Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka jest oczywiście fikcyjna i osadzona w rzeczywistości co nieco alternatywnej, ale z elementami konstrukcji wziętymi z naszego świata.

Mamy tutaj okropny kościół z jądrem zepsucia w Watykanie i instytucję Inkwizycji, która jest mieszaniną Gestapo i NKWD w formie i potędze, ale, która “wiecznie pragnąc zła, wiecznie czyni dobro”. Świat opisany w książce jest odrażający, w którym elity, czyli książęta, księża, biskupi, inkwizycja i mieszczanie bez wyjątku są obleśnymi rozpustnikami, mordercami albo złodziejami, a najczęsciej wszystkim tym naraz. Normalni ludzie właściwie tutaj nie istnieją, bo oprócz elit mamy właściwie tylko swołocz, żebraków, prostytutki i ewentualnie karczmarzy, którzy jednak prowadzą pokątną działalność sutenerską.

Pomysł z epidemią jest oczywistym nawiązaniem do naszego świata. Mamy tu fajne smaczki, ze smakowitym fragmentem na temat teorii spiskowych. Mamy też dziwne wstawki, trochę żenujące, takie jak “coca-cola”, czy “szczepionki” wymyślane przez za wcześnie urodzonego geniusza.

Fabuła jest raczej słaba. Główny bohater to oczywiście rodzaj cynicznego policjanta po przejściach, który chciałby mieć święty spokój, ale musi po raz kolejny ratować uciśnioną niewinną piękność. Ma dużo sentencjonalnych przemyśleń, lubi popić i pociupciać. A jego wewnętrzna moralność oczywiście znacznie przewyższa to co się sprzedaje publice.

Dobrze się to czyta, jednak przesłanie książki jest raczej nieciekawe.

Książka jest oczywiście fikcyjna i osadzona w rzeczywistości co nieco alternatywnej, ale z elementami konstrukcji wziętymi z naszego świata.

Mamy tutaj okropny kościół z jądrem zepsucia w Watykanie i instytucję Inkwizycji, która jest mieszaniną Gestapo i NKWD w formie i potędze, ale, która “wiecznie pragnąc zła, wiecznie czyni dobro”. Świat opisany w książce jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiele jest tu opinii na temat tej książki, więc skupię się tylko na jednym - obrazie Rosyjskiej ekspedycji. Według autora jej koszy pochłonęły ⅙ rocznych dochodów całego państwa. Uczestniczyło w niej kilka tysięcy osób, różnego rodzaju rzemieślników, tragarzy, naukowców, ale również 600 żołnierzy. Po co ekspedycji naukowej, geograficznej 600 żołnierzy? Przecież to była ekspedycja w głąb własnego państwa.. Cóż, w tamtych czasach Syberia dla Rosji to było to samo co dla USA dziki zachód.

Przejście ekspedycji, która trwała około 10 lat, było dla lokalnych społeczności klęską. “Każdego roku rosyjscy chłopi są zmuszeni do zawiezienia zapasów żywności przez dwa-trzy tysiące wiorst do Jakucka, na potrzeby ekspedycji. W konsekwencji wielu chłopów jest poza domem nieraz przez trzy lata z rzędu. Kiedy wracają, muszą żyć z jałmużny albo najmować się do pracy u innych”. Ekspedycja Kamczacka doprowadziła do wybuchu lokalnych powstań, które Rosja tłumiła przemocą.

Inny szczegół, który mi utkwił w pamięci, to wzajemne stosunki na pokładzie statku. Wszystkie decyzje były dokumentowane na piśmie (np., że zezwolono komuś zejść na ląd), chyba w obawie przed późniejszymi konsekwencjami służbowymi. Nawet w obliczu tragedii kapitan bardziej bał się cara niż własnej odpowiedzialności za losy załogi.

Ogólnie można się zamyślić - w 1732 roku Rosja miała plany imperialne i gotowa była inwestować olbrzymie kwoty w bardzo niepewne wyprawy. Niemal całe kierownictwo wyprawy składało się z obcokrajowców, którzy bardzo chętnie służyli nowej ojczyźnie. Bering był Duńczykiem a Steller Niemcem. Byli tam jeszcze Holendrzy, Francuzi i inni. Wyprawa zaowocowała w długim terminie zajęciem Alaski przez Rosję, w której posiadaniu była ona przez ponad 100 lat. Gadanie Putina, że Rosja nie ma kolonialnej przeszłości to wierutne kłamstwo.

Książka jest słabo opatrzona mapami, niestety, co utrudnia czytanie ze zrozumieniem. Mimo to gorąco polecam.

Wiele jest tu opinii na temat tej książki, więc skupię się tylko na jednym - obrazie Rosyjskiej ekspedycji. Według autora jej koszy pochłonęły ⅙ rocznych dochodów całego państwa. Uczestniczyło w niej kilka tysięcy osób, różnego rodzaju rzemieślników, tragarzy, naukowców, ale również 600 żołnierzy. Po co ekspedycji naukowej, geograficznej 600 żołnierzy? Przecież to była...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Głośna książka, szczególnie w kręgach konserwatywnych. Mówią o niej, że jest prorocza i mówi o naszych czasach, chociaż napisana była w 1973 roku.

To jest książka o sytej Europie, która oddaje się szaleństwu “herzlich willkommen”. Ale mamy też przeczucia wojny hybrydowej, której Polska doświadczyła już ze strony Białorusi.

Kilka cytatów: “Prawdopodobnie wchodzi tu w grę jedna z nowych form nowoczesnej wojny, w której nieprzyjaciel atakuje nieuzbrojony, chroniony swoją nędzą”. Czy tutaj nie mamy przeczucia tego co się działo na naszej wschodniej granicy w 2021 roku?
“Mówimy o mass mediach, o skandalicznie wypaczonym, fałszującym rzeczywistość i historię używaniu środków masowej komunikacji przez tych, którzy pod maską wolności uprawiają intelektualny terroryzm”. Czy tutaj nie mamy opisu tego co się dzieje teraz wśród naszych “elit”?
“Odtąd “porządni ludzie” czują odrazę do swej armii oskarżanej o ludonójstwo”. A tutaj mamy naszą panią K-SZ.
Ta książka jest upchana takimi przeczuciami, dodam jeszcze “ministra równości”.

Czyta się tę książkę ze zgrozą. A zakończenie nie jest, niestety, optymistyczne. Raspail, chyba, pisał ją jako ostrzeżenie, ale dzisiaj to właściwie reportaż z zeszłego tygodnia z ulic Paryża i Brukseli.

Gorąco polecam.

Głośna książka, szczególnie w kręgach konserwatywnych. Mówią o niej, że jest prorocza i mówi o naszych czasach, chociaż napisana była w 1973 roku.

To jest książka o sytej Europie, która oddaje się szaleństwu “herzlich willkommen”. Ale mamy też przeczucia wojny hybrydowej, której Polska doświadczyła już ze strony Białorusi.

Kilka cytatów: “Prawdopodobnie wchodzi tu w grę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Odkrycia polarne miały swój tzw. “Okres heroiczny”, którego najsłynniejsi bohaterowie to Nansen, Amundsen, Shackleton i Scott, a flagowe wydarzenia to zdobycie obu biegunów. Wyprawa statku Belgica jest nieco w cieniu tych modnych tytułów, może dlatego, że była, ogólnie mówiąc, wielką porażką, a mogła się skończyć tragedią. Mimo to, opowieść o tej wyprawie ma w sobie coś niezwykle przyciągającego i ludzkiego. A książka “Obłęd” świetnie przekazuje to co się działo na pokładzie Belgiki.

Jedna z zadziwiających rzeczy w tej wyprawie to nagromadzenie wyjątkowych osobowości, które później grały inne role w odkryciach polarnych. Przede wszystkim Amundsen, który na Belgice pobierał polarne praktyki. Jest również Cook, który namieszał potem przy biegunie północnym. W tle przewija się również Nansen i Shackleton. Dowódca wyprawy, de Gerlache, to skomplikowana osobowość, którą zżerała ambicja narodowa i obawa o swój własny, nazwijmy to, PR.

Na szczególną uwagę zasługuje, moim zdaniem, Cook, amerykański lekarz, wynalazca i przedsiębiorca. Jego optymizm i praktyczny zmysł, według autora książki, zdecydował o uratowaniu załogi od szkorbutu i załamania psychicznego. Jego zdjęcia z wyprawy mają znamiona arcydzieł, jak na przykład fotografia kobiet z lokalnych plemion z Ziemi Ognistej. Dalsze jego losy również są fascynujące.

Amundsen jest przedstawiony znacznie bardziej krytycznie, niż to zrobili Centkiewiczowie w ich wspaniałej biografii. Ciekawe jest to zestawienie.

Książka jest napisana wyśmienicie, nie można się od niej oderwać. Zaletą są mapy i zdjęcia, których mogłoby być więcej.

Gorąco polecam.

Odkrycia polarne miały swój tzw. “Okres heroiczny”, którego najsłynniejsi bohaterowie to Nansen, Amundsen, Shackleton i Scott, a flagowe wydarzenia to zdobycie obu biegunów. Wyprawa statku Belgica jest nieco w cieniu tych modnych tytułów, może dlatego, że była, ogólnie mówiąc, wielką porażką, a mogła się skończyć tragedią. Mimo to, opowieść o tej wyprawie ma w sobie coś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Małe kobietki” to powieść z XIX wieku, pokazująca rok z życia czterech sióstr i ich matki, oraz grona przyjaciół, podczas gdy ojciec bierze udział w wojnie domowej.

Książka jest nadzwyczaj ciepła, wesoła i optymistyczna. Życie “małych kobietek” składa się z pracy zarobkowej, pracy nad sobą, pomocy w domu, i w małej części z zabawy i nauki. Mamy to obraz, tłumacząc trochę na warunki polskie, podupadłej szlachty, która znajduje godność w trudnej sytuacji. Drobne sprawy życia codziennego oraz muzyka, książki i wyobraźnia wystarczają dziewczynkom żeby mieć życie pełne sensu i spełnienia.

Mi ta książka przypomina “Dzieci z Bullerbyn”, chociaż są różnice.

Na okładce wydawca napisał że autorka była feministką. Z dzisiejszym feminizm ta książka nie ma absolutnie nic wspólnego. Wartości przekazane w tej książce to praca, rodzina, Bóg i wiara we własne siły.

Polecam gorąco.

“Małe kobietki” to powieść z XIX wieku, pokazująca rok z życia czterech sióstr i ich matki, oraz grona przyjaciół, podczas gdy ojciec bierze udział w wojnie domowej.

Książka jest nadzwyczaj ciepła, wesoła i optymistyczna. Życie “małych kobietek” składa się z pracy zarobkowej, pracy nad sobą, pomocy w domu, i w małej części z zabawy i nauki. Mamy to obraz, tłumacząc trochę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Nie prowadziła ich Gwiazda Polarna Alina Centkiewicz, Czesław Centkiewicz
Ocena 7,0
Nie prowadziła... Alina Centkiewicz, ...

Na półkach:

Dwie fascynujące książki Centkiewiczów “Człowiek, o którego upomniało się morze” oraz “Nie prowadziła ich gwiazda polarna” to wybitne przykłady jak można pisać historie o prawdziwych bohaterach.

Opowiadają o Amundsenie (pierwsza z nich), Dumont d’Urvillu, Borchgrevinku, Shackletonie i Scottcie (druga). Ludzie ci oddani są sprawie morza i odkryć polarnych do tego stopnia, że poświęcają cały swój czas, majątek i życie w pościgu za odkryciami i sukcesem.

Centkiewiczowie piszą o tych sprawach tak, że nie można się oderwać a w kilku miejscach gardło się ściska z emocji.
Mimo, że sceneria cały czas jest taka sama, okrutne zimno, wiatry i głód, to te historie są od siebie bardzo różne, niosą inne moralne przekazy. Amundsen to samotnik od młodości marzący o lodach północy i osiągający prawie wszystko o czym zamarzy długimi i starannymi przygotowaniami. Schackleton to wytrwały, ale pechowy wojownik. Scott to wyniosły angielski gentleman, popełniający błędy ale tkwiący w nich do końca z dumą.

Gorąco polecam, wspaniałe książki. Gdybym przeczytał je w młodości, mogłyby one zmienić moje życiowe drogi.

Dwie fascynujące książki Centkiewiczów “Człowiek, o którego upomniało się morze” oraz “Nie prowadziła ich gwiazda polarna” to wybitne przykłady jak można pisać historie o prawdziwych bohaterach.

Opowiadają o Amundsenie (pierwsza z nich), Dumont d’Urvillu, Borchgrevinku, Shackletonie i Scottcie (druga). Ludzie ci oddani są sprawie morza i odkryć polarnych do tego stopnia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Człowiek, o którego upomniało się morze Alina Centkiewicz, Czesław Centkiewicz
Ocena 7,6
Człowiek, o kt... Alina Centkiewicz, ...

Na półkach:

Dwie fascynujące książki Centkiewiczów “Człowiek, o którego upomniało się morze” oraz “Nie prowadziła ich gwiazda polarna” to wybitne przykłady jak można pisać historie o prawdziwych bohaterach.

Opowiadają o Amundsenie (pierwsza z nich), Dumont d’Urvillu, Borchgrevinku, Shackletonie i Scottcie (druga). Ludzie ci oddani są sprawie morza i odkryć polarnych do tego stopnia, że poświęcają cały swój czas, majątek i życie w pościgu za odkryciami i sukcesem.

Centkiewiczowie piszą o tych sprawach tak, że nie można się oderwać a w kilku miejscach gardło się ściska z emocji.
Mimo, że sceneria cały czas jest taka sama, okrutne zimno, wiatry i głód, to te historie są od siebie bardzo różne, niosą inne moralne przekazy. Amundsen to samotnik od młodości marzący o lodach północy i osiągający prawie wszystko o czym zamarzy długimi i starannymi przygotowaniami. Schackleton to wytrwały, ale pechowy wojownik. Scott to wyniosły angielski gentleman, popełniający błędy ale tkwiący w nich do końca z dumą.

Gorąco polecam, wspaniałe książki. Gdybym przeczytał je w młodości, mogłyby one zmienić moje życiowe drogi.

Dwie fascynujące książki Centkiewiczów “Człowiek, o którego upomniało się morze” oraz “Nie prowadziła ich gwiazda polarna” to wybitne przykłady jak można pisać historie o prawdziwych bohaterach.

Opowiadają o Amundsenie (pierwsza z nich), Dumont d’Urvillu, Borchgrevinku, Shackletonie i Scottcie (druga). Ludzie ci oddani są sprawie morza i odkryć polarnych do tego stopnia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niemcy i Rosja współpracowały ze sobą nie od paktu Ribbentrop-Mołotow, ale od zawarcia pokoju w Brześciu w 1918 roku. A potem już była niemal nieustanna współpraca. Rosja udzielała Niemcom możliwości skrytego rozwoju broni - chemicznej, lotnictwa i czołgów. Układem z Rapallo w 1922 obydwa państwa wyklęte przez “społeczność międzynarodową” otwierały sobie wzajemnie drogę na arenę międzynarodową. Republika Weimarska, na wiele lat przed Hitlerem, świadomie łamała układ Wersalski przygotowując długofalowe programy zbrojeń. Rosja z kolei przejmowała od Niemców technologie, sposób organizacji wojska i szkoleń.

Nawet w momentach, kiedy Hitler ograniczał tę współpracę w obszarze militarnym, wymiana handlowa kwitła - Rosja wysyłała surowce w zamian za obrabiarki i technologie.

Co ciekawe, już wtedy Rosja opanowała technikę kontrolowania Niemiec za pomocą dostaw surowców. Cytat z książki:

“Stalin tymczasem miał, jak się zdaje, nadzieję na możliwość kontrolowania napływu surowców - szczególnie ropy - by w ten sposób kontrolować przebieg wojny na Zachodzie. Gdyby niemcy osiągały przewagę, mógłby pod różnymi pretekstami wstrzymywać dostawy; gdyby zwyciężały Francja i Wielka Brytanie, wówczas surowców napływałoby więcej.”

Książka “Diabelski Pakt” jest bardzo dobra. Mamy masę szczegółów, ale i ogólny zarys sytuacji. Podobna w swoim przekazie do książki Moorhouse’a, może trochę słabsza.

Dodaję 1 gwiazdkę za temat.

Polecam.

Niemcy i Rosja współpracowały ze sobą nie od paktu Ribbentrop-Mołotow, ale od zawarcia pokoju w Brześciu w 1918 roku. A potem już była niemal nieustanna współpraca. Rosja udzielała Niemcom możliwości skrytego rozwoju broni - chemicznej, lotnictwa i czołgów. Układem z Rapallo w 1922 obydwa państwa wyklęte przez “społeczność międzynarodową” otwierały sobie wzajemnie drogę na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna książka opisująca Rewolucję Francuską z perspektywy katolickiej. W Polsce bardziej interesujemy się rewolucją bolszewicką z racji bliskości geograficznej i czasowej, ale rewolta bolszewików była bezpośrednią dziedziczką rewolucji z 1789 roku i kolejnych kilku lat. Znajomość przebiegu tych wydarzeń naprawdę pomaga zrozumieć to co działo się w 1917, ale i te trendy, które dzisiaj docierają do Polski.

Autor podaje wiele ciekawych faktów, o których nie wiedziałem. Np. po słynnym zdobyciu Bastylii w środku znaleziono zaledwie siedmiu więźniów, pospolitych przestępców. Według autora Maria Antonina nie była zadufaną damą, tylko bogobojną kobietą, męczoną przez lata w rozmaitych więzieniach aż do dumnej śmierci na gilotynie.

Mamy tutaj opisy paranoicznego zarządzania przez przywódców rewolucji. Marat zniósł immunitet deputowanych, powołał Komitet Bezpieczeństwa Publicznego. Władze rewolucji rządziły dekretami, których wydano tysiące w zaledwie 2-3 lata. Marata zabiła zdesperowana zamachowczyni, która zdecydowała się samodzielnie uwolnić kraj od tyrana.

Dla Polskiego katolickiego czytelnika najważniejsze jest jednak powstanie w Wandei – zryw lokalnej ludności przeciwko przymusowym przysięgom dla księży na wierność władzom cywilnym. Zryw ten zakończył się klęską i krwawym ludobójstwem, przypominającym czasy bolszewickie i okupację niemiecką. Dwa przykłady :
„gilotyna pracuje zbyt wolno, zatem wymyślono nową metodę egzekucji znaną jako noyades. Ofiary spławiano Loarą na dużych tratwach. W odpowiednim momencie wyciągano umieszczone w dnie czopy i wszyscy skazańcy tonęli. Na noyades zginęło ponad sześć tysięcy ludzi, w tym wielu księży , zakonników, kobiet i dzieci. Pierwsza taka egzekucja odbyła się 17 listopada 1793, wśród ofiar było wówczas 90 księży”
„Skazańców ustawiano rzędem na skraju rowów, a następnie rozstrzeliwano kartaczami. Rannych dobijali szablami kawalerzyści. Kiedy było po wszystkim, rowy zasypywano ziemią. 5 grudnia 1793 roku zabito w ten sposób 5209 osób”.

Autor stawia tezę, że Danton, początkowy przywódca rewolucji, mógł pod sam koniec swojego życia nawrócić się i dlatego próbował powstrzymać terror. Argumenty są czysto poszlakowe, ale warto z nimi się zapoznać.

Wydanie niestety pozostawia nieco do życzenia – ilustracje są bogate, ale słabej jakości. No i brakuje map, które mogłyby polskiemu czytelnikowi lepiej rozeznać się w teatrze wydarzeń.

Gorąco polecam tę książkę!

Rewelacyjna książka opisująca Rewolucję Francuską z perspektywy katolickiej. W Polsce bardziej interesujemy się rewolucją bolszewicką z racji bliskości geograficznej i czasowej, ale rewolta bolszewików była bezpośrednią dziedziczką rewolucji z 1789 roku i kolejnych kilku lat. Znajomość przebiegu tych wydarzeń naprawdę pomaga zrozumieć to co działo się w 1917, ale i te...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Malutka monografia na temat jednego z przywódców anty-rewolucyjnych ruchów. Książka po prostu świetna dla osoby zaczynającej się interesować epoką Rewolucji Francuskiej, Wandei i Napoleona. Okazuje się, że epoka ta pełna była pościgów, spisków, zamachów, paktowania i łamania paktów. Jeśli kogoś nie interesuje głęboka treść tych czasów (początki komunizmu i upadku chrześcijaństwa w Europie) to i tak znajdzie tutaj po prostu żywą akcję, od pierwszej strony.

Łysiak z jakichś względów jest nieuleczalym bonapartystą, co tylko dodaje wyrazistości tej książce. Przy tym nadal utrzymuje sporą dozę skromności.

Gorąco polecam, również dla barwnej polszczyzny i francusczyzny.

Malutka monografia na temat jednego z przywódców anty-rewolucyjnych ruchów. Książka po prostu świetna dla osoby zaczynającej się interesować epoką Rewolucji Francuskiej, Wandei i Napoleona. Okazuje się, że epoka ta pełna była pościgów, spisków, zamachów, paktowania i łamania paktów. Jeśli kogoś nie interesuje głęboka treść tych czasów (początki komunizmu i upadku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku 1941 ZSRR i III Rzesza były w sojuszu a USA były neutralne. Na koniec tego roku ZSRR i USA walczyły razem z Niemcami (i Japonią, w przypadku USA). Rzeczywiście ten rok był decydujący i książka o nim powinna być bardzo ciekawa.
Niestety, pan Nagorsky napisał książkę tak stereotypową, że aż boli. Według tych stereotypów Stalin był w pełni zaskoczony atakiem Niemców, Hitler miał zaćmienie kierując natarcie na Kijów a w Ameryce nie było ani jednego agenta sowieckiego.
Autor jest dziennikarzem i poświęca pełnych kikanaście stron roli dziennikarzy amerykańskich w Londynie i brytyjskich w USA.
Książke czyta się nieźle, za co daję dodatkową gwiazdkę. W sumie jednak nie polecam

Na początku 1941 ZSRR i III Rzesza były w sojuszu a USA były neutralne. Na koniec tego roku ZSRR i USA walczyły razem z Niemcami (i Japonią, w przypadku USA). Rzeczywiście ten rok był decydujący i książka o nim powinna być bardzo ciekawa.
Niestety, pan Nagorsky napisał książkę tak stereotypową, że aż boli. Według tych stereotypów Stalin był w pełni zaskoczony atakiem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ma jednej prawdy, jednej historii, ani nawet jednej nauki. Te wszystkie aksjomaty zostały zaprzęgnięte w interesie partii. Tysiące ludzi pracują jedynie nad tym, żeby dostosować przeszłość do aktualnej linii partii. Stare teksty są kasowane. Powstałe luki wypełnia się nowymi przemowami z przeszłości i nowymi artykułami w starych gazetach. Niewygodnych ludzi usuwa aparat terroru, a ślady po nich są zacierane do czysta (ten proces nazywa się „ewaporacją”). Jednostka ma jedyny obowiązek – podporządkować się wszystkiemu, włącznie z wiarą w nieustannie zmieniającą się przeszłość.

„1984” Orwella od momentu ukazania zawsze budził pytanie – czy już tam jesteśmy? Dopóki ta data nie nadeszła, łatwo było się wywinąć od tej odpowiedzi. W 40 lat po upływie tej przepowiedni łatwo jest Orwella zbyć jako jeszcze jednego nietrafionego proroka. Przecież mamy demokrację i wolny rynek! I najważniejsze, antyseksualny reżim upadł i teraz każdy może z każdym, kiedy chce, na drągu i w pociągu.

Jesteśmy coraz bliżej świata z 1984. Tak zakrojonej cenzury jaką serwują nam obecnie Facebook i Google świat Zachodu nie widział od dekad. Wszechobecna inwigilacja teleekranów to dziecinna igraszka w porównaniu z tym, co o nas wiedzą nasze telefony. Nowomowa obowiązuje oficjalnie nie tylko na uniwersytetach, ale i w biznesie. Jeśli chodzi o ligę antyseksualną, tutaj mamy pewną wariację – o ile u Orwella liga walczyła z seksem, o tyle obecnie seks powoli staje się jedynym obowiązkowym przedmiotem w szkole, włącznie z przymusową edukacją seksualną sześciolatków. A wszystkie te trendy co roku się nasilają.

1984 to ostrzeżenie, proroctwo, analiza totalitaryzmów przeszłych i przyszłych. Lektura absolutnie obowiązkowa.

Nie ma jednej prawdy, jednej historii, ani nawet jednej nauki. Te wszystkie aksjomaty zostały zaprzęgnięte w interesie partii. Tysiące ludzi pracują jedynie nad tym, żeby dostosować przeszłość do aktualnej linii partii. Stare teksty są kasowane. Powstałe luki wypełnia się nowymi przemowami z przeszłości i nowymi artykułami w starych gazetach. Niewygodnych ludzi usuwa aparat...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W dalekiej Malezji, w delcie rzeki, toczą się wielkie namiętności zwykłych ludzi – białych i Malajów, tubylców, Holendrów i Arabów. Domy są budowane nad rozwidlającą się rzeką, ludzie płyną swoimi łódkami na spotkania służbowe, oficjalne, randki i obwoźny handel. Europa jest tak daleko, że nawet 100% Holendrzy nigdy tam nie byli i tylko o niej marzą jak o Ziemi Obiecanej.

Ale uczucia ludzkie są wszędzie takie same. Joseph Conrad wyraźnie o tym pisze we wstępie do książki. Mamy tu dążenie Almayera za jakimiś nierealnymi planami, które nie mają szansy się ziścić. Mamy jego miłość do córki, odrzuconą. Mamy nienawiść żony do niechcianego męża. Nienawiść Malajki do Białego. Mamy kobiecą zazdrość.

Polecam każdemu.

W dalekiej Malezji, w delcie rzeki, toczą się wielkie namiętności zwykłych ludzi – białych i Malajów, tubylców, Holendrów i Arabów. Domy są budowane nad rozwidlającą się rzeką, ludzie płyną swoimi łódkami na spotkania służbowe, oficjalne, randki i obwoźny handel. Europa jest tak daleko, że nawet 100% Holendrzy nigdy tam nie byli i tylko o niej marzą jak o Ziemi Obiecanej.
...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Joseph Conrad jak coś pisze, to wie po co i dlaczego i wali prosto z mostu. „Smuga cienia” to opowieść o przejściu z beztroskiej młodości, gdzie wszystko jest możliwe, do dorosłości, gdzie już są ograniczenia, bagaż historii i popełnione błędy.

Świetnie zapowiadający się oficer rzuca dobrą pracę na dobrym statku. Zaraz potem z nieba spada mu oferta zostania kapitanem, czyli osiągnięcia tego, do czego inni dochodzą latami albo i w ogóle. Rozkoszuje się władzą i sławą – potem są już tylko schody. Po kilku tygodniach młodzieniec schodzi z pokładu starszy o kilka lat i pewnie z niejednym siwym włosem.

Druga połowa powieści to horror, czyta się jednym tchem. Jest burza, ulewa, pioruny i upiór. Czego chcieć więcej?

Joseph Conrad jak coś pisze, to wie po co i dlaczego i wali prosto z mostu. „Smuga cienia” to opowieść o przejściu z beztroskiej młodości, gdzie wszystko jest możliwe, do dorosłości, gdzie już są ograniczenia, bagaż historii i popełnione błędy.

Świetnie zapowiadający się oficer rzuca dobrą pracę na dobrym statku. Zaraz potem z nieba spada mu oferta zostania kapitanem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytanie o starożytnej Grecji to wspaniała odtrutka na współczesną Polskę, Europę i Amerykę.

Można nabrać dystansu, jeśli się człowiek dowie, na przykład, że jakieś 2,500 lat temu Ateny stworzyły Związek Morski, jednoczący kilkadziesiąt państw w celu obrony przed wspólnym wrogiem. Związek miał swoją siedzibę, budżet itd. Z czasem Związek został całkowicie zdominowany przez Ateny i państwa związkowe buntowały się przeciw tej hegemonii. Zastanówmy się, co wiemy o wydarzeniach politycznych na ziemiach polskich w roku 478 p.n.e.?

Rozumiem, że kiedyś, w czasach tzw. starej matury, historia Grecji i Rzymu były obowiązkowe. Podobno nawet kiedyś uczono w szkołach, o zgrozo!, greki i łaciny. Jako uczeń z czasów późnego PRL-u uniknąłem tych „męczarni”. Pan Everitt znakomicie pomaga w nadrobieniu podstawowych braków.

Książka jest godna polecenia, jeśli ktoś jest w stanie przełknąć fascynację „penetracją analną” i niezrozumiałym uwspółcześnianiem terminologii (turystyka, przemysł i inne anachronizmy). Trzeba też przecierpieć lewicowo-demokratyczny przechył autora. Moja ulubiona perełka z rozdziału drugiego, z opowieści o Kynisce, niezwykłej kobiecie, Spartance:

„Kyniska wygrała wyścig czterokonnych rydwanów, nie było jej jednak dane oglądać swojego sukcesu, ponieważ na widownę wpuszczani byli tylko mężczyźni”.

Biedactwo, gdyby nie maczystowskie zasady Sparty, Kyniska mogłaby spokojnie zasiąść na widowni i przy winku obejrzeć siebie samą, jak pierwsza przekracza linię mety powożąc czterokonnym rydwanem. Zenon z Elei, autor paradoksu o Achillesie i żółwiu, byłby dumny z pana Everitta.

Tłumaczom gratuluję wynalezienie nowego przysłówka „nieuzasadnienie” (strona 388)!

Poza tym, książka jest naprawdę dobra, polecam!

Czytanie o starożytnej Grecji to wspaniała odtrutka na współczesną Polskę, Europę i Amerykę.

Można nabrać dystansu, jeśli się człowiek dowie, na przykład, że jakieś 2,500 lat temu Ateny stworzyły Związek Morski, jednoczący kilkadziesiąt państw w celu obrony przed wspólnym wrogiem. Związek miał swoją siedzibę, budżet itd. Z czasem Związek został całkowicie zdominowany...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Henryk Sienkiewicz znowu się spisał na medal. Napisał książkę wręcz sensacyjną, pełną pojedynków, sądów, polowań itp. Bohaterowie mocno zarysowani, wyraźny podział na dobro i zło. Przy tym oczywiście na sam koniec wielka bitwa ze znanym i szczęśliwym zakończeniem.

To wszystko powyżej to prawda, ale w książce jest znacznie głębsze przesłanie, zawarte w historii Juranda. Jurand był lokalnym wielmożą, który toczył zwyczajowe potyczki z Krzyżakami, chleb z masłem, raz on wygrywał, czasem oni. Aż do czasu, kiedy Krzyżacy zabili jego żonę. Jurand zapragnął zemsty i złożył ślub – „Bogum poprzysiągł, że jeśli mi pomstę da spełnić, to Mu to dziecko, które mi ostało, oddam.” Od tej pory Jurand bez litości ciął Krzyżaków, ale ciągle mu było mało, zemsta nigdy nie była pełna.

Aż Bóg odrzucił ofertę Juranda, odwrócił wektor zemsty – teraz Krzyżacy mścili się na dzielnym rycerzu. Hardość Juranda została wydana na coraz większe próby, aż do upodlenia i fizycznej degradacji.

I widać, jak Jurand staje się innym człowiekiem. Moment, kiedy Jurand rezygnuje z osobistej i sprawiedliwej zemsty na Zygfrydem de Loewe jest prawdziwą kulminacją całej książki. Przez całą książkę przewija się słowo „zemsta”, ludzie żyją zemstą i co każdy dzień dostarcza nowych do niej powodów. Prawo do zemsty to w tamtych czasach niezbywalne prawo każdego człowieka. Tymczasem Jurand przerasta to wszystko i osiąga wyższy stopień chrześcijaństwa – nadstawia drugi policzek i rezygnuje z zemsty.

Tu jest najgłębszy sens tej wspaniałej powieści, który odkryłem dla siebie dopiero teraz.

A jeśli kto powie, że panna Jagienka ze Zgorzelic nie jest najwspanialszą kobietą polskiego średniowiecza, tego pozywam zaraz na walkę konną lub pieszą, na miecze lub topory, na śmierć, nie na niewolę!

Henryk Sienkiewicz znowu się spisał na medal. Napisał książkę wręcz sensacyjną, pełną pojedynków, sądów, polowań itp. Bohaterowie mocno zarysowani, wyraźny podział na dobro i zło. Przy tym oczywiście na sam koniec wielka bitwa ze znanym i szczęśliwym zakończeniem.

To wszystko powyżej to prawda, ale w książce jest znacznie głębsze przesłanie, zawarte w historii Juranda....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu „Nad Zbruczem” musiałem sięgnąć po „Górę Tabor”, po prostu musiałem. I nie zawiodłem się. Nie jest to ani sequel, ani prequel. Może bardziej powieść osadzona w tym samym uniwersum – przedwojennej Polsce, kresowej i katolickiej.

„Góra Tabor” to miejsce, a raczej proces przemienienia. Z człowieka zwykłego, młodego artysty, najpierw w żołnierza, potem w ziemianina, na końcu w chrześcijanina. Główny bohater dochodzi do pieniędzy swoją ciężką pracą, do honorów i poważania wśród sąsiadów. Potem powoli traci wszystko, na końcu zostaje wygnańcem z kresów, jedzie rozklekotaną furmanką w nieznane. Ale jedzie uśmiechnięty, z kochaną kobietą przy boku. Pozbył się ziemskiego statku, ale w niebie ma skarby nieprzebrane.

Helak utrwalił swój specyficzny styl, który był już w „Nad Zbruczem”. Nie jestem polonistą, ale jak czytam Helaka to na myśl mi przychodzi Kochanowski, Mickiewicz i Sienkiewicz. Kontakt z tą literaturą to kontakt z całym naszym dziedzictwem – języka, Ojczyzny i Wiary.

Helak opowiada o utraconym świecie ziemiaństwa na kresach, jak majątki i kultura budowane i odbudowywane na nowo przez pokolenia nagle po prostu się rozpadają pod kołami historii. Nie ma tu zbytniej nienawiści do komunistów czy Niemców. Bohater kilkakrotnie rozmyśla, że sami sobie zgotowaliśmy ten los, ale nie rozwija zbytnio tej myśli.

Tak sobie myślę, że obecnie przeżywamy coś podobnego – rozpadają się kolejne „kresy” polskie. Tym razem jednak duchowe. Wielu z nas już wsiada na furmanki, na których odjedzie precz, zostawiając w tyle dziedzictwo ojców. Obyśmy mogli mieć tak czyste sumienie jak Janio.

Po przeczytaniu „Nad Zbruczem” musiałem sięgnąć po „Górę Tabor”, po prostu musiałem. I nie zawiodłem się. Nie jest to ani sequel, ani prequel. Może bardziej powieść osadzona w tym samym uniwersum – przedwojennej Polsce, kresowej i katolickiej.

„Góra Tabor” to miejsce, a raczej proces przemienienia. Z człowieka zwykłego, młodego artysty, najpierw w żołnierza, potem w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Booker Washington urodził się jako niewolnik na plantacji w Wirginii, w wieku 11 lat przeżył wyzwolenie i od tego momentu żył obsesją edukacji – własnej oraz całej ludności murzyńskiej. Życie jego to coś więcej niż „American dream”, bo on startował niżej niż inni a doszedł chyba dalej. Praca na plantacji, później w kopalniach, później edukacja w zamian za ciężką fizyczną pracę dla szkoły. Booker cały czas miał misję – poprawa bytu materialnego i duchowego swojej rasy – wdrażał ją jako nauczyciel, a póżniej założyciel szkoły i uniwersytetu w Tuskegee, w Alabamie. Dzisiaj o Bookerze Washingtonie słyszało większość Amerykanów, a wiele szkół jest nazwanych jego imieniem.

Jego autobiografia jest po prostu pasjonująca, nie tylko pierwsza część, opisująca lata w niewoli i w kopalniach. Część druga opisuje walkę Bookera o własną edukację, aż wreszcie mamy opis jego działalności na rzecz innych – założenie szkoły z prawdziwego zdarzenia, która przetrwała do dziś.

Najciekawsze z tego wszystkiego jest, że Booker ani trochę się nie skarży, mimo, że, na dzisiejsze standardy, mógłby się usprawiedliwić jako ofiara przemocy rasowej i klasowej, stanąć w kolejce po zasiłki i pisać treny, ewentualnie założyć jakąś lewacką bojówkę. Booker zakasał rękawy, wziął się do pracy nad sobą, potem nad innymi. Przy tym chętnie współpracował z białymi, nie tylko dla pozyskania darowizn, ale i dla zwykłej współpracy gospodarczej. Przy tym Washington nie miał również złudzeń co do swoich pobratymców, mamy tu wiele krytyki np. duchowieństwa murzyńskiego.

Cytat z autobiografii, pochodzi on z 1901 roku:
„ Odrzuciwszy wszelkie uprzedzenia rasowe i stronność, musimy uznać, że pomimo okrucieństwa i niesprawiedliwości systemu niewolnictwa, dziesięć milionów murzynów, wychowanych w szkole amerykańskiej niewoli, pozostaje w nierównie lepszych warunkach pod względem materialnym i religijnym, niż ich czarni bracia w jakiejkolwiek stronie świata”.

Niesamowita, budująca książka, nie tylko w odległym kontekście amerykańskim, ale i naszym, polskim. Na myśl mi przychodzi nasz Edmund Bojanowski, ale też siostra Małgorzata Chmielewska.

książkę można znaleźć tutaj:
https://pl.wikisource.org/wiki/Autobiografia_Murzyna/całość

Booker Washington urodził się jako niewolnik na plantacji w Wirginii, w wieku 11 lat przeżył wyzwolenie i od tego momentu żył obsesją edukacji – własnej oraz całej ludności murzyńskiej. Życie jego to coś więcej niż „American dream”, bo on startował niżej niż inni a doszedł chyba dalej. Praca na plantacji, później w kopalniach, później edukacja w zamian za ciężką fizyczną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiara, nawet wybiórcza, w teorie spiskowe, automatycznie eliminuje osobnika z tzw. Dobrego towarzystwa. Bardzo to racjonalne, ale jak w takim razie wytłumaczyć wydarzenia typu 11 września, zabójstwa premierów, prezydentów i królów, albo nawet takie błahe epizody jak nieudane zamachy z udziałem szybkowarów czy adidasów naładowanych siarką zeskrobaną z zapałek? „Tajny agent” opowiada właśnie o historii z kategorii tych bardziej komicznych, typu wysadzenie pomnika Lenina w Poroninie.

Powieść Conrada zawiera w sobie elementy jak najbardziej serio, ale i elementy parodii. Serio są wywrotowcy, policja, ministerialni urzędnicy, salon towarzyski. Parodią jest taki splot wydarzeń, który z wierzchu nie ma żadnego wyjaśnienia (niewyjaśniony wybuch, niewyjaśniona śmierć sklepikarza itp.), a pod powierzchnią zdarzeń mamy ciąg bardzo konsekwentnych akcji-reakcji połączonych ze sobą nierozerwalną nicią przez wiele, wiele tygodni, miesięcy, a nawet lat. Motywacje głównych aktorów są w istocie bardzo banalne, ale prowadzą do nieodwracalnych skutków.

Wątków i warstw w powieści jest wiele – mamy warstwę polityczną – opis umysłów anarchistów, walczącej z nimi policji i działalności obcych agentur na terenie suwerennej Anglii (jak to brzmi, wiem…). Mamy warstwę rodzinną – relację matki, córki i syna, polegających na dobrych intencjach obcego człowieka. Mamy też bardzo ciekawy opis uczuciowości niepełnosprawnego chłopca. Mamy relację między podwładnym agentem i dysponentem. Mamy też, bardzo ważne, opis motywacji wywrotowców różnej maści.

Czytając „Tajnego agenta” często miałem przed oczami wydarzenia z ostatniego roku. I na koniec – na podstawie tej powieśći powstało wiele różnych adaptacji, w tym, ta dam! – opera!

Gorąco polecam!

Wiara, nawet wybiórcza, w teorie spiskowe, automatycznie eliminuje osobnika z tzw. Dobrego towarzystwa. Bardzo to racjonalne, ale jak w takim razie wytłumaczyć wydarzenia typu 11 września, zabójstwa premierów, prezydentów i królów, albo nawet takie błahe epizody jak nieudane zamachy z udziałem szybkowarów czy adidasów naładowanych siarką zeskrobaną z zapałek? „Tajny agent”...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Arcydzieło na wielu poziomach - świetnie napisane, główny wątek miłosny pasjonujący, drugi wątek - religijny - ponadczasowy, wątek polityczny wciągający i uderzająco aktualny. Do tego tło antyczne, łacina, Petroniusz i Neron.

Nobel, ekranizacje filmowe, sztuki sceniczne, oratoria, opera, nazwa najsłynniejszej marki maszyn rolniczych i dzielnicy Europejskiej stolicy! Pod względem wpływu na pop-kulturę Dan Brown się chowa, mówiąc bardzo delikatnie.

Arcydzieło na wielu poziomach - świetnie napisane, główny wątek miłosny pasjonujący, drugi wątek - religijny - ponadczasowy, wątek polityczny wciągający i uderzająco aktualny. Do tego tło antyczne, łacina, Petroniusz i Neron.

Nobel, ekranizacje filmowe, sztuki sceniczne, oratoria, opera, nazwa najsłynniejszej marki maszyn rolniczych i dzielnicy Europejskiej stolicy! Pod...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to