Szczeliny istnienia
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Seria:
- Esy-floresy
- Wydawnictwo:
- Dowody
- Data wydania:
- 2018-04-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 1999-01-01
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365970251
Ścierka, piasek, szczur, talerz, pąk, kiełbasa, wiśnia, kurz – egzystencjalny konkret to podstawa rozważań Jolanty Brach-Czainy w książce Szczeliny istnienia. Wydany po raz pierwszy w 1992 roku esej był wielkim wydarzeniem literackim. Zyskał miano książki kultowej, „biblii feminizmu”. Przede wszystkim jednak czytelnicy odbierali te niewielkie objętościowo teksty bardzo osobiście, ponieważ pada w nich pytanie nawet nie o to, jak powinniśmy istnieć, ale o to, jak rzeczywiście istniejemy.
Filozofia codzienności Jolanty Brach-Czainy bierze się z zadumy na tym, co blisko, dookoła nas, czego doświadcza każdy człowiek. „Podstawę naszego istnienia stanowi codzienność. A że fakt istnienia przeżywamy jako niezwykle ważny, więc ogarnia nas zdumienie, ilekroć uświadamiamy sobie, że upływa ono na drobiazgach”. Obcinanie paznokci, wynoszenie śmieci, ścielenie łóżka, zmywanie naczyń, obieranie ziemniaków – każda z tych czynności ma w oczach filozofki wymiar egzystencjalny i metafizyczny. Brach-Czaina dopatruje się egzystencjalnego sensu zarówno w rodzeniu się czy umieraniu, jak i w jedzeniu czy codziennym krzątaniu się po domu. Podobnie można go dostrzec w każdej z otaczających nas rzeczy, o ile tylko zechcemy zamilknąć i pozwolić tym przedmiotom codziennego użytku, zdarzeniom potocznym, sytuacjom oczywistym i swojskim drobiazgom przemówić. O ile tylko pozwolimy sobie na myślenie o nich i ich analizę.
Szczeliny istnienia pokazują nam, że „codzienność jest nie tylko bezpieczną, płytką laguną nieruchomej nudy, lecz także samym środkiem bytowania, miejscem podstępnej, głębinowej, nieprzejednanej walki sił istnienia i unicestwiania”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 352
- 584
- 137
- 77
- 27
- 19
- 18
- 16
- 11
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
"...jedna z najważniejszych polskich książek filozoficznych lat dziewięćdziesiątych...". Spoko. Cieszę się.
"...usuwamy wnętrzności, wycinamy pęcherz moczowy i odbytnicę..na koniec odcinamy głowę, wyjmujemy mózg, odcinamy język....", "...zdarza się przecież, że ktoś zwymiotuje. I jeśli chcemy myśleć serio o powadze ścierek, to wtedy...". No ja pier#@*ę.
"...jedna z najważniejszych polskich książek filozoficznych lat dziewięćdziesiątych...". Spoko. Cieszę się.
Pokaż mimo to"...usuwamy wnętrzności, wycinamy pęcherz moczowy i odbytnicę..na koniec odcinamy głowę, wyjmujemy mózg, odcinamy język....", "...zdarza się przecież, że ktoś zwymiotuje. I jeśli chcemy myśleć serio o powadze ścierek, to wtedy...". No ja pier#@*ę.
Książka uchodziła kiedyś za zjawiskową, a przed niedawnym wznowieniem ceny na allegro osiągały niebotyczne wartości. Dzisiaj nieco utraciła ze swego ówczesnego blasku. Kiedy pierwszy raz czytałem jej fragmenty w jakimś zbiorze esejów, tekst był dla mnie olśnieniem, dzisiaj napięcie związane z książką nieco "siadło", ale czasami do niej wracam. Na przykład w lecie, kiedy na drzewach wiśnie dojrzewają.
Wtedy otwieram "szczeliny" i czytam coś takiego:
„Kiedy nagryzamy wiśnię, uderza kontrast między delikatnością miąższu a twardością pestki. Pomieszanie miękkości i twardości jest nam samym z własnych zachowań znane i nie musimy go szukać w wiśni, lecz oczywiście sprawia nam przyjemność odsłonięcie zwierciadła, w którym możemy się przejrzeć.(...)Nie ma pestki, którą by można plunąć tak jak pestką wiśni. Okrągła, niewielka, twarda przypomina kamień wyrzucony z procy. W krótkim łuku między ustami a ziemią potrafi zamknąć całą wypełniającą nas agresję, którą udaje się nam oderwać od prawdziwych przyczyn i przerzucić na pestkę. Symboliczna próba zabicia czegoś. Bo przecież wypluwając pestkę, chcemy ją raz na zawsze zlikwidować. Gest splunięcia obwieszcza śmierć wiśni. Ale wiśnia wyrasta z pestki i zatracenie może zaowocować odrodzeniem. My sami też wahamy się między dwoma tymi stanami, zagrożeni rozpaczą i kuszeni nadzieją w każdej chwili"
Książka uchodziła kiedyś za zjawiskową, a przed niedawnym wznowieniem ceny na allegro osiągały niebotyczne wartości. Dzisiaj nieco utraciła ze swego ówczesnego blasku. Kiedy pierwszy raz czytałem jej fragmenty w jakimś zbiorze esejów, tekst był dla mnie olśnieniem, dzisiaj napięcie związane z książką nieco "siadło", ale czasami do niej wracam. Na przykład w lecie, kiedy na...
więcej Pokaż mimo toCzytałem sobie „Szczeliny istnienia” Jolanty Brach-Czainy i nie wiedziałem, co o tej książce myśleć. Wydawała się co najmniej błyskotliwa i w sumie niegłupia, bardziej mi się podobała, niż nie. Aż dotarłem do końca rozdziału zatytułowanego „Nietykalność”. W ogromnym skrócie rozdział ten jest o cierpieniu jako wartości uwznioślającej istnienie, nadającej temu istnieniu dodatkowy, wyższy sens. Myślałem, że na końcu czeka mnie jakaś kolejna apoteoza cierpienia, taka teodycea dla potłuczonych. Ale to, co dostałem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Cytat, w dokładnie takiej formie, znajduje się pod koniec wyżej wspomnianej„Nietykalności” w „Szczelinach Istnienia”.
„Teraz widzę, jaki błąd popełniamy, mówiąc o OFIARACH okrucieństwa zamiast o ZDOBYWCACH, bo zdobywają doświadczenie nie każdemu dane i przechodzą przez nie nietykalni, ukrywszy zdobycz pod zasłoną cierpienia. Jesteśmy ślepi i małoduszni, gdy skomlimy nad zadręczonymi. Przez bezmyślność jesteśmy wobec nich nielojalni, gdyż gestami rozpaczy sami wydajemy prześladowanych w ręce oprawców. Jęcząc umacniamy kłamstwo tryumfu prześladowców, którzy niczego nie zdobywają, są zaledwie narzędziem mimo woli budującym wielkość cudzego doświadczenia”.
Ok, przełóżmy to teraz na doświadczenia dnia codziennego, bo w sumie dlaczego nie? W moim odczuciu dobrze, gdy filozofia ma jakieś zaczepienie w rzeczywistości, w przeciwnym wypadku jest ledwie jałowym pustosłowiem.
Otóż według idei przedstawionej przez filozofkę Brach-Czainą gdy pijany nastolatek rozsmaruje kogoś na przejściu dla pieszych, to taki nieszczęśnik nie jest ofiarą, lecz w sumie zwycięzcą, bo doświadczył istnienia w jego pełnej krasie. I my przy okazji również. Co prawda tylko na krótką chwilę i boleśnie, no ale ofiary zdaniem Brach-Czainy nie ma tu żadnej. Nie powinniśmy też mówić chociażby o ofiarach bombardowań czy gwałtów, ale w zasadzie o zdobywcach i zdobywczyniach nowych doświadczeń z zakresu przemocy seksualnej i militarnej. I tak dalej, do porzygu.
Niewielkie ćwiczenie: co by się stało z policjantem, który na posterunku, słuchając roztrzęsionej NIE-OFIARY jakiejś obrzydliwej, bezsensownej przemocy, powiedziałby coś w ten deseń: „Proszę się uspokoić. Ja oczywiście spróbuję zrobić, co do mnie należy, no ale ja tu żadnej ofiary nie widzę i nie zamierzam małodusznie i nielojalnie skomleć nad Pani rzekomą udręką. Pełnia istnienia, egzystencja we wszystkich kształtach i kolorach – jak najbardziej. Ale niczyjej krzywdy nie widzę, bo w sumie zdobyła Pani nowe doświadczenie, które mi nie będzie nigdy dane, nad czym – tak między nami mówiąc – ubolewam. I proszę nie krzyczeć i mnie nie wyzywać od kanalii i sukinsynów, bo ja sobie tego nie wymyśliłem, tylko powtarzam za filozofką Jolantą Brach-Czainą. Ja tak naprawdę wyświadczam przysługę zwracając uwagę na fakt, jak bardzo los Panią ubogacił”.
I nie, cytat z Brach-Czainy nie jest wyrwany z kontekstu. To po prostu logiczna konsekwencja jej pisaniny, tego tępego, filozoficznego samozadowolenia, pozwalającego inteligentnym skądinąd ludziom na stworzenie dowolnego wysrywu, byleby tylko inni słuchali i kiwali głowami z udawanym zrozumieniem.
Książkę dokończyłem, ale tak bardzo mnie przestała interesować po ZDOBYWCACH OKRUCIEŃSTWA, że zajęło mi to kilka wieczorów. Dlaczego zatem aż 3/10?
- Bo informacje dotyczące ciąży zwierząt hodowlanych są interesujące.
- Podobnie z informacjami dotyczącymi przyrządzania jagnięciny. Szkoda jednak, że nie mam już 16 lat i nie potrafię docenić intelektualnej brawury w analogii pomiędzy jagnięciem zarzynanym na obiad a Chrystusem. I żeby było jasne – nie jestem przesadnie wierzący czy religijny. Wręcz przeciwnie.
- Rozdział o ścierce jest krótki, treściwy i przyznam, że mi się spodobał.
Pozostaje mi współczuć najbliższemu otoczeniu Jolanty Brach-Czainy. No chyba że jej filozofia dotyczy jedynie ludzkiej biomasy, która nie wie, jak bardzo jest uprzywilejowana, gdy ktoś ją krzywdzi. Przepraszam, nie krzywdzi – UBOGACA I NADAJE SENS JEJ ISTNIENIU.
Szkoda czasu na tę książkę, czytać jedynie w ramach tortur. Ewentualnie ćwiczeń na pierwszym roku filozofii, co w sumie na jedno wychodzi.
Czytałem sobie „Szczeliny istnienia” Jolanty Brach-Czainy i nie wiedziałem, co o tej książce myśleć. Wydawała się co najmniej błyskotliwa i w sumie niegłupia, bardziej mi się podobała, niż nie. Aż dotarłem do końca rozdziału zatytułowanego „Nietykalność”. W ogromnym skrócie rozdział ten jest o cierpieniu jako wartości uwznioślającej istnienie, nadającej temu istnieniu...
więcej Pokaż mimo toTruizmy, hiperbole, mizerabilizm nastawiony na kontrowersje a nie na przesłanie, zas tam, gdzie myśl własna autorki - cóż, ani odkrywcza ani intrygująca ani stymulująca. Momentami wręcz, moim zdanien, szkodliwa - o ile jako subiektywną receptę postrzegania świata, w tym cierpienia i miłości, mogłabym- choć bez zrozumienia - takie stanowisko zaakceptować, tak generalizowanie i przedstawianie swoich podglądów i odczuc jako uniwersalne i jedyne właściwe jest momentami niesmaczne... Dostajemy zero szerszego kontekstu, jedynie ten surowo filozoficzny (tracący momentami samouwielbieniem autorki...) bez uwzględnienia czynników przede wzyztskim psychologicznych a dalej kulturowych i społecznych. Napuszone to, a płytkie. Autorka tworzy własne, niepotrzebne pojęcia i przedstawia rozbudowana, nic nie wnosząca filozofię do nich. Synkretyzm jakiś znowu zadufany w sobie, dziwne poplątanie fragmentów poetyckich (tak do końca pierwszej połowy książki),z niepotrzebnie przeintelektualizowanymi konstrukcjami logicznymi. Niespojna stylistycznie. Cały czas miałam poczucie, że ksiazka odstaje od naszych czasów- i faktycznie, po zakończeniu lektury sprawdziłam datę pierwszego wydania - cóż, brzydko się zestarzała. Dziwne to było czytadło, nie wiadomo do końca co to i po co. Gdyby była dłuższą, na pewno porzuciłabym ją w trakcie.
Truizmy, hiperbole, mizerabilizm nastawiony na kontrowersje a nie na przesłanie, zas tam, gdzie myśl własna autorki - cóż, ani odkrywcza ani intrygująca ani stymulująca. Momentami wręcz, moim zdanien, szkodliwa - o ile jako subiektywną receptę postrzegania świata, w tym cierpienia i miłości, mogłabym- choć bez zrozumienia - takie stanowisko zaakceptować, tak...
więcej Pokaż mimo toFilozofowanie w codziennej krzątaninie, w jedzeniu, sprzątaniu, przyglądaniu się zwykłym sytuacjom. Ta niewielka książeczka składająca się z kilkunastu esejów, skłania do refleksji i wysiłku umysłowego, bo nie jest to łatwa lektura, ale daje satysfakcję!
Filozofowanie w codziennej krzątaninie, w jedzeniu, sprzątaniu, przyglądaniu się zwykłym sytuacjom. Ta niewielka książeczka składająca się z kilkunastu esejów, skłania do refleksji i wysiłku umysłowego, bo nie jest to łatwa lektura, ale daje satysfakcję!
Pokaż mimo toNa pewno nie będzie to książka dla każdego. Wymaga dużej uważności podczas czytania. Trzeba znaleźć dla tej lektury odpowiedni czas i nastrój. Wtedy odwdzięczy się celnymi obserwacjami.
Na pewno nie będzie to książka dla każdego. Wymaga dużej uważności podczas czytania. Trzeba znaleźć dla tej lektury odpowiedni czas i nastrój. Wtedy odwdzięczy się celnymi obserwacjami.
Pokaż mimo toPierwszy raz o Jolancie Brach-Czainie przeczytałam u @ballady_bezludne , żeby nieco później zostać skutecznie zachęconą do lektury przez @literatura.przepiekna🤩
🎩SZCZELINY ISTNIENIA🎩
Pierwsze wrażenie, które nosiłam ze sobą podczas czytania było takie, że ta książka w zamian za poświęcony jej czas i uważność (a mimo małych gabarytów, tego właśnie wymaga),pokaże nam jak zachwycać się zwykłością.
🧬 OPIS 🧬
Szczeliny istnienia to dziewięć rozdziałów, z których każdy jawi się jako osobna szczelina na płótnie codzienności. W krótkich akapitach autorka bardzo sprawnie przeskakuje między myślami, które próbują dopatrzeć się immanentnej siły istnienia w wiśni, spektakularnej i jednakowo pięknej siły bytu w chwili narodzin zarówno u zwierząt, jak i ludzi, feministycznej powagi w ścierkach , aż po upojenie egzystencjalne podczas ścielenia łóżka.
Eseje charakteryzuje niezwykle prosty język opisujący momentami bardzo skomplikowane procesy myślowe. Przecież odnajdowanie bytu i sensu w najzwyklejszej gospodarczej czynności lub doszukiwanie się kwintesencji życia w bólu porodowym musi wymagać przepastnego intelektu i ogromnej pracy nad własnym postrzeganiem.
Szczeliny istnienia są pochyleniem się nas "tu i teraz", próbą skłonienia do przemyśleń, a także kulturalnej oraz wyrozumiałej dyskusji.
🙋♂️DLA KOGO🙋🏻♀️
Jeżli lubisz zatrzymać się i przyglądac się światu - to książka dla Ciebie 🙂
M.
Pierwszy raz o Jolancie Brach-Czainie przeczytałam u @ballady_bezludne , żeby nieco później zostać skutecznie zachęconą do lektury przez @literatura.przepiekna🤩
więcej Pokaż mimo to🎩SZCZELINY ISTNIENIA🎩
Pierwsze wrażenie, które nosiłam ze sobą podczas czytania było takie, że ta książka w zamian za poświęcony jej czas i uważność (a mimo małych gabarytów, tego właśnie wymaga),pokaże nam jak...
doskonałość.
doskonałość.
Pokaż mimo toRozdzial o miłości <3
Rozdzial o miłości <3
Pokaż mimo toSzczelina istnienia budziły we mnie zagmatwane uczucia. Przez sporą część książki czułam jakbym brnęła drogą po rozpuszczonym maśle, wracając do niektórych miejsc po raz kolejny, niepotrzebnie. Napisane pod koniec XX wieku, nie były dla mnie tekstem całkowicie nowatorskim, choć faktycznie czasem dosłownie nie wypowiedzianym może wcześniej w naszym kręgu kulturowym. Zdały się przez to jednak zbiorem chaotycznych, niedopracowanych esejów.
W odróżnieniu od usłyszanych od innych opinii, osobiście z przyjemnością czytałam metafizykę mięsa, na marginesie dopisujące wytłumaczenie mojej niezgody. W ten sposób polecam czytać prace Jolanty Brach-Czainy.
Jednakże nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy tezy postawione w książce musiałyby zostać lepiej wyłuskane, czy książka inaczej ułożona, abym odczuła zadowolenie z lektury. Niektóre rozdziały, jak ten, poświęcony porodom, były dla mnie szczególnie trudne, a balans zaangażowania do tematów przechylał się w skrajności. Powtarzanie tego samego nużyło mnie, nie mniej, niż denerwował niedosyt, po niepociągniętych dalej przemyśleniach o codzienności.
Z przykrością stwierdzam, że spodziewałam się, że będę bardziej zadowolona lub zaskoczona.
Szczelina istnienia budziły we mnie zagmatwane uczucia. Przez sporą część książki czułam jakbym brnęła drogą po rozpuszczonym maśle, wracając do niektórych miejsc po raz kolejny, niepotrzebnie. Napisane pod koniec XX wieku, nie były dla mnie tekstem całkowicie nowatorskim, choć faktycznie czasem dosłownie nie wypowiedzianym może wcześniej w naszym kręgu kulturowym. Zdały...
więcej Pokaż mimo to