Opowieść w stylu "Wilk z Wall Street" - o dwóch białych mężczyznach z przerośniętym ego, którzy traktują kobiety jak przedmioty. Praktycznie każda kobieca postać w książce służy tu do jednego celu.
- biologiczna matka Włodka - jak rozumiem, kobieta wykorzystana przez Barona, na którego cześć zostało nazwane potem pierdylion hoteli, bo był takim wzorem do naśladowania
- faktyczna matka Włodka - heroiczna kobieta, o której Włodek nawet nie pomyślał przez 30 lat
- siostromatka Włodka - która również jest dla Włodka "pierwszą kobietą, którą pocałował" O_O
- bardzo brutalna scena gwałtu, na którą nie byłam przygotowana
- ale która w żaden sposób nie wpłynęła na libido głównego bohatera, który już w wieku, nie wiem, 13 lat postanawia przejść edukację seksualną
- później okazuje się, że nie przechodzi jej tak super, więc idzie na lekcje do seks workerki - co nie przeszkadza mu potem w używaniu pogardliwie słowa "dziwka" w różnych bardzo dziwnych kontekstach
- w tym czasie nasz drugi bohater również w szkole średniej przechodzi edukację seksualną, najpierw z jakąś starą babą (ale to nie wykorzystanie dziecka, tylko lekcja, uwu)
- a potem z dziewczyną, o której dziewictwo postawił zakład za niewiele więcej, niż kosztował jego pierwszy kajecik
- oboje się żenią z kobietami, które są ich "wyjątkiem". Włodek zaliczył wiele kobiet po Zosi, ale "ani jedynej, na której by mu zależało", jak mówi, by ją udobruchać - w końcu kto nie poleciałby na mężczyznę, które wszystkie kobiety poza tobą traktuje jak szmaty?
- życie układa się dobrze. Kate na szczęście starzeje się pięknie, chociaż William jest już szpetny (ale mężczyzny nie rzuca się przecież przez wygląd), za to Zosia robi się gruba i nie wzdycha do swojego bohatera, więc Włodek ją zdradza bo czuł, że prędzej czy później nie będzie miał innego wyjścia, biedaczyna
- nie z kim innym, a z kobietą, która upokorzyła go wiele lat wcześniej, po czym nieproszony płaci jej rachunek i kwituje "głupia dziwka"
- Zosia jest już nie tylko grubą babą, ale mściwą grubą babą, bo śmiała wynająć detektywa i wytoczyć sprawę o rozwód
- na tym etapie "jedyną kobietą którą kiedykolwiek kochał" jest jego golden child córunia, którą niczym partnerkę bierze na bale, by tam brylowała, i wycieczkę do swojej ojczyzny
- za to po balach córunia opowiada tatusiowi o swoich rozmaitych miłosnych podbojach. Super zdrowa relacja
- w końcu zakochuje się w człowieku, do którego ojciec nic nie ma, tylko do jego rodziny, więc sprzeciwia się związkowi, a córcia przestaje być golden child. Włodek pyta, czy sypia z ukochanym (człowiek, który płacił za seks i zdradzał żonę), ona odpowiada że tak, na co ojciec uderza ją tak mocno, że "krew spływa jej po brodzie"
- Florentyna mu to i tak wybacza i nazywa go kochanym tatusiem, ale on nie odwiedzi jej z mężem. Dowiaduje się, że robi to jego była żona, co podsumowuje komentarzem "cholerny babsztyl"
Książka jest bardzo poczytna, na plus. Niestety autor musi mieć chyba w głowie takie samo narcystyczne fiku miku jak swoje postacie, skoro tak płytko maluje wszystkie kobiece postacie w tej książce, poza może matką Williama, które przez pierwszą część książki jest jedną z głównych bohaterek.
Opowieść w stylu "Wilk z Wall Street" - o dwóch białych mężczyznach z przerośniętym ego, którzy traktują kobiety jak przedmioty. Praktycznie każda kobieca postać w książce służy tu do jednego celu.
- biologiczna matka Włodka - jak rozumiem, kobieta wykorzystana przez Barona, na k...
Rozwiń
Zwiń