Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Po "Odmieńcu" przyszedł czas na kolejny tom nienazwanej serii grozy wydawnictwa MAG. Opis tej książki już bardziej mnie zachęcał niż do poprzedniej. Zapowiadał tajemniczą sektę, zagadki do rozwiązania a ja spodziewałem się pewnego rodzaju mistycyzmu, może wątków nadnaturalnych i jakiegoś tajemnego bóstwa (za dużo Lovecrafta, wiem). Dzieło Evensona pokazało mi jak daleko byłem od prawdy.

Książka na, którą składają się dwie, łączące się ze sobą, nowele - "Bractwo okaleczonych" i "Dni ostatnie" - to surowy, odarty z zbędnych opisów kryminał noir z elementami odwrotnego slashera. Autor nie marnuje czasu na tłumaczenie świata przedstawionego, tylko od razu od pierwszej strony rzuca czytelnika w głąb pędzącej akcji. Tu, tak jak w poprzedniej, czułem niepokój ale zamiast poprzedniego "co tu się kurde odpiernicza?!" pojawił się zaskakująco duży dyskomfort. Prócz niego odkryłem dlaczego tak wiele osób ta książka podzieliła, bo słyszałem równie dużo pochwalnych jak i negatywnych opinii. Problemem tej powieści, który zarazem nie jest problemem, są liczne, na prawdę liczne, amputacje. Więc jeśli mnie, nawykłego do horrorów i wielbiciela slasherów, wprawiły w dyskomfort to co zrobią z kimś "spokojniejszym" ode mnie. A to tylko początek, bo Brian Evenson prześciga się sam ze sobą w coraz to wymyślniejszych sposobach opisania rosnącej masakry.

Jest to problemem dla osób, które nie szukają tego rodzaju lektury i problemem dla niewinnych osób, nie wiedzących, że istnieją takiego rodzaju lektury. Nie jest to problemem dla mnie, gdyż może niekoniecznie szukam czegoś takiego w treści, to potrafię docenić i znaleźć tu coś dla siebie. Książka pozostawia na czytelniku ślad, od dziś na pewno inaczej będę patrzył na kogokolwiek z tasakiem bądź protezą. Ach ten niepokój...

Po "Odmieńcu" przyszedł czas na kolejny tom nienazwanej serii grozy wydawnictwa MAG. Opis tej książki już bardziej mnie zachęcał niż do poprzedniej. Zapowiadał tajemniczą sektę, zagadki do rozwiązania a ja spodziewałem się pewnego rodzaju mistycyzmu, może wątków nadnaturalnych i jakiegoś tajemnego bóstwa (za dużo Lovecrafta, wiem). Dzieło Evensona pokazało mi jak daleko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham horrory filmowe i książkowe, lubię weird fiction, lubię dziwne pomysły. Więc nienazwana seria grozy z wydawnictwa MAG jest czymś na co bardzo czekałem. Czekałem do tego stopnia, że zmieniłem drastycznie swoje plany czytelnicze i dostosowywałem rozpoczęte lektury tak bardzo, że mam rozpoczęte aż cztery książki na raz. A zawsze jestem monogamistą i czytam po jednej na raz. Jednak tu aż się paliłem do zapoznania się z najnowszymi premierami. Pojawiła się kwestia od czego by tu zacząć. "Drood" odpadał ze względu na zbyt dużą ilość stron a plany napięte, "Ballada o Czarnym Tomie" również bo muszę nadgonić Lovecrafta (jedna z rozpoczętych lektur) więc pozostały trzy. Bazując na samych opisach wydawniczych Odmieniec przyciągał mnie najmniej więc postanowiłem od niego rozpocząć nową serię. Jeśli to jest najmniej przyciągająca książka to "o jejku!". Jak dużo radości dadzą mi pozostałe!

W trakcie lektury towarzyszyły mi dwa odczucia - niepokój oraz myśl "co tu się kurde odpiernicza?!". Książka LaValla rozpoczyna się spokojnie niczym zwykła powieść obyczajowa. Autor co pewien czas przemyca nam niepokojące wstawki, po których unosimy brwi marszcząc czoło jednak później w tekście poddaje nam pod wątpliwość czy faktycznie to było niepokojące czy też nie, jakby wygładzał zmarszczki szpachelką dalszego ciągu. Autor serwuje nam historię poznania się i miłości Briana Westa i Lilian Kagwy. Oszukuje nas implikując, że będzie to powieść o nich jednak już po kilkudziesięciu stronach Brian znika z kart powieści a Lilian schodzi na dalszy plan. U steru znajduje się ich syn, Apollo, i jego poznanie się i miłość z Emmą Valentine. Obyczajowa sielanka, randki, ślub i w końcu pojawia się ich syn, Brian. Generalnie od tego momentu autor wrzuca nas do betoniarki, uruchamia silnik a świat staje na głowie. Powieść obyczajowa zmienia się w dramat, przechodzi w horror by wrócić znów do obyczajowości, dramatu, horroru, baśni i gatunku pod tytułem "ożeż w mordę!". Przynajmniej kilka a może i nawet kilkanaście razy łapałem się na myśli "a więc o to w tej książce chodzi" by po kilkunastu stronach jednak zmieniać zdanie. I tak przez czterysta stron.

Victor LaValle zdecydowanie potrafi pisać, jestem przyzwyczajony do zwrotów akcji, jestem przyzwyczajony do różnych uczuć ale tu tak sprawnie wodził mnie za nos i tak sprawnie prowadził mnie przez fabułę, że byłem totalnie bezradny. Zaniepokojony, skonfundowany i niecierpliwy co dalej się wydarzy. Skończyłem książkę kilkadziesiąt minut temu a nadal czuję niepokój po niej. Jestem pewien, że prędko nie minie i również pewien, że do książki wrócę nie jeden raz.

Kocham horrory filmowe i książkowe, lubię weird fiction, lubię dziwne pomysły. Więc nienazwana seria grozy z wydawnictwa MAG jest czymś na co bardzo czekałem. Czekałem do tego stopnia, że zmieniłem drastycznie swoje plany czytelnicze i dostosowywałem rozpoczęte lektury tak bardzo, że mam rozpoczęte aż cztery książki na raz. A zawsze jestem monogamistą i czytam po jednej na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Byłem pełen obaw co do tej książki. Z jednej strony uwielbiam Starą Republikę i wszystko co się dzieje na setki i tysiące lat przed filmami. Przeogromne pole do popisu, nie ograniczone postaciami znanymi z dużego ekranu. Gigantyczny potencjał, który mocno mnie przyciągał. Z drugiej strony to co Disney zrobił z nowym kanonem woła o pomstę do nieba. Skopana nowa trylogia filmowa, gnioty książkowe typu "Tarkin". Moje wątpliwości były słuszne.

Jednak im dalej zagłębiałem się w lekturze tym obawy malały a radość rosła. Książka ma powolny start, przez pierwsze rozdziały trzeba przebrnąć, bo początkowo budują wrażenie przypadkowości. Dopiero później wszystko zaczęło łączyć się w interesującą całość. Z każdą stroną akcja nabiera tempa, sekrety i zawiłości z czasem zaczynają się wyjaśniać. Mamy tam wszystko: akcję, bitwy, pościgi, zdrady, niespodziewane zwroty akcji, walki na ziemi i w powietrzu. Zżywamy się z bohaterami, cierpimy po ich utracie oraz cieszymy się z ich tryumfów. Końcówka jest bardzo satysfakcjonująca ale kilka pozostawionych tajemnic sprawia, że się wiercę! Kim na prawdę jest Marchion Ro? Kim jest jego rodzina? Czym był przedmiot, który rozświetlił się w jego dłoni? Dlaczego nie boi się Jedi?

Dzieło Charlesa Soula jest bardzo wciągające, przykuwa czytelnika i doprowadza do zarywania niejednej nocy. To bardzo udany początek serii i nie mogę się doczekać drugiego tomu zaplanowanego na listopad. Moja miłość do książkowych Gwiezdnych Wojen zapłonęła nowym Światłem. Światłem Jedi!

Byłem pełen obaw co do tej książki. Z jednej strony uwielbiam Starą Republikę i wszystko co się dzieje na setki i tysiące lat przed filmami. Przeogromne pole do popisu, nie ograniczone postaciami znanymi z dużego ekranu. Gigantyczny potencjał, który mocno mnie przyciągał. Z drugiej strony to co Disney zrobił z nowym kanonem woła o pomstę do nieba. Skopana nowa trylogia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam skompletowaną Anatomię Zbrodni, dokupiłem "Sekret, którego nie zdradzę" a teraz zdobyłem i ten egzemplarz. Przez większość dwudziestu książek bawiłem się nieźle. Bywały książki dobre, bywały bardzo dobre i bywały totalne nieporozumienia jak "Ciało" czy "Grzesznik". Niestety "Kształt Nocy" zalicza się do kategorii dwóch powyższych.

Główna bohaterka to Ava Colette, kobieta tak irytująca i użalająca się nad sobą, że mam ochotę przerwać abstynencję i sięgnąć po butelkę wina, w której ona ciągle topi smutki. Gdy po trzystu stronach poznajemy powód ciągłego użalania się nad sobą natrafiamy na unikalny moment w literaturze. Kibicujemy mordercy przeciwko naszej protagonistce! Dodajmy do tego wątek romantyczny rodem ze "Zmierzchu" skrzyżowany z "50 twarzami Greya" i mamy przepis na niezły gniot.

Książkę czyta się średnio, niby wciąga ale jednocześnie daje po mordzie głupotą, rozwiązłością i kopiowaniem motywów filmowych. Nastawiłem się na kolejny dobry thriller autorstwa Tess Gerritsen a otrzymałem fanfica napalonej piętnastolatki... Nie polecam, czytacie na własną odpowiedzialność!

Mam skompletowaną Anatomię Zbrodni, dokupiłem "Sekret, którego nie zdradzę" a teraz zdobyłem i ten egzemplarz. Przez większość dwudziestu książek bawiłem się nieźle. Bywały książki dobre, bywały bardzo dobre i bywały totalne nieporozumienia jak "Ciało" czy "Grzesznik". Niestety "Kształt Nocy" zalicza się do kategorii dwóch powyższych.

Główna bohaterka to Ava Colette,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O kurde, o kurde, o kurde! Z początku podchodziłem do całego Meekhanu z rezerwą. Nasza rodzima fantastyka nie sięga jakoś wyżyn - Pan Lodowego Ogrodu to nuuuuda z fajnymi elementami ale niewiele ich, Inkwizytor ma ciekawy świat ale irytuje ciągłe powtarzany schemat o głównym bohaterze oraz sprowadzanie kobiet tylko do jednej roli... Jedynie Wiedźmin i wspaniała Trylogia Husycka się jako tako trzymają. Wszystkim im daleko do wykreowanego Cosmere przez Brandona Sandersona, jeszcze dalej do Martinowskiej Pieśni Lodu i Ognia czy Malazańskiej Księgi Poległych spod pióra Stevena Eriksona. Długo przyszło nam czekać na coś co może konkurować z zagranicznymi potęgami fantastyki. I wiecie co? Doczekaliśmy się!

Już pierwsze opowiadanie od Czerwonych Szóstkach z Belenden zdobyło moje serce. Nie przypuszczałem, że w zaledwie 50 stron cały świat aż tak mnie porwie. Brutalność, magia, panteon bóstw, cały ogrom historii i świata wciska w fotel. A to dopiero początek bo zaczyna się intryga, niesamowicie wielowątkowa intryga. Czytając aż drżę z radości co spotka mnie na kolejnej stronie. Kto z kim i przeciw komu? Co się stało z tamtymi? Kim do cholery są Ci? Co tu się dzieje? O kurde, o kurde, o kurde!

Za mną pięć wspaniałych tomów, w raz z każdym kolejnym poziom stale rośnie i coraz bardziej wciska mnie w fotel. Jeśli tak dalej pójdzie to ukochana Pieśń Lodu i Ognia może zostać zdetronizowana jako mój numer jeden :O
Jedyną wadą jest brak szóstego tomu w moim posiadaniu, ja chcę czytać dalej!

O kurde, o kurde, o kurde! Z początku podchodziłem do całego Meekhanu z rezerwą. Nasza rodzima fantastyka nie sięga jakoś wyżyn - Pan Lodowego Ogrodu to nuuuuda z fajnymi elementami ale niewiele ich, Inkwizytor ma ciekawy świat ale irytuje ciągłe powtarzany schemat o głównym bohaterze oraz sprowadzanie kobiet tylko do jednej roli... Jedynie Wiedźmin i wspaniała Trylogia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po rozpoczęciu kolekcji prasowych Grishama i Cobena doceniłem ten format wydawania książek. Niska cena, twarda oprawa i brak podziału na tomy przemawiają do mnie wystarczająco by zacząć rozglądać się za przegapionymi seriami. Wybór i łut szczęścia padł na Tess Gerritsen, zakupu dokonałem i czytam z zapałem by wszystkie osiemnaście prędko ukończyć. Recenzji pierwszych trzech tomów nie napisałem i nie planuję, już od jakiegoś czasu nie pisuję recenzji całkowicie pozytywnych by uniknąć wtórności. Każda wyglądałaby tak samo przy użyciu tych samych słów. Wolę dawkować pozytywne recenzje by z poziomu komentowania Stejlaua ("wyśmienicie"; "znakomicie") i nie spaść poziomem do Szpakowskiego ("Okazja" x1000).

Tu jednak nie da się znaleźć aż tylu pozytywów by recenzja wyszła wtórnie. Na okładce wyraźny napis "Anatomia Zbrodni Tom 4", w notce wydawniczej krótki opis o zbrodni, poprzednie książki brutalne i pełne krwawych szczegółów oraz zwrotów akcji. Czemu w takim razie wyszła z tego opowieść o uczuciach i miłosnych rozterkach dwóch bab i ich facetów? Czy ja przypadkiem czytam jakieś romansidło ze zbrodnią w tle? Przepraszam! Tanie romansidło... Gdy pierwsze skrzypce w "Chirurgu" oraz "Skalpelu" grała Jane Rizzoli było bardzo dobrze. Teraz pierwszoplanową pałeczkę przejęła Maura Isles i nie wygląda to najlepiej. Nasza "Królowa Umarłych" na dany moment nie jest nawet w połowie tak ciekawą postacią jak Rizzoli, przy czym wcale Jane nie ustawiła wysoko poprzeczki. Prolog zwiastował dreszczyk strachu i emocji, początkowe wprowadzenie akcji zwiastowało krwawe i tajemnicze śledztwo a potem się zaczęło. "On do mnie nie dzwoni" to może sama do niego zadzwoń? "Zdradził mnie i nie chcę go w moim życiu" to po co proponujesz mu nocleg i biegasz za nim? No kurde, co ja czytam.

Nie umiem tego bardzo dobrze ocenić, nawet jakby była to osobna książka. Tym gorzej, że to kontynuacja wspaniałych poprzednich części. Jeśli w tym kierunku zmierza seria, rozwiązywanie spraw kryminalnych będzie tylko tłem dla spraw uczuciowych głównych bohaterek, to mogę nawet nie ukończyć całej kolekcji... A tego bym nie chciał.

Po rozpoczęciu kolekcji prasowych Grishama i Cobena doceniłem ten format wydawania książek. Niska cena, twarda oprawa i brak podziału na tomy przemawiają do mnie wystarczająco by zacząć rozglądać się za przegapionymi seriami. Wybór i łut szczęścia padł na Tess Gerritsen, zakupu dokonałem i czytam z zapałem by wszystkie osiemnaście prędko ukończyć. Recenzji pierwszych trzech...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobrze zrobiłem odkładając decyzję o kompletowaniu serii. Nie darowałbym sobie gdyby zrażenie się do pierwszej powieści z Myronem Bolitarem spowodowałoby moje rozstanie z Cobenem. "Zostań przy mnie" była wspaniałą lekturą i tak jak poprzednie pochłonąłem ją w dwa dni. Z tą nie było inaczej.

Jake Fisher jest sympatycznym profesorem z Uniwersytetu Lanforda. Poznajemy go na ślubie miłości jego życia... z innym facetem. Z automatu współczujemy mu a kobiety nienawidzimy za to co mu zrobiła. Po złożeniu swojej przysięgi Natalie zmusza naszego protagonistę do złożenia własnej "Obiecaj mi, że zostawisz nas w spokoju". Zabolało nawet mnie, a ja to tylko czytam. Obietnica Jake'a wytrwała sześć lat, do momentu przeczytania pewnego nekrologu. Wtedy się zaczęło. Nic innowacyjnego dalej nie napiszę. Misterna intryga - jak w poprzednich częściach, zwroty akcji wciskające w fotel - jak w poprzednich częściach, zraniony facet goniący za dawną miłością - jak w poprzednich częściach. Cały Coben, niby pisze na jedno kopyto i każda powieść wydaje się taka sama a jednak różnice w nich sprawiają, że każda jedna przyciąga fabułą i intrygą. Schemat na którym bazuje, póki co mi nie zbrzydł ani nie odepchnął a wręcz zachęcił by kupić wszystkie książki z kolekcji.

Po pięciu książkach mamy jedną dobrą, trzy wspaniałe i jedną średnią z odpychającym Panem Idealnym... Jutro w kioskach pojawi się szóstka a zarazem druga o Myronie Bolitarze. Mam nadzieję, że nie będzie już tak wkurzał i nie okaże się, że ma jeszcze więcej zalet a wady nie uświadczy. Tak czy inaczej los mojego portfela jest przesądzony. Co dwa tygodnie będzie z niego ubywać by kupować kolejne Cobeny. Polecam

Bardzo dobrze zrobiłem odkładając decyzję o kompletowaniu serii. Nie darowałbym sobie gdyby zrażenie się do pierwszej powieści z Myronem Bolitarem spowodowałoby moje rozstanie z Cobenem. "Zostań przy mnie" była wspaniałą lekturą i tak jak poprzednie pochłonąłem ją w dwa dni. Z tą nie było inaczej.

Jake Fisher jest sympatycznym profesorem z Uniwersytetu Lanforda. Poznajemy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bądź przeklęta Jio Matiza!

Bądź przeklęta Jio Matiza!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Napis na okładce twierdzi, że mamy w ręku egzemplarz powieści fantasy z najwyższej półki. Przez większość czasu dziwiłem się temu twierdzeniu. Książka jest napisana bardzo lekko i wręcz można odnieść wrażenie, że to opowiadanie dla dzieci, przynajmniej ja tak to odbierałem. Świat przedstawiony nie porywa tak jak w przypadku Sandersona, Zelaznego czy Martina, wszelkie akty brutalności czy zdrad są opisywane jak w podręcznikach do historii w szkole podstawowej. Fakty są przedstawione optymistycznie i w sposób przyswajalny dla czytelnika.

Pomimo tego książka jest wielowarstwowa. I to w ogromnym stopniu! W ciągu czytania jednej strony wszystko może się odwrócić w zupełnie innym, niespodziewanym kierunku. Bohaterowie mogą się sprzymierzyć, poróżnić, zdradzić, zmanipulować inną osobę do tego stopnia, że powodują zdziwienie i konsternację u mnie jak i u Bogów. Bogów którzy sami mają wiele za uszami i grają we własne gry bez końca. Nigdy nie jest się pewnym czy to sam bohater zmienił front, czy też został zmanipulowany przez kogoś innego czy też przez jednego z bogów... O ile nie jest to sam bóg zstępujący na ziemię by namieszać. Będąc w połowie książki i myśląc "jakie przyjemnie czytadło" nie przypuszczałem, że aż tak się zabawi moimi uczuciami. Nikt nie jest w pełni złym albo dobrym, same szarości, nikogo jednoznacznego a mnie przewraca w żołądku z przemyśleń co doprowadzi do czego, kto może co zmienić i co z tego wyjdzie. "Czemu go zdradziłaś?!", "Przecież sama tego chciałaś!" - to jedne z setek komentarzy pojawiających się w głowie w trakcie lektury.

Czy jest to fantasy z górnej półki? To pytanie niech każdy sobie sam zada, bo co człowiek to inna opinia. Na pewno jest to dzieło wyjątkowe i przewrotne. Jak to dobrze, że mam drugą część i liczy sobie ponad 700 stron. Długo bym nie wytrzymał kombinując co dalej i jak się coś rozwinie. Jedynie lęk mnie bierze co pocznę jak skończę drugim tom gdy trzeciego nie widać na horyzoncie. Polecam gorąco!

Napis na okładce twierdzi, że mamy w ręku egzemplarz powieści fantasy z najwyższej półki. Przez większość czasu dziwiłem się temu twierdzeniu. Książka jest napisana bardzo lekko i wręcz można odnieść wrażenie, że to opowiadanie dla dzieci, przynajmniej ja tak to odbierałem. Świat przedstawiony nie porywa tak jak w przypadku Sandersona, Zelaznego czy Martina, wszelkie akty...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiedziałem sobie, że ten tom będzie decydujący, od niego będzie zależeć czy dalej będę kompletował kolekcję Cobena. Niestety po dobrym pierwszym tomie i wspaniałym drugim otrzymałem kolejną "tylko" dobrą książkę i zgrzyty podczas czytania.

Największą zaletą jest łatwość i szybkość w czytaniu, wczoraj pochłonąłem 302 strony a na dziś pozostało jedynie 78 z satysfakcjonującym zakończeniem. Wszystko klarownie wyjaśnione, żadnego naciągania i świetna intryga. Niestety mam problem z głównym bohaterem. Myron Bolitar, bo tak nazywa się protagonista serii, którą rozpoczyna "Bez skrupułów" ma szereg zalet i specjalnych umiejętności. No i z tym mam problem bo chaotycznie wyliczając jest: przystojnym, wysokim, byłym świetnym sportowcem na którego lecą laski. Do tego prawnikiem, byłym pracownikiem FBI, przebiegłym detektywem i agentem sportowym. Mając czarny pas w taekwondo jest bardzo pewny siebie, arogancki i nieustraszony nawet wobec gangstera z bronią. Do tego ma liczne znajomości: zna się z szefem mafii trzęsącym miastem, ma wtyki w FBI, przyjaciela Wina który jest "maszyną do zastraszania i zabijania" oraz najpiękniejszą dziewczynę na świecie... Serio? Nie za dużo tego jak na jedną osobę? Ma on choć jedną wadę? Czytając książkę spodziewałem się jeszcze przeczytać, że w spodniach ma ponad 20cm... Przesadnie dużo tych wspaniałości jak na jednego bohatera. Pan idealny mnie nie przekonuje tak jak bym chciał by przekonał mnie protagonista serii, którą mam kupić.

Decyzję o kompletowaniu całej kolekcji odkładam na później, dotychczasowo kupionych nie żałuję bo to dobre książki. Polecam również i tą mimo tak "idealnego" bohatera.

Powiedziałem sobie, że ten tom będzie decydujący, od niego będzie zależeć czy dalej będę kompletował kolekcję Cobena. Niestety po dobrym pierwszym tomie i wspaniałym drugim otrzymałem kolejną "tylko" dobrą książkę i zgrzyty podczas czytania.

Największą zaletą jest łatwość i szybkość w czytaniu, wczoraj pochłonąłem 302 strony a na dziś pozostało jedynie 78 z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No Panie Coben, tym razem mnie Pan do siebie przekonał. Drugi tom serii „W labiryncie kłamstw” wywołał smutek mojego portfela oraz wielką radość mojej osoby ze wspaniałej książki.

W poprzedniej recenzji nie brakowało porównań więc i w tej będą. W tej książce nie widziałem innych podobieństw do Grishama poza wspaniałym zawrotnym tempem, książka znów została pochłonięta w dwa dni, a o czymś to świadczy. Za to bliżej mu do Ludluma co jest sporym komplementem z moich ust. Autorowi wciąż mu do niego brakuje i bardzo się z tego cieszę, gdyż musi być ktoś pomiędzy mistrzem thrillerów, a średniakami. Książka poza, wcześniej wspomnianym, zawrotnym tempie akcji i świetnie wpasowanym humorem, ma w sobie wspaniałą, wielowątkową intrygę. Chylę czoła przed jej złożonością. Ogrom zwrotów akcji, szczegółów i wątków wywracającą powieść z boku na bok, a czytelnika skręcają z ciekawości co będzie dalej. Cobenowi do Deavera wciąż brak ale zbliża się. Więcej takich książek Panie Coben, więcej!

Już za dwa tygodnie przekonam się, czy trzeci tom kolekcji będzie potwierdzeniem kunsztu tej książki czy też słabszą wersją, jak pierwszy tom. Wtedy też podejmę decyzję o kompletowaniu serii. Póki co delektuję się posiadaniem świeżo przeczytanego tomu i gorąco go polecam.

No Panie Coben, tym razem mnie Pan do siebie przekonał. Drugi tom serii „W labiryncie kłamstw” wywołał smutek mojego portfela oraz wielką radość mojej osoby ze wspaniałej książki.

W poprzedniej recenzji nie brakowało porównań więc i w tej będą. W tej książce nie widziałem innych podobieństw do Grishama poza wspaniałym zawrotnym tempem, książka znów została pochłonięta w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje zapoznanie się z książkami Cobena przyspieszyła, tak jak w przypadku książek Grishama, kolejna kolekcja wydawnicza. Z niską ceną oraz twardą oprawą nie mogłem dyskutować więc wszedłem w posiadanie pierwszego tomu pt.: "Nie mów nikomu".

Do tej pory mam za sobą trzy książki Grishama i ze smutkiem muszę przyznać, że czytając tę książkę nie widziałem żadnej różnicy między autorami. Zawrotne tempo, tajemnica, kilka frakcji, ktoś okazuje się być kimś innym niż się go znało - ot cały schemat. Miałem wrażenie że czytałem Grishama, a nie Cobena. A tak nie powinno być. O ile ten pierwszy pisze kryminały prawnicze, które mnie zachwyciły, o tyle książka tego drugiego kwalifikuje się bardziej jako thriller, a tu już niestety mam porównanie do Ludluma. To samo można powiedzieć o przewrotnym zakończeniu i zwrotach akcji. Tu też mam porównanie do Deavera. Przykro mi Panie Coben, nie zdaje Pan w moich oczach egzaminu na super thriller tą powieścią. Jednakże książkę bardzo szybko się czyta. Pierwszego dnia połknąłem 270 stron, a nie miałem całego dnia na czytanie. Jest wciągająca, intrygująca i zatrzymuje czytelnika na tyle długo by pies miał pretensje o przekładany spacer, o kolejny rozdział.

Na pewno dam szansę serii i kupię drugi tom, a potem się okaże czy mój portfel zapłacze skórzanymi łzami. Oby kolejna książka nie była już tak przewidywalna. Polecam

Moje zapoznanie się z książkami Cobena przyspieszyła, tak jak w przypadku książek Grishama, kolejna kolekcja wydawnicza. Z niską ceną oraz twardą oprawą nie mogłem dyskutować więc wszedłem w posiadanie pierwszego tomu pt.: "Nie mów nikomu".

Do tej pory mam za sobą trzy książki Grishama i ze smutkiem muszę przyznać, że czytając tę książkę nie widziałem żadnej różnicy między...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sanderson znów to zrobił. Po raz kolejny przebił moje oczekiwania i zapewnił mi wspaniałą lekturę. Tak jak przewidywałem zrobił również taki cliffhanger, że można się popłakać na myśl o konieczności oczekiwania na ostatnią część...

To na co narzekałem w poprzedniej recenzji zostało mi wynagrodzone. Jest skupienie na Kręgu i na bardziej ludzkich czynnikach. Mamy tu wszystko czego można zapragnąć: rozwój bohaterów i ich relacji, zaskakujące zwroty akcji, posuwanie wątków naprzód w nowych i bardzo obiecujących kierunkach. A jest ich od groma! Co zrobi Krąg? Czy wybuchnie wojna? Kim jest nowa frakcja z epilogu? Kim/czym jest Trell? Czy postać z cliffhangera jest tym kim myślę?! Lepiej żeby ostatnia część miała z 800 stron i odpowiedziała mi na wszystkie pytania bo wewnętrznie mnie skręca z ciekawości.

Mając za sobą wszystkie dostępne tomy Ostatniego Imperium mogę z całym przekonaniem powiedzieć: druga trylogia nie jest gorsza od pierwszej! Przypadła mi bardzo do gustu i chcę więcej, o wiele wiele więcej. Spodobała mi się na tyle, że czuję smutek z faktu pożegnania się z historią Waxa, Steris, Wayne'a i Marasi w następnej, ostatniej części. Polecam gorąco!

Sanderson znów to zrobił. Po raz kolejny przebił moje oczekiwania i zapewnił mi wspaniałą lekturę. Tak jak przewidywałem zrobił również taki cliffhanger, że można się popłakać na myśl o konieczności oczekiwania na ostatnią część...

To na co narzekałem w poprzedniej recenzji zostało mi wynagrodzone. Jest skupienie na Kręgu i na bardziej ludzkich czynnikach. Mamy tu wszystko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po wielu autorach spodziewałbym się próby oszukania mnie ale nie po Sandersonie. Na 50 stron przed końcem byłem zaniepokojony, że większość ludzi ma rację - druga trylogia Ostatniego Imperium jednak nie dorównuje pierwszej. Po raz pierwszy cieszę się, że zostałem oszukany.

Zacznijmy od największego zgrzytu dla mnie. Stop Prawa zapowiadał fantastyczne kryminały z gangami i zagadkami. Tu mamy rozwinięcie tego ale uważam, że poszło to w złym kierunku. Zamiast skupić się dalej na tajemniczym Kręgu na pierwszy plan wysunęła się inna osoba według mnie niepasująca do konwencji kryminału ze stróżami prawa. Kolejnym zgrzytem jest wywyższanie postaci Waxilliuma. O wiele lepiej się to czytało gdy był "tylko" stróżem prawa, a nie, jak się okazuje, narzędziem boga poznającym istoty zbyt ważne by mogły zwrócić uwagę na zwykłego konstabla. Nie pasuje mi to, prostota poprzedniej części była zdecydowanie lepsza.
Jednakże tak było do 300 strony, potem nadeszły znaczące zwroty akcji i wybaczam Sandersonowi jego błędy. Końcowe odkrycie zmieniające nasze postrzeganie całej historii oraz kierunek, w którym historia dalej może się potoczyć jest ogromnie intrygująca. No i mamy Wayne, postać jest kopalnią mądrości oraz żartów przyprawiających o bóle brzucha.

Bardzo się cieszę z posiadania Żałobnych Opasek bo ciekawość zjadłaby mnie żywcem gdybym musiał czekać jakiś czas na wyjaśnienia. Z kolei smucę się bo historia Waxa nie zamknie się w niej i jeśli Opaski zakończą się równie intrygująco to biada mi! Polecam!

Po wielu autorach spodziewałbym się próby oszukania mnie ale nie po Sandersonie. Na 50 stron przed końcem byłem zaniepokojony, że większość ludzi ma rację - druga trylogia Ostatniego Imperium jednak nie dorównuje pierwszej. Po raz pierwszy cieszę się, że zostałem oszukany.

Zacznijmy od największego zgrzytu dla mnie. Stop Prawa zapowiadał fantastyczne kryminały z gangami i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W twórczości Sandersona odkrywam jak bardzo mój gust jest odmienny od większości czytelników. Duża liczba fanów twierdzi, że pierwsza trylogia Z mgły zrodzonego jest najlepszym światem Sandersona gdy ja bardzo ją lubiąc jednak wolę Elantris. Tak też większość twierdzi, że druga trylogia dziejąca się 300 lat po czasach Vin i Elenda nie umywa się do poprzedzających części. Tu również się nie zgadzam.

Z początku byłem zawiedziony objętością książki. 295 stron w porównaniu do przedziału 700-800 do których przyzwyczaiła nas pierwotna trylogia to mało. Jednakże ma to swoje zalety, piorunującym tempem się ją pochłania a to za sprawą wartkiej akcji. Nie przypuszczałbym iż połączenie mocy allomantycznych z klimatem XIX wieku wyjdzie tak naturalnie i wspaniale. W rozwój elektryczności, silników, pociągów idealnie wpasowuje się rozwój walk allomantów bronią strzelecką. Sanderson dodaje do tego klimat westernów, stróże prawa walczący z bandytami rabującymi pociągi, ratującymi damy z opresji i strzelającymi się na każdej stronie. Więcej Panie Sanderson, proszę o więcej! Zwłaszcza przez pojawienie się dwóch wcześniej znanych nam postaci. Do tego zagadki kryminalne i zwroty akcji. Wspaniałe połączenie fantasy z kryminałem, chylę czoła autorowi.

Książkę jak w sumie wszystko Sandersona grzech nie polecić, już zaczyna brakować słów pochwalnych a jeszcze tyle książek i światów przede mną. Uciekam do Cieni Tożsamości nim Wayne mi ją na coś wymieni!

W twórczości Sandersona odkrywam jak bardzo mój gust jest odmienny od większości czytelników. Duża liczba fanów twierdzi, że pierwsza trylogia Z mgły zrodzonego jest najlepszym światem Sandersona gdy ja bardzo ją lubiąc jednak wolę Elantris. Tak też większość twierdzi, że druga trylogia dziejąca się 300 lat po czasach Vin i Elenda nie umywa się do poprzedzających części. Tu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie doceniłem Sandersona. Nie przypuszczałem, że coś jeszcze z pod jego pióra może mnie zaczarować równie bardzo jak Archiwum Burzowego Światła. Cieszę się z mej niechlubnej pomyłki i delektuję każdym wspomnieniem wspaniałego świata z tej książki.

Elantris to wielkie miasto pełne nieumarłych powoli zamieniających się w zombie. Nie, nie stroję sobie żartów. No serio! Fabuła rozpoczyna się od księcia Raodena, jedynego syna króla i nadziei królestwa na normalne rządy, zapadającego na chorobę kwalifikującą go do biletu w jedną stronę za mury Elantris. Chwile po jego zamknięciu w enklawie zombie do portu przybywa jego niedoszła małżonka. Pechowo, prawda? To jeszcze nic. Zaraz po wyjściu na suchy ląd dowiaduje się, że została wdową zanim jeszcze wzięła ślub a kontrakt małżeński zobowiązuje ją do pozostania w domu pana młodego oraz zabrania ponownego zamążpójścia. Wystarczająco przechlapane? No to wiedzcie, że następnym statkiem zawijającym do portu przybywa Hrathen, jeden z najwyższych kapłanów Shu-Dereth, nie do końca pokojowej religii wyznającą zasadę "wierz w to co ja albo zostaniesz zniszczony", z misją nawrócenia wszystkich w królestwie w ciągu trzech miesięcy albo rozpocznie się inwazja i anihilacja... Wystarczająco dużo pecha oraz problemów? A to dopiero pierwsze 50 stron. W pozostałych 610 stronach czekają nas historie tych trojga bohaterów, ich starania i dążenia do różnych celów przeszkadzających sobie wzajemnie.

Książka jest majstersztykiem. Ogrom tajemnic, mistyki, relacji międzyludzkich, intryg i zwrotów akcji powala na kolana. Gdy już raz wpadnie się w ten zaczarowany świat nie ma ucieczki ani ratunku. Trzeba czytać, czytać i jeszcze raz czytać a następnie czekać, czekać i jeszcze raz czekać na dwie zapowiedziane kontynuacje za dłuższy czas. Warto! Gorąco polecam!

Nie doceniłem Sandersona. Nie przypuszczałem, że coś jeszcze z pod jego pióra może mnie zaczarować równie bardzo jak Archiwum Burzowego Światła. Cieszę się z mej niechlubnej pomyłki i delektuję każdym wspomnieniem wspaniałego świata z tej książki.

Elantris to wielkie miasto pełne nieumarłych powoli zamieniających się w zombie. Nie, nie stroję sobie żartów. No serio! Fabuła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem pełen podziwu dla Brandona Sandersona. Facet potrafi tworzyć regularnie obszerne ponad 600 stronne powieści z całkowicie nowych światów. Żadne nie są wtórne ani schematyczne. Każda jedna ma unikalny świat i unikalne dla siebie nadnaturalne moce, prawa, tajemnice i bohaterów. Tym bardziej czekam na zapowiedziane ich połączenie w przyszłości.

Ale już o samym Rozjemcy. Jeśli ktoś kocha kolory to ta książka jest dla niego! Na nich opiera się cały świat magiczny. Mamy dwie siostry, córki króla Idris, które zostają wciągnięte w ten świat przez traktat pokojowy między ich królestwem a Hallandren gdzie spotykamy dwoje kolejnych bohaterów: Boga oraz brodacza ze wspaniałym mieczem (czytelnicy Archiwum Burzowego Światła na pewno dłuższy czas poświęcą na zastanowienie się czy jest on sprenem czy też nie, a jeśli tak to jakie są tego implikacje). Świat jest fantastyczny, intrygi i zwroty akcji wciągają a stopniowo narastające jej tempo powoduje pochłonięcie ostatnich 300 stron w dwa dni!

Tradycyjnie książkę jak i pozostałe spod pióra Sandersona gorąco polecam. Dodatkowo przyciągnąć może fakt najładniejsza według mnie okładka książki jaką widziałem :) Udaję się teraz do świata Z mgły zrodzonego jednocześnie wzdychając do Porannej Rosy...

Jestem pełen podziwu dla Brandona Sandersona. Facet potrafi tworzyć regularnie obszerne ponad 600 stronne powieści z całkowicie nowych światów. Żadne nie są wtórne ani schematyczne. Każda jedna ma unikalny świat i unikalne dla siebie nadnaturalne moce, prawa, tajemnice i bohaterów. Tym bardziej czekam na zapowiedziane ich połączenie w przyszłości.

Ale już o samym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bez zbędnych ceregieli - ta książka jest Ojcem Chrzestnym II literatury! Tym czym powinna być kontynuacja. Pierwsza część mimo mego uprzedzenia do literatury sci-fi wciągnęła mnie bezpowrotnie swoją fabułą, bohaterami i ich historiami. Upadek rozwija to co w poprzedniczce najlepsze kontynuując i ewoluując bohaterów i ich historie tworząc istną ucztę czytelniczą.

Ku mej wielkiej radości książka ma już typową konstrukcję w przeciwieństwie do podziału na historie z Hyperiona i na tym wielce zyskuje. Nie ma monotonii związanej z długim śledzeniem jednego bohatera (Lenar Hoyt i jego historia...) a jest ogromna wielowątkowość, nawet nie miałem kiedy zrobić sobie przerwy bo po ciekawym fragmencie na temat jednego bohatera zaraz wskakuje kolejny jeszcze ciekawszy. Czytając można się przywiązać do świata i bohaterów jeszcze bardziej niż w pierwszej części, do tego stopnia, że nielubiani bohaterowie stają się lubiani i kibicujemy ich wyjściu z opresji.

Książkę ogromnie polecam, tylko komu? Jeśli czytałeś/czytałaś pierwszą część to naturalne że przeczytasz i tą. Jeśli natomiast czytasz tą recenzję bez kontaktu z Hyperionem to raz dwa zabieraj się za niego a potem za Upadek. Bo warto!

Bez zbędnych ceregieli - ta książka jest Ojcem Chrzestnym II literatury! Tym czym powinna być kontynuacja. Pierwsza część mimo mego uprzedzenia do literatury sci-fi wciągnęła mnie bezpowrotnie swoją fabułą, bohaterami i ich historiami. Upadek rozwija to co w poprzedniczce najlepsze kontynuując i ewoluując bohaterów i ich historie tworząc istną ucztę czytelniczą.

Ku mej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje pierwsze zetknięcie z gatunkiem sci-fi w literaturze i muszę przyznać że udane. Ciężko się nastawić na miliard nowych pojęć z których żadne nie zostało wyjaśnione ale jak już się czytelnik przyzwyczai to przyjemnie się czyta. Opis wydawniczy oraz okładka skutecznie przyciągnęły mnie do tej książki i wciągnęło bardzo.

Rok 2700+ gdy Stara Ziemia przestała istnieć a 200 miliardów ludzi żyje na ponad setce planet zwanej Siecią lub Hegemonią ma odbyć się ostatnia pielgrzymka Kościoła Dzierzby na tytułową planetę Hyperion do Grobowców Czasu. Nie łudźcie się, że dostaniecie wyjaśnienie w trakcie czym tak na prawdę są Grobowce, Dzierzba, Krzyżokształt czy też labirynty znalezione na kilku planetach. W tej książce tajemnica goni tajemnicę co jest dla mnie ucztą czytelniczą. Do pielgrzymki zostało wybranych siedem osób i struktura książki składa się na opowieści każdego pielgrzyma o związku z planetą Hyperion. Historie są różnorodne, jedne nudnawe, drugie bardzo ciekawe i żadna nie jest wtórna. Między nimi trwa podróż oraz interakcje bohaterów.

Książkę bardzo polecam nawet sceptykom sci-fi bo dla samych historii warto. Na tyle warto i na tyle dużo jest tu tajemnic, że mając w rękach książkę na którą bardzo długo czekałem by ja przeczytać myślami uciekam do Upadku Hyperiona, tak bardzo wciąga Hyperion! Polecam gorąco!

Moje pierwsze zetknięcie z gatunkiem sci-fi w literaturze i muszę przyznać że udane. Ciężko się nastawić na miliard nowych pojęć z których żadne nie zostało wyjaśnione ale jak już się czytelnik przyzwyczai to przyjemnie się czyta. Opis wydawniczy oraz okładka skutecznie przyciągnęły mnie do tej książki i wciągnęło bardzo.

Rok 2700+ gdy Stara Ziemia przestała istnieć a 200...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna książka z serii i tym razem wielkoformatowe wydanie specjalne w kolorze. Tak jak Odlotowa Geografia z Monstrrrualnej Erudycji stanowi zlepek faktów w żartobliwym tonie mające za zadanie zachęcić do dalszego zgłębiania wiedzy i cel ten wypełnia. Szkoda, że kończy się nagle bez żadnego zakończenia.

Polecam dla fanów serii :)

Kolejna książka z serii i tym razem wielkoformatowe wydanie specjalne w kolorze. Tak jak Odlotowa Geografia z Monstrrrualnej Erudycji stanowi zlepek faktów w żartobliwym tonie mające za zadanie zachęcić do dalszego zgłębiania wiedzy i cel ten wypełnia. Szkoda, że kończy się nagle bez żadnego zakończenia.

Polecam dla fanów serii :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to