Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Fatalna książka.
Autor popełnia grube oszustwo wobec czytelnika, rzekomo usprawiedliwione kompletnie enigmatycznym pierwszym rozdziałem (enigma wyjaśnia się dopiero na końcu). Akcja rozgrywa się rzekomo w czymś w rodzaju średniowiecza albo w cofniętej w rozwoju ludzkiej kolonii na innej planecie. Ale to nieprawda, bowiem chodzi tak naprawdę o niehumanoidalną cywilizację, fałszywie ukazaną tak, jakby chodziło o ludzi. Co jest bzdurą, bo niehumanoidalni Obcy nie mogliby stworzyć cywilizacji pozornie nieodróżnialnej od ludzkiej. Czegoś takiego chyba nie dałoby się sfilmować - skoro autor snuje opisy odnoszące się w oczach czytelnika do ludzi, którzy w rzeczywistości zupełnie nie przypominają ludzi.
Jedna z najsłabszych powieści skądinąd znakomitego pisarza, "znanego" w Polsce jedynie z klasycznej powieści Zadziwiający ludzie i z jednego opowiadania zamieszczonego w Problemach.

Fatalna książka.
Autor popełnia grube oszustwo wobec czytelnika, rzekomo usprawiedliwione kompletnie enigmatycznym pierwszym rozdziałem (enigma wyjaśnia się dopiero na końcu). Akcja rozgrywa się rzekomo w czymś w rodzaju średniowiecza albo w cofniętej w rozwoju ludzkiej kolonii na innej planecie. Ale to nieprawda, bowiem chodzi tak naprawdę o niehumanoidalną cywilizację,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo fajna opowieść z 1952 roku, z elementami space opery. Niestety, przekład jest chropawy, z licznymi błędami językowymi i stylistycznymi, jakby tłumacz (i ewentualny redaktor, którego tu zapewne nie było) jeszcze w szkole był marny z polskiego i już nigdy zaległości nie nadrobił, co zdecydowanie psuje przyjemność podczas lektury. I last but not least, tytuł jest absurdalny, ponieważ bohater urodził się i wychował na Ziemi. Tytuł oryginalny to po prostu Astronauci z Llyrdis.
I jeszcze uwaga: Jak w dawniejszej sf, kosmici są praktycznie tożsami z ludźmi, co sprawia, że możliwy jest nie tylko seks międzygatunkowy, ale i poczęcie i urodzenie potomka obu ras. Ale tutaj, podobnie jak w cyklu Ekumena Ursuli Le Guin, zakłada się wspólne pochodzenie humanoidalnych kosmitów i ludzi. W takich sytuacjach wahałbym się jednak, czy nazywać kosmitów ludźmi, chyba że w przenośni. W języku angielskim "men" and "women" w odniesieniu do przedstawicieli nie-Homo sapiens oznacza przede wszystkim płeć, a nie to, że mieliby być ludźmi, mogą być co najwyżej humanoidalni. Ludzie w anglojęzycznej sf to humans. Mianem "people" określa się zarówno ludzi, jak i kosmitów. Co też stwarza pewne trudności w przekładzie.

Bardzo fajna opowieść z 1952 roku, z elementami space opery. Niestety, przekład jest chropawy, z licznymi błędami językowymi i stylistycznymi, jakby tłumacz (i ewentualny redaktor, którego tu zapewne nie było) jeszcze w szkole był marny z polskiego i już nigdy zaległości nie nadrobił, co zdecydowanie psuje przyjemność podczas lektury. I last but not least, tytuł jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Zagwozdka Randall Garrett, Laurence M. Janifer
Ocena 6,0
Zagwozdka Randall Garrett, La...

Na półkach: ,

Do mniej więcej setnej strony rzecz wydaje się trochę przegadana i jakby niemądra, ale później nabiera kolorów i tempa i jest dużo lepiej. W sumie warto przeczytać; kiedyś trylogia była dość wysoko notowana. Fajna "lekcja" z historii gatunku.

Do mniej więcej setnej strony rzecz wydaje się trochę przegadana i jakby niemądra, ale później nabiera kolorów i tempa i jest dużo lepiej. W sumie warto przeczytać; kiedyś trylogia była dość wysoko notowana. Fajna "lekcja" z historii gatunku.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszych 5 opowiadań były to rzeczy ciekawe, oryginalne i intrygujące (7/10). Niestety, druga, trochę większa połowa, czyli 3 ostatnie opowiadania, to było głębokie rozczarowanie. Z przykrością przeczytałem dwa z nich, natomiast ostatni tekst, najdłuższy, to już było wyjątkowo męczące, bolesne, traumatyczne przeżycie.
To ostatnie opowiadanie (70 stron) było jak bazyliszek. Miałem wrażenie przez dłuższy czas po przeczytaniu, że uszkodziło mi mózg. Chyba nigdy przedtem czegoś tak fatalnego nie czytałem.
Dlatego ostatecznie tylko 5/10.

Pierwszych 5 opowiadań były to rzeczy ciekawe, oryginalne i intrygujące (7/10). Niestety, druga, trochę większa połowa, czyli 3 ostatnie opowiadania, to było głębokie rozczarowanie. Z przykrością przeczytałem dwa z nich, natomiast ostatni tekst, najdłuższy, to już było wyjątkowo męczące, bolesne, traumatyczne przeżycie.
To ostatnie opowiadanie (70 stron) było jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zasada jest prosta: W KOSMOSIE NIE MA CHMUR. Mogą być TYLKO obłoki. Chmury występują w atmosferach planet. Liczyłem na to, że w nowym wydaniu ten błąd zostanie poprawiony. Niestety, tak się nie stało. :(
Sama książka jest świetna, przekład bardzo dobry.
Nowego wydania nie kupię - właśnie dlatego - mimo że jest edytorsko o wiele lepsze od poprzedniego.

Zasada jest prosta: W KOSMOSIE NIE MA CHMUR. Mogą być TYLKO obłoki. Chmury występują w atmosferach planet. Liczyłem na to, że w nowym wydaniu ten błąd zostanie poprawiony. Niestety, tak się nie stało. :(
Sama książka jest świetna, przekład bardzo dobry.
Nowego wydania nie kupię - właśnie dlatego - mimo że jest edytorsko o wiele lepsze od poprzedniego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przykre rozczarowanie. Na 15 opowiadań zaledwie 7 jest fantastycznych (wykraczających poza rzeczywistość) i to bardzo skromniutkich. Eseik na końcu jest nieciekawy.
Na IV stronie okładki w nocie reklamowej napisano, że intrygujący światopogląd autora przełamuje paradygmat ortodoksyjnego myślenia religijnego. No cóż, wcale tego nie widać. Opowiadanie niefantastyczne "Lotnik" jest typowo (wręcz obsesyjnie) religijne. Natomiast dwa opowiadania krytykujące ostro spirytyzm jako ogłupiający, uzależniający i kompletnie pusty w środku faktycznie nie zgadzają się z doktryną kościelną, bowiem kk ciągle propaguje obecność złych duchów i diabła w życiu codziennym (w tym odprawia upiorne "egzorcyzmy") i z tego powodu ostro przestrzega(ł) przed angażowaniem się w seanse spirytystyczne. U Jankowskiego żadnych złych duchów ani demonów po prostu nie ma. Zwykłych duchów też praktycznie nie ma. I wyjąwszy ezoteryczne sosy autora jest to podejście niemal materialistyczne. Opowiadania antyspirytystyczne (oba niefantastyczne) noszą tytuły: "Demon spirytyzmu" i "Komunikat".
Znamienne jest tu też opowiadanie "Ani tak, ani tak!...", w którym duch właśnie zmarłego księdza pojawia się na moment, żeby oświadczyć, że zaświaty są zupełnie inne, niż ktokolwiek sobie wyobrażał. Co tylko podkreśla słowa Jankowskiego z końca eseiku, że nie ma sensu takich spraw roztrząsać, bo i tak prawda jest przed nami całkowicie zakryta.

Opowiadania wykraczające poza rzeczywistość:
-- Zwierciadło
-- Kornet
-- Dzień zaduszny
-- Niebezpieczna zabawa
-- Ani tak, ani tak!...
-- Jasnowidz
-- Córka faraona

Przykre rozczarowanie. Na 15 opowiadań zaledwie 7 jest fantastycznych (wykraczających poza rzeczywistość) i to bardzo skromniutkich. Eseik na końcu jest nieciekawy.
Na IV stronie okładki w nocie reklamowej napisano, że intrygujący światopogląd autora przełamuje paradygmat ortodoksyjnego myślenia religijnego. No cóż, wcale tego nie widać. Opowiadanie niefantastyczne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Trafieni. 6 opowiadań o AIDS Agnieszka Drotkiewicz, Izabela Filipiak, Natasza Goerke, Marek Kochan, Mariusz Sieniewicz, Michał Witkowski
Ocena 5,0
Trafieni. 6 op... Agnieszka Drotkiewi...

Na półkach:

Najlepsze opowiadania: Filipiak, Kochan i Witkowski - i tylko pierwsze i ostatnie traktują AIDS bezpośrednio. Najlepiej Witkowski. Reszta opowiadań traktuje zagadnienie niejako podskórnie, pośrednio. Pozostałe opowiadania z pretensjami literackimi mnie akurat nie przypadły do gustu, z Sieniewiczem włącznie - kt. wprawdzie nieźle się czyta, ale... jak dla mnie jest zbyt wydziwaczony, zwłaszcza w ostatecznej wymowie.
Ogólnie rzecz biorąc antologia zbiera przypadkowe teksty - edytor antologii poszedł po najmniejszej linii oporu i zdał się na "zamówić ogólny temat - zaakceptować przysłane teksty" i tyle. No nie tak powinno wyglądać robienie antologii. W tym wypadku antologia powinna wyraziście i zajmująco przemawiać do czytelnika.
Twórcy antologii zależało gł. na tym, żeby temat był przedstawiony bez naiwnego współczucia i użalania się. To przecież oczywiste. Ryzyko zamawiania opowiadań u pisarzy z zacięciem nietypowym, trochę eksperymentalnym może się zemścić. Witkowski od razu był pewniakiem. Zapewne chodziło o wachlarzyk autorów, żeby opowiadania napisali nie tylko autorzy znani z tematyki gejowskiej, ale przede wszystkim ci, którzy tej tematyki nie poruszali dotąd. Mimo pozornego zaangażowania podejście okazało się w znacznej mierze powierzchowne. Skutki widać.

Najlepsze opowiadania: Filipiak, Kochan i Witkowski - i tylko pierwsze i ostatnie traktują AIDS bezpośrednio. Najlepiej Witkowski. Reszta opowiadań traktuje zagadnienie niejako podskórnie, pośrednio. Pozostałe opowiadania z pretensjami literackimi mnie akurat nie przypadły do gustu, z Sieniewiczem włącznie - kt. wprawdzie nieźle się czyta, ale... jak dla mnie jest zbyt...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Włosy krzyczące na głowie. Polska nowela fantastyczna Jan Barszczewski, Michał Dymitr Krajewski, Józef Bohdan Dziekoński, Stefan Grabiński, Józef Korzeniowski, Antoni Lange, Henryk Rzewuski, Józef Julian Sękowski
Ocena 5,0
Włosy krzycząc... Jan Barszczewski, M...

Na półkach: ,

Książka niewypał, wyboru opowiadań dokonano żerując na wcześniej wydanych antologiach, nadmuchana objętościowo, bardzo droga w momencie wydania, z fatalną, artystowską okładką (zrobioną, wraz ilustracjami, przez jednego z autorów wyboru i wstępu) i - bardzo źle się sprzedawała. We wstępie są zapowiadane kolejne antologie - z mimowolną sugestią, ze to będzie nadal żerowanie na gotowych antologiach i sięganie po kolejne darmowe teksty, np. z rosyjskiej antologii wydanej przez PIW.
Mimo że formalnie teksty są dobre i ważne - nie polecam.

Książka niewypał, wyboru opowiadań dokonano żerując na wcześniej wydanych antologiach, nadmuchana objętościowo, bardzo droga w momencie wydania, z fatalną, artystowską okładką (zrobioną, wraz ilustracjami, przez jednego z autorów wyboru i wstępu) i - bardzo źle się sprzedawała. We wstępie są zapowiadane kolejne antologie - z mimowolną sugestią, ze to będzie nadal żerowanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To smutne, że aż tyle osób negatywnie ocenia tę powieść...
Niektórzy dlatego, bo spodziewali się... horroru (taka była pierwotna klasyfikacja na LC).
Otóż nie, to NIE JEST horror, to jest co najwyżej dark fantasy i częściowo urban fantasy.
Powieść jest brawurową, inteligentną mieszanką gatunków, motywów i stylów. Jest tu i żywa akcja, trochę okultyzmu, trochę nawiązań do HPL-a (absolutnie nie są one celem samym w sobie!), sporo magii, spisków, zręcznie ośmieszony rasizm, interesująco ukazana panorama Ameryki lat 50. - czasów upiornego rasizmu (potwory Lovecrafta są mniej straszne i groźne niż rasowa nienawiść, jak stwierdza jeden z bohaterów), niesamowite i oryginalne wynalazki i artefakty - i tak, podróże kosmiczne za pomocą niezwykłej maszyny, koncepcje naukowe i zupełnie fantastyczne.
Serial też mi się b. podobał; choć wątek z dziewczyną z Azji południowo-wschodniej wydawał się dolepiony na siłę (ale może miał być rozwijany w II sezonie?...).
Niedawno w stanach wyszedł tom drugi, Destroyer of Worlds i bardzo bym chciał, żeby też został u nas wydany.

To smutne, że aż tyle osób negatywnie ocenia tę powieść...
Niektórzy dlatego, bo spodziewali się... horroru (taka była pierwotna klasyfikacja na LC).
Otóż nie, to NIE JEST horror, to jest co najwyżej dark fantasy i częściowo urban fantasy.
Powieść jest brawurową, inteligentną mieszanką gatunków, motywów i stylów. Jest tu i żywa akcja, trochę okultyzmu, trochę nawiązań do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzecz jest napisana w duchu popularnej powieści sensacyjnej [tzw." czerwony pinkerton"] i odnosi się podgatunku sf o cudownych wynalazkach szalonych naukowców, spragnionych władzy nad światem. Do tego Tołstoj dodał, a jakże, komunistyczną propagandę. Polak występujący w powieści jest oczywiście postacią negatywną. Całość wpisuje się poziomem w nurt sensacyjnych powieści zeszytowych.
W Rosji EKSPERYMENT.. to klasyka sf, ale u nas - na pewno nie. To po prostu i tylko zabytek z epoki, spopularyzowany w przedwojennej Polsce przez parę tłumaczy-komunistów i Towarzystwo Wydawnicze Rój. W tamtym czasie tak Rój, jak i inni wydawcy publikowali dużo literatury radzieckiej, były to zarówno książki z wyższej półki jak i zwykłe "cegły", czyli produkcyjniaki. (choćby CEMENT Gładkowa), gdyż "publika" (zwłaszcza komunizująca inteligencja) chętnie sięgała po nowości ze Wschodu. Faktycznie te lepsze zawierały sporo prawdy o sowieckiej rzeczywistości - krwawej i brutalnej, za co wielu z pisarzy zapłaciło głową. Nierzadko pisarze (ci ambitniejsi) dla popularności pisywali sensacyjne czytadła i tak właśnie było z Aleksym N. Tołstojem.

Rzecz jest napisana w duchu popularnej powieści sensacyjnej [tzw." czerwony pinkerton"] i odnosi się podgatunku sf o cudownych wynalazkach szalonych naukowców, spragnionych władzy nad światem. Do tego Tołstoj dodał, a jakże, komunistyczną propagandę. Polak występujący w powieści jest oczywiście postacią negatywną. Całość wpisuje się poziomem w nurt sensacyjnych powieści...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety, upiornie zły przekład (w tym fatalna polszczyzna) zabił tę klasyczną powieść.
Czy ktoś wyda nowy, dobry przekład???

Niestety, upiornie zły przekład (w tym fatalna polszczyzna) zabił tę klasyczną powieść.
Czy ktoś wyda nowy, dobry przekład???

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Piknik na skraju drogi i inne utwory Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Ocena 7,5
Piknik na skra... Arkadij Strugacki, ...

Na półkach: ,

Czytane w dzisiejszych czasach, te powieści nadal fascynują i budzą ogromny rezonans. Sięgnąłem po nie z przyjemnością, choć mam świadomość, że przekład ŚLIMAKA NA ZBOCZU jest niedobry. Wiele istotnych aluzji do rosji sowieckiej jest niestety nieczytelnych. Szkoda. Ta świetna powieść aż wola o nowe, adekwatne tłumaczenie.
***
W ostatniej powieści jest niewłaściwa kolejność rozdziałów. Zgodnie z zamysłem autorów ŚLIMAK NA ZBOCZU powinien kończyć się rozdziałem z "Instytutu". Ilość rozdziałów jest taka, aby akcja startowała w Instytucie i kończyła się w Instytucie. Właściwa puenta ma apokaliptyczną wymowę. "Instytut" jest satyrą na rosję sowiecką. "Las" to alegoria świata, który jest ludziom sowieckim obcy i nie do pojęcia. Ale w ogólnym rozumieniu jest to także alegoria uniwersalna.
Niewłaściwa kolejność rozdziałów pojawiła się już w pierwszym wydaniu. W późniejszych została zachowana wskutek presji Ireny Lewandowskiej, która wmawiała wydawcom, że taka kolejność jest zgodna z intencją autorów. W rzeczywistości chodziło o nacisk ze strony przedstawicielki sowieckiej agencji praw autorskich, której niestety uległem.

Czytane w dzisiejszych czasach, te powieści nadal fascynują i budzą ogromny rezonans. Sięgnąłem po nie z przyjemnością, choć mam świadomość, że przekład ŚLIMAKA NA ZBOCZU jest niedobry. Wiele istotnych aluzji do rosji sowieckiej jest niestety nieczytelnych. Szkoda. Ta świetna powieść aż wola o nowe, adekwatne tłumaczenie.
***
W ostatniej powieści jest niewłaściwa kolejność...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Praktycznie każdą książkę Simaka należy zaliczyć do klasyki gatunku” - SFBook.com
To oczywiście nieprawda, ale faktem jest, że starsze książki Simaka są znakomite i niejedna weszła do kanonu współczesnej klasyki sf. Z opowiadaniami jest różnie, ale nie podejmuję się szacować, jaki procent starszych jest znakomitych w porównaniu z późniejszym okresem twórczości Simaka. Okres pierwszy to rzeczy napisane do REZERWATU GOBLINÓW, a nowszy to te po nim. I jeszcze istotna sprawa: okres I to czas Simaka ateisty (patrz choćby rewelacyjne "Odpowiedzi", które zamieściłem w NF #9/2002 w znakomitym przekładzie Iwony Żółtowskiej), później widać już wyraźnie, że Simak na stare lata stał się wierzący, co jakoś zbiegło się z osłabieniem weny twórczej, niemniej kilka dobrych powieści z tego okresu wciąż czeka na wydanie. I proszę mnie dobrze zrozumieć - uważam, że Simak to jeden z istotnych twórców sf XX wieku i jako taki powinien być dostępny po polsku w pełnym zakresie swojej twórczości beletrystycznej (tak jak we Włoszech czy Rosji).
Pierwszy polski przekład (Fantastyka i Amber) CZASU... Michała Wroczyńskiego jest niedobry (poza wszystkim tłumacz wręcz dopisywał od siebie całe akapity!) i pamiętam, że wtedy odebrałem tę powieść jako fajną, ale jednak przestarzałą. Nowy przekład jest bardzo dobry, zrobiony na miarę współczesnego czasu i... ocalił tę powieść. Owszem, jest oczywiście nieco staroświecka, ale jej patyna znakomicie plasuje utwór w dziedzinie alternatywnej sf. To nie jest chybiona wizja przyszłości (bo czas ją dosyć szybko zdezaktualizował - ale tylko formalnie, także w zakresie zdolności parapsychicznych), ale nadal pełnoprawna wizja równoległego świata/wszechświata. Bohater jest sympatyczny, akcja toczy się wartko i gładko, są wizyty na innych planetach, pierwszy kontakt i wiele dramatycznych sytuacji, puenta jest gorzko-słodka (ale nie ma łatwych konkluzji - choć w sumie przyszłość Homo sapiens zapowiada się raczej optymistycznie, zgodnie z założeniami czasu, kiedy powieść została napisana, w latach 60.).
I zabawna ciekawostka - na wielu okładkach wcześniejszych wydań tej powieści, zwłaszcza angielskich i amerykańskich, dumnie figurują statki kosmiczne, co stoi w jaskrawej sprzeczności z treścią, bo już na samym początku znajdujemy stwierdzenie, że podróże kosmiczne (tzn. pozaukładowe) nie mają sensu (i zostały zarzucone), bo człowiek, z racji swej natury, po prostu kompletnie nie jest do nich przystosowany, ani fizycznie, ani psychicznie. Notabene identyczne podejście (ale bez alternatywy) możemy znaleźć w powieściach Barry'ego Malzberga (po polsku nie wydano mu nic!) - choćby UNIVERSE DAY (1971) czy BEYOND APOLLO (1972, John W. Campbell Memorial Award 1973), co oznacza, że odzwierciedlają one poglądy autora.
A propos serii Wehukuł Czasu - ciekaw jestem, czy wejdzie do niej inny klasyk Simaka, a mianowicie MIASTO, wydany w Polsce tylko RAZ - na początku lat 90.

„Praktycznie każdą książkę Simaka należy zaliczyć do klasyki gatunku” - SFBook.com
To oczywiście nieprawda, ale faktem jest, że starsze książki Simaka są znakomite i niejedna weszła do kanonu współczesnej klasyki sf. Z opowiadaniami jest różnie, ale nie podejmuję się szacować, jaki procent starszych jest znakomitych w porównaniu z późniejszym okresem twórczości Simaka....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam problem z tą antologią - podobnie jak z innymi tego wydawnictwa. Nieustanne powtórki tekstów - nawet dobrych - irytują i przeszkadzają; jak zwykle jest tu zaledwie kilka nowych tekstów. Jak dla mnie, najlepsza jest oczywiście Leigh Brackett - magazynowa wersja połówki książki ERIC JOHN STARK: OUTLAW OF MARS z cyklu Legendy Marsa - którą należy czytać jako epicki fragment marsjańskiej mitologii o poetyce baśniowego westernu kosmicznego. Rzecz, sądząc po niektórych opiniach, najwyraźniej nie na każdy gust :)
Nowe rzeczy: "Więzy" Waltera Millera, "Wyznawcy" Damona Knighta, "Cztery duchy z Hamleta" Fritza Leibera i Brackett.
Powtórki - 5. I od razy widać różnicę w jakości przekładu i jego opracowania - co pochodzi z Problemów, Kroków w nieznane etc., czyta się gładko, a reszta troszkę zgrzyta, co jest przykre zwłaszcza zważywszy na jakość tekstów i rangę autorów.
A najlepsze rzeczy poza Brackett? Dwie powtórkowe i klasyczne: "Arena" Fredrica Browna i "Fahrenheit radośnie" Alfreda Bestera.
A tak w ogóle - ile jeszcze można zrobić antologii i wyborów autorskich, żonglując dotychczasowym materiałem i ew. dodając coś nowego po polsku? Setki, po prostu setki - było takich antologii i zbiorów autorskich wiele... i będzie więcej :(
A okładka? Chyba miała nawiązywać do tytułowej novelli Brackett? Jest z innej parafii (meksykańska) i fatalnie, obrzydliwie kiczowata. Znanym zagranicznym artystom też zdarza się niemiłosiernie chałturzyć.
Na naganę zasługuje celowe pomijanie nazwisk tłumaczy: Danuta Górska (Laumer - Umrzeć jak bohater), Magda Węglińska (Bester - Fahrenheit radośnie), Elżbieta Zychowicz (Bob Shaw - Światło minionych dni pod zmienionym tytułem Wakacyjna przygoda. notabene tytuł oryginalny to Light of Other Days (1966), a nie - jak podaje fantasta.pl - The Journey Alone z 1955) oraz Wacława Komarnicka (Fredric Brown - Arena). Po co szukać, po co płacić? A pozwolę sobie zauważyć, że istnieje inne rozwiązanie - należy zaznaczyć w książce, że do tłumaczy nie udało się dotrzeć... (No tak, ale Górska jest na wyciągnięcie ręki w Warszawie...) Notabene te przekłady należą do najświetniejszych w książce razem z Komikiem Timoty Sullivana (Lech Jęczmyk)...
A amerykańskie copyrighty? "All rights reserved"? Przecież część z tych opowiadań copyrightów już nie ma. Są w amerykańskiej domenie publicznej. Ale - uwaga - tylko w USA. W Polsce te opowiadania nadal są płatne... Choć niektórzy udają, że tak nie jest...
(Ja wiem, łatwo jest narzekać, a przecież starszej sf nikt inny u nas nie wydaje...)
A tak w ogóle, skoro wydawca robi tyle książek Boba Shaw, czemu nie sięgnąć po powieść w opowiadaniach (fixup) o spowalniającym szkle (w antologii najsłynniejsze opowiadanie z tego cyklu)?

Mam problem z tą antologią - podobnie jak z innymi tego wydawnictwa. Nieustanne powtórki tekstów - nawet dobrych - irytują i przeszkadzają; jak zwykle jest tu zaledwie kilka nowych tekstów. Jak dla mnie, najlepsza jest oczywiście Leigh Brackett - magazynowa wersja połówki książki ERIC JOHN STARK: OUTLAW OF MARS z cyklu Legendy Marsa - którą należy czytać jako epicki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszystko ładnie-pięknie, ale gdzie jest ciąg dalszy?

Wszystko ładnie-pięknie, ale gdzie jest ciąg dalszy?

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Gwiezdny port Raya Golden, George R.R. Martin
Ocena 5,8
Gwiezdny port Raya Golden, George...

Na półkach:

Kicz ważący kilogram i kosztujący 80 zł.
Lubię komiksy, chociaż sięgam po nie rzadko - ale ten mnie odrzucił swoją kreską.

Kicz ważący kilogram i kosztujący 80 zł.
Lubię komiksy, chociaż sięgam po nie rzadko - ale ten mnie odrzucił swoją kreską.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie polecam wydania IWZZ z 1985 roku (oba tomy w jednym) - jest niechlujne i niekompletne, powypadały fragmenty tekstu.

Nie polecam wydania IWZZ z 1985 roku (oba tomy w jednym) - jest niechlujne i niekompletne, powypadały fragmenty tekstu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może i nie jest to b. zła powieść, ale jej przekład jest wręcz katastrofalny. Ze względu na miejsce tej powieści w kulturze popularnej (plus film Fritza Langa, a nawet powojenne kontynuacje filmowe niemieckie) przydałby się nowy przekład, być może spolszczenie z usunięciem niektórych fragmentów.

Może i nie jest to b. zła powieść, ale jej przekład jest wręcz katastrofalny. Ze względu na miejsce tej powieści w kulturze popularnej (plus film Fritza Langa, a nawet powojenne kontynuacje filmowe niemieckie) przydałby się nowy przekład, być może spolszczenie z usunięciem niektórych fragmentów.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na końcu książki znajduje się 147 przypisów, w tym połowa dla idiotów i tępaków. Oto przykładowe (uwaga, żeby nie było żadnych wątpliwości, przy każdym umieszczono - hm - pochodzenie ("[przypis edytorski]"):
naraz (daw.) - nagle [przypis edytorski] - objaśnione SIEDEM RAZY! < kilka innych po parę razy >
story - zasłony [przypis edytorski]
puzderko - pudełko [przypis edytorski]
kolejne wyrazy i określenia, które są egzotyczne i dla wydawcy, i dla Fundacji Nowoczesna Polska, która je opracowała:
tabula rasa
akuszerka
chryja
Amor
Afrodyta
filuterny
cyrulik
bachanalia
jeno
jąć
vice versa
enigma
english [sic!] language
przemóc
i kolejne:
deutsche sprache [sic!]
Odyn
niepodobna
androgin
ad infinitum
Feniks
kalif
wezyr
...
Aż dziw bierze, że tych przypisów jest tylko 147. Nie postarali się... Ech...
W tej sytuacji należałoby sobie życzyć, żeby sam tekst nie był popsuty.

Na końcu książki znajduje się 147 przypisów, w tym połowa dla idiotów i tępaków. Oto przykładowe (uwaga, żeby nie było żadnych wątpliwości, przy każdym umieszczono - hm - pochodzenie ("[przypis edytorski]"):
naraz (daw.) - nagle [przypis edytorski] - objaśnione SIEDEM RAZY! < kilka innych po parę razy >
story - zasłony [przypis edytorski]
puzderko - pudełko [przypis...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzy najsłynniejsze krótkie powieści powieści klasyka literatury sf. Przekłady są przedwojenne, darmowe i powierzchownie przygładzone. Przekład WYSPY DOKTORA MOREAU jest niekompletny i ocenzurowany - w latach 20. usunięto fragmenty antyreligijne... (generalnie najlepsze jest tłumaczenie Ewy Krasińskiej). Nie polecam.

Trzy najsłynniejsze krótkie powieści powieści klasyka literatury sf. Przekłady są przedwojenne, darmowe i powierzchownie przygładzone. Przekład WYSPY DOKTORA MOREAU jest niekompletny i ocenzurowany - w latach 20. usunięto fragmenty antyreligijne... (generalnie najlepsze jest tłumaczenie Ewy Krasińskiej). Nie polecam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to