Sensacyjne życie ptaków. Pierzaste wampiry, tęczowe albatrosy i trujące przepiórki Adam Zbyryt 7,4
ocenił(a) na 635 tyg. temu Przeczytałam już wiele książek o przyrodniczo-ptasiej tematyce, wydaje się ich od paru lat naprawdę sporo. Tą zainteresowałam się po odcinku Radia Naukowego, myśląc, że będzie fajny prezent dla nastolatka. Ale po zapoznaniu się z treścią mam mocno mieszane odczucia. Ocenę zawyżam za śliczne wydanie, niewątpliwy atut wśród konkurencyjnych pozycji, w których brak tak dużych, kolorowych i przepięknych zdjęć ptaków (i nie tylko).
Książka nie powinna nosić tytułu „Sensacyjne życie ptaków”, lecz „Sensacyjne życie przyrody”. Ptaki są najczęściej jedynie punktem wyjścia do przytaczania licznych przykładów i ciekawostek dotyczących innych zwierząt, roślin oraz całej masy innych rzeczy. Autor uwielbia dygresje. Przez to w treści niemalże każdego rozdziału znajdziemy sformułowanie w stylu „ale wracając do…” następujące po akapitach czy też stronach dygresji. Połowa rozdziału dotyczącego homoseksualizmu u ptaków dotyczy m.in. opisu eksperymentów więziennych (Zimbardo itp.),a sam autor chyba wyczuwał, że już przesadził, pisząc: „ten długi wstęp może się wydawać dość luźno związany z tematem” (s. 281) - i w moim odczuciu się z tego nie wybronił. Homoseksualizm u ptaków, zamiast zostać opisany barwnie i na różnych przykładach, sprowadza się więc do wyliczenia przykładów i opisania paru zachowań. Nie inaczej jest w przypadku wcześniejszego rozdziału o ptasiej masturbacji - parę zaobserwowanych przypadków i wykład na temat masturbacji u naczelnych, w tym ludzi. Rozdział o dzieworództwie - parę przypadków u ptaków i przypomnienie wiedzy z podstawówki o rozmnażaniu oraz chromosomach. Pal sześć, jeśli te dygresje dotyczą ogólnie biologii i mogą przynieść dodatkową wiedzę na zasadzie ciekawostek, ale otrzymujemy też informacje o ulubionych perfumach autora (w rozdziale o węchu ptaków) czy jego ulubionym gatunku awokado (w rozdziale o drapieżnych ptakach spożywających owoce),poprzedzone dodatkowo informacjami o SuperBowl i koszcie reklam w NBC… Niektóre fragmenty to już naprawdę kuriozum, jak dokładne przytaczanie numerów i tytułów rozporządzeń UE dotyczących morfiny (s. 160).
Inną bolączką tej książki jest styl narracji oraz trudny do określenia krąg docelowych czytelników. Do kogo jest skierowana ta książka? Byłam przekonana, że do nastolatków, ale po licznych fragmentach mam wątpliwości; stwierdzę więc, że autor chciał ją skierować do wszystkich, co wyszło kiepsko. Na siłę zabawne i luzackie fragmenty mieszają się ze specjalistycznym słownictwem. Wyjaśniane są podstawowe terminy, które zna każdy, a trudniejsze sformułowania pozostają bez rozwinięcia, domyślnie jako oczywiste. Jest tu masa moralizatorskich fragmentów o ochronie przyrody czy spożywaniu mięsa, które dla sięgających po tego rodzaju publikacje - czyli zainteresowanych środowiskiem i przyrodą - są raczej dość oczywiste, więc albo zbędne albo irytujące (w moim przypadku). Większość rozdziałów kończy się zbytecznymi akapitami, w których autor podsumowuje, co chciał w danym rozdziale przekazać - co ten rozdział miał na celu - i wyraża nadzieję, że zainteresował. To dość mocno podsumowuje ten tematyczny i stylistyczny miszmasz wyrazem niepewności. Niestety słusznie. Brak tu sensownej redakcji po prostu, która nakierowałaby na lepszą ścieżkę i ujęła w ryzy dygresyjne zapędy, lecz ta gwałtownie wyginęła już lata temu. Wiedza i pasja to niestety nie wszystko, aby napisać dobrą książkę. A korekta zostawia babole w stylu „szersze mówiąc” (s. 50),„zostało jeszcze wiele do okrycia” (s. 113) czy „zwyciężyło tę wojnę” (s. 46) - wojny nie można zwyciężyć, można w niej zwyciężyć albo ją wygrać.
Jeśli będzie to dla kogoś pierwsza pozycja z gatunku przyrodniczo-ptasiego to może odebrać ją znacznie pozytywniej ode mnie, na pewno z pomocą pięknych fotografii. W takim wypadku jest szansa, że książka zachęci do sięgnięcia po inne, biedniej wydane, ale lepiej napisane. W innym wypadku niestety nie polecam.