwóch dniach, a mianowicie “co to jest rzeczywistość?” i “co to jest człowiek?”. Wątki te w książkach Dicka pojawiają się regularnie, czy to w przypadku Człowieka z Wysokiego Zamku, Ubika, czy wreszcie Blade Runnera. We wszystkich tych powieściach czytelnik wielokrotnie jest prowokowany do kwestionowania prawdziwości opisywanego przez autora świata, cały czas ma mniej lub bardziej dokuczliwe przeczucie, że coś tu jest nie tak. Sam autor stwierdził, że jak złożymy wszystko, co wiemy, to widzimy, że coś tu nie gra. Ale jak pięknie i ciekawie nie gra.

Akcja Blade Runnera dzieje się w niedalekiej przyszłości na wyniszczonej przez OWŚ (Ostatnią Wojnę Światową) Ziemi. Zdecydowana większość ludności wyemigrowała do kosmicznych kolonii (z nazwy wymieniony w książce jest tylko Mars) i otrzymała nawet swoje osobiste androidy, aby adaptacja w obcym środowisku była mniej uciążliwa. Na naszej ojczystej planecie pozostali natomiast tylko ci, którzy z takich czy innych powodów, przenieść się nie mogli. Zalegający wszędzie pył prowadzi do powolnej degeneracji świata, a żywe zwierzęta są tak rzadkie (i przez to drogie), że posiadanie owcy na dachu stało się symbolem wysokiej pozycji społecznej. To właśnie w tym świecie poznajemy głównego bohatera powieści – Ricka Deckarda.

Część robotów opuściła lub zabiła swoich ludzkich właścicieli na Marsie i uciekła na Ziemię, aby rozpocząć tutaj nowe życie – zadaniem łowców jest zidentyfikowanie uciekinierów i następnie unicestwienie ich. Sposobów na zdemaskowanie androida jest kilka – Deckard stosuje test Voigta Kampfa, pozwalający na sprawdzenie, czy badana istota jest zdolna do empatii. Wiadomo bowiem, że roboty w uniwersum Blade Runnera pozbawione są człowieczeństwa – poczucia winy, współczucia, czy po prostu sumienia (Dick inspirował się tutaj żołnierzami hitlerowskimi). Czy jednak aby na pewno?
Zapraszam do lektury pełnej recenzji https://fantasmarium.com/2018/01/25/blade-runner-philip-k-dick-recenzja/

Zanim przejdziemy do treści książki, warto napisać kilka słów o samym Dicku i jego twórczości. Myślę, że idealnym podsumowaniem są tutaj dwa dręczące autora pytania, które wymienił w trakcie jednego ze swoich przemówień – Jak zbudować Wszechświat, który nie rozpadnie się po dwóch dniach, a mianowicie “co to jest rzeczywistość?” i “co to jest człowiek?”. Wątki te w książkach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to