Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Skąd w tytule książki wziął się Jakub Szela? Nie mam pojęcia. Zwłaszcza, że przywódca rabacji galicyjskiej został wspomniany może ze dwa razy.

Dlaczego opracowanie Piotra Korczyńskiego wydawca dopisał do serii „Ludowa Historia Polski”? Też nie wiem, bo część z umieszczonych w nim tekstów nie dotyczy postaci z ludu, ani w ogóle Polski.

Ale pomijając fakt, że tytuł i liczne opisy nijak się mają do zawartości, „Śladami Szeli to bardzo interesujący zbiór ciekawostek historycznych, których próżno szukać gdzie indziej. Polecam 😊

Skąd w tytule książki wziął się Jakub Szela? Nie mam pojęcia. Zwłaszcza, że przywódca rabacji galicyjskiej został wspomniany może ze dwa razy.

Dlaczego opracowanie Piotra Korczyńskiego wydawca dopisał do serii „Ludowa Historia Polski”? Też nie wiem, bo część z umieszczonych w nim tekstów nie dotyczy postaci z ludu, ani w ogóle Polski.

Ale pomijając fakt, że tytuł i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zawsze uważałem, że start-upy to mrzonka! Potwierdzają to zresztą oficjalne statystyki, według których 9 na 10 projektów tego typu upada w ciągu pierwszych kilku lat działalności. Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o istnieniu jakiejkolwiek „branży”? Czy wszystkie te pseudoinnowacyjne spółki da się traktować poważnie? Moim zdaniem start-upy to spekulacyjna kreacja PR-owa. Medialna fikcja, od której zdarzają się nieliczne (i potwierdzające regułę) wyjątki. Szkoda tylko, że ta iluzja ma realne koszty ludzkie.

Szymon Janiak bardzo brutalnie rozprawia się z wszelkimi huraoptymistycznymi mitami nt. budowania legendarnych jednorożców. Dobitnie tłumaczy, dlaczego tworzenie firmy bez produktu i za cudze pieniądze to nie jest łatwy sposób na biznes. Używając bardzo dosadnego języka i wykorzystując osobiste doświadczenia wymienia w końcu długą listę patologii, jakie toczą świat start-upów. Znajdują się na niej m.in.:

- permanentny brak pieniędzy;
- depresja i myśli samobójcze;
- niedotrzymane przez fundusze zobowiązania;
- founderzy, których nie stać na rachunki;
- wegetujący właściciele funduszy VC;
- seryjni przedsiębiorcy uśmiercający kolejne spółki;
- chciwi inwestorzy przepalający kapitał na niedorzeczne projekty;
- wszechobecni psychopaci.

Mało? To przeczytajcie „Ciemną stronę start-upów” w całości. Zapewniam, że podobnych smaczków znajdziecie w książce znacznie więcej. I mam nadzieję, że dzięki nim pozbędziecie się resztek złudzeń.

Zawsze uważałem, że start-upy to mrzonka! Potwierdzają to zresztą oficjalne statystyki, według których 9 na 10 projektów tego typu upada w ciągu pierwszych kilku lat działalności. Czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o istnieniu jakiejkolwiek „branży”? Czy wszystkie te pseudoinnowacyjne spółki da się traktować poważnie? Moim zdaniem start-upy to spekulacyjna kreacja...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dla kogoś, kto od lat związany jest zawodowo z branżą mediów, PR i wszelakich współprac marketingowych, książka Karola Wernera nie będzie żadnym odkryciem. Polecam ją natomiast młodym idealistom. Co ważne, powinni oni zacząć lekturę od końca!!! W zakończeniu i podsumowaniu kryje się bowiem rzecz najważniejsza, która marzycieli szybko sprowadzi na ziemię.

Dla kogoś, kto od lat związany jest zawodowo z branżą mediów, PR i wszelakich współprac marketingowych, książka Karola Wernera nie będzie żadnym odkryciem. Polecam ją natomiast młodym idealistom. Co ważne, powinni oni zacząć lekturę od końca!!! W zakończeniu i podsumowaniu kryje się bowiem rzecz najważniejsza, która marzycieli szybko sprowadzi na ziemię.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma? To przeczytajcie książkę Ewy Sapieżyńskiej! Jeśli myślicie, że Norwegia to mityczna kraina powszechnej równości, wszechogarniającej tolerancji i dobrobytu dla wszystkich, możecie przeżyć niemały szok. Baśniowe lądy nie istnieją i Norwegia też nim nie jest.

Jak WSZĘDZIE istnieje tam wyraźny podział na swoich i obcych. Statystycznie najbardziej obrywa się Polakom, ale programowa, wręcz sankcjonowana przez państwo dyskryminacja dotyczy też innych imigrantów ze Wschodu. I nie tylko imigrantów, bo Norwegowie gardzą również własnymi rodakami z dalekiej północy. Powielana od lat narracja o norweskim szacunku dla wszystkich, teatralne wręcz wsparcie dla środowisk LGBT i wszelkich mniejszości to Himalaje hipokryzji. Duch Quislinga ma się w Norwegii całkiem dobrze.

A na koniec pozwolę sobie jeszcze wbić szpileczkę autorce. Ewa Sapieżyńska nie ukrywa swoich radykalnych poglądów i otwarcie przyznaje do marzeń o równości wszystkich ludzi. Idea urocza, ale od zawsze naiwna. Człowiek człowiekowi wilkiem i to się nigdy nie zmieni. Skrajne ideologie są atrakcyjne, lecz mają dziwną skłonność do zaprzeczania samym sobie. Powszechna równość nie istnieje i nigdy istnieć nie będzie, bo taka już jest ludzka natura. Gdyby było inaczej, ta książka nigdy by nie powstała.

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma? To przeczytajcie książkę Ewy Sapieżyńskiej! Jeśli myślicie, że Norwegia to mityczna kraina powszechnej równości, wszechogarniającej tolerancji i dobrobytu dla wszystkich, możecie przeżyć niemały szok. Baśniowe lądy nie istnieją i Norwegia też nim nie jest.

Jak WSZĘDZIE istnieje tam wyraźny podział na swoich i obcych. Statystycznie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Współczesnej wojny” nie sposób nazwać zbiorem reportaży. Jest to raczej zlepek dość przypadkowych felietonów, z których wiele przypomina wręcz wpisy na blogu. Owszem, niektóre zwracają uwagę na ważne problemy, ale wiele ma charakter naiwnego moralizatorstwa lub sprowadza się do banałów w stylu „politycy powinni być uczciwi, a świat bardziej sprawiedliwy”. Z perspektywy czasu (niektóre teksty pochodzą jeszcze z 2020 r.) widać też, jak wiele z prognoz autorki kompletnie się nie sprawdziło, a obrazu nędzy i rozpaczy dopełniają wreszcie… streszczenia filmów i seriali. Kompletne kuriozum.

Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że po napisaniu „Polska odwraca oczy” i nagłośnieniu historii siostry Bernadetty, Justyna Kopińska spoczęła na laurach. Wielka szkoda, że zamiast dosadnie opisywać rzeczywistość (co doskonale potrafi) sili się na infantylną pseudopublicystykę.

„Współczesnej wojny” nie sposób nazwać zbiorem reportaży. Jest to raczej zlepek dość przypadkowych felietonów, z których wiele przypomina wręcz wpisy na blogu. Owszem, niektóre zwracają uwagę na ważne problemy, ale wiele ma charakter naiwnego moralizatorstwa lub sprowadza się do banałów w stylu „politycy powinni być uczciwi, a świat bardziej sprawiedliwy”. Z perspektywy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Cham i Pan. A nam, prostym, zewsząd nędza? Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula
Ocena 7,4
Cham i Pan. A ... Andrzej Chwalba, Wo...

Na półkach: , , , ,

Autorzy książki już na wstępie zapewniają, że podczas jej pisania zależało im na naukowym obiektywizmie i za wszelką cenę starali się uniknąć zarówno skrajnej chłopomanii, jak i kultu szlacheckości. Efekt? Chcąc nie chcąc i tak potwierdzają, że pańszczyzna była niewolnictwem i celowym, w pełni świadomym zbydlęceniem większości społeczeństwa. A skutki tego zbydlęcenia odczuwamy wszyscy do dzisiaj.

Autorzy książki już na wstępie zapewniają, że podczas jej pisania zależało im na naukowym obiektywizmie i za wszelką cenę starali się uniknąć zarówno skrajnej chłopomanii, jak i kultu szlacheckości. Efekt? Chcąc nie chcąc i tak potwierdzają, że pańszczyzna była niewolnictwem i celowym, w pełni świadomym zbydlęceniem większości społeczeństwa. A skutki tego zbydlęcenia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie mam wątpliwości, że „Chłopstwo…” Mateusza Wyżgi jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat polskiej wsi i jej kultury. Ale czy można je również uznać, jak chcą niektórzy, za rodzaj ludowej historii Polski? Z dwóch powodów mam co do tego poważne wątpliwości.

Po pierwsze, książka napisana została w bardzo chaotyczny sposób. Dziejopisarstwo przeplata się tu z dietą świń, genealogia z opisami dożynek, a techniki żniwne z przepisami na kiełbasę. Radosny strumień świadomości autora. Po drugie (i to już zarzut dużo poważniejszy), opracowanie ma bardzo subiektywny, osobisty charakter. Autor zupełnie nie ukrywa swoich chłopskich korzeni oraz sentymentalnych związków z wsią i pewnie z tego względu prezentuje bardzo sielankową wizję życia chłopa. Bliskość natury, praca w zgodzie z cyklem pór roku, harmonia ciała i umysłu, a po wszystkim - wesela, chrzciny i u wujka imieniny. Żadnej biedy, wyzysku czy międzyludzkiego piekła. Pańszczyzna wcale nie była taka zła i chłopom właściwie nic złego się nie działo. Sielanka. Mikołaj Rej kłania się nisko.

Tymczasem ja jestem zdania, że poddaństwo przyniosło nam wyłącznie historyczne klęski i stało się głównym źródłem wiecznego zapóźnienia cywilizacyjnego. Polski folwark wciąż jest niestety obecny w bardzo wielu aspektach naszego życia, a chłopskie kompleksy i poczucie krzywdy nadal widać w relacjach rodzinnych, edukacji, działaniu państwa i funkcjonowaniu firm. Pan łaskawca wydaje polecenia, a cham z wdzięcznością wykonuje. To gigantyczna, wciąż nieprzekraczalna, bariera rozwojowa dla budowy wolnego społeczeństwa. Gloryfikacja takiej postawy to nic innego, jak pielęgnowanie niewolniczej mentalności. Ktokolwiek to czyni, popełnia poważny błąd.

Nie mam wątpliwości, że „Chłopstwo…” Mateusza Wyżgi jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat polskiej wsi i jej kultury. Ale czy można je również uznać, jak chcą niektórzy, za rodzaj ludowej historii Polski? Z dwóch powodów mam co do tego poważne wątpliwości.

Po pierwsze, książka napisana została w bardzo chaotyczny sposób. Dziejopisarstwo przeplata się tu z dietą świń,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Druga strona świata" brutalnie pokazuje, jak niewiele wiemy o tym, co dzieje się... w większości krajów świata. Uwięzieni w zachodniej bańce nawet nie zdajemy sobie sprawy z problemów, którymi żyje kilka miliardów ludzi. Wojciech Jagielski kolejny raz (w niezmiennie doskonałym stylu) powala im dojść do głosu.

"Druga strona świata" brutalnie pokazuje, jak niewiele wiemy o tym, co dzieje się... w większości krajów świata. Uwięzieni w zachodniej bańce nawet nie zdajemy sobie sprawy z problemów, którymi żyje kilka miliardów ludzi. Wojciech Jagielski kolejny raz (w niezmiennie doskonałym stylu) powala im dojść do głosu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Betonoza" to dowód na to, że o ważnych, budzących gorące spory, tematach społecznych można pisać rzeczowo, bez bicia ideologicznej piany i ciągłego atakowania "wrogów". Nie trzeba się zgadzać, warto przeczytać.

"Betonoza" to dowód na to, że o ważnych, budzących gorące spory, tematach społecznych można pisać rzeczowo, bez bicia ideologicznej piany i ciągłego atakowania "wrogów". Nie trzeba się zgadzać, warto przeczytać.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam dziwną słabość do tematu awarii w Czarnobylu i przeczytałem już o niej naprawdę sporo. Muszę jednak przyznać, że to właśnie książka Adama Higginbothama jest najlepszym, znanym mi, opracowaniem dotyczącym katastrofy w sowieckiej elektrowni. "O północy w Czarnobylu" szczegółowo opowiada o wydarzeniach krytycznej nocy, ich przyczynach oraz późniejszej akcji usuwania skutków wybuchu. Wszystko opisano bardzo przystępnym językiem i z beletrystyczną swadą. Szczerze polecam każdemu, kto interesuje się tą historią.

Mam dziwną słabość do tematu awarii w Czarnobylu i przeczytałem już o niej naprawdę sporo. Muszę jednak przyznać, że to właśnie książka Adama Higginbothama jest najlepszym, znanym mi, opracowaniem dotyczącym katastrofy w sowieckiej elektrowni. "O północy w Czarnobylu" szczegółowo opowiada o wydarzeniach krytycznej nocy, ich przyczynach oraz późniejszej akcji usuwania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kolejna, po "Urobionych", bardzo ważna książka Marka Szymaniaka i znów kawał wyśmienitej reporterskiej roboty. Co prawda, niektóre z opisanych przez autora problemów wydają mi się nieco przesadzone lub stosunkowo mało istotne, ale absolutnie nie umniejsza to znaczenia "Zapaści".

To książka o Polsce, której często zupełnie nie widać z perspektywy największych miast, ale która jest boleśnie realna i obawiam się, że najprawdziwsza. I piszę to jako człowiek, który urodził się, wychował i całe dotychczasowe życie spędził właśnie w wielkim mieście. Miałem szczęście, ale mam też pełną świadomość, że nie dla wszystkich los był tak łaskawy.

Kolejna, po "Urobionych", bardzo ważna książka Marka Szymaniaka i znów kawał wyśmienitej reporterskiej roboty. Co prawda, niektóre z opisanych przez autora problemów wydają mi się nieco przesadzone lub stosunkowo mało istotne, ale absolutnie nie umniejsza to znaczenia "Zapaści".

To książka o Polsce, której często zupełnie nie widać z perspektywy największych miast, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Zawsze byłem zdania, że największym dramatem w historii naszego kraju były rozbiory. Dramatem tym bardziej koszmarnym, że nastąpił w momencie gdy nowoczesna Europa, w kształcie jaki znamy obecnie, budziła się do życia. Polska unicestwiła samą siebie akurat w XVIII wieku, czyli w chwili, kiedy ideały oświecenia na zawsze zmieniały oblicze kontynentu.

Niepodległość, owszem, udało nam się później odzyskać i mimo wielu kolejnych upadków, wielokrotnie podejmowaliśmy dzieło odbudowy, ale nigdy nie zdołaliśmy nadrobić straconego do Zachodu dystansu. I pewnie nigdy już nie zdołamy...

Książka Larry'ego Wolffa bardzo mnie w tym przekonaniu utwierdziła. Oczywiście Polska nie jest jej głównym tematem, bo autor wiele pisze też o Rosji czy Bałkanach, ale z oczywistych względów ten wątek rzucił mi się w oczy najbardziej. Inne kraje naszego regionu borykały się (i borykają nadal) z wieloma różnymi problemami, lecz większość z nich jest łudząco do siebie podobna. Zapóźnienie Wschodu było rzecz jasna faktem na długo przed epoką Woltera i Rousseau, ale właśnie w XVIII stuleciu fakt ten wrył się w świadomość całej Europy. I pozostał w niej do dziś.

PS: "Wynalezienie Europy Wschodniej" to jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałem. Polecam każdemu, kto przez całe życie (jak ja) nie może się nadziwić, dlaczego w Polsce jest, jak jest.

Zawsze byłem zdania, że największym dramatem w historii naszego kraju były rozbiory. Dramatem tym bardziej koszmarnym, że nastąpił w momencie gdy nowoczesna Europa, w kształcie jaki znamy obecnie, budziła się do życia. Polska unicestwiła samą siebie akurat w XVIII wieku, czyli w chwili, kiedy ideały oświecenia na zawsze zmieniały oblicze kontynentu.

Niepodległość, owszem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O złych warunkach pracy w Amazonie napisano już całkiem sporo. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się czegoś o realiach panujących w magazynach Jeffa Bezosa… KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE COŚ INNEGO!!!

Wbrew chwytliwemu tytułowi, „reportaż” Heike Geissler nie mówi o Amazonie właściwie nic. Jest natomiast opisem chorych stanów emocjonalnych autorki, dodatkowo podanym w niestrawnej formie listu do samej siebie i pełnym grafomańskiego bełkotu. Na przykład:

„Idzie pani w korowodzie pracowników przez śnieg, przez parking, korowód dzieli się przy drzwiach obrotowych, tu jego potencjał się kończy, możliwość zmienia się w życzenie, bardziej realne, wybiegające w przód: żeby już był fajrant, weekend, urlop, emerytura. Wąż pracowników traci zęby.
W jakim stanie był wąż, zanim mu je wyrwano?
W jakim stanie były zęby węża, zanim je wyrwano?
Jakie to były zęby?
Jaki to był wąż?
I co właściwie powinno się stać?”

To jednak nie koniec atrakcji! Po pierwsze, autorka usiłuje opisywać pracę w Amazonie, choć nie spędziła w nim nawet tytułowego miesiąca. Znaczną część swojego kontraktu przebywała bowiem na… zwolnieniu lekarskim. Po drugie, sama przyznaje, że trafiła do magazynowej hali ze względu na kłopoty finansowe spowodowane brakiem kontroli nad wydawaniem pieniędzy. Cóż… Po trzecie wreszcie (i chyba najważniejsze), Heike Geissler nie kryje swojego pogardliwego stosunku do pracy w ogóle. Tu już nie chodzi nawet o Amazona. Autorka jest święcie przekonana, że świat powinien być tak urządzony, aby nikt pracować nie musiał. Jak to zrobić? Tego niestety nie zdradza, ale obawiam się, że przy takim podejściu może nie zrobić kariery również w innych branżach. No chyba, że sukces zapewnią jej kolejne grafomańskie dzieła o clikbaitowych tytułach…

O złych warunkach pracy w Amazonie napisano już całkiem sporo. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się czegoś o realiach panujących w magazynach Jeffa Bezosa… KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE COŚ INNEGO!!!

Wbrew chwytliwemu tytułowi, „reportaż” Heike Geissler nie mówi o Amazonie właściwie nic. Jest natomiast opisem chorych stanów emocjonalnych autorki, dodatkowo podanym w niestrawnej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ta książka jest najlepszym dowodem na to, że w celu zdobycia wiedzy lepiej sięgnąć po jedno rzetelne opracowanie niż czytać tysiąc bzdurnych stron internetowych. Chcesz dowiedzieć się, co naprawdę stało się na słynnej Przełęczy Diatłowa? Przeczytaj Alice Lungen! Prawda nie jest łatwa, ale z UFO i potworami z jądra ziemi nie ma nic wspólnego.

Ta książka jest najlepszym dowodem na to, że w celu zdobycia wiedzy lepiej sięgnąć po jedno rzetelne opracowanie niż czytać tysiąc bzdurnych stron internetowych. Chcesz dowiedzieć się, co naprawdę stało się na słynnej Przełęczy Diatłowa? Przeczytaj Alice Lungen! Prawda nie jest łatwa, ale z UFO i potworami z jądra ziemi nie ma nic wspólnego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Książka Violetty Krasnowskiej jest kolejnym, bolesnym dowodem na to, że policja, prokuratura i sądy nie są niczym więcej niż tylko zwykłymi państwowymi urzędami. Ich funkcjonariusze to typowi biurokraci, dla których wykrycie sprawcy zbrodni jest kolejnym postępowaniem administracyjnym. Takim samym jak zarejestrowanie samochodu, wystawienie dowodu osobistego czy rozpisanie przetargu na meble dla urzędu. A że w więzieniu siedzi niewinny człowiek i prawdziwy morderca pozostaje na wolności? Trudno. Ważne, żeby zgadzały się papiery.

Książka Violetty Krasnowskiej jest kolejnym, bolesnym dowodem na to, że policja, prokuratura i sądy nie są niczym więcej niż tylko zwykłymi państwowymi urzędami. Ich funkcjonariusze to typowi biurokraci, dla których wykrycie sprawcy zbrodni jest kolejnym postępowaniem administracyjnym. Takim samym jak zarejestrowanie samochodu, wystawienie dowodu osobistego czy rozpisanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mam wobec "Nie zdążę" bardzo mieszane uczucia. Zgadzam się, że książka porusza temat ważny społecznie, nie mam wątpliwości, co do reporterskiego talentu autorki. No ale...

Dwie uwagi

Pierwsza dotyczy stosunku autorki do osób zmotoryzowancyh. Mówiąc prościej - posiadaczy i użytkowników samochodów, którzy świadomie nie chcą korzystać z jakiejkolwiek komunikacji zbiorowej. Wolą własne auto i koniec!
Dawno już zauważyłem, że użytkownicy dróg w Polsce dzielą się na trzy, zamknięte i zwalczające się kasty. Kierowcy chcieliby, aby ze świata zniknęli piesi oraz rowerzyści i żeby pozostały na nim tylko autostrady i parkingi. Piesi, szczególnie ci w dużych miastach, marzą o zagładzie wszelkiej motoryzacji i zamianie wszystkich ulic na deptaki. Rowerzyści najchętniej wymordowaliby kierowców i pieszych.
Sam jestem kierowcą, rowerzystą i pieszym. Prowadząc samochód jakoś jednak nie odczuwam potrzeby anihilacji przechodniów i cyklistów. Do jazdy rowerem nigdy nie potrzebowałem spędów w rodzaju Masy Krytycznej, złośliwie blokującej ulice. Idąc piechotą nie wchodzę na drogi i ścieżki rowerowe. Dla mnie to wszystko bardzo proste. Niestety, odnoszę wrażenie, że autorka jest częścią tego sekciarskiego podziału. Gdyby tylko mogła, posiadacze samochodów skończyliby marnie.

Druga uwaga dotyczy likwidacji połączeń kolejowych. Zgadzam się z autorką, że zagłada kolei i odcięcie tysięcy wsi i miasteczek od pociągów to klęska współczesnej Polski. Moim zdaniem Olga Gitkiewicz zbyt dużą część odpowiedzialności za ten stan zrzuca wyłącznie na (skądinąd chore) realia ekonomiczne III RP. Na prywatyzację, optymalizację, cięcia na wszystkim. To tylko część prawdy. Dużo winy leżało też po stronie PKP. Bizancjum, w którym pociągi były najmniej istotne. Podział kolei na pierdylion spółek też nie mógł niczego zmienić. Zresztą w tych wszystkich nowych firmach... wszystko zostało po staremu. Tak samo jest też w liniach kolejowych podlegających samorządom. Urzędy Marszałkowskie to biurokracja, kolesie i ciepłe posadki. Ta sama historia. Czy wobec tego możliwa jest zmiana? Obawiam się, że nieprędko. Zawsze byłem pesymistą.

I na koniec. Choć nie wszystko mi się podoba i nie ze wszystkim się zgadzam, uznanie dla autorki za podjęcie tematu. I jej tytaniczną (choć pewnie bardzo przyjemną) pracę.

Mam wobec "Nie zdążę" bardzo mieszane uczucia. Zgadzam się, że książka porusza temat ważny społecznie, nie mam wątpliwości, co do reporterskiego talentu autorki. No ale...

Dwie uwagi

Pierwsza dotyczy stosunku autorki do osób zmotoryzowancyh. Mówiąc prościej - posiadaczy i użytkowników samochodów, którzy świadomie nie chcą korzystać z jakiejkolwiek komunikacji zbiorowej....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Światem nie rządzi spisek. Światem rządzą pieniądze i informacja! Rewelacyjna książka, która jak żadna zdradza, co naprawdę kształtuje naszą współczesność. Współczesność, która niebawem bardzo się zmieni. Tylko nikt jeszcze nie napisał w jaki sposób i jakie zakulisowe umowy za tym stoją.

Światem nie rządzi spisek. Światem rządzą pieniądze i informacja! Rewelacyjna książka, która jak żadna zdradza, co naprawdę kształtuje naszą współczesność. Współczesność, która niebawem bardzo się zmieni. Tylko nikt jeszcze nie napisał w jaki sposób i jakie zakulisowe umowy za tym stoją.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Prześniona rewolucja” to książka bardzo ważna. Jej doniosłość polega na tym, że opisuje wydarzenia, które w sposób fundamentalny ukształtowały współczesną Polskę i jej społeczeństwo, a których większość z nas… nie jest nawet świadoma. Powinien przeczytać ją każdy, kogo choć trochę zajmują mechanizmy rządzące naszym życiem publicznym.

„Prześniona rewolucja” to książka bardzo ważna. Jej doniosłość polega na tym, że opisuje wydarzenia, które w sposób fundamentalny ukształtowały współczesną Polskę i jej społeczeństwo, a których większość z nas… nie jest nawet świadoma. Powinien przeczytać ją każdy, kogo choć trochę zajmują mechanizmy rządzące naszym życiem publicznym.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedyś pisałem na LC, że miałem nie czytać "Miedzianki". Teraz dokładnie to samo mógłbym powiedzieć o "Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz". Bo cóż interesującego może być w historii jakiegoś nieznanego duńskiego pisarza? I w jego zapomnianej powieści o jakimś wydumanym miasteczku? Nic. Absolutnie nic - myślałem sobie. A wszelkie opisy ostatniej książki Springera tylko mnie w tym przekonaniu utwierdzały. No ale przeczytałem "Dwunaste...". Taki prezent świąteczny. I co? Jestem jeszcze bardziej pewny, że Filip Springer nawet z opisu widoku za oknem byłby w stanie uczynić fascynującą lekturę.

Kiedyś pisałem na LC, że miałem nie czytać "Miedzianki". Teraz dokładnie to samo mógłbym powiedzieć o "Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz". Bo cóż interesującego może być w historii jakiegoś nieznanego duńskiego pisarza? I w jego zapomnianej powieści o jakimś wydumanym miasteczku? Nic. Absolutnie nic - myślałem sobie. A wszelkie opisy ostatniej książki Springera tylko mnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejny klon "Lotu nad kukułczym gniazdem". Czyta się co prawda dobrze, jest kilka ciekawych zwrotów akcji, ale finał jest łatwo przewidywalny. Jeszcze jeden dowód na to, że reportażysta nie powinien rozmieniać się na drobne i na siłę tworzyć fikcyjnych historii. Najbardziej dramatyczne scenariusze pisze samo życie. Justyna Kopińska wie o tym najlepiej.

Kolejny klon "Lotu nad kukułczym gniazdem". Czyta się co prawda dobrze, jest kilka ciekawych zwrotów akcji, ale finał jest łatwo przewidywalny. Jeszcze jeden dowód na to, że reportażysta nie powinien rozmieniać się na drobne i na siłę tworzyć fikcyjnych historii. Najbardziej dramatyczne scenariusze pisze samo życie. Justyna Kopińska wie o tym najlepiej.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to