Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

"Mechaniczna pomarańcza" Anthony'ego Burgessa stanowi dla mnie, obok "Władcy much" Goldinga, najlepszy przekaz przerażającego dystopijnego świata z mocno dysfunkcyjnymi młodocianymi jednostkami, jaki miałam do tej pory możliwość zgłębiać.

Myślę, że nie zdradzę wiele, jeśli powiem, że książka dotyczy bestialskiego zachowania młodocianych chuliganów. Ich "wódz", najbardziej wynaturzony, poddawany jest drastycznemu eksperymentowi resocjalizacyjnemu, który przede wszystkim odbiera możliwość wyboru i tworzy istotę nibyludzką według stereotypu, jaki akceptuje zbiorowość.

Niebagatelną rolę odgrywa tu tłumaczenie. Robert Stiller pokazał w pełnej krasie wyrafinowany stylistycznie i translatorsko popis "horror szoł". Znakomita koncepcja utworzenia slangu młodocianych zwyrodnialców z jednej strony utrudnia odbiór, podkreślając obcość i niezrozumiałość formacji kulturowo- społecznej, z drugiej zaś odwraca uwagę od dziejących się okropności przez jej częściowe zaprzątnięcie umysłu trudnościami języka.

Oprócz poruszanych przez Burgessa w zawoalowany sposób wielu problematycznych kwestii z zakresu polityki, zarządzania społeczeństwem, wychowania młodzieży czy funkcjonowania formacji policyjnych i organizacji więzień, przekład artystyczny Stillera jest wspaniałym ćwiczeniem intelektualnym świadczącym o bogatym warsztacie i niezrównanej sztuce translatorskiej tłumacza. Dla polskiego przekładu stworzył on własny język będący majstersztykiem lingwistycznej futurologii. Stiller sięga do środowiskowych gwar i żargonów. Wprowadza innowacje słowotwórcze i znaczeniowe oraz liczne neologizmy i sztuczne rusycyzmy (przeszło 3000!) czy zapożyczenia także z języka angielskiego, niemieckiego, czeskiego, żydowskiego, ukraińskiego. Przekład nasycony jest ozdobnikami stylistycznymi wzmagającymi ekspresję wypowiedzi. Stiller pokazuje rodzaj zwyrodniałego języka przyszłości, podkreślając przy tym brutalizm i bestialstwo młodocianych bohaterów.

"Mechaniczna pomarańcza" to przerażająca wizja Burgessa poruszająca ogrom wątków społeczno-socjologiczno-
politycznych i oddziałująca intensywnie na czytelnika.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Mechaniczna pomarańcza" Anthony'ego Burgessa stanowi dla mnie, obok "Władcy much" Goldinga, najlepszy przekaz przerażającego dystopijnego świata z mocno dysfunkcyjnymi młodocianymi jednostkami, jaki miałam do tej pory możliwość zgłębiać.

Myślę, że nie zdradzę wiele, jeśli powiem, że książka dotyczy bestialskiego zachowania młodocianych chuliganów. Ich "wódz", najbardziej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czym są i skąd się biorą wiara, przekonania, idee, pogłoski spiskowe?

Michael Butter w publikacji popularnonaukowej "Teorie spiskowe" próbuje rozprawić się z przebrzmiałymi już teoriami spiskowymi, tymi, które trwają w świadomości ludzkiej od dekad oraz wszelkimi współcześnie narosłymi mitami generowanymi w mediach społecznościowych.
Określa, czym teorie spiskowe są, jak się kształtują i rozwijają, z czego wynikają i dlaczego mają zagorzałych licznych zwolenników. Myślenie konspiracjonistyczne pozostaje atrakcyjne, nie zapewnia jednak adekwatnego rozumienia rzeczywistości.
Nowe narracje spiskowe, jak grzyby po deszczu, pojawiają się każdego dnia, a autor stara się dociec sedna ich istoty, fenomenu zaangażowania w nie ludzi i konsekwencji tego wszechobecnego zjawiska.

Autor porządkuje wiedzę dotyczącą teorii spiskowych. Przedstawia, jak na przestrzeni wieków konspiracjonizm ewoluował, jak się zmieniał w zależności od czynników gospodarczych, politycznych, religijnych. Ukazuje też to, z jaką łatwością ludzie dają się "porwać" wszelkim teoriom spiskowym i stara się ten fenomen wyjaśnić. Odziera teorie spiskowe z wszelkiej tajemniczości, demoniczności i niesamowitości. Istotnym zagadnieniem, zdaje się jedynie, są czyhające niebezpieczeństwa, możliwe niegodne czyny i nieprzyjemne konsekwencje, jakie niesie ze sobą fanatyczna wiara w teorie spiskowe.

Tematyka książki jest wielce frapująca, wstęp obiecujący, jednak w praktyce otrzymujemy produkt niedopracowany, skupiony jedynie na wybranych spiskach (często niezbyt popularnych w innych częściach świata, np. w Polsce) ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec.

Z przykrością stwierdzam, że czuję niedosyt po lekturze. Liczyłam na szersze konteksty, przykłady "z naszego podwórka" i konkretniejsze objaśnienia. Z pewnością zawartość "Teorii spiskowych" porządkuje wiedzę w tym temacie i pozbawia jej wszelkiej otoczki niesamowitości. Autor jest jednak zbyt stronniczy, mocno upolityczniony i bezkrytyczny w stosunku do swoich teorii na temat teorii spiskowych...

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Czym są i skąd się biorą wiara, przekonania, idee, pogłoski spiskowe?

Michael Butter w publikacji popularnonaukowej "Teorie spiskowe" próbuje rozprawić się z przebrzmiałymi już teoriami spiskowymi, tymi, które trwają w świadomości ludzkiej od dekad oraz wszelkimi współcześnie narosłymi mitami generowanymi w mediach społecznościowych.
Określa, czym teorie spiskowe są, jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji" Eda Conwaya jest tym typem literatury popularnonaukowej i reporterskiej, który otwiera oczy i pozwala szerzej spojrzeć na otaczający nas świat. Prozaiczny świat - wydawać by się mogło - bo świat surowców. I ja takie książki sobie bardzo cenię.
Publikacja pokazuje, jak współcześnie mało rozumiemy faktyczne procesy powstawania przedmiotów codziennego użytku. Także to, jak wielki jest to stopień złożoności i skala przedsięwzięcia - od produkcji ołówka począwszy. Świat wzajemnych powiązań międzykontynentalnych sprawił, że podstawowe elementy składowe naszej cywilizacji, od materiałów po energię, zaczęły nam się wydawać czymś oczywistym. Zintensyfikowaliśmy globalny przepływ towarów. My, ludzie, ery powszechnej dostępności wszystkiego powoli odzwyczajamy się od fizycznych materiałów. Trwamy w swoich bańkach dobrobytu ani na jotę nie zastanawiając się, skąd to pochodzi, jakiej ceny wymaga i czy kiedyś zapasy surowców się nie wyczerpią. O dbaniu o środowisko nie wspominając. Jesteśmy gotowi zapłacić najwyższą cenę za to, by móc wyrwać z ziemi miedź, ropę, żelazo, kobalt, mangan, lit. Wykopujemy piasek, sól, kamień. I robimy to w niesamowitym tempie. W ciągu roku wydobywamy więcej zasobów niż przez lwią część całej swojej historii - począwszy od najwcześniejszych dni górnictwa aż po rewolucję przemysłową i dwie wojny światowe.

Conway opowiada o sześciu podstawowych substancjach: piasku, soli, żelazie, miedzi, ropie i licie. O tym, jak pogoń za tymi surowcami kształtowała historię geopolityczną świata oraz zaczyna kształtować naszą przyszłość z wszelkimi tego następstwami i konsekwencjami.

Te sześć substancji, to anonimowi bohaterowie współczesności.
Dzięki piaskowi ludzkość stworzyła ogromną część środowiska. Z piasku wytwarza się szkło, jak i półprzewodniki. Sól zaś pozwala surowce przekształcać w produkty oraz jest podstawowym niezbędnym elementem dla naszego zdrowia i żywienia. Za wielkie transformacje energetyczne czasów nowożytnych odpowiada zaś żelazo związane z historią węgla oraz miedź będąca nośnikiem elektryczności.

Za kolejne transformacje energetyczne odpowiada ropa oraz gaz ziemny. W ścisłej czołówce autor uwzględnił też lit, który być może będzie odpowiadał za czwartą transformację energetyczną, w której wielce obiecujące jest odejście od paliw kopalnych w stronę odnawialnych źródeł energii.
Ed Conway podróżując po całym świecie, odkrywa przed nami kuluarowy świat surowców, o którym rzadko myślimy, a na pewno nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką i niezbędną jest on częścią naszego życia. To świat surowców pozwolił nam zbudować rzeczywistość w obecnym kształcie. Pochylmy czoła nad "prozaicznymi" surowcami wyciągając z tego naukę i wnioski na przyszłość.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji" Eda Conwaya jest tym typem literatury popularnonaukowej i reporterskiej, który otwiera oczy i pozwala szerzej spojrzeć na otaczający nas świat. Prozaiczny świat - wydawać by się mogło - bo świat surowców. I ja takie książki sobie bardzo cenię.
Publikacja pokazuje, jak współcześnie mało...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dziś fantastyka naukowa coraz dynamiczniej przeistacza się w fantastyczną naukę. Szeroko i bogato mówi o tym Łukasz Kamieński w nadzwyczajnej książce "Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości".

Początkowo upgradowanie wg autora będzie ściśle związane z leczeniem. Terapeutyczna cyborgizacja pozwala odzyskać wzrok osobom niewidomym, słuch niesłyszącym, kontrolę nad ciałem sparaliżowanym, a dobry nastrój dotkniętym ciężką depresją. Zastosowaniem neuronauki od kilku dekad zainteresowane są siły zbrojne światowych mocarstw. Wojskowe laboratoria badawcze i inżynieryjne pracują nad potencjałem cyborgicznego wzmacniania fizycznego, poszerzenia świadomości i zdolności kognitywnych oraz udoskonalaniem percepcji.
Pisarz obrazowo pokazuje w publikacji, że od dawna bohaterowie m.in. Achilles czy Charlie z "Kwiatów dla Algernona" oraz technologie SF stanowią inspirację dla wojska oraz są impulsem do realizacji - na pozór fantastycznych - militarnych projektów badawczych.

Obecnie jesteśmy na przededniu czegoś, co może nas przerosnąć. Różne spekulacje i testy m. in nt. neurostymulacji; bionicznego oka; implantów ślimaków w uchu; magnetycznego widzenia (magnetorecepcji) czyli wykrywania elektroniki; echolokacji, która dostarczy wyjątkowych informacji nt. środowiska, zagrożeń, rozlokowania, uzbrojenia i intencji przeciwnika; mechanizmów sensorycznych karmiących mózg; warunkowania psychicznego do oddania strzału (killologia stosowana) itp. To tylko kilka przykładów przytaczanych w książce postępującej cyborgizacja zmierzającej do stworzenia superwojownika: od głębokiej neurostymulacji przez interfejs mózg - komputer po usieciowienie mózgów.

Pomysły rodem z SF stają się rzeczywistością. Zespolenie ciała z elektroniką przestało być futurystyczną mrzonką. Następuje cyborgiczna transformacja człowieka i przyspieszenie nadejścia kondycji postludzkiej.
Wątpliwości stosowania kolejnych przełomowych odkryć, eksperymentów i antropotechnicznych innowacji jest całe multum. Wraz z podstępem dylematów i złożonych problemów w rozmyślaniach nad transformacją żołnierza w cyborga będzie przybywać.

Być może natura sama określi granice, po której przekroczeniu pojawią się niemożliwe do przewidzenia skutki uboczne. Jedno jest pewne, wkroczyliśmy na ścieżkę technoewolucji.
Łukasz Kamieński w swoją opowieść wplata futurystyczne i antyczne przykłady odwołań do literatury i popkultury. Uplastycznia to bardzo i tak trudne w odbiorze bioinżynieryjne zagadnienia.
Opisywana technonauka mnie fascynuje, ale i przeraża. Książka godna polecenia!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Dziś fantastyka naukowa coraz dynamiczniej przeistacza się w fantastyczną naukę. Szeroko i bogato mówi o tym Łukasz Kamieński w nadzwyczajnej książce "Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości".

Początkowo upgradowanie wg autora będzie ściśle związane z leczeniem. Terapeutyczna cyborgizacja pozwala odzyskać wzrok osobom niewidomym, słuch niesłyszącym, kontrolę nad ciałem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Co by było, gdyby.. Co mogło być... Oto najsmutniejsze zdania języka angielskiego(...)"

Odkąd odkryłam nastrojową i wdzięczną prozę Daphne du Maurier, sięgam po każdą książkę wychodzącą spod jej pióra. Najnowsza lektura "Generał i panna" tym razem jednak mnie nie porwała i nie ujęła tak, jakbym sobie tego życzyła. Do pewnego momentu czytałam z wielką satysfakcją. Była "daphnowska" mieszanka romansu, historii i... skrywanej tajemnicy. Były odwieczne życiowe prawdy i tak dobrze kreślone przez pisarkę portrety psychologiczne postaci z ich wszystkimi wadami, słabostkami, angielskim honorem i żelaznymi zasadami. Jednak mniej więcej od połowy, gdy wszystkie tajemnice się wyjaśniły, a skrzętnie budowane napięcie się rozwiało, gdy wkroczyła monotonia opisów zdarzeń, a górę wzięła historia wojny domowej z XVII wieku - emocje opadły i moje zaangażowanie opowieścią umarło. Losy bohaterów przestały mnie interesować, powiało nudą i zbyt rozwlekłymi opisami historycznych wydarzeń.

Powieść o posmaku awanturniczym spod znaku płaszcza i szpady zamieniła się w przegadaną nijaką opowieść historyczną. Ognisty romans kostiumowy spalił na panewce, rozpaczliwie kreując istoty, których relacje stały się co najmniej toksyczne. Główni bohaterowie byli nie tajemniczy ani ujmujący; raczej antypatyczni i cierpcy. W powieści zabrakło tej charakterystycznej nuty napięcia, z której du Maurier słynie. Jedynie język niezmiennie stoi na najwyższym poziomie. To jednak za mało, by powieść weszła do ścisłej czołówki moich najulubieńszych powieści Daphne du Maurier.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Co by było, gdyby.. Co mogło być... Oto najsmutniejsze zdania języka angielskiego(...)"

Odkąd odkryłam nastrojową i wdzięczną prozę Daphne du Maurier, sięgam po każdą książkę wychodzącą spod jej pióra. Najnowsza lektura "Generał i panna" tym razem jednak mnie nie porwała i nie ujęła tak, jakbym sobie tego życzyła. Do pewnego momentu czytałam z wielką satysfakcją. Była...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

<Gdy Ci smutno, gdy Ci źle
Książka Alka nada się!>
... czy jakoś tak...

Kryminały z przymrużeniem oka, to świetny sposób na relaks, a te napisane przez Alka Rogozińskiego stanowią doskonałą rozrywkę. Teraz, kiedy co nie co wiem nt. głównych bohaterów powieści Alka, jego książki czyta mi się jeszcze wspanialej.

Jako przerywnik od poważniejszych lektur wybrałam "Lustereczko, powiedz przecie", która kipi aż od męskiego testosteronu oraz nieznanych mi sposobów na zachowanie młodości. Tym razem mordercze instynkty obudziły się w najprzystojniejszych dżentelmenach Polski, walczących o tytuł Mistera Polonia.

Książka zaskakuje połączeniem piękna i zbrodni, które burzą porządek wszech rzeczy oraz misternie skonstruowany obraz świata. Nawet pośród pięknych, młodych, zdolnych i ambitnych wkraść się może zło.

"Lustereczko..." czytało się lekko i przyjemnie. Poziom humoru utrzymany na najwyższym poziomie. Alek serwuje zabawne i zwariowane przygody barwnej Róży Krull, jej znerwicowanego menadżera Pawła Pepe Kwiatka oraz przystojnego komisarza policji Krzysztofa Darskiego.

To był mile spędzony czas z niekontrolowanymi chichotami od czasu do czasu i podwyższonym poziomem endorfin krążących w organizmie. Każdemu polecam jako receptę od bibliotekarza!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

<Gdy Ci smutno, gdy Ci źle
Książka Alka nada się!>
... czy jakoś tak...

Kryminały z przymrużeniem oka, to świetny sposób na relaks, a te napisane przez Alka Rogozińskiego stanowią doskonałą rozrywkę. Teraz, kiedy co nie co wiem nt. głównych bohaterów powieści Alka, jego książki czyta mi się jeszcze wspanialej.

Jako przerywnik od poważniejszych lektur wybrałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mam słabość do twórczości Michaela Crichtona. Lubię od czasu do czasu czytać wybrane w ciemno książki jego autorstwa. Wiem, że się nigdy nie zawiodę i będę bawić rewelacyjnie zgłębiając wytwory jego wyobraźni.

Tym razem sięgnęłam po "Smocze kły" i otrzymałam pełnokrwisty mięsisty western w połączeniu z opowieścią o euforii i niebezpieczeństwach początków paleontologii. Takie zestawienie z miejsca intryguje! Crichton opisuje zakulisowo słynną wojnę o kości. Dwóch rywalizujących ze sobą profesorów paleontologii Cope'a i Marsha (postaci autentyczne) poszukuje skamieniałych szczątków dinozaurów. Uciekają się oni do wszelkich możliwych chwytów poniżej pasa i nieprzepisowego podcinania sobie skrzydeł. Historia wojny o kości rozgrywa się w 1876 roku na Dzikim Zachodzie, gdzie wojsko amerykańskich kolonizatorów prowadzi zaciętą walkę z plemionami indiańskimi, a na fali gorączki złota zaczynają wyrastać miasteczka bezprawia.

Wartka przewrotna akcja, ciekawie skreśleni bohaterowie, barwne opisy amerykańskich pustkowi i namacalna groza rewolwerowych pojedynków sprawiły, że książkę przeczytałam jednym tchem. To była wciągająca i sprawnie napisana przygoda. Wątek prawdziwych wydarzeń - zaciętej walki o kości na śmierć i życie podniósł diametralnie wartość lektury. Dawka edukacji, humoru i emocji wyważona. Takiej Ameryki XIX wieku nie znałam i bardzo cieszy mnie fakt, że ją odkryłam.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Mam słabość do twórczości Michaela Crichtona. Lubię od czasu do czasu czytać wybrane w ciemno książki jego autorstwa. Wiem, że się nigdy nie zawiodę i będę bawić rewelacyjnie zgłębiając wytwory jego wyobraźni.

Tym razem sięgnęłam po "Smocze kły" i otrzymałam pełnokrwisty mięsisty western w połączeniu z opowieścią o euforii i niebezpieczeństwach początków paleontologii....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Proza amerykańskiego południa ma dla mnie w sobie pewien magnetyzm. Przyciąga i fascynuje. Niesie z sobą obietnicę charakterystycznej dla niej szczerości przekazu, surowości i bądź co bądź - egzotyki amerykańskich realiów życia.

"Zabić drozda" Harper Lee wpisuje się w mój gust. Dla mnie stanowi klasykę doskonałą, która swoim przesłaniem porusza do głębi. Jej wydźwięk jest ponadczasowy, mocno emocjonalny i... ludzki.

Lata 30. XX wieku. Mentalność i postępowanie społeczeństwa amerykańskiej prowincji z głębokiego południa opiera się wyłącznie na nietolerancji względem czarnoskórych mieszkańców. Są jednak jednostki, które próbują w tak skonstruowanym surowo świecie funkcjonować, działać i myśleć w zgodzie ze swoim sumieniem. Losy ciemnoskórych są z góry przesądzone. Walka jest przegrana, niesprawiedliwość zwycięża, a pogarda i antypatia są na porządku dziennym zastanej rzeczywistości. Mimo zniesienia niewolnictwa, walka o równość i sprawiedliwość trwa do dziś. Proces ten jest beznadziejną, długotrwałą i żmudną drogą, a jednostki walczące z dyskryminacją są nadal potrzebne. Wierzę, że podejmowane małymi kroczkami próby są jak przysłowiowa kropla drążąca kamień - wreszcie przyniosą pożądane efekty.

Pisarka ciekawie konstruuje fabułę. Opowieść snuje z perspektywy 9-letniej dziewczynki, która - nieskażona jeszcze "dorosłością" - przejawia dziecięcą nieskomplikowaną niewinność w uważnych obserwacjach otaczającego ją świata. Z rozbrajającą dziecięcą szczerością wyciąga trafne wnioski nt. nietolerancji, nierówności rasowej, wszelkich uprzedzeń i dyskryminacji.

Książka "Zabić drozda" była dla mnie niesłychanym przeżyciem. Pozwoliła mi spojrzeć na świat oczami dziecka. Zdałam sobie sprawę, że to tylko my, dorośli, kształtujemy umysły i serca młodych ludzi, wpływając na ich uwrażliwienie oraz dojrzałość emocjonalną. Ale dramatycznie uzmysłowiłam sobie też, że to właśnie my, dorośli, mamy realny wpływ na kierunek, w jakim pchniemy nasz świat. Właśnie poprzez zaszczepianie w naszych pociechach prawidłowych postaw, dobroci, empatii, sprawiedliwych osądów i myślenia. My ponosimy odpowiedzialność i skazani jesteśmy przyjąć wszelkie konsekwencje.
Wszystko leży w naszych rękach. Bądźmy uważni i świadomi.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Proza amerykańskiego południa ma dla mnie w sobie pewien magnetyzm. Przyciąga i fascynuje. Niesie z sobą obietnicę charakterystycznej dla niej szczerości przekazu, surowości i bądź co bądź - egzotyki amerykańskich realiów życia.

"Zabić drozda" Harper Lee wpisuje się w mój gust. Dla mnie stanowi klasykę doskonałą, która swoim przesłaniem porusza do głębi. Jej wydźwięk jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podczas majówki przeczytałam, a raczej "połknęłam" "Miasteczko morderców" Alka Rogozińskiego.
Jedno mogę Wam z całą pewnością powiedzieć zachowując powagę chwili - można się przy niej, jak i przy pozostałych 45 powieściach autora bawić pysznie!

Jak w większości książek Alka, główną postacią jest Róża Krull - popularna autorka powieści kryminalnych. Towarzyszy jej cała masa innych postaci, nieco przejaskrawionych, ale jakże prawdziwych w zaściankowym klaustrofobicznym małomiasteczkowym światku, gdzie każdy zna każdego i każdy ma na każdego haka. Tutaj nic się nie ukryje. Alek snuje drapieżną opowieść pokazując brawurowo plusy i minusy życia na prowincji.

Tradycyjnie, robi to w wielkim stylu, trzymając wysoki poziom literacki, a specyficzny humor, pierwszorzędne dialogi i błyskotliwa logiczna intryga sprawiają, że otrzymujemy bezkonkurencyjny kryminalny koktajl komediowy. Alek pisarski fach ma w ręku: rozwiewa nudę, łagodzi obyczaje, podnosi poziom endorfin w organizmie.

Uroczyście oświadczam, że od teraz książki Rogozińskiego będę czytać regularnie, bowiem jego twórczość to remedium na poprawę zdrowia psychicznego. Nie żartuję!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Podczas majówki przeczytałam, a raczej "połknęłam" "Miasteczko morderców" Alka Rogozińskiego.
Jedno mogę Wam z całą pewnością powiedzieć zachowując powagę chwili - można się przy niej, jak i przy pozostałych 45 powieściach autora bawić pysznie!

Jak w większości książek Alka, główną postacią jest Róża Krull - popularna autorka powieści kryminalnych. Towarzyszy jej cała masa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Jak Cię zabić, kochanie?" Alka Rogozińskiego to absolutna bomba śmiechu, potężny wyzwalacz hormonu szczęścia, rozpraszacz złego nastroju i źródło wybornej zabawy!

Rogoziński jawi mi się jako pisarz łączący w sobie cechy prawdziwego szamana, stand upowca i superbohatera. Niezwykła charyzma przekazu oraz dopracowany w najdrobniejszych szczegółach pomysł na zabawne sploty fabularne sprawiły, że lektura mnie porwała, zbałamuciła, uwiodła i ujęła w pełni. Dodajmy do tego charakterystyczny ostry jak żyleta język literacki, niepowstrzymany potok czarnego humoru, epickie dygresje, liczne nawiązania do popkultury, plastyczne porównania, bardzo wyraziste ciekawie skonstruowane postaci, wątek obyczajowy, niecodzienny optymizm i swobodne lekkie pióro pisarza i w zasadzie zaserwowana została bardzo dobra lekka komedia kryminalna!

Dawno tak dobrze nie bawiłam się podczas czytania. Prawdziwie odpoczęłam i odprężyłam się. Oderwałam myśli i zrelaksowałam się. Uwielbiam konwencję takiej komedii slapstickowej i z chęcią zobaczyłabym ekranizację tejże historii, w której jest szybka akcja, spontaniczność i rubaszny humor, a mocno przerysowane postacie przeżywają groteskowo niebezpieczne przygody.

Alek Rogoziński zasługuje na miano księcia komedii kryminalnych... A może już króla?

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Jak Cię zabić, kochanie?" Alka Rogozińskiego to absolutna bomba śmiechu, potężny wyzwalacz hormonu szczęścia, rozpraszacz złego nastroju i źródło wybornej zabawy!

Rogoziński jawi mi się jako pisarz łączący w sobie cechy prawdziwego szamana, stand upowca i superbohatera. Niezwykła charyzma przekazu oraz dopracowany w najdrobniejszych szczegółach pomysł na zabawne sploty...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Myszy i ludzie" Johna Steinbecka to... pierwsza przeczytana przeze mnie powieść tego autora.
I napiszę tak: Nie jestem godna oceniania tej książki...

Mogę jedynie napisać, że na 120 stronach udało się nobliście wyrazić całą paletę emocji, a siła oddziaływania tego niekwestionowanego arcydzieła literatury klasycznej jest przeogromna. Przeogromna!

Emocje i uczucia są tu tak złożone, że ciężko je jednoznacznie interpretować. Relacje ludzkie są do bólu skomplikowane, a prostota przekazu aż poraża zmysły. Poznajemy wszelkie możliwe odcienie miłości, samotności, tęsknoty. Na tych nieco ponad 100 stronach odkrywamy trudy egzystencji i różnorodne ułomności ludzkie. Dostrzegamy siłę marzeń, wiary i celowości istnienia. Staramy się przyswoić złożoność pojęć poświęcenia, przywiązania, przynależności, przetrwania.

Klasyka przez duże "K" z podkreśleniem. Szczerość. Prostota. Zwyczajność. Bez patosu. Bez fanfaronady. Nie ma tu nic zbędnego, a nawet dodam: autor od początku odsłania przed Czytelnikiem wszystkie karty. A mimo to, przeżywa się tę książkę. Emocjonalnie ona pochłania. Losy bohaterów zagarniają i wsysają czytelnika. Łatwo i prosto się zżyć z wykreowanymi postaciami, ale trudno i wręcz niemożliwie się z nimi rozstać. Opowieść jeszcze po przeczytaniu ściga, gryzie i prześladuje...

Proza prosta, a jednak skomplikowana. Zwykła, a jednak nie. Niesamowita, bo wywołuje szereg emocji. Steinbeck, to niekwestionowany geniusz pióra. Ot, co!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Myszy i ludzie" Johna Steinbecka to... pierwsza przeczytana przeze mnie powieść tego autora.
I napiszę tak: Nie jestem godna oceniania tej książki...

Mogę jedynie napisać, że na 120 stronach udało się nobliście wyrazić całą paletę emocji, a siła oddziaływania tego niekwestionowanego arcydzieła literatury klasycznej jest przeogromna. Przeogromna!

Emocje i uczucia są tu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.

Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa boskie. Pisarz odwołuje się do niedających się ująć w żadne karby, niemożliwe do poskromienia, niepoddające się wyobraźni: przestrzeń, czas i nieskończoność.
Przytoczone przez Karikę opowieści, które łączy postać Czarnego, Przedwiecznego, Autochtona ponad czasem, Starego Zła czyhającego na górze Czebrat w Słowacji to tylko bajdurzenie i klechdy. Prawdą jest jednak, że opowiadania te wywołują strach, niepokój i niezdrową ekscytację, tym samym biorąc górę nad rozsądkiem. Karika opowiada bardzo plastycznie i przekonująco, wywołując dreszcze i szum pod czaszką. Przedstawia tu splątanie złych miejsc, złych ludzi, niewłaściwych decyzji i nieodłącznych pierwotnych instynktów władających jednostką.
Pulsującą ciemność, okrucieństwo i brutalność łączy z dywagacjami nt. naszego życia jako symulacji i być może żartu wyższej inteligencji. Całość okrasza słowackim folkorem i echami II wojny światowej.
Czytaniu towarzyszą nieustannie niewygodne uczucia, ale jednak nadal zawartość książek fascynuje. Chce się czytać i chłonąć grozę do końca. Nie kupiłam jednak końcówki. Zbyt wydumana, zbyt filozoficzna.

"Pragnienie" oraz "Głód" nie są na pewno tak wybitne jak "Szczelina" jego autorstwa. Zapewniają jednak ogromną dawkę niepokoju i potworności. Roztaczają atmosferę strachu oraz budują napięcie. Przesączają się do podświadomości. Pomimo niedużej objętości czuć solidny ciężar treści. Ani na chwilę nie można się znudzić, ochłonąć, odpocząć... Karika trzyma czytelnika "w garści".

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.

Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.

Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa boskie. Pisarz odwołuje się do niedających się ująć w żadne karby, niemożliwe do poskromienia, niepoddające się wyobraźni: przestrzeń, czas i nieskończoność.
Przytoczone przez Karikę opowieści, które łączy postać Czarnego, Przedwiecznego, Autochtona ponad czasem, Starego Zła czyhającego na górze Czebrat w Słowacji to tylko bajdurzenie i klechdy. Prawdą jest jednak, że opowiadania te wywołują strach, niepokój i niezdrową ekscytację, tym samym biorąc górę nad rozsądkiem. Karika opowiada bardzo plastycznie i przekonująco, wywołując dreszcze i szum pod czaszką. Przedstawia tu splątanie złych miejsc, złych ludzi, niewłaściwych decyzji i nieodłącznych pierwotnych instynktów władających jednostką.
Pulsującą ciemność, okrucieństwo i brutalność łączy z dywagacjami nt. naszego życia jako symulacji i być może żartu wyższej inteligencji. Całość okrasza słowackim folkorem i echami II wojny światowej.
Czytaniu towarzyszą nieustannie niewygodne uczucia, ale jednak nadal zawartość książek fascynuje. Chce się czytać i chłonąć grozę do końca. Nie kupiłam jednak końcówki. Zbyt wydumana, zbyt filozoficzna.

"Pragnienie" oraz "Głód" nie są na pewno tak wybitne jak "Szczelina" jego autorstwa. Zapewniają jednak ogromną dawkę niepokoju i potworności. Roztaczają atmosferę strachu oraz budują napięcie. Przesączają się do podświadomości. Pomimo niedużej objętości czuć solidny ciężar treści. Ani na chwilę nie można się znudzić, ochłonąć, odpocząć... Karika trzyma czytelnika "w garści".

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.

Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Razem z dziewczynkami przeczytałyśmy drugi tom poświęcony perypetiom Charliego i Pana Wonki pt. "Charlie i wielka szklana winda" autorstwa Roalda Dahla.
Jednogłośnie orzekłyśmy, że druga część podoba nam się zdecydowanie bardziej od pierwszej.
Wspaniale opisane przygody w kosmosie, kosmiczny hotel i Knudle Plugawcy oraz Vita-Wonk i Wonka-Vita na plusowanie i minusowanie człowieka bardzo przypadły nam do gustu i sprawiły, że czytałyśmy oczarowane zaśmiewając się w głos.
Uważam, że jest to zabawna, przemyślana, skrojona na miarę małego czytelnika powieść. A z doświadczenia wiem, że u Roalda Dahla z dobrymi nawykami i wzorcami postępowania bywa często różnie i niekoniecznie miło oraz poprawnie.
Książka niosła ze sobą kilka chwalebnych nauk. Pojawia się przesłanie o wartości, jaką niesie ze sobą zmierzenie się z przeciwnościami, niepoddawaniem się, zrobieniem przysłowiowego kroku z łóżka i czerpaniu garściami z życia oraz eksploracji otaczającego nas fascynującego świata. To była też porządna lekcja, że lekkomyślność i niefrasobliwość nie popłaca.

Dopatrzyłam się też kilku dobitnych zgrzytów w obrębie fabuły i kontrowersji w kreacji bohaterów. Rozwinięty wątek satyry polityków w moim odczuciu nie był skierowany do najmłodszych. Zupełnie nie przystawał, wprawiał w konsternację, zamiast bawić. W tym tomie też dziadkowie i rodzice Charliego byli zrzędliwi, egoistyczni i pazerni, co kłóciło się w zupełności z obrazem tych postaci z pierwszej części przygód.
Te incydentalne "wybryki" pisarskie Dahla nie przyniosły jednak ujmy całej historii. Nadal pozostaje ona wg nas świetną pozycją rozrywkową dla dzieci.

Nie sposób nie wspomnieć o doskonałym i spójnym przekładzie Michała Rusinka. Wiersze Umpa-Lumpasów w Jego tłumaczeniu są mistrzowskie!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Razem z dziewczynkami przeczytałyśmy drugi tom poświęcony perypetiom Charliego i Pana Wonki pt. "Charlie i wielka szklana winda" autorstwa Roalda Dahla.
Jednogłośnie orzekłyśmy, że druga część podoba nam się zdecydowanie bardziej od pierwszej.
Wspaniale opisane przygody w kosmosie, kosmiczny hotel i Knudle Plugawcy oraz Vita-Wonk i Wonka-Vita na plusowanie i minusowanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Skradziony klejnot" Alka Rogozińskiego to pierwszy tom sagi obyczajowo - sensacyjnej "Gorset i szpada".

Podczas lektury zostałam mile zaskoczona, bowiem otrzymałam nietuzinkową historię utrzymaną w konwencji komedii kryminalno-awanturniczej, której akcja została osadzona w XVII wieku, kiedy Rzeczpospolitą władał Jan III Sobieski i jego ukochana Maria Kazimiera zwana pieszczotliwie Marysieńką.

Alek, prawdziwy spirytus movens, udowadnia, że znakomicie radzi sobie z powieściami historycznymi. W fabułę wplata rozliczone ciekawostki dworskie okresu panowania Króla Słońce we Francji oraz Lwa Lechistanu w Polsce. Nie brak tutaj intryg, plotek i sekretów na polskim dworze królewskim. Pod tym względem niczym on nie ustępuje Wersalowi.
Historia przewodnia jest ciekawa, wciągająca, lekka i urocza. Główni bohaterowie - godni polubienia - wikłają się w sensacyjno - miłosną awanturę, co podnosi wartość publikacji.
Stylizacja językowa także satysfakcjonuje, bowiem jest nienachalna, ale jednak namacalna.

Książę Komedii Kryminalnych jest niekwestionowanym bardem naszych czasów. Sprawdza się jako pisarz współczesnych kryminałów z przymrużeniem oka, jak i powieści awanturniczych godnych wszelkich dworów, kasztelani, zajazdów, oberży i karczm!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Skradziony klejnot" Alka Rogozińskiego to pierwszy tom sagi obyczajowo - sensacyjnej "Gorset i szpada".

Podczas lektury zostałam mile zaskoczona, bowiem otrzymałam nietuzinkową historię utrzymaną w konwencji komedii kryminalno-awanturniczej, której akcja została osadzona w XVII wieku, kiedy Rzeczpospolitą władał Jan III Sobieski i jego ukochana Maria Kazimiera zwana...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dawno nie miałam styczności z gatunkiem literatury zwanym komedią kryminalną. Mało tego, książek Alka Rogozińskiego nie czytałam wcale ... Ups.
I ot, słusznie przyszła pora nadrobić zaległości. Tymbardziej, że niedługo pisane mi moderowanie niezapomnianego spotkania z rzeczonym pisarzem w ramach "Tygodnia z...", któremu patronuje @skarpawarszawska i @aglomeracja_wroclawska .

Już po pierwszej lekturze "Babka z zakalcem" stwierdzam, że nie jest absolutnie przesadzonym przydomek określający Alka Rogozińskiego. Zdecydowanie, słusznie i prawdziwie pisarz zasługuje na miano 3 razy duże K: "Księcia Komedii Kryminalnych". I to z przytupem, oklaskami i fanfarami!

Alek ma lekkie pióro, ogromne poczucie humoru, aplikuje niczym lekarstwo cięte dialogi i błyskotliwie obrazowe porównania. Jego prozę czyta się błyskawicznie i śmieje się przy tym głośno. W historii można dostrzec zawoalowane dygresje dotyczące znanych celebrytów i gwiazd social mediów. Rogoziński jest piekielnie spostrzegawczy, a prawdziwość, szczerość i inteligentna brawura literacka na wskroś przenikają, bawią i pozwalają oderwać się od przyziemnej codzienności.

Nie wiem jeszcze, jak to jest z pojęciami dobra i zła w innych częściach z pisarką Różą Krull w roli głównej. Happy end "Babki z zakalcem" jest nieco niemoralny i niegrzeczny, ale biorąc pod uwagę całą konwencję komedii kryminalnej jestem w stanie wybaczyć pisarzowi "wypaczenie" charakterów bohaterów. Alek morduje chwacko, z przymrużeniem oka i z uśmiechem na twarzy, bawiąc się przy tym zuchwale i bawiąc czytelników ku chwale dobrego humoru.

Jest energicznie, przewrotnie, słodko i bezkonkurencyjnie. Jak dla mnie bomba i trzy razy "Ka"!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Dawno nie miałam styczności z gatunkiem literatury zwanym komedią kryminalną. Mało tego, książek Alka Rogozińskiego nie czytałam wcale ... Ups.
I ot, słusznie przyszła pora nadrobić zaległości. Tymbardziej, że niedługo pisane mi moderowanie niezapomnianego spotkania z rzeczonym pisarzem w ramach "Tygodnia z...", któremu patronuje @skarpawarszawska i @aglomeracja_wroclawska...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trylogia "Uczniowie Hippokratesa" Ałbeny Grabowskiej to godna podziwu kompilacja sfabularyzowanych opowieści o ludziach zasłużonych dla nauki. Dzięki "Uczniom..." jeszcze lepiej pojęłam i przyswoiłam historię medycyny, którą do tej pory zgłębiałam wyłącznie z publikacji popularnonaukowych. A co najważniejsze, dzięki trylogii umiejscowiłam na osi czasu krok po kroku znamienne pionierskie odkrycia w świecie biologii, chemii i medycyny!

Ałbena Grabowska, specjalista neurolog z doktoratem z epileptologii ma niesłychany dar snucia historii. Robi to fachowo, z wprawą i maestrią, mając szczególnie na uwadze fakty oraz wnikliwie trzymając się realiów panujących od lat 50. XIX wieku.

Misją trylogii "Uczniowie Hippokratesa" jest przybliżenie czytelnikowi historii lekarzy i lekarek. Pisarka gruntownie przedstawia m.in. trudne początki aseptyki czy znieczulenia, niechęć nobliwej kadry medycznej opornej wszelkim reformom oraz inne trudności, przed jakimi stawali polscy pionierzy medycyny, którzy spotykali się z ostracyzmem otoczenia, byli wyśmiewani i nie traktowani poważnie. Udowodnić swoją wartość mogli tylko poprzez niezłomność, upór, poświęcenie i ciężką pracę. Ałbena pokazuje nierówności płci, walkę kobiet o równouprawnienie oraz utrudnianie kobietom możliwości studiowania i wykonywania zawodu lekarza zarezerwowanego wówczas wyłącznie dla mężczyzn. Dobitnie przedstawia nierówności społeczne, konserwatyzm, utarte konwenanse klasowe oraz polskie realia pod zaborami.

Bohaterem głównym każdej części trylogii jest inna postać. W pierwszej jest nim doktor Bogumił, a lata fabuły przypadają na okres 2 połowy XIX wieku. W drugiej części charyzmatyczną główną bohaterką jest doktor Anna (Anna Tomaszewicz-Dobrska pierwsza dyplomowana polska lekarka, mentorka wszystkich ginekologów), a okres opowieści to koniec 70. XIX wieku. Ostatnia część przypada na okres II wojny światowej, a pierwsze skrzypce gra doktor Zosia.
Na uznanie zasługuje fakt, że opowieści przytoczone w książkach pisarka przeplata prawdziwymi historiami lekarzy, biologów oraz chemików, którzy mieli przełomowy wpływ na dzieje medycyny, m.in. Charles Darwin, Florence Nightingale, Louis Pasteur, Joseph Lister, Wilhelm Rontgen, Zygmunt Freund, Alois, Alzheimer, Kazimierz Funk czy Horace Wells. Dzięki temu można w pełni zrozumieć, z czym borykała się medycyna lat 1850-1945 oraz jak przełomowych odkryć dokonywali ówcześni lekarze klinicyści oraz naukowcy zdobywający wiedzę patrząc w okular mikroskopu bądź obserwując szalkę laboratoryjną.
Tym właśnie gigantom - "bękartom Hippokratesa" zawdzięczamy obecny poziom wiedzy medycznej.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Trylogia "Uczniowie Hippokratesa" Ałbeny Grabowskiej to godna podziwu kompilacja sfabularyzowanych opowieści o ludziach zasłużonych dla nauki. Dzięki "Uczniom..." jeszcze lepiej pojęłam i przyswoiłam historię medycyny, którą do tej pory zgłębiałam wyłącznie z publikacji popularnonaukowych. A co najważniejsze, dzięki trylogii umiejscowiłam na osi czasu krok po kroku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trylogia "Uczniowie Hippokratesa" Ałbeny Grabowskiej to godna podziwu kompilacja sfabularyzowanych opowieści o ludziach zasłużonych dla nauki. Dzięki "Uczniom..." jeszcze lepiej pojęłam i przyswoiłam historię medycyny, którą do tej pory zgłębiałam wyłącznie z publikacji popularnonaukowych. A co najważniejsze, dzięki trylogii umiejscowiłam na osi czasu krok po kroku znamienne pionierskie odkrycia w świecie biologii, chemii i medycyny!

Ałbena Grabowska, specjalista neurolog z doktoratem z epileptologii ma niesłychany dar snucia historii. Robi to fachowo, z wprawą i maestrią, mając szczególnie na uwadze fakty oraz wnikliwie trzymając się realiów panujących od lat 50. XIX wieku.

Misją trylogii "Uczniowie Hippokratesa" jest przybliżenie czytelnikowi historii lekarzy i lekarek. Pisarka gruntownie przedstawia m.in. trudne początki aseptyki czy znieczulenia, niechęć nobliwej kadry medycznej opornej wszelkim reformom oraz inne trudności, przed jakimi stawali polscy pionierzy medycyny, którzy spotykali się z ostracyzmem otoczenia, byli wyśmiewani i nie traktowani poważnie. Udowodnić swoją wartość mogli tylko poprzez niezłomność, upór, poświęcenie i ciężką pracę. Ałbena pokazuje nierówności płci, walkę kobiet o równouprawnienie oraz utrudnianie kobietom możliwości studiowania i wykonywania zawodu lekarza zarezerwowanego wówczas wyłącznie dla mężczyzn. Dobitnie przedstawia nierówności społeczne, konserwatyzm, utarte konwenanse klasowe oraz polskie realia pod zaborami.

Bohaterem głównym każdej części trylogii jest inna postać. W pierwszej jest nim doktor Bogumił, a lata fabuły przypadają na okres 2 połowy XIX wieku. W drugiej części charyzmatyczną główną bohaterką jest doktor Anna (Anna Tomaszewicz-Dobrska pierwsza dyplomowana polska lekarka, mentorka wszystkich ginekologów), a okres opowieści to koniec 70. XIX wieku. Ostatnia część przypada na okres II wojny światowej, a pierwsze skrzypce gra doktor Zosia.
Na uznanie zasługuje fakt, że opowieści przytoczone w książkach pisarka przeplata prawdziwymi historiami lekarzy, biologów oraz chemików, którzy mieli przełomowy wpływ na dzieje medycyny, m.in. Charles Darwin, Florence Nightingale, Louis Pasteur, Joseph Lister, Wilhelm Rontgen, Zygmunt Freund, Alois, Alzheimer, Kazimierz Funk czy Horace Wells. Dzięki temu można w pełni zrozumieć, z czym borykała się medycyna lat 1850-1945 oraz jak przełomowych odkryć dokonywali ówcześni lekarze klinicyści oraz naukowcy zdobywający wiedzę patrząc w okular mikroskopu bądź obserwując szalkę laboratoryjną.
Tym właśnie gigantom - "bękartom Hippokratesa" zawdzięczamy obecny poziom wiedzy medycznej.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Trylogia "Uczniowie Hippokratesa" Ałbeny Grabowskiej to godna podziwu kompilacja sfabularyzowanych opowieści o ludziach zasłużonych dla nauki. Dzięki "Uczniom..." jeszcze lepiej pojęłam i przyswoiłam historię medycyny, którą do tej pory zgłębiałam wyłącznie z publikacji popularnonaukowych. A co najważniejsze, dzięki trylogii umiejscowiłam na osi czasu krok po kroku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trylogia "Uczniowie Hippokratesa" Ałbeny Grabowskiej to godna podziwu kompilacja sfabularyzowanych opowieści o ludziach zasłużonych dla nauki. Dzięki "Uczniom..." jeszcze lepiej pojęłam i przyswoiłam historię medycyny, którą do tej pory zgłębiałam wyłącznie z publikacji popularnonaukowych. A co najważniejsze, dzięki trylogii umiejscowiłam na osi czasu krok po kroku znamienne pionierskie odkrycia w świecie biologii, chemii i medycyny!

Ałbena Grabowska, specjalista neurolog z doktoratem z epileptologii ma niesłychany dar snucia historii. Robi to fachowo, z wprawą i maestrią, mając szczególnie na uwadze fakty oraz wnikliwie trzymając się realiów panujących od lat 50. XIX wieku.

Misją trylogii "Uczniowie Hippokratesa" jest przybliżenie czytelnikowi historii lekarzy i lekarek. Pisarka gruntownie przedstawia m.in. trudne początki aseptyki czy znieczulenia, niechęć nobliwej kadry medycznej opornej wszelkim reformom oraz inne trudności, przed jakimi stawali polscy pionierzy medycyny, którzy spotykali się z ostracyzmem otoczenia, byli wyśmiewani i nie traktowani poważnie. Udowodnić swoją wartość mogli tylko poprzez niezłomność, upór, poświęcenie i ciężką pracę. Ałbena pokazuje nierówności płci, walkę kobiet o równouprawnienie oraz utrudnianie kobietom możliwości studiowania i wykonywania zawodu lekarza zarezerwowanego wówczas wyłącznie dla mężczyzn. Dobitnie przedstawia nierówności społeczne, konserwatyzm, utarte konwenanse klasowe oraz polskie realia pod zaborami.

Bohaterem głównym każdej części trylogii jest inna postać. W pierwszej jest nim doktor Bogumił, a lata fabuły przypadają na okres 2 połowy XIX wieku. W drugiej części charyzmatyczną główną bohaterką jest doktor Anna (Anna Tomaszewicz-Dobrska pierwsza dyplomowana polska lekarka, mentorka wszystkich ginekologów), a okres opowieści to koniec 70. XIX wieku. Ostatnia część przypada na okres II wojny światowej, a pierwsze skrzypce gra doktor Zosia.
Na uznanie zasługuje fakt, że opowieści przytoczone w książkach pisarka przeplata prawdziwymi historiami lekarzy, biologów oraz chemików, którzy mieli przełomowy wpływ na dzieje medycyny, m.in. Charles Darwin, Florence Nightingale, Louis Pasteur, Joseph Lister, Wilhelm Rontgen, Zygmunt Freund, Alois, Alzheimer, Kazimierz Funk czy Horace Wells. Dzięki temu można w pełni zrozumieć, z czym borykała się medycyna lat 1850-1945 oraz jak przełomowych odkryć dokonywali ówcześni lekarze klinicyści oraz naukowcy zdobywający wiedzę patrząc w okular mikroskopu bądź obserwując szalkę laboratoryjną.
Tym właśnie gigantom - "bękartom Hippokratesa" zawdzięczamy obecny poziom wiedzy medycznej.

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

Trylogia "Uczniowie Hippokratesa" Ałbeny Grabowskiej to godna podziwu kompilacja sfabularyzowanych opowieści o ludziach zasłużonych dla nauki. Dzięki "Uczniom..." jeszcze lepiej pojęłam i przyswoiłam historię medycyny, którą do tej pory zgłębiałam wyłącznie z publikacji popularnonaukowych. A co najważniejsze, dzięki trylogii umiejscowiłam na osi czasu krok po kroku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Uśmiech jest zawsze wyrazem zgody, śmiech zaś nieraz bywa wyrazem protestu."
***
Wiktor Hugo jest dla mnie niekwestionowanym wirtuozem słowa oraz wytrawnym obserwatorem ludzkich uczuć, emocji i zachowań. Wśród autorów klasyki zajmuje w moim sercu pierwsze miejsce. To zaszczyt móc obcować z tak piękną literaturą piękną.

"Człowiek śmiechu" wyprzedza epokę. Idee tu zawarte są ponad ograniczeniami wieku XIX, zapowiadają nastroje i niepokoje następnego stulecia. W książce motyw przewodni i esejowe spostrzeżenia nt. jednowładztwa, dziedziczenia korony, tytułów, podziałów klasowych, upadku moralnego to echo wydarzeń pierwszej połowy wieku XX.
Hugo, potrafi lirycznie tkliwie i cynicznie gorzko, ocierając się o ironię i absurd przedstawić mądrą opowieść. Okrasza ją licznymi ponadczasowymi, filozoficznymi dygresjami, które zmuszają do refleksji. Rozprawki związane z ówczesną władzą, a także historią Anglii są wytrawnie napisane. Zarówno język, jak i błyskotliwe dialogi są ponadprzeciętne. Oczywiście, nie brak w powieści przesłania, co jest w życiu najważniejsze.

"Człowiek śmiechu" to powieść niezwykle plastyczna, wnikliwa, z niespiesznie rozwijającą się historią, mocnymi akcentami fabularnymi i wyrazistymi bohaterami, obok których nie można przejść obojętnie. Rozpisana, jak sztuka, na akty i sceny, wspaniale odwzorowuje realia tamtych czasów - rozwarstwienie społeczne: brutalne i nędzne życie biedoty oraz bezbożny nadmiar i przepych nielicznych warstwy wyższej.

Hugo doskonale odnajduje się podczas burzy na morzu, zimy w górach, cyrkowego przedstawienia, inkwizycyjnego przesłuchania czy na wiecu Izby Lordów pokazując dramaty ludzkie. Podczas czytania czuć grozę szalejących żywiołów, niepowtarzalną atmosferę cyrkowego życia, "osobliwości" ludzkie ludzką ręką deformowane czy woń zatęchłych lochów, w których cierpienie unosi się i przenika do kości.
Tu nic nie jest jednoznaczne: fizyczna brzydota może być piękna, jeśli skrywa wspaniałą duszę ; pozorne piękno może być odrażające, gdy nie ma w nim Boga.
Tak samo jest ze światem. Mimo postępu ludzkiego i coraz większej świadomości, świat ginie - w zachłyśnięciach radości (warstwy uprzywilejowane) albo w konwulsjach cierpienia (biedota).
"Człowiek śmiechu" to wszechogarniająca rozpacz, szpetota dusz i serc, ale także kaganek próbującej przebić się przez mrok światłości oraz dobra starającego się stawiać czoła przemocy, podstępowi, zazdrości i wyrachowaniu.
I jak to u Hugo, ładunek emocjonalny jest ogromny, przytłaczający i obezwładniający.
P. S. Wielkie brawa należą się tłumaczce Hannie Szymańskiej - Grossowej.
P. S. 2 Dziękuję mojej Czytelniczce "od klasyki" za pożyczenie dzieła!

Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/

"Uśmiech jest zawsze wyrazem zgody, śmiech zaś nieraz bywa wyrazem protestu."
***
Wiktor Hugo jest dla mnie niekwestionowanym wirtuozem słowa oraz wytrawnym obserwatorem ludzkich uczuć, emocji i zachowań. Wśród autorów klasyki zajmuje w moim sercu pierwsze miejsce. To zaszczyt móc obcować z tak piękną literaturą piękną.

"Człowiek śmiechu" wyprzedza epokę. Idee tu zawarte...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to