Trochę się zawiodłem. Rozumiem, że autor miał swoją koncepcję zachwycania się zwycięzcami, ale miałem potrzebę poznania też trochę bardziej tych przegranych - mniejszych, którzy muszą zmagać się z potentatami i czasem dają radę. Ale powtarzam - rozumiem - koncepcja była inna. Jednak straszny dysonans poczułem w opisie dwóch przygód polskich drużyn. Legia została opisana dość szczegółowo, Widzew dostał kilka linijek.
Grałem przez wiele lat w futsal, nawet zostałem mistrzem Polski w 1992 roku - miło mi było więc zobaczyć na łamach książki nazwisko wicekróla strzelców tamtego turnieju - Dzidosława Żuberka, który u nas w Carignoli Łódź grał w obronie, a w ŁKS jako napastnik, który zresztą jako jedyny oddał celny strzał na bramkę Schmeichela w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi United.
Miło też było wrócić wspomnieniami do początków LM, prześledzić po kolei pierwszą połowe historii rozgrywek.
Były więc plusy, ale choć drugi tom kupię, to czuję się lekko zawiedziony.
Dla miłośników piłki. 15 kolejnych lat historii Ligi Mistrzów, która chyba jednak powoli zaczyna mnie nudzić. Ciągle gotujemy się w tym samym sosie. Niby składniki są najlepszego gatunku, ale jeść w kółko to samo - może się znudzić. Tym bardziej, że polskie produkty w tej zupie znalazły się 3 razy na 32 lata... Tragedia. Polscy piłkarze na szczęście pojawiają się częściej, choć rzadko stanowią o sile zespołu, który odnosi sukcesy. W zasadzie tylko Lewandowski był takim liderem, a Jerzy Dudek wybitny nie był, ale w najważniejszej chwili wzniósł się na wyżyny (ale o tym było w poprzednim tomie). Solidna pozycja, ale mnie - statystykowi brakowało zestawień. Ot taka historia przegadana. Cieszę się, że powstała, ale nie do końca spełniła moje oczekiwania.