Amerykańska autorka bestsellerów. Rzuciła karierę prawniczą, aby poświęcić się rodzinie i pisaniu. Mieszka w Atlancie wraz z mężem i trójką dzieci. W Polsce ukazały się pięć jej powieści: "Coś pożyczonego", "Coś niebieskiego", "Dziecioodporna","Sto dni po ślubie" i "Siedem lat później".http://www.emilygiffin.com/
Uwielbiam autorkę i przeczytałam większość książek, ale ta to jakieś nieporozumienie. Głowna bohaterka to kompletna idiotka. Facet, którego spotyka, po prostu ma żonę i sobie przygruchał dziewczynę na boku, po czym wielokrotnie ją jeszcze okłamuje, a ona na końcu tworzy z nim związek i jest wybielany. Już nie mówiąc o narzeczonym, którego było mi bardzo żal, został zjechany przez autorkę i bohaterów,. Przez połowę książki był okłamywany w sprawie ojcostwa dziecka przez główną bohaterkę, a jak dowiaduje się prawdy to chce poczekać ze ślubem do ustalenia ojcostwa. Ja bym na jego miejscu po prostu wystawiła ją od razu za drzwi. Chyba ten feminizm autorki poszedł w bardzo złą stronę.
Książka od początku wzbudzała we mnie raczej mieszane uczucia. Poznanie się Cecily i Granta, było tak nietypowe, że aż nierealne. Samo ich zachowanie na początku też mnie jakoś denerwowało. Jakby autorka chciała z nich zrobić bardzo idealnych.
Historia potem nabiera trochę tempa, zaczyna się sporo dziać. Nie tylko w książce, ale też w głowie czytelnika. Tutaj muszę przyznać, było naprawdę ciekawie i poczułam te emocje bijące z tych wydarzeń.
Potem znów robi się typowo obyczajowo. Właściwie nic się nie dzieje. Powoli główna bohaterka odkrywa nowe informacje, więc to jako jedyne pozwala jakoś nie rzucić tą książką o ścianę.
W tym czasie też nie podoba mi się to co się dzieje w życiu Cecily. Jestem na nie i ciężko mi się skupić na historii, bo boje się, że tak już będzie do końca i moje czytelnicze modły jej nie uratują.
Jednak na samym końcu znów wskakujemy na właściwe tory. To co się tam dzieje, jest niespodziewane i podoba mi się ta nuta kryminału w tle. Na takie zakończenie liczyłam od początku tej historii.
Podsumowując: jeśli szukacie czegoś lekkiego, ale też czegoś co wzbudzi w was skrajne emocje, to śmiało. Jest to coś dla was. Mnie osobiście trochę wymęczył styl pisania autorki, ale sama historia na duży plus.