La petite mort

Okładka książki La petite mort Waldemar Bawołek
Okładka książki La petite mort
Waldemar Bawołek Wydawnictwo: Nisza literatura piękna
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Nisza
Data wydania:
2019-01-11
Data 1. wyd. pol.:
2019-01-11
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362795826
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Czas literatury 4(12)/2020 Waldemar Bawołek, Bianca Bellová, Sylwia Chutnik, Mikołaj Maria Manicki, Józefina Piątkowska, Tomasz Różycki
Ocena 8,0
Czas literatur... Waldemar Bawołek, B...
Okładka książki Twórczość nr 7-8 / 2020 Waldemar Bawołek, Paweł Bem, Leszek Bugajski, Krzysztof Ćwikliński, Janusz Drzewucki, Janusz Głowacki, Marian Grześczak, Józef Hen, Jerzy Kronhold, Bogusława Latawiec, Maciej Libich, Andrzej Mencwel, Krystyna Miłobędzka, Czesław Miłosz, Krzysztof Mrowcewicz, Kazimierz Orłoś, Wacław Oszajca SJ, Redakcja miesięcznika Twórczość, Eustachy Rylski, Dominika Słowik, Paweł Sołtys, Ewa Sonnenberg, Piotr Szarota, Leszek Szaruga, Aneta Wiatr, Marta Wyka, Adam Zagajewski, Elżbieta Zechenter-Spławińska, Andrzej Zieniewicz
Ocena 6,8
Twórczość nr 7... Waldemar Bawołek, P...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
368
102

Na półkach:

Umęczyło mnie to nieco. Trzeci mój Bawołek. Echo bardzo się podobało, a Pomarli średnio, tak jak i to, Le petite mort. Część opowiadań przeczytałem, część bezczelnie przejrzałem czy czytałem częściowo, na tyle jednak, by móc mieć jakieś wstępne zdanie. I musze przyznać, że Bawołek pisze tu dobrze. Jest to wymagające. Ale, przynajmniej mi, w zamian mało dał, dlatego zniechęcił do uważnego czytania wraz ze zmianą numerów stron. Denerwowała mnie szybka akcja, często wiele wydarzeń, szpikowanie wymagającą narracją, zamiast zawieszenie się czasem w jakimś jednym prostym odczuciu, problemie. Trochę tak, jakby chciał z małych powieści robić opowiadania. Niekiedy jego narracyjne eksperymenty średnio uzasadnione. Podobał mi się motyw lęku przed śmiercią, a raczej organizowaniem pogrzebu. Ale dalsze opowiadania... No nie chwyciły, za dużo może nie tyle chaosu, co rozbiegania, skakania i rzadko dojścia do czegoś, co można uchwycić. Oczywiście opowiadania nie muszą być proste, ale jakoś zwyczajnie to zmęczyło, odrzuciło zamiast wciągnąć, w czym w dużej części pewnie i moja wina, zmęczenie, oczekiwania czegoś prostszego. Ale nawet z tym umęczeniem doceniam język i daję 5.5/10.

Umęczyło mnie to nieco. Trzeci mój Bawołek. Echo bardzo się podobało, a Pomarli średnio, tak jak i to, Le petite mort. Część opowiadań przeczytałem, część bezczelnie przejrzałem czy czytałem częściowo, na tyle jednak, by móc mieć jakieś wstępne zdanie. I musze przyznać, że Bawołek pisze tu dobrze. Jest to wymagające. Ale, przynajmniej mi, w zamian mało dał, dlatego...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
214
209

Na półkach: ,

"Nadchodzi czas, kiedy wstyd będzie przyznać, że nie czytało się Bawołka" - napisał Jerzy Jarniewicz i nie sposób się tym nie zgodzić. "La petite mort" to nie absolutna nowość, bo opowieści zwyczajne, choć niezwyczajne bo nadzwyczajne, ukazywały się drukiem w pismach literackich jakiś czas temu. Teraz, zebrane w jeden dom, maja jakby większą siłę rażenia nie tyle treścią, co słowem, z którego ukryta treść sączy się gęstym strumieniem znaczeń i podtekstów. To dla mnie największa wartość tej prozy. Tym większa, że nie da się jej streścić, chociaż wiem, że byli tacy, co próbowali i polegli. W tym zbiorze urzeka nie tylko pisarskie mistrzostwo autora potrafiącego operować detalami i niuansami, na to wszystko nie nudnie, a intrygująco. Co chwilę czytelnik bywa zaskakiwany spostrzeżeniami nie z tej ziemi. Takimi, jakie nie zdarzają się innym pisarzom, a co wyróżnia TEGO PISARZA w akwenie wielu innych silących się na oryginalność. Bawołek po prostu oryginałem literackim jest, umiejącym portretować rzeczy i zdarzenia nieistotne z pozoru, poruszając się w werbalnej przestrzeni od trywialności po wielką sztukę, odbijając się raz od ściany realizmu, by za moment uderzyć w mur realizmu magicznego, coś jakby z literatury iberoamerykańskiej z lat siedemdziesiątych się w sieci tej misternie tkanej prozy zaplątało. Krotko pisząc - to proza zdecydowanie do delektowania się wartością słowa, umiejętnością jego wręcz ekwilibrystycznego zastosowania, a na pewno nie do streszczania. Polecam wszystkim spragnionym WIELKIEJ LITERATURY. Bo prozę Bawołka za taką mam. No i ten motyw Eulalii - świadectwa, że miłość to w każdej literaturze silne spoiwo fabularne.

"Nadchodzi czas, kiedy wstyd będzie przyznać, że nie czytało się Bawołka" - napisał Jerzy Jarniewicz i nie sposób się tym nie zgodzić. "La petite mort" to nie absolutna nowość, bo opowieści zwyczajne, choć niezwyczajne bo nadzwyczajne, ukazywały się drukiem w pismach literackich jakiś czas temu. Teraz, zebrane w jeden dom, maja jakby większą siłę rażenia nie tyle treścią,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
398
98

Na półkach: , , , , ,

Jedna gwiazdka za pierwsze opowiadanie, które przeczytałam z zaciekawieniem, a nawet z nadzieją, że oto trafiła mi się książką, którą będę zachwycona. Niestety, każde kolejne opowiadanie było męczarnią. Nie potrafiłabym żadnego z nich streścić. Owszem, zdarzały się piękne zdania, zdania perełki, ale co z tego, gdy nie rozumiałam o czym czytam?

Kiepskie książki dzielę na dwie kategorie. Jedna to taka, w której autor niespecjalnie dobrze rozwinięty jest językowo, pisze nudno, ale treść może być zrozumiała. Druga to taka, w której autor ma wspaniałe kompetencje językowe, ale forma go przerosła i treść staje się papką, bełkotem. "La petite mort" oznaczam drugą kategorią.

I naprawdę w jaką piękną pułapkę dałam się złapać: blurb napisany przez Zadurę, Masłowską i Jarniewicza. I do tego patronat medialny bloga "Książki na ostro". Cóż, najwidoczniej mi brakuje kompetencji intelektualnych, aby zrozumieć, że "nadchodzi czas, kiedy wstyd będzie przyznać, że nie czytało się Bawołka". Przeczytałam 8/10 opowiadań i wstyd mi, że niczego nie zrozumiałam, a do tego straciłam czas. I dałam się nabrać.

Jedna gwiazdka za pierwsze opowiadanie, które przeczytałam z zaciekawieniem, a nawet z nadzieją, że oto trafiła mi się książką, którą będę zachwycona. Niestety, każde kolejne opowiadanie było męczarnią. Nie potrafiłabym żadnego z nich streścić. Owszem, zdarzały się piękne zdania, zdania perełki, ale co z tego, gdy nie rozumiałam o czym czytam?

Kiepskie książki dzielę na...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
275
271

Na półkach:

No cóż. Poleciałam na frywolną okładkę, sądząc, że dostanę garść pełnokrwistej prozy. Odpadłam przy trzecim opowiadaniu. To są jakieś niepowiązane ścinki narracyjne, uwagi na tym skupić nie mogę zupełnie, bo do tego nudne okropnie. Zdania ładne i poetyckie czasem się trafiają, ale zbyt mało, aby przytrzymać mnie przy lekturze. Tylko kartkowałam, kiedy się skończy opowiadanie. W końcu stwierdziłam, po co się tak umartwiać i rzuciłam to. Mam wrażenie, że forma pożarła treść.

No cóż. Poleciałam na frywolną okładkę, sądząc, że dostanę garść pełnokrwistej prozy. Odpadłam przy trzecim opowiadaniu. To są jakieś niepowiązane ścinki narracyjne, uwagi na tym skupić nie mogę zupełnie, bo do tego nudne okropnie. Zdania ładne i poetyckie czasem się trafiają, ale zbyt mało, aby przytrzymać mnie przy lekturze. Tylko kartkowałam, kiedy się skończy...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , , ,

GRZEBANIE W MINIONYCH DUSZACH

Pozornie nie otrzymujemy w „La petite mort” nic nowego, ponieważ wszystkie opowiadania, które złożyły się na ten tom, były już wcześniej publikowane – w latach 1997-1999 na łamach czasopism literackich, takich jak „Akcent”, „Twórczość”, „Fraza”, „Fa-Art” i „Kresy”. Ale jakże to wszystko ożywcze i zaskakujące w takiej konfiguracji. Waldemar Bawołek, pisarz stosunkowo późno odkryty przez literacki mainstream, obecnie przeżywający swoje pięć minut, domaga się spóźnionej recepcji, wstecznych zachwytów. Być może, „La petite mort", będące zbiorem dziesięciu opowiadań, choć częściowo zredukuje wyrzuty sumienia tych, którzy wcześniej przechodzili obok nich obojętnie.

Autobiograficzny bohater wykreowany przez Bawołka jawi się jako everyman, a raczej, mówiąc precyzyjnie i neologizując nieco – „nobodyman”. „Obejmuje go to, co przypadkowe, otula to, co naturalne, ściska to, co zniszczalne”, żre go prowincja. Lubi przeżywać niejasność. „Żeby nie zwariować, musiał przekształcać realne w cudowne. Ciągle coś wymyślał, żeby ożywiać swoje życie”. Erudycję Waldemara Bawołka znać już w rozstrzeleniu tematycznym opowiadań. Rekomendacja Bohdana Zadury z tylnej strony okładki, mówiąca, że są to: „sceny z życia sąsiedzkiego, rodzinnego, małżeńskiego, biurowego, gospodarczo-turystycznego” nie oddaje w pełni głębi i odrębności wykreowanych w tej prozie mikroświatów. Zastanawiają zwłaszcza te spośród próz, które można uznać za wariacje na temat mitów, jak „Bez ceregieli”, będące przetworzeniem historii Judasza.

Wiele lat temu, nie znając jeszcze prozy Waldemara Bawołka, wymyśliłem sobie, że samotność jest rodzajem symulacji śmierci, jej miniaturą, która jeszcze jest odwracalna. Jest przygotowaniem, próbą generalną ostateczności. O ile cała książka jest właśnie o tym, o tyle opowiadanie tytułowe opowiada o takim doświadczeniu expressis verbis. La petite mort, dosłownie, z języka francuskiego „mała śmierć” – jest określeniem używanym do opisania silnego doświadczenia mistycznego, tak intensywnego, że przypominającego śmierć, balansowanie na krawędzi dwóch rzeczywistości. To tymczasowa utrata świadomości, wejście w inny wymiar, spowodowane przez stan zjednoczenia psychofizycznego (ze sobą samym lub z drugą osobą). Wiąże się to ściśle również z erotyzmem, który, choć nie jest główną mocą sprawcza tej prozy, często występuje w różnych jej zakamarkach.

Choć oniryzm odgrywa w prozie Bawołka znaczącą rolę, konstrukcja fabularna jest o wiele bardziej złożona, ponieważ nie odtwarza w prosty sposób logiki marzenia sennego. Autor przyznaje jednak, że nie opisuje snów, jedynie używa onirycznej estetyki do opisywania rzeczywistości Jest to zatem proza jeszcze bardziej meandryczna i trudniejsza w interpretacji niż sam sen. Huśtawka między rzeczywistościami powoduje, że akcja w „La petite mort” rozgrywa się w dwóch światach jednocześnie. Można zastanawiać się, czy któryś z nich jest tym nadrzędnym, ale z pewnością nie ma między nimi równowagi – rzeczywistość jest nieustannie filtrowana przez oniryzm, zdarzają się jednak światy dziewicze, nie rozcieńczone rzeczywistością. Skonfrontowane ze sobą, niczym dwa krzemienie – iskrzą i zostawiają ślady popiołu na kartkach. A jednak światu przedstawionemu w „La petite mort” daleko do miana chaosu – ma on swój określony, tajemny porządek. Gwiazdami orientującymi jego bieguny są tęsknota, melancholia, rozpad i… Eulalia – kobieta kalecząca swoją obecnością każde z opowiadań, postać-symbol utraconej, nieodzyskanej miłości.

Ta książka jest trochę z przyszłości, a trochę z przeszłości. W „La petite mort” można odnotować charakterystyczny dla Bawołka zabieg nagłego i niespodziewanego załamywania narracyjnej perspektywy. Narrator pierwszoosobowy, wchodząc jakby w stan nieokreślonego zawieszenia, przypominającego śmierć kliniczną, niepostrzeżenie staje się świadkiem swoich własnych poczynań. Bawołek nieustannie zatrzymuje swoich bohaterów i gdy już są wystarczająco bezbronni, grzebie im w duszach, nawet jeśli ostatecznie okazuje się, że jest to jego własna dusza. „La petite mort” jest jedną wielką retardacją, ucieczką w to, co minione. Zabieg ten tak dalece zawładnął tą prozą, że przejawia się nawet na poziomie samej książki, która choć fizycznie pojawiła się w księgarniach w styczniu 2019 roku, w stopce redakcyjnej jest antydatowana na rok wcześniejszy.

Bardzo wymownie wyraził się o autorze profesor Jerzy Jarniewicz: „Nadchodzi czas, kiedy wstyd będzie przyznać, że nie czytało się Bawołka”. Mnie jednak o wiele bardziej przypadła do gustu prześmiewcza wypowiedź Adama Wiedemanna, który winą za nienależytą popularność autora „Echa słońca” obarcza krytyków i media, które skutecznie zniechęcają do tak zwanej literatury awangardowej: „to jest coś strasznego w naszych czasach, że tam jakieś techniki awangardowe się stosuje, oniryzm, takie podstępne gry z czytelnikami, wielość narratorów”, co ponoć odstrasza. Istotnie, nie jest to literatura dla każdego, ale literatura wymagająca wrażliwości, otwartości na sprawczą moc słowa i – choćby szczątkowej – wspólnoty doświadczeń z autorem. A jednocześnie Bawołek niczego czytelnikowi nie obiecuje – w czasach, w których wszystko lubimy mieć podane na tacy, spersonalizowane – obcując z prozą ciężkowickiego pisarza możemy doświadczyć co najwyżej subiektywizmu i nieprzekładalności doświadczeń. Z pewnością najlepiej odnajdą się w tej prozie stali bywalcy pogranicza rzeczywistości.

Jedno jest pewne – dziś nikt już nie ma prawa, nawet retorycznie, zadawać pytania, które blisko ćwierć wieku temu w przedmowie do „Delectatio morosa” (debiutu autora „La petite mort”) prowokacyjnie postawił Bohdan Zadura – „czy Bawołek to nazwisko dla pisarza?”. Jedyne, co teraz nam pozostało, zawiera się w jednym zdaniu wyekstrahowanym z opowiadania „Uświęcony powrót Franciszka”, już nieomal pozbawionym nawet interpunkcji – „nie pytaj po co nie pytaj dlaczego wdychajmy wiatr z południa”. Wiatr z południa, a dokładniej z Ciężkowic, który, miejmy nadzieję, wprowadzi jeszcze nieco świeżości do dawno niewietrzonej polskiej literatury.

Waldemar Bawołek stwierdził niedawno, że jego „świat ciężkowicki składa się z niczego”. I to jest, jak sądzę, klucz do pełniejszego zrozumienia jego pisarstwa. Tylko w takim świecie, „(…) mieścina staje się baśnią, legendą, galicyjskim westernem”. Życie zaś „(…) jest poczuciem obecności wśród samotnych okien, krzeseł, szkła, dymu i pieniędzy. Życie jest arytmetyką splunięć, oddechów, haustów, przekleństw. To szybsze uderzenia naszych serc”. „La petite mort” jest nadzwyczajnym osiągnięciem stylistycznym, językowym, domagającym się mnogości ponownych lektur i nowych odczytań. Bogactwo frazy, potęga inteligencji – tak bardzo nie przystającej do naszych czasów, że jedyne, co może zrobić obdarzony nią pisarz to schować się gdzieś na uboczu – w Ciężkowicach lub gdziekolwiek indziej. Być może, dla wzmocnienia swojej intensywności, opowiadania te potrzebowały właśnie skumulowania w jednym zbiorze, co uczyniło z publikacji spore wydarzenie literackie.

GRZEBANIE W MINIONYCH DUSZACH

Pozornie nie otrzymujemy w „La petite mort” nic nowego, ponieważ wszystkie opowiadania, które złożyły się na ten tom, były już wcześniej publikowane – w latach 1997-1999 na łamach czasopism literackich, takich jak „Akcent”, „Twórczość”, „Fraza”, „Fa-Art” i „Kresy”. Ale jakże to wszystko ożywcze i zaskakujące w takiej konfiguracji. Waldemar...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1083
636

Na półkach:

W tym tygodniu ogłoszono listę książek nominowanych do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Znalazło się na niej aż 105 tytułów, w tym także „La petite mort” Waldemara Bawołka. I to nie dziwi, bo proza osobliwa zawsze może liczyć na skromne, ale wierne grono odbiorców. Tym bardziej, że żyjemy w czasach, gdy to co najdziwniejsze, wcale nas już nie dziwi, a odstępstwa od klasycznego strukturyzowania i puentowania miniatur literackich, są wręcz wymogiem stawianym współczesnym opowiadaniom.

„La petite mort” jest zbiorem 10 opowiadań publikowanych przed 2000 rokiem w czasopismach Twórczość, Kresy, Fa-Art i Fraza. To cechujące się erudycyjną głębią opowieści z pogranicza rzeczywistości i snu. Raz autor będzie snuć historię o małżeństwie i ojcostwie („Deja vecu”),później o odchodzącym fachu („Hot knot”),o oczekiwaniu na miłość („Bez ceregieli”),o nostalgii powrotu („Uświęcony powrót Franciszka”),a nawet o gościu, który czuje się panem świata, bo jest uzbrojony w liść laurowy, który kupił sam w sklepie. Wachlarz zainteresowań autora jest bardzo szeroki, podobnie jak życie nigdy nie zawęża orbity swoich aspiracji tylko do kluczowych wydarzeń. Ale nawet ta wielobarwność, ma swój gwóźdź programu. I wcale nie mam tu na myśli Eulalii. Ujmuje mnie w tej narracji przede wszystkim tęsknota, raz wyrażana dosłownie, innym razem ukryta między wierszami. To tęsknota napędza tę prozę, nie jej bohaterowie czy układ. A żeby jeszcze pogłębić ten stan, Bawołek stosuje figurę odsunięcia w czasie, umieszcza wydarzenia w przeszłości, żeby ułatwić sobie, i czytelnikowi, zanurzenie się w sentyment. Postaci opowiadań co rusz wspominają swoją młodość, czasy pielęgnowania zbiorów, ciężkiej orki i prawdziwego chleba. To trochę jak testament odchodzącego w niebyt świata. Figura oddalenia pomaga poczuć tę nostalgię, bo wytwarza znów, w całej pełni, choćby na chwilę, obraz młodości.
„La petite mort” zamiast skupiać się na codzienności namiętności, skupia się na namiętności codzienności, malując przedstawiony w opowiadaniach świat raczej w intensywniejszych barwach, niż w odcieniach szarości. Duszna atmosfera poszukiwań nowych, często pozornie irracjonalnych, środków wyrazu, idzie u Waldemara Bawołka w parze z bezradnością, zagubieniem i złowrogimi podszeptami sumienia, którego nie można uwolnić od samotności i oczekiwania na śmierć. Autor „Echa słońca” jest jak wysłannik Dziadka do orzechów, który przebierając słowami, niczym palcami na flecie, czaruje melodią słowa i mrocznym pięknem przeszłości. A przy tym wszystkim sytuuje się na miejscu wyjątkowym w polskiej prozie jeśli wziąć pod uwagę sposób nowatorskiego kreślenia zawiłych relacji między bohaterami.
Waldemar Bawołek dalej szlifuje swój idiom. Beznamiętne gry znaczeniowe, swoisty dystans, skłonność do artystycznych odwołań (mitologicznych, literackich, religijnych) i wyłapywania szybkich skojarzeń, tworzenia rebusów pospolitości – to jego danie główne. Autor wychodzi poza horyzont tego, co linearne i liniowe. To proza wymagająca poszukiwania sensów i zwracająca uwagę na niuanse rzeczywistości, na małe przedmioty, jak łazienne freski, pierścionek czy prezerwatywy, które czasami bez zapowiedzi prowadzą nas do wrót innych wymiarów teraźniejszości. Bo przecież nasz byt wcale nie funkcjonuje na jednej płaszczyźnie, a przestrzeni do zrozumienia tego co widzimy jest cała masa, wystarczy otworzyć się na to, co zamazane.
„La petitem ort” to zbiór, gdzie nie uświadczymy egzaltowanej frazy, nie poczujemy zapachów wanilii w powietrzu, nie skosztujemy ulotnych wrażeń, nie pochwalimy się też, że wszystko to rozumiemy, bo to wyjątkowo mało uniwersalne dzieło. To raczej rzecz o bezsilności, smrodzie niewdzięczności i brudzie rodzinnych relacji. Ale także fraza ze wszech miar osobista, posiadająca wiele dróg interpretacyjnych. Dosadna, a przy tym odnoszę wrażenie, także inteligentnie prześmiewcza książka, która domaga się kolejnych odczytań i poszukiwania niedostrzeżonych treści. To też, podobnie jak w kuchni meksykańskiej, mieszanka syta, różnokolorowa i o wielu smakach, która może okazać się zarówno błogim odkryciem, jak i niestrawną papką. Wypróbujcie sami, na własnym literackim układzie trawiennym.

Recenzja ukazała się pod adresem https://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/02/recenzja-la-petite-mort-waldemar-bawoek.html

W tym tygodniu ogłoszono listę książek nominowanych do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus. Znalazło się na niej aż 105 tytułów, w tym także „La petite mort” Waldemara Bawołka. I to nie dziwi, bo proza osobliwa zawsze może liczyć na skromne, ale wierne grono odbiorców. Tym bardziej, że żyjemy w czasach, gdy to co najdziwniejsze, wcale nas już nie dziwi, a...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    56
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    12
  • Teraz czytam
    4
  • Literatura polska
    3
  • 2019
    2
  • Legimi
    2
  • Nowości roku 2019
    1
  • Nie dokończę
    1
  • 2020
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki La petite mort


Podobne książki

Przeczytaj także