Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Sensualna, emocjonalna, ale dość letnia. Wspomnienia wywołane domem rodziców są mało intensywne. Książka przepełniona jest nostalgią oraz melancholią - i to bardzo subtelnie, sprawnie. Jednak pozostaje poczucie niedosytu i zbyt małej intensywności.

Sensualna, emocjonalna, ale dość letnia. Wspomnienia wywołane domem rodziców są mało intensywne. Książka przepełniona jest nostalgią oraz melancholią - i to bardzo subtelnie, sprawnie. Jednak pozostaje poczucie niedosytu i zbyt małej intensywności.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Co najwyżej dobra. Koncepcja i lekko-naukowe pokazanie co może się wydarzyć i na jakich podstawach, jak najbardziej zacne.

Jednak fabuła temu towarzysząca jakaś bez polotu i sztampowa.

Dobra na wakacje, nic więcej.

Co najwyżej dobra. Koncepcja i lekko-naukowe pokazanie co może się wydarzyć i na jakich podstawach, jak najbardziej zacne.

Jednak fabuła temu towarzysząca jakaś bez polotu i sztampowa.

Dobra na wakacje, nic więcej.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardziej nastrojowa, niż fabularna. Jeśli celem miało być próba odtworzenia klimatu NH z lat 50, to się niewątpliwie udało. Wygląda to wszystko na zbiorowe wariactwo i zdziczenie. Ale być może tacy byli wtedy ludzie zasiedlający Hutę -> wyrzutki, doświadczeni z przetrąconymi życiorysami, z problemami fizycznymi, albo po prostu bardzo prości.

I to wszystko złapane jest super.

Jednak fabuły trochę mało. Opowiadania skleja pewna nic, dość zgrabnie przeplatają się pewne wątki, ale nie widzę w tym innowacji (na miarę nagród) - jest to zabieg obecnie bardzo powszechny i trochę wyświechtany (w mojej opinii).

Niemniej książka ciekawa, nietuzinkowa i potrzebna.

Książka bardziej nastrojowa, niż fabularna. Jeśli celem miało być próba odtworzenia klimatu NH z lat 50, to się niewątpliwie udało. Wygląda to wszystko na zbiorowe wariactwo i zdziczenie. Ale być może tacy byli wtedy ludzie zasiedlający Hutę - wyrzutki, doświadczeni z przetrąconymi życiorysami, z problemami fizycznymi, albo po prostu bardzo prości.

I to wszystko złapane...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Cudowne językowo. Cudowne obrazy ludzkich osobowości. Cudowne poczucie humoru i oddanie śląskiej duszy. Majstersztyk zasługujący na nagrody.

Cudowne językowo. Cudowne obrazy ludzkich osobowości. Cudowne poczucie humoru i oddanie śląskiej duszy. Majstersztyk zasługujący na nagrody.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z początku robi wrażenie klasycznej fantastyki, ale wraz z wyjawieniem, po co główny bohater (i wszyscy inni) zjawili się w Warszawie, książka zmienia charakter. Ma w sobie coś z thrilleru, a nawet dramatu. Z powodzeniem można by ją wystawić na scenie - akcja dzieje się ledwie w kilku lokalizacjach. Do samego końca nie wiedziałem, co mnie czeka na finishu. Zakończenie daje do myślenia.

Porządna robota. Słucha się bardzo dobrze. Nic nie zgrzyta językowo. Wyraziści bohaterowie. Dobrze spędzony czas.

Z początku robi wrażenie klasycznej fantastyki, ale wraz z wyjawieniem, po co główny bohater (i wszyscy inni) zjawili się w Warszawie, książka zmienia charakter. Ma w sobie coś z thrilleru, a nawet dramatu. Z powodzeniem można by ją wystawić na scenie - akcja dzieje się ledwie w kilku lokalizacjach. Do samego końca nie wiedziałem, co mnie czeka na finishu. Zakończenie daje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznam, że nie umiałem do tej książki podejść na chłodno. Od lat podziwiałem ojca brutalizmu, wiele o nim wiedziałem, miałem za sobą zachwyt nad jego śmiałymi projektami. Tylko brakowało mi przeczytania jego najbardziej kultowej książki, tej na której wychowały się pokolenia architektów i która zmieniła sposób postrzegania budownictwa.

Tym większe mogło być moje rozczarowanie. Nie od dziś wiadomo, że wygórowane oczekiwania rzadko bywają w stu procentach spełnione.

Na szczęście po lekturze odetchnąłem ulgą. Być może dlatego, że "W stronę architektury" to książka niepodobna do czegokolwiek innego, a więc nie dająca się porównać z jakimkolwiek wyobrażeniem. To wielki manifest o ogromnej sile rażenia, podobny do tez, przybitych przez pewnego duchownego, do pewnych drzwi kościelnych w Niemczech.

Le Corbusier nie przejmuje się zbytnio formą książki, ani konsekwencją kolejnych rozdziałów. Równie dobrze można by to czytać wspak. Za to przykłada ogromną wagę do wzniosłości oraz wyrazistości stawianych przez siebie tez. Każdy kolejny akapit otwiera oczy, uderzając swoją prawdziwością. Można sobie tylko wyobrazić jak ogromne wrażenie musiała robić ta książka w 1923 roku, kiedy królowały ciemne, ciasne, zatęchłe czynszówki, zaś Le Corbusier pisał o świetle, przestrzeni, czy otaczaniu się zielenią.

Co jeszcze bardziej podkreśla moc książki, autor nie bierze jeńców, potrafiąc zniszczyć swoją krytyką takie budowle jak Kaplica Sykstyńska. Zawsze jednak podaje argumenty, logiczne argumenty.

Charles postawił sprawę jasno: Architektura ma służyć człowiekowi. Do dziś mam wrażenie, że postulowana przez niego rewolucja jeszcze nie w pełni się dokonała.

Przyznam, że nie umiałem do tej książki podejść na chłodno. Od lat podziwiałem ojca brutalizmu, wiele o nim wiedziałem, miałem za sobą zachwyt nad jego śmiałymi projektami. Tylko brakowało mi przeczytania jego najbardziej kultowej książki, tej na której wychowały się pokolenia architektów i która zmieniła sposób postrzegania budownictwa.

Tym większe mogło być moje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Minął już rok od kiedy czytałem "Dom na Wyrębach", a ja wciąż doskonale pamiętam wspaniały klimat tej książki. Wciąż wracam do niej myślami, wspominając jak się czułem, podążając za historią mieszczucha, który ląduje w drewnianej chałupie gdzieś na "wschodniej ścianie".

Autor, urodzony i mieszkający w Przemyślu, wspaniale zobrazował mentalność malutkich miasteczek i wiosek wschodniej Polski. Narracja jest niespieszna, wręcz leniwa, tak jak biegnące tam życie. Ludzie są nieufni, ale też zaskakująco serdeczni, jakby byli za siebie wzajemnie odpowiedzialni.

Wraz z bohaterem można rozkoszować się kontaktem z naturą, uczestniczyć w próbach odnalezienia się w małomiasteczkowej społeczności oraz przestraszyć się puszczyka, złowrogo pohukującego tuż za oknem. I to ostatnie jest najważniejsze, w końcu to horror!

Nieco ospałe tempo powieści tylko potęguje grozę. Wraz z bezradnym bohaterem, strona po stronie, przeczekuję się noce pełne napięcia, czy obserwuję dzikiego i niebezpiecznego sąsiada. A odpowiedzi nie przychodzą. Ładunek emocjonalny jest doprawdy potężny.

Jakby tego było mało, autor osadził akcję w początku lat dziewięćdziesiątych, chwytając za serce wszystkich nostalgików. Jeśli więc pamiętasz analogowe aparaty fotograficzne, brak komórek (czy w ogóle telefonów), telegrafy lub Opla Fronterę, to czeka cię przyjemna podróż do starych czasów.

Jak dla mnie jest to świetna książka na długie wieczory. Potrafi przestraszyć, ale głównie relaksuje i skłania do myślenia nad tempem naszego życia.

Minął już rok od kiedy czytałem "Dom na Wyrębach", a ja wciąż doskonale pamiętam wspaniały klimat tej książki. Wciąż wracam do niej myślami, wspominając jak się czułem, podążając za historią mieszczucha, który ląduje w drewnianej chałupie gdzieś na "wschodniej ścianie".

Autor, urodzony i mieszkający w Przemyślu, wspaniale zobrazował mentalność malutkich miasteczek i wiosek...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już od pierwszych stron od tej książki bije takie ciepło, że nie sposób przejść obok niej obojętnie.

A byłem nastawiony niezbyt pozytywnie. Nie lubię literatury stricte obyczajowej, przez co zareagowałem z oporem, gdy kolega polecił mi "Sztukę..." jako następną lekturę. Gdyby nie pierwsze, fantastyczne strony, pewnie nie czytałbym dalej. A tak? Ja tę książkę dosłownie pochłonąłem!

Świat widziany oczyma czworonoga (i opisywany jego umysłem) jest przepięknie emocjonalny, w dużej mierze przygnębiający, ale nie tak jak horrory, bardziej po ludzku, ludzkimi czy też psimi sprawami. Czytelnik smuci się z psiskiem, bawi się razem z nim, przeżywa upokorzenia, sukcesy, porażki. Znosi z nim osamotnienie i złości się na ślepy los.

A towarzyszy temu wszystkiemu ogrom śmiechu. Autor ma wielkie i niewymuszone poczucie humoru, co objawia na dosłownie każdej stronie. Do tego poziom tekstu ani na chwilę nie siada. Historia przeciętnej rodziny, wcale nieobfitująca w nienaturalne wydarzenia, trzyma w napięciu i jest brawurowa do samego końca.

Jest to książka po której można się poczuć trochę bardziej człowiekiem. Według mnie: literatura wyborowa.

Już od pierwszych stron od tej książki bije takie ciepło, że nie sposób przejść obok niej obojętnie.

A byłem nastawiony niezbyt pozytywnie. Nie lubię literatury stricte obyczajowej, przez co zareagowałem z oporem, gdy kolega polecił mi "Sztukę..." jako następną lekturę. Gdyby nie pierwsze, fantastyczne strony, pewnie nie czytałbym dalej. A tak? Ja tę książkę dosłownie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę tą bardzo dobrze charakteryzuje okładka. Różne czasy, skrajnie różni bohaterowie, reprezentujący różne stany społeczne i podążający własną drogą, każdy w innym kierunku. Dokładnie tak jak na pozornie chaotycznym kolażu.

Łączy ich tylko Śląsk (a często też i Polska jako całość) oraz to, co dla niego dobrego zrobili.

Różnic jest jeszcze więcej. Poszczególne felietony o wybitnych postaciach, napisane są różnym stylem. Niektóre mają formę dialogu, inne zapożyczają z wywiadów, inne zaś to bajki (niejako z przymusu - brak innych materiałów). Jedne pochodzą z zeszłego wieku, inne mają po 15 lat, jeszcze inne są ciepłymi bułeczkami.

Wszystko to powoduje, że nie jest to książka dla historyka-maniaka. Ten będzie zawiedziony małą objętością, szybko poczuje niedosyt lub też zdenerwują go niektóre "skróty", na które pozwala sobie autorka. W rezultacie stwierdzi, że nic nowego się nie dowiedział.

Jest to z całą pewnością pozycja do kogoś, komu "dzwoni w kościele". Kto słyszał nazwiska takie jak Hłond, Bednorz, Bieniek, Korfanty, ale w sumie mało o tych osobach wie, a chciałbym, jako że identyfikuje się ze Śląskiem. Ta osoba nie będzie musiała poświęcić dużo czasu, bo autorka sprytnie upakowała bardzo dużo treści w przyjemnej, szybkiej pigułce.

Tak samo dobrze pozycja sprawdzi się w rękach laika. Jest to szybki sposób na nabycie podstawowej wiedzy. Szybszy nawet, niż szukanie tych informacji w Internecie.

Bardzo podoba mi się wizja autorki. Przemycić trochę barwnej historii Śląska szerszemu gronu odbiorców. Choć jako osoba zainteresowana historią, czułem sporo niedosytu.

Książkę tą bardzo dobrze charakteryzuje okładka. Różne czasy, skrajnie różni bohaterowie, reprezentujący różne stany społeczne i podążający własną drogą, każdy w innym kierunku. Dokładnie tak jak na pozornie chaotycznym kolażu.

Łączy ich tylko Śląsk (a często też i Polska jako całość) oraz to, co dla niego dobrego zrobili.

Różnic jest jeszcze więcej. Poszczególne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki KGB/FSB. Władcy Rosji Irina Borogan, Andriej Sołdatow
Ocena 6,4
KGB/FSB. Władc... Irina Borogan, Andr...

Na półkach:

Należę do osób lubiących literaturę historyczną i faktu. Nawet jeśli jej lektura przynosi tylko negatywne przemyślenia. A dokładnie takich spodziewałem się po tym tytule.

Doceniam ogrom roboty jaki zrobili autorzy, bowiem za tą książką kryje się wiele lat żmudnego zbierania danych, kojarzenia faktów, czy walki z prześladowaniami. Oni wierzyli, że mają pewną misję do spełnienia i bez wątpienia ją osiągnęli. Misją tą było otwarcie oczu rosyjskiego społeczeństwa.

Reporterska robota, doprawdy wspaniała. Zaś literacka?

Od pierwszej strony widać, że naczelnym celem wydawnictwa jest "poinformować", a nie "zainteresować". Przez kolejne rozdziały raczej brnie się, niż przepływa. Poważne oskarżenia mieszają się tu z tymi mało istotnymi. Najważniejsze wydarzenia przeplatane są pobocznymi. Liczba szczegółów i pojawiających się nazwisk przygniata, przez co jest do okiełznania tylko dla osób doskonale obeznanych w rosyjskich realiach.

W efekcie czytelnik ma bardziej wrażenie obcowania z "kompendium nadużyć FSB", niż z wciągającą literaturą polityczną, która miałaby w pierwszej kolejności pokazałaby mechanizmy działania rządzących.

Po lekturze w pamięci zostaje przykry ale i ważny obraz. Jednak mam wrażenie, że jest on skierowany głównie do Rosjan.

Należę do osób lubiących literaturę historyczną i faktu. Nawet jeśli jej lektura przynosi tylko negatywne przemyślenia. A dokładnie takich spodziewałem się po tym tytule.

Doceniam ogrom roboty jaki zrobili autorzy, bowiem za tą książką kryje się wiele lat żmudnego zbierania danych, kojarzenia faktów, czy walki z prześladowaniami. Oni wierzyli, że mają pewną misję do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedyny pozytyw jaki widzę w tej książce to dość śmiały pomysł. Konflikt polsko-białoruski? Idea oraz jest uzasadnienie całkiem trzymają się kupy, jeśli tylko wystarczająco przymruży się oczy. Jeżeli jednak spróbuje się to wszystko logicznie przeanalizować, wtedy fabuła aż trzeszczy od niespójności oraz luk. Niemniej jednak to książka typowo rozrywkowa. Takie rzeczy można jej wybaczyć.

Najgorsi są bohaterowie. Drewniani, sztuczni, nieciekawi. Nie potrafią zaprosić do swojego świata. Ich imiona zlewają się ze sobą. Są dla fabuły zupełnie nieistotni. Przez to czytelnikowi strasznie trudno się z nimi zidentyfikować, a co za tym idzie wczuć w książkę.

Blado wypada również warsztat autora. Język powieści jest do bólu prosty, nawet jak na literaturę akcji. Wszyscy bohaterowie mówią tak samo. Opisy są do bólu wtórne.

Ocenę (oprócz koncepcji), jako tako ratują opisy scen walki. Autor odrobił zadanie domowe w kontekście uzbrojenia i jego użycia (a przynajmniej takie odniosłem wrażenie).

Jedyny pozytyw jaki widzę w tej książce to dość śmiały pomysł. Konflikt polsko-białoruski? Idea oraz jest uzasadnienie całkiem trzymają się kupy, jeśli tylko wystarczająco przymruży się oczy. Jeżeli jednak spróbuje się to wszystko logicznie przeanalizować, wtedy fabuła aż trzeszczy od niespójności oraz luk. Niemniej jednak to książka typowo rozrywkowa. Takie rzeczy można...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to fascynujące danie. Co ja mówię! Zestaw dań, pełna uczta serwowana przez wyśmienitą restaurację. Każda scena, każdy dialog, każdy bohater jest dopracowany do perfekcji. Przemyślany, charakterystyczny, nietuzinkowy i potrzebny. Można się delektować każdym kęsem. Im głębiej zapuszczałem się w gąszcze fabuły, tym większy był mój podziw oraz uczucie nienasycenia.

Leopold Tyrmand z niezwykłą lekkością i polotem bawi się bohaterami i fabułą. Do tego stopnia, że czasami miałem problemy z rozróżnieniem, co jest mi podawane z przymrużeniem oka, co elementem komicznym, a co poważnym, wręcz filozoficznym przemyśleniem o życiu.

Czarne charaktery potrafią tutaj bawić do łez. Bywają groteskowe i próżne, czasami wręcz dziecinne, by chwilę później dokonać rzeczy obrzydliwych, z typową dla najtwardszych kryminalistów bezwzględnością. Nie znaczy to, że są źle narysowani. Wręcz odwrotnie. Każda jedna postać broni się, jako całość. Pisarz doskonale rysuje tło, pokazując różne strony osobowości, wspaniale motywując późniejsze wydarzenia. Nawet typ spod ciemnej gwiazdy ma swoje namiętności, potrafi się wzruszać i śmiać. Nawet on czasami zrobi coś dobrego, bo ruszy go sumienie. A jednocześnie brak mu hamulców, by zniszczyć komuś życie.

Sama fabuła, z milionem odnóg i pomniejszych historii, nie jest tutaj wcale najważniejsza. Jest gwarna, jak miasto, w którym się dzieje. Jest momentami niespójna, jak ludzkie życie. Jest pełna szczegółów, jednak nie nuży. Jest szczera, fantastycznie, cudownie autentyczna. Chyba nigdy nie zapomnę dialogu przy okazji kupowania marynarki.

Jak dla mnie książka ta mogłaby się nigdy nie kończyć. Tyrmand mógłby snuć swoją opowieść na tysiącach stron. A ja czytałbym (jadłbym) je z wypiekami na twarzy.

Nie lubię czytać opinii o książce prze jej przeczytaniem, dlatego o tym, że w latach sześćdziesiątych była to pozycja kultowa, dowiedziałem się dopiero "po". Ale wtedy i bez tego wiedziałem: – oto obcowałem z powieścią genialną.

Ta książka to fascynujące danie. Co ja mówię! Zestaw dań, pełna uczta serwowana przez wyśmienitą restaurację. Każda scena, każdy dialog, każdy bohater jest dopracowany do perfekcji. Przemyślany, charakterystyczny, nietuzinkowy i potrzebny. Można się delektować każdym kęsem. Im głębiej zapuszczałem się w gąszcze fabuły, tym większy był mój podziw oraz uczucie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niebanalna, pełnych bardzo ciekawych, skłaniających do przemyśleń opinii. Autor w ciekawy sposób kojarzy fakty, a jego myśleniu trudno zarzucić brak logiki.

Tytuł tylko dla tych, którzy nie boją się obdarcia historii z mitów, po to by wysnuć wnioski na przyszłość.

I tu autor też mnie pozytywnie zaskoczył. Stawia diagnozę przeszłości, nie narzucając jej interpretacji na teraźniejszość.

Niebanalna, pełnych bardzo ciekawych, skłaniających do przemyśleń opinii. Autor w ciekawy sposób kojarzy fakty, a jego myśleniu trudno zarzucić brak logiki.

Tytuł tylko dla tych, którzy nie boją się obdarcia historii z mitów, po to by wysnuć wnioski na przyszłość.

I tu autor też mnie pozytywnie zaskoczył. Stawia diagnozę przeszłości, nie narzucając jej interpretacji na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie najlepsza książka Szczepana. Do swoich charakterystycznych: neurotycznej narracji, mieszania czasów i klimatu niezwykłości oraz niepokoju, dodał również wartką i wciągającą akcję.

Do tego te smaki dwudziestolecia. Do rozsmakowania.

Zdecydowanie najlepsza książka Szczepana. Do swoich charakterystycznych: neurotycznej narracji, mieszania czasów i klimatu niezwykłości oraz niepokoju, dodał również wartką i wciągającą akcję.

Do tego te smaki dwudziestolecia. Do rozsmakowania.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to