ta tępa tłuszcza latająca z flagami i drąca mordę o Polsce dla Polaków to nie żadni patrioci. To raczej organizmy ludzkie opętane jakąś plem...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
- Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
- ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Przemysław Lis Markiewicz
9
7,5/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
22 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
W każdym społeczeństwie są wszakże ludzie durni, dla których miłość do flagi jest silniejsza niż miłość do sąsiada i muszą oni, z braku inne...
W każdym społeczeństwie są wszakże ludzie durni, dla których miłość do flagi jest silniejsza niż miłość do sąsiada i muszą oni, z braku innego zajęcia, napuszczać okresowo jedno stado baranów na inne i w taki sposób wszczynać wojny.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Mariupol Przemysław Lis Markiewicz
9,5
Jest taki wiersz Kory, którego fragment brzmi:
„Znowu liczę, liczę, liczę, liczę, liczę życie.
Tyle miałam, tyle miałam, tyle mi umarło.
Tyle miałam, tyle miałam, tyle mi zostało.
Czy to dużo, czy to dużo, czy to jest mało?(…)”
O tym jest „Mariupol”, o pułapce świata. To powieść o ludziach stojących u progu dorosłości, o Ukraińcach, którzy całe życie wstydzili się zarówno swojej mowy, jak i swojego prawdziwego ja. Ukrywali się, jak szczury w czarnych piwnicach. Posługiwali się rosyjskim. Taka była ich codzienność, tak wychowali ich rodzice i okolica. I nagle, podczas studiów, gdy wyjechali z rodzinnych murów, okazało się, że mowa rosyjska to… wstyd. Że nie należy wyzbywać się języka danego twojej narodowości. Że mowa to dowód przynależności. To poczucie bycia w harmonii i w zgodzie samego ze sobą. To akceptacja siebie całego takim, jakim się jest. Zrzucenie dyskomfortu i tego czegoś, co pęta i mierzi jednocześnie. Bo destrukcyjne jest życie z zagubioną tożsamością, świadomość bycia kimś innym niż to podpowiada serce. Przychodzi moment, że zaczynasz brać odpowiedzialność za siebie. Czynić siebie sprawą najwyższej rangi. I choć to proces długotrwały, to z każdym dniem zauważasz postępy. Masz w sobie odwagę.
Autor niezwykle kunsztownie wplata losy bohaterów w autentyczne wydarzenia naszych czasów, naszej rzeczywistości i tego, co się obecnie dzieje. „Mariupol” to hołd złożony tym, których już nie ma, ale i tym, którzy są i walczą i nadal mają nadzieję. Nadzieję na przyszłość i na siebie. Lecz tak wielu zginęło, tak wielu nadal ginie. Tak wielu leży w kałużach krwi… Ale trzeba walczyć, walczyć do końca. Do końca samego siebie…
„Mariupol” to hołd złożony tym, których po latach pamiętać będzie jedynie czarno biała fotografia. „Mariupol” upamiętni ich dając możliwość wskrzeszenia, pochylenia naszych głów i modlitwy za nich. Za waleczność, za trud, za patriotyzm, który już tak mało znaczy. „Mariupol” jest o nich i o nas też.
Autor, Przemysław Lis-Markiewicz szepcze dzieje o rodzinie Kruszelnickich, z rodu ukraińskiego, ze szlachty herbu Sas. Była, ale będzie dalej żyła - w tobie. W twojej pamięci. We wspomnieniach. Dajesz im życie. „Mariupol” jest jak harmonijny zapis nut na pięciolinii, które tworzą melodię, muzykę, wspaniały koncert ku czci. Ku czci wszystkich.
Na wschodzie wojna. Śmierć leży na ulicach, czai się w bombach, szuka zadowolenia przyklejając ludzkie ręce do karabinów i naciskając spusty. Śmierć nie śpi. Karmi się i puchnie. Ofiary głodują, chowają się w schronach, modlą o przeżycie, dzieci płaczą. Śmierć jest bliska. Zabierze kogo będzie chciała i kiedy będzie chciała. Boisz się jej? To poczytaj o niej siedząc w ciepłym domu. Poczuj to, co Juri, Maksym, czy Wiktoria. Zrozum, że „…dość już karmienia Moskwy”. Utwierdź się w słowach, „że… Polak to najlepszy sąsiad Ukrainy”. Że wojna jest tuż tuż. Że Putin żyje, że morduje, że bawi się wojną. Że ten duży chłopczyk na kolorowej planszy do gry porozstawiał plastikowych żołnierzy, czołgi i samoloty i bawi się nimi przesuwając po własnej myśli i chęci. Taktyka wojenna? Przemyślane manewry? Nic z tego – tu liczy się akcja i szybka reakcja. I uśmiech na twarzy gracza.
Ból, ból promieniuje z „Mariupola”. Dochodzą łzy i noce nieprzespane i ciągłe czuwanie. I jest strach, permanentny. Jakaś trwoga, która wżera się do wnętrza. Treść tej książki wykracza poza okładki i przenika w ciebie. Ta powieść puchnie od emocji, smutku, ale i od małej nadziei, którą dusi zło ciężkiego koca. Ale ta nadzieja jest, bo przecież umiera ostatnia. Nie możesz zapomnieć o tych ludziach, którzy w swoim życiu napotkali wojnę. Przyszłość miała należeć do nich… a jednak… Życie prowadzi swoimi drogami.
„Mariupol” scala się z tobą. Przewierca myśli i duszę. To autentyczna bomba literacka, która woła do ciebie. Lis-Markiewicz stworzył coś, co już zaliczasz do klasyki. Do NIEŚMIERTELNEJ, zawsze żywej klasyki literatury.
Jestem dumna z posiadania takiej książki.
Zanurzam się w nią. Dotykam, przytulam. Personifikuję się z tymi, o których ona jest.
Słyszę szum gąsienic jadących czołgów, wystrzały z karabinów, huki bomb… To nie parada wojsk. To śmierć. To płacz. To rozłąka i łzy, słone łzy zmieszane z kurzem, piaskiem i potem.
„Przeklinaj śmierć. Niesprawiedliwie jest nam wyznaczona.
Błagaj bogów, niech dadzą lekkie umieranie.
Kim jesteś, te trochę ambicji, pożądliwości i marzeń
nie zasługuje na karę przydługiej agonii.
Nie wiem tylko, co możesz zrobić, sam, ze śmiercią innych
dzieci oblanych ogniem, kobiet rażonych śrutem, oślepłych żołnierzy,
która trwa wiele dni, teraz, tu, obok Ciebie.
Bezdomna twoja litość, nieme twoje sławo
I boisz się wyroku za to, że nic nie mogłeś”
Czesław Miłość „Twój głos”
Spowiedź Ducha Przemysław Lis Markiewicz
8,0
„Życie nie jest proste i jednoznaczne,a ludzi trzeba szanować i nie narzucać im swojego sposobu na życie."
Autor za pomocą powieści obyczajowej z mocnym tłem historycznym w obrazowy sposób wykazuje, że nic czego doświadczamy w życiu nie jest zero-jedynkowe.A nasze wybory często w obliczu sytuacji granicznych, wojen,przemian społeczno-obyczajowych i geopolitycznych są zupełnie inne niż moglibyśmy się wcześniej spodziewać, przypuszczać.
Sięgając po tę niejednoznaczną wielopłaszczyznową i prostą konstrukcyjnie knigę, w której splata się historia Polski i Ukrainy za sprawą zawirowań życiowych bohatera doświadczonego przez dzieje obu narodów,w dodatku meandrującego pomiędzy czasami ;zobaczycie różne oblicza nacjonalizmu i spojrzenie autora na dynamizację sądownictwa oraz ogrom fundamentalnych zagadnień,które są pomijane w debacie publicznej. Portretowaną postać nie sposób jednoznacznie skategoryzować.Czytając o zawoalowanych losach i jego trudnych decyzjach przychodzą do czytelnika znamienne słowa Wisławy Szymborskiej :,,Tyle o sobie wiemy,ile nas sprawdzono."
Przemysław Lis-Markiewicz miedzy wierszami kreśli własne poglądy.Z częścią z nich się nie zgadzam,ale muszę przyznać, że poszerzają percepcję.Nie można odmówić pisarzowi erudycji i znakomitego wykształcenia,co przekłada się na wiedzę o obu narodach wplecioną w fabułę.
,,Spowiedź ducha" pobudza do refleksji.Zmusza do spojrzenia panoptykalnego na ostatnie lata,napięcia i stosunki międzysąsiedzkie.
Przemysław Lis-Markiewicz stara się udowodnić tezę, że,,Obecne czasy pełne są kłamstwa i postprawdy, manipulacji, fake newsów.Również jednoznacznych i krzywdzących sądów." A jednostka w tej machinie musi sama wysupłać prawdę.Zastanowić nad tym,co wydarzyło się faktycznie.A co było tylko imaginacją lub bezczelną manipulacją,które poróżniły mieszkańców.
Dla czytelników uwielbiających dokonywać wiwisekcji kondycji współczesnego człowieka - z pewnością będzie to interesująca rozrywka.