Najnowsze artykuły
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
- ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
- Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
- ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tatiana Țîbuleac
3
7,5/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 15.10.1978
To mołdawsko - rumuńska pisarka. Studiowała dziennikarstwo i komunikację na Mołdawskim Uniwersytecie Państwowym . Po raz pierwszy zyskała rozgłos dzięki swojej rubryce „Prawdziwe historie”, która ukazała się w gazecie Flux w połowie lat dziewięćdziesiątych. Pracowała również jako reporterka telewizyjna i prezenterka wiadomości w Kiszyniowie. W 2008 roku przeprowadziła się do Paryża.
Swoją pierwszą książkę Fabule Moderne (opowiadania) opublikowała w 2014 roku, a swoją pierwszą powieść Vara în care mama a avut ochii verzi w 2017 roku. Powieść zdobyła wiele nagród literackich i została przetłumaczona na język francuski i hiszpański. Jej druga powieść Grădina de sticlă zdobyła Nagrodę Literacką UE.
Swoją pierwszą książkę Fabule Moderne (opowiadania) opublikowała w 2014 roku, a swoją pierwszą powieść Vara în care mama a avut ochii verzi w 2017 roku. Powieść zdobyła wiele nagród literackich i została przetłumaczona na język francuski i hiszpański. Jej druga powieść Grădina de sticlă zdobyła Nagrodę Literacką UE.
7,5/10średnia ocena książek autora
1 650 przeczytało książki autora
1 458 chce przeczytać książki autora
17fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Aktualności
21
Aktualności
Konrad Wrzesiński
2
Kalendarz wydarzeń literackich: sierpień 2023
Aktualności
Anna Sierant
2566
Wyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na lipiec 2023
Varia
LubimyCzytać
161
Czytaliśmy w weekend – podsumowanie 2022 roku
To już ostatnie dni 2022 roku, a to oznacza, że chcąc lub nie, członkowie zespołu lubimyczytać.pl musieli zasiąść do swoich list przeczytanych pozycji w tym roku. U jednych listy...
Publicystyka
Remigiusz Koziński
1
Mołdawia i jej pisarze. Co czytają ludzie żyjący między Dniestrem a Prutem?
Literatura mołdawska ma bardzo długą historię. Od wydania „Historii hieroglificznej”, powieści spisanej przez Dymitra Kantemira, minęło ponad czterysta lat. Kantemir był hospodarem...
Aktualności
LubimyCzytać
19
Nagroda Literacka Angelus 2022: poznaj 14 książek z Europy Środkowej, które powalczą o finał
Długa lista tytułów nominowanych do najwyżej opłacanej nagrody literackiej w Polsce została już opublikowana. Jury spośród stu zakwalifikowanych książek wybrało czternaście, które...
Varia
LubimyCzytać
307
Czytamy w Święta
Przed nami naprawdę długi, a dla niektórych nawet świąteczny weekend. Zespół lubimyczytac.pl starannie wyselekcjonował lektury, z którymi spędzi najbliższe kilka dni. Oczywiście z...
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Tata powtarzał zawsze, że jeśli grzęźniesz w bagnie, musisz pociągnąć ze sobą jak najwięcej ludzi, bo wtedy łatwiej się z niego wygrzebiesz...
Tata powtarzał zawsze, że jeśli grzęźniesz w bagnie, musisz pociągnąć ze sobą jak najwięcej ludzi, bo wtedy łatwiej się z niego wygrzebiesz.
5 osób to lubi
Lato, gdy mama miała zielone oczy, nigdy się nie skończyło.
4 osoby to lubiąOczy mamy były pozostałościami mamy pięknej Oczy mamy płakały do wewnątrz Oczy mamy były życzeniem ślepej spełnionym przez słońce Oczy mamy ...
Oczy mamy były pozostałościami mamy pięknej Oczy mamy płakały do wewnątrz Oczy mamy były życzeniem ślepej spełnionym przez słońce Oczy mamy były polami ułamanych łodyg Oczy mamy były nieopowiedzianymi mi historiami.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Lato, gdy mama miała zielone oczy Tatiana Țîbuleac
8,0
„Po wymierzonym policzku, który się wybaczy, nieodwołanie nastąpi pięść, a jedno zaakceptowane kłamstwo rozrośnie się w cmentarz prawdy.” — ulubiona linijka ze wszystkich.
Nawet nie wiem, gdzie powinnam zacząć opowieść o tym, co ta krótka historia ze mną zrobiła — wdarła się z nieludzką gwałtownością, spustoszyła, kilkukrotnie przeżuła i wydusiła dwukrotnie strużki łez, by ostatecznie porzucić na rozdrożu z delikatnym (bo miewałam poważniejsze),literackim kacem trwającym przez kilka dni, kiedy myślami wciąż powracałam do tego, co się wydarzyło. Na pierwszych stronach zderzyłam się z doskonałym tłumaczeniem, ponieważ każde zdanie na przekór surowej prostoty owiewało swoiste wyrafinowanie i pochłanianie kolejnych akapitów było przyjemnością; nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam coś podobnego, co eksplodowało dosadnością kreślonych zdań i jednocześnie zasklepiało powstałe rany niespodziewanym artyzmem.
Autorka (Tatiana Țîbuleac — była to jej pierwsza powieść/nowelka; wcześniej wydała jedynie cykl opowiadań) zaskoczyła mnie obrazem skonstruowanych bohaterów, których oczami wyobraźni dostrzegałam niezwykle wyraźnie, rozrysowałam ich sobie i niemalże mogłam dotknąć, przeniknąć do skłębionych emocji, tłumionych wewnątrz uczuć, niewygojonych oraz przemilczanych traum wylewających się raz mniej, raz bardziej na pierwszy plan; traum będących fundamentami tego, kim się stali i jacy się stali. Trochę taki efekt domina, które dla każdego bohatera runęło w nieco innym momencie, nawet jeśli ostatecznie spotkali się we wspólnym punkcie, to wszyscy
o d c z u w a l i
te tragedie po swojemu. I to uważam za najmocniejszy element całości, ten boleśnie ludzki pierwiastek cierpienia, smutku, wściekłości, żalu, gniewu, wreszcie bezsilności zmieszanej z akceptacją osiadłych w rozdziałach na barkach spotykanych postaci, bo chociaż historię wypełnia Aleksy, za którym ostrożnie podążamy, to po drodze poznajemy wiele pomniejszych dopływów, równie istotnych, okraszonych relewantnymi imionami.
„Jakie to dziwne, że można zbudować nowe życie z resztek po innych ludziach” — takimi słowami powitał jeden z rozdziałów i moim zdaniem doskonale podsumowuje wszystko, co przeczytałam, ponieważ rzeczywistość, którą żyje, oddycha, wreszcie krztusi się dorosły dzisiaj Aleksy, można przyrównać do konstruktu wybudowanego na truchłach wspomnień oraz zdarzeń zarysowanych w przeszłości wyraźnym konturem, i pośród tych roztrzaskanych obrazów niektóre są boleśniejsze od pozostałych, aż kaleczą ostrą krawędzią delikatną powłokę skóry, powodując pieczenie w miejscu nowo powstałego zranienia, bądź rozorują wcześniej zabliźnione bruzdy nakryte pozorną warstwą zakrzepłej krwi przemianowanej w strupa.
Wraz z bohaterem odbywamy podróż do pamiętnego lata, które zmieniło wszystko, które otworzyło dawno zatrzaśnięte drzwi prowadzące do tajemnych, przykurzonych i od stuleci nieużywanych korytarzy, zawiłych labiryntów przyprawiających o zawirowania w głowie intensywnością bodźców, jednak wreszcie młodzieńczy bunt ewidentnie przygasa, ginie szaleństwo w zaciśniętych pięściach, ogromny żal obecny w gorzkich słowach zaczyna ustępować, a nastoletni chłopiec zostaje zmuszony do przekroczenia granicy, za którą wyczekuje przyspieszona dorosłość wtłoczona podskórnie bez grama delikatności.
Za to tytułowe „Lato, gdy mama miała zielone oczy” rozdziera tak bohatera, jak czytelnika, by ostatecznie żadnego nie poskładać w całość.
Ta historia wydaje się odgrywać na wielu płaszczyznach, ciężko jednoznacznie wskazać jej początek i jeszcze trudniej odnaleźć koniec — jest brutalnie szczera, nabrzmiała od emocji, chwilami przewrotna, skłaniająca do refleksji o różnorodnych formach, k r u c h a, jak bohaterowie oraz życie obsypane trudnościami, i po ostatnią kropkę nasiąknięta bólem przenikającym w najdelikatniejsze powłoki serca wystukującego melodię tęsknoty za tym, czego nie można już odzyskać — co i tak pojawiło się zbyt późno.
Lato, gdy mama miała zielone oczy Tatiana Țîbuleac
8,0
Przyznam, że na początku czytania nie wiedziałam co sądzić o stylu pisania autorki. Sama nie wiem, w którym momencie zaczęłam się jednak łapać na tym, że niektóre fragmenty czytam jeszcze raz, by mogły wybrzmieć jak powinny i dlatego, że po prostu mnie zauroczyły. Aż wreszcie doszłam do wniosku, że autorka pisze naprawdę pięknie.
Książka nie taka oczywista jakby się mogło zdawać. Mam swoje przemyślenia na temat zakończenia i na temat Moiry. Nie przyniosła mi typowych wzruszeń czy łez, ale myślę o niej nadal mimo, że skończyłam czytać, a to dobrze znaczy.