-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-17
2024-05-15
Dickens wymaga pewnej "inwestycji" w toku czytania. Musimy dać mu kredyt zaufania, wciągnąć się w tę wielowątkową powieść, przełknąć jakoś główną bohaterkę zesłaną na ten szary świat prosto z niebiesiech (słowo daję, tak pozbawionego skazy ucieleśnienia dobra, altruizmu i delikatności, nie widziałem do tej pory i mam szczerą nadzieję nie spotkać ponownie, bo mi jeszcze nie przeszły mdłości), zaakceptować fakt, że w całym Londynie i okolicach mieszka około 100 osób, z których wszystkie wciąż na siebie wpadają i są jakoś ze sobą powiązane i... pobierać sute odsetki, bo im dalej w karty "Samotni", tym to wszystko ciekawsze i bardziej wciągające.
Jak na powieść, której zadaniem miał być komentarz na temat dziewiętnastowiecznej Anglii, mamy tutaj bardzo uniwersalne i do dziś aktualne przedstawienie mnogości ludzkich zalet i przywar. Ale jednak to nie esej, a powieść obyczajowa i poza kilkoma fabularnymi deus ex machina, to bardzo ciekawa historia okraszona świetnie napisanymi postaciami (może poza miodem na rany i czekoladową bezą na duszę w postaci Estery).
Podobne odczucia miałem przy lekturze Dawida Copperfielda i przyjemność z lektury porównuję w obu pozycjach, ale nie ma co ukrywać - Samotnia jest lepszą, dojrzalszą i bogatszą powieścią z tych dwóch. Polecam każdemu gotowemu na coś dłuższego i nieprzerażonemu progiem wejścia.
Dickens wymaga pewnej "inwestycji" w toku czytania. Musimy dać mu kredyt zaufania, wciągnąć się w tę wielowątkową powieść, przełknąć jakoś główną bohaterkę zesłaną na ten szary świat prosto z niebiesiech (słowo daję, tak pozbawionego skazy ucieleśnienia dobra, altruizmu i delikatności, nie widziałem do tej pory i mam szczerą nadzieję nie spotkać ponownie, bo mi jeszcze nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-23
2024-02-29
2024-02-23
Bardzo miło mi się to czytało. Ewidentnie czytelnikiem docelowym jest ktoś, kto wcześniej jedyny kontakt z grecką mitologią miał podczas seansu Herculesa i/lub Xeny, ale i dla kogoś, kto ma oprawione w ramkę zdjęcie Parandowskiego nad biurkiem, lektura "Mythosa" nie będzie stratą czasu. Poza nieco luźniejszym podejściem do tematu (dla jednych to wada, dla drugich zaleta) mamy tu też nieśmiałą, ale godną szacunku, próbę poszerzenia tego opracowania o ocenę wpływu greckich mitów na nasze dzisiejsze życie i kulturę. Mówię tu zwłaszcza o kontekscie rozważań etymologicznych, ale też o bardzo osobistym posłowiu, w którym czytamy o podejściu autora do mitologii.
Serdecznie polecam każdemu zainteresowanym grecką mitologią.
Bardzo miło mi się to czytało. Ewidentnie czytelnikiem docelowym jest ktoś, kto wcześniej jedyny kontakt z grecką mitologią miał podczas seansu Herculesa i/lub Xeny, ale i dla kogoś, kto ma oprawione w ramkę zdjęcie Parandowskiego nad biurkiem, lektura "Mythosa" nie będzie stratą czasu. Poza nieco luźniejszym podejściem do tematu (dla jednych to wada, dla drugich zaleta)...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-19
Podchodziłem do tej pozycji bez jakichś szczególnych oczekiwań. Znawcą twórczości Dickensa nie jestem (David Copperfield i Opowieść Wigilijna, nic więcej), a o istnieniu takiego pisarza jak Wilkie Collins dowiedziałem się właśnie z lektury "Drooda". Lubię Simmonsa, ebook zakupiony na jakiejś wyprzedaży się "kurzył", nie miałem nic innego na podorędziu, więc zdecydowałem, że przeczytam "tę książkę o Dickensie".
Ho, ho, a taka figa. Dickens jest tu może i ważną postacią, dookoła której kręci się cała afera, ale "Drood" nie jest podkoloryzowaną biografią.
Simmons w każdej pracy, którą miałem okazję przeczytać, zachwyca swoim oczytaniem, znajomością kultury i tworzeniem wielowątkowych historii. W "Droodzie" mamy naprawdę sporo naraz. Całość opiera się na ramie powieści detektywistycznej, której jednym z prekursorów był mało dziś znany Collins - razem z wiktoriańską fascynacją starożytnym Egiptem, hipnozą, nawiedzonymi domami i brutalnym światem podłych dzielnic Londynu. Ale przecież to nie wszystko. Po drodze jednak mamy koloryzowaną biografię, Simmons poddaje Dickensa krytycznej analizie (oczami narratora Collinsa), jego twórczość zresztą też i, czy tego chcemy czy nie, zasypuje nas detalami dotyczącymi epoki.
Ach i jeszcze mamy opis przeżyć wewnętrznych narratora - Wilkiego Collinsa - którego bardzo trudno darzyć sympatią, ale naprawdę bardzo solidnie przedstawionego. Collins i Dickens są bardzo żywi, pełni wad i małostkowości, ale dzięki temu niesłychanie realni. Nie chcąc spoilerować napiszę tyko, że chyba najważniejszym motywem "Drooda" jest powolna przemiana Collinsa (albo wychodzenie na wierzch jego prawdziwej osobowości - czytelnik sam musi to ocenić) i to, że szybko jasnym się staje, że to on, a nie Dickens jest głównym bohaterem powieści.
Mnogość treści i raczej flegmatyczne tempo akcji (poprzetykane naprawdę intensywnymi fragmentami, z których opis katastrofy kolejowej i odkrywanie ponurych podziemi Londynu, naprawdę powodowało szybsze bicie serca) sprawia, że "Drood" nie jest łatwy w odbiorze. Jest za wolny na powieść przygodową, zbyt przygodowy na esej o Dickensie i epoce, ale w sam raz żeby być miksem tego wszystkiego. I mnie ten miks wciągnął.
Podchodziłem do tej pozycji bez jakichś szczególnych oczekiwań. Znawcą twórczości Dickensa nie jestem (David Copperfield i Opowieść Wigilijna, nic więcej), a o istnieniu takiego pisarza jak Wilkie Collins dowiedziałem się właśnie z lektury "Drooda". Lubię Simmonsa, ebook zakupiony na jakiejś wyprzedaży się "kurzył", nie miałem nic innego na podorędziu, więc zdecydowałem, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-29
2024-01-31
2024-01-09
2023-12-26
Dawno nie czytałem tak słodko-gorzkiej historii, gdzie zjadani od środka swoimi pasjami bohaterowie zasługują bardziej na spokój, niż na szczęście.
Autor jest mistrzem dygresji. Odbiega od głównego wątku co i rusz, za każdym razem jednak wracając tam gdzie trzeba, prowadząc powoli, lecz pewnie, tę urzekającą historię. Jako czytelnik zawsze dawałem się zaskoczyć, ale za każdym razem z równą przyjemnością płynąłem meandrami tej powieści, niepewny, gdzie trafię.
Tak samo zaskoczony byłem przywiązaniem do głównych bohaterów - nieoczywistych, pełnych wad i całe życie uczących się życia - i chyba odkryłem w tym, być może, coś co Autor chciał przekazać. Że popłaca cierpliwość i przyjmowanie życia takim jest, bo w perfekcję powinno się wierzyć tylko za młodu.
Świetna, wciągająca i pełna refleksji powieść. Wspaniały styl i pomysłowość sprawiają, że lektura dawała mi sporo przyjemności.
Dawno nie czytałem tak słodko-gorzkiej historii, gdzie zjadani od środka swoimi pasjami bohaterowie zasługują bardziej na spokój, niż na szczęście.
Autor jest mistrzem dygresji. Odbiega od głównego wątku co i rusz, za każdym razem jednak wracając tam gdzie trzeba, prowadząc powoli, lecz pewnie, tę urzekającą historię. Jako czytelnik zawsze dawałem się zaskoczyć, ale za...
2023-12-26
2023-12-07
2023-12-02
2023-11-30
2023-11-29
2023-11-29
2023-11-24
2014
2021
O, ciężko, ciężko, ale ciężko.
Tedy czytam i patrzę, ale czytam tak srogo i tyż zawzięcie, strony, Stroniszcza, literami upstrzone, słowemi, zdanemi, Znakami i czym tam jeszczy. Czytam! Ale pusto wszędy, mimo że diabli nadali tych Liter, słów, zdań, znaków i przeklętych tych wszystkich, jak Boga kocham i czytam, czytam, czytam. Ale dalej pusto, dalej, bo Forma, bo forma, bo parodia i już sam nie wim co Ojczyzna, co Synczyzna, co ważny, co Nieważny. I tak czytam, czytam, aż Buchbach, przeczytałem.
Niełatwa lektura, męcząca. I ostatecznie dająca uczucie przerostu formy nad treścią. Niewątpliwie awangardowa, w swoich czasach kontrowersyjna. Ale dziś, gdy kontrowersji wzbudza niewiele, to prostu ciekawostka, zabawa literacka i manifest Gombrowicza - istotny dla wielbicieli, dla mnie niekoniecznie. Nie żałuję czasu spędzonego na lekturze, choć od oceny w gwiazdkach się powstrzymam. Czuję, że to książka w pewnym stopniu ważna, ale mi się nie podoba.
O, ciężko, ciężko, ale ciężko.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTedy czytam i patrzę, ale czytam tak srogo i tyż zawzięcie, strony, Stroniszcza, literami upstrzone, słowemi, zdanemi, Znakami i czym tam jeszczy. Czytam! Ale pusto wszędy, mimo że diabli nadali tych Liter, słów, zdań, znaków i przeklętych tych wszystkich, jak Boga kocham i czytam, czytam, czytam. Ale dalej pusto, dalej, bo Forma, bo forma,...